Polana

+16
Sin
Kimi
Hiro
Kenzuran
Guts
Ranzoku
Tensa
Shiro
Aymi
Kyuu
Shin
Ryu
Yaki Chou
Rock
Haricotto
@Whis
20 posters
Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 11:08 am
Potężna fala energii wystrzeliła w stronę znajdującego się na ziemi blondyna, ale chwilę później już go tam nie było. Strumień błękitu urwał się, zderzając z podłożem, a jego twórczyni zaczęła spadać w dół, najprawdopodobniej uderzona przez mężczyznę unoszącego się mniej więcej w jej poprzedniej pozycji. Dziewczyna miała bliskie spotkanie z gruntem, po którym jej włosy wróciły do poprzedniego stanu, podobnie zresztą w przypadku ogoniastego, który właśnie lądował.
Mrugnęła i spojrzała w dół, usłyszawszy krótkie pytanie. Zetknęła się wzrokiem z rannym chłopakiem, krzywiąc się nieznacznie. Nie powinien jej widzieć, a ona nie powinna zwracać na siebie jego uwagi. Teraz już trudno. W zasięgu wzroku znalazł się również starszy brunet, nazywając chłopaka pod drzewem Smokiem. I on ją zauważył. W dodatku zaproponował jej, by za nim ruszyła, jeśli jest ciekawa, co będzie dalej.
Zawahała się. Nie znała go, właściwie to stanowił dla niej niejakie zagrożenie, ale z drugiej strony miała do niego kilka pytań. Tylko jak je zadać, kiedy nie umie się dobrze wysłowić?
- Nie... umiem... latać... - wybełkotała, gdy przefruwał koło niej z dwójką kamratów na ramionach. Mimo wszystko nie śmigał w powietrzu aż tak szybko jak w czasie walki, więc bez problemu mogła za nim podążyć, swoim stylem przeskakując z drzewa na drzewo. Była ciekawa, gdzie tak właściwie zmierza ten dziwny a zarazem fascynujący na swój sposób mężczyzna.

[z/t]
Ryu
Ryu
Maskotka
Liczba postów : 339

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 3:05 pm
Ryu wyczekiwał odpowiedzi, która miała nadejść z ust rudowłosej nieznajomej. Lecz najwidoczniej nie wyglądała na zadowoloną faktem, że ją zobaczył i postanowiła zignorować pytanie chłopaka.  Po chwili do drzewa podleciał Saiyanin.  Orzekł, że zabiera on chłopaka w pewne miejsce. Za pewne chodziło mu o miejsce gdzie mieszkał ten cały, Kame który miał pomóc Ryu. Po czym Haricotto schylił się, podniósł i przerzucił rannego wojownika na swoje lewe ramie.
- Podróż z pewnością nie będzie dla mnie zbyt przyjemna, ale jeżeli za niedługo mam wyzdrowieć, to spróbuje wytrzymać.
Pomyślał, gdy znajdował się na ramieniu mężczyzny, który zwrócił się ku rudowłosej i zaproponował jej aby ruszyła razem z nim, po czym podleciał do ciała Tensy i wziął je na swoje drugie ramie.  Gdy ruszył, w tym samym momencie za nim, skacząc po drzewach ruszyła nieznajoma. Ryu pozostało jedynie czekać, aż znajdzie się on u Kame zastanawiając się, w jaki sposób może on mu pomóc. Gdy się tak oddalali nie dostrzegł on nigdzie, tego dziwnego mężczyzny ze spiczastymi uszami. Za pewne musiał on zniknąć jakiś czas temu. Ryu miał bardzo wiele pytań do Haricotto, ale postanowił że zada mu je potem.
[z/t]
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 6:16 pm
Tak, dalej w lesie.

Shiro spał godzinami, zmęczony morderczym treningiem. Sny jego były spokojne, toteż tkwił w bezruchu. Na jego nosie wylądował duży, lawendowy motyl. Wojownik kichnąwszy na intruza, zbudził się. Wsparł się na dłoniach, by przejść do pozycji siedzącej i szeroko przeciągnął, ziewając. Czuł się całkowicie wypoczęty i zregenerowany, podrapawszy się po swoich chudych, lecz wyrzeźbionych plecach poczuł już tylko niewielkie zadrapania. Wstał na proste nogi i rozciągnął się kilka razy. Dopiero teraz jego brzucho zaburczało doniośle. Całkowicie zapomniał o głodzie. W sumie mógłby nagle sobie wyczarować luksusowy i obfity posiłek, lecz to nie zgadzało się z jego filozofią i przyzwyczajeniem. Pożywienie zdobędzie sam. Szybko pobiegł po swoje ubranie oraz miecz i wyruszył na polowanie.

Trening do statów

Latając wywoływałby charakterystyczny dźwięk przypominający delikatny szum wiatru, więc przemieszczał się wcześniej wyćwiczonymi delikatnymi skokami między gałęziami. Wspomagał się jednak nieco techniką bukujutsu, by stąpać po drewnie delikatniej, nie wydając dźwięku skrzypienia. Nie wiedział, gdzie się udać. Zwyczajnie założył, że im bardziej wejdzie w głąb, tym większa szansa na znalezienie jakiejś ofiary. Biegł tak przez około pół godziny, co było też jako takim ćwiczeniem kondycyjnym. Musiał przecież wykonywać bardzo precyzyjne stąpnięcia połączone z lekkim unoszeniem się przez dłuższy czas. Na jego czole pojawiło się kilka kropel potu. Gdy miły zielony lasek ustąpił miejsca gęstemu borowi, zatrzymał się na jednym z wyższych drzew. Obrał je sobie za punkt widokowy. Nie dostrzegł nań żadnego ptactwa, mogącego zdradzić położenie intruza. Przykucnął spokojnie i czekał.
Minuty, którymi musiał czekać, dłużyły się niemiłosiernie, toteż postanowił wykonać kilka prostych ćwiczeń na swojej energii. Uniósł dłoń blisko swojej twarzy i wypuścił z niej niewielką kulkę energii. Większa mogła wydawać dziwny dźwięk nie mający prawa bytu, a jednak istniejący. Popchnął ją lekko ręką, by odleciała ździebko od niego. Następnie zamknął oczy i skoncentrował się na swojej energii. Wyciszył wszystkie zmysły poza słuchem, by ewentualnego zwierza wykryć, i tym, który pozwalał mu na kontrolowanie przepływu swojej energii życiowej. Widział kulkę oczami ki. Następnie skupił się na niej i powoli, ostrożnie spróbował rozszczepić ją siłą własnego umysłu. Nie udałoby mu się to na kuli uderzeniowej, gdyż ta zbyt by się rwała i szalała, lecz na tym spokojnym światełku wielkości piłki tenisowej, było to w granicach jego możliwości. Po upływie kilku powolnych sekund obok kuli lewitowała druga, znacznie mniejsza. Następnie spróbował wprawić nią w ruch wokół osi tej pierwszej. Usiłował delikatnie przesunąć ją ręką woli, co po chwili mu się udało. Jedna kula orbitowała wokół drugiej, niczym księżyc wokół ziemi lub ziemia dookoła słońca. Następnie odłączył od sfery głównej jeszcze jedną, tej samej wielkości, co poprzednia. Również wprawił ją w ruch po kole, jednak pod pewnym kątem wobec tamtej. Zrobił to jeszcze ras i po chwili miał przed sobą coś co przypominało atom ze świateł. Pragnął zobaczyć go prawdziwymi oczyma, lecz najprawdopodobniej dzieło zniknęłoby w tym samym momencie. Utrzymywał więc ruch pozostałych świateł wokół tego pierwszego, starając się zachować stałą prędkość i tor ruchu każdej z nich. Trwało to kilka minut. Powoli zaczął marszczyć czoło i właściwie się męczyć ciągłym trwaniem w skupieniu nad tą głupią częścią jego energii. Wchłonął ją swoim ciałem i otworzył oczy.
Rozejrzał się po obszarze, który miał w zasięgu wzroku. Nic nie dostrzegł, jednak gdy wytężył słuch, zauważył niski, regularny ryk. Odbił się z nóg i pognał po gałęziach do źródła dźwięku.
Pędził skacząc raz po raz z odnogi na odnogę. Wciąż zachowywał ciszę poprzez delikatne unoszenie się techniką latania. Ryk stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu bez problemu dostrzegł móc jelenia. Nie przypominał on jednak zwykłego ziemskiego okazu. Był ogromny, wręcz gigantyczny. Mięśnie na plecach zwierza odznaczały się przy każdym ruchu. Przypominał wyglądem jakąś dziwną krzyżówkę tura i łani. No i jeszcze ta jego wspaniała ozdoba na głowie. Cud natury wznosił dumnie swoje wielkie poroże za każdym razem, kiedy przestawał na chwilę skubać roślinność. Shiro podziwiał z zachwytem każdy majestatyczny szczegół ciała tego przepysznego stworzenia, nie dostrzegł jednak malutkiej obrączki przyczepionej do jego ucha z czterocyfrową liczbą i logiem przypominającym muszkę z dwoma literami R.
Wygłodniały sięgnął po rękojeść miecza, jednocześnie napinając mięśnie skokowe. Szybko wyskoczył, wyciągając jednocześnie oręż z pochwy, i rzucił się z zamachem na zwierza. Ten jednak instynktownie uskoczył i rzucił się do ucieczki. Wojownik przez chwilę trwał w bezruchu zdziwiony. Nie miał pojęcia, jakim cudem zwykłe zwierze z planety o tak żałosnej grawitacji mogło uratować się od jego cięcia. Otrząsnął się jednak natychmiast schował broń i pognał sprintem za celem. Stwierdził, że przebieżka będzie przy okazji dobrym ćwiczeniem, więc łączył przyjemne z pożytecznym.
Biegł przez dłuższy czas, a mimo to zbliżał się do niego bardzo powoli. Nie miał pojęcia, jakim cudem zwierzę było jednocześnie tak szybkie i tak wytrzymałe, ale domyślał się, że nie z powodów naturalnych. W pogoni przeskakiwało też wszelkie krzewy, powalone pnie czy inne przeszkody. Wojownik przeszedł z normalnego biegu do miarowych dalekich odbić, by zwiększyć swoją prędkość. Znacznie bardziej go to męczyło, lecz szybciej doganiał swą zdobycz. Na jego czole stopniowo zaczęły się pojawiać krople potu, a w głowie myśl, by olać to i zwyczajnie się teleportować, jednak obu rzeczy natychmiast się pozbył. Na użycie Kaikaia nie pozwalał mu honor, chciał zdobyć jedzenie jedynie własnymi siłami. Poza tym musiał się wzmocnić, a długodystansowy szybki bieg czynił to niezwykle skutecznie.
Mijały kilometry, a droga pościgu schodziła coraz bardziej na ciężkie manowce, jeszcze trudniejsze podłoże. Obaj zawodnicy czuli zmęczenie, lecz ten śmiertelny o wiele bardziej. Włóczęga również miał dość, lecz nie dyszał jak świnia, a profesjonalnie wypuszczał miarowo powietrze, by jak najmniej odczuć zmęczenie. Cel był coraz bliżej, od obiadu dzieliło go jeszcze tylko kilka metrów. Wykonał parę dłuższych skoków w stronę rogatego, a następnie wybił się wysoko w powietrze, wyciągając miecz. Wisząc na niebie zamachnął się i wbijając się umiejętnością lotu w ziemię, wbił ostrze w cielsko zmutowanego jelenia. Ten jednak od tego nie umarł. Zaczął wściekle się targać na wszystkie strony. Wojownik błyskawicznie wysunął klingę z jego pleców. Ten, obficie krwawiąc, biegał panicznie slalomem. Jego los został już policzony i w sumie można by było czekać aż padnie z niedoboru krwi, lecz wojownik chciał ukrócić jego mąk. Zaczął biegać za zwierzem balansując jak najszybciej ciężarem raz na lewą, a raz na prawą stronę, by doskoczyć do ofiary. Następnie wykonał trzy niskie susy, by przeskoczyć nad stworem i znaleźć się tuż przy jego szyi. Szybko ciął zza swojej głowy, odcinając mu jego własną. Korpus zwalił się do przodu, pchany pędem wcześniejszego biegu, łeb zaś padł płasko na ziemię.
Wojownik otarł czoło i odetchnął z ulgą. Nareszcie to koniec. W końcu będzie mógł coś zjeść.

Siedział zrelaksowany pod drzewem od dłuższego czasu, delektując się upieczoną porcją dziczyzny. Na rozpalonym tuż przed nim ognisku grzała się reszta pożywienia, czekająca razem z nim na Shina.
Kyuu
Kyuu
Liczba postów : 38

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 9:02 pm
Wiele się działo, trzeba było przyznać. Dwie sylwetki o zmiennych kolorach włosów i sile bojowej ocierały się o śmierć wyprowadzając ciosy. Oczywiście do pewnego momentu. Inny mężczyzna, ranny ale przytomny, nakrył na drzewie dziewczynę z ogonem, którą to wcześniej Kyuu przez przypadek odkryła. Chyba nie była specjalnie przerażona, kiedy i jeden z wojaków niosący wojowniczkę-przeciwniczkę również zawitał pod drzewem. Wydawali się stanowić zgraną paczkę, oprócz tej, co siedziała na drzewie. Zaproponowano jej wspólne wyruszenie w drogę, na co po chwili oporu udała się za nimi. W niecodzienny sposób - przemieszczając się między koronami drzew. Bardzo intrygujące, nie zostawiała po sobie żadnych śladów na ziemi, toteż mogła przemykać się niedostrzeżona przez mało wyspecjalizowane jednostki robotów armii RR.
A co z Yangiem?
Czy tylko ona odniosła wrażenie, że został... zignorowany? Miał kwiecistą mowę na temat sojuszu, a inni woleli rozprawić się między sobą o nie wiadomo co. Może to był tylko pokaz sił? Tak czy siak Czarnowłosy z irokezem mimo wszystko dalej nie zamykał za sobą drzwi i podtrzymał propozycję współpracy. Aż tak bardzo pragnął zniszczyć organizację, z której wywodzi się Kyuu? Jako że i tak przez nikogo nie została zauważona, a Czerwonowłosa raczej nie wspomni o spotkaniu z milczącą androidką, postanowiła udać się w ślad za tym, który nazywał siebie Masaioshinem. Z tego co mówił, tamci byli silni. Sama na własnej skórze to poczuła, kiedy została niemal przyparta do drzewa za jej plecami powiewem od energii wojowniczki po przemianie, a Yang stał jak stał, jakby nigdy nic. Czyżby to oznaczało, że ten, którego śledziła, był naprawdę mocny?

***TRENING NA PUNKTY***
Niestety nie była na tyle szybka i zwinna, aby dorównać kroku czy w locie Yanga. Wolała go nie zgubić, gdyż mówił całkiem wiele, i nawet jeśli koloryzował niektóre fragmenty swojej wypowiedzi, były warte posłuchania. Co w takim razie zrobić, aby znaleźć uciekiniera? Jak las jest taki wielki, a cel niewiele większy od Zabandażowanej? Trzeba go przeczesać, wzdłuż i wszerz. Gorzej, jeśli uciekł z ów lasu, wtedy nie będzie miała szansy odnalezienia swojego nowego znajomego, z widzenia. Wzięła się w garść i wytężyła wszystkie dostępne zmysły. Wzrok, słuch, drżenie podłoża czy podmuchy wiatru, nawet soczewki przestawiła na termowizję, żeby łatwiej zlokalizować ciepłe obiekty na tle zimnych, na co tęczówki zaczęły świecić się jasną bielą. Wytyczna: namierzenie lokalizacji obiektu pod pseudonimem Yang. I poderwała się do lotu wyznaczając sobie kierunek według wskazówek zegara, a polana będzie punktem zarówno startowym, a brzeg lasu końcowym. Będzie od polany przemierzać teren spiralnie tak, że będzie zataczać coraz większe kręgi, a polana stanowić będzie zawsze punkt centralny tejże spirali. Nie była pewna, jak długo potrafi lecieć w przestworzach, lecz nie wycofa się. Musi dopiąć swego, a jeśli nie znajdzie Yanga, to i Yingiem nie wzgardzi. Białowłosy kompan tego pierwszego na pewno wie sporo o planach Maiashinów, inna sprawa czy nakłoni go do rozmowy. To się zobaczy.
Wystartowała szybko jak rakieta, ale nie stanowiła żadnego zagrożenia dla otoczenia. Lecąc między drzewami nie strącała ani pół listka, ani jednej gałęzi. Czasami zniżała lot w głąb lasu, gdy detektory ruchu czy termowizja wskazywały na jakiś ciepły obiekt. Niestety były to tylko zwierzęta, najczęściej sarny, chociaż spotkała też ogromnego niedźwiedzia, który posłał ostrzegawczy ryk w stronę Kyuu i stanął na tylnych łapach chcąc zastraszyć androidkę. Ta grzecznie wycofała się i poleciała ku górze ponownie. Z czasem urozmaicała sobie latanie zmyślnymi slalomami wśród drzew, albo próbując naśladować nieznaną jej dziewczynę (Aymi) skakała z drzewa na inne, równie subtelnie i cicho. Można powiedzieć, że ćwiczyła szpiegowanie i rozwijała przy tym nabyte już umiejętności. Mechaniczny szkielet dobrze współpracował z biologicznymi tkankami, w jakie została wyposażona. Może nie miała zakwasów, lecz pojawiały się informacje o przeciążeniu organizmu oraz pomocne wskazówki do zoptymalizowania swojej pracy. Przy ponad godzinnym, nieustannym locie i póki co nieudanym poszukiwaniu usiadła po turecku na jednej ze skał i zamykała oczy, aby lepiej wsłuchać się w szumiący strumyk. Po krótkim relaksie tym razem zdecydowała się pobiegać. Na mapie w jej umyśle zaznaczała obszar, który przebyła, na kolor czerwony i liczyła według danych z satelity ile procent zostało jej do wybadania całego lasu. Dokładnie to 40,3% terenu zostało do przeczesania (przy założeniu, że jej cel nie przemieszcza się), tak więc ruszyła z buta w dalszą drogę. Najpierw sprintem przez pół godziny okrążała nowe lokalizacje i wypatrywała znanych rysów postaci. Z czasem zwalniała do truchtu, kiedy pojawiały się kolejne przeciążenia. Zbadała łącznie 4520 kilometrów kwadratowych połaci, w tym ponad osiemdziesiąt trzy procent przy pomocy Bukujutsu. Resztę przebyła na nogach, które teraz były lekko zdrętwiałe, przetarte, od przedzierania się przez dzicz, ale doczekała się nagrody, bowiem...

***PO TRENINGU***
...udało się. Jej obiekt poszukiwań był dwadzieścia osiem metrów od niej, w towarzystwie tego samego mężczyzny co za pierwszym razem w górach. Z wolna uspokajała przyspieszony oddech, aby nie zdradzać za wcześnie swojego położenia. W ogóle chciała jakoś ogarnąć chociaż rozwianą fryzurę, nim znów się z nimi spotka. Wygląda trochę jak siedem nieszczęść z tymi podartymi ubraniami, więc niech chociaż włosy będą poprawnie ułożone. Eh, ma gorsze zmartwienie. Ponowne wizyty po takim krótkim czasie mogą wzbudzać podejrzenie. Poza tym pewnie wyjdzie na idiotkę, która nie ma nic innego do roboty jak latanie za Sprawiedliwymi, i pewnie źle na tym wszystkim wyjdzie. Wszak oni chcieli wytępić wszystkich z Armii Czerwonej Wstęgi, czyli ją także. Jedynym ratunkiem byłoby dla niej przyłączenie się, i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że nie byłaby zbyt cennym nabytkiem, skoro nie mogła bezpośrednio walczyć. Mogła przeciągnąć strunę i nie zdradzać się z tym faktem, ale po ujawnieniu prawdy gorzko pożałowałaby tego. Uh, ciężki orzech do zgryzienia.
Wyszła w końcu zza drzewa i zdecydowała się podejść bliżej dwójki Maiashinów. Powoli, bez agresywnych ruchów.
- Przyszłam na zapisy.
Powiedziała jak to miała w zwyczaju spokojnym głosem, bez cienia większych emocji, chociaż tak naprawdę bardzo ciekawiło kobietę, jak zareagują Ying i Yang. Co prawda akurat jedli coś przy ognisku, lecz nie zamierzała im psuć uczty, nie tylko swoją obecnością, ale i krótką mową, kradzieżą czy wyżebranym kęsem. I tak nie jadła takich rzeczy. W ogóle niczym się nie pożywiała, ale pomińmy. Stała tak przed Sprawiedliwymi i można rzec, że czekała na wyrok w tej sprawie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 10:14 pm
Trening statystyk~

Haricotto wrócił na polanę, prując ostro przez morze. Lecąc nad plażą nie zwracał na nic uwagi, więc mógł pominąć pewną osobę, która mogła tam na niego czekać. W ostateczności powinien spotkać ją przy drugim przelocie nad tamtym miejscem.
Saiyanin zawisł w powietrzu. Rozglądał się powoli, szukając bożka, który wcześniej ni z gruchy ni z pietruchy uciekł w sam środek gaju.
Lewitując jeszcze przez około pięć minut, nic nie zwróciło jego uwagi. Czyżby teren był całkowicie czysty? Na to wyglądało i nic nie wskazywało, by miało się to zmienić.
Rozejrzał się ostatni raz dookoła, sprawdzając czy jest tu sam. Nie dostrzegł niczego ani tym bardziej nikogo, kto mógłby go podglądać. Ostatnią rzeczą jakiej teraz chciał, to konfrontacja z żołnierzami Armii Czerwonej Wstęgi. Będąc przekonanym, że jest tutaj całkowicie sam, rozluśnił się. Nabrał powietrza w płuca i spokojnie je wypuścił, starając się zrelaksować.
- Muszę się jeszcze bardziej wzmocnić. Ten bóg... Ten cholerny bożek... Jak on śmiał się pojawić na Ziemi!? Nie ważne... Zakończę jego żałosny żywot, tak jak obiecałem! - zacisnął pięść, po czym uniósł ją na wysokość swojej twarzy i uśmiechnął się zadziornie. Zaśmiał się cicho pod nosem, po czym opuścił rękę i uspokoił się. Przekręcił swoją głowę najpierw w prawy, później w lewy bok, co poskutkowało głośnym strzeleniem kręgów. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Zamknął oczy, by się skupić. Wyobrażał sobie walkę z Tensą. Widział teraz to, co wcześniej mu umknęło.
Po kilku sekundach otworzył je, od razu przyjmując swoją pozycję bojową - ugięte nogi w kolanach, prawy bok skierowany do przodu, lewa ręką uniesiowa na wysokość podbródka, by w razie czego posłużyć za gardę, a prawa przyłożona do pasa.
- Dobra. Czas trochę potrenować! - uderzył zaciśniętą pięścią w otwartą dłoń, po czym wyprowadził błyskawicznie, jak na jego tempo, kilka kopniaków w powietrze. Zaraz po nich, kilkukrotnie zamachnął się pięściami, symulując blok, jakby przed kimś lub czymś się zasłaniał.
Najpierw zaczął walczyć z powietrzem, przecinając je swoimi gołym pięściami. Starał się to robić cały czas tak samo, z tą tylko różnicą, że uderzenia byłyby coraz szybsze. I tak robił, jego ruchy robiły się szybsze, przez co ciężko było zauważyć jego pracujące ręce. Wyobrażał sobie Tensę i Ryu, którzy razem atakowali go. Jedna osoba z jednej a druga z drugiej strony. Oczami wyobraźni widział ich ruchy, kontrując je swoimi, które miały miejsce w czasie rzeczywistym. Często uciekał się do walki z wyimaginowanym przeciwnikiem, ale nie widział lepszego sposobu do pracowania nad swoją dokładnością i szybkością. To po prostu dawało mu większe pole do popisu niż zwykłe pompki i przysiady. Schylał się, skakał, kuląc swoje kolana pod klatę, unikając niewidzialnego skoszenia przez jednego z przeciwników. Kontratakował, wywracał, popychał, wszystko obrazując w głowię i realizując w świecie rzeczywistym.
Po chwili jednak uświadomił sobie, że to nie wszystko. Kątem oka dostrzegł masywne drzewo, które wyglądało na idealny obiekt do treningu. Podskoczył do drzewa i przystawił otwartą dłoń do kory.
- Natura jest piękna, jednakże poświęcenia są nieuniknione. To dla większego dobra. - wyszeptał, zamykając swoje oczy i dłonią delikatnie sunąć po szorstkim pniu drzewa.
Postukał kilkukrotnie w korę drzewa palcem, a po chwili bardzo mocno w nie uderzył. Całe się zatrzęsło, a mnóstwo liści opadło na ramiona Saiyanina i na ziemię. Gdy zabrał swoją dłoń, okazało się, że została ona odciśnięta w pniu. Haricotto uśmiechnął się. To nie był jakiś wyczyn, jednak wprawiło go to w dobry humor. Wyobraźnia mu zaczęła podpowiadać, że podbną rzecz mógłby zrobić z pewnym bogiem.
Fasolka wbił swoją drugą pięść w drzewo. I to głębiej, niż na początku. Uderzał szybko dłońmi w wybrane miejsce. Pracując przy tym biodrami, nadawał większą prędkość swoim ciosom.
Po jakimś czasie, maltretowanie pomnika natury zrobiło się zwyczajnie... nudne.
Wpadł więc na pomysł, który niekoniecznie musiał zadziałać. Skumulował w dłoni swoją energię Ki, która uformował się w postaci Ki Blasta. Wyciągnął po chwili drugą dłoń przed siebie i złączył ją z tą, nad którą aktualnie lewitowała kula energii. Prędko stworzył kolejnego Ki Blasta w drugiej dłoni, a to, co ukazało się jego oczom, zaskoczyło go bardzo! Dwa ładunki złączyły się, przemieniając się w jeden większy, o prawdopodobnie większej mocy. Saiyanin uśmiechnął się, zmrużył swoje oczy i wchłonął energię blastów w siebie. Nie miał powodu by je uwalniać, ryzykując tym samym utratę energii na nic. Wstał na proste nogi i łącząc swoje dłonie palcami, wyciągnął je przed siebie, aż jego kości ponownie głośno strzeliły.
Nie znalazł tu nikogo, a stracił tu i tak wystarczająco dużo czasu. Postanowił wrócić, nawet jeśli nie miałoby zmienić się zupełnie nic. Odbił się od gleby i pofrunął ponownie, tym razem wolniej, ponieważ nie miał parcia na eliminację bożka.
- On tu gdzieś jest. Prędzej czy później wpadnie w moje łapska. - powiedział do siebie w głowie, po czym przyspieszył, zostawiając za sobą białą smugę.

z/t
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Wto Lut 28, 2017 10:47 pm


Trening Kiai Gan

Shin był już w połowie drogi do Shiro, ale stwierdził, że jak już jest w lesie, pełnym drzew nadających się idealnie do ćwiczeń, to nie zmarnuje takiej okazji. Postanowił się rozciągnąć. Zaczął robić przeróżne skłony, przysiady, pajacyki, biegał w miejscu. Gdy poczuł że jest dość rozgrzany, zajął się... Wycinką. Najpierw latał od drzewa do drzewa, ścinając je prostymi "cięciami" wykonywanymi dłońmi, charakterystycznymi dla stylu Boskiej Żmii. Z jego aktualną siłą nie był to żaden problem. Potem stawał przed jakimś gęstszym zgrupowaniem drzew, wystawiał rękę w ich stronę i strzelał do nich Ki Blastem. Z niemałą przyjemnością patrzył jak roztrzaskują się na kawałki, i szukał kolejnych takich miejsc. Musiał rozładować jakąś tą swoją energię. Strzelanie Ki blastami bardzo mu się podobało, jednak czuł że jego techniki są bardzo... Ubogie. Taki Laptor na przykład umiał chyba trochę więcej wykrzesać z tej swojej energii niż marne Ki Blasty. No co, Shin miał być gorszy? Jasne że nie! Też się czegoś nauczy. Najlepiej czegoś całkiem mocnego. Ale jak? Hmm. Shin skupił się na swojej energii. Następnie starał się skumulować ją w dłoni, tak jak w przypadku  tworzenia Ki Blasta. Niestety-Dupa. Wystrzelił tylko zwykłą kulę energii. Jak to zrobić, jak to zrobić. Ładował energię, strzelał, ładował, strzelał. Nic mu jednak nie wychodził. I wtedy nastąpił przełom. Gdy miał już załadować energię w dłoni, ta uciekła mu do góry, przemieściła się do oczodołów i wystrzeliła z olbrzymią mocą w pobliskie drzewo, niszcząc je i miażdżąc. Shin upadł na zadek, krzyknął, złapał się za oczy. Bolało, i to nawet bardzo bolało. Shin syknął i przetarł rękawem swe oczka. A były to piękne oczka, tak piękne jak to celowe przedłużanie posta, hehe. Wstał, otrząsnął się z szoku. Strzelanie oczami? To jest to, będzie niczym te głupie Nameki, ale bardziej cool. Shin spróbował powtórzyć wyczyn, jednak gdy tylko skupił energię wprost w oczodołach, upadł na zadek z wielkim bólem oczu.
*Hmmm. Nie tędy droga. Jak inaczej to zrobić...*
Zamyślił się na chwilę, wstał i obmyślił nowy plan działania. Tym razem skupił energię po prostu w czaszce. O dziwo, czuł, że ta w jakiś sposób... Zmienia się. Zmienia się w jakiś inny rodzaj energii, taki, którego Shin nigdy wcześniej nie czuł. Gdy tylko skupił ją w oczach, ta wystrzeliła. Shin nie zauważył żadnego promienia ani nic z tych rzeczy. Jedynie efekty tego ataku nie były mu obce- Kolejne drzewo zostało rozwalone na kawałeczki. Shin nie zaprzestał na tym. Wykonywał nową technikę raz za razem, bez końca. Nie mógł się tak po prostu już poddać. Co, jak później już jej nie odtworzy? Musiał ją powtarzać i powtarzać, by wyrobić sobie ją w 100%. Po jakimś czasie był w stanie wystrzelić w ułamkach sekundy. Tyle chyba wystarczyło aby zaskoczyć wroga i trafić go prosto w twarz, aby rozsadzić mu ją jak arbuz. Naprawde się tym wszystkim napalił. Pora na ostrą jazdę. Shin zaczął lecieć miedzy drzewami, omijać je, niszczyć kopniakami, uderzeniami, strzelać do nich z oczu. Chciał pobawić się nową mocą. Kochał otrzymywać nową moc. Niszczył, i niszczył, i niszczył. To była tylko rozgrzewka przed grzesznikami z tej planety. Zniszczy ich. Wszystkich.
I wtedy, niespodziewanie, zza krzaków wyszedł... wilk. Potem kolejny. I kolejny. I kolejny. I tak aż siedem wilków pojawiło się przed Shinem. Zaczęły na niego warczeć, prychać, pokazywać kły. Potrząsały łbami i zbliżały się do niego, z każdą sekundą były bliżej. Gdy dzieliło je od Shinatylko kilka metrów, ten wycelował w sam środek grupki i strzelił nową techniką. Skowyt bólu i cierpienia idealnie współgrał z wybuchem energii. Tak potraktuje każdego grzesznika, który znęcał się nad bliźnim. Już on im da popalić. Nigdy więcej nie podniosą na nikogo ręki. Choćby musiał im te ręce pourywać, to to zrobi. Miał nadzieję że zdobędzie potężnych sojuszników, którzy pomogą mu w tym zadaniu. Dwójka Saiyan. Dwójka Saiyan z tą całą transformacją. Jeden silniejszy od Shina, z tego co ten czuł. Świetna ekipa, idealna do oczyszczenia planety i zaprowadzania sprawiedliwości. Zapowiadało się nieziemsko...

Koniec Treningu

Shin poleciał do Shiro. Jakimś cudem go znalazł. Okazało się że czekało na niego jedzonko! Uśmiechnięty usiadł i zabrał się do pałaszowania. Gdy tak sobie jadł i jadł, zza drzew wyszła tamta kobieta. Powiedziała, że chciałaby się dołączyć. Shin bez słowa wstał, wyczarował chusteczki, wytarł się dokładnie, podszedł do niej... I objął ją ramieniem.
-No, w końcu ktoś mądry!
I cmoknął ją w zakapturzoną głowę, z wielkim uśmiechem na twarzy.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sro Mar 01, 2017 9:31 pm
Shiro wraz Shinem miło spędzali czas, odpoczywając przy ognisku. Jedli przy tym wybornego jelenia, upolowanego własnoręcznie przez pustelnika tego dnia. Nie odzywali się do siebie, jedli w ciszy, jednak atmosfera była przyjemna. Tę wspólną kolację przerwała dobrze Shinjinom już znana, uparta jak osioł dziewczyna w bandażach. Jakim cudem znajdowała się cały czas zawsze tam gdzie oni?! Musiała ich śledzić, ale czemu co cholery? Nie miała innych zajęć jak łażenie krok w krok za nimi? Na jej widok białowłosy wściekle rzucił kawałem mięcha na ziemię i spojrzał na nią z irytacją. Czego ona od nich chciała? Co więcej, Shinowi całkowicie nie przeszkadzała jej upierdliwość. Otarł twarz i przytulił ją czule, cmoknął w czółko. Może nie miał żadnych kobiet w królestwie demonów? Jego zachowanie zmieniło się diametralnie, gdy usłyszał jedno zdanie z jej zakrytych ust. Przyszła na zapisy.
Rekruci. Tak, to jest coś, czego nowy, doskonały odłam bogów potrzebuje. Więcej żądnych sprawiedliwości żołnierzy walczących o pokój na świecie, zabijających grzeszników z zimną krwią. Jego wytrzeszczone w irytacji oczy natychmiast zmrużyły się tajemniczo. Znów był spokojny i opanowany, zdawałoby się nawet, że bardziej niż zwykle. Wstał i z dumnie uniesioną głową zaczął powoli okrążać młódkę. Mogłoby się zdawać, że właśnie otacza go dziwna, ledwie zauważalna, spokojna aura, majestatycznie otaczająca boga. Obejrzał ją dookoła. Następnie stanął w odległości około piętnastu metrów od niewiasty i zamknął oczy. Wypuścił delikatnie powietrze i zaczął wykonywać dziwne ruchy rękami i nogami. Prawicą swą zatoczył nad głową, zbliżając do boku i ściskając w pięści. Lewą zawinął jeno w lewo umieszczając z otwartą dłonią daleko, niby mierząc cel. Jednocześnie nakreślił na ziemi obszerny łuk prawą stopą, chowając ją pod siebie i umieszczając na niej swój środek ciężkości. Stał nieruchomo w twardej gardzie wypracowanego stylu Shōtōkan.
Jakoś tak:
Ten egzamin nie miał żadnych pacyfistycznych haczyków Kaioshinów w stylu "wypędź najeźdźców z planety, możesz użyć siły, ale jak jakiemuś broń boże zrobisz krzywdę to cię wyrzucamy". Zasady były proste, tak jak cała filozofia Sprawiedliwych. Walka. Walka i tylko walka. Egzaminator podniósł głowę, a następnie powieki. Spojrzał prosto w oczy dziewczynie. Uniósł lekko lewą dłoń, wykonując gest przywołujący dwoma palcami.


Ostatnio zmieniony przez Shiro dnia Czw Mar 02, 2017 8:53 am, w całości zmieniany 2 razy
Kyuu
Kyuu
Liczba postów : 38

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sro Mar 01, 2017 10:29 pm
O ile po Yingu mogła spodziewać się wściekłości, o tyle po Yangu takiej dawki uprzejmości i miłych gestów - niekoniecznie. Gdy tylko poprawił wyraz twarzy od tłuszczyku ze świeżo upolowanego i upieczonego jelenia, podszedł na przywitanie Kyuu i aż tryskał entuzjazmem, który mógłby być zaraźliwy. Na jej krótką odezwę zareagował komplementem, który sugerował, że dziewczyna podjęła słuszną decyzję. Ale czy ona była mądra? To chyba leżało w kwestii oprogramowania, i jej twórcy, ale z grzeczności nie zaprzeczyła. Nieładnie byłoby podpadać gospodarzom ogniska, gdy zakłóciło się ich spokój niezapowiadaną wizytą. Na domiar tego Shin nie krępując się objął ku sobie androidkę i nie opuszczał go uśmiech.
- Etto...
Zająknęła się cicho i lekko wytrzeszczyła oczy na Yanga, który w tym samym momencie nachylił się ku młodej i cmoknął w głowę. Dobrze, że bandaże maskowały jej poważny wyraz twarzy, bo wyszłyby na jaw lekkie wypieki pod oczyma. Nie do końca rozumiała co jedno ma do drugiego, nie mniej wiedziała, że to pewna dziedzina życia, ta najmniej zbadana przez Kyuu. Emocje. Shin próbował wyzwolić z dziewczyny jakąś stanowczą odpowiedź z tej branży? A może ostrą ripostę? Nic z tych rzeczy, Zabandażowana tylko utkwiła uważnie białe jak śnieg tęczówki w Sprawiedliwym i próbowała naśladować jego uśmiech. Niestety, jak tylko drżały jej lekko wargi, które wydęły się odrobinkę spod bandaży - nie odważyła się dokończyć i uciekła spojrzeniem na bok. Taka prosta rzecz, a sprawiała jej wiele kłopotów. Ale wiedziała, że mężczyzna z irokezem pod przykrywką uśmiechu skrywał wielką Ki, którą rzecz jasna władał wedle własnego uznania bez zarzutu. Już miała tego próbkę na polanie.
W międzyczasie swoje nastawienie zmienił Ying. Skupione spojrzenie wnikliwie badało posturę androidki, która jeszcze przez kilka sekund była tulona przez bezpośredniego Czarnowłosego. Jego kompan, Łowca, najwyraźniej próbował cieszyć się na swój sposób z wizyty upartej kobiety, przyczepionej do nich niemal jak rzep do psiego ogona. Za starania także trzeba docenić Białowłosego, który wydawał się być bardziej rozluźniony niż przed przerwaniem posiłku. Kyuu stała w miejscu i nie wykonywała gwałtownych ruchów, może odrobinę zaczął jej falować biust od rosnącej tremy? Może bała się, że zostanie zdemaskowana i odkryją jej źródło narodzin? Jakby zapytali kim jest i co robiła w przeszłości, wahałaby się, lecz udzieliłaby prawdziwej odpowiedzi. Tak czy inaczej, czuła spory respekt do kolejnego z Bogów. Obaj byli teraz jej wyznacznikiem ku przyszłości, ale to tylko od niej samej będzie zależeć, czy będzie miała zaszczyt dołączyć do nich. W jaki sposób byłaby w stanie być w ich oczach użyteczną?
Uważnie obserwowała Yinga, który przez skupienie i medytację przeszedł w kilka sekund później na pozę wojownika. Nie odrywała oczu od jego majestatycznych gestów, które ustały w chwili dogodnej pozycji. Dwoma palcami nakazał dziewczynie zaatakowanie go. Teraz także Kyuu musiała skoncentrować się i pokazać co potrafi. Nie było tego za wiele, lecz nadrobi to walecznością i znaną już obecnym determinacją. Co prawda akumulatory nie były w pełni naładowane po wielogodzinnych poszukiwaniach tejże dwójki, jednak nie będzie marudziła.
Ustawiła się w następujący sposób: prawa noga do tyłu, lewa do przodu i to na niej spoczywał ciężar ciała. Obie kończyny dolne lekko zgięte w kolanach. Ręce w odwrotnej kolejności - prawa do przodu, lewa za siebie. Dłoń wyciągnięta przed siebie przybrała kształt pazurów tygrysa, a lewa zaciśnięta w pięść zdawała się być zbiorowiskiem tremy, jaką młoda androidka przeżywała przed dwójką Sprawiedliwych. Lekko zmrużyła powieki, a tęczówki nabrały intensywniejszej, białej barwy. W głowie przeczesywała dostępne jej informacje na temat atakowania i obrony, lecz na nic się zdadzą przed jednym z Bogów. Musiała działać instynktownie, co u robota nie jest takie proste. Wszystkie formułki, procedury, normy musiały się zgadzać, więc pozostawało naprawdę wąskie pole manewru. Przynajmniej na ten moment.
Tak jak można było przypuszczać, Kyuu ruszyła się przemieszczając środek ciężkości na prawą nogę, a prawą rękę nieco cofnęła do tyłu chcąc dać jej rozpęd. Wykonała naprzemiennie trzy kroki, by skrócić dystans z piętnastu metrów do siedmiu, ale nim podbiegła do ataku bezpośredniego na Yinga, to zrobiła zmyłkę i to jej lewa ręka miała być agresywna. Z tej co przedtem chowała za sobą. I to z niej wypuściła trzy Ki Blasty na Białowłosego, a dopiero później rzuciła się w kierunku Boga z rękoma do bezpośredniego bicia. Nie wydawała z siebie żadnego okrzyku czy sapnięcia, była skupiona na celu, który przewyższał ją siłą i umiejętnościami, jednak w momencie ataku nie miało to dla Kyuu znaczenia.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Pią Mar 03, 2017 10:30 pm
Oezu, mój poprzedni post był beznadziejny. Przepraszam, że musieliście go czytać.


Słońce zachodziło. Wiał delikatny, letni wiatr. Gdzieś w oddali zawzięcie stukał w pień mały dzięcioł. Oto historyczna chwila. Śmiertelniczka próbowała dowieść swej siły i wstąpić w dumne szeregi bogów. Czy jej się to uda? To zależało tylko od niej.
Shiro stanął w skupieniu, bacznie obserwując każdy ruch kandydatki. Nie było po nim tego widać, lecz nigdy nie lekceważył swojego przeciwnika. Każdego oponenta traktował jak kolejny wysoki próg w drodze do potęgi. Musiał przeskoczyć go całą siłą, gdyż ten mógł okazać się o wiele wyższy niż się na początku zdawało. Jednak po pozycji bojowej dziewczyny wiedział już, że ta była dopiero nowicjuszką, nawet jeśli przewyższała go siłą fizyczną. Jej garda była nieprofesjonalna i dziwnie wygięta, a sama dziewczyna zupełnie nie radziła sobie ze stresem. Prawa ręka wojowniczki wyglądała, jakby ściskała bombę zegarową.
Wybiła się i podbiegła w jego stronę. Dziewucha powolna, jednak z pewnością bardzo sprytna. W połowie drogi zmieniła prędkość i użyła standardowej zmyłki wypuszczając kilka Ki Blastów, zamiast zaatakować pięścią, na co na początku wskazywała jej pozycja. Jej ruchy nie były zbyt skoordynowane, ale za to szczegółowo zaplanowane. Z tak bliskiej odległości uniknięcie fali energetycznej stanowiło o wiele większe wyzwanie dla Masaioshina. To nie był zwykły geniusz. To była twarda i nieugięta determinacja. Teraz dostrzegł ją w tym dziecięciu. Odkrywał powoli jej charakter, potykając się zeń na leśnej ziemi. Nie należał do ludzi, z którymi zaznajomić się można było od tak, podchodząc i zaczynając gadać. Bóg poznawał nową osobę łącząc się z nią w swej pasji. W walce. Kiedy w codziennej koegzystencji nie miał najmniejszego zamiaru zbliżyć się do kogokolwiek, zrozumieć go, tak ścierając się brutalnie, wyczuwał jego indywidualną osobowość każdym ruchu. A w tej osobowości widział wielką zawziętość. I głęboko ukryty potencjał.
Nie oznaczało to jednak, iż był przyparty do muru. Faktycznie, nie mógł od tak zbić ofensywy ręką, ale bez większego problemu uniknął jej, natychmiast teleportując się za plecy przeciwniczki. Gdy zjawił się, wisząc w powietrzu na wysokości ok. pół metra, wykonał szerokie prawe kopnięcie w bok po równoległym do ziemi łuku. Wspomógł je dodatkowym obrotem bioder, by nie było to uderzenie siłą samej nogi, lecz praktycznie całego ciała. Następnie szybko postawił na ziemi lewą stopę i, wykorzystując pęd oraz obrót ciała, dołożył dolne uderzenie pięścią w środek pleców. Tu też zadanie miał nieco ułatwione, gdyż od samego początku dłoń miał schowaną i nie musiał wykonywać zamachu. Cios kierował w górę, by wybić rekrutantkę w powietrze z wypchniętym brzuchem. Gdyby ta jakimś cudem zblokowała walnięcie, zostałaby potraktowana lewym kopnięciem z salta.
W każdym bądź razie mumia miała wylecieć hen ku pomarańczowemu niebu. By zakończyć pierwszą serię, wojownik wybił się z ziemi i doganiając oponentkę spróbował wbić ją w ziemię uderzeniem zza głowy z dłońmi splecionymi w koszyczek.
JEŚLI TO SIĘ POWIODŁO Przyszły mentor spojrzał za spadającą dziewczynę z zadowoleniem. Gdyby się bardzo dobrze przyjrzeć, można by nawet dostrzec jak jego lewa warga ździebko się uniosła. Jeśli zdeterminowana uczennica zda egzamin, czeka ich dużo pracy.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Pią Mar 03, 2017 11:53 pm
Mg Mode


Walka która miała przejść do historii jako pierwszy test androidki. Decydować miał on o tym czy będzie ona mogła wstąpić w szeregi bogów. Kyuu miała swój plan na tą walkę, jednak jej szybkość pozostawiała sporo do życzenia. Bóg przy użyciu jednej prostej techniki uniknął ataku i ustawił się w pozycji idealnej do ataku z zaskoczenia. Pierwszy kopnięcie zachwiało pozycją stalowej wojowniczki, drugi cios zwieńczył dzieło i wybił ją w powietrze. Cała kombinacja zakończyła się epickim wręcz idealnie wymierzonym kopnięciem podczas wykonywania salta. Androidka odleciała kawałek i wylądowała na twardej ziemi, mimo, iż ciosy nieco ją ogłuszyły, twarde lądowanie otrzeźwiło jej umysł.

1- Kyuu skraca dystans
1,3- Kyuu wystrzeliwuje ki blasty
1,4- Shiro używa kai kai
1,5 - Shiro trafia kopnięciem i pięścią, wybija Kyuu w powietrze
1,6 - Trafia "saltem"
1,8 - Kyu ląduje na ziemi.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 12:03 am
Mg Mode

Shin pocałował Kyuu w czółku, a ta oddaliła się, aby dokonać fizycznego zbliżenia z białowłosym. No może brzmi to jak zdrada, ale po prostu poszli sprawdzić czy zasługuje ona na dołączanie do grona bogów. Kiedy odeszła shin poczuł, coś dziwnego, wiatr zawiał rozwiewając irokeza i gdzieś tam z krzaków usłyszał słowa. Shin, shin nawoływał głos dochodzący z prawej strony, a może był to tylko wiatr, albo sowa. No w ostateczności korniki, ale co ja tam wiem.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 12:21 am
Shin obserwował piękną walkę testującą między kobietką a Shiro. Ciekawił go wynik starcia. Tu leciały Ki blasty, tam uderzenia i kopniaki. Jak tu się nie cieszyć? Jak dziewczyna sobie poradzi, zdobędą nowego sojusznika. W dodatku miejscowego, więc bardzo mogłaby im pomóc. Ach, gdyby jeszcze znała położenie bazy tej całej Armii. Ale to raczej nie możliwe. Wyglądała na cywila, kogoś nie postawionego w żadnym wypadku wysoko. Shin sobie tak rozmyślał, gdy tu nagle usłyszał zza pleców nawoływanie jego imienia. Odwrócił się i spojrzał w las. W tym momencie on i jego alter ego stwierdzili dokładnie to samo.
*-Jeszcze nas do reszty nie pojebało.*
*Już to widzę, na pewno ktoś znałby tu moje imię.*
*Stawiam dychę na Makaioshinów i stówę na Kaioshinów. *
*Po chuj mieliby mnie ścigać? Jestem dla nich zwykłą mrówką. Mniejsza o to, na pewno tam nie idziemy.*
Shin okrążył dokładnie Kyuu i Shiro, usiadł po drugiej stronie walki i bardzo dokładnie obserwował ich ruchy. Nie mógł wyczuć energii dziewczyny, tak samo jak boskiej KI Shiro, więc musiało mu wystarczyć oglądanie każdego ruchu ich mięśni. Wyczarował sobie nożyk, drewienko i zaczął strugać ich walkę. Pora wrócić do starego dobrego strugania w drewnie. Nie robił tego tyyle czasu... Stęsknił się za tym. Zaczął od szczegółów twarzy Shiro. Więc skończył ten fragment w dwie minuty, bo szczegółów tu było tyle co kot napłakał. On sobie strugał, a nie wiadomo co się stanie dalej. Głos w lesie to jednak creepy sprawa.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 11:47 am
Mg Mode

Shin postanowił zignorować głos, przenieść się na drugą stronę polany. Nie wiedział kto i dlaczego mógłby go szukać, jednak miał pewne podejrzenia. Przeniósł się na drugą stronę polany, usiadł i zaczął rzeźbić. Głos jednak nie ucichł wciąż słyszał swoje imię, lecz tym razem brzmiało ono jak ściszony, odległy krzyk. Krzyk nawoływał jego imię zaczynając łkać. Wciąż nie był zbyt głośny, prawdopodobnie reszta skupiona na walce mogła go nie słyszeć.
Kyuu
Kyuu
Liczba postów : 38

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 8:05 pm
Przeciwnik skoncentrował się i dopiął swego. Niestety chytra sztuczka Kyuu spełzła na niczym, ponieważ z niewiadomych jej sposobów oponent zniknął jej sprzed oczu. Jakby nie było go przed nim, a przecież dobrze namierzyła Shiro. Ki Blasty zniknęły obijając drzewa, a zza jej pleców pojawił się rywal z serią ciosów. Nie za bardzo wiedziała, jak to się stało, że nie mogła w żaden sposób zareagować kontrą, lecz siła i celność Sprawiedliwego na pewno przyczyniły się do tego zaniedbania. Nieznane jej kombinacje poważnie obiły jej ciało i dumę, która dzielnie znosiła katusze, po czym została wpierw wyrzucona hen daleko spoza miejsca rozpoczęcia walki, a potem w oka mgnieniu zesłana z powrotem na dno runa leśnego. Można rzec, że spokojnie tę rundę wygrał Sprawiedliwy, co właściwe było wiadome z góry.
Kurz opadł, okoliczna roślinność zrównana z ziemią stanowiła lekką amortyzację dla dziewczyny, ale kombinacja ciosów ze strony oponenta zrobiły swoje. Nie tylko Ying poturbował androidkę pokazem niebotycznych możliwości, lecz także potargał niemal na strzępki ubranie. Dodatkowo zdmuchnął jej kaptur z głowy odsłaniając białe jak śnieg burzę włosów i co najgorsze... pojawiły się wolne przestrzenie między bandażami, pod którymi kryła się ciemniej karnacji skóra. Co gorsza ozdobiły ów skórę sińce od zdecydowanych, silnych uderzeń oraz rany cięte od połamanych gałęzi wbijających się w jej ciało przy upadku z góry. Nie miała jednak czasu ani nie myślała o tym w tej chwili, aby zasłonić na nowo świeży nabytek od naukowca, czy zatamować krwawienie. Wpadła w amok walki, ale w ten zdrowy, podsycony adrenaliną, zawziętością jak również chęcią dowiedzenia się więcej, na co stać jej przeciwnika. Był bardzo groźny, nie tylko pod względem dyspozycji fizycznej, ale i taktycznej popartą szerokim doświadczeniem. Musiał odbyć nie jedną potyczkę w życiu, a i tak podejrzewała, że traktował ją ulgowo. Z szacunkiem, ale i z dozą siły. Mimo wszystko mobilizacja to za mało, musiała działać!
To prawda, nie znała się na żadnej sztuce walk, nawet na boksie, a jedyną wiedzę czerpała z tej powszechnej, wgranej do jej pamięci. I to prawda, że była słabsza od rywala, ale nie składa rąk. Tym razem to na nich oprze swój atak. Spróbuje zastosować kombinację ruchów, jaką wykonał na niej Masaioshin. W nieco odwróconej kolejności, nie mniej widząc ich skuteczność i precyzję, trudno nie użyć broni przeciwnika. Wiadomo, to będzie jej pierwsze naśladownictwo, lecz jako robot miała perfekcyjną pamięć, która zarejestrowała dość szczegółowo gesty. Zwłaszcza te bezpośrednie.
Zaczęła od wstania z ziemi z dwoma pięściami zaciśniętymi tak mocno, że zwykła ludzka siła nie byłaby w stanie rozprostować palców dziewczyny. Zarówno w lewej jak i w prawej dłoni uaktywniła się Ki, która formowała się w Ki Blasty. Nie były to jednak zwykłe pociski. Co prawda zadziała tutaj czysto psychologicznie, lecz lecąc ku niebu, gdzie oczekiwał na nią jeden ze Sprawiedliwych, rozproszyła cząsteczki tworzące Ki Blasty. Po co? Chciała sprawić wrażenie, że wytwarza naprawdę potężne pociski, a przede wszystkich chodziło o zasłonę dymną. Im większe Ki Blasty, tym świecą mocniej, i tym więcej ciała Kyuu skrywała się pod jasną powłoką. Z daleka więc trudno było dostrzec zarys wojowniczki, której i tak Ki nie było wyczuwalne. Zatem zdawało się, że na Shiro leciały wolno jedynie energetyczne pociski, a dziewczyna była w lesie. Błąd, leciała razem ze swoim energetycznym atakiem, a gdy była pięć metrów od Shinjina - Ki zniknęła odsłaniając androidkę z pięściami, którymi zaczęła naprzemiennie okładać po torsie i brzuchu Yinga. Jak najszybciej potrafiła, a jeśli nadarzyła się okazja, to rękoma chwyciła mocno za ramiona Boga i ściągnęła go ku swojemu kolanowi, aby "nadziać" jego brzuch na nie. A wtedy właśnie, kiedy wydawało jej się, że Ying jest nieco zdezorientowany, pojawił się element ruchu, który wcześniej zademonstrował Sprawiedliwy. Czyli dokładnie próbowała posłać przeciwnika w kierunku ziemi uderzeniem zza głowy z dłońmi splecionymi w koszyczek.
Po raz pierwszy poczuła się kimś innym niż maszyną technologiczną. Jakby ktoś obudził w niej skrywanego ducha, który do tej pory smacznie spał. Wystarczył impuls w postaci walki, aby być gdzieś ponad swoim stalowo-tytanowym ciałem pod ludzką skórą i niezmiennym, poważnym wyrazem twarzy. W przeciwieństwie do przeciwnika nie miała z czego się cieszyć, aby okazywać jakikolwiek cień zadowolenia. Była naprawdę skupiona na walce.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 8:38 pm
Shin próbował strugać w spokoju, ale głos który darł mu się we łbie nie dawał mu spokoju.
-DOBRA, KURWA, JUŻ IDĘ. Shiro, zaraz wracam. Jak nie będzie mnie więcej niż 5 minut, przerwij test i po mnie idź. Wkurwiu można dostać.
Shin zaczął iść w stronę z której dochodził głos. Ciekawił się, co też może tam znaleźć. Wroga? Sojusznika? Pieprzonego śmieszka? Ktokolwiek tam był, miał zamiar kopnąć go tak mocno, że dupa wyjdzie mu ustami. Jak można tak przeszkadzać ludziom? To tak jakby przeszkodzić młodej parze w nocy poślubnej! Hmm. Noc poślubna. Czyli i też seks, którym to cieszą się jak małpy śmiertelnicy. Shinjini mają wpajane, że to brudna czynność, która psuje duszę. Ale Shin jakoś w to nie wierzył. Dodatkowo gdy patrzy na tą całą kobietę w bandażach, czuję coś bardzo dziwnego. Ale co? Pożądanie? Szczęście? Jakiś pociąg seksualny? Sam nie był pewien. Będzie musiał nad tym pomyśleć.
*Ohohohoho, patrzcie na to, Wielki Shin Pogromca chce zaliczyć śmiertelnika! A żeby ci kuśka uschła!!!*
*A weź i spierdalaj, co?*
Fuknął, i przyśpieszył kroku. Próbował odgonić te brudne myśli, ale nie dawały mu spokoju. Co się z nim działo? Przecież tu chodzi o śmiertelnika! Nie mógł myśleć o seksie z śmiertelnikiem!!! Ale w sumie... To czemu nie? NIE NIE NIE... Chociaż.. NIEEE!... Pogubił się w tych wszystkich myślach i szedł przez las. Lekko się zarumienił i podrapał po głowie, zakłopotany.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Sob Mar 04, 2017 8:48 pm
Mg Mode

Nasz wkurwiony wojownik postanowił jednak ruszyć swój święty tyłek, aby sprawdzić kto go woła. Brak spokoju tylko bardziej go denerwował. Dodatkowo głos jego alter ego i myśli o tym jakby to "zająć się" przyszłą uczennicą. Postanowił jednak udać się za głosem, by po chwili przedzierania się przez chaszcze zobaczyć młodą parę. Piękną blondynkę w różowej sukni i mężczyznę w czarnym garniturze. Nawoływali oni Shina. Kiedy wszedł on w ich pole widzenia kobieta podbiegła do niego i złapała za kamizelkę. -Widziałeś Shina? Powiedz że go widziałeś, proszę.- wykrzyczała kobieta, po czym zaczęła płakać, zaraz potem biec w jego stronę zaczął mężczyzna.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 12:00 am
Księżyc wznosi się na niebie, dzięcioł idzie spać. Dlaczego ona nie może go trafić, nosz kurwa mać.
Każdy atak Masaioshina dosięgnął dziewczyny, żaden jej atak nie dosięgnął jego. Ogromna przewaga sił była widoczna już na pierwszy rzut oka. Mimo to, niewiasta na chwilę obecną spełniała dużą część wymogów do zaliczenia testu. Wykazywała powagę, determinację oraz spryt. Zupełnie nie potrafiła co prawda walczyć, lecz to się poprawi przy pierwszym treningu. Jak cudownie będzie przekazać komuś swój styl walki! Ucieszył niezmiernie się gdzieś głęboko w serduszku na myśl, że przyjdzie mu oglądać swoją uczennicę potykającą się z kimś, używając jego połączenia shōtōkanu i judo. kto wie, może w dalekiej przyszłości podaruje jej miecz na własność? Jednak co on się rozmarza o pozostawianiu po sobie śladu i wkładanie w to dziecię wszystkiego co sam potrafi, kiedy ta jeszcze nie zakończyła egzaminu. To wszystko mogło się przecież skończyć na kilku sińcach i wyrzuceniu młódki na odległe manowce.
Shiro zerknął na dół. Kompan rzucił, że idzie gdzieś i jeśli zaraz nie wróci to mają sprawdzić, co jest nie tak. Przeciwniczka natomiast dość szybko otrząsnęła się po krótkiej serii ciosów. Z pewnością znała swoje nikłe szanse i znów zaczęła coś kombinować. Uformowała w dłoniach dwie wielkie kule Ki, które niemalże całkowicie ją zasłoniły. Wyrzuciła je, lecz te leciały strasznie powoli. Najwyraźniej ledwie zaczynała nie tylko z obijaniem szczęk, lecz też z kontrolowaniem swojej energii. Egzaminator nie miał pojęcia o co jej chodzi. Nie miał zamiaru jakkolwiek działać, ten żałosny atak zwyczajnie odbije... Ale nie. Nagle, gdy światło zbliżyło się na odległość ok. pięciu metrów, zniknęło, a za nim pojawiła się poszarpana mumia z rozwianymi, bielącymi się niczym świeży śnieg, włosami. Zagranie było wręcz genialne. Doskonałe na kogoś, kto nie potrafił wyczuwać Ki. Jedyną jednak wadą było zbyt wczesne jego użycie. Odległość, która ich dzieliła, pozwoliła bogu zareagować na ofensywę zbyt powolnej dzieciny. Spróbował zbić na bok nadchodzący cios lewą ręką, wbijając prawą w brzuch. Jednak ruchy dziewczyny nie wskazywały na to, by zamierzała kończyć natarcie. Parła do przodu dalej, co więcej najprawdopodobniej celując wciąż w te same okolice. Natychmiast cofnął dłoń i, wznosząc się szybko ponad nadchodzącą pięść i kopiąc ją czubkiem stopy w szczękę. Jego pozycja przypominała szpagat z tą różnicą, że tylna noga była zgięta w kolanie pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Specjalnie wygiął przeciwstawnie obie kończyny, by nadać uderzeniu większą siłę. Jeśli nawet mimo tego mumia próbowała dalej walić w ten cholerny tułów, wojownik zwyczajnie próbował wyblokować jej dłonie szybkimi zasłonami przedramion.
Spoiler:
Nie robił przy tym żadnych wściekłych min wojowników czy czegoś w tym rodzaju. Był głęboko wyciszony i opanowany. Istna oaza spokoju. W pewnym momencie jego ręce zostały złapane, by ściągnąć go w dół. W oczywistym odruchu wypiął sylwetkę do tyłu, oporując. Na nadchodzące kolano odpowiedział własnym. Jeśli wszystko poszło po jego myśli, ich odnóża zetknęły się. Jednak on władał większą siłą.
Białowłosa puściła go, oswobadzając mu ruchy. Zamachnęła się przy tym do tyłu z zamiarem skopiowania jego własnego ciosu siatkarskiego. O skuteczności tego ataku przekonała się na własnej skórze i spróbowała sama go wypróbować. Niemalże automatyczna próba nauki od lepszych to jej kolejny kolejny atut. Jednakże zamach zajmował dużo, jak na dynamiczną walkę czas i powinno się go używać tylko w sytuacji, gdy było pewne, że się powiedzie. Po raz kolejny teleportował się za jej plecy z zamiarem precyzyjnego cięcia kantem dłoni i pozbawienia przytomności, zadając przy tym jednocześnie bardzo nikłe obrażenia.
JEŚLI TO SIĘ NIE UDAŁO Odskoczył od niedoszłej uczennicy na odległość dziesięciu metrów i ponownie ustawił się w pozycji bojowej. Okazała się lepsza, niż się tego spodziewał.
JEŚLI TO SIĘ UDAŁO Uwielbiał walczyć, ale osoba z taką siłą nie była w stanie zapewnić mu wyrównanego sparingu. Chodziło tylko o test, który i tak już zdała. Złapał w swe chude ramiona spadającą młódkę i zleciał z nią na ziemię. Ułożył ją pod drzewem i wystawił w jej kierunku otwartą dłoń, jakby chciał wystrzelić falę energii. Owszem, wyleciało z niej światło lecz jedyne co się stało śpiącej niewieście to to, że na jej uszach pojawiły się Kaioshińskie kolczyki koloru pomarańczowego. Od tej pory była boskim uczniem. Czymś w rodzaju Shinjina, lecz śmiertelnym.
Nauczyciel podszedł do ogniska i zabrał znad niego resztki spalonego już mięsa. Oparł się o drzewo, czekając na powrót Shina. Wyczarował w dłoni butelkę gorzały i wziął dużego łyka. Od czasu do czasu zagryzał trunek zwęgloną dziczyzną, krzywiąc się lekko.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 11:38 am
Shin spojrzał na parę w lesie z takim wkurwem oczach, tak trzaskał błyskawicami, taki był zły, że sam szatan by się zesrał.
-Czy was... Kurwa... Do reszty... NIE POJEBAŁO ?! W ŁEB SIĘ KURWA PIERDOLNIJCIE, PARO IDIOTÓW! NIE ZAWRACAJCIE GŁOWY PRACUJĄCYM BOGOM!
Odepchnął ich od siebie, i fukając, odszedł. Jednakże skupił się na ich energiach. Jeśli spróbują wykonać jakiś podejrzany manewr, odwróci się i znokautuję ich celnymi ciosami w stylu Boskiej Żmii. Jeśli to nie pomoże, a oni okażą się jakimiś silniejszymi wojownikami, zacznie walczyć z nimi, jedną noga i ręką dla jednego oponenta. Jeśli jednak nic nie zrobią, ten wróci na polane. Strugać walkę przyjaciela i tej sek... kobiety, która chce do nich dołączyć. Ciekawiło go czemu nie zdejmie tych wszystkich bandaży? Przecież pod spodem musi być bardzo piękna kobieta.
*Ty się tak nie podniecaj bo cie kuśka w ryj strzeli. Co ty sobie robisz? Może ją zaciąż od razu. Syna nazwałbyś Wypadek, a córeczkę Wpadka. Już to widzę, pierdolony schizofrenik wychowujący bachory. W łeb się jebnij. W cokolwiek się jebnij, bylebyś jej zaraz nie pukał. Dziki ogier się znalazł, phi.*
*Mógłbyś wreszcie zamknąć tą swoją zawszoną mordę? Wpierdalasz mi się w życie na każdym kroku!*
*BO JESTEM PIERDOLONĄ CZĘŚCIĄ CIEBIE, TY SKOŃCZONY IDIOTO!*
Shin ścisnął mocniej szczękę i ruszył. Chyba że para jednak go zaatakowała.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 12:16 pm
Mg Mode

W umyśle Kyuu pojawiła się taktyka idealna. Stworzyła plan który niemalże nie miał wad, po za jedną. Do momentu jej wyłonienia zza techniki plan był idealny. Jednak odległość na której android pojawił się była za dużo, aby wszystko poszło bez szwanku. Jej pierwszy cios został z łatwością zbity przez białowłosego. Nim wykonała drugi szybkość shiro dała o sobie znąć. Wykonał on silne kopnięcie które wybiło dziewczynę z rytmu. Jednak po chwili mimo lekkiej dezorientacji kontynuowała ona natarcie, jednak białowłosy bóg wciąż był szybszy blokował cios za ciosem. Po chwili dziewczyna złapała przeciwnika i pociągła w dół. Na początku wydawało się, iż mogło to się udać, jednak siła shiro pozwoliła mu się odgiąć i posłać kolano wprost na to przeciwniczki. Oboje poczuli ból, jednak dla Shiro było to bardziej muśnięcie. Kiedy Kyuu postanowiła wykonać młot, jej przeciwnik po raz kolejny zniknął. Pojawił się za nią i jednym celnym ciosem znokautował ją.
0,1s- Kyuu podnosi się
0,5s- Kyuu tworzy ki blasty i wznosi się
1,0s- Kyuu szarżuje za techniką
1,5s- Technika znika, Kyuu pojawia się
2,0s- Kyuu atakuje Shiro który zbija cios i kopię ją w szczękę
2,2s- Kyuu kontynuuje natarcie, Shiro blokuje ciosów
2,3s- Kyuu ściąga Shiro
2,4s- Kolana zderzają się.
2,5s- Kyuu wykonuje "młot", Shiro znika
2,6s- Shiro pojawia się za Kyuu i ją nokautuje.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 12:35 pm
Mg Mode

Shien w niemiły sposób, potraktował denerwującą go parę. Kiedy ten zaczął wyrażać swoją rację, mężczyzna złapał go za fraki. -Słu...- tyle zdążył powiedzieć nim padł na ziemię, a zaraz za nim kobieta. Shin postanowił wrócić na polanę. Po dłuższej chwili drogi podbiegło do niego małe płaczące dziecko, na oko w wieku 7/8 lat. -Widział pan moich rodziców?- zapytała przez łzy dziewczynka.
Kyuu
Kyuu
Liczba postów : 38

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 12:56 pm
To co się działo w ostatnich trzech sekundach swojego życia było nie do opisania. Jakby jednak uparła się i spisała do pamięci relację z pierwszej w życiu potyczki, to brzmiałaby następująco.
Cokolwiek zamierzała uczynić, aby przeciwnik poznał jej moc, spełzało na niczym. Ani zasłona dymna, ani zmyłka, a tym bardziej bezpośrednie ciosy nie przyniosły skutku. Albo były blokowane, albo unikane, jedynie raz miała okazję tak naprawdę zostawić siniaka (i to pewnie małego) na kolanie Yinga. Nie do końca tak to miało wyglądać, bo jej celem było poturbowanie korpusu, lecz wyszło jak wyszło. Mało korzystnie dla dziewczyny, która poobijana i miotana z jednej na drugą stronę lasu, lub w przestrzeni powietrznej nad nim, dostawała solidne bęcki. Rozstanie ze światem rzeczywistym stało się nagłe - padło zasilanie do pamięci głównej, która zdezaktywowała resztę procesów. Innymi słowy Shinjin pozbawił Kyuu przytomności.
Była za słaba, za mało doświadczona, aby wygrać tę potyczkę i jednocześnie wykazać, że należy jej się wakat pod patronatem Sprawiedliwych. Nie miała pojęcia, że zaliczyła test zadany przez Białowłosego.
Kiedy nie mogła ocknąć się, Shiro nie tylko bezpiecznie odstawił kobietę na ziemi, ale i podarował jej prezent. Nowe kolczyki powieszone na uszach spływały po łabędziej, śniadej szyi nieprzytomnej, która nawet nie oddychała. Wyglądała nieco jak lalka porzucona po zabawie w kąt, a mimo wszystko można było wywnioskować, że żyła. Tak intuicyjnie. Ubranie zupełnie rozszarpane (oj znów będzie zszywała skrawki materiałów godzinami), miała jedynie bieliznę i fragmenty po sukience jako przepaska na biodrach. O dziwo rękawiczki i buty, chociaż w marnej kondycji, nie rozpadły się na kawałki. Skrwawione, poobijane ciało leżało bezwładnie, a na śpiącym z przymusu obliczu nieustannie gościła powaga. Strzępki bandaży oplatały miejscami tu i ówdzie kończyny oraz korpus. Najgorzej wyglądało kolano, które zderzyło się w starciu z Shiro. Nie dość, że obficie krwawiło, to pod warstwą skóry dało się dostrzec coś nienaturalnego. Nie bielącą się kość, a mechaniczny zamiennik z mocnego izotopu stali i tytanu.
Dziewczyna nie budziła się jeszcze, stan hibernacji stabilizował procesy wewnętrzne organów i chipów, które zostały naruszone w walce. Niektóre naprawią się podczas hibernacji, innymi będzie musiała zająć się po przebudzeniu. Ale póki co spała jak zabita.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 1:09 pm
Shin spojrzał na młodą. I już czuł że ma ochotę się zabić. A tym bardziej tego dzieciaka. WOŁAJĄ JĄ TAK, ŻE SŁYCHAĆ W CAŁYM LESIE! Chociaż może to nie o nich chodziło? W końcu oni wyraźnie szukali syna, nie córki. W końcu powiedzieli "Widziałeś Shina?"... Hmm. Shin ochłonął trochę, i kucnął, tak, by mieć twarz na wysokości twarzy dziewczynki. Miał ją niebezpiecznie blisko, ale co się mogło stać? Może jeszcze mała go pocałuje? Już to widzi. Pewnie ucieknie na sam widok jego twarzy. I w sumie dobrze. Im mniej kłopotów tym lepiej.
-Jak wyglądają twoi rodzice? Gdzie ich zgubiłaś? I co najważniejsze, jak masz na imię? Hmm?
Przyglądał się małej z zaciekawieniem. To pierwsze ludzkie dziecko jakie w życiu widział. Ciekawe jak to to działa. Co myśli. Jak czuję.
*Pierdolony Pedofil.*
*O ty kurwo, przesadziłeś. TO TYLKO LUŹNE PRZEMYŚLENIA OK?
Spojrzał na dziewczynkę i czekał na odpowiedź. Przy okazji myślał co u tej kobiety z polany. Czy zdała test? Oby. Potrzebowali nowych członków. I to jak najszybciej. Całe szczęście mają szansę na pomoc ze strony Saiyan. A przynajmniej tak myślał Shin. W końcu nie wyglądali na złych ludzi. Gorzej jeśli byli grzesznikami. Nie sądził by tylko z jednym Shiro mieli z nimi jakiekolwiek szansę. W końcu już czuł ich energię. Wiedział iż nie są słabi. Są silni. Bardzo silni. To będzie trudna i długa doga...
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 1:15 pm
Mg Mode

Nasz bohater, a może raczej antybohater nokautujący przypadkowych ludzi szedł przez las. Gdy zobaczył dziewczynkę jego myśli zmieniły tor, na jak to określiło jego alterego pedofilski. Boski wojownik uklęknął przed dziewczynką i zapytał jak wyglądają jej rodzice. -Mam jest wysoka i miała brązowe włosy i taką ładna białą sukienkę, a tata garnitur.-powiedziała dziewczynka, przestając płakać. Jej mała rączka chwyciła kolczyk shina i zaczęła go ciągnąć. -Ładne kolczyki- powiedziała dziewczynka, a jej oczy zaświeciły się.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Nie Mar 05, 2017 5:36 pm
Shiro spokojnie sączył wódkę ze szklanej flaszki, głęboko zapatrzony w ognisko. Myślał nad katuszami, jakie zgotuje dziewczynie na jutrzejszym treningu. Nie obejdzie się bez rzutów kłodami przez gołe plecy. Taki talent i geniusz w połączeniu z ponadprzeciętną potęgą po prostu musiał z niej stworzyć perfekcyjnego zabójcę. Oczywiście, jeśli się tylko porządnie przyłoży do ćwiczeń. O to jednak nauczyciel był spokojny, z tego co jak na razie o niej wiedział, była bardzo uparta i zdeterminowana. Przydałoby się jej także nieco doświadczenia. Te krzywe ciosy nie miały prawa zrobić większej krzywdy nawet komuś o jej sile.
Nie mógł zasnąć. Przez jego głowę przechodziła istna burza myśli. Miał w głowie wspólne mordercze treningi z dziecięciem. Porady, jakie jej udzieli. To, kim się ona przez niego stanie. Poczuł teraz nigdy nieznane uczucie odpowiedzialności za czyjeś wychowanie. Przez całe życie zawsze był albo czyimś podwładnym, albo zdany sam na siebie. Teraz to się zmieniło. Nie mógł dbać tylko o cele własne i Masaioshinów. Miał obowiązek uczynić zabandażowaną niewiastę nadludzką istotą. Może czymś w rodzaju półboga? Właściwie teraz już dorównywała rangą Shinjinom, pomarańczowe kolczyki czyniły ją pełnoprawną boską uczennicą.
W tej zadumie nagle przypomniał sobie o Shinie, który nie wracał od dłuższego czasu. Otrząsnął się szybko i rzucił resztkę napoju w ognisko. Płomień buchnął, wydłużył się. Już miał wyruszyć, by sprawdzić, co się stało z jego przyjacielem, kiedy zdał sobie sprawę, iż mumia dalej nic nie wie o grupie, do której wstępuje. Spojrzał ostro do góry i tkwił t der durnej pozycji przez kilkanaście sekund. Obok leżącej niewiasty pojawiła się książka, która błyskawicznie wypełniała się treścią. Wojownik poprawił miecz. Następnie otoczył się białą powłoką i wyruszył w kierunku, w którym zniknął Dai.
...
Po przebudzeniu, które kiedyś musiało nastąpić, Kyuu mogła dostrzec pięknie oprawioną czerwoną encyklopedię z czerwoną skórzaną okładką, na której widniał złoty napis:
Jak zostać Sprawiedliwym, czyli wszystko, co powinien wiedzieć aspirujący Masaioshin z niewielkim podpisem, przypominającym wykonany odręcznie znak kanji "白".
Treść księgi:
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Pon Mar 06, 2017 2:51 pm
Dziewczynka podała Shinowi dokładny opis swoich rodziców, jednak ten nie zgadzał się z nieprzytomnymi ludźmi z polany. Podrapał się po głowię i poczuł ciągnięcie w okolicach małżowin usznych. Pacnął młodą leciuteńko po łapach.
-Nie dotykaj. Ech, maleńka, nic ci nie poradzę. Przykro mi. Mam coś bardzo, bardzo ważnego do zrobienia, więc proszę, idź po prostu do jakiegoś miasta czy coś. No, już już.
Pogłaskał dziewczynkę po głowie i zaczął iść w stronę polany.
*Złamany Kutas*
*Co?*
*Złamany Kutas z ciebie. Wielki mi obrońca sprawiedliwości, zostawia DZIECKO w środku pieprzonego LASU. KILKA GODZIN TEMU ZABIŁEŚ TU WATACHĘ PIERPRZONYCH WILKÓW, A TERAZ ZOSTAWIASZ BIEDNĄ MAŁĄ DZIEWCZYNKĘ SAMĄ!  *
*A tam, poradzi sobie.*
*Ty się w łeb jebnij się ej. Ty głupi esteś ej.*
*C....Czemu tak dziwnie gadasz?*
*Zniżam się do twojego poziomu inteligencji, Złamany Kutasie*
Shin szybko cofnął się do dziewczynki i wziął ją na ręce.
-Ech. Zabiorę cię do mojego przyjaciela i przyjaciółki. Może oni coś wymyślą?
I poszedł z maluchem w stronę, z której przylazł. Jeśli kobieta albo Shiro nie będą wiedzieli co zrobić z dzieciakiem, to już po nim.
*Będą wiedzieli.*
*Skąd to możesz wiedzieć?*
*Taki idiota jak ty jest jeden na milion, a że was tam trójka siedzi, to nie sądzę by aż tak nam się przyfarciło.*
Shin postanowił nie odpowiadać na słowa w swoim umyślę i dalej parł naprzód. Byleby głos w jego głowie skończył w kółko pieprzyć i pieprzyć.
*Sam ciągle pieprzysz.*
Nie wtrącaj mi się w narrację.
*Dugh.*



Sponsored content

Polana     - Page 5 Empty Re: Polana

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach