Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Orbita     Empty Orbita

Sro Lip 13, 2016 4:36 pm
Orbita No.79. To właśnie tutaj znajdują się satelity, które każdego dnia okrążają planetę i ostrzegają dane służby o obiektach zbliżających się do niej.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Sro Lis 02, 2016 9:36 pm
Między różnymi satelitami wypatrującymi potencjalnych zagrożeń dostrzec można było okrągły pojazd sunący spokojnie po niebie. A gdyby ktoś z wprawnym okiem nieco się przybliżył, spostrzegłby że przy jednym z okien stoi żołnierz wystrojony w czerwoną pelerynę i żółty kapelusz z kolorowymi wstążeczkami i czerwonym kamieniem. Ów żołnierz właśnie obserwował świat za oknem. Najprzeróżniejsze satelity oddzielały Kanassę od reszty wszechświata. Gdyby jakieś nieprzyjacielskie jednostki próbowały zaatakować stolicę międzyplanetarnego imperium, zapewne zostałyby prędko zmiecione w pył. Cała orbita była bowiem wręcz usiana różnego rodzaju kamerami i czujnikami. I ten statek kosmiczny im nie umykał, cały czas ktoś go miał na oku, podobnie jak dziesiątki innych statków, to opuszczających planetę, to też przybywających na nią. Honoberuto jednak zwracał uwagę na jaśniejące w oddali gwiazdy, ku którym leniwie dążył jego statek. Czy widział kiedyś taki widok? Być może, ale to musiało być dawno. Przedtem nieczęsto zdarzało mu się nawet wychodzić z domu. Ale teraz był żołnierzem. Będzie często widywał takie obrazki jak ten. W końcu przywyknie. Ale na razie w milczeniu wpatrywał się w bezkresną przestrzeń. Można było odnieść wrażenie, że umysłem był gdzieś naprawdę daleko. Nagle wyrwał się ze snu na jawie i rozejrzał się po statku. Pilot Rakot nadal pilotował, Szeregowy Kapr siedział gdzieś z boku. A Jirri pewnie trenował, tak jak zapowiadał. W sumie naszło mu na myśl, że także mógłby iść potrenować, ale może później. Jego kompan pierwszy udał się do sali, jeśli skończy trenować to pewnie tu przyjdzie i o tym powie, a wtedy on będzie mógł również zająć się treningiem. Przypomniał sobie swoje "starcie" z bezimiennym miłośnikiem wina, i wnet zdecydował czego mógłby się nauczyć. Kiai. Co prawda, nie była to technika potężna. Ba, pewnie aktualnie potrafiłby mocniej walnąć ręką. Ale mimo to chciał się jej nauczyć. Przecież każda wiedza się kiedyś przydaje. Wymyśliwszy sobie plan części podróży, postanowił zwyczajnie sobie usiąść i poczekać na koniec treningu swojego towarzysza. A więc usiadł i milczał od czasu do czasu znów zerkając przez okno mając nadzieję, że Rakot dowiezie ich na Imeckę całych i zdrowych.

z/t
Kosmos
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Orbita     Empty Re: Orbita

Pią Lis 04, 2016 9:10 pm
Jirri wkroczył do wnętrza statku, którym to przyszło podróżować jemu, Honoberuto i dwóm żołnierzom, których imiona zdążył już zapomnieć. Nie przywiązywał do nich szczególnej wagi, w końcu to prawdopodobnie jednorazowe spotkanie z nimi, możliwe jest nawet, że w jej trakcie obydwaj zginą. Było to może mało prawdopodbne - w końcu to tylko misja zwiadowcza, podczas której nie przewidziano nawet walki z kimkolwiek. Ponadto nie byłoby fajnie wracać bez pilota. Dałby sobie co prawda radę - albo jakoś poprowadziłby statek, pokracznie, ale jednak, albo po prostu odleciał przy użyciu własnych umiejętności. W końcu jest changelingiem - próżnia mu niestraszna, ale potrwałoby to bardzo długo i byłoby niebywale męczące. Z tego powodu liczył, że chociaż pilot utrzyma się przy życiu. Potrząsnął głową, opędzając się od niepotrzebnych myśli i rozejrzał się. Honoberuto stał przy szybie, która odgradzała ich od świata. Do startu było jeszcze trochę czasu, więc port wciąż był idealnie widoczny. Jirri patrzał przez chwilę na kompana. Po raz kolejny pomyślał, że dobrze jednak mieć przy sobie kogoś... kogokolwiek, kto nie okazuje otwartej niechęci, kto tworzy chociaż złudzenie, że Jirri nie wzbudza w nim negatywnych emocji. Młody changeling uśmiechnął się szeroko. W jefgo oczach pojawiła się autentyczna radość. Nie mógł w to uwierzyć, ale wreszcie cieszył się z czyjejś obecności. Sam dobrze wiedział, że trochę za bardzo to przeżywa, w końcu znają się od niedawna, a początek ich znajomości nie był szczególnie... przyjazny. Psotnik odwrócił wzrok, na powrót przywołując swój zwyczajny, sardoniczny uśmieszek. Tak właśnie chciał wyglądać. Nie miał zamiaru okazywać autentycznych emocji przed kimkolwiek, póki co, także przed Honoberuto. Statek wystartował. Jirri, zanim wybrał się na salę treningową, postanowił trochę pozwiedzać, zorientować się, gdzie co jest. Na początek wszedł do niewielkiej kuchni. Nie było to specjalnie luksusowe. Przypominało niewielki bar. Stół przypominający kontuar stał pod lewą ścianą, na nim kilka butelek z wodą, za nim prawdopodobnie ukryte kilka butelek z alkoholem. Typowe dla żołnierzy. Sam nie raz i nie dwa przemycał alkohol na statek, kiedy wyruszał na misje. Misje? To chyba nie to słowo. Do tej pory były to raczej testy. Starając się ich nie zawalić, zachowywał alkohol na później. Zachowywał tym sposobem trzeźwość na egzamin, a alkohol na drogę powrotną, która nie raz tak bardzo mu się dłużyła. Zajrzał za stół. Spotkał go tym razem zawód. Żadnych "napojów dla dorosłych" tam nie było, więc był całkowicie skazany na wodę. Szybko jednak się rozchmurzył. W końcu planeta, na którą zmierzają, to prawdopobnie największe zadupie w kosmosie, a co to za zadupie bez barów? Spojrzał za niewielkie okienko. Statek nadal wznosił się powoli, zaraz miał wznieść się na wysokość, na której główna baza będzie prawie niewidocznym punkcikiem. Jirri stwierdził, że nie ma już co zwlekać. Czas zabrać się do ćwiczeń. Zabrał tradycyjnie kilka butelek z wodą (w liczbie trzech) i poszedł w stronę sali treningowej.

Sala nie była tu w żadnym stopniu tak duża i imponująca, jak ta w bazie głównej, ale tutaj nie było absolutnie nikogo, z wyjątkiem samego changelinga. Absolutna prywatność i dowolność. Tutaj nikt nie mógł mu przeszkodzić. Nikt nie mógł zająć sprzętów treningowych... Całkowita cisza i spokój. To z pewnością będzie sprzyjać ćwiczeniom związanym z Ki. Jirri zastanowił się przez chwilę, co takiego chciałby właściwie robić. Ciężko było wymyślić to ot tak sobie, więc zaczął się rozgrzewać. Wykonywał skłony na boki. Za każdym razem nieco głębiej. Po paru razach pancerz zaczął mu przeszkadząć, więc zrzucił go. Została mu tylko ciasna, czarna koszulka, która do ćwiczeń nadawała się wręcz idealnie. Wrócił do skłonów. Następnie zaczął wykonywać przysiady, w celu rozgrzania mięśni nóg i pośladków. Potem przyszedł czas na pompki. Jirri zawsze uważał to ćwiczenie za jedno z najskuteczniejszych, jakie istnieją. Wbrew pozorom pracowały przy tym wszystkie mięśnie, nie tylko ręce. Wykonywał je na wiele różnych sposobów - jedną ręką, z "przyklaskiem", "diamentowe". Po pewnym czasie wszystko zaczęło go boleć, więc legł na podłogę. Było mu tu tak błogo. Tak spokojnie. Tak cicho. Czuł, jak powieki mu opdają. Zaraz jednak otworzył oczy i zerwał się na równe nogi. Nie czas teraz na spanie. Nie czas teraz, by leniuchować. Trzeba ćwiczyć dalej. Podszedł do ściany i zaczął boksować. Był to dość drastyczny sposób na trening. Nie miał pojęcia, co go podkusiło. Nagle stał się ekstremalnie hiperaktywny. Uderzając pamiętał przez cały czas o utrzymywaniu pozycji. Swoją drogą było to całkiem niezłe ćwiczenie. W wyniku każdego uderzenia jego pięści się utwardzały. Jednocześnie towarzyszący temu ból pobudzał go do działania. Uderzał przy tym coraz szybciej, przez co poprawiała się także finezja jego ruchów oraz siła mięśni. Po jakichś dwóch minutach tego ćwiczenia stracił jednak zapał. Potarł kostki rąk. Bolało jak cholera. To był znak, że czas zmienić metodę. Przeszedł więc do uderzania w pobliski worek treningowy. Tym razem jednak nie rękami, gdyż te były obolałe, poza tym już wystarczająco je wyćwiczył. Tym razem wyprowadzał kopniaki i ataki ogonem. Wymyślił prostą kombinajcę - proste kopnięcie, cios ogonem, kop z półobrotu. Niestety proste nie oznacza łatwe. Bardzo często zaliczał kolizję z podłogą. Nie było to specjalnie przyjemne, więc co chwilę słychać było jego głośne przekleństwa. Musiał to jakoś usprawnić. Myślał przez chwilę... No i wymyślił. Wzniósł się w powietrze. Dzięki temu mógł nie tylko ułatwić sobie wyprowadzanie kombinacji, ale także przetrenować wykorzystywanie Ki. Ponownie zaczął wyprowdzać kopniaki i ciosy ogonem. Po pewnym czasie zmienił sposób - kilka kopnięc lewą nogą, potem kilka prawą. Jednocześnie przy każdym kopniaku uderzał ogonem, dzięki czemu mógł poćwiczyć koordynację ruchów mięśni. Szło mu to niebywale dobrze, w końcu jednak zmęczył się i zlany potem przycupnął na ziemi. Nie chciał tracić czasu, więc zaczął trening psychiczny - medytację. To zawsze sprawiało mu problemy. Prawdopodbnie jest to spowodowane jego rozbuchanym charakterem. Z reguły, gdy tylko zamykał oczy, w jego głowie pojawiały się tysiące myśli, pomysłów, wszystkiego. Jako wojownik musiał jednak umieć się opanować. Musiał w pełni panować nie tylko nad ciałem, ale i nad psychiką. Emocje mogą go zdradzić. Starał się w pełni wyciszyć. Otoczenie zdecydowanie temu sprzyjało i zanim się obejrzał, już był w pełni wyciszony. Był w stanie poczuć swoją własną aurę. Ta w tej chwili poddała się jego woli. Stała się widoczna. Mógł ją kształtować, jak tylko chciał. Chciał stworzyć w niej swą podobiznę. Powoli i ostrożnie, z pełnym skupieniem zaczął odtwarzać rysy twarzy. Już prawie...
BIIIIIIIIIIP!
Jirri krzyknął głośno przerażony dźwiękiem... i rąbnął w sufit. Bez własnej wiedzy zaczął lewitować! Niesamowite. Zaraz upadł na podłogę, na tyłek. Trąc dłonią obolałe ciemię i przeklinając zaczął szukać sprawcy. Co to był za dźwięk. Zaraz jednak wszystko stało się jasne. Jego scouter niespodziewanie przeliczył jego poziom mocy, reagując na pojawienie się aury, która już zdążyła na powrót stać się niewidzialna. Jirri westchnął ciężko i wstał. To był znak, że czas już skończyć. Otworzył pierwszą butelkę z wodą i wypił do dna. Pozostałymi zaś oblał sobie głowę, by się orzeźwić. Zebrał pancerz z podłogi, nie zamierzał go jednak wkładać. Czas na drzemkę. Wyszedł z sali. Przed oknem zauważył Honoberuto.
- Skończyłem, Honoberuto-san! - zawołał, zastanawiając się przy okazji, dlaczego dodaje do imienia towarzysza "san". - Idę się teraz zdrzemnąć, więc nie spodziewaj się mnie widzieć przez najbliższe... cztery godziny. Lub do lądowania. Zależy, co będzie wcześniej.
Po tych słowach Jirri skierował się do "sypialni". Znajdowały się tam cztery prycze. Changeling rzucił swój pancerz na ziemię, położył się na jednej z nich i... natychmiast zasnął.

OOC:
Trening statystyk.

z/t
Kosmos
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Gru 18, 2016 4:40 pm
Hono nadal siedział w kokpicie leniwie wpatrując się w sufit statku i wzdychając. Naprawdę już mu się znudziło to podróżowanie i wiele by dał żeby znaleźć się już na planecie. Zamknął oczy, podrapał się po plecach, a następnie wstał. Głowę miał zwieszoną na dół więc gdy otworzył oczy zobaczył tylko swoje stopy. Lecz zaraz ją podniósł. Jego uwagę zwrócił na siebie widok za oknem. Wielka, fioletowa kula którą widział jakiś czas temu. Siedemdziesiątka Dziewiątka. Hurra! Dom! Od razu się uśmiechnął i wręcz klasnął w ręce z zachwytu. Miał tylko nadzieję że teraz nie czekają ich takie turbulencje jak przedtem. Zrobiło mu się sucho w gardle, dlatego też chwycił jakąś leżącą na podłodze butelkę wody (pewnie pił z niej wcześniej Kapr), odkręcił i upił spory łyk. Potem ponownie ją zakręcił i rzucił na podłogę. Następnie z powrotem usiadł na miejsce i zapiął pasy. Ziewnął przeciągle i jeszcze raz spojrzał za okno. Powierzchnia planety była już coraz bliżej. Doskonale widać było inne statki kosmiczne poruszające się po orbicie. Zaraz poczuł pierwszy wstrząs. Nie był zbyt duży, ale był zwiastunem powtórki z lądowania na planecie pustynnej. Oby fałszywym. Cóż, skoro Rakot nie rozbił ich na dzikim terenie, nie rozbije ich też na lotnisku...

z/t
Port lotniskowy
Baza Główna
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Gru 18, 2016 9:48 pm
Jirri wszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Wyciągnął z niej konserwę, taką samą jak ta, którą jadł w drodze na Imeckę. Otworzył ją. Jego nozdrza zaatakował mocny zapach. Czy była nieświeża? Jirri był pewien, że tamta konserwa tak nie cuchnęła. Właściwie nie pamiętał jej zapachu, choć może to mieć związek z faktem, że był wtedy spocony jak świnia i sam emanował dość silną aurą zapachową, która mogłaby bez żadnych problemów zamaskować każdy inny smród. Wziął łyżeczkę i zaczął jeść. Na szczęście nadal mu smakowało. Szkoda, że nie ma żadnego napoju alkoholowego, którym mógłby to popić... Chociaż... Zajrzał do lodówki... O radości! WÓDECZKA!!! Wziął ją do rąk i pociągnął długi łyk. Ale zajebiście! Natychmiast poczuł się jak w niebie. Prawdziwym niebie, pełnym pijańskiego wyuzdania. Zanim się ktokolwiek obejrzał, butelka była pusta, a Jirri lekko zarumieniony. To mogło być głupie posunięcie, w końcu będzie musiał złożyć raport... Ha! Wszystko na głowie Honoberuto! Kolejny genialny psikus, w dodatku kompletnie nieplanowany. Tymczasem weszli już w orbitę. Jirri zauważył to i poszedł zapiąć pasy. Czuć od niego ten alkohol. Będzie ciężko.

z/t
Port lotniskowy
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Maj 07, 2017 6:23 pm
Kresu zdającą się nie mieć powłokę ponurej ciemności, satelitami najrozmaitszymi w co niektórych miejscach bezładnie ozdobioną, przeszywały prędko pędzące przez kolejne warstwy atmosfery "Siedemdziesiątki dziewiątki" dwie kuliste kapsuły imperialne. W jednej z nich, tej lecącej na przedzie, nie było nikogo. W tej zaś lecącej bardziej z tyłu, w wygodnym fotelu siedział Honoberuto. Brak miejsca w pojeździe zmuszał go do krzyżowania ramion na piersi, co jednak nie było aż tak wielką niedogodnością, biorąc pod uwagę fakt, iż mógłby przecież siedzieć nie na miękkim siedzisku, a na jakiejś byle jak skleconej desce za krzesło z pychą niemałą się podającej. W takich to warunkach jaszczur wytrzymać będzie zmuszony przez czas całej podróży. A nie będzie ona łatwa. Nie ze względu na warunki czy trudną drogę, tym bowiem martwić się on nie będzie musiał dzięki niesamowitemu dobrodziejstwu autopilota, lecz ze względu na nudę z którą będzie musiał się uporać podczas całej długiej drogi. Westchnąwszy głęboko, spojrzał za czerwoną szybę przed sobą stanowiącą wielkie okno. Widział gdzieś na przedzie drugą kapsułę przemieszczającą się po ponurej, ciemnej otchłani, niczym cichy, rozświetlony okrętowymi lampami statek płynący po morzu w środku nocy. Złożył ręce jak do pacierza i pochylił się nad nimi w zadumie. Wypłynęła z jego ust zwrotka zapewne niezbyt legalnej pieśni, jaką zasłyszał niegdyś w bazie

Gdzie żołnierz imperialny,
Tam imperium stoi.
Imperium naszego
Każdy lud się boi.
Hej, ho, wojowie, walczcie ku czci Króla.
Inaczej będziem żyć w przewielkich bólach.
W nich już żyją podbite ludy,
Losie, o losie, gdzie są święte cudy?
Gdzie wyzwolenie spod berła strasznego,
Dajże nam wodza sprawiedliwego!

I tu zamyślił się nad sensem owej marszowej przyśpiewki i jął kontemplować jej sens w filozoficznej zadumie, dalej przemierzając w kapsule ciemną przestrzeń, a wylatując już spoza atmosfery.

z/t
Kosmos
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Maj 11, 2017 8:49 pm
Wkońcu na miejscu. Przez szybę Jirri zauważył powierzchnię swojej rodzinnej planety. Wyglądała teraz tak... brzydko. Okropnie brzydko w porównaniu do niebiesko-zielonej Ziemi. Niczym świat po jakimś kataklizmie. Nie widział stąd tych wszystkich wspaniałych oceanów. Wyglądało to, jakby Słońce tu nie dochodziło. No a bynajmniej w porównaniu do przepięknej i słonecznej błękitnej planety. Nie przeszkadzało to jednak obecnie jaszczurce chilli. Wszystko było teraz takie... niesamowite. Takie... wspaniałe. Nawet ta brzydka planeta. Nie powinien może się aż tak ekscytować? Może powinien raczej się niepokoić? Nie! To nie w jego stylu. On niczego się nie boi. Nie ważne, co się dzieje, jakoś to będzie. Poza tym, co mu niby zrobią? Skoro taki jest im potrzebny, to raczej nie musiał się bać o swoją skórę. Zabijanie go byłoby niekonsekwentne, wkońcu gdyby nie był im potrzebny, toby go zostawili na Ziemi... Chyba, że spodziewali się z jego strony jakiejś rebelii... Nie, to nie to. Nie ma co się bać.

z/t
Port lotniskowy
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Maj 18, 2017 8:57 pm
I znów się znalazł nasz bohater na orbicie rodzinnej planety. Na komitet powitalny pewnie nie miał co liczyć, ale przynajmniej znów postawi stopę na znajomym gruncie. Zawsze coś. Założył skauter z powrotem na głowę. Trzeba się dobrze prezentować, a detektor też jest elementem munduru imperialnego. W sumie zbroja także, on zaś nie nosił je przecież od transformacji... Ale cóż, lepiej nie myśleć o takich błahostkach. On był pewien tego że to wszystko mogłoby być urządzone lepiej. Swoje wiedział i nic go nie przekona że jest inaczej. Nawet słowo samego Colda. Tak sobie myślał o tym jak to okropnie urządzone jest imperium, aż w końcu zauważył coś po paru minutach. Chyba za parę sekund będzie lądował. Wywnioskował to po kolorach znajomych z lotniska bazy. Nagle kapsuła przestała się poruszać. Była już na płycie portu.

z/t
Port lotniskowy
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Pią Cze 23, 2017 10:44 pm
Wszyscy weszli do środka statku i rozsiedli się. Każdy zajął się swoimi zadaniami. Odpowiedzi na zadane przez niego wcześniej pytania zostały udzielone. Zaś gdy statek już oderwał się od płyty lotniska i wzbił się w powietrze, tym razem to kapelusznikowi zadano pytanie. Pochodziło ono od oficera Beero, który pytał o to gdzie mają lecieć. Honoberuto usiadł na wielkim fotelu, a następnie odpowiedział:
-Obierzcie kurs na Ziemię. Są tam w miarę przyzwoite poziomy mocy.
Tu włączył skauter który nadal miał na oku. Mierząc siłę bojową członków swego oddzału, dodał jeszcze głosem nasączonym niby-słodziutkim jadem, zgoła innym od poprzedniego tonu formalisty:
-O was, moi drodzy, chciałbym powiedzieć to samo...
Właściwie nie obchodziły go ich poziomy mocy, dlatego prędko wyłączył skauter nie zwracając nawet uwagi na wyświetlające się na nim cyfry. Spojrzał na Beero. Zaczął się na niego patrzyć, nic jednak nie mówił. Mlaskał co chwilę.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Pią Cze 23, 2017 11:10 pm
MG


Ponieważ jaszczur nie zwrócił nawet uwagi na poziom mocy bojowej każdego z jego sługusów to nie specjalnie mógł wiedzieć jakim dysponują, byli to zwykli żołnierze dlatego ich przedział PL wahał się między 500-700 PL. Czy taki poziom mocy będzie odpowiedni dla tejże misji? Żołnierz, który znajdował się samotnie po prawej stronie, zakomunikował w kierunku swojego dowódcy:
- Baza zezwala na start w przestrzeń kosmiczną, kurs Ziemia. Dotarcie za 3 godziny. W razie problemów mamy informować.
- Kierunek Ziemia, przygotować przeskok. - Zakomunikował Beero.

z/t https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t145-kosmos
Cheri
Cheri
Liczba postów : 111

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Sie 10, 2017 9:15 pm
Istota która sprawowała nadzór nad miejscem skąd statki wyruszały na misję międzyplanetarne zajmował się jakąś elektroniką, a konkretniej tabletem. No cóż o ile pani kapral byłaby w stanie ogarnąć jakieś podstawowe funkcje tego urządzenia w tych bardziej zaawansowanych się nie orientowała. Była żołnierzem i nie było jej to potrzebne. Z resztą nie była w stanie wyobrazić sobie, że ktoś mógłby usadzić ją za biurkiem, wolała być w polu walki i choć dowodzenie niewielką drużyną nie byłoby niczym trudnym to większe zarządzanie było czymś w czym sądziła, iż nie da sobie rady. Ujrzała uśmiech istoty, przez myśl przeszło jej, iż zachowuje się zbyt formalnie, no, ale takie zachowanie wypadało jej zachować podczas wykonywania rozkazów. Mogło to bawić innych jednak było zgodne z jej przekonaniami i tym jak widziała armie. Może była młoda, lecz w kamaszach spędziła już jakiś czas, właściwie całą młodość, a i została nawet odznaczona za zasługi i szybko zasiliła szeregi kaprali, może wciąż nie był to najwyższy stopień, ani nawet nie był jej celem, to jako przystanek stawiał ją dość wysoko. Jegomość przejął od niej wózek i wziął się za ładowanie go do statku. W tym czasie chciała rozwiać swoje wątpliwości co do własnego zachowania.
-Coś Cię bawi szeregowy? - rzuciła chłodno zerkając na piktogram symbolizujący stopień umieszczony na sayańskiej zbroi. Nie mogła sobie pozwolić, aby jednostki o niższym stopniu, do tego należąca do jakiejś podrasy nie okazywała jej należytego szacunku. Zastanawiała się nad jakąś karą dla niego jednak z tyłu głowy wciąż miała fakt, że jej misja miała klauzule pilności.
-Zajmę się nim jak wrócę.- pomyślała. Żołnierz szybko przekazał jej resztę rozkazów, wisienka bez słowa wsiadła do pojazdu i ruszyła w podróż...
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Sie 10, 2017 9:49 pm
MG


Cheri weszła do swojego statku, nie musiała nawet ustawiać żadnych danych ani parametrów lądowania, całość była tak skomputeryzowana, że autopilot zwyczajnie kierował lotem. Ruszyła w górę, minęła miasta, minęło duże budowle. Przez chwilę potrzęsło, były problemy z oddechem, jednak szybko to przeszło. Gdy Cheri wyleciała w kosmos, przez szybę statku mogła zauważyć inny, większy, dużo większy niż ona leciała, okręt zmierzający w kierunku No.79, obcy okręt.

ponieważ nie ma wątku o takiej planecie, odpisuj tutaj jakbyś tam był, opisz lądowanie i tak dalej.

_______________________________

Laptor leciał sobie właśnie na niebieską planetę, był ciekawy, czy zamieszkuje ją któraś z ras, o której miał pojęcie. Komputer zapikał i pokazał lecący, mały obiekt paręset metrów od nich, w kierunku przeciwnym. Zarówno Majin jak i jego dama nie zwrócili na to zbytnio uwagi. Niebieska, lekko ponura planeta. Szybkie przejrzenie w myślach po rasach i Laptor rzekł:
- To może być planeta należąca do rasy changelingów, jaszczuro podobnych istot z możliwością transformacji, oddychaniem w próżni i dużym potencjałem bojowym. Jeśli się nie mylę, to może być ciekawie. - Przerwał i uśmiechnął się w myślach, chociaż wiedział, że planet może być więcej, bardzo podobnych do siebie... Okręt wszedł w orbitę planety No.79, komunikat zapowiedział 10 minut do lądowania a autopilot zajął się dalej lądowaniem, jeśli planeta była zamieszkana, mogła istnieć tam technologiczna społeczność, pozwalająca na wykrycie najeźdźcy, i właśnie to było to, czego Laptor oczekiwał, przywitanie przez siły wroga na rozgrzewkę. Włączył jeszcze tryb bojowy statku, na wszelki wypadek, i stanął obok fotela sterującego, który oddał Lairze, by było jej oczywiście wygodnie...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Sie 10, 2017 10:27 pm
MG

Nieautoryzowany statek wszedł w orbitę planety No. 79. Nie wysłał żadnego sygnału, ani żadnej wiadomości. Satelity planety wykryły go już dawno, siły mające na celu odparcie ataku nieprzyjaciela były w gotowości. 

Statek Laptora powoli zbliżał się ku planecie. Z planety zaś wylatywały ku niemu statki kosmiczne, a dokładniej mówiąc dwa. Zatrzymały się przed nim w sporej odległości, nie będąc jeszcze w zasięgu ataku. Ustawiły się nieco pod skosem, stając od siebie w odległości 50 metrów.
Gospodarze czekali na ruch nieproszonego gościa.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Pią Sie 11, 2017 9:50 am
Mniejsze statki kosmiczne, prawdopodobnie nie stanowiły żadnego problemu dla okrętu Laptora, który już wcześniej przygotował systemy w razie W. Był pewny, że jeśli dojdzie do ataku, zwyczajnie odeprze atak, mógł też nabrać powietrza, wyjść i zamienić statki w duże cukierki, które zapewne nie były by w stanie uniknąć małego promienia ze względu na swoją wielkość, ale ta opcja zostawała na wypadek gdyby ostrzał się okazał zbyt duży na systemy obronne. Jednakże teraz czekał na kontakt z ich strony, czy może od razu zaatakują? Okręt nadal leciał w kierunku planety, w celu dokowania/lądowania. Na ziemi miał co prawda dużo większe szanse w walce niż w kosmosie, jednak nie mogli wiedzieć o zamiarach Majina, dlatego czy otwarty atak byłby dla nich słuszny? Może się zgubił? Może bez zapowiedzi przyleciał KTOŚ? A może... A może otworzą ogień bo to główna planeta changelingów, gdzie trzymane są największe ich siły, a o czym Laptor mógł nie do końca wiedzieć, znał tylko nazwę planety i wiedział o changach, a w tym momencie nawet tego się domyślał... Dwa statki mówiły o tym, że na planecie jest rozwinięta cywilizacja, a to świadczyło o dobrej zabawie na dole.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Sie 13, 2017 9:11 pm
MG

W pewnym momencie z obu statków wyłoniły się dwie postacie. Byli to żołnierze Imperium. Nie wyróżniali się niczym szczególnym. Każdy z nich ubrany miał specjalny hełm, zbroję typową dla mieszkańców No. 79 i Saiyan, a także scoutery na oczach i specjalne Ki Blastery obudowujące ich lewe przedramiona. Ich scoutery były łącznikami radiowymi, więc po ustaleniu łączności ze statkiem Majina, w jego pojeździe kosmicznym rozległ się komunikat o podaniu swojej tożsamości, swoich zamiarów i ogólnego zarysu sytuacji, która sprawiła, że jego statek zmierza na No. 79. Komunikat zawierał także ostrzeżenie, że w razie ataku lub całkowitego zignorowania wydanych poleceń i braku odpowiedzi na pytania, zostaną uznani za wrogów Imperium i natychmiastowo zestrzeleni.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Sie 13, 2017 9:48 pm
Pewny siebie majin, stanął tuż przy szybie widokowej, pozwalającej, jak sama nazwa wskazuje, na obserwacje wszystkiego co dzieje się przed statkiem. Zauważył jak dwóch randomowych prawdopodobnie żołnierzy wychodzi ze statków, jednakże zastanawiające jest na pewno jak oddychają w kosmosie no i... Po co wyszli z tych statków? Parę chwil później, statek majina zapikał, sygnalizując nadejście jakiegoś sygnału. Nie wiedział nawet o takiej opcji, więc gdy obejrzał się i zauważył diodę migającą, podszedł uważnie. Z głośnika wydobyła się zarówno prośba wyjaśnienia jak i groźba zniszczenia. Skoro to zaawansowana technologicznie planeta, prawdopodobieństwo tego, że mogą zniszczyć majinowski statek było całkiem spore, tym bardziej, że nie znał dokładnej siły swojego statku, ani przeciwnika. Wiedział, że musi dostać się na grunt, gdzie będzie miał największe szanse. Odpalił przycisk przy diodzie, a właściwie klikał różne aż głośnik nie zapikał gdyż miał zamiar odpowiedzieć, jednakże wtedy przepchała się Laira i spokojnie, słodko powiedziała:
- Przyleciałam specjalnie na tę planetę na oficjalne zaproszenie władcy, mam nadzieję, że nie macie zamiaru przeszkodzić jego prezentowi w bezpiecznym dotarciu na planetę, w końcu eskortuje mnie ten okręt. Jeśli tak się stanie, będę musiała go poinformować o waszym zachowaniu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Wto Sie 15, 2017 4:15 pm
MG

Z głośników niepożądanego statku wydobył się głos kobiecy. Delikatny i wręcz przekonywujący, a także o tonie spokojnym i grzecznym. To należało pochwalić.
Żołnierze nie byli za bardzo rozgarnięci, więc po spojrzeniu na siebie, skinęli głowami w swoje strony i wymienili się spojrzeniami. Po chwili każdy z nich wrócił do swojego statku, jednakże w dalszym ciągu pełnili oni eskortę, pilnując by goście nie połakomili się na niechciane, zamachowe wręcz posunięcie. Rozjechali się swoimi statkami, by statek przybyszy mógł przelecieć między nimi. Niemniej jednak, monitorowany był każdy ruch.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Wto Sie 15, 2017 4:40 pm
Duma, radość, podziw, zdziwienie, to z pewnością uczucia, które targały teraz głową Laptora. Nie spodziewał się, że jego Laira wykaże się taką swobodą wypowiedzi, wdziękiem no i pomysłem na załatwienie sprawy, dlatego też się cieszył, że jednak znalazła się w tym statku. Majin już się irytował i pewnie najchętniej rozpoczął by walkę, lecz wtedy straciłby okręt, którego jeszcze w sferze wojny nie wypróbował. Pomału, pomału zaczął opadać na tereny planety No.79 W normalnej sytuacji, zapewne wylądowałby gdzieś na uboczu planety, jednakże w takiej sytuacji, jaka była obecnie, musiał skierować się na tereny najbardziej zamieszkałe, prawdopodobnie do bazy głównej, gdzie widział specjalne podesty dla statków dokujących oficjalnie. Włączył tylko autopilota a statek zwyczajnie usiadł miękko.
*Ciekawe czy czeka mnie niemiłe przywitanie, czy może właśnie coś miłego z powodu słów Lairy? Hehe ale się zdziwią, gdy zamiast niej zobaczą mnie. Hahaha zrobię im tu piekło!

z/t https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t166p25-port-lotniskowy#6117
Benorn
Benorn
Liczba postów : 127

Orbita     Empty Re: Orbita

Nie Sty 13, 2019 10:26 pm
Był to jeden z tych momentów, gdy Benorn zdał sobie sprawę, że bawią go rzeczy, o których nigdy by nawet nie pomyślał jako ekscytujących. Tym razem było to przeciążenie. W pierwszej chwili nie wiedział co się z nim dzieje, jego wnętrzności stały się cięższe i zdawały się przesunąć bliżej jego pleców. Lecz gdy uczucie zelżało, czuł płynącą we krwi adrenalinę i to było genialne uczucie. Jego dłoń zacisnęła się mocniej na oparciu fotela, w którym siedział. Ze swoistej ekstazy wyciągnęło go nagłe wtargnięcie czerwonoskórego jegomościa. Benorn przez chwilę zastanawiał się jak miał na imię ów jegomość, lecz już po chwili uśmiechnął się do niego przyjacielsko.

- Shisami-san - powitał go tak jak powinien. Tym bardziej, że wielkolud sam okazał odpowiednie maniery wobec Benorna, a to połechtało dumę changelinga. Zawsze lubił, gdy pomniejsze rasy znały swoje miejsce. A do tego propozycja, którą otrzymał była nietuzinkowa.  

- chętnie... - odpowiedział krótko na propozycję wspólnego sparingu. Podniósł się natychmiast z miejsca, kątem oka spoglądając na pozostałą dwójkę zastanawiając się czy i oni otrzymali taki przywilej. W duchu mocno liczył na to, że nie.  

- Prowadź, proszę - ukłonił się delikatnie, wskazując jednocześnie w kierunku drzwi. Gdy Shisami ruszył z miejsca, natychmiast udał się za nim. Po drodze jego uwagę przykuły jeszcze słowa Sorbeta. Koordynaty planety Namek. To mogło się kiedyś przydać.

Szybko jednak skupił się na swoim przyszłym wyzwaniu. Co chwilę spoglądał w kierunku swego oponenta, a po głowie chodziło mu kilka pytań. Jak silny jest człowiek znajdujący się przed nim. Nie wyobrażał sobie, by był na tyle silny by zagrozić jego rasie, a jednak, był dowódcą sił Friezera, a to musiało świadczyć o jego potencjale bojowym. Nie posiadał jednak scautera i nie potrafił jednoznacznie określić jak silny jest. Liczył jednak na to, że na tyle silny by pomóc mu się wzmocnić. Nie zamierzał stać w miejscu.

Dotarcie do sali treningowej nie zajęło za dużo czasu. Podobało mu się to miejsce, będzie odpowiednie dla ich małej potyczki. Benorn zajął odpowiednie miejsce, na jednym z wyznaczonych stanowisk i odczekał, aż Shisami zajmie swoje.

- Shisami-san, proszę nie przegraj zbyt szybko... - uśmiechnął się szelmowsko w jego kierunku. Przyjął pozycję rozluźnioną, z rękoma opuszczonymi luźno wzdłuż ciała. Nie trwało to jednak zbyt długo. Nie chciał dać czasu czerwonoskóremu na przygotowanie się do walki. To on miał być zwycięzcą, to on musiał wygrać. Zerwał się naglę. Cofnął jedną nogę do tyłu, uginając przednią, tak by przygotować się do biegu. Ręce również ugiął, zaciskając obie dłonie w pięści. To był jednak dopiero początek. Skumulował ki w swojej lewej dłoni, tak jak robił to już setki razy i uderzył znajdujące się przed nim powietrze, rozwartą dłonią. Kiai, strumień rozpędzonego powietrza pomknął z zawrotną dla changelinga prędkością w kierunku czerwonoskórego. Benorn jednak nie miał zamiaru poprzestać na tym. Chciał przygnieść przeciwnika za wszelką cenę. Nawet jeśli był silny, nawet jeśli mógłby się równać z niektórymi z jego rasy, to nawet wtedy, jeśli tylko Benorn nie pozwoli mu dojść do ciosu, to wtedy jego moc nic będzie znaczyła. Wybił się z ugiętej nogi w kierunku rogacza. Gdy tylko dotrze do celu, zasypie go gradem ciosów.
Spoiler:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Wto Sty 15, 2019 8:22 pm
MG

Benorn wystartował w stronę Shisamiego. Ten stał spokojnie, oczekując nadchodzącego ataku. Nie sprawdził scouterem mocy Changelinga, więc sam nie wiedział, na co było go stać. Przyjął taktykę, że pierwszy atak przyjmie na siebie, by ocenić mniej więcej, jaką siłą dysponuje jego przeciwnik. Napiął więc mięśnie, nie maksymalnie, a wystrzelone Kiai Benorna popchnęła go do tyłu. Przesunął nogami po podłożu, zostawiając na nim czarne ślady przypalonej gumy z podeszwy. Spojrzał w dół na swoje buty, a kiedy uniósł głowę, jaszczur był tuż przed nim. Rozpoczął natarcie, rzucając pięść za pięścią i za pięścią pięść. Shisami lekko zaskoczony, ale i zadowolony, łapał ciosy Changelinga w otwarte dłonie, gasząc je skutecznie. Unikał nadchodzących uderzeń, cofając się nieznacznie, by sprzedać przeciwnikowi iluzję przewagi.
- Tak jak przystało na prawdziwego Changelinga! - powiedział głośno, chwaląc zapał Benorna. Jego celem, w żadnym wypadku, nie była obraza.
Shisami nagle odskoczył do tyłu, odbił się od sufitu i wylądował na drugim końcu sali. Wyciągnął otwartą dłoń przed siebie i zrobił to samo, co jego przeciwnik kilka sekund wcześniej - wystrzelił Kiai, które mknęło prosto na Benorna! Czy uda mu się uniknąć nadlatującej energii?

Statek nabierał coraz więcej prędkości i nim załoga zdążyła się obejrzeć, orbita planety No. 79 została opuszczona.
Kierunek na Namek był obrany. Sparing rozpoczęty. Wystarczyło cierpliwie czekać...
_____
Odpisz w kosmosie.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Sty 24, 2019 1:12 pm
Laptor był ciekawy tego, o czym rozmawiali jego żołnierze. Miał zamiar był Imperatorem, którego darzono szacunkiem, respektowano jego osobę i jego zdanie, słuchano się go i z całą pewnością powinni się go bać. Jednakże nie przy zwykłej rozmowie. Póki co, nie miał okazji pokazać żołnierzom, że przecież nie zabije ich za nic. Jedynie za błędy. Statek Laptora wkroczył na orbitę planety No.79. Laptor spojrzał na szturchnięcie i spadające słuchawki, a potem na "salutowanie" które w armii Majina wyglądało tak, że żołnierz przyciskał zaciśniętą pięść do piersi i wykonywał ukłon, delikatny bo delikatny. *Jakbym miał was zabić za takie coś...* Pomyślał, gdy siadał na fotelu.
- Wykonać. Przylecieliśmy z zamiarem handlowym, chcemy pozyskać kilka planet. - Stwierdził Laptor zerkając na żołnierza, i czekał aż ten nawiąże kontakt z planetą No. Gdy ostatnio tutaj był, po prostu wleciał na planetę i zdołał się ukryć gdzieś na planecie. Teraz jednak, jego żołnierze będą musieli pilnować statku w doku planety, gdy On sam wyruszy na "spotkanie". Będzie udawał pokojowo nastawionego jegomościa, byle spotkać się z tutejszym władcą. Czy to będzie Freezer? A może sam Cold? Zeskanował okolicę i planetę, jednakże nie poczuł żadnej, większej ilości energii. Jeżeli miał drugi raz pecha, i Imperatora nie było na planecie, przejmie po prostu władzę. Plan był prosty. Swoją energię obniżył do 1000 jednostek. Wszak mógł w ułamku sekundy obudzić swoją moc... Kątem oka zerknął na radar. Co oznaczały te dwie plamy? Nie zapytał, bo zapomniał, a teraz nie chciał tego robić.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Sob Sty 26, 2019 8:32 pm
MG

Statek kosmiczny zatrzymał się na orbicie, lewitując w miejscu. Planeta Numer 79 Imperium Changelingów stała otworem, ale zanim nastąpi pełnoprawne lądowanie, zostało kilka formalności do wykonania.
Żołnierz trzymający wcześniej słuchawki, zarzucił je na szyję, prędko próbując skontaktować się z bazą główną planety. Zanim jednak udało mu się przygotować sprzęt, wiadomość nadeszła ze strony No. 79. Brzmiała ona następująco.
- Tu wieża kontroli lotów bazy głównej No. 79. Jesteście niezidentyfikowanym, nieautoryzowanym pojazdem kosmicznym. Przedstawcie swoje zamiary. W innym wypadku zostaniecie zestrzeleni. Odbiór. - wiadomość się skończyła. Zdezorientowany żołnierz zerknął kątem oka na Laptora, po czym westchnął cicho i zaczął nadawać odpowiedź.
- Jesteśmy załogą kosmiczną armii Majina. Przylecieliśmy w celach handlowych. Chcemy dobić targu i kupić kilka planet. - przerwał na moment, patrząc na Laptora. Po chwili dodał:
- Sowicie zapłacimy. Odbiór. - wiadomość została przesłana.
Po chwili nadeszła pozytywna odpowiedź, pozwalająca na lądowanie. Jednakże, miało się to odbyć na terenach oddalonych od głównych budynków, wybranych przez przedstawicieli No. 79.

W kanionie znajdowała się kilkuosobowa grupa żołnierzy, a na jej czele stał niewysoki jegomość. Po jego ubiorze wywnioskować można było, że był to swego rodzaju naukowiec lub dyplomata, posiadający zbroję, a pod nią białą szatę, zakrywającą jego nogi i stopy.

z/t
_____
Kanion.
avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Pon Mar 04, 2019 8:56 pm


OOC:
Nauka techniki własnej cz.II

avatar
Gość
Gość

Orbita     Empty Re: Orbita

Czw Mar 07, 2019 7:58 pm
Technika była z pewnością bardzo przydatną zdolnością, podczas twardej walki... w sumie, podczas takiej jak ta z Cumberem. Odwrócił się w kierunku planety No. Nie znajdował się zbyt daleko od niej. Ruszył w jej kierunku, jeszcze wykorzystując, przy okazji, głazy, meteoryty i inne latające obiekty. Kruszył się pięściami, trochę unikał. Było to swego rodzaju zabicie czasu. Czy ktoś tam potężny musiał trenować? Być może, ale cel takich treningów z pewnością był zupełnie inny od tych, gdy trenował dobre 2 lata temu. Teraz się bawił, zabawiał, gdy się nudził. Zabijał nudę, wypełniał lukę w czasie. Nawet przez chwilę, nie przyszło mu do głowy, by czynności, które wykonuje od około 2 miesięcy, nazwać treningiem. Może nim były, może Majin faktycznie zyskiwał jakąś siłę, ale nie odczuwał tego. Dopiero pochłonięcie tego saiyanina... Sprawiło, że Laptor poczuł się mocarnie. Niesamowicie mocarnie.
*Fu...* przemknęło mu przez myśl. Cumber miał wrażenie, że nigdy się od niego nie uwolni, ale mylił się. Uwolnił do Szary. Powinien być mu wdzięczny. Stał się jednością z najpotężniejszą istotą we wszechświecie.

start treningu statystyk
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Orbita     Empty Re: Orbita

Sro Mar 20, 2019 7:28 pm
MG

Tuż nad planetą Kanassą, zwaną teraz Planetą Imperium Numer 79, zatrzymał się statek kosmiczny, o charakterystycznym wyglądzie. Lewitował tuż nad nią. W ciszy obserwował i oceniał. 

Orbita     Cold

Pokład statku pokryty był ciemnościami. W środku siedział Lord Freezer, trzymając w ręku kieliszek czerwonego wina.
- Papa nie powinien być zły za wysadzenie tej planety. Nic i tak na niej nie zostało. - powiedział, a stojący obok niego Zarbon i Dodoria, z lekkim zakłopotaniem, skinęli głowami i przytaknęli.
- Mamy jeszcze inne planety, sir. - odpowiedział Zarbon, uśmiechając się delikatnie. Po jego skroni spłynęła jedna kropla potu. Wyjął chusteczkę spod zbroi i otarł swoje czoło, biorąc nerwowy oddech. Dodoria obserwował go, czując dokładnie to samo co on.
- Szkoda, że nie mamy Saiyan. Przydaliby się. No cóż... Przynajmniej zainspirowali mnie do jednego, oh oh oh oh! - mrożący krew w żyłach śmiech Freezera wypełnił pomieszczenie.

- - -

Sufit statku otworzył się. Z jego wnętrza, na latającym fotelu, wyłonił się Lord Freezer w towarzystwie swoich dwóch najwierniejszych żołnierzy, Zarbona i Dodorii. Dodoria wziął od swojego pana pusty kielich.
Freezer uniósł palec do góry. Zaczął się złowieszczo śmiać, a w miarę jak rosła intensywność śmiechu, tak rosła kula energii wypuszczona z jego palca wskazującego. Po chwili urosła do ogromnych rozmiarów i była dwukrotnie większa od statku kosmicznego.

Orbita     Oh-oh-oh-oh

- OH OH OH OH!

Changeling skinął palcem i wielka, ogromna, przypominająca słońce kula energii poleciała w stronę planety.
Sponsored content

Orbita     Empty Re: Orbita

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach