Go down
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 05, 2017 3:30 pm
-Czyli istnieje jednak inna grupa. Hmm... łamacze czasu, mają potężnych wojowników, a 15 osób wybranych przez patrol ma wzmocnić ich szeregi, aby móc z nimi walczyć. To znaczy, że w tej chwili łamacze dysponują o wiele większą mocą niż patrol. Jeśli dobrze rozumiem wojownicy których werbuje patrol, są silnymi przedstawicielami własnych wszechświatów. Prawdopodobnie będą w sytuacji takiej jak ja, nie wiedzą co się tutaj dzieje. Część z nich zapewne postanowi nie dołączyć do "tych dobrych" co znaczy, że mogą narobić sobie nowych wrogów. Do tego nawet ten niewielki ułamek wiedzy który ja zdobyłam jest naprawdę wiele wart. To znaczy tylko jedno, sytuacja musi być beznadziejna. Po za tym po co ci łamacze tworzą zmiany w historii. Rozumiem, że może być to jakaś forma rozrywki, ale skoro patrol jest czymś tak ważnym, a oni doprowadzili do takiej sytuacji to znaczy, że mają w tym jakiś cel. Tylko co mogą dać im zmiany w historii? Może chcą zmienić swoje błędy które mogły naprawdę wiele znaczyć. Zdobycie kontroli nad jakąś planetą? Nie to za mało, aby stworzyć takie przedsięwzięcie. Może ta dziewczyna powie mi więcej, ma dość długi język? Do tego te wszechświaty. Musi ich istnieć przynajmniej kilka, nie wiem co to aktualnie może dla mnie oznaczać. No może oprócz tego, że potwierdza się teoria strun i wieloświatów. Może kiedyś mi się to przyda, ale na razie wolę się tym nie zajmować. - pomyślała. Kobieta z którą aktualnie przebywała Tensa złapała ją za rękę. Halfka poczuła dziwne ciepło, jednak postanowiła to zignorować. Gdy czerwonowłosa nacisnęła przycisk, wszystko zaczęło wirować. Młoda sayianka zasłoniła oczy, nie była w stanie wytrzymać takiego stanu rzeczy. Żołądek podszedł jej do gardła, a więzienne śniadanie próbowało zobaczyć świat zewnętrzny drogą która do tego celu nie służyła. Wszystko to trwało może sekundę, jednak nie było miłym przeżyciem. Kiedy Tensa poczuła twardy grunt pod nogami ucieszyła się. Zawroty głowy sprawiły jednak, że musiała oprzeć się o ścianę, aby uniknąć spotkania twarzą z twardym podłożem. Chwilę jeszcze musiała walczyć z wymiotami. Kiedy wreszcie udało jej się opanować odruchy organizmu wyprostowała się. Rozejrzała się, dziewczyny znajdowały się przed jakimś budynkiem. -Trochę tu pusto? Chyba przybyłyśmy pierwsze. Masz może jeszcze wodę? Nie najlepiej się czuję po tej teleportacji.- powiedziała. Jeśli dziewczyna dała jej wodę, halfka podziękowała i pociągnęła pokaźny łyk. Jeśli nie... to trudno. -Gdzie teraz jesteśmy?- zapytała.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 05, 2017 10:27 pm
MG

W pewnej chwili na niebie coś zabłysło, zagrzmiało, po chwili ukazując wyładowania elektryczne. Niebieska kula energii pojawiła się znikąd, z każdą sekundą coraz bardziej się powiększając i otwierając. Był to portal, taki sam, jak ten, którym przybyła tutaj Tensa wraz z członkinią Time Patrolu. Dziewczyny nie były zdziwione, ponieważ doskonale wiedziały, co za chwilę się wydarzy.

Na pierwszy ogień poszedł zielony demon, Shisui, który wyleciał z portalu. Zaraz zanim pojawił się jego różowy brat bliźniak, który jednak nie był jego bratem bliźniakiem. Obaj zatrzymali się w powietrzu, tuż przy portalu. Ostatni, ale nie najgorszy, przybył Darion, dumnie stając i wypinając swoją klatę. Jednym kliknięciem w guzik zamknął portal.
- Witajcie w Komnacie Czasu! Ah ah ah ah ah! - zaśmiał się w głos, tak jak wcześniej w Królestwie Makaioshinów, po czym poklepał Laptora i Shisuiego po ich gumowych główkach.
- O! Ktoś przybył przed nami! Ohayo! - wykrzyczał, zlatując pierwszy na dół. Przywitał się ze swoją znajomą, a także z Tensą, po czym pomachał do dwóch majinów, by do nich dolączyli.
- Chodźcie do nas! Nie wstydźcie się, wy moje kochane gumowe stworki! - z uśmiechem na twarzy nawoływał do nich, jednocześnie ich pospieszając. Niegrzecznym było pójść w gości i nie przywitać się odpowiednio i z kulturą.


Ostatnio zmieniony przez Haricotto dnia Czw Sty 05, 2017 10:47 pm, w całości zmieniany 1 raz
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 05, 2017 10:37 pm
Obaj changelingowie zgodzili się na podróż, a więc Charon zaczął robić jakieś czary-mary z dymem, oczami i guzikiem, a potem ich oczom ukazało się coś jakby tunel, a potem tenże tunel jakby zamienił się w coś w rodzaju pojazdu, który wystartował i poleciał nagle gdzieś w nieznane. W jednej chwili osiągnął niewyobrażalną prędkość. W pewnym momencie tak rzuciło, że Honoberuto przewrócił się upadając na ziemię. Gdy się podniósł, musiał się mocno zaprzeć nogami aby upadek się nie powtórzył. Tak go coś raziło w oczy, że nawet przyciemniane soczewki nie zapewniały przed takim światłem żadnej ochrony, zasłaniał się więc ręką. Ale nie trwało to zbyt długo. W końcu gdy wstrząsy ustały, postanowił odsłonić widok ręką. I ujrzał ciekawe miejsce. Stali na zielonej trawie, gdzieś obok w stawie pluskały sobie ryby. Widoczne były dwa budynki i jakieś drzewo, zaś nad ich głowami znajdowała się wielka, szklana kopuła. W pomieszczeniu znajdowali się oczywiście Jirri oraz Charon, ale gdzieś obok stało jeszcze pięć, nieznanych mu osób. Sądząc po kształtach dwóch pierwszych, były to kobiety. Tej w czarnych włosach chyba musiało być bardzo gorąco, bo jej ubranie zasłaniało tylko, niewielkie fragmenty jej ciała, co wydawało mu się dość dziwne. Zaraz nad tymi charakterystycznymi dla kobiet bąblami na klatce piersiowej miała wymalowane jakieś strzałki jednoznacznie wskazujące właśnie na te bąble. Spoglądając jednak tam nie widział niczego ciekawego, a więc wzruszył ramionami i skierował wzrok gdzie indziej. Widząc jej owłosiony ogon od razu pomyślał, że być może jest to przedstawicielka zamieszkującej Vegetę rasy Saiyan. Ta w czerwonych włosach chyba saiyanką nie była. Poza tym był jakiś mężczyzna w towarzystwie kolorowych glutowatych stworów, wyglądających nieco zabawnie w takim otoczeniu. Czyżby też ich jakiś przewoźnik tu ściągnął? Trochę buracką rzeczą byłoby się nie przywitać w żaden sposób, dlatego też powiedział do nieznajomych krótkie:
-Dzień dobry.
I nie miał zamiaru na razie mówić cokolwiek więcej. Zamiast tego ziewnął i spojrzał na smoka.
-Eeeech... To w końcu jaki znowu patrol czasu? Jaka ochrona, przed czym? I co to za miejsce?
Nadal nic z tego nie rozumiał, a więc miał nadzieję że nikt mu nie będzie miał tego za złe, jeśli spyta swojego przewoźnika.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 05, 2017 10:50 pm
Po wyleceniu z portalu Shisui szybko schował język który pokazał Darionowi podczas wchodzenia do portalu, rozejrzał się szybko i z wrażenia otworzył usta ukazując swoje białe kły. Demon spojrzał na wielkoluda wzrokiem pełnym wrogości po poklepaniu go po głowie.
-Ciekawe kiedy zrozumie że nie jestem dzieckiem i nie powinien się tak ze mną obchodzić..- Pomyślał już mocno zdenerwowany demon.
Shisui szybko spojrzał na każdą przybyłą postać i nic nie mówiąc podniósł do nich tylko rękę na przywitanie mając nadzieje że nie obrazi to ani dziwnej istoty z włochatym ogonem jak i jaszczurek które przybyły mniej więcej w tym samym czasie co on. Podleciał on do nieznanej mu osoby z włochatym ogonem po czym uśmiechnął się do niej dość szczerze jak na niego. Na jego twarzy było widać grymas wściekłości jak i szczęścia. Ukłonił się lekko do dwóch kobiet (nie zna on pojęcia kobieta) po czym pomachał szybko do dziwnych jaszczurek.
-Tyle dziwnych stworzeń...i te ogony..czym oni są?-Zaczął rozmyślać Shisui.
Zaczął się on jednak rozglądać i pierwsze co zauważył było to duże jezioro wypełnione wieloma gatunkami ryb. Tam właśnie udał się w drugiej kolejności,dokładnie tak przysiadł tam i zaczął gapić się na ryby.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 05, 2017 11:40 pm
Laptor wyleciał z portalu z założonymi rękoma na klatce piersiowej, jego wzrok dojrzał prawie przezroczystą kopułę, była spora i otaczała przestrzeń w której on i Shisui się znaleźli. Spojrzał w dół, zauważył dwa budynki, jeden był dosyć duży, okrągły z drzewem wyrastającym z ów budowli na środku, był otoczony murem, jednak nie wszędzie co było dosyć dziwne, po co otaczać coś murem, jeśli w jednym miejscu go brakuje? Obok natomiast znajdował się drugi budynek, dużo mniejszy, z czerwonymi ozdobieniami. *Czy ktoś tu mieszka?* - Zadał sobie pytanie w myślach. Cały teren okryty był gładko przystrzyżoną trawką, której zapach dosięgał Laptora, trawe przecinamy kamienne płytki tworzące coś na wzór ścieżki, po drugiej stronie dziwnego budynku z drzewem znajdował się ogromny staw. Ktoś z boku mógłby tego nie zauważyć, jednak z góry widać było poruszające się cienie pod wodą. Musiały to być jakieś pływające, wodne stworzenia. Teren niewidzialnej kapsuły u podnóży był objęty dookoła roślinnością, w większości krzakami. Laptor obniżył lot, wraz z jego malejącą wysokością dojrzewał kilka postaci, które znajdowały się na ziemi. Pierwsza rzuciła mu się w oczy dziewczyna o czarnych włosach w równie czarnej zbroi, następnie czerwonowłosa dziewczyna stojąca tuż obok tej poprzedniej, potem zauważył...
Laptor zrobił posępną minę, jego czerwony kolor skóry zrobił się jeszcze bardziej czerwony, zacisnął pięści a z jego dziurek zaczął ulatywać dymek a towarzyszył temu cichy gwizd. Na czole pojawiła się pulsująca żyłka. Demon bowiem zauważył dwóch przedstawicieli, jakże znienawidzonej rasy changelingów, którzy zabili mu ojca podstępem i fałszywym postępowaniem. Jeden z nich wyglądał jak błazen, miał żółte coś na głowie ze wstążkami i czerwoną pelerynę. Drugi natomiast był normalny, tylko czarny. Złość uciekła przez otwory w ciele demona, dodatkowo rozbawił go trochę wygląd pierwszego changelinga, był nietypowy i robił z siebie pośmiewisko, tylko dlatego się uspokoił, no może również dlatego, że przybył tylko z ciekawości, zabić ich mógł w każdej chwili, jednak na pewno go nie polubi. Nie przywitał się z nikim, stracił kompletnie humor i wylądował pod murkiem budowli z drzewem. Stanął tak z założonymi rękoma i oparł się o niego.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 06, 2017 2:50 am
Shin, gdy tylko uporał się z przypomnieniem sobie drogi do celu jego podróży, wszedł do środka "Kopuły Czasu" jak to sobie po prostemu chłopskiemu nazywał. Wszedł, spojrzał na zebranych i stanął jak wryty.
-CO TU SIĘ WYRABIA!!! CO TU ROBI TYLE ŚMIERTELNIKÓW?
Krzyknął i przyjrzał się każdemu z osobna.
Changelingi.
Jakaś brudna mieszanka krwi Saiyanina z.. Strzelałby na Ziemianina.
Paru niezydentyfikowanych osobników. Wyglądali na bardzo silnych. Chyba już wiedział jak będzie wyglądał patrol czasu.
I wtedy go zobaczył. Zielonego, glutowatego. Siedział nad stawem, odwrócony do niego plecami. Shin przemówił bardzo, bardzo nie Shinowym głosem. Dzieci w nocy by płakały.
-Kto. Wpuścił. Tu. Demona.
Powiedział i podszedł do gluta z prawą ręką skierowaną w prawy bok, wyprostowaną i gotową do rozpłatania tego gumowego gówna.
I wtedy zatrzymał się po raz drugi. Z dala od całego zbiorowiska zauważył drugiego demona.
Nie może być... Gumowate ciało, różowy odcień skóry. Majin. To jedyna taka okazja by potwierdzić, czy badania 12 od początków czasu Ro Kaioshina były słuszne. Nie mogę jej przepuścić.

Opuścił ręke i poszedł do miejsca w którym był widoczny dla wszystkich. Grzecznie się ukłonił
-Witam, nazywam się Shin. Długo by tłumaczyć kim jestem, więc skróćmy to do zdania, że jestem Bogiem. I tyle.
Popatrzył ze śmiechem na ustach na scoutery Changelingów.
Haha, równie dobrze możecie je sobie wsadzić w dupy. Gówno tym zmierzycie, a nie Boską ki.
Shin podszedł do różowego glutka.
-Nie wyglądasz za wesoło. Może małe co nieco?
I shin wyczarował przed demonem 3 czekolady, każda o innym smaku.
Dalej, wiem że chcesz...
Stanął tak , krzyżując ręce na piersi, z czekoladami wiszącymi w powietrzu i wejściem w zasięgu zwroku, na wypadek kolejnych gości.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 06, 2017 2:56 pm
Shiro rozejrzał się po miejscu, do którego właśnie wszedł wraz z Kaioshin Czasu. Było ono całkiem malownicze i bardzo spokojne. Porośnięty gęstą trawą zamknięty ogród z wysokim, prawie przezroczystym stropem. Tu leżało sobie oczko wodne, tam stał niewielki domeczek. Między nimi biegła wyłożona kamieniami ścieżka do głównego, dość dużego budynku o bardzo ciekawym projekcie. Cały ten obiekt był dziwnie relaksujący. Nadawałby się na takie sanatorium dla starych, schorowanych bogów. Choć w sumie nie tylko dla bogów, gdyż przebywało tu obecnie pełno ludzi, reprezentujących najróżniejsze rasy.
Była tam Saiyanka, o czym świadczyła jej charakterystyczna fryzura, ogon oraz bynajmniej bezużyteczna zbroja, gdyż odkrywająca praktycznie całe jej ciało. Była z nią inna kobieta, wyglądającą na człowieka, bądź jego krzyżówkę z przedstawicielem małp.
Znajdowały się tam także dwa humanoidalne jaszczury zwane Changelingami odziane w lepsze już pancerze Jednak poważnie wyglądał tylko jeden z nich, ten czarny. Drugi, pokryty kropkami z kolorową czapeczką, prezentował się podobnie do błazna, choć na wesołka nie wyglądał.
Przebywały tam także dwa, bliźniaczo podobne demony. Ich obecność na planecie Kaioshin była... niecodzienna. Bardzo delikatnie mówiąc. Na rzeczonym raju przebywały zazwyczaj tylko istoty święte, jakimi te dwa glutki ewidentnie nie były. Oczywiście śmiertelników można było wybaczyć, najwyraźniej byli potrzebni w Patrolu Czasu. Jednak fakt, iż wpuszczono tu, według powszechnego myślenia, jeden z niewielu błędów, jakie popełnili bogowie, był co najmniej dziwny. Shin, który już tam był, najwyraźniej nic sobie z tego nie robił i ze swoim wybitnym talentem aktorskim, uprzejmie częstował tego, przypominającego kolorem skóry karmazyn, czekoladą.
Dostrzec można było także roześmianego olbrzyma, a nawet smoka. Ten, kto kompletował team, zdecydowanie rasistą nie był.
Właściwie to białowłosy wojownik oswoił się już z faktem, że będzie pracował w grupie i cieszył się z tego, iż owa jest tak różnorodna. Każdy ród różnił się swoim style walki, co oznaczało, że nie będzie mu się nudzić przy sparingu, do którego na pewno prędzej czy później dojdzie. Nie sądził, by jakaś paplanina cokolwiek by wniosła, więc zwyczajnie przywitał się pomachaniem do zebranych i kucnął niedaleko niewielkiego zbiornika wodnego i, czekając na dalsze polecenia, zaczął wraz z demonem obserwować życie organizmów, które wesoło sobie w nim pływały.


Ostatnio zmieniony przez Shiro dnia Pią Sty 06, 2017 10:54 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 06, 2017 9:58 pm
Jirri leciał w strumieniu niebieskiej energii. Zastanawiał się po drodze, co właściwie ostatnio dzieje się z jego życiem. Ostatnio absolutnie wszystko staje na głowie.
Najpierw spotkał Honoberuto. Zrobił mu jedynie psikusa, a w efekcie tego zaczęli razem trenować i wybrali się na wspólną misję, ku chwale Imperium. Już sam fakt, że znalazł sobie takiego kogoś, był nie lada niesamowitością, gdyż do tej pory nikt nie był w stanie nawet znieść jego obecności. Każdy patrzył na niego z wrogością i okazjonalnie pokazywał obraźliwe gesty. Tymczasem taki sobie Honoberuto nawet całkiem nieźle znosił czarnego jaszczura.
Później zaczęły się niesamowitości na misji. Głównie chodzi tu o spotkanie z tą dziwną kobietą imieniem Towa. To spotkanie zostawiło ich obydwu z niepokojącymi refleksjami, było bardzo... zaskakujące. Jej umiejętności imponowały jaszczurce chilli i (choć nigdy by się nikomu nie przyznał) trochę go przerażały. W końcu duszenie kogoś siłą umysłu i kontrola jego poczynań to nie przelewki. Miał tylko nadzieję, że to nie jej sprawka, to dziwne spotkanie. Swoją drogą, to spotkanie jest chyba najdziwniejszym zdarzeniem ze wszystkich.
Leciał i leciał. Jego wnętrzności przesuwały się na pozycje, w których nigdy nie powinny się znaleźć. Nie mógł nic zrobić, więc po prostu modlił się w duchu, by to się wreszcie skończyło. Jaka była jego ulga, gdy niebieska energia przestała go otaczać. Mimo faktu, że rąbnął dość mocno plecami o ziemię, był bardzo szczęśliwy. Wstał, przeciągnął się, jęknął cicho, prawie niesłyszalnie, rozejrzał się i... zobaczył cuda. Znajdował się wewnątrz olbrzymiej szklanej kopuły. Wokół rosła zielona trawa, nieopodal pływały rybki. Poza nim, Honoberuto i Tabalugą było tu jeszcze trochę innych osobników. Rozejrzał się. Wpierw zauważył kobietę z futrzastym ogonem. Jak to się nazywała ta rasa? Nie pamiętał, nigdy specjalnie nie przykładał do tego wagi, więc nazwijmy ich Różowymi Małpami z Futrzastymi Ogonami. Obok niej stała jakaś czerwonowłosa kobieta. Oprócz tego... Zauważył dwa demony. Był to naprawdę kuriozalny widok, zwłaszcza, że jeden parował. Nie mógł się powstrzymać od komentarza.
- HAHAHA!!! Parująca guma do żucia!
Oprócz tego był sobie jeszcze ich opiekun. Jirri pomyślał, że dobrą opcją byłoby zmierzenie ich poziomu mocy. Już chciał aktywować scouter, gdy otworzyły się drzwi. Dziwaczny gość wszedł i zaczął się drzeć, po czym się ukłonił... chciał rozwalić zielonego demona i... wyczarował czekoladę dla czerwonego? Cholera, o co tu chodzi? O kolor? No przecież to rasizm jest! Nie to jednak przykuło uwagę jaszczura. Raczej kwestia o Bogu. Ha! Gdy tylko dziwak wyczarował czekoladę, Jirri zwrócił się do niego.
- No proszę! Mamy samozwańczego bożka?! Napewno nie mojego!
Zaśmiał się szyderczo i aktywował scouter. Miał zamiar sprawdzić poziom mocy wszystkich w komnacie, łącznie z Honoberuto, nie ulegało wątpliwości, że uległ zwiększeniu. Wejścia Shiro nawet nie zauważył.

OOC:
Sprawdzam poziom mocy obecnych.
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 06, 2017 10:47 pm
No było miło, ale za trzeba by było się ubrać. No nic, gdy puściła chłopaka chciała ubrać swoje ubranko ale nie dało się. Zdziwiła się widząc niebieskie światełko, gdzie oni niby lecą. Ostatnie takie coś, widziała jak cofała się w czasie. Jednak teraz miała też dodatkowe zmartwienie. Bo przez to, że nie zdążyła się ubrać musiała rękami zasłaniać swoje atuty. No też dlatego że uciekały jej do góry, ale to inna sprawa. Zamknęła oczy i po chwili znów je otworzyła, teraz była gdzie indziej.
-Ej następnym razi daj się chociaż ubrać!
Krzyczała na chłopaka, znów zasłaniając swoje piersi. Była czerwona na policzkach i jednocześnie ostro wkurzona na niego. Miał szczęście ze miała zajęte łapki, bo by go grzmotnęła. Dopiero po chwili rozejrzała się gdzie jest, a widząc większa ilość dziwnych stworów bardziej zrobiła się czerwona. Bardziej próbowała się zakryć, no ale wiadomo samymi rękami nie pójdzie za dobrze. Schowała si więc za swoim em no towarzyszem.
-I co teraz?
Spytała za jego pleców, i machała nerwowo ogonem. Mając nadzieje ze szybko coś do ubranka się znajdzie.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 07, 2017 12:05 am
Niebo się rozbłysło, a na nim pojawił się kolejny portal. Tym razem przez niego wpadł Saiyanin. Nie został uprzedzony przed podróżą, więc w trakcie niej, cała zawartość jego żołądka podleciała mu do gardła, przez co dłonią musiał zakryć swoje usta. Gdy tylko opuścił czasoprzestrzenny tunel i ujrzał zieloną trawkę, na której mógłby sobie ulżyć, od razu wystartował w jej stronę. Czując twardy grunt pod stopami, padł na kolana, zabrał dłoń ze swoich ust i wyrzucił z siebie jedzenie, które nawet nie zdążyło się jeszcze dobrze przetrawić.
- Bleehehe! - wymiociny spadły na trawnik, a Haricotto poczuł ulgę taką jak nigdy dotąd. Wypluł jeszcze resztki jedzenia ze swoich ust, po czym wystawił język, sapiąc jak pies. Dopiero po chwili zorientował się, że nie jest tutaj sam. Najpierw jego oczom ukazał się niewielki domek, wokół którego znajdowały się jakieś śmieci, później skupił swoje oczy na ogromnym budynku, który znajdował się w kącie komnaty, a dopiero później zauważył stojące tu istoty. 
- Tak jak myślałem. Nie jestem jedyny. - pomyślał sobie, przyjmując zaraz przyjazny wyraz twarzy. Wciąż będąc na czworaka, uniósł rękę do góry, zasalutował i z uśmiechem na twarzy przywitał się.
- Yo! Jestem Haricotto! - po czym podniósł się, otrzepując swoje kolana ręką.
- Jesteście tym Patrolem Czasu? Pewnie musicie być silni! - zacisnął pięści, będąc lekko podekscytowany możliwością doświadczenia czegoś nowego. Dopiero po uważniejszym przyjrzeniu się uczestnikom tego nadzwyczajnego spotkania, naszły go pewne myśli. Czy każdy z nich jest silny? Jeśli tak, to czy są silniejsi od niego? Być może są słabsi i to on będzie tym najlepszym? W jego głowie tliło się multum myśli, każde, a raczej zdecydowana większość, opierała się na sile i walce, a także na wyobrażeniu sobie mocy każdego poszczególnego wojownika, jaki się tutaj znajdował. Widząc jednak niektórych, ledwo powstrzymywał się od złośliwych komentarzy.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 07, 2017 1:50 am
Beatroo nie spodobała się przedziwna podróż podczas której źle się poczuł na żołądku, ale nabrał nieco optymizmu. Po pierwsze zobaczył, że ów czerwony guzik faktycznie działa i potrafi niezwykle szybko przenieść człowieka w inne miejsce, a do tego zobaczył, że nie jest jedynym zdezorientowanym uczestnikiem zabawy. Zważył na fakt, że wśród wybranych znaleźli się też Saiyanie, a to dodało mu nieco animuszu. Wiedział, że w razie poważnej potrzeby może liczyć na wsparcie. Miejsce, w którym się znalazł było przedziwne, ale szybko się z tym pogodził, bowiem wiedział, że nie miał wpływu na swoje położenie. Starał się robić dobrą minę do złej gry, by możliwie mało zaryzykować, a przy tym możliwie wiele zyskać.
Spojrzał okiem wpierw na towarzyszących mu Saiyan, potem na resztę, po czym postanowił się odezwać: - Pamiętajcie, że jedyne co się liczy, to nasze interesy.
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 07, 2017 10:29 pm
Chłopak przyleciał, jeśli można tak to ująć. W głowie ciągle rozważał to co powiedziała mu Noote, jego urocza przewodniczka i jedyna osoba, którą póki co znał i która wchodziła w skład ten dziwnej grupy. Za jakiś czas pewnie pozna także pozostałych. Przez chwilę wątpił w jej słowa, jednak ta wątpliwość minęła z chwilą zobaczenia portalu, prowadzącego do tego innego i dziwnego świata. Gdy już stanął na twardej ziemi rozejrzał się wokół. Zauważył bardzo dużo różnych dziwnych istot. Przyjaciele czy wrogowie? A może bogowie? Może demony? Kosmici? Nie znał tych wszystkich ras i każdego podejrzewał o nagłą próbę ataku. Nie umknęła jego uwadze także naga dziewczyna, ale nie zawiesił na niej wzroku. Teraz liczyła się tylko Noote. Oczywiście podczas walki czy misji zachowywał śmiertelną powagę, jednak wtedy nie uważał jeszcze, że to jego misja czy walka. Nie dopóki ktoś nie zaatakuje albo nie dostanie celu zadania. Do tej pory mógł kontynuować rozmowę ze swoją przewodniczką.

- Więc to tutaj, tak? - zapytał.

Chociaż to pytanie było zadane po to, by znowu nawiązać kontakt. Odpowiedź bowiem już znał. Było to tak jakby pytanie retoryczne, nie?

- Znam dużo osób, które są inteligentniejsze niż ja i na pewno mają wyższy potencjał bojowy - powiedział i od razu przywołał pewien przykład - Czemu nie zwerbowałaś chociażby mojego ojca? Czy to może dlatego, że wpadłem Ci w oko?

Puścił Noote zalotne oczko, totalnie póki co ignorując wszystkich innych tutaj zebranych. Oczywiście czekała go misja, od której powodzenia może nawet zależeć los ziemi i całe życie, także małżeńskie, Iwaru. Nic jednak nie wskazywało, że coś mu zaraz przerwie, więc kontynuował najlepsze podjęte wątki.

- Mówiłaś, że wiele jeszcze przede mną. Widzisz. Ja jestem żołnierzem i liczę się z ryzykiem nagłej i niespodziewanej śmierci. Wiele rzeczy, które byłyby przede mną może iść w zapomnienie jeśli znajdę się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze. Sama rozumiesz, prawda? Też jesteś wojowniczką i to uczucie pewnie nie jest Ci obce, nie?

To powiedziawszy, uśmiechnął się, chcąc tym samym rozładować sytuację. W pewnym momencie jednak spojrzał jej w oczy i ciągle mając dobry humor złożył Noote pewną ciekawą propozycję.

- Co powiesz na to, żebym dostał od Ciebie pewien mały podarunek? - znowu się uśmiechnął, wyszczerzając zęby - Chciałbym buziaczka w policzek. Tak na zachętę, na szczęście i by dodał mi odwagi.

Poczekał chwilę aż jego prośba została spełniona lub aż doczekał się odpowiedzi przeczącej potocznie zwanej odmową. Wtedy odwrócił się i poszperał po kieszeniach. Wyciągnął papierosa i zapalniczkę.

- Można?

Jeśli odpowiedź brzmiała "tak", to zapalił sobie papierosa, zaciągając się dymem, a jeśli "nie" to zwyczajnie go schował, wzruszając ramionami. Taki los niestety.

- Ok. To którzy to wrogowie?
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 07, 2017 10:54 pm
Chłopak wyszedł z kapsuły swego porywacza i rozejrzał się. Pierwszym co ujrzał był ogromny budynek i mały domek wokół którego leżał złom. Potem dostrzegł kilka postaci. Wśród nich wypatrzył Saiyan. Odetchnął. Dobrze że nie był tu jedynym Saiyanem. Ale nadal nie wiedział gdzie się znajduje i po co go tu sprowadzono. Jego porywacz nic mu nie wyjaśnił tylko sprowadził w to miejsce. Znów odetchnął. No nic, lepiej się dowiedzieć czegoś od nich niż bazować na własnych domysłach. Podszedł bliżej do tej różno-rasowej grupy i się przywitał. -Cześć. Co to za miejsce? I kim jesteście?- Dopiero teraz spostrzegł że wśród ich grupy znajduje się naga dziewczyna starająca się ukryć swoje krągłości. Może ma nam zapewnić rozrywkę? Znów rzucił wzrokiem po twarzach zebranych. Ujrzał jeszcze jedną kobietę, tym razem w ubraną w zbroje. Hm, co kto lubi...
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 12:10 am
MG EVENT

Większość osób przybyła. Coraz więcej wojowników zebrało się tutaj, czekając na dalsze lub jakiekolwiek, w przypadku Gutsa, informacje.

Noote pokiwała przecząco głową na propozycję Iwaru. To nie był czas, na takie zabawy, ale jednak rumieniec na jej buzi znów się malował. Gdy zapytał o pozwolenie na zapalenie, nikt się nie odezwał, co miało dwuznaczny wydźwięk. Nikt nie zaprzeczył, ani nikt nie potwierdził, więc śmiało mógł schować papierosa do kieszeni, lub z równą śmiałością odpalić go. Wybór należał do niego.

Jeden z Changelingów, czarny jak węgiel, pokusił się o sprawdzenie mocy bojowej przybyłych postaci. Zmierzył poziomy mocy kolejno*: Gajji, Tensy, Shisuiego, Shiro, Shina i Dariona. Gdy szkiełkiem scoutera najechał na tego ostatniego, urządzenie zapikało głośno, obudowa zaczęła się nagrzewać, zaś ze szczelin zaczął wydobywać się dym. Tuż po chwili jego okular eksplodował, a jego spalone części upadły na trawę.
Wracając jeszcze na kilka sekund przed wybuchem, gdy mierzył PL Shina i Shiro, scouter nie pokazał nic, zupełnie jakby ci dwaj Shinjinowie nie istnieli.

Tuż po małym wybuchu, na miejsce spotkania zjawiła się Chronoa, Kaioshinka Czasu, która wcześniej zwerbowała Shina i Shiro, ale z niewyjaśnionych przyczyn nie przybyła równie z nimi. Pojawiła się w towarzystwie wysokiego mężczyzny, który ubrany był w czarny płaszcz i dzierżył na plecach miecz. Jego włosy były koloru fioletowego, przycięte na tzw. "grzyba". Jego twarz wydawała się być łagodna, a w dodatku na jego twarzy gościł delikatny uśmiech. Biła od niego miła aura, tak samo jak od prowadzącej go Chronoa'y.
Spoiler:
- Witajcie, Wybrańcy! Jestem Chronoa, Kaioshin Czasu i założycielka Time Patrolu. - powiedziała głośno i wyraźnie Kaioshinka, stając tuż przed zgromadzonymi osobami. Mężczyzna również się przywitał, unosząc jedną rękę do góry.
- Witajcie. Miło was poznać. Na imię mi Trunks. - skinął głową, unosząc kąciki swoich ust ku górze, w delikatnym uśmiechu.

Choronoa spoważniała, unosząc swoją głowę trochę bardziej ku górze. Oparła swoje ręce na biodrach, po czym przeszła do meritum.
- Jak wiecie, zostaliście tutaj zebrani, by wypełnić szeregi Time Patrolu. Wasi opiekunowie, ci którzy was tutaj sprowadzili, przechodzili dokładnie przez to samo, co wy teraz... - Darion nie przerywając, uśmiechnął się szeroko, susząc swoje zęby i pokazują dwie "okejki" do Laptora i Shisuiego. Chronoa w tym czasie kontynuowała.
- Nastały mroczne czasy. Powiem prosto z mostu - żyjecie w świecie, który nie powinien mieć prawa istnieć! To świat podróba, która został stworzony przez Time Breakersów, którzy bezustannie próbowali przejąć władzę nad Wszechświatem. Manipulując Czasem dopuścili się wielu grzechów. Zmienili historię, którą niejeden raz musieliśmy z Trunksem i całym Patrolem naprawiać. Jednakże, wszystko ma swoje konsekwencje, co spowodowało utworzenie tego świata. Mimo że zaczynał on jako podróba, efekt uboczny, przerodził się w pełnoprawną Linię Czasową, której jesteście częścią. - tu przerwała, przenosząc swoje spojrzenie na stojącego obok niej Trunksa. Ten skinął głową.
- To właśnie przez nich ten świat wygląda tak, jak wygląda. To przez nich narodziły się spory i konflikty, których w Oryginalnej Linii Czasowej nigdy nie było, a jeśli już, to zostały zażegnane raz na zawsze. - spojrzał wtedy na Iwaru, który pochodził z planety objętej wojną. Następnie jego oczy patrzyły na Beatroo, zupełnie jakby wiedział o jego problemie z Tsufulianinem.
- Zebraliśmy was tutaj, ponieważ szykuje się wojna. Jeśli zwyciężą Time Breakersi, możecie zapomnieć o dotychczasowym życiu. Nic już nie będzie takie same, a z pewnością sytuacja się pogorszy. Tutaj rodzi się pytanie. Pomożecie nam? Jeśli nie czujecie się na siłach, możecie odmówić. Jednakże, jesteśmy w stanie zapewnić wam wyszkolenie, jeśli takowego wam brakuje. Znamy także położenie największych Mistrzów Walki na planetach, z których pochodzicie. Z chęcią wam je zdradzimy, jeśli się do nas przyłączycie. - i skończył, patrząc na każdego z kolei.
- Potrzebujemy waszej pomocy, nie, cały Wszechświat jej potrzebuje... Jakieś pytania? - dodał po chwili, rozkładając ręce na boki. Nastała chwilowa cisza, którą przerwał nadlatujący TokiToki, który zatrzepotał skrzydłami i wylądował na ramieniu Trunksa.
_____
*nie podałeś dokładnej kolejności, więc poszliśmy drogą losowania.
Kolejność odpisów:
1. Tensa
2. Honoberuto
3. Jirri
4. Shisui
5. Laptor
6. Shin
7. Shiro
8. Nekomi
9. Haricotto
10. Beatroo
11. Iwaru
12. Guts
Każdy ma na odpis 24 godziny. Jeśli ktoś nie zmieści się w wyznaczonym czasie, omija go kolejka i wtedy (bez zgody MG, ale należy go o tym poinformować) pisze gracz, który jest następny.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 2:25 pm
Ludzie, a właściwie istoty z całego wszechświata powoli zaczynały pojawiać się w wyznaczonym miejscu. Ich różnorodność mogła by zadziwić nie jednego zwolennika multi-kulti. Tensa dopiła wodę, na szczęście pomagała jej na niespokojny żołądek, nie powodując kolejnych nieprzyjemnych konsekwencji w postaci spotkania treści żołądkowej ze światem zewnętrznym. Wracając jednak do kolorowej jak parada równości grupy wojowników o wolność sprawiedliwość i inne mało rentowne rzeczy. Pierwszymi istotami które przybyły na polane pod kopułą była dwójka changelingów. Tensa nie widziała jeszcze tego typu istot, jaszczuro-podobne
humanoidy nie przywodziły jej na myśl niczego co znała. No może w minimalnym stopniu skojarzyły jej się one z czerwiami zamieszkującymi pustynną część Vegety. Pierwszym z nich który postanowił podjąć jakąś interakcję był jaszczur w śmiesznej czapce, który postanowił dość kulturalnie się przywitać, jak i swymi pytaniami potwierdzić fakt, że większość z osób prawdopodobnie ma takie samo pojęcie o obecnej sytuacji co ona. Nie rozwiała jego nie pewności. Jednak nie dlatego, że nie chciała, najprościej w świecie nie miała ona żadnych informacji którymi mogłaby udzielić, chociaż inna sprawa czy postanowiłaby to zrobić. Jednak wraz z nim przybył również drugi jaszczur, ten jednak był czarnoskóry. Ten jednak mimo ubioru mniej przywodzącego na myśl błazna niż jego poprzednik pokazał że podział w tej dwójce jest nieco nietypowy. -Jeden wygląda jak klaun, a drugi tak się zachowuję... idealnie coś czuje, że nie będzie nudno.- Jednak nie był to koniec wspaniałej menażerii która pojawić się miała w tym bądź co bądź świętym miejscu. Dwójka demonów również przybyła w to miejsce, aby wspomóc bohaterską grupę. Kiedy demony wyleciały z portalu dziewczyna musiała wziąć głębszy wdech. Jeden z nich pomachał ręką i usiadł nad jeziorem. Drugi zaś koloru różowego widocznie nie miał w sobie takiego animuszu, obrażony z założonymi rękami oparł się o mur. -Dwa kolorowe mruki. Do tego z gumy, cholera czym one są? I kto będzie następny? Kobieta z brodą?-Dziewczyna bądź co bądź nie była rasistką, jednak widok tylu dziwnych istot w jednym miejscu był bądź co bądź groteskowy. Komentarz czarnej jaszczurki wywołał u niej zażenowanie. -Czy ten koleś naprawdę tak się zachowuje, czy to tylko jakieś specyficzne poczucie humoru?- zadała sobie w głowie pytanie. Następne pojawiające się istoty dużo bardziej przypominały ludzi. Jeden z nich, posiadający jakieś dwa metry wzrostu, rzeczywiście skojarzył się Tensie z damą z brodą. Chociaż brody to on nie posiadał. -Czyli te gumowe istoty to demony? Z zachowania tego gościa wygląda na to że muszą oni lubić czekoladę... hmm... ewentualnie mamy kolejnego błazna do kolekcji.- co prawda, zachowanie czarnej jaszczurki do tej pory bardziej żenowało ją niż, śmieszyło, jednak słowa skierowane do boga wywołały u niej niewielki uśmiech.-Chyba już wiem kto będzie tu odpowiadał za dyplomację.- skomentowała w myślach. Drugi z "bogów" okazał się mniej "wyrazisty" po prostu pomachał do zebranych i zajął swoje miejsce. -Jako jedyni nie przenieśli się tu przez portal, to chyba ich świat... czyli jestem w świecie bogów. Dobrze wiedzieć o takim miejscu. No ewentualnie to zwykły megaloman nie boski.- wizja pobytu w świecie bogów była ciekawe, jednak ich zadanie było inne. Kolejna osoba do kompletu swoim wejściem sprawiła przyjemność męskiej części zebranych, których była zdecydowana większość. Młoda sayianka czy też halfka pojawiła się na miejscu zebrania półnaga, a dla dokładności toples. Gdyby nie zakrywała swoich piersi Tensa pomyślałaby że piersi nie przeszkadzają jej w walce, chociaż jej samej takie skaczące cosie na klatce piersiowej znacznie obniżyły by komfort starcia. Gdyby nie to że zakrywała je rękami to powiedziałaby, iż miałby być to element zaskoczenia. Oddech młodej wojowniczki niezauważalnie przyspieszył. -Czyli ona będzie tą ładną, nie ukrywam sama się z tym zgadzam. Co ja mam ostatnio w głowie? ehh... to chyba normalne.- Tensa choć skomentowała jej wygląd w myślach w pamięci miała sytuację z baru, która sprawiła, że wydawało jej się, że coś jest z nią nie tak. Co prawda sprawa z tsufulem pozwoliła jej o tym zapomnieć, jednak w obecnej sytuacji wolała się z tym pogodzić, nie miała zamiaru walczyć z samą sobą, to mogłoby zbytnio zająć jej uwagę. Sayinka schowała się za swoim towarzyszem. -Czyli jest wstydliwa, szkoda.-skomentowała w głowie. Jej przemyślenia jednak przerwało pojawienie się kolejnego sayianina, tym razem jednak płci męskiej. Ten jednak nie poradził sobie z problemami żołądkowymi spowodowanymi podróżą. Tensa postanowiła jednak podejść do niego i rozjaśnić sytuację. -Jestem Tensa.- powiedziała wyciągając rękę do Hari'ego.-Niestety nieco się mylisz większość z nas jest w takiej sytuacji jak ty.-powiedziała. -Sayian lepiej jest mieć na oku nie wiadomo co mogą zrobić. No może za wyjątkiem cycatej, ta nie wydaję się zbytnio rozgarnięta, chociaż może zrobiła to celowo?- skomentowała w myślach. Na miejscu pojawiło się jeszcze dwóch saiyan i człowiek, jednak co do nich nie przykuli większej uwagi dziewczyny, postanowiła wrócić do oglądania sayianki. Gdy już wszyscy się zebrali na miejsce przybyła dwójka która zebrała tu całą grupę, dość niska różowoskóra kobieta wraz ze znacznie wyższym od niej fioletowowłosym chłopakiem. Chronoa i Trunks, to przez nich powstało to całe zamieszanie. Wyjaśnili oni całą sytuację i czekali na pytania.-Czyli istniejemy tylko przez wybryk jakiejś grupy? Powinniśmy zostać zniszczeni jednak przez błędy patrolu staliśmy się częścią eee... multiversum? Nie wygląda to na dobrą reklamę patrolu.- skomentowała w głowie. Saiyanka nie miała zamiaru walczyć ze swoją naturą. -Jeśli dobrze rozumiem mamy walczyć z istotami zdolnymi do manipulacji czasem? Gdyż potrzebuję nas wszechświat? A za naszą zapłatę mamy uznać możliwość treningu z najlepszymi? Jeśli tak, to wchodzę w to, o ile wyjaśnicie po co oni to zrobili.-wypowiedziała się krótko i na temat dziewczyna.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 6:09 pm
Zielony glut zaczął się patrzeć na ryby, zaś czerwony, ku jego zaskoczeniu, jakoś dziwnie zareagował na widok jego i Jirriego. Z początku chyba się zdenerwował, a potem oparł się o murek z obrażoną miną, do nikogo się nie odzywał. Kto wie, może Changelingowie wyrządzili mu jakąś krzywdę. Hono pomyślał, że takie fochanie się nie jest zbyt rozsądne, ale nie miał zamiaru nic w związku z tym zrobić. Potem zjawili się kolejni goście, oni jednak nie przyszli z żadnym "przewoźnikiem", i do tego nie wyłonili się z żadnego tunelu. Ten w białych włosach po prostu do nich pomachał i poszedł do zielonego gluta, aby razem z nim obserwować wodne organizmy. Ale ten w czarnych włosach zachowywał się nieco dziwnie. Najpierw oburzył się, że jest tu tyle "śmiertelników", potem zbulwersował się obecnością "demonów", jak nazwał gluty, następnie przedstawił się jako Bóg, jakoś dziwnie popatrzał na skautery changelingów i podszedł do różowego demona dając mu czekoladę. Najciekawsze było stwierdzenie o rzekomej boskości tego gostka. Jirri zareagował na nie nieco szyderczo, ale kapelusznik pomyślał, że oni rzeczywiście przybyli w tu inny sposób od reszty, być może rzeczywiście byli jakimiś bogami? Ale ponownie jak jego czarny towarzysz nie miał ochoty na padnięcie im do stóp, choćby i mieli mu wyczarować w powietrzu zbroję bojową najnowszej generacji. Po tym dziwnym spojrzeniu na jego skauter odruchowo kliknął przycisk na skauterze próbując zmierzyć jego poziom mocy. Cóż za zdziwienie, nie pokazało się nic! Zupełnie jak u tamtej Towy. Czyżby ona też była boginią? Kątem oka zauważył że Jirri też zaczął mierzyć poziomy mocy zgromadzonych. Nie przypatrywał się dokładnie osobom przez niego badanym, dlatego też nie wiedział czyja to moc wywołała eksplozję detektora jego koleżki. Nachylił się więc mu do ucha i spytał cicho:
-Od którego to tak wystrzeliło?
Potem zaczęli się zjawiać kolejni, tym razem każdy już tym niebieskim tunelem przylatywał. Najpierw jakiś nieciekawy mężczyzna wraz z - jak się domyślał po ogonie - kolejną saiyanką. Ta jednak była jeszcze skąpiej ubrana, chyba jednak nie o odczucie gorąca tu chodziło. Może ta wyszła ledwo z kąpieli? Przypatrzał się jej dokładnie zastanawiając się, dlaczego się chowa za swym przewodnikiem. Następnie powiedział do niej i do jej opiekuna:
-Dobry.
Uśmiechnął się przy tym nieco wrednie, widział bowiem że coś tą małpkę krępuje. No, może wśród saiyan nagość zawsze się z tym wiązała. Wtem przypomniał sobie, że nie przywitał się z bogami, ale nie miał zamiaru naprawiać swego błędu. Ten zbulwersowany był niemiły, a ten spokojny oglądał ryby, więc nie chciał mu przeszkadzać. Następnie pojawili się kolejni goście. Tym razem jakaś gruba glutowata wraz z saiyaninem, tym razem płci męskiej. Chyba niezbyt dobrze zniósł podróż, bo niemal od razu zwymiotował na trawę. A tak ładnie wyglądała... Zaraz potem otrząsnął się i przywitał. Hono odpowiedział na to zwyczajnym:
-Cześć.
Potem przybyli kolejni. Kolejny Saiyanin oraz jakiś gościu odziany w stylową zbroję. Nie mógł stwierdzić, czy był on saiyaninem czy też przedstawicielem jakiejś innej znanej mu rasy. Ale jego odzienie nie wyglądało źle. Swoją czapkę oczywiście bardziej wolał, ale ktoś noszący się w taki sposób musiał mieć gust. Oni nie zwrócili na siebie jego uwagi, ale postanowił się z nimi przywitać:
-Dzień dobry.
No i oczywiście to nie był koniec. Zaraz zjawili się dwaj niby-saiyanie, ale bez ogonów. Zaczęli ze sobą rozmawiać, nie chciał im przerywać rozmowy zwykłym przywitaniem się, a tylko to miałby im do powiedzenia. A potem pojawił się kolejny saiyanin, już z ogonem. A wraz z nim dzierżący laskę zielony element z czubem i odziany w szatę. Z nimi chyba mógł się przywitać, a więc ponownie się odezwał mówiąc:
-Dzień dobry.
Następnie zjawili się kolejni. Różowoskóra kobieta dość niskiego wzrostu oraz fioletowowłosy jakby-saiyanin, jednak on też nie miał ogona. Posiadał miecz. Ale było widać po nich, że oni byli jakby bardziej wyjątkowi. Zaraz ta niska dała tego dowód. Przedstawiła się jako Chronoa, założycielka tej całej organizacji, o której właśnie mieli się czegoś dowiedzieć. Potem przedstawił się pan z mieczem, okazało się że nazywa się Trunks. Następnie oboje objaśnili im czym właściwie jest Patrol Czasu, jak powstał, jakie ma cele, z kim walczy, nadleciała jakaś sowa. Wszystko to było bardzo ciekawe i dodatkowe wyjaśnienia nie były mu potrzebne, a przynajmniej nie widział powodu aby o coś pytać. W przeciwieństwie do jednej z saiyanek, która zapytała po co Łamacze Czasu manipulują czasem. Milcząc zaczął słuchać i obserwować.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 9:58 pm
Jirri najpierw ponaśmiewał się z Laptora, gdy ten zaczął się dymić. Przyniosło mu to trochę satysfakcji, a jednocześnie trochę zażenowało pewną inną osobę. Co ciekawe Honoberuto w żaden sposób tego nie skomentował. Jirri zdziwił się z tego powodu i poczuł się trochę zawiedziony. Czy chciał usłyszeć słowa krytyki? Jakąś pochwałę? A może poprostu śmiech towarzysza? Brak reakcji osób trzecich zawsze go lekko przygnębiał, uwielbiał być w centrum uwagi. Szkoda. Ale w sumie nic straconego, ktoś jeszcze może zwrócić na to uwagę i jakoś się do tego odnieść. Później przyszedł pan "Jestem poprostu Bogiem" i wygłosił swoją przemowę. Jego sposób bycia trochę podirytował jaszczura. Jirri pomyślał, że gość zachowuje się trochę nieadekwatnie do sytuacji, a gdy przedstawił się jako Bóg, natychmiast stosownie to skomentował. Uwielbiał wtrącać nieprzyjemne i żartobliwe uwagi. Nic, tylko czekać na reakcję dwumetrowego gościa. W sumie był dużo większy od czarnej jaszczurki, ale Jirri się go nie bał. Wręcz przeciwnie - nawet trochę go prowokował. Po rzuceniu swych komentarzy zaczął mierzyć poziomy mocy. Co ciekawe ten gość i jeszcze jeden, którego Jirri wcześniej nie zauważył nie mieli poziomu mocy, zupełnie jak ta cała Towa. Honoberuto chyba też to zauważył. Gdy zmierzył poziom mocy jednego z przewoźników, jego scouter eksplodował, na co Jirri zareagował głośnym przekleństwem. Honoberuto nachylił się do niego i szeptem zapytał, który wysadził mu scouter. Jirri bez słowa wskazał gościa palcem. Już chciał jakoś to skomentować, gdy dotarły jeszcze dwie inne osoby. Jedna była mała i różowa, druga była... mężczyzną. Z fioletowymi włosami i mieczem. Czyżby szefowie oragnizacji? No nareszcie! Jirri natychmiast wsłuchał się w ich wyjaśnienia. Ciężko było to ogarnąć. Time Breakers? Jakieś linie czasowe? To było dla jaszczurki chilli trochę za trudne, więc skupił się na tym, co właściwie zrozumiał. A zrozumiał tyle, że Time Breakers chcą przejąć władzę. To mu wystarczyło. Gdy tylko Chronoa przestała mówić, a po niej i jakaś Różowa Małpa z Futrzastym Ogonem, sam się wypowiedział.
- A zatem ci cali Time Breakers chcą przejąć władzę we wszechświecie tak?
Zamknął na chwilę oczy, uśmiechając się tajemniczo. Możnaby pomyśleć, że Jirri wybrał już stronę tych złych... A jednak.
- Ha! Niedoczekanie ich! Jest tylko jedna osoba, która może mieć władzę nad wszechświatem i jest to Frieza-sama! Ze mną jako swoim wasalem! Niech i tak będzie! Możecie liczyć na moją pomoc!
Może i zareagował zbyt gwałtownie, ale co powiedzieć. W końcu to Jirri.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 10:56 pm
Shisui wciąż siedział przy stawie oglądając ryby. Kątem oka zauważył dziwnego osobnika który przystanął obok niego również przyglądając się rybą. Po krótkiej chwili zwrócił się on w stronę reszty przybyłych słysząc jakieś hałasy, ich powodem była naga małpa, dealer czekolady próbujący sprzedać działkę Laptorowi i Jaszczury z ich dziwnymi zabawkami. Po chwili zauważył też, że Darius nie był jedynym ,,przewoźnikiem''  niedaleko stała istota podobna do smoka i nie tylko.
-Co tu się wyprawia..za dużo ogonów! WSZĘDZIE OGONY!-Pomyślał Shisui przyglądając się każdemu z kolei.
-Ciekawe co teraz wymyślą...banda dziwaków..-Powiedział demon do Shiro próbując nawiązać  kontakt z Bożkiem.
Nagle Shisui zauważył dziwną parę..BARDZO DZIWNĄ. Mała dziewczynka w którą teraz wpatrywał się demon przedstawiła się jako Kaioshinka Czasu i założycielka tej bandy z beznadziejną nazwą.
-Kto by pomyślał że takie małe dzieciaki mogą władać czasem..-Zakpił z Chronoy w myślach Demon.
Shisui niechętnie słuchał monotonnego wykładu małej dziewczyny, w pewnym momencie z nudów postanowił położyć się na otaczającej go trawie i zaczął rozmyślać o obiecanej mu mocy. Niezbyt przysłuchiwał się więc on do tego o czym mówiła Chronoa lecz wyłapał co nieco.
-Wszechświat stworzony przez tych drugich? Meh...Czyli pewnie istnieje drugi ja który żyje z rodzinką...no nic dalej muszę udawać kretyna..zobaczymy co jeszcze opowie ta mała.-Rozmyślał z lekka Shisui.
Dopiero po chwili rozmyśleń zdał sobie sprawę, że z Kaioshinką Czasu przybył osobnik w czarnym płaszczu który przypominał inne istoty tylko ten był bez ogona..ciekawe. Shisui podniósł lekko głowę żeby lepiej przyjrzeć się Trunksowi i znowu oparł ją o ziemie.
-Bla bla bla oryginalna linia czasu, wojny i inne głupoty..KHE!-Odchrząknął Shisui na tyle cicho że usłyszał go tylko Shiro.
-Ale..CHWILA?! Czy ja usłyszałem o treningu z najlepszymi wojownikami?.. może będzie ciekawie...-Zaczął szybko myśleć Shisui.
Demon usłyszał zgodę jednej z ogoniastych po czym szybko podniósł swoją rękę wysoko w powietrze tak aby Trunks mógł ją zobaczyć. -Ja też się zgłaszam!-Krzyknął piskliwie demon po czym zaczął tarzać się po trawie.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 11:33 pm
Laptor nadal stał tak jak stał pod murkiem z założonymi rękoma. Z daleka mogło wydawać się, że jest gburem, obrażonym na świat a do tego w jakimś podłym humorze. Obserwował wszystkich z boku, z daleka. Zresztą nie trudno domyślić się, że lubił samotność, cenił ją dość wysoko, nie lubił również rozmawiać a będąc w tym tłumie zapewne by musiał. Może nie było to grzeczne, ale było to dla niego obojętne, był demonem więc powszechnie uważany jest za coś złego, jakby w oczach innych był z góry skreślony. Czuł się odmieńcem. Wtedy na ten dziwnie czysty, pachnący teren weszła dwójka postaci, szybkim krokiem. Jeden z nich od razu się wydarł, tak jakby ten teren był jego a nikogo z nich by tu nie zapraszał. Oczywiście najbardziej oburzył się widokiem demona... Laptor dostrzegł, że ów postać patrzy na poznanego przed chwilą Shisuiego. Po chwili ruszył w jego kierunku i wyciągnął rękę. Demon momentalnie odbił się od ściany przypuszczając najgorsze, był już w połowie drogi do Shina, kiedy dopiero go zauważył i zaciekawiony różowym potworem zaniechał swojego czynu, którego obawiał się Gumol. Mimo iż był osobą obojętną, miał swój honor, który w jego kulturze z dawnego świata stawała pomoc drugiemu swojej rasie ponad wszystko co możliwe. Bożek od razu zmienił swoje podejście i zwrócił się do gumowatego, potem wyczarował trzy przedmioty, które wyglądały na słodycze, na bardzo dobre słodycze. Laptor wiedział o tym, gdyż ich zapach był niezwykły. Momentalnie wyciągnął rękę używając swojej umiejętności gumowatego ciała i zgarnął lewitujące słodycze, postać stojąca przed nim zapewne zorientowała się, że je zabrał dopiero gdy ręka wracała. Laptor od razu zjadł wszystkie trzy lekko brudząc się naokoło ust, co zlikwidował jednym wyciągnięciem języka. Spojrzał na postać, która uważała się za Boga o czym świadczyło jego wielkie wejście "...tyle śmiertelników". Jego uwagę przykuły kolczyki.
-Nie jesteś Bogiem.-Krótko stwierdził, tak cicho by prawdopodobnie słyszał go tylko sam Shin. Laptor widział w swoim życiu trzech Bogów, widział ich kilkakrotnie. Każdy z nich posiadał jednakowy kolor kolczyków, jednak inny niż posiadał Shin. Do tego ich szaty były też trochę inne, jednak nie był pewny czy to stanowi jakąś różnicę.
-Twoje kolczyki.-Wyjaśnił krótko skąd o tym wie. Właściwie tylko przypuszczał, ale udawał pewniaka. Z oczu natomiast stracił drugiego bożka, gdzieś poszedł. Nie interesował go. Właściwie można powiedzieć, że nikt go nie interesował, ale chciał chociaż raz obejrzeć każdego, oceniał ich. Jego wzrok przykuł czarny jaszczur, który wcześniej wyśmiał agresję demona.
-Głupie jaszczury. - Powiedział w jego stronę, nie darł się lecz powiedział głośniej, wystarczająco głośno. Miał coś jeszcze dodać lecz wtedy zjawiła się dziwna kobieta, wyglądająca na jakąś kosmitkę. Chyba była naga, wstydziła się i zasłaniała chroniąc za chłopakiem, który z nimi przybył. Laptor uśmiechnął się szeroko zupełnie olewając ewentualną zaczepkę changelingów.
*Tyłek na klacie... O ta obok też! Hahaha* pomyślał. Następnie wychylił się zza stojącego przy nim bożka w drugą stronę, zauważył rzygającego faceta, gdy sobie ulżył przywitał się z nim wyciągając w jego kierunku rękę na znak "cześć", miał zdziwioną minę, bo nie wiedział co on właśnie zrobił. Wraz z nim przybyła otyła... majinka jego rasy. Lecz widok go nieco obrzydził, honor honorem, ale nie chciał się do niej przyznawać. Kolejny już dziwnie odziany kosmita w zbroi i wraz z nim jeszcze dziwniej wyglądająca osoba pojawili się na trawie. Jeden z nich, bez hełmu rzucił tekstem, który mógł świadczyć o tym, że zna niektórych z tu obecnych, prawdopodobnie ci wyglądający podobnie byli z tej samej rasy.
*Hmmm. To oni się znają? Chyba są z jednej rasy...*
Następnie równocześnie pojawiły się dwie osoby, jeden z czarnym kapturze i dziewczyną, którzy zdawali się nikogo nie zauważać, chyba rozmawiając ze sobą, oraz dwóch facetów, jeden szczególnie wyglądał jak większość tutaj zebranych.
*Jedna rasa... Dużo ich tutaj...* - Pomyślał, ale ciągle wzrokiem gdzieś tam ogarniał changelingi, nie ufał tym szczurom nawet trochę. Teraz uśmiechnął się wesoło na przypomnienie sobie jego pękającego szkiełka.
*Ciekawe co to robiło...* - Pomyślał i odwrócił się w inną stronę. Pojawił się chłopak w fioletowych włosach i czarnym płaszczu z mieczem na plecach oraz młoda dziewczyna, która już bardziej przypominała Boga. Krótka gadka o tym czemu się tutaj spotkali, czemu służyć a spotkanie oraz wyjaśnienie ich celu krótko i na temat.
Jedna z tych noszących tyłek przed nosem wyrwała się do głosu. Gdy skończyła, odezwał się jeden z jaszczurów a następnie Shisui, którego już znał. Laptor stwierdził krótko w kierunku czarno ubranego chłopaka:
-Pójdę bo nie uspokoiłem ciekawości. Nie obiecuje jednak, że zostanę. Chce to głębiej poznać.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 08, 2017 11:57 pm
Shin patrzył jak czekolady po prostu znikają mu z oczu.
Czyli Ro Kaioshin miał rację!
Uśmiechnął sie jeszcze szerzej. Jakoś musi przywyknąc do tych plugawych stworzeń. Sama myśl o tym że przebywają na świętej ziemi napawała go obrzydzeniem... Ale nie mógł z tym nic zrobić.
-Po co tak agresywnie? Masz.
Pstryknął palcami. Tym razem pojawiło się wiadro czekolad.
-Wszystkie twoje. I jeszcze jedno. Jestem. Bogiem. Możesz e to nie wierzyć, ale ten tam smutas przy twoim koleżce także jest Bogiem.
Shin zauważył że demon obnosi się do Changów z niechęcią. W sumie on też im nie ufał. Byli zbyt oddani Lordowi Coldowi i reszcie jego popapranej rodzinki.
Nagle pojawiła siè kolejna Saiyanka. Naga saiyanka. Shinowi aż gały z orbit wyskoczyły.
-Na Dai Kaioshina, co tu się wyprawia!
Podbiegł do niej szybko, ocenił jej rozmiary ciała, i wyczarował na nią różowy Kaioshiński ubiór
-Prosze bardzo. Pełna elegancja.
Powiedział do niej i się uśmiechnął. Uśmiech znikł z jego twarzy gdy kolejny gość obrzygał świętą ziemie zawartością żołądka.
No żesz kurwa mać, za jakie grzechy!
podszedł do niego, stworzył mop i wiadro wodyi wepchnął mu w łapy.
-Sprzataj to, żadnych wymiocin w świętym miejscu !
Potem pojawił sie kolejny Saiyan, i Shina rozbolała już głowa.
Kto tu pozapraszał te wszystkie małpy!
Na szczęście ten był ubrany i nie zbierało mu sie na wymioty. Potem pojawił sie mieszkaniec Ziemi, co wcale aż tak Shina nie ucieszyło. Szczególnie gdy ten wyjął tego całego "Papierosa" którym to lubili truć się ludzie. Podszedł do niego, złapał go za ręke, wyjął mu z niej papierosa i schował mu go z powrotem do kieszeni.
-Żadnego Palenia w świętym miejscu!
I bum, na scene wskoczyła kolejna małpa. Shinowi już ręce opadały, dlatego ucieszył się na widok Kaioshinki.
O chwalić niebiosa!
I wtedy go zobaczył. Może na pierwszy rzut oka nie wyglądał, ale na pewno był w 50% Saiyaninem. Czy Chronoa miala jakiś małpi fetysz? Nagadali się o tych całych linoach czasowych, ale niezbyt one Shina obchodziły. Podszedł tylko do Kaioshinki, skinął głową na znak że oczywiście jest z nimi, i podszedł z powrotem do Różowego Demona.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pon Sty 09, 2017 4:53 pm
Białowłosy wojownik spokojnie śledził wzrokiem pluskające w stawie rybki, starając się ignorować narzekającego na wszystko Shina, kiedy siedzący obok niego glutek postanowił przełamać pierwsze lody. Nie powiedział niczego konkretnego, raczej jakiś bełkot w stylu "co za gupie gupki co nie hehe". On tak samo nie wiedział zbyt wiele na temat swoich dalszych losów. Włóczykij nie lubił rozmawiać, czego na bezkresnej dziczy robić nie musiał, jednak jeśli będzie miał pracować w grupie, to na pewno będzie musiał się komunikować i wymieniać informacjami z resztą drużyny. Taka błaha gadka wydawała się być dobrym do tego przygotowaniem. Utrzymując wzrok na wesołych łuskowatych zwierzątkach, odpowiedział mu swoim niskim, spokojnym tonem:
- Najpewniej rozkażą nam uratować świat z raz czy dwa.
Więcej już nie rozmawiali. Tymczasem w kopule pojawiali się kolejni wojownicy, a życie towarzyskie rozwijało się na tyle, by zaciekawiony Shiro zaczął co nieco podsłuchiwać rozmowy swoim czułym uchem, a także od czasu do czasu się odwracać w stronę tłumu.
Jako pierwsza po Shinjinach zjawiła się kolejna naga brunetka z przewodnikiem. Być może na ich planecie kobiety nie mają w zwyczaju się ubierać? Nawet jeśli, to tej jednej nie za bardzo się to podobało, gdyż zakrywała rękami tę część ciała, co słońca nie widziała. Przywdziany w czerń bóg, pierwszy raz odkąd włóczęga go poznał, okazał się użyteczny, wyczarowując jej ubranie. Brzydkie, ale zawsze to ubranie. W tym momencie wydawał się jakiś inny, może nawet uprzejmiejszy... Ale po chwili pojawił się następny przedstawiciel rasy wojowników, z którego urządził sobie sprzątacza.
Jakiś czas później zjawiła się odziana w zbroję, ogoniasta kupa mięsa. Ewidentnie kolejny Saiyanin. Oczywiście on także miał swojego Charona. Obejrzał się trochę po zebranych i w odróżnieniu od reszty, zamiast pytać co się dzieje, udawał, że ma wszystko pod kontrolą. Rzucił coś o zyskach. Miał pojęcie o sytuacji jeszcze mniejsze od kompanów.
Po nim zjawił się tylko niewyróżniający się niczym przedstawiciel tego samego klanu, który także był zdezorientowany sytuacją, jego woziciel oraz saiyańską dziewczynkę z... człowiekiem. Tak, najzwyklejszym w świecie człowiekiem. Jego czarne włosy i muskulatura mogłyby wskazywać na ewentualnego pozbawionego ogona spartana, lecz jego ubiór zdecydowanie odpowiadał modzie ziemskiej. Czyli w ekspedycji swoją szansę dostał śmiertelnik z gatunku zwącego się Homo Sapiens. Było to niezwykłym zaskoczeniem. Ale miłym. Shiro uważał ten gatunek za w pewnym sensie uroczy. Te istoty, mimo że słabe i bez potencjału bojowego, nigdy się nie poddawały i zawsze walczyły do końca. Ten oczywiście był palaczem, za co ścięty na irokeza bóg musiał się na niego standardowo wydrzeć.
Jednak nie najciekawsi byli wojownicy, jacy się tu pojawili, a rozwijające się relacje między nimi. Było to dla młodego odludka czymś nowym i w pewnym sensie nieznanym, gdyż od dawna jego jedynym stosunkiem z drugą istotą żywą było "zabij i zjedz". Najbardziej swoim zachowaniem zaskoczyły go chyba Changelingi. Wszystko wskazywało, że urodzili się oni w niewłaściwych ciałach. Ten nakrapiany w czapce zdawał zachowywać się elegancko i uprzejmie, nawet aż nadto, witał się z każdym nowo przybyłym. Natomiast ten zdający się bardziej dbać o swój wizerunek, wykorzystywał każdą możliwą okazję, by wyjść na skończonego idiotę. Jaszczur irytował go nawet bardziej niż Shin, jednak nie dawał po sobie poznać, że zwraca na niego jakąkolwiek uwagę, o nie, to by dało kurduplowi satysfakcję.
Po kilku wymianach zdań między przybyłymi do sali wkroczyła Kaioshin Czasu wraz z wysokim, acz nieco niższym od Shiro, wojownikiem. Przedstawił się imieniem Trunks. Nosił on długi płaszcz bardzo podobny tego, który miał na sobie on sam, lecz szyty wyraźnie według ludzkiej, a nie boskiej mody. Dźwigał na plecach schowany w pochwie miecz. Oznaczało to, że w organizacji zdobyć można było broń. Dobry znak.
Chronoa, po kilku słowach wstępu, przedstawiła sytuację. A ta okazała się być dość ciekawa. Time Patrol (głupia nazwa organizacji wciąż kłuła go w uszy) okazał się nie tylko naprawiać nieprawidłowości w biegu czasu, lecz także dążyć do zniszczenia grupy, która je tworzyła. Time Breakers, gdyż tak nazywała się grupa, zmieniali wydarzenia w historii, co skutkowało powstawaniem alternatywnych uniwersów, takich jak to. Niby byli oni źli, przez nich powstało wiele sporów i nieszczęść, ale to dzięki właśnie tym przestępcom, w ogóle istniał. W oryginalnej linii czasowej żył sobie Shinjin o takim samym imieniu i wyglądzie, lecz to nie była ta sama osoba.
Wojownik nie lubił opowiadać się po jakiejkolwiek stronie sporu. Zawsze trzymał się z dala od polityki. Jednakże, słowa wypowiedziane przez Trunksa brzmiące "jeśli nie czujecie się na siłach, możecie odmówić" nie były skierowane do niego. On był bogiem i jeśli został wezwany do pomocy, był to jego obowiązek. Do dołączenia do organizacji zachęcał go także miecz i możliwość treningu u wielu silnych osób. Pomimo, że nie zależało mu na uratowaniu czasu w najmniejszym stopniu, podniósł dłoń i wygiął kciuk do góry. Wciąż jednak miał swój grymas na twarzy, nie był w stanie się go pozbyć. Miał tylko jedno pytanie, na które odpowiedzi znaleźć nie mógł. W porównaniu do innych bogów nie grzeszył potęgą. Niektórzy z zebranych też na pierwszy rzut oka na takich wyglądali. Postanowił powtórzyć chłopakowi z mieczem pytanie bystrego Ziemianina, na które ten nie otrzymał niestety odpowiedzi.
- Dlaczego akurat my? - uniósł wcześniej pokazującą okejkę dłoń w pytającym geście.
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pon Sty 09, 2017 9:10 pm
Nie ma to jak zacząć dzień, a raczej misje czy ogólnie stanąć wśród owej ilości osób z gołymi cyckami, dlaczego to ją musiało spotkać? No jak widać, dziewczyna ma szczęście do takich rzeczy. Ale dzięki temu życie jest ciekawsze co nie? Z resztą wracając do tematu, schowana za plecami swojego przewodnika obserwowała wszystko, było dziwnie. Bo najpierw była na pustyni, a tu puff i nagle znalazła się tutaj. I chyba jak na razie nie była tu sama, choć było to trochę innych inności. To jednak był pewnie powód dla którego i ona została tu sprowadzona. To później jednak, teraz skupmy się co tu się działo. No poza tym, że nadal była goła i chyba przez to była główną atrakcją, albo może i nie z reszta kto to wie. Obserwowała innych, zauważyła że ten zielony nie przepada chyba za tłumami, bo nawet z nikim nie gada, może tak lubi kto wie? Potem następny był różowy glutek, wyglądał jak dziecko. Może nim był, a moze już tak wygadał. Z obserwacji Neko zauważyła że lubi słodkości, i że on bardziej stroni do towarzystwa niż tamten. Potem zauważyła dwa dziwne stworki, ich wygląd naprawdę był dziwny, mieli rogi ogony, i dziwne kolory skóry. Może oni ją będą chcieli zjeść? Kto wie, ale na pewno będzie ich miała na oku. Potem zauważyła dziewczynę, ona też miała ogon. Więc jednak nie była tu SAMA! Kto wie może to było alter ego neko? Bo jednak mogła to być taka sytuacja, przecież mało kto wie co się dzieje w innych uniwersach i światach. Dziewczyna podeszła do niej z uśmiechem, mzoę chciała się zakumplować a czemu nie. Babki powinny trzymać się razem. Neko oddała jej uśmiech, i zamachała ogonkiem. Jednak to jak na nią patrzyła trochę ją peszyło. Dlatego wolała się nie wychylać, no bo co ona ma zrobić jak stoi tu naga. Potem jej uwagę przykuł dziwnie uczesany ktoś. Reakcja na jej widok nieco ją rozbawiła, zaśmiała się cicho i naglę miała ubranko. Wyszczerzyła ząbki do niego, i w podzięce przytuliła go.
-Wielkie dzięki od razu lepiej.
Zamachała ogonkiem patrząc przez chwile morderczo na swojego przewodnika, ale miała ochotę mu za to walnąć. Westchnęła tylko i zauważyła drugiego boga, ten raczej nie był typem wesołka bo patrzył na rybki. Hmm dobra rybka przed walka nie jest zła. Ale to później, po tym jak podziękowała za ubranko poprawiła je troszkę. Ogólnie by je przerobiła. To nie był jej styl, no ale jak to się mówi darowanemu koniu nie patrzy się w zęby. Czy jakoś tak to szło, machając ogonkiem, obserwowała dalej zgromadzonych. Jednak coś innego przykuło jej uwagę, a mianowicie dziwny odgłos. Poszła więc sprawdzić co to było. Jakie było jej zdziwienie jak zobaczyła kto tam był. Przez chwilę, wahała się czy podejść i powiedzieć co i jak. Ale tęsknota za dziadkiem, była silniejsza. Nawet jeśli to była jego młodsza wersja to i tak to był on! Tylko jak ona ma mu powiedzieć. Hej jesteś moim dziadkiem, tylko nic o tym nie wiesz. Albo hej wiesz za czterdzieści lat nie wyruszaj ma misje bo ślad po tobie zniknie? Przez chwile jej oczy zrobiły się szkliste, szybko je jednak przetarła i wzięła oddech. Może później, uda się to wyjaśnić, wzięła pare oddechów i wyszczerzyła się do niego i pokazała okej kę. Zupełnie tak samo jak on kiedyś. No nic stare nawyki widać trudno odchodzą.
-Hej, jestem Nekomi, miło poznać Hari.
Potem zjawił się jeszcze ktoś, ten to chyba naprawdę wyglądał jak saiyanin. Cóż dziadzio jej kiedyś o tym mówił. Zamyśliła się chwile machając ogonkiem. Jednak z tej czynności wyrwało ją coś innego. Przybili jeszcze inni, ale oni byli inni niż reszta, choć kto wie czy nie stwarzali pozorów takich. No ale czasem cicha woda brzegi rwie, na nich zbytnio neko nie zwróciła uwagi. Dumała nad czymś, o czym świadczył machający na boki ogonek. Potem jakaś mała dziewczynka o różowych włosach zaczęła coś gadać. Linie czasowe? Ups czy Neko cofając się w czasie coś zepsuła? Ale ona nie wiedział że takie będą konsekwencje tego. Następnie spojrzała na chłopaka, skrzyżowała ręce na piersi. Oby nie wykuł sobie oka tym wielkim nożykiem do kopert. No nic, ucieszyła się słysząc o treningu z najlepszymi.
-Trening z najlepszymi?! Super ja się aż pale do tego! kiedy zaczynamy?
Już nie mogła się do czekać, wymierzyła pare ciosów w powietrze. Oj będzie ciekawie.
-To komu skopać te tyłki, i kiedy trening i.......
W tym momencie zaburczało jej w brzuchu, no co! Po treningu chciała zjeść sobie coś dobrego ale nie zdążyła bo pewien pan ja teleportną. Westchną tylko.
-A ja mam tylko jeszcze pytanie, a jak ktoś powiedzmy jest z przyszłości itp. To czy może liczyć na was w pewniej sprawie?
Spytała musiała to wiedzieć, bo może oni pomogą jej w razie czego. Było by super, wtedy nie martwiła by się aż tak bardzo tym że teraz nic nie powie
Haricotto o tym ze są rodziną, em no a raczej on dopiero ją pozna za hoho czasu.  
-Bo jeśli to że cofnęła się w czasie namieszało przepraszam.
Zrobiła przepraszająca minę drapiąc się z tyłu głowy z głupim uśmieszkiem. No może się zdradziła teraz, ale najwyżej później będzie się tłumaczyć.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 10, 2017 10:43 am
Saiyanin czuł się dziwnie swobodnie. Domyślał się, że pod względem siły może być zdeklasowany, ale jeśli było to święte miejsce, jak napomknął jeden z tutejszych bożków, to raczej nie było się czego bać i czym przejmować. Wszak bogowie powinni być z reguły dobrzy i wyrozumiali.
Trzymając w rękach mopa, którego przed sekundą wyczarowano specjalnie dla niego, Haricotto zrobił zdziwioną minę, po czym spojrzał na Tensę, która podała mu wcześniej rękę i pomogła wstać.
- Serio muszę to sprzątać? Nie chce mi się... - zmarszczył swoje brwi, rozglądając się, czy nikt na niego nie patrzy. Właściwie, nie obchodziło go to, ponieważ i tak nie miał zamiaru tego sprzątać.
- Było wymyślić jakiś inny rodzaj transportu. Poza tym, kto to widział czyścić mopem trawę. Bóg nie bóg, nienormalny! - oburzony rzucił pod nosem, ciskając mopem na swoje wymiociny. Zły humor przeszedł mu prawie od razu. Nie potrafił wytrwać w tym stanie, jego radosna natura mu na to nie pozwalała.
W głowie Fasolki brzmiały słowa Tensy, która powiedziała dobitnie, że większość z zebranych tutaj osób, nie ma pojęcia o tym, co się tu właśnie dzieje. W jego głowie znów kłębiły się przeróżne myśli, a z zamyślenia wyrwała go kolejna dziewczyna. Wcześniej goła, teraz w ubraniu uszytym na krój Shinjinów.
- O... Yo! - przywitał się, unosząc otwartą dłoń na wysokość swojej głowy i uśmiechnął się szeroko. Nie mieli jednak okazji porozmawiać, gdyż zaraz na scenie pojawiła się Chronoa i Trunks, którzy od razu przeszli do meritum.
Haricotto spoważniał. Mimo swojej lekkodusznej natury i swojego wiecznie pozytywnego nastawienia, potrafił zrozumieć, że stawka toczy się o coś więcej. Trochę ugodziło go to, że jego świat to podróba, a co za tym idzie, on sam nie jest oryginałem. Właśnie przez to, nie był do końca pewny, czy weźmie udział w tym przedsięwzięciu. Jednakże, słowa obietnicy o treningu z największymi Mistrzami Sztuk Walk sprawiły, że jego nastawienie zmieniło się prawie o 180 stopni. To przypieczętowało jego decyzję. Chciał zostać silniejszy, ponieważ sam złożył komuś obietnicę, którą zamierza spełnić.
- Wchodzę w to! Podjarałem się, ha! - zacisnął pięści, nie mogąc powstrzymać swojej ekscytacji. Dla innych mógł wyglądać jak wariat, jednakże zdania i opinie innych ludzi były mu całkowicie obojętne.
Kiedy nadszedł czas na ewentualne pytania, Saiyanin machnął swoim ogonem i podniósł rękę, po czym zapytał.
- A ci Tajm... Tejm... Tajm Bułkers, czy jakoś tak, to kim oni są? To też bogowie? Jeśli są tacy, jak ten irytujący od mopa, to nie mogę się doczekać, żeby skopać im tyłki! - uśmiechnął się zadziornie, uderzając pięścią w otwartą dłoń. Nie chciał obrażać Shina, ale tak jakoś mu się wymsknęło.
Tak czy inaczej, wizja wojny była przerażająca, zwłaszcza, że Haricotto doskonale wiedział jak to jest żyć w trakcie wojny. Uciekając z jednej planety objętej wojną, Vegety, trafił na drugą, która również wmieszana była w konflikt spory na ogromną skalę, Ziemię. Wyobrażenie wojny, która miałaby coś wspólnego z manipulacją Czasem była jeszcze gorsza. Ale nawet w najgorszej sytuacji można doszukać się plusów. Saiyanin będzie miał okazję poznać silnych ludzi i być może zawrzeć z nimi jakieś więzi, a dodatkowo, razem będą mogli toczyć ekscytujące walki.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 10, 2017 11:07 pm
Beatroo słuchał Pani Czasu - bo tak przedstawiła się kobieta - aczkolwiek nie chciało mu się wierzyć w to, że podróże w czasie, a tym bardziej zmiana jego przebiegu są możliwe. Z jego perspektywy, tj. saiyańskiego wojownika, dla którego nauka wciąż jest wielką tajemnicą, takie coś wydawało się niemożliwym do pojęcia abstraktem. Zakładał, że Kaioshin Czasu, Trunks ani opiekunowie wszystkich przybyłych osób nie są żadną strażą czasu, lecz zwykłą kosmiczną grupą interesu, która szuka sobie najemników.
Był jednak pewien tego, że spotkał się z najbardziej niezwykłym, choć zupełnie realnym zjawiskiem w życiu. Nigdy w taki sposób się nie przeniósł z planety na planetę, a co do tego, że opuścił Vegetę był pewien w stu procentach. Na planecie Saiyan nie ma bowiem ni co można by porównać z tym, co zobaczył w tym miejscu. Za tę niezwykłą, choć bardzo nieprzyjemną podróż, odpowiadał ów czerwony guzik, na który Beatroo zaczął się łakomić. Oczywiście nie zamierzał nikomu zdradzić tego zamiaru, ale zamierzał zgodzić się na współpracę, choć był mocno zdezorientowany sytuacją w której się znalazł. Postanowił wobec tego zadać Kaioshin Czasu i Trunksowi kilka pytań. Wziął głęboki oddech i wykorzystując chwilową ciszę, jaka zapadła po wypowiedzi jego rodaka zaczął mówić.
- Wybaczcie, ale chciałbym abyście zrozumieli, że podejmując się współpracy z nagle pojawiającymi się obcymi chciałbym, i pewnie nie tylko ja, bo wszyscy których wezwaliście, wiedzieć trochę więcej. Historia o łamaczach czasu jest bardzo ciekawa, ale jakoś do mnie nie przemawia. Mówicie o nadchodzącym dramacie, a nikt z nas nawet nie odczuł na sobie niczego na tyle dziwnego, byśmy się w ogóle nad tym zastanawiali. Chcecie nam powiedzieć, że kosmos był oazą spokoju, ale wszystko zniszczyli ci Łamacze o których mówicie? Jak ma to nas przekonać, my taki świat jaki zastaliśmy uważamy za normalny, to rzeczywistość bez wojen byłaby dla nas dziwna. Są różne planety, różne ludy, każdy ma inny cel, więc i czasami są konflikty. Większe lub mniejsze. Dla mnie tak wygląda rzeczywistość i jakoś w kosmos bez skazy nie wierzę. Pokażcie chociaż mały dowód na to, że inny czas istnieje albo że możliwa jest podróż w czasie. To by z pewnością pomogło nam podjąć decyzję. - powiedział to wszystko na jednym oddechu, choć wcale nie po to, by uzyskać odpowiedź. Chciał jedynie udać zainteresowanego i tym wzbudzić jakieś zaufanie. Spodziewał się jakiegoś monologu o linii czasowej, który by skomentował zmieszanym spojrzeniem i deklaracją o zastanowieniu się nad tym co usłyszał.
- A poza tym interesuje mnie jeszcze to, czemu do pomocy ściągnęliście takich przeciętniaków jak my. Nie wiem jak reszta, ale skoro ja jestem zwykłym szeregowcem bez sukcesów, to wątpię by reszta była wojownikami z elity. Tym bardziej tak uważam, gdy słyszę od was ofertę pomocy w treningu z najlepszymi. No i teraz mam kolejne pytanie: jeśli macie problemy to czemu nie zawołacie do pomocy tych najlepszych?
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Sty 11, 2017 12:43 pm
Chłopak z podziwem oglądał wszystko co tutaj się działo. Chciał zapalić papierosa, jednakże został bardzo szybko powstrzymany. Wzruszył tylko ramionami. Pewnie będzie jeszcze możliwość, by sobie dobrze popalić. Ale wracając ... widział jak tej gołej kobiecie nagle zostaje podane ubranie. Widział jak jakiś facet stojący nieopodal wymiocin leżących na ziemi nagle dostał do ręki mop. To pewnie on był sprawcą tych nieczystości. Widział pojawiające się znikąd słodycze i jakieś dziwne umiejętności. Oczywiście wszędzie dało się słyszeć te komentarze. Widać większość ze zgromadzonych tutaj istot nie miała pojęcia o tym co tutaj się dzieje. Nie sposób było tych wszystkich słów spamiętać i zanalizować. Do Iwaru najbardziej jednak przemówiły słowa ostatniej osoby, która przemówiła. Dwumetrowy facet o niezwykłej muskulaturze ... odziany w gustowną zbroję (chyba?). Trzeba było mu przyznać, że miał całkiem fajną fryzurę i bródkę, hehe. No i miał podobne wątpliwości co Iwaru. 19-latek postanowił więc niejako podpiąć się pod wypowiedź, którą Beatroo skierował w stronę Kaioshinki Czasu, ewentualnie w stronę tego całego Trunksa.

- Właśnie, właśnie. Pan Wielki dobrze gada! - krzyknął Iwaru i od razu pewnie stanął w centrum uwagi wszystkich tutaj zebranych. Skinął więc głową w stronę Noote, pozdrawiając ją tym samym i "wyszedł przed szereg" - Nazywam się Iwaru i pochodzę z Ziemi. Mamy tam wojnę, a ja nie jestem nikim szczególnym. Noote mówiła, że liczy się nie tylko siła, ale też inteligencja, więc nawet jeśli nie jesteśmy silni to pewnie jesteśmy inteligentni. A może mamy jakiś potencjał, który chcecie wyćwiczyć?

Iwaru westchnął. Miał trochę czasu, by przemyśleć to czego się dowiedział. Oczywiście uznawał istnienie energii Ki, bowiem sam potrafił wykonywać proste techniki i manipulować jakoś tą energią, niemniej jednak ... to czego się dowiedział i co zobaczył to było okropnie nierealne, przynajmniej dla takiego zwykłego ningena. Wychodziło na to, że rzeczywistość chłopaka powstała, bo jacyś idioci manipulowali czasem. Ciężko było mu stwierdzić czy chciałby, żeby jego linia czasowa, jak to określili, w ogóle nie istniała, skoro wyglądała tak jak wygląda. Co prawda wszystko się pochrzaniło i szalała wojna i śmierć i głód i wszystko co najgorsze. Niemniej jednak wydarzyło się też sporo, z pozoru jednak nic, ale pozory często mogły mylić, dobrego. Poznanie przyjaciół w Ruchu Oporu ... umocnienie więzi z rodzicami czy może nawet poznanie Noote. Iwaru nie wyobrażał sobie, że jego rzeczywistość mogłaby nie istnieć i pewnie nie zostanie wymazana skoro stała się pełnoprawną linią czasową. Nie musiał więc rozmyślać na ten temat i martwić się o takie rzeczy. Co musiał zrobić? Musiał po prostu wygrać wojnę. Zarówno tą wojnę, która szalała na Ziemi jak i tą wojnę, która szalała we Wszechświecie. Jednak ziemska wojna była dla niego priorytetem.

- Wszystko pięknie i ładnie - wznowił swoją wypowiedź - Ale nie zrozumcie mnie źle. Jak już mówiłem ... - podrapał się po głowie - na Ziemi panuje wojna i moi towarzysze, przyjaciele i niewinni ludzie giną podczas gdy ja jestem ... tutaj. Nawet nie wiem co to za miejsce. Oczywiście trening z najlepszymi wojownikami to fajna sprawa i zapewne zdobyta w ten sposób moc pozwoliłaby mi pokonać Armię Czerwonej Wstęgi. Wystarczy spojrzeć na Noote ... ona jest znacznie silniejsza niż ja i jeśli chociażby udałoby mi się osiągnąć jej poziom to byłbym w stanie ...

Nagle spojrzał na wszystkich zgromadzonych. Część z nich mogła się już nudzić jego wypowiedzią, która była zbyt długa i zbyt egoistyczna i stawała się do tego jeszcze zbyt nudna. Mogli go wygwizdywać. Mogli z niego szydzić, ale dla niego to było ważne. Posłał więc w zgromadzony tłum dwa spojrzenia: jedno uspokajające, mówiące "zaraz kończę", a drugie gniewne i lekko agresywne, które miało przekazać "to dla mnie bardzo ważne, kto zechce mi przeszkadzać stanie się moim wrogiem". Pewnie i tak nic z tego nie wyszło ... cóż.

- W każdym bądź razie ... czy jesteście w stanie zagwarantować mi, że jak wykonam dla Was zadanie, odbiorę nauki u mistrzów walk i wrócę na własne ziemskie pole bitwy znacznie silniejszy niż jestem. Tak silny, że byłbym w stanie bez problemu pokonać wszystkich moich wrogów ... to nie obudzę się z ręką w nocniku? Czy jesteście w stanie mi zagwarantować, że jak wrócę do swoich przyjaciół, towarzyszy i do niewinnych ludzi, by nieść im pomoc ... to czy oni wszyscy jeszcze będą żyć? Jeśli nie jesteście w stanie tego zagwarantować to niestety nie będę mógł Wam towarzyszyć. Macie przecież tylu różnych dziwnych wojowników, bez urazy oczywiście. Jeśli jednak jesteście w stanie to zagwarantować, a podobno jesteście bogami, a ja czasem się do Was modliłem i może to właśnie chwila spełnienia moich modlitw ... to wtedy będę Wam służył najlepiej jak potrafię.

Zamyślił się, a następnie coś mu zaświtało.

- Mój przedmówca mówił o udowodnieniu, że jesteście w stanie manipulować czasem. Możecie więc zamrozić czas wokół mojej planety? Niech pociski zawisną w powietrzu. Niech ludzie przestaną się ruszać i się starzeć. Niech nikt nie musi jeść ani pić. Niech Ziemia stanie się fotografią, którą po zakończonej walce się ożywi.

Tyle miał do powiedzenia. A nie ... jeszcze jednak coś było ...

- Gdzie tu można sobie zapalić fajkę?
Sponsored content

Teren wewnątrz komnaty - Page 2 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach