Go down
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Cze 24, 2019 4:23 pm
Nihilius spokojnie słuchał tego co miał mu do powiedzenia Guru i się nie wtrącał ani, odrobinę. W ogóle miał dziwną iluzję jakby się zjawił jakiś Nameczanin, i miał ich obserwować, a potem nagle zniknął. Coś mu chyba na głowę już padało. Oszalał? Możliwe. Jakiś test? Cholera wie. Odwiedził inną linię czasową? Też prawdopodobne. Nie takie sytuacje już przeżywał. Mimo wszystko szybko się z tego otrząsł i patrzył się na Guru. Normalnie mógłby podlecieć i się z nim zrównać, ale nie chciało mu się i uznał, że jak tego nie zrobi to będzie to gest dobrej woli z jego strony, tym bardziej, że miał taką możliwość. Gdy tak słuchał tego Ogromnego Starszego, chociaż niekoniecznie starszego od Niego, to musiał przyznać, że wymagał prawie niemożliwego. Musiał to przemyśleć i dobrze zagadać. Nie może Sobie pozwolić na żaden błąd. Co prawda to nie było to czego chciał i się spodziewał, ale też na tym polega sztuka dyplomacji i kompromisu oraz ugody. Okularnik tylko ich obserwował i się głupio uśmiechał, Guru patrzył z góry, ale to ze względu na jego wzrost. I tak się zawsze dziwił jak jeden Nameczanin może, aż tak urosnąć. Z resztą nieważne. Uważał, że jego rozmówca jest naiwny i wymaga niemożliwego, a nie chciał złamać umowy. Gdy ten tylko skończył gadać to postanowił też coś dodać na ten temat.
- Z całym szacunkiem Guru, ale wymagasz niemożliwego. Od zawsze zdarzały się różne sytuacje, i to co mówisz, może się okazać niemożliwe, od wypadków, poprzez to, że sami się zabiją własną techniką, albo nie będziesz miał innego wyboru, by to zrobić.
Spoglądał rozmówcy prosto w oczy podczas próby ugody.
- Również nie chcę ich zabijać i uważam, że tacy wojownicy przydaliby mi się w Mojej armii. W końcu czemu tak naprawdę poszli w innym kierunku. Dlatego, że nie zgadzali się z pacyfizmem Nameczan prawda? Ja mogę im zapewnić to co chcą.
Ucichł na chwilę, jakby był zamyślony po czym kontynuował.
- Nie chcę złamać danego słowa, przez pewne przeciwności losu, więc mogę obiecać, że zrobię co w mojej mocy, by nikogo nie zabić specjalnie i jeśli tylko będzie Mi dane to pojmę ich i nie doprowadzę do ich śmierci. Oczywiście mówię o samej intencji.
Ponownie się zatrzymał, by przywódca zielonych, wszystko zrozumiał.
- Przyrzekam, że celowo nikogo nie zabiję, ale nie mogę obiecać, że nie będzie żadnego wypadku, albo Sami nie doprowadzą do Swojej śmierci. Doskonale wiesz, że coś takiego jest bardzo prawdopodobne, a nie lubię łamać danej obietnicy, albo obiecywać czegoś, czego mogę nie dotrzymać.
Zakończył to co miał do powiedzenia, i czekał teraz co powie dalej Guru. Nawet jak powie, że nie będzie tolerował wypadków i do takiego dojdzie to cóż. Bywa. Może się uda, ale jak się zgodzi to przynajmniej, będzie miał pewność, że przez głupi błąd nie zaprzepaści wszystkiego. I tak szedł na rękę przywódcy Nameczan. Któż inny może im zaoferować Swoją pomoc, a cena jest tak naprawdę niczym. Jeszcze była mowa o kulach, ale no to przynajmniej wie, że Naraka ma ich część, więc chcąc czy nie chcąc musi się z nimi zabawić. Na razie czekał an odpowiedź. Jak się dogadają, to może jeszcze znajdą coś dzięki czemu, będą mogli współpracować.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Cze 25, 2019 9:49 am
MG

Guru zmarszczył łuki brwiowe, gdyż brwi jako takich nie posiadał. Był już zmęczony, więc chcąc zakończyć jak najszybciej sprawę, westchnął cicho i przytaknął, dodając jeszcze kilka słów od siebie.
- Niech będzie. I tak będę to wszystko obserwował, więc będę wiedział, kiedy coś było wypadkiem, a kiedy coś było zaplanowane z zimną krwią. - powiedział spokojnym głosem, wycierając pot z czoła. Oddychał głośno i nie wyglądał najlepiej.
- Najmocniej was przepraszam, ale mój stan pogarsza się z dnia na dzień. Czuję, że mój koniec jest bliski. Idźcie już... Jestem zmęczony, muszę odpocząć... - powiedział cicho, łapiąc powietrze. Uniósł rękę na pożegnanie, a ta trzęsła się lekko. Wszyscy widzieli jak wiele trudu mu to sprawiało.
Strażnicy pilnujący drzwi podeszli do Nihiliusa i Fu i grzecznie poprosili o opuszczenie pomieszczenia.
Fu z uśmiechem na twarzy ruszył w stronę wyjścia, wcześniej kłaniając się nisko przed Saichoro. Zatrzymał się jeszcze przy Nihiliusie i wyszeptał do niego:
- Chodź, grajmy w ich grę. Nie róbmy burdelu. - po czym skinął głową i jako pierwszy opuścił pomieszczenie, wymieniając się jeszcze spojrzeniami ze strażnikami. Nigdy nie było wiadomo, co mu chodzi po głowie. Sprawiał wrażenie przyjaciela, ale czy tak naprawdę nim był?
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Cze 25, 2019 3:41 pm
MG

---piiik---piiik---piiik---
- Oi, tu Camden. Mamy trzech maruderów, kierujemy się w wasza stronę. Bez odbioru. - 
---piiik---piiik---piiik---
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Cze 25, 2019 4:27 pm
Nie spodziewał się, że tak szybko się ta cała sprawa potoczy. Widział, że z Guru jest coś nie tak, no trochę był wiekowy, może się męczył. Oczywiście zamierzał Imperius słowa dotrzymać i nie opłacało mu się zabijać przeciwników z zimną krwią, ani też w ogóle, tym bardziej jeśli da im odpowiednią ofertę. Gdy się Saichoro zgodził, to pojawił się uśmiech na jego twarzy, przy okazji było powiedziane, że będą obserwowani. Mu to nie przeszkadza, bo ma to gdzieś. Chce pozyskać Nameczan jako wiernych poddanych, nie jako niewolników, albo tylko ciała, nie jest to w ogóle opłacalne. Zanim zdołał o coś dopytać, to dowiedział się, że Jego stan się pogarsza, i najwidoczniej jego czas dobiega końca, po czym zostali grzecznie wyproszeni. Pokiwał głową i nie robiąc problemów odpowiedział krótko.
- Nie masz za co przepraszać. Mamy w takim razie umowę. Bywaj.
I poszedł przez Siebie razem z Fu, patrząc się również na strażników. Cała ta sprawa z Najwyższym oznaczała tylko jedno. Nie mają zbyt wiele czasu, jeśli wielki Namek padnie to z Jego planu nici. Nie mają innej możliwości tylko się pośpieszyć. Fu dodał od Siebie, żeby grali w ich grę i nie robili burdelu. Co jak co, ale jeśli burdel nie jest opłacalny dla Imperiusa, to go nie będzie robił. Więc mu tylko kiwnął głową. Jak na razie wszystko miał pod kontrolą i szło prawie zgodnie z planem. Nie przewidział tylko jednego, że czas Najwyższego się skończył, ciekawe czy da radę doprowadzić do końca ich umowę. Jeśli nie, to zaproponuje mu coś innego. W końcu nie obraziłby się, gdyby nauczył się magicznych sztuczek, bo magia interesowała go równie mocno co technologia i sztuki walki. Co prawda, przez to, że się nie specjalizuje w jednym to będzie wolniej się rozwijał, ale taka jest cena za większa moc. A on ma dużo czasu. Co do samej sprawy z wielkim Nameczaninem, można to wykorzystać na parę sposobów, albo wyleczyć, albo zastąpić, kimś kto, byłby Mu wierny. Ciekawe, czy smocze kule, by mu pomogły. A jak nie to... nagle mu wpadł do głowy genialny pomysł. Uśmiechnął się podle. Naraka! To, że poszedł trochę inną drogą, to jakby go "pokonał", a następnie przekonał, by do niego dołączył i pokazał Guru, że się zmienił to może właśnie Naraka, byłby w stanie zastąpić Guru. Genialne! Miał ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymał. Tak czy inaczej miał już parę pomysłów co z tym wszystkim zrobić. Na scouterze odezwał się Camden, że mają trzech wojowników. Już miał im odpowiedzieć, ale uznał, że to nie ma sensu. Dobrze, ze wcześniej ich powiadomił, że mają ich pojmać żywych, a nie zabić inaczej z umowy, byłyby nici. Na razie na nich poczeka i potem powiadomi ich o całej sytuacji jaka ma miejsce. Popatrzył się na Fu.
- Niedługo tutaj się zjawi reszta, ja tymczasem idę Sobie potrenować w oddali. Potem powiadomię ich o zawartej umowie.
I ruszył w kierunku dosyć rozległego miejsca, ale nie oddalał się zbytnio. To będzie idealne miejsce na trening.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Cze 26, 2019 4:51 pm
Rozpoczął dosyć prosty trening, w końcu nie chciał przypadkowo rozwalić całego domu Guru, ani przypadkiem nikogo nie zranić. Chociaż był daleko to kto wie. Wypadki chodzą po śmiertelnikach. Oczywiście był daleko i tak starał się nie przemęczać z prostego powodu. W końcu trenował tylko po to, by poczekać na grupkę, która się do niego zbliżała. Gdyby chciał to mógłby samemu się do nich teleportować, ale uważał, że nie było sensu, po prostu da tym paru Nameczanom wybór, a jak nie przyjmą to pewnie trafią do niewoli u Swoich braci, czy cholera wie co. Dobrze, że wcześniej kazał im ich pojmać żywcem, a nie pozbyć się, inaczej byłoby po umowie. Dobrze, że chciał ich pojmać, przesłuchać i zrekrutować, bo teraz plułby Sobie w brodę, że popełnił taką gafę. Na szczęście, był na tyle inteligentny, by nie popełnić takiego karygodnego błędu i teraz czekał na pierwszą z zapewne wielu dostaw. Całe szczęście, Guru, który chyba był zbyt zmęczony, by o tym napomnieć, nie wspomniał, że tak naprawdę ciężko o wypadek, o ile nie zabijesz Nameczanina jednym ciosem. Pamiętajmy o ich wielkich możliwościach regeneracji i przetrwania. Trudno ich zabić, chyba, że się postarasz. Ale w tym przypadku, są dosyć słabi, i jak ktoś zrobi zbyt silny atak, to może się takiego przeciwnika pozbyć całkowicie jednym atakiem, i wtedy jest problem. Podczas takich rozmyślań zakończył pierwszą część treningu. Czuł się trochę silniejszy, ale to dalej nic. Musi się postarać bardziej. Znacznie, bardziej.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Cze 26, 2019 5:56 pm
Zastanawiał się co powinien teraz zrobić. Przez te sztuczki magiczne Fu, ciągnęło go do magii i czarnoksięstwa, ale to wcale nie jest takie łatwe. Lubił też tworzyć różne urządzenia, ale niestety na razie mógł tylko przeprowadzać inżynierię wsteczną. Nie mógł też ponownie tego odtworzyć, więc to też był taki problem. Postanowił, że coś z tym zrobi i w tym celu najpierw Sobie usiadł i postanowił się oddać medytacji, by przygotować umysł na intelektualne działania. Dlatego od razu usiadł w siadzie skrzyżnym i zmienił na styl lotosu, by wyłączyć wszystkie Swoje zmysły jeden po drugim. Normalnie to niebezpieczne, ale nie tutaj, a sam Fu i tak może go zabić w każdej chwili, więc bez różnicy. Nie musiał się tym przejmować. Robił głęboki wdech i wydech. Tak przez jakiś czas, by w końcu dobić do rytmu Swojego serca. Nie wiedział ile czasu upłynęło, bo przy czymś takim, czas jest zupełnie nie istotny i płynie dla Ciebie zupełnie inaczej, a przynajmniej takie masz odczucia. Wreszcie po pewnym czasie otworzył nagle oczy i wstał. Czuł się rześki i zregenerowany. Idealnie. Teraz był na samym szczycie jeśli chodzi o używanie intelektu, także powinno to wszystko mu pójść o wiele lepiej, aniżeli, jeśli by tego nie zrobił. Tym bardziej, że był perfekcjonistą, więc jeśli się czymś zajmuje to robi to ze wszystkich Swoich sił i najlepiej jak potrafi. Tak też miał zrobić teraz. Usiadł ponownie, ale tym razem normalnie i wyjął Swój segregator, po czym zaczął przeglądać plany, jakie miał i gruntowniej je czytać. Kto wie. Może dzięki nim na coś wpadnie. Przy okazji czytał też to co sam napisał i stworzył, z pomocą inżynierii wstecznej, którą to wcześniej przeprowadził na czterech rzeczach jednorazowego użytku. Myślał, czy nie spróbować łączeń i przy tym stworzyć coś co łączy oba efekty, a może wyjdzie coś zupełnie nowego. Niestety na razie może użyć tylko teorii, ale z czasem praktyka, również nie będzie stanowić dla Niego problemu. Na razie musi się pożytkować tym co ma i ćwiczyć teorię, w końcu teoria jest podstawą prawda? A bez podstaw i mocnych fundamentów, wiele nie będziesz w stanie zrobić, co było pokazane nie raz. Nawet wojownik musi najpierw znać podstawy walki, by pójść potem w coś bardziej wymagającego i zaawansowanego. I tak też mu czas powoli mijał. Głównie na czytaniu i kombinowaniu.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Cze 27, 2019 6:09 pm
Nie wiedział ile czasu mu to wszystko zajęło, ale trochę minęło. Przejrzał główne dokumenty co miał i dzięki temu miał parę pomysłów na to co może zrobić, za dużo pomysłów. Niestety nie miał żadnych możliwości, by je wykorzystać. Jego umiejętności jeszcze były zbyt słabe i zbyt mało wiedział na ten temat. Inżynieria wsteczna to ledwie początek jego drogi i chociaż jest to fundamentalna jak i zarazem najważniejsza zdolność do pozyskiwania technologii to mimo wszystko tylko jedna umiejętność, i chociaż dzięki niej może komuś ukraść technologię i tym samym ją skopiować i odtworzyć, to jednak bez umiejętności na temat tworzenia innych urządzeń, i tak nie będzie w stanie tego wykorzystać. Ale nie ma tego złego co na dobre, by nie wyszło. A mianowicie już będzie w stanie masowo tworzyć cztery rodzaje dość przydatnych rzeczy. Będzie idealne dla armii, tym bardziej, gdy będzie miał własnych mechanikow, naukowców i wynalazców, to będzie mógł podzielić się wiedza, i wtedy ich oddelegować do ich tworzenia, a samemu zajmie się czymś nowym, ale to niestety inna sprawa, i zanim to nastąpi to trochę czasu minie. Mimo wszystko uznał, że trening na ten czas jest zakończony. Jedyne co mu zostało to poczekać na Shade'a, Camdena, Shalotta i ferajnę, a potem jeśli się uda to może przekona i zrekrutuje Nameczan do Swojej sprawy. Przynajmniej miał taką nadzieję, ale to się dopiero okaże jak wyjdzie. Nadzieję zawsze można mieć, i wierzył, że ma dar przekonywania, więc nie powinno być źle. Wciąż pozostaje temat magii, ale jeszcze jej nie jest w stanie nawet rozpocząć. Musi istnieć jakiś sposób. Na razie

OOC:
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Cze 29, 2019 6:10 pm
Powoli zbliżali się do celu,  z tego co widział coraz bliżej znajdowali się jakiejś góry. Ich cel był na samym szczycie, no no, to się nazywa ciekawa kryjówka. Gdyby zaatakować bez możliwości lotu lub samolotów, nooo... To powodzenia w wspinaniu się. Jeszcze trochę i... są. Było tutaj niewiele miejsca, gdyż spora budowla zajmowała większość przestrzeni, ale tyle wystarczy. Cała trójka powoli lądowała szukając wzrokiem swojego lidera. W końcu go dostrzegł, jak zawsze, wspaniały blask oświetlał jego zbyt niesamowitą sylwetkę. Oto on, Wszechmogący Nihilius Imperius, najbardziej z wartościowych z najwartościowszych, mędrzec ponad mędrcami, władcą ponad cesarzy, bóg ponad bożków, szef wszystkich szefów, szwagier wszystkich szwagrów, ojciec wszystkich dzieci, mąż wszystkich kobiet... Innymi słowy był to jego obecny szef który mianował się ,,Godem'' z samozwańczych pobudek, na razie jakoś tego nie kupował, ale dlaczego miałby mu podcinać skrzydła ? Jeśli mu się uda, Shade będzie pierwszym który padnie na kolana, zacznie bić czołem i krzyczeć URA! URA! URA!. Tymczasem w końcu się zbliżyli, Cień uklęknął na jedno kolano pokornie opuszczając głowę i mówiąc-Szefie, ci trzej... Castanet, Maraca i Tuba, przybyli tutaj po naszym łagodnej perswazji aby doznać cudownego blasku twej chwały... Niemniej z przykrością muszę stwierdzić, że są sceptyczni wobec twojej wielkości, jednak ten tu pokorny sługa jest pewien, że zaraz ich duch stanie obok z onieśmielenia twoją Zajebistością... -... Po czym Shade trzy razy uderzył czołem o ziemię i wstał... Niech ma Bożek zachętę

Oc: Trening start [2 w tym miesiącu]


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Nie Cze 30, 2019 12:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Cze 29, 2019 6:53 pm
Gdy tak Sobie czekał i rozmyślał co powinien teraz zrobić, to wreszcie Jego scouter mu zapikał dając znać, że reszta się zbliżała. W takim też celu, zrobił odpowiednią pozę, a raczej odpowiednio stanął, by wyglądać jak najbardziej majestatycznie i dostojnie z odpowiednią miną jak mógł. W końcu ponownie scouter dał znać, że są bardzo blisko i nawet udało mu się ich dostrzec. Shade leciał razem z z dwójką małpiastych i trzema ogórkami kiszonymi. Jego urządzenie mówiło, że nie byli zbyt silni, nawet jak na ich standardy, sam Camden powinien dać radę z łatwością patrząc na jego poziom mocy, ale za to moc Shade'a wydawała się jakby wyższa. Ciekawe. Musiał trochę przejść, potrenować i powalczyć, by stać się silniejszym, ale tak to już z małpami, bywa. Udało mu się, razem z resztą pojmać jedna z grupek. To dobrze, zawsze to jedna grupka mniej, a że jest ich mało to muszą ich wyłapywać pojedynczo. Gdy tylko wylądowali, to miał zamiar wysłuchać tego co powie przeklęty, ale nie spodziewał się, że uklęknie na jedno kolano i opuści głowę. Wewnętrznie się zdziwił, ale nie dawał innym tego po Sobie poznać, i wciąż wyglądał tak samo. Wiedział jak zachować pokerową twarz. Co jak co, ale chłopak mocno u Niego zaplusował. Nawet jeśli nie zrobił tego, by oddać mu szacunek, ale po to, by zagrać rolę, by ogórki dały się podejść, to mentalnie bił mu brawo, wiedział co to aktorstwo i sam Imperius postanowił zagrać razem z Nim. Ba. Postanowił też zrobić coś jeszcze. Ale to zaraz. Słuchał tego co miał mu do powiedzenia przeklęty. Castanet, Maraca i Tuba, nie wiedział kto jest kim, ale walić. Musiał przyznać, że rozbawiły go słowa odnośnie łagodnej perswazji i cudownego blasku chwały, bo wiedział, że sobie robił z tego wszystkiego jaja, ale to nie było istotne. No i też wiedział, że ta perswazja była łagodna, ale prędzej dla Niego, a nie ogórków, widział to po ich twarzach. Strach, i drżące ciała. Gdy tylko dodał i nazwał Siebie pokornym sługą, to był nieźle rozbawiony, ale tylko lekko się uśmiechnął mimowolnie. Shade był znakomitym aktorem. Tak czy inaczej nieważne, czy robił to szczerze, czy nie zasługiwał na pochwałę, nie tylko za dobrze wykonaną robotę, ale i za to co zrobił teraz. Dlatego też podszedł do niego, a przynajmniej miał taki zamiar, gdy nagle ten walnął czołem trzy razy o ziemie. Co jak co, ale teraz już w ogóle był zaskoczony, i ledwo to ogarnął. Kto, by się spodziewał, że jest saiyan tak kulturalny, który wie co to oddanie szacunku liderowi, oraz wie to co właśnie zrobił. To było tak zwane ostateczne oddanie szacunku, bardzo rzadko używane. Aż kiwnął głową, a na Jego twarzy pojawił się uśmiech. W końcu do niego podszedł i poklepał go po ramieniu.
- Doskonała robota Shade, Camden, Shalotto.
Taka mała pochwała to był ledwie początek bowiem, wyjął też jeden z ograniczonej liczby scouterów, które posiadał.
- To Twoja nagroda. Członkowie drużyny raczej wiedzą jak to używać i jak nie wiesz, to pewnie chętnie Ci pomogą.
Popatrzył się na resztę. Oni nie potrzebowali dodatkowej nagrody, z resztą i tak się ucieszą, że główną nagrodą będzie zwiększenie ich siły. W końcu to saiyanie. Camden sam z resztą będzie wiedział, że Imperius nie kłamał, kiedy obiecał, że dzięki niemu staną się silniejsi.
- Zważywszy na to, że dzięki Swojej perswazji, dogadałem się z przywódcą Nameczan, to musimy zebrać wszystkich złych przedstawicieli, w miarę możliwości żywych. Oczywiście jeśli ich połamiecie to się nic im nie stanie, ale jeśli chcecie stać się znacznie potężniejsi dzięki najwyższemu, to lepiej przypadkowo nikogo nie zabijcie.
Ostrzegł ich, i przy okazji powiedział o czymś co im się spodoba. W końcu nagrodą było to, że staną się potężniejsi. Czyż to nie jest idealna nagroda? Uwolnienie potencjału, dla każdego.
- Fu zobacz, czy możesz wreszcie ogarnąć pozostałą czwórkę. Przydadzą Nam się tutaj. Co do reszty to możecie kontynuować Swoją misję, jeśli zostały Wam jeszcze jakieś grupki. Pamiętacie, nasz układ mówi, że mamy ich pojmać żywych, a dzięki temu zostanie zwiększona Nasza moc.
Dał znać reszcie, że mogą kontynuować to co chcą. Nameczan się nie bał. Był w tak bezpiecznym miejscu, że nie mają gdzie uciekać. Teraz wreszcie się spojrzał na Nich.
- Jestem Nihilius Imperius i jestem przedstawicielem Boskiej rasy Shin-jinów. Jak zapewne wiecie, potrzebuję podwładnych do Mojej nowo powstałej frakcji, z czasem i Imperium. Jeśli dobrze wiem, to nie zgadzacie się z drogą, którą ma dla Was Guru. Co powiecie, więc na dołączenie do Mnie? Będzie sporo walczenia, a przy okazji Namek, byłoby z czasem pod Moją ochroną. Z resztą nie jesteście jednymi, bowiem Wasz przywódca Naraka, również dostanie taką propozycję, a nawet coś więcej.
Uśmiechnął się do nich i kontynuował.
- Oczywiście, możecie odmówić to oddam Was w ręce waszych braci, ale jeśli chcecie się stać potężniejsi, szanowani i chcecie, by Wasza rasa się liczyła we wszechświecie to radziłbym przyjąć moją ofertę. W Moim Imperium nie będzie rasizmu, i planuję mieć wiele ras pod Swoją pieczą. Czyż nie tego głównie chcecie. Bezpieczeństwa Namek i walki za Nią?
Wciąż ich obserwował, by nie zostać przypadkowo zaskoczonym, z resztą to byłby duży błąd, bo wtedy będą cierpieć.
- Jeśli się zgadzacie to uklęknijcie i przysięgnijcie szczerze, wierność i lojalność względem Mnie, i uprzedzam, wiem kiedy będzie to nieszczere. Nie radzę też Mnie zdradzić, bowiem nie muszę wcale zabijać, by komuś sprawić cierpienie.
Uśmiechnął się diabelsko pragnąc ich nastraszyć, przy okazji.
- Wiernie mi służcie, a czeka Was nagroda, będziecie silniejsi i rasa Nameczan będzie szanowana, zdradźcie Mnie, a będziecie błagać o śmierć, lub po prostu Mi odmówcie, a traficie w ręce waszych braci, ale wtedy nie mogę Wam obiecać niczego. Po za tym. Jesteście jedną z pierwszych grup, które dostaną taką propozycję. Czyż nie najlepiej dołączyć właśnie teraz?
Uśmiechnął się lekko. Mimo wszystko wiele im proponował i używał zarówno kija i marchewki. Nawet jeśli nie lubią innych ras, to mimo wszystko boską rasę raczej znają.
- Nawet jeśli odmówicie, i staniecie o własnych siłach, to kiedy przybędzie ktoś silniejszy, by Was przejąć i zniszczyć? Pamiętacie o demonach mrozu? Saiyanach? A może agresywności ziemian i innych ras? Jestem Waszą nadzieją. Nadzieją na bezpieczeństwo Namek i doskonale o tym wiecie. Jaka jest Wasza decyzja?
To było ostatnie co Im zaproponował. Każda grupa, będzie miała podobnie. Może coś zmieni w zależności od sytuacji. Oni byli pierwsi, więc i tak był ciekaw. Jak wszyscy odmówią to trudno, nic takiego się nie stanie. Tak naprawdę, to Oni wiele zyskają na dołączeniu do Niego, ale jeśli są za głupi, by to zrozumieć to ich sprawa. Specjalnie powiedział, że ich nie może zabić, by im pokazać, że też nie boi się, że mu odmówią, to będzie po prostu ich błąd, który będą żałować, a nawet jeśli, to pewnie i tak dołączą jeśli pozyska całą rasę jak i Samego Narakę, a wtedy będą na znacznie gorszych warunkach. Ciekawiła go ich decyzja, ale to raczej nic nie zmieni, bo i tak są za słabi aktualnie, ale coś zawsze może wymyślić mimo wszystko i dla nich znaleźć. Oraz wykorzystał na nich Swoją specjalną zdolność, jeśli będą przysięgać mu wierność. Teraz pozostało tylko czekać i uważać, na ich głupi ruchy. Jeśli będą coś kombinować to po prostu ich potnie. I tak przeżyją, bo trudno te ogórki zabić.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Nie Lut 23, 2020 6:19 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Lip 01, 2019 8:13 am
Shade powstał stając przed jego wielkością. Oczywiście cały ten teatrzyk był udawany gdyż nie miał za grosz szacunku do tego bożka, ale niech ma. Czego się nie robi dla misji? Tymczasem Nihilius rozpoczął swoje kuszenie a Shade dostał Scouter. Podszedł do Shalloto i Camdena którzy zaczęli mu wyjaśniać jak się tego czegoś używa. Po chwili był już obcykany z tym urządzeniem więc mogli ruszać w drogę po tą drugą grupę. -Dobra, to lecimy po następnych, kto pierwszy ten lepszy- Jak powiedział Cień tak wskoczył w lot i poleciał w stronę następnej grupki ogórków. Oczywiście wiedział, że pozostała dwójka łatwo go przegoni, ale liczy się dobra zabawa. No i to będzie bardzo relaksujący trening w drodze do celu. I tyle mu wystarczy do szczęścia. Wykonywał beczki w powietrzu, korkociągi i inne tego typu akrobacje aby jak najbardziej przystosować się do tutejszej atmosfery i powietrza. Dodatkowe badania terenowe zawsze na propsie. W dodatku miał nadzieję, że kolejni zieloni na których trafią będą tak naprawdę słabsi, coby on też mógł im dowalić. Mimo wszystko był Sayaninem, więc lubił się prać po pyskach. Kuhwa nie inaczej, jak się zapytasz Sayana w barze, czy chce zostać naukowcem, czy napie**alać w barze, to powie, że chce się ku*wa napie**alać. Przy okazji wykonywał też jakieś ćwiczenia rozciągające jak kręcenie rękoma w przód i tył a także ruszał głową ruchem kolistym.

Occ:
Koniec treningu [ sory za opóźnienie, miałem mały kłopot]
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lip 02, 2019 10:04 am
MG

Propozycja przedstawiona przez Nihiliusa wydała się być całkiem dobra dla pojmanych Nameczan. Zwłaszcza, że ich przywódca również miał dołączyć do tego całego pospolitego ruszenia.
Nie chcąc umierać, trójka Nameczan wymieniła się spojrzeniami, skinęli do siebie głową i uklęknęli, oznajmiając tym samym, że zgadzają się na przedstawione warunki.

Shade ruszył pierwszy, a zaraz za nim poleciał Camden i na końcu Shalotto, który wciąż bił się z własnymi myślami. Po chwili cała trójka zniknęła na horyzoncie, zostawiając po sobie białe smugi, które rozpływały się w powietrzu z lekkim opóźnieniem.

Fu beznamiętnie skinął głową i wzruszył ramionami, po czym pstryknął palcami i w jego dłoni pojawiła się kryształowa kula. Kiedy zobaczył to, co chciał zobaczyć, opuścił towarzystwo, udając się w stronę przeciwną do kierunku obranego przez Shade'a.

Strażnicy pilnujący Saichoro stanęli przy klękającej trójce, w razie czego, gdyby postanowili zrobić coś głupiego. Nie spuszczali z nich oczu.

_____

Drużyna Shalotto przyleciała w miejsce, gdzie znajdować się miała kolejna grupka Nameczan. Tym razem trafili w region mocno górzysty. Co więcej, nie było śladu po wykrytych wojownikach.
- Co jest? - zapytał Camden, po czym wszyscy usłyszeli głośny szelest i ciche jęknięcie, jakby ktoś niespodziewanie oberwał. Gdy Shalotto i Shade odwrócili swoje głowy, nigdzie nie było widać Camdena.
- Camden!? - krzyknął Shalotto, rozglądając się nerwowo. Po chwili znajomy szelest ponownie nawiedził dwójkę wojowników. Działo się to tak szybko, że nie byli w stanie zareagować.
Gdy Shade ponownie obrócił się przez ramię, nie ujrzał nikogo, zdając sobie sprawę, że został sam na polu bitwy.
W tle rozległo się ciche rechotanie, który umilkło tak niespodziewanie, jak się pojawiło.
_____
Shade z/t -> Góry
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lip 02, 2019 5:18 pm
Krwistooki widząc ich decyzję kiwnął głową, a jego magiczna technika pasywnie i samoistnie zadziałała, przez co z czasem Nameczanie staną mu się straszliwie wierni i fanatyczni, już teraz będą to niezauważalne zmiany, a co lepsze będą myśleć, że ich myślenie zmieniło się samo z Siebie, w końcu nie stosował żadnej kontroli umysłowej. Otrzymali również specjalny niewidoczny dla innych znak, który symbolizował o ich przynależności i tym, że przysięgli mu wierność. Tylko On widział ten znak. Tak czy inaczej teraz nie powinien się obawiać ataku, bowiem przez jego dziwną technikę nigdy nie pomyślą o tym, by go zabić. Prędzej oddaliby własne życia za Niego. Idealnie! Teraz miał ich w garści. Sam Fu, coś tam Sobie powiedział, popatrzył w kulę i polazł. Na razie go zostawił samemu Sobie, a tym czasem miał Swój nowy nabytek. Popatrzył się na nich i się uśmiechnął.
- Dobry wybór. Powstańcie.
Powiedział krótko i kiwnął głową do ochroniarzy.
- Tak jak obiecałem tak i zamierzam się tego trzymać, mam nadzieję, pozyskać Narakę jak i całą Waszą rasę do Swojej sprawy, a w zamian czeka Was z czasem wielkość, a co ważniejsze postaram się zapewnić bezpieczeństwo.
Następnie popatrzył się na Nameczan i powiedział, by podali ponownie Swoje imiona. Musiał wiedzieć, kto jest kim. Gdy to już zrobili to tym razem wytworzył Sobie złote jabłko, dając tym samym pokaz Swoich boskich mocy jakim było tworzenie czegoś z niczego.
- Podajcie Mi wszelkie informację, które powinienem wiedzieć o Waszych grupach. Ile jest grup, jak silne są, ilu członków w nich jest, a także ogólną ilość Nameczan u Was, średni poziom mocy oraz najsilniejszego, a także gdzie znajdują się Wasze bazy zarówno główna jak i pozostałe, gdzie jest Naraka i jak silny jest, a także co planujecie, gdzie Są wasze patrole i wszystko inne to co może się przydać, by pojmać Waszych braci żywcem. Jak obiecałem, nie chcemy nikogo zabić.
Po wszystkim co powiedział stanął i zrobił jak najbardziej majestatyczną postawę jaką mógł i powiedział przy wszystkich.
- Mam zamiar zakończyć tę wojnę domową bez rozlewu krwi.
Arogancko? Możliwe, ale taka była umowa, a miał zamiar się z niej wywiązać. Z resztą nie musiał się bać, że zostanie okłamany. Technika na to nie zezwoli, by nawet pomyśleli o tym, by go oszukać. Gorzej jak nic nie wiedza, ale to mało możliwe. Przynajmniej małą część informacji muszą posiadać. Słuchał ich i jadł jabłko, by tym samym obmyślić następny plan działania. Z resztą musi też coś zrobić z tymi Nameczanami i dać im coś, by pokazać, że są Jego podwładnymi, tylko co? Musi się nad tym zastanowić. Przyznał też, że to był idealny trening jego mentalnych zdolności, na temat dowodzenia, przekonywania i perswazji, a także pozyskiwania informacji, czy podwładnych.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lip 07, 2019 3:38 pm
MG

Nameczanie spojrzeli na siebie i skinęli głowami, godząc się na warunki Nihiliusa. Przed szereg wyszedł Castanet. Będąc liderem grupy mógł wypowiadać się za pozostałą dwójkę.
- Po ataku Majina, cała społeczność Naraki postanowiła rozbić się na kilka grupek. Mieliśmy w ten sposób zdobyć więcej doświadczenia i siły. Ile ich jest, nie mam pojęcia. Ostatnio kontakt mieliśmy z tymi, do których udali się teraz Shalotto, Shade i Camden. Tamta grupa, do której udał się ten okularnik... Nie wiemy kto to jest. - zerknął kątem oka na swoich towarzyszy, po czym dodał po chwili.
- Niebawem ma odbyć się specjalne spotkanie, na którym zjawić się mają wszyscy podwładni Naraki. Miejsce spotkania jeszcze nie zostało podane. Zwykle robią to telepatycznie. Poziomy mocy... Nie wiem jak wygląda to teraz, ale wcześniej mocno się wahały. Jedni byli słabsi, drudzy silniejsi, a niektórzy to już w ogóle mogli równać się z Naraką. Teraz ta przepaść mogła się zmniejszyć, bo słabsi mogli urosnąć w siłę. Jak wiadomo, im ktoś silniejszy, tym wolniej się rozwija, więc najlepsi wojownicy mogli zostać nadgonieni. - skinął głową i uśmiechnął się. Zaraz wrócił do szeregu, dodając jeszcze, że:
- Naraka miał dziwne metody postępowania. Co chwilę coś się zmieniało, a poza samą ideologią, nic nie było pewne. Niektórzy twierdzili, że pomieszało mu się w głowie, ale... swoich ludzi traktował dobrze, więc za nim podążali. - skinął głową ponownie, a jego towarzysze mu wtórowali.
- Swoją drogą... jak planujesz to zakończyć bez rozlewu krwi? - zapytał Castanet, skupiając swe oczy na twarzy Nihiliusa.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lip 07, 2019 4:35 pm
Krwistooki spokojnie słuchał tego co miał do powiedzenia przywódca ich grupki, przy okazji tworząc plan działania. Przy okazji poznał ich poziom mocy i ze zdziwieniem odkrył, że są prawie tak silni jak jego saiyanie. Jakiś majin zaatakował. Chodziło o rasę tego szaraczka? Jak On się nazywał... cholera wie.
- Czy chodzi Wam o szarego Majina?
Zapytał z ciekawości. Nie mógł tego wykluczyć, i rozbili się na pare grupek, nikt nie wie gdzie są. Ci i tak byli silniejsi niż na to wskazywał początkowo scouter, teraz to co innego. Najwidoczniej potrafili ukrywać Swoją moc. Ciekawe, ale teraz przed nim nic nie ukryją, nie będąc pod wpływem jego specjalnej mocy. Specjalne spotkanie podwładnych Naraki, zostanie to zrobione telepatycznie. Powinni dostać taką informację prawda? Poziomy mocy się strasznie wahają. Sensowne, tak samo inni mogli mieć większy potencjał. Dodali też coś na temat dziwnego postępowania Naraki i co chwilę coś się zmieniało. Możliwe, że został podstawiony? Albo był kontrolowany? A może zwyczajnie oszalał, zapytano go też o to jak planuje zakończyć wojnę bez rozlewu krwi na co się uśmiechnął.
- Postaram się przekonać Narakę do dołączenia do Mnie w miarę możliwości, a kto wie, może Guru uczyni go Swoim następcą dzięki temu? Oczywiście taki mam zamiar, jeśli to nie wyjdzie to postaram się, by zakończyć tę wojnę bez śmierci w szeregach Nameczan. Tym bardziej, że przez wasze zdolności regeneracyjne trudno Was wykończyć, a że jesteście na razie podzieleni na grupy to warto to wykorzystać.
Zaśmiał się cicho. Miał parę planów i nawet jeden warto, by było wykorzystać.
- Jak bardzo Wasza grupka jest silna wobec innych? Jaki macie status? Co do spotkania, jeśli zostaniecie powiadomieni telepatycznie to powiadomcie i Mnie, a następnie się na nie udajcie. Będziecie robić za szpiegów, jeśli nasza siła będzie wystarczająca to postaramy się pojmać jak najwięcej przeciwników, jeśli nie to wystarczy nam więcej informacji, a gdy Naraka zostanie Sam, to będzie znacznie prościej go przekonać, by podążał za Mną.
Myślał, czy dać scouter jednemu z nich, ale sądził, że to byłoby ryzykowne. Po za tym Naraka i reszta nie mogą nawet stwierdzić, że są kontrolowani, bo tak naprawdę nie są, jest to w końcu samoistna zmiana postępowania z ich własnej woli, z resztą zawsze zostaje Fu i jego kryształowa kula, a jak się nie uda, to trafią i bez tego. Spotkanie będzie warte wykorzystania. Dobra pułapka nie jest zła.
- Mam nadzieję, że uda się rozwiązać tę sprawę pokojowo, ale pewnie nie będzie to niemożliwe, więc przynajmniej unikniemy śmierci Waszych braci. Taka też była moja umowa z Guru, ale nawet jakby jej nie było to taki miałem zamiar. Jesteście bardziej cenni żywi, aniżeli martwi. Tym bardziej Naraka.
To był nawet dobry trening mentalny i umysłowy, rozmyślając nad wszelką maścią planów.
- Znacie telepatie? Jeśli tak to łatwiej byłoby nam się komunikować jeśli byście Mnie jej nauczyli. Jeśli nie to trudno, zostają inne pomysły.
Zapytał się ich, kto wie, jeśli znają to może go nauczą. Przydałoby mu się to. Scouter to nie wszystko. Bardziej go ciekawiło to, że Okularnik udał się do innej grupy, a saiyanie jeszcze do innej. Powinni Sobie dać radę, ale jak będzie to trwało za długo to będzie zmuszony się dowiedzieć, co się tam odwala. Przy okazji postanowił wysłać wiadomość scouterem do saiyan będących na Sadali, by ogarnąć co się u nich dzieje. Oczywiście o ile był zasięg do nich.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Lip 11, 2019 4:37 pm
MG

Na pytanie dotyczące szarego Majina, cała trójka Nameczan równocześnie skinęła głowami.
- Telepatia? Znaczy się... My nie potrafimy wysłać wiadomości, ale Naraka to potrafił. Do otrzymania telepatycznej wiadomości nie trzeba znać telepatii jako takiej. No, czy jakoś tak... Przed rozdziałem na grupy, byliśmy prawie najsilniejsi. - Castanet uśmiechnął się delikatnie, gładząc dłonią tył swojej łysej glacy.

Wysłane zapytanie na Sadalę, nie od razu, ale otrzymało odpowiedź. Wyglądało na to, że nic się nie wydarzyło. Nie było progresu, ale na szczęście regresu też nie.

Wszyscy usłyszeli głośne uderzenie za domem Guru. Coś, jakby ciało spadło z wysokości. Uderzenie słychać było trzykrotnie. 
Gdy wszyscy udali się na tyły domu, ujrzeli trójkę Nameczan leżących na sobie. Jeden pozbawiony był wszystkich kończyn i mocno się wykrwawiał. Kilka metrów nad nimi lewitował Fu, który otrzepywał swoje ubranie z pyłu.
- Jeden był wyjątkowo uparty, ale żyje. - skomentował krótko, przechodząc obok Nihiliusa. Klepnął go w ramię, a do Castaneta i reszty uśmiechnął się paskudnie. Wszyscy odwrócili wzrok, bojąc się konfrontacji z okularnikiem.
- Ci chyba byli najsłabsi, ledwo 3000 jednostek bojowych, jeśli licząc ich wszystkich razem. Wygląda na to, że Shalotto trafił na tych najmocniejszych. - Fu uśmiechnął się tajemniczo, ale zaraz wzruszył ramionami obojętnie.
- No cóż... - westchnął cicho, udając sztuczne przejęcie.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Lip 11, 2019 7:22 pm
Tak jak przypuszczał, okazało się, że to był ten szary Majin, którego mu było dane prawie poznać i który mu wpierdzielił Cumbera, a ten miał zostać w przyszłości jego podwładnym i teraz będzie musiał pomyśleć jak go stamtąd wydostać. Na razie dupa, chociaż ciekawe, czy życzenie byłoby w stanie tego dokonać. Strzela, że pewnie nie bo smok coś wymyśli, że to nie w jego sile, ale jest to warte przetestowania. Miał gdzieś, to co Fu kombinował, zamiast tego całego chaosu woli silnego podwładnego. Słuchał też Nameczan i tego co mieli do powiedzenia. Niestety pomysł z telepatią odpada, a scouter może być zbytnio widoczny, ale jeśli nie zostaną zauważeni to może się uda coś ogarnąć. Okazało się, że byli prawie najsilniejsi. Prawie. Ale i tak go to zaskoczyło. Ciekawe, jak będzie z resztą. Mogą mieć dosyć podobną moc. Dlatego też dał Castanetowi scouter, i pokazał podstawowe możliwości, jak się porozumiewać i tym podobne rzeczy.
- Jak dostaniecie informacje o spotkaniu, to Mnie natychmiast poinformujcie.
Było jasne to, że mają do poinformowania go użyć właśnie tego urządzonka. Na razie sam Castanet będzie go miał bo reszcie i tak się nie przyda, a skoro jest liderem Swojej grupy, to powinno być dobrze. Miał jeszcze sporo scouterów w zanadrzu, ale nie mógł ich produkować, więc musi oszczędzać. Każda grupka po prostu dostanie po jednym, dla lepszej komunikacji i tyle. W końcu usłyszał głośne walnięcie, za domem Guru, gdzie też się udał. Łącznie trzykrotnie usłyszał to samo, okazało się, że to jego dobry znajomy Fu rozwalił całą grupkę,
- Dobra robota.
Powiedział do niego i gdy widział w jakim, są stanie to się specjalnie nie przejął. Ważne, że żyli. Odezwał się najpierw do Swoich podwładnych, a jeśli się okaże, że Ci nie znają tych tajnik to zostają strażnicy.
- Jeśli ktoś potrafi leczyć, to lepiej niech ich uleczy, ale też uważa. Nie chcemy, by się wykrwawili, tym bardziej ten bez kończyn. Jak nikt z Was nie zna, to niech jeden zatamuje krwawienie, a drugi pójdzie powiadomić strażnika, że potrzebny jest medyk.
Doskonale wiedział, że dla takiego Nameczanina to było nic i przeżyje na spokojnie, scouter też mówił, że żyli. Gdy poczuł klepnięcie to uśmiechnął się do okularnika.
- Jeśli możesz to otwórz portale dla reszty armii. Przyda nam się każda para rąk.
To było bardzo ważne, i nawet Fu to musiał wiedzieć. Gdy tylko jednakże usłyszał resztę, to chwilę się zastanowił, tym bardziej widząc uśmiech okularnika i się odezwał.
- Nie tylko Shallot, ale też Camden i Shade. Powinni dać Sobie radę. Jeśli nie to cóż, mamy dosyć spory oddział. Jak możesz to pokaż mi na kuli co się dzieję, by Nasz plan na pewno się powiódł.
Specjalnie powiedział, że to ich plan, by okularnik nie próbował odwalać czegoś dziwnego, przy okazji starał się skontaktować najpierw z Shalotto, potem Camdenem, a potem Shadem. Jak nikt z nich nie odpowie, to będzie zmuszony zainterweniować inaczej. Ciekawiło go to, czy może jakoś uaktywnić kamery, ze scouterów, albo by przynajmniej zrobiły zdjęcie. Wtedy bez problemu się tam pojawi, razem ze wsparciem. Jak Fu otworzy jeszcze portale, to będzie zajebiście. Czwórka saiyan ma razem ponad osiem tysięcy jednostek. Dwie grupki leżały, z trzecią jest walka.
- Ile razem powinno być grup?
Zapytał, mając nadzieję, że tamtych wyleczyli. Jeśli to było na miejscu, to przy okazji miał zamiar czekać, i gdy tylko się obudzą to dał taką samą propozycję również i Im, pokazując też za przykład Castaneta i ferajny, że warto do niego dołączyć, a wtedy muszą zrobić to samo co Oni. To bardzo ważne. Jeśli wszystko się powiedzie i tamci się ogarnęli to zyska kolejną grupkę, a wtedy będzie jeszcze bliższy pokonania Naraki i przekonania go, że tylko Nihilius może zapewnić jego rasie świetlaną przyszłość. Gdy tylko tamci zdecydują, i przysięgną lojalność, to będzie myślał co zrobić dalej. Nie może uratować saiyan od tak, bo to rasa wojowników i im taki łomot się przyda, ale musi uważać, by nie zginęli głupią śmiercią. Co ciekawe, jak inni nameczanie poznają tą samą propozycję co tamci, a przy okazji dowiedzą się, że jedna grupa już dołączyła i to ta prawie najsilniejsza, to powinno to dać im kopniaka, że warto zainteresować się tą propozycją. Przynajmniej miał nadzieję, że tak będzie, bo jest to dosyć logiczne, a sama propozycja jest raczej dobra.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lip 14, 2019 11:13 am
MG

Fu podał kryształową kulę Nihiliusowi. Na niej ukazany był Shade, który tryumfował nad jednym z Nameczan, stojąc nad jego nieprzytomnym ciałem. Zaraz jednak obrazek zmienił się o 180 stopni, pokazując jak zwycięski Saiyanin ląduje pod kamieniami, będąc tam wkopanym przez innego Nameczanina.
- O, ciekawe gdzie reszta? - zapytał Fu, uśmiechając się zadziornie. Jego zachowanie nie było podejrzane, biorąc pod uwagę, że zawsze się tak zachowywał.
Żaden Saiyanin nie odpowiedział na scouterowe wezwanie.
- Czuję ki Shade'a, jeszcze żyje. Shalotto i Camden... nie wyczuwam ich. - dopowiedział Fu, a kryształowa kula zrobiła zbliżenie na stertę kamieni, pod którą znajdował się Saiyanin.
Zamówione przez Nihiliusa portale nie zostały otwarte. Czyżby Fu niedosłyszał?

Pozostali Nameczanie, ci którzy zostali tu przywleczeni przez Fu, otrzymali odpowiednią pomoc, a potem - chcąc nie chcąc - zgodzili się na przyłączenie do drużyny Nihiliusa.
Po krótkiej rozmowie okazało sie, że faktycznie ostały się tylko trzy grupy. Pozostałe, słabsze ma się rozumieć, zostały rozbite przez Nameczańskich wojowników, którzy stali po stronie Saichoro. Co się z nimi stało? Na to odpowiedzi nikt nie potrafił udzielić.
Nameczanie nie mieli dużej populacji, więc zrozumiały był fakt, że wiele grup nie mogło się uformować.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lip 14, 2019 12:09 pm
Był zadowolony, że kolejni Nameczanie przysięgli mu lojalność, ponownie szczerze przez co jego dziwna moc ponownie zadziałała, i nie było możliwości, że z własnej woli go zdradzą. Jego grupa zwiększyła się do sześciu Nameczan, a w zanadrzu miał jeszcze siedmiu saiyan jeśli liczyć nowy nabytek w postaci Shade'a. Taka armia to jest coś. Przy okazji zapytał ich o imiona i poziom ich mocy, na razie powiedział, by byli w jednej grupce, a potem się zobaczy. Przy okazji wcześniej otrzymał odpowiedź od saiyan, że wszystko jest w porządku, tyle dobrego. Zastanawiał się ile im droga zajmie tutaj z Sadali na Namek, w ostateczności. Gdy otrzymał kulę i widział co się dzieje to najpierw był zadowolony, a potem nieźle zaskoczony. Saiyan został powalony jednym uderzeniem i wysłany prosto na głaz, a tamten ogórek, uratowany. Westchnął i zastanawiał się co zrobić dalej. Miał parę pomysłów, wykorzystać nowy nabytek w postaci nameczan i złapać tamtego gościa, co może być ciężkie, ale jeśli się uda to pozyskają dwóch nowych Nameczan. Ale uznał, że lepiej jeśli nie da im znać, tego co dokonał i zatrzyma ich jako asa w rękawie. Fu jak zwykle go olał i nie potrafił stworzyć głupiego portalu. Okazało się, że ostały się jeszcze około trzy grupki. Zaniepokoił się też, gdy się okazało, że ten gość nie wyczuwa ich Ki. Czyżby zostali pojmani? Miał nadzieję, że nie zginęli, ale jak wiadomo, są różne sposoby, by nie wyczuć ich ki Możliwe, że specjalnie ją ukrywają. Postanowił olać Fu i zbudować plan na szybko. Nie trwało to długo, bo wiedział co zrobić, a przy okazji ciągle ich obserwował, obejrzał szybko okolicę dookoła nich, w celu stworzenia zasadzki. Na szczęście nie widział na razie, żadnego zagrożenia w okolicy, a Nameczan był sam. Nawet jak jest silny, to nie powinien być niewiadomo jak silny, a i tak miał zamiar zabrać tutaj Saiyan tak czy inaczej i to postanowił zrobić. Poinformował Swoich, by zrobili zdjęcie scouterem Swojej okolicy i mu wysłali, a przy okazji zapamiętał całą okolicę wokół uciekającego zielonego i postanowił zrealizować Swój niecny plan czym prędzej. Aktualnie powiedział Nameczanom, że się tym zajmą i mają czekać na dalsze rozkazy. Odezwał się ponownie do Fu.
- Jak sam widzisz potrzebujemy tych portali, bym zaoszczędził na Ki, więc jak możesz to zrób to. Chyba, chcesz zakończyć tą całą sprawę szybciej prawda?
Zamierza za pomocą saiyan pojmać tamtych przeciwników, a zaoszczędzi na Ki dosyć sporo jeśli to zrobi. Poczekał na jego decyzję i jeśli stworzyłby portal, to rozkazał małpiastym przez niego przejść, a następnie wytłumaczył im, że robią zasadzkę i zaatakują z paru stron, jeśli nie to niestety był zmuszony robić skoki z planety na planetę, i wyjdzie na to samo, ale zostanie mu znacznie mniej ki, więc wszystko zależy od tego czy Fu, to zrobi. Jeśli nie, to i tak nie zamierzał tracić czasu, bo czas to pieniądz, więc ostatecznie sam zacznie robić skoki po Swoją armię za pomocą kai kai. Niezależnie od decyzji Swojego kumpla i tak zrobił to co planował. Całe to myślenie i planowanie to był idealny trening umysłowy i czuł, że nawet jego pokłady energii się zwiększyły, więc będzie działać. Ale gdy już miał to zrobić to wpadł na jeszcze inny pomysł. Zapytał się Swoich podwładnych.
- Wasze grupy, zawsze są trzy osobowe? Czy bywa różnie.
Sam na razie obserwował wszystko na kuli i sprawdzał gdzie oni się kierują. W skrócie ponownie zależało od tego, czy okularnik mu pomoże, czy też nie, ale tym razem miał powód, by wspomóc Swojego kompana. Próbował też skontaktować się z Shadem.
- Na razie postaraj się odnaleźć Camdena i Shallota, przy okazji, albo ich śledź. Chyba, że jesteś wykończony to skorzystaj z okazji, by odpocząć.
Po przekazaniu informacji przeszukiwał kulą okolicę, głównie tą część w którą się kierowali. Jeśli grupki były różne to będzie myślał o zaatakowaniu ich jak odpocznie i odnowi energię jeśli niestety sam został zmuszony przenieść tutaj drużynę saiyan, a jeśli zawsze były trzy osobowe, to czekał, aż pojawi się trzecia osoba, by zaatakować ich całą grupę, wykorzystując wszelkie dostępne środki, a przy okazji wciąż próbował się skontaktować z zaginionymi małpami, w miarę możliwości. Mogłoby, się wydawać, że to długo trwało, ale dzięki Swojemu doświadczeniu jego myśli, szybko to ogarnęły i nie minęło zbyt wiele czasu. Odezwał się do Castaneta i reszty.
- Kim jest ta dwójka? I czy ich grupa składała się z dwóch, czy trzech osób? Pamiętajcie, by mnie powiadomić, jeśli w kuli zauważycie Narakę.
W zależności od ich informacji postanowił zrobić to co planował wcześniej. Jeśli trzech, to spokojnie czekał, aż się grupa połączy. Jeśli dwóch to przeniósł Swoich saiyan od razu, by zaatakować ich z paru stron. Wszystko zależało od informacji, które otrzyma. Starał się poczekać, aż ta grupka, będzie cała, a jak się okaże, że w grupie dwóch osób, to wtedy po prostu szybciej zareaguje, był też ciekaw, gdzie się kierują. Jeśli chce ich zaatakować to musi mieć pewność, że dorwie wszystkich. Całą grupę, nie tylko jej część. Na razie czekał, ale jeśli uzna, że kierują się do Naraki, to powstrzyma ich zanim do niego dotrą. Dlatego ciągle badał ich okolicę za pomocą kulki, mając nadzieję, że okularnik zrobi portal, bo jak powie, że tego nie zrobi, albo ich oleje, to sam to zrobił tak czy inaczej. Nie zamierzał im dać zwiać, więc był gotów do natychmiastowej reakcji, i jak się okaże, że za pomocą kuli jasnowidzenia znajdzie miejsce ich lidera, czy wielu Nameczan, to od razu przenosi Swoją armię saiyan, by go powstrzymać zanim przekaże informacje dalej. Nie będzie czekał, aż się tam znajdą, wyjątek jest taki jak będzie tam tylko jeden Nameczanim, który nie okaże się ich przywódcą, a dlatego też trzymał Swoich zielonych podwładnych, by go powiadomili. W tym momencie saiyanie już powinni tutaj być. Albo znaleźli się dzięki portalowi od Fu, albo sam Nihilius ich tutaj przeniósł. Na razie czekał na resztę informacji, bo miał zamiar pojmać kolejną grupkę. Postanowił wykorzystać okazję, że nie ma Camdena i reszty i wreszcie również powiedział Swojej grupce saiyan co nie co.
- Jak widzicie Ci Nameczanie postanowili do Mnie dołączyć i przysięgli mi lojalność. Tak jak obiecałem, po misji, każdy z Was stanie się silniejszy, dzięki umowie jakiej mam z Guru co nie było proste, dlatego musicie pokonać Nameczan, ale nie możecie ich zabić inaczej z umowy nici.
Uśmiechnął się najpierw mówiąc saiyanom u mowie z Guru, by pokazać im, że tak jak obiecał tak słowa dotrzymał i staną się silniejsi i ostrzec, by nikogo nie zabili przypadkowo.
- Jeśli to Wam odpowiada i uważacie, że warto mi służyć, to uklęknijcie tak jak wcześniej i przysięgnijcie mi lojalność, a zapewniam Was, że to dopiero początek. Po moich czynach widać, że tylko ja mogę zapewnić Waszym rasom bezpieczeństwo.
Tych słów nie kierował do zielonych, bo Ci już to zrobili, ale do grupki czterech saiyan od Camdena. Czekał na ich decyzję, chociaż powinna być pozytywna zważywszy na to, że obiecał, że staną się silniejsi oraz utworzy potężną frakcję. Jak widać, umowa z Guru sprawi, że będą silniejsi, a ich frakcja powiększyła się o sześć potężnych Nameczan, który mieli porównywalną siłę co Oni, a to już coś prawda? Już nie są wcale tacy słabi. Robił to też po to, by mieć pewność dzięki Swojej mocy, że go nie zdradzą i zrobić z nich lojalnych i wiernych wojowników, bo tak działa ta moc.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pon Wrz 23, 2019 6:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lip 17, 2019 5:16 pm
MG

Fu wzruszył ramionami, udając, że niczego wcześniej nie słyszał. Otworzył portal przez który przeszli pozostali Saiyanie, którzy zgodzili się pracować dla Nihiliusa. Zrobili to, o co prosił ich przywódca.
Wyleczeni Nameczanie nazywali się Fidle, Timpan i Anglais. Byli najsłabsi, ich PL oscylowało w okolicach 1000 jednostek mocy.
Camden znów wyszedł przed szereg swojej niewielkiej drużyny. Mimo pracy dla kogoś innego, wciąż pozostał w ich oczach liderem.
- Powinien być jeszcze jeden. Tak się złożyło, że zawsze wypadało po trzy osoby. To trochę zabawne. - uśmiechnął się, szczerząc swoje zębiska.
- To już ostatnia grupa. Wcześniej wkradł się błąd. Tylko trzy grupy już zostały, w tym jedna moja. Ale ci są najsilniejsi. Zwłaszcza ten, który się dopiero pojawił. To Gitar, ten nieprzytomny to Cimbalo, a trzeci, który gdzieś się czai, to Harmonic. To największe cwaniaki, jakich znam. Trzeba na nich uważać... - urwał, chcąc kontynuować po chwili, ale przerwał mu Fu, który głośno krzyknął, udając oczywiście ogromne przejęcie i robiąc to w iście teatralny sposób.
- Oh nieee, biedny Shade... Przebita klata, wykrwawi się na śmierć! - wrzasnął, udając omdlenie i nagłe osłabienie.
Kula przedstawiała Shade'a, który został pokonany. Dwie dziury zdobiły jego klatkę piersiową. Krew tryskała jak z fontanny, tworząc coraz większą czerwoną kałużę pod nogami Saiyanina.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lip 17, 2019 5:48 pm
Na szczęście Fu, zrobił wreszcie to co było trzeba, i wkrótce saiyanie przeszli przez portal. Nameczanie musieli się trochę zdziwić, bo chociaż teraz była ich szóstka, to jednak samych saiyan była czwórka plus tamta dwójka i Shade, więc razem było ich siedmiu. To już była dosyć spora grupa, jak na frakcje. Uklękli i przysięgli lojalność, tym razem wprost, przez co i ich myślenie będzie zmieniane. Z czasem ta cała tutaj zebrana grupa, stanie się fanatyczna pod jego względem, ale na razie ta normalna lojalność wystarczy. Wiedział, że na pewno nie zostanie zdradzony, przynajmniej według normalnych standardów i to mu starczyło. Poznał imiona kolejnych Nameczan i ich poziom mocy. Okazało się, że są dosyć słabi. Słabsi nawet od Nihiliusa, a to już coś. Ale jak na dobry początek i tak starczy. Castanet wyszedł na przeciw go i mu wszystko wytłumaczył. Tak jak się spodziewał, była ich trójka, więc na razie nie opłacało ich atakować. I podobno jednak były trzy grupki, po trzy osoby. To miała być ostatnia. Podobno. Wydawało mu się, że to strasznie mała liczba. Za mała.
- Jeśli tak To jest Was strasznie mało.
Powiedział jakby sam do Siebie i westchnął. Oczywiście wiedział to wcześniej, ale i tak nie przeszkadzało mu to, by to powiedzieć, ale cóż. To nie jest do końca wina Nameczan, tylko kataklizmu. Ciekawe, czy za pomocą Smoczych kul, mógłby wskrzesić tych co zginęli przez Niego. To byłoby ciekawe. Co do trzech osób to rozumiał ten podział.
- Ta, grupy po trzy osoby, są dosyć efektywne jeśli chodzi o wspólny trening. Pięć osób jest dobre do prostych, ale małych misji, gdzie nie potrzeba wiele osób, i nie powinno się zbierać uwagi wroga.
Słuchał dalej tego co mu mówiono, i dowiedział się sporo nowych rzeczy. Poznał imiona ich przeciwników i to, że byli najsilniejsi i są cwaniakami, więc trzeba na nich uważać. Już ten Nameczanin miał coś dodać więcej, gdy nagle zauważył jak Shade wygramolił się spod kamieni, a jego wargi się ruszały, jak gdyby coś mówił, to samo zrobił ogórek, i nagle jego oczy się zaświeciły. Imperius, wiedział co to oznacza. Nic dobrego dla małpiastego.
- Eye Beam. Warto wiedzieć.
Powiedział sam do Siebie, i małpiasty leżał z dwiema dziurami na klatce piersiowej, przebity na wylot. Od razu odezwał się teatralnie Fu, udając przejęcie, i to, że biedny Shade wykrwawi się na śmierć.
- Dobrze, że nie wykrwawi się na życie, inaczej byśmy go nie uratowali.
Wiedział, że tak naprawdę okularnik raczej miał to gdzieś. Chociaż zachowywał spokój to i tak, był lekko zaniepokojony o Swojego nowego podwładnego. W końcu głupio byłoby stracić osobę z potencjałem, a pokazał, że jest przydatny, gdy Ci odlatywali to On wziął jakiś materiał ze sobą, wyjmując go z rzeczy, które poprzednio zrobił, by użyć go jako prostego bandaża, a w tym czasie wrogowie odlecieli, ale kula wciąż ich obserwowała.
- Obserwujcie ich. Gdy będą w pełnej grupie, to atakujemy ich z zaskoczenia.
Tutaj popatrzył się głównie na Fu. Obaj wiedzieli, że będą mieli przewagę skoro przeklęty dał radę jednego pokonać i zbić go do nieprzytomności. Pewnie Gitar myślał, że konającego nikt nie zdoła uratować, ale nie wiedzieli, że są obserwowani, i tylko czekali na odpowiednią chwilę, by ich zaatakować. Imperius po, krótkich słowach, biorąc szybko przydatne rzeczy, wykorzystał okazję, że tamtych nie było, a nie minęło dużo czasu, bo wolał go nie tracić od razu się przeteleportował do młodzieńca.

OOC:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lip 17, 2019 6:26 pm
Cały ten ratunek zabrał mu bardzo mało czasu, a że rana była zatamowana, to przynajmniej ogoniasty się nie wykrwawi. Główka pracuje. Położył truchło...ciało saiyana, bo jednak nie był martwy na całe szczęście. Smutne byłoby stracić dobrego podwładnego, który jest dobrym aktorem. A że teraz ogoniasty zawdzięczał Swojego liderowi życie, to na pewno będzie czuł szacunek i będzie lojalniejszy. To jest normalne i logiczne. Każda taka jednostka, który nie jest typem zdrajcy tak działa i raczej nie powinno być inaczej. Przynajmniej tak sądził, ale kto wie, może się mylić. Wszystko w końcu jest możliwe. Gdy tylko się pojawił to od razu się odezwał do Swoich.
- Jeśli ktoś zna leczenie, to niech go wyleczy, albo zabierze do najbliższego kapłana.
Przekazał Swoim zielonym podwładnym, a następnie podszedł do Fu, i klepnął go w plecy.
-Widzę, że martwiłeś się o Swego przyjaciela.
Dodał pół żartem i pół serio. Bo obaj wiedzieli, że co najwyżej dla okularnika, był ciekawym osobnikiem do badań, ale z tą osobą nigdy nie wiadomo. Spojrzał się na kulę i czekał, aż tamte ogórki, będą razem. Jak tak się stanie to od razu ich zaatakuje razem ze Swoimi Saiyanami.
- Przy okazji, Shallot i Camden zaginęli chociaż wątpię, by coś im się poważniejszego stało. Od razu bym się o tym dowiedział, a są dosyć silni i nie powinni polec tak szybko, tym bardziej, że byli razem z Shadem, a On jest tutaj, więc coś jest nie tak.
Powiedział to do Swoich małp, by się nie martwili zbytnio.
- Nie martwcie się. Tamci zapewne wiedzą co się z nimi stało, a jak nie to zawsze zostaje Guru. Tak czy siak nie stracę Swoich poddanych w tak głupi sposób.
Dodał i tym samym pokazał, że jest dobrym władcą, który myśli o Swoich poddanych. Z resztą to samo widzieli na przykładzie Shade'a po, którego się udał osobiście. Następnie odezwał się do Castaneta.
- Możesz kontynuować.
Chodziło mu oczywiście o to, co wtedy mu Fu przerwał. Dał mu skończyć, i gdy wszystko zrozumiał to spojrzał na kompana niedoli.
- Znasz jakiś sposób, by ich znaleźć? Oraz mam pytanie. Pamiętasz tamtą technikę Ki Sword, którą mi pokazałeś na God Tube?? Z tego co widzę, Mój nie jest wcale taki dobry, jak tamten i nie potrafi robić tego co tamten. Nauczyłbyś mnie jej ulepszonej wersji? Całkiem możliwe, że nasza rasa jest w tym bardziej doświadczona. W końcu tamten Shinjin wystrzelił energią z ostrza, a Mój Ki Sword nie jest w stanie tego zrobić.
Wykorzystał okazję i chwilę wolnego, oraz to, że musieli czekać, aż tamte ogórki będą we trójkę, by przypadkowo nikt nie zwiał i nie przeszkodził Mu w Jego planie. Sądził, że nawet sam chłopak zna ulepszoną jej wersję, bo całkiem możliwe, że jego rasa była w tym ekspertami, także był on Osobą która ma największe szanse, by go jej nauczyć, tym bardziej, że jakby mógł wykorzystać ją na odległość to da mu odpowiednie możliwości i element zaskoczenia, który może się okazać niezbędny do zwycięstwa.

OOC:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lip 20, 2019 12:06 pm
MG

Nihilius teleportował się po Shade i sprowadził go z powrotem pod dom Saichoro. Saiyanin był w kiepskim stanie, otarł się o śmierć, ale wyglądało na to, że wszystko skończy się dobrze. Nameczanie przywrócili mu zdrowie, rana się zasklepiła i krew przestała wydobywać się na zewnątrz. Shade był cały i zdrowy. Co więcej, był silniejszy niż wcześniej, a wszystko dzięki specjalnej saiyańskiej umiejętności.

Castanet, nazwany wcześniej przez pomyłkę Camdenem (który zaginął, więc nie mógł się odzywać, duh), kontynuował. Fu przewrócił teatralnie oczami, kiedy Nihilius klepnął go w plecy.
- Walczą nieczysto, używają tricków, na przykład takich jak ten z walczącą laską. Ogólnie rzecz biorąc, nie wiadomo czego się po nich spodziewać, więc trzeba spodziewać się wszystkiego. - skinął głową, wracając do swoich towarzyszy. Ci poklepali go po plecach.
Fu zerknął na magiczną kulę, na której pojawił się wspomniany Shinjin, używający techniki Ki Sword.
- Hmmm... Nie wiem jak ich znaleźć. Co do techniki, czekaj... Masz na myśli Enerugī Shutō? - zapytał, szybko zbywając pierwsze pytanie i przybliżając kulę do Nihiliusa. Pokazane na niej było, jak wojownik otacza swą dłoń energią, która przyjmuje postać ostrza, a następnie strzela podobnymi ostrzami w przeciwnika.
Korzystając z chwili, Castanet znów się odezwał.
- Czy nie powinniśmy chociaż zbadać tamtego miejsca? Wasi Saiyanie wciąż mogą tam być. Proponuję, byśmy wszyscy się tam udali, dla bezpieczeństwa. Nie ma sensu czekać tutaj na wezwanie Naraki, skoro dojdzie ono niezależnie od tego, gdzie będziemy. - skwitował, oczekując odpowiedzi. Odważnie się wypowiadał, ale chyba miał trochę racji?
_____
Shade wraca do 100% zdrowia i otrzymuje Zenkai.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lip 20, 2019 1:59 pm
Dosyć szybko udało mu się, przenieść tutaj Shade'a i przy okazji korzystał z wolnej chwili, by zregenerować Swoje ki. Gdy Nameczanie go wyleczyli to powiedział do nich.
- Dobra robota.
Trzeba w końcu czasem pochwalić Swoich, tym bardziej jeśli jest to nowa grupka. Przy okazji zastanawiał się, co teraz byłoby najlepszym rozwiązaniem w ich sytuacji. Miał parę pomysłów, ale który z nich zostanie zrealizowany to nie wie. Zostawała też sprawa zaginionych Saiyan, ale co do tego ostatniego, będzie potrzebował przeklętego. On ostatni raz widział Swoich pobratymców. Gdy się obudzi, to wyśle go na poszukiwania, razem zapewne z jednym z Nameczan, którzy najlepiej znają te okolice. Co do tamtej grupki to okazało się, że walczą nieczysto i trzeba na nich uważać. Ciekawe. Co będzie jak posmakują własnej broni. Uśmiechnął się. Wkrótce też Fu pokazał mu technikę Enerugī Shutō. W kuli ponownie widział Shinjina. Tak jak się spodziewał. Musiała to być ich technika rasowa. Przynajmniej na to wyglądała. Zapamiętał każdy najmniejszy ruch, osoby, która ją wykonywała.
- Tak to ona. Ponownie daj widok na tamtą grupkę. Poczekamy, aż będą w trójkę i ich zaatakujemy, kiedy nie będą się tego spodziewać. Damy im posmakować własnej nieczystej broni.
Zaśmiał się. A następnie się odwrócił w stronę Castaneta.
- Ależ oczywiście, że zbadamy to miejsce. Ale do tego potrzebujemy Shade'a, który był ostatnią osobą co ich widział i z nimi był nie sądzisz? Oraz potrzebujemy jednego z Was, by robił za przewodnika, może są tam specjalne miejsca, które na przykład są mocno ukryte. Dlatego kto z Was zna najlepiej okolice w których był Shade?
Zapytał się w sumie reszty Nameczan, którzy obserwowali saiyana i miejsce w którym był. Następnie odpowiedział odnośnie Naraki.
- Nie czekamy tutaj tylko na wezwanie Naraki. Czekamy, aż tamta cwana grupka, będzie w trójkę, by ich zaatakować z zaskoczenia i pojmać. Do tego wykorzystam. Najsilniejszych z Was. W końcu nawet Oni nie będą się spodziewać ataku, ze strony członków własnej rasy, a do tego ich własnej frakcji prawda? Damy im posmakować własnej broni.
Powiedział Swojemu zielonemu podwładnemu. Specjalnie wykorzystywał teraz małpy, by przypadkowo nikt nie ogarnął, że Nameczanie pracują dla Niego, i trzyma ich na ostatnią chwilę. Czyli na ostatnią grupę, która się ostała. Następnie pogada z Naraką. Uważał, że to był dosyć dobry plan. Tym bardziej, że teraz kula jasnowidzenia ponownie obserwowała grupkę. Odezwał się do Fu, by nauczyć się tej techniki, przed głównym spotkaniem.
- Ty znasz tę technikę? Czy niezbyt korzystasz z miecza utworzonego z Ki? Jak znasz ją, to chętnie przyjmę wszelkie porady.
Zapytał i poczekał na odpowiedź, a następnie dodał.
- Jak Shade się obudzi, to wyślijcie go z przewodnikiem, by poszukiwał zaginionych saiyan i jak trafią na problem, to mnie niech poinformują, albo Fu, to wyślemy wsparcie. Jeśli tama grupka, również będzie we trójkę to dajcie Mi znać. Idę poznać nową technikę.
Tak jak powiedział, tak i zrobił i stanął w wolnym miejscu, na tyle daleko, by mu nikt nie przeszkadzał, ale na tyle blisko, by wiedzieć co się tam działo, i by go reszta widziała. Tym bardziej, że Fu może z nim przyjdzie jeśli zna tę technikę

Od razu też zaczął się brać za naukę nowej techniki. Tyle dobrego, że miał i znał podstawy, wiec przynajmniej ma dobre fundamenty i sam początek z głowy. Najpierw starał się skoncentrować na jednym punkcie na Swojej dłoni i tym samym zaczął tworzyć ki Sword stworzony w całości z czarnego ki. Była to przydatna technika z wieloma możliwościami, i chociaż jeszcze nie zdążył jej wykorzystać w pełni to nie przeszkadzało mu to, by móc docenić jej prawdziwą wartość. Prędzej czy później zapewne będzie musiał walczyć. Możliwe, że z samym Naraką, który pewnie był silniejszy od Niego, więc będzie musiał coś wymyślić. Tak czy siak bardzo potrzebował tej techniki, bo dzięki temu będzie miał możliwość walki nie tylko z bliska, ale i zrobienia ataku z zaskoczenia. Bowiem kto będzie się spodziewał, że używając miecza będzie też mógł strzelać prawda? No właśnie. Będzie idealne, do nieczystych zagrywek, dlatego najpierw używał normalnego ki Sworda i starał się używać go do w pełni jego potencjału. Robił różne ataki, techniki, cięcia i parowanie, podczas walki z tak zwanym cieniem, sprawdzał Swoją moc na pobliskich kamieniach, i gdy był pewny, że więcej z tego miecza nie wyciągnie, przynajmniej podczas walki z bliska normalnego, to starał się używać ataków podczas różnych scenariuszy i technik walk, które Sobie wymyślał. Nie był mistrzem walki mieczem zwyczajnym, ale machanie ręką, i używaniem ki Sworda jako przedłużenie ramienia, nie było wcale takie trudne. Może to dlatego, że Shinjini mieli wiele technik związanych z ki Swordami. Trzeba też przyznać, że to był idealny pomysł, by najpierw się nauczyć zwyczajnego ki Sworda, i dopiero potem nauczyć się techniki rasowej, która też jest mocno powiązana z mieczami z ki. Znając życie, nie każdy tak robił i nie każdy miał okazję, i większość pewnie zaczynała od tamtej techniki co było jego zdaniem błędem. Najważniejsze było mieć podstawy, oraz fundamenty zanim się zacznie robić coś więcej to wie każdy. Tak samo było w przypadku różnych technik, ale też tak samo było w przypadku technik związanych głównie z ki swordami, i nawet jak nie było to wymagane to warto ją mieć prawda? Imperius właśnie ją miał. Z czasem przed głównym spotkaniem, nauczy Swoich podwładnych tej techniki. Nie rasowej, bo tego nie dadzą rady, ale zwyczajny Ki miecz nie byłby takim złym pomysłem. Na razie jednakże zajmował się Sobą. Co ciekawe udało mu się podczas treningu przedłużyć ten miecz. Żeby nauczyć się używać go na dystans, to najpierw postanowił, że postara się wytrenować możliwość przedłużania i skracania tej techniki. Może to w niej tkwi klucz do nagłych strzałów energetycznych? Dlatego też starał się to zrobić, koncentrował się na myśli takiej, że chce przedłużyć Swój Ki Sōdo, w tym celu dodawał też coraz większej ilości energii. Początkowo nic się nie udawało, a mu brakowało energii, więc odpoczywał i robił tak co chwilę. Z początku udało mu się lekko go wydłużyć, ale to nie było to co planował. Dłuższy miecz nie był najgorszy, ale mu chodziło o nagłe wydłużenie, wiedział, że jest to możliwe, ale nie wiedział jak to zrobić. Starał się robić więc tym razem nagłe skoki energii. Ponownie z początku, nic mu nie wychodziło, co najwyżej Miecz stworzony z Energii, bardziej przypominał realny miecz, aniżeli jakąś wiązkę energetyczną, ale to dalej nie było to. Mimo to nie poddawał się, bo wiedział, że to też będzie mu potrzebne, zanim będzie w stanie używać czegoś podobnego, czyli strzałów energetycznych. Wreszcie po pewnym czasie udało mu się go nagle wydłużyć i przebić tym samym dalej stojący kamień. Mimo to to była dopiero połowa tego co zamierzał i tym razem starał się go skracać. Znowu na początku, udawało mu się go tylko normalnie zmniejszać, że był krótszy, ale nie coś takiego, by to było nagłe. Po wielu próbach, udało mu się to zrobić i nagle mógł teraz skrócić Swój miecz, gdy był za długi. Teraz starał się to wszystko połączyć i choć początkowo szło to bardzo opornie, to jednak po pewnym czasie, był dosyć dobry w nagłym wydłużaniu i przebijaniu kogoś stojącego dalej, oraz nagłym skracaniu do pierwotnego rozmiaru. Gdy po wielu dalszych próbach uznał, że na razie starczy. To teraz wreszcie mógł się wziąć za główną część. Miał podstawy i wiedział mniej więcej na czym polega atakowanie na dystans za pomocą Ki Sworda, więc teraz starał się użyć podobnej zagrywki w celu zaatakowania na dystans, ale bez wydłużania, a za pomocą strzałów niczym z pocisków Ki. Był ciekawy, czy w ogóle był na dobrej drodze do osiągnięcia takiej możliwości, i to się wkrótce okaże. Starał się użyć do tych pocisków podobnej taktyki, ale tym razem starał się bardziej robić eksplozywne wyrzuty energii, aniżeli po prostu jej nagły skok lub brak, podczas koncentracji. Czy się uda, albo czy jest przynajmniej na dobrej drodze, do jej osiągnięcia, to się pewnie niedługo dowie.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lip 20, 2019 5:46 pm
Ciężko było stwierdzić czy w pełni sił poradziłby sobie z tamtym ogórem lubiącym od tyłu. W każdym razie oberwało mu się jakąś wiązką laserową z oczu w klatę. Co on ku*wa w Cyklopa się bawi?. Padł jak długi na ziemię i już nie był w stanie nic zrobić, Zielony uciekł zabierając swojego towarzyszą i pieprząc coś o następnym spotkaniu. Lepiej dla niego właśnie, żeby to spotkanie nie nastąpiło, bo marny jego los. Sayanin leżał w spokoju i pozwalał aby krew wypływała z jego ran, bo co mógł zrobić, oberwał na tyle, że nie mógł nic zrobić. Na szczęście ktoś postanowił nadejść mu w sukurs, jednak nie był to ani Shalloto, ani Camden. Obydwaj nadal nie wykazywali żadnych oznak życia, ich świeżo założony oddział został przymusowo rozwiązany. Wybawcą okazał się sam szef przedsięwzięcia czyli Nihilius we własnej osobie. To była ostatnia rzecz jaką w pełni pamiętał, gdyż po chwili stał się pół przytomny z zamkniętymi oczami, ale nadal słyszał co się dzieje. W dużym skrócie wydano rozkaz jego wyleczenia, co też uczyniono, jednak nie wstał od razu. Udawał, że śpi, aby posłuchać co się dzieje, gdy wszyscy się nagadali otworzył oczy i lekko się podniósł przeciągając. Zaraz ruszę szefie, ale najpierw mały trening, skoro jest okazja Jak powiedział tak zrobił. Odsunął się na jakąś odległość od wesołej kompanii i rozpoczął rozgrzewkę. Kręcił głową, dotykał palcami ziemi mając wyprostowane nogi, strzelał karkiem, ruszał rękoma, potem pykał pajacyki. Siła to potęgi klucz, grupka żab nie ucieknie przed sprawnym myśliwym nawet po tej chwili opóźnienia, więc nie martwiąc się przeszedł do regularnego treningu.

Occ:
Trening start 24 h
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Lip 22, 2019 10:58 pm
Swój regularny trening rozpoczął od klasycznych pompek. Doskonałe ćwiczenie rozwijające wiele partii ciała, także zależne od sposobu w jakim się je wykonywało. Początkowo leciał zwykłymi wojskowymi obiema rękoma, oddychał głośno i miarowo zachowując stały rytm. Potem przerzucił się na jednoręczne pompeczki. Zginał i prostował palce w ramach tegoż etapu, nie ma opiwrdzielania się. Następne były dwoma palcami a potem tylko jednym, w międzyczasie myślał sobie o paru sprawach. Pierwszą z nich było to, że szanse na spotkanie tamtego ogóra jest dość spore, więc ciekawiło czy w pełni sił i w nowym stanie skopie mu dupę. Nawet jakby było ciężko, to i tak to zrobi. Zdawał sobie sprawę z tego, że istniało coś takiego jak Zenkai, czyli w dużym skrócie wzmocnienke Sayanina po wyleczenia z poważnych obrażeń. Jedna z kart atutowych każdego małpiastego. Drugą kwestią była absencja Shalloto i Camdena, nie miał bladego pojęcia co się, nimi stało. Mógł tylko podejrzewać, jedną z opcji było to, że ten naraka był tak silny, że łatwo ich zdeklasował i pojmał, drugą, że jakąś ich chwycili w zasadzkę. Tak czy siak, jeśli nadal żyją, a to raczej pewne, trzeba ich uratować, dlatego jak tylko skończy rusza z powrotem w miejsce swojej potyczki i rozejrzyj się za nimi. Po skończeniu ugięć ramion przeszedł płynnie do przysiadów. Zwykłe, z rękoma sterczącymi poziomo wzmacniał swoje mięśnie coraz bardziej. Nigdy nie wolno zaniwdbywać treningu, gdyż nigdy nie wiadomo kiedy się ono przyda. Mimo wsystsko kondycja między codziennie trenującym a tym sparodycznie to duża różnica. A, że chciał być silny, to naturalne dla niego było rozwijanie się w każdej dostępnej chwili. Czas mijał a on w spokoju zakończył swój trening, podszedł do jednego z Nameczan znających teren w jakim był i wyruszył z nim z powrotem w miejsce, gdzie zgubił swoich ziomali.

Occ: Koniec treningu
Sponsored content

Teren przed budynkiem - Page 2 Empty Re: Teren przed budynkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach