Go down
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 13, 2017 11:30 am
MG EVENT

Miny Trunksa i Chronoy wyraźnie mówiły, że nie spodziewali się tak niewygodnych pytań. Wiedzieli, że mogą one się pojawić, ale nie spodziewali się, że w takim formacie i w takiej ilości.
- Cóż... - zaczął Trunks, przykładając pięść do ust, mrużąc oczy i zbierając swoje myśli.
- Odpowiem po kolei na wasze pytania... - wtedy też zerknął na Tensę, odnosząc się do jej pytania.
- Time Breakersi chcą po prostu przejąć władzę nad Wszechświatem. O ile jest to sztampowe, o tyle ciągle próbują. Kiedy nie mogli przejąć go w sposób "zwyczajny" - tutaj poruszał palcami w górze, cudzysłów - zaczęli manipulować Czasem i mieszać w ważnych wydarzeniach historycznych. Tu wchodziliśmy my, by przeszkadzać im i naprawiać ich błędy. I jak już mówiłem, tak namieszali, że powstała ta wasza Linia Czasowa. - skończył, przechodząc do następnego interesanta, którym był Jirri. Ten jednak zadał pytanie, po czym sam sobie odpowiedział. W taki, czy inny sposób. Dlatego został pominięty, a jego kolejkę zajął Shiro.
- Dlaczego wy? Zostaliście wybrani przez tego ptaka. TokiToki jest czymś więcej, niż tylko ptakiem, ale w szczegóły nie musimy wchodzić. - uśmiechnął się serdecznie, klepiąc ptaszysko po głowie. Na pytanie Nekomi nie odpowiedział. Jeśli ona była z przyszłości lub przeszłości, po wykonaniu zadania oczywistym była pomoc. W końcu to było powiedziane na samym początku.
- Nie są bogami. To bardzo potężne demony, posługujące się prastarą magią. - skwitował krótko w odpowiedzi Haricotto.
- Beatroo, kosmos nigdy nie był oazą spokoju, ale jeśli ta grupa dobierze się do władzy, prawdopodobnie wszyscy zostaniecie zniewoleni. Najsłabsi zostaną zarżnięci jak bydło, a ci silniejsi zostaną wykorzystani do niewolniczej pracy. O ile teraz jesteś wolnym człowiekiem, pomimo że na Vegecie trwa wojna pomiędzy Saiyaninami a Tsufulianinami, to w przypadku naszego niepowodzenia, zostaniesz uwięziony i trzymany jak zwierze hodowlane. Jesteś Saiyaninem, więc Twoja duma chyba na to nie pozwala, prawda? - zapytał, przybierając poważną minę.
- A zostaliście wybrani, ponieważ sytuacja jest beznadziejna. Poza waszymi... mentorami, że się tak wyrażę, którzy was tutaj sprowadzili, nie ma już nikogo. - przerwał na chwilę, próbując zebrać myśli i wytłumaczyć to w jak najjaśniejszy sposób.
- Naszą przewagą jest to, że Time Breakersi nie wiedzą o naszym problemie. Zwerbowaliśmy was, żeby was wyszkolić i nakierować na pewne aspekty waszych treningów. Jak to kiedyś powiedział ktoś dla mnie ważny, nawet najsłabsza jednostka może przeciwstawić się elicie, jeśli tylko przejdzie odpowiedni trening. I jeśli ma chęci. - Trunks uniósł kąciki ust lekko do góry, uśmiechając się. W tym samym czasie Chronoa wyjęła zza pazuchy jeden ze zwojów, który rozwinęła i pokazała Beatro. Na ruchomym obrazie zwoju pojawiła się planeta Vegeta. Saiyanie nie toczyli już wojny, Tsufulianie zostali wybici co do jednego, więc mimo mordu, na planecie panował spokój. Po chwili obraz przekształcił się, a dokładniej mówiąc, przybliżył do jednego z Saiyan, którym okazał się inny Beatroo. Był nieco starszy, jego włosy zaczęły już siwieć, tak samo jak broda. Jednakże wciąż był w świetnej formie.
- To jesteś Ty. 50 lat wprzód. Pokazałabym Ci to w inny sposób, ale niestety nie mam czasowo dostępu do pewnego, bardzo ważnego artefaktu. - i zwinęła zwój, chowając go.

Trunks w tym czasie odpowiadał na pytanie Iwaru. Powiedział mu, że nie jest możliwym zatrzymanie czasu dla jednej planety, ale możliwe jest wymazanie wszystkich szkód i przywrócenie Ziemi do stanu sprzed wojny. Tutaj napomknął nie tylko o udzielonej pomocy w likwidacji Armii Czerwonej Wstęgi, ale także o magicznych kulach, które spełnić mogą każde życzenie.
- Smocze Kule. - wypowiedział do Iwaru, ale inni też mogli to usłyszeć. - Spełniają każde życzenie, jeśli się je zbierze. A jest ich 7. Na razie więcej Ci powiedzieć nie mogę. - po czym poklepał go po ramieniu.

Nagle coś zazgrzytało, zabłyszczało i pojawił się kolejny portal. Chronoa uśmiechnęła się, myśląc, że to jeden z jej towarzyszy. Wiele się nie pomyliła. Przez portal wyleciało ciało. Był to mężczyzna, pozbawiony ręki (wyglądało na to, że stracił ją bardzo dawno) i cały poobijany, gdzieniegdzie zakrwawiony. Zaraz po nim z portalu wyłonił się niski mężczyzna o śpiczastych uszach, za nim młoda kobieta, równie mająca elfie uszy. Facet za pomocą telekinezy trzymał młodego chłopaka o rudych włosach i niebieskim ubraniu.
Spoiler:
- Time Patrol... Żałosna nazwa, żałosna drużyna i żałosna przywódczyni z żałosnym przydupasem, khe he he. - zaśmiał się, rzucając na glebę młodego chłopaka.
- Powinniście nam podziękować, że przyprowadziliśmy wasze dwie zbłąkane duszyczki. No, właściwie to jedną, bo ten śmiertelnik bez ręki to stracona sprawa. - i uśmiechnął się złowieszczo, szczerząc swoje ostre zębiska. Zaraz po jego przemowie, z portalu wyłoniła się białowłosa kobieta w czerwonym, obcisłym ubraniu. Honoberuto i Jirri doskonale wiedzieli, kim ona była. Towarzyszył jej dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna o białych włosach.
Spoiler:
- Witajcie, młodzi wojownicy! Jestem Towa, przewodzę, jak to nas ładnie Trunks nazwał, Łamaczami Czasu. Karmią was kłamstwami, nie chcą żebyście dostrzegli większy obrazek, większe i lepsze perspektywy! Ograniczają was, żebyście nie mogli spełnić swoich marzeń i obiecują jakieś bzdety. Dołączcie do nas! A otrzymacie co tylko będziecie chcieli. Cały świat będzie nasz, więc wszystko co w nim zawarte będzie należeć do was. Nowe moce i możliwości są na wyciągnięcie ręki...- skończyła zdanie melodyjnie, uśmiechając się serdecznie i wyciągając otwartą dłoń w stronę zebranych osób.
Trunks na widok jej i jej towarzysza, wpadł w szał. Zacisnął swoje pięści, jego włosy uniosły się do góry, przybierając kolor złoty. Tuż po chwili, jego ciało spowite zostało złotą aurą, która szalała niczym ogień. Scoutery Saiyan i Honoberuto pod naporem nagłego wzrostu energii, uaktywniły się, po czym wybuchły. Nie mogły przeanalizować tak szybkiego i ogromnego skoku energii.
- Super Saiyanin, co? Nawet nie próbuj. Ostatnim razem nie dałeś rady, dziś nie będzie inaczej. - odezwał się białowłosy mężczyzna, śmiejąc się prosto w twarz Trunksowi.
Atmosfera była coraz bardziej napięta. Świadkowie tego wydarzenia mogli być nieco zdezorientowani...
_____
Czas na odpis zostaje skrócony do 12h (Czas 00:00-8:00 nie wlicza się w limit). Yaki Chou wchodzi na ostatnie miejsce kolejki.

Kolejność odpisów:
1. Tensa
2. Honoberuto
3. Jirri
4. Shisui
5. Laptor
6. Shin
7. Shiro
8. Nekomi
9. Haricotto
10. Beatroo
11. Iwaru
12. Guts
13. Yaki
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 13, 2017 6:46 pm
-Więc nie jestem jedyną osobą która ma pewne wątpliwości co do tej całej misji ratowania wszechświata. Niektórzy nawet zadali pytania na które sama bym nie wpadła. Dobrze, że te co ważniejsze sprawy dość szybko znajdą swe rozwiązanie.- pomyślała Tensa kiedy to kolejne pytania kierowane były w stronę przedstawicieli patrolu. Gospodarze kolorowej zgrai, zmieszali się znacznie słysząc owe pytania. Widocznie przynajmniej część z nich okazała się niewygodna, bądź też nie przewidzieli takiego obrotu sprawy. Mimo wszystko jednak Trunks po kolei odpowiadał na pytania, powodując tylko wprawienie Tensy w stan zamyślenia. -Czyli oni po prostu chcą władać wszechświatem? Coś tak prostego, jednak muszę połączyć siły z patrolem. W końcu to ja będę władać ziemią, a jakieś supermocarstwo, wykorzystujące manipulację czasem, dążące do przejęcia władzy nad wszechświatem może nieco pokrzyżować moje plany. Z resztą jeśli odrzuciłabym tą propozycję obiecany trening nie byłby możliwy... W tej sytuacji to tylko kolejny argument do przyłączenia się do "tych dobrych".-- następna wiadomość jednak całkowicie zbiła ją z tropu, okazało się bowiem, że osoby które to miały wziąć udział w tej arcyważnej misji zostały wybrane przez ptaka. Mimo zapewnienia Trunksa o wyjątkowości ptaka, nie były w stanie zmienić faktu, że wiara dziewczyny w poczytalność szefostwa tego miejsca znacznie zmalała. -Czyli mam do wyboru stanąć po stronie tych "bóstw", albo potężnych demonów które dorównują im mocą... ehh... czy tylko ja mam problemy z uwierzeniem w to wszystko. Załóżmy, że jest tak jak mówią, w tym wypadku o wiele lepiej stanąć po stronie bóstw, czytałam już chyba na tyle historii, że wiem, żeby nie układać się z demonami.- kolejną wiadomością był fakt, a właściwie informacja, o tym, co stanie się jeśli misja bogów nie powiedzie się większość istot zostanie wybita, a ci silniejsi zostaną zniewoleni, Tensa nie do końca wiedziała czemu im wierzy, jednak wszystko wciąż sprowadzało się do jednego Time breakers stoją na jej drodze, a teraz pojawiała się okazja, aby pozbyć się przeszkody. Patrol nie powinien nią być. No przynajmniej do póki nie będzie ona bawić się w manipulację czasem, jednak chwilowo nie zakładała, iż może być to możliwe. -Więc okazuje się, że nie od razu mamy ruszyć do walki, całe szczęście, mamy być nowym nabytkiem, czyli rzeczywiście patrol przegrywa wojnę to może oznaczać tylko jedno. Dostaniemy intensywny i szybki trening, który znacznie podniesie nasze poziomy mocy... nie potrzebuje więcej wyjaśnień, chyba niepotrzebnie marnujemy resztę czasu..- chwilę potem, Chronoa pokazując przyszłość udowodnił, iż co do manipulacji czasem, jest możliwa, a jak to zrobiła? Pokazaał im przyszłość. Chociaż na zwoju widać było, iż sayianie wygrali wojnę na vegecie, to w tym momencie powstał pewien paradoks. Samo spojrzenie w przyszłość może ją zmienić.-Smocze kule? Zbierz ich 7, a spełnią każde życzenie. Hmm... wieczna młodość mogłaby być czymś miłym, a nawet przydatnym. Będę musiała dowiedzieć się o nich czegoś więcej, oby te informacje nie zostały zastrzeżone dla tego ziemianina.- pomyślała. Chwilę potem pojawił się kolejny portal. Pojawiła się kilka istot w tym jedna bez ręki. Wyśmiali nazwę patrolu, po czym do rozmowy włączyła się niebieskoskóra Towa, wychodząc wraz z białowłosym wojownikiem.-Czyli wszystko się zgadza, przejmowanie władzy, dostaniecie co chcecie, i jakieś sekciarskie gówno... może i to kuszące, ale brzmi jak jakaś oferta kredytu, może nazwę macie lepszą, a i wejście dobre, jednak nie wiem jak dla reszty, dla mnie twoje słowa potwierdziły to co mówił Trunks.- powiedziała Tensa. Wyszła przed szereg licząc iż w jakiś sposób natchnie towarzystwo do stanięcia po jej stronie... znaczy po stronie patrolu. Okazało się, że Trunks posiada w sobie niesamowite pokłady mocy, jego ciało pokryła złota aura, a pod wpływem nagłego skoku mocy scoutery w okolicy wybuchały. -Czyli Trunks jest super sayianinem? Ciekawe czy to coś wrodzonego i tak jak w legendach pojawia się raz za czas, czy może jednak również mogłabym osiągnąć taką moc. Mimo to przegrał z tym demonem. Musi posiadać ogromną moc.- sytuacja robiła się coraz bardziej napięta ale jak ją rozładować. -Rozumiem, że chcecie tutaj zwerbować ludzi? Weźcie tych głupców którzy się na to zgodzą, a reszcie dajcie czas na namysł, potem się zmierzymy.- powiedziała Tensa, mierząc Towe wzrokiem.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 13, 2017 9:31 pm
Część zaczęła zadawać pytania, część milczała podobnie jak on. W międzyczasie co niektórzy zyskali nowe ubrania, drudzy sobie pokrzyczeli o byle co, trzeci nadal obserwowali ryby. Nikt nie rwał się do tego, żeby stanowczo się sprzeciwić i ogłosić że nie bierze udziału w tym procederze. Powody dla których teraz twierdzili że wstąpią do Time Patrolu były rzecz jasna różne, ale coś w tym momencie ich łączyło. Ciekawość. Tego nie dało się ukryć, każdy nad czymś się teraz zastanawiał, każdy sobie gdybał, każdy próbował przewidzieć co zastanie w tej organizacji. Same pytania nie były dla Honoberutona zbyt interesujące i nie zwracał na nie większej uwagi. Odpowiedzi udzielane przez Trunksa i Chronoę też go zbytnio nie obchodziły. To że wybrała ich jakaś sowa nie było dla niego niczym dziwnym, w końcu "Są dziwy w niebie i na ziemi o których ani śniło się waszym filozofom". Wszechświat jest wielki, nic więc z tego wszystkiego go szczególnie nie zaintrygowało. No, może nie licząc wzmianki o jakichś kulach spełniających życzenia. Nie słuchał tego wszystkiego uważnie, więc nie dosłyszał szczegółów, ale pomyślał że to całkiem ciekawa rzecz. Ale zaraz o tym zapomniał, bo usłyszał dziwny zgrzyt gdzieś z tyłu. Odwrócił się i ujrzał portal, podobny do tego którym przybywali wybrańcy i przewoźnicy. I zaraz niebywale się zdziwił, bo wyskoczył z niego trup bez ręki. No, może jednak nie trup. Ale na trupa wyglądał. A potem wyskoczyły dwie postacie ze spiczastymi uszami. Obok unosił się w powietrzu jakiś rudy osobnik, chyba nie z własnej woli. Ten taki różowy, szeroki zaczął mówić coś co chyba było szyderstwem w kierunku tej organizacji. Czyżby Breakersi? A potem z portalu wyłoniły się kolejne dwie postacie. Widok jednej z nich wywołał u niego nagłe przyspieszenie oddechu.
-To... To Towa! - wykrzyczał głośno, tak że na pewno niejeden obejrzał się w jego kierunku.
Tymczasem Towa zaczęła się zachowywać jak baba na targu, co to krzyczy: "Panie, nie kłupuj pan tam, bo łoni to brudasy i pijaki, łu mnie pan kupuj!" Trunks na to zareagował bardzo impulsywnie. Nagle włosy mu się uniosły i zmieniły kolor, zaś on sam wytworzył aurę energetyczną. Czyżby coś podobnego do takich transformacji, jakie ma jego rasa? Skauter mu wybuchł na oku, a więc nie było mowy o braku jakiegokolwiek syknięcia. Chwilę później zobaczył pył z detektora opadający na trawę. Musiał być silny. I to bardzo. Nie tylko jemu oczywiście wybuchł skauter, saiyanie też spotkali się z niebezpieczeństwem utraty wzroku na co najmniej jedno oko. Ten mężczyzna nieco podobny do Towy podjął próbę zniechęcenia go do jakiegokolwiek ataku. No, robiło się gorąco. Zaraz poleje się krew, tak czuł. Jedna z Saiyanek postanowiła się odezwać i zadeklarowała, że stanie po stronie patrolu. Wnet zrozumiał, że on też musi wybrać. I to teraz. A jak na razie nigdzie się nie zgłaszał. Przełknął ślinę. Łamacze Czasu to byli przestępcy. Zwyczajni przestępcy, których ścigali bogowie. On nie miał zamiaru być ścigany przez bogów, dlatego też powiedział prędko:
-Patrol ma moje wsparcie, nie pakuję się w manipulację czasem.
To mówiąc spojrzał na Tensę i stanął obok niej. Jednak on w oczy nie patrzał ani Towie, ani jej towarzyszom. Ręce mu drżały. Co tu dużo mówić, atmosfera była nieprzyjemna i czuł, że zaraz może stać się coś bardzo dla niego niepomyślnego. Kto wie, może breakersi postanowią zmieść patrol z powierzchni ziemi? Bał się po prostu.


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Pią Sty 13, 2017 9:58 pm, w całości zmieniany 1 raz
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 13, 2017 9:56 pm
Chryste Panie... Co takiego tak bardzo spierdzieliło się w życiu jaszczurki chilli? Jeszcze niedawno był zupełnie zwyczajnym żołnierzem, z potencjałem na wasala samego wielkiego imperatora, a teraz nagle wszystko się pozmieniało. Został wciągnięty w jakieś szemrane sprawki w związku z walką jakichś dwóch boskich nacji i z żołnierza miał się stać wojownikiem broniącym czasu przed złymi demonami. Niewiele z tego rozumiał, tylko tyle, że chce owe demony powstrzymać. Frieza-sama jest panem wszechświata, a nie jacyś Time Shakers. Już zadeklarował swe wsparcie dla Patrolu Czasu i raczej napewno nie zmieni zdania. Nieco inaczej myślało parę innych osobników. Zachowywali się w tym momencie dość problematycznie. Rządali jakichś dowodów, potwierdzeń, prosili o jakieś niestworzone rzeczy, jak zatrzymywanie czasu wokół całej planety... Właściwie po co to wszystko? Cóż, najwyraźniej nie mają swojego idola, dla którego mogliby walczyć. Tym gorzej dla nich. Oznacza to brak odpowiedniej motywacji. W ostatecznym rozrachunku okaże się, kto jest silniejszy. Jirri, który cały swój czas poświęca staraniom, by zrównać się mocą ze swym wielkim idolem, czy oni, walczący by "zaprowadzić pokój na swojej planecie". Żałosne... Chociaż, jeśli się tak zastanowić, to w sumie mógłby ich jakoś wykorzystać. Nie wiedział jeszcze jak, ale jakoś napewno. Ale jedna dobra rzecz z tego wynikła.
-Smocze Kule, tak? Muszę to zapamiętać.
Zachichotał cicho. Tak, dowolne życzenie to jest coś. Słuchał uważnie dalej, może dowie się jeszcze czegoś przydatnego? Tymczasem... Nie wyłapał już nic. Już miał zakląć cicho pod nosem, ale nie zdążył, bo niebo po raz kolejny się otworzyło. Kolejny kandydat. Nie. Kilku kandydatów. Nie... Zaraz...
- To... To Towa! - zakrzyknął Jirri, dokładnie w tym samym momencie, co Honoberuto.
Nie mógł uwierzyć w to co widzi. Znowu ona? Jak to możliwe, że tak łatwo ich znakduje? Nie zauważył nawet przemiany Trunksa. Nie zauważył wybuchu scouterów. Po prostu patrzył i nie wierzył. Tymczasem ona mówiła. Ona jest Łamaczem Czasu? Ona jest tą przywódczynią tamtej organizacji? I ma przy sobie podobnego do siebie wojownika. Te czynniki kazały changelingowi zastanowić się nad swoim wyborem. Nie na długo. Nie musiał długo myśleć, zwłaszcza, że Honoberuto podjął wybór. Ten jeden raz kropkowany jaszczur był krok przed nim. Jirri poczuł przypływ pewności siebie. Co tam jakaś Towa? Pfff... Może mu nagwizdać. Zaraz na jego twarz powrócił uśmiech. Podbiegł do Honoberuto i objął jego głowę lewym ramieniem, patrząc na demonicę.
- Ha! To rozumiem Honoberuto-san! Dobrze myślisz. Żadna żałosna "Srowa" nie będzie mieć władzy we wszechświecie! Tylko Frieza-sama!
Po tych słowach puścił swojego kumpla i... Pokazał niebieskoskórym obraźliwy gest z użyciem środkowego palca. A co sie bedzie.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 14, 2017 11:49 am
Shisui leżał na trawie zniesmaczony całą tą sytuacją. Laptor przyjął czekoladę od dealera a on sam nic nie dostał! To nie wybaczalne! Denerwowało go też ciągłe gadanie Chronoy i Trunksa oraz masa przeróżnych pytań reszty zgromadzonych. Demon wstał z ziemi i zaczął pierwszy raz wsłuchiwać się w to co zaczęli mówić Trunks i Kaioshinka Czasu. Kiedy usłyszał że został wybrany przez jakiegoś beznadziejnego ptaka którego z chęcią by upiekł nad ogniem, jego szczęka dosłownie opadła na ziemie.
-To musi być żart! To wygląda jak moja przekąska a nie jak coś co mogłoby mnie wybrać na..no właśnie..na co?-Pomyślał szybko Shisui starając się słuchać dalej paplaniny Trunksa.
-I znowu to samo, blablabla demony blablabla niewolnictwo. Czyli nic czego by się czło...demon nie domyślił.-Stwierdził w myślach Shisui.
Wsłuchując się dalej w monotonny dialog Trunksa który jakoś Shisuiego nie przekonywał demon znowu nie mógł powstrzymać się w skomentowanie w swoich myślach gadania faceta w czarnym płaszczu.
-Sytuacja jest beznadziejna? Nazwa też...i system wybierania też niezbyt piękny..KTO UFA GŁUPIEMU OBIADOWI DO TAK WAŻNYCH SPRAW?!-Zbulwersował się Shisui.
Demon spojrzał na dziwny zwój który wyciągnęła Chronoa zza pazuchy lecz niezbyt go to interesowało, ponieważ wszystko z nim związane było kierowane do niejakiego Beatroo czy jak mu tam.
Kiedy Demon usłyszał o smoczych kulach podrapał się po kroczu i pomyślał jak dużo słodkości mógłby sobie zażyczyć..albo jak wielką moc! Shisui niezbyt zainteresowany kolejnym portalem spojrzał tam na chwilę lecz tym razem było choć trochę ciekawie! Wyleciało ciało bez ręki! Albo tylko mu się tak wydawało? Nie ważne! Chwilę później zauważył dwie istoty ze szpiczastymi uszami na początku pomyślał że to kolejni ,,bogowie" ale kiedy zobaczył młodą kobietę wyparł tą myśl z głowy i uśmiechnął się w jej stronę. Słysząc słowa mężczyzny stwierdził że już go lubi, widocznie nie tylko dla Shisuiego ta nazwa była wymyślona jakby przy porannej wizycie w lesie. Chwilę później pojawiła się białowłosa kobieta z napakowanym ,,spejsonem'' u boku. Demon zdążył się już dowiedzieć od krzyczących jaszczurek że kobieta nazywa się Sowa? Nie..to nie to, ahh Towa! Kiedy ta zaproponowała dołączenie do nich Shisui puścił bezwonnego bąka i podrapał się po gumowej głowie. W tej samej chwili Trunks jakby się popłakał? Szybko zmienił się mu kolor włosów na taki...gejowski? Trudno powiedzieć demon nie wie zbytnio o zabawach płciowych. Supa Sadżanin? Dziwna nazwa jak z resztą każda tutaj! Brzuch Shisuia zaburczał dosyć głośno, zrozumiał że musi wybrać do których dziwaków ma dołączyć. Nie przekonywał go dziwny ptak, mała dziewczynka i gejuszek z żółtymi włosami, ci drudzy lepsi nie byli same szpiczaste uszy i napakowana kupa mięcha. Po krótkiej chwili Demon stwierdził że pewnie większa moc obiecana przez obydwie ,,frakcje'' jest tylko kłamstwem ale spodobały mu się stroje tych złych..już wiedział z kim będzie się trzymał..dopóty będą go karmić oczywiście!
-Noo...wiecie..ogółem dzięki za sprowadzenie mnie tutaj...ale nie przekonują mnie wasze racje i to..coś.-Powiedział głośno Shisui, wskazał palcem na TokiToki i podleciał do Towy po czym stanął obok ,,spejsona".
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 14, 2017 1:27 pm
Laptor spojrzał na pojawiające się wiaderko czekolady, te wcześniejsze wyczarowane mu bardzo smakowały, jednak postanowił wstrzymać się przed zjedzeniem natychmiast. Wziął wiaderko w rękę.
-Dzięki.- Powiedział do bożka, wszak nie był jakimś bucem, więc podziękować wypadało.
-Jestem Laptor.-Powiedział do Shina, gdy ten oznajmił drugi raz, że jest bokiem. Demon nadal mu niestety nie wierzył, żył w przekonaniu, że widok prawdziwych Bogów został mu przedstawiony w królestwie, inne kolczyki, bardziej bogobojne ubranka, klasa sama w sobie. Nie chciał zbytnio się kłócić, bo mu się zwyczajnie nie chciało. Bożek chciał się już przedstawić, ale wyrwał do nagiej saiyanki, która się pojawiła i wyczarował jej ubranko. Na gust Laptora było takie sobie, ale to nie ważne. Spuścił wzrok, założył ręka na rękę na klatce piersiowej i zamknął oczy. Słyszał jeszcze głosy każące komuś sprzątać, coś o paleniu, ale nie interesowało go to. On sam już się zgodził na wstąpienie do tego całego tajm patrolu, a po nim odezwały się liczne głosy. Niektórzy wyrazili chęć wstąpienia, inni mieli wątpliwości, kazali sobie wszystko udowadniać.
*Dla mnie liczy się jedynie większa siła, nie mam zamiaru do nikogo dołączać od tak sobie, zdobędę co mam zdobyć i się zmywam. Za dużo tu ras, aż mi łeb pęka od ich pieprzenia* Otworzył oczy. Miał kompletnie dość tej całej zbieraniny, nie chciał dłużej tu przebywać i tylko wyraził nadzieję, że cała ta maskarada się zaraz zakończy. Zerknął raz jeszcze po wszystkich zebranych.
Jego wzrok zatrzymał się na wysokim, muskularnym saiyaninie ściętym na irokeza i mającym na sobie żółtą zbroję. Ten najbardziej denerwował Laptora. Udawał, że wszystko kontroluje, że wszystko wie i przybył tutaj z jakąś ważną misją. Tak jakby znał każdego saiyana a oni wszyscy mieli ten sam cel. Gówno wiedział tak na prawdę, miał się nie wiadomo za kogo. Znowu zamknął oczy. Zamyślił się, lecz był czujny i pilnował wszelkich dźwięków i hałasów, jednak na rozmowy i bezsensowną paplaninę się zamknął. Jego uszy wyłapały dopiero słowa "Smocze Kule" z ciekawością zerknął na przemawiającego Trunksa.
*Każde życzenie? Jest ich siedem, gdzie ich szukać? I jak je znaleźć? Te kulę mogą mi się przydać! Cholera... Skoro o nich wiedzą, czemu sami ich nie użyją by polepszyć swoją sytuację?* Rozmyślał, a ów myśli przerwał nagły dźwięk i światło.
Otworzył się portal, z którego wyleciało kilka postaci. Jedna poobijana, druga uwięziona, i cztery inne. Laptor uśmiechnął się, nie wiedzieć czemu przeczuwał, że to ta druga strona, prezentowali się dużo ciekawej od tych tutaj. Przynajmniej ich wejście było interesujące. A dwie ostatnie osoby wyglądały bardzo fajnie, jednokolorowo jak team a nie jak Trunks w swoim pijackim płaszczyku z kaioshinką w ubraniu niebieskim.
*Czyli miałem rację, to Time Breakersi. Jednak... Ich przemowa jest taka sama jak tych pierwszych, niby obiecują, że tak pięknie będzie a doskonale wiemy, jak to wygląda w rzeczywistości.* Pomyślał Laptor, jednocześnie podsumowując gadaninę Towy, jego wzrok bardziej przykuwał mężczyzna o białych włosach, wyglądał na prawdziwego Badassa. Wtedy fala energii dotarła do demona, spostrzegł Trunka, który otoczony był złotą aurą. Instynktownie czuł jego wielką siłę, i jakież było zdziwienie gdy ów badass zakomunikował, że ostatnim razem jego przemiana niewiele dała. Od razu się po raz drugi uśmiechnął. Stojąc gdzieś za wszystkimi wyruszył prędkością maksymalną przed szereg. Gdy mijał saiyankę, która nazwała idiotami tych, którzy pójdą z nowo przybyłą ekipą kopnął ją w nogę podcinając ją, i miał nadzieję, że się przewróci. Zatrzymał się dopiero 5 metrów od przybyszy. Mniej więcej tam gdzie leżał zakrwawiony mężczyzna. Położył na jego głowie nogę, lekko przycisnął ją do ziemi po czym zawołał:
-Haha, podoba mi się to.-I znowu pełną prędkością ten kawałek podbiegł do grupy, by być tuż obok nich.
-Jestem Laptor, Majin. Chętnie dołączę do waszej grupy. Zdaje mi się, że nie jesteście takimi nudziarzami jak tamci.- Laptor stał lekko bokiem do Miry i Towy, żeby móc zareagować jakby jakiś "dobry" rzucił się na niego za przydeptanie czy według niego za "zdradę". Majin czuł się dosyć pewnie w gronie tych przybyszy, myślał, że jest silniejszy od wszystkich, ale nie miał nawet najmniejszych podstaw by tak sądzić. Był dumnym osobnikiem, gdzie pycha była gdzieś wysoko. Dlatego też tylko takie podstawy utrzymywały go w przekonaniu o tym, iż jest silny. Stawiał na szybkość i był ciekawy czy wszyscy dostrzegli jego przemieszczanie się, czy może ktoś miał problemy? Jeśli jego zgłoszenie zostało przyjęte obejrzał się z uśmieszkiem na resztę, był ciekawy czy ktoś jeszcze wyrazi chęć wstąpienia w szeregi zła.
Wyciągnął rękę w kierunku grupy Breakersów i z zaciekawieniem zapytał:
-Czekoladkę?- W ręce oczywiście było wiaderko ze słodkościami wyczarowane przez Shina. Z jednej strony chciał ich poczęstować, z drugiej strony miał ogromną nadzieję, że Breakersi to ci źli, ale nie mają kija w dupie by powiedzieć, że to nie moment na coś takiego, tylko przyjmą poczęstunek mając całą tą sytuację za zabawę, wiedząc iż dysponują większą siłą. Pokazało by to również, że nie są dyktatorami, a po prostu dobrze bawią się szerząc zło.
Shin
Shin
Liczba postów : 393

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 14, 2017 2:22 pm
Shin słuchał tych wszystkich pytań i odpowiedzi, i nie mógł w to uwierzyć. Nędzni śmiertelnicy śmieli oczekiwać wyjaśnień Boskich planów, jakichś dowodów mocy czcigodnej Kaioshinki? A ona, ta która jest ponad nimi wszystkimi, odpowiadała im jak jakaś służąca? Powinni turlać się u jej stóp, niczym nędzne mrówki, które ktoś zaszczycił kawałkiem cukierka. To była hańba dla Boskiej rasy Shinjin. Najpierw sprowadza tu jakichś brudnych śmiertelników, obiecuje im moc, ci jej nie wierzą, a ona zamiast ukarać ich za brak wiary w Bogów, daje im dowody? Cieszyła go wieść o tym że będzie walczył z Demonami. Chociaż zaczął się zastanawiać czy na pewno wszystkie są tak samo śmieciowate. Ten tu różowy, który przedstawił się jako Laptor, wydawał się być dość ciekawą osobą. No, na pewno nie zaatakował od tak dwóch Shinjinów w trakcie misji. To już czyniło go lepszym od tej demonicznej szmaty z którą wcześniej walczył. Nagle coś trzasnęło, rąbnęło i walnęło, a potem pojawił się kolejny portal. Wypadło z niego jakieś truchło, uwięziona osoba i... I z tego co zrozumiał, Time Breakersi. Na początku wszystko się zgadzało. Pierwsza dwójka wyglądała jak demony. Ale zaraz po nich wyleciała kolejna para, umięśniony bydlak i białowłosa dama. I tu już Shin zauważył że coś jest nie tak. Przyjrzał się kobiecie. Zaszumiało mu w głowie. Czas jakoś spowolnił. Oni nie mieli walczyć z demonami. A przynajmniej nie tylko. Druga strona... Shin już chyba wiedział o co chodzi. Wiedział kogo widzi.
-Ma...Makaioshinka!
Wykrzyczał aż z wrażenia, przejęty trwogą. Czyli jednak. Jakoś nigdy nie dowierzał w historię o Makaioshinach. A raczej nie rozumiał ich. Co z tego że jacyś Bogowie mieli odmienne poglądy? To że z pewnego punktu widzenia byli źli, nie oznaczało że trzeba ich przeklinać i wywalać ze świętej ziemi. Bogowie to Bogowie. Są ponad wszystko. Jeśli jakiś Bóg oczekiwał władzy absolutnej nad niższymi formami życia, jakimi są śmiertelnicy, to miał absolutną racje, gdyż gdyby nie Bogowie, śmiertelników by nie było. Powinni nas wielbić, wychwalać. A oni? Większość nie wie o naszym istnieniu.

Shin czuł się... Oszukany. Miał walczyć z innymi Bóstwami? Czemu? Bo mają inne cele? Zastanowił się nad tym wszystkim bardzo dokładnie. Widział że grupa podzieliła się już na dwa obozy. Zdecydowana większość stała po stronie Time Patrolu. Ale Shin coś zrozumiał. Zaczął iść przed siebie. Czuł, jak wiatr przewiewa jego włosy. Stanął obok Tensy, potraktowanej kopniakiem Laptora, i odwrócił się w strone Chronoy.
-Czcigodna Kaioshinko. Coś właśnie zrozumiałem. O ile zostanie z tobą, oznaczało by, a przynajmniej według was, wybranie tej dobrej strony, to ja w was widze tą słabszą strone. Jesteście ograniczeni. Macie jakieś tępe zasady. Ale to nie to czyni was słabszymi. Zachowujecie się jak słudzy śmiertelników. Natomiast Makaioshinowie... Makaoshinowie wiedzą co robią. Celują w władze. Władzę która się im należy.
Shin podleciał do Towy, jak ją Changelingi nazwały, i przystanął przy niej.
-I wiecie co? Pierdole ten wasz Patrol. Pierdole te wasze zasrane, Kaioshińskie maniery. Zeszliście z prawidłowej ścieżki, którą powinni podążać Bogowie. Jesteście cieniami dawnej świetności Kaioshinów. Jesteście słabi. A słaby Bóg, który nie może pokonać zła, jest nic nie warty. Więc ja, Shinkun, pierwszy tego imienia... Jebie was, przechodze do Time Breakersów, a dokładniej-Do Makaioshinów.
To mówiąc splunął na ziemie. Zaśmiał się szyderczo i podszedł do Laptora.
-Szykuje się niezła zabawa.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 14, 2017 10:46 pm
Shiro miał nadzieję, że będzie jedyną osobą, która zada pytanie. Albo przynajmniej jedną z dwóch lub trzech. Nie, skąd. Prawie każdy cholerny śmiertelnik musiał dać coś od siebie, byle tylko zostać zauważonym. Oczywiście, każdy miał prawo do zaspokojenia swej ciekawości, lecz ten przyzwyczajony do życia w spokoju introwertyk nie był przyzwyczajony do wrzawy, jaka właśnie powstała. Dostał bólu głowy i wszystko zaczęło go irytować bardziej niż zwykle. Starał się jednak słuchać słów Trunksa, gdyż mogły między nimi paść w miarę pożyteczne informacje, więc wstał i podszedł bliżej do grupki. I zawiódł się jeszcze bardziej. Uraczył on zebranych iście reklamową prezentacją super pokojowej utopii, w której wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Okazało się także, że zebrani wojownicy zostali wybrani przez... ptaka. Tak, przez tę małą, uroczą sówkę, lądującą to na ramieniu małpy, to na głowie bożki. Śmiechu warte. Oczywiście, miał okazję doświadczyć zaskoczenia przez pozornie bezużyteczne istoty, lecz... no cóż. Nabór wojowników dokonywany przez tego typu stworzenie bynajmniej nie świadczył o profesjonaliźmie organizacji. Nie można było też zapomnieć o tym, że Time Breakers to złe skurczybyki, które sieją terror, bo są źli, nikczemni i dobrze im z tym. Padła też wzmianka o kulach spełniających życzenia, lecz nie interesowały one pustelnika. Wszystkie jego marzenia były przyziemne i możliwe do spełnienia przez niego samego.
Gdy każdy rekrut otrzymał odpowiedź na dręczące go pytanie, otworzył się kolejny portal. Shinjin był przekonany, że to kolejne mięso armatnie, które zwyczajnie się spóźniło. No i w sumie miał rację, pomijając fakt, iż nie było to mięso, lecz warzywko. Za nim wyleciały cztery dziwne istoty o szpiczastych uszach. Walnęli jakim kozackim tekstem, wyśmiali nazwę Time Patrol i obrazili rzucone ciało. Ci przynajmniej słyszeli o pierwszym wrażeniu. Ich wejście mogło faktycznie sprawić wrażenie, że oni są "tymi lepszymi". Zaczęli oni niczym przekupki na targu mówić, że to patrol jest zły, że wbija biednym niewinnym wojakom do głowy brudną, pseudowolnościową propagandę oraz, że oni są lepsi, fajniejsi i dadzą im wszystko co patrol, tylko że dwa razy tyle i od razu. Nie spodobało się to białowłosemu. Nie miał zamiaru czynnie wspierać żadnej grupy, jednak zawsze chciał osiągać swoje cele dzięki własnym staraniom, co było możliwe w wyszkoleniu u odpowiedniego trenera. Otrzymanie od tak zastrzyku energetycznego kojarzyło się Shiro z pewnym oszustwem i pójściem na skróty. Miał głęboko w poważaniu tę ich całą wojnę, lecz zdecydował się wstąpić w szeregi patrolowców. Przynajmniej tymczasowo. Już teraz miał plany wytrenować się u każdego mentora, a potem zwiać z powrotem na bezdroża boskiego globu lub nawet, czemu by nie, zobaczyć jak wygląda życie u tych całych breakersów. Jednak czerpać od nich wzmocnień nie miał najmniejszego zamiaru.
Saiyanka po krótkim, acz treściwym, sprostowaniu sytuacji, postanowiła opowiedzieć się po stronie patrolowców. Przestraszone Tową (musiały już ją wcześniej widzieć) jaszczury natychmiast do niej dołączyły. Demony, jak to demony, mając przed oczami wizję niepohamowanego mordu, natychmiast podleciały do niebieskoskórej. Cóż, hobby jak hobby. Bóg uśmiechnął się prawie przyjaźnie do unoszącego się obok Makaioshinki zielonego glutka. Nie miał mu za złe jego wyboru. Sam nie wyznawał żadnej ze stron konfliktu, jednak w gruncie rzeczy każda z nich miała trochę racji, o czym przekonała go późniejsza wypowiedź Shina.
Już kiedy zobaczył ten błysk w jego oczach, wyczarował w opuszczonej dłoni małą karteczkę, powoli, dyskretnie i ostrożnie, by nikt przypadkiem jej nie zauważył. Ten lizusowaty laluś jakby w jednej chwili nabrał charakteru. Przedstawił on ciekawe spojrzenie na zaistniałą sytuację. Oczywiście wciąż widział bogów jako istoty wyższe, bez żadnej logicznej przyczyny, lecz wyraził swego rodzaju bunt przeciwko bezmyślnego wydawania rozkazów. Nabrał jaj. Spodobał mu się. Tuż przed wzleceniem Kaioshina do Towy, wsunął mu delikatnie pod pas ukrywany malutki skrawek papieru, na którym zapisana była krótka wiadomość o niejednoznacznie brzmiącej treści:
"Może później. Czekaj na mnie. - 白"
Pozostał on na ziemi, założył ręce na piersi i krótko oznajmił swoją oficjalną przynależność na tę chwilę:
- Ja zostaję.
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 15, 2017 9:50 am
Nie otrzymując nawet odpowiedzi na swoje pytania dziewczyna prychnęła tylko pod nosem. Została pominięta, a niech i tak będzie nie będzie nic mówić od co! Najwyżej znów później zapyta, słuchała uważnie co inni mają do powiedzenia. Inni zadawali pytania, inni mieli wątpliwości wszystko to było niby ciekawe. Ale czy warto teraz tracić czas na to gadanie? Przecież ważna jest teraz każda minuta, no ale skoro trzeba to nie ma co trzeba przeboleć. Zainteresował ją jednak zwój w którym ta mała pokazywała przyszłość, zaraz to znaczy że ona by w razie czego mogła udowodnić że nie kłamała. Jednak to będzie ciężko zajumać ów zwój, no nic później będzie nad tym myśleć, bo teraz działo się coś innego. Kolejny portal się otworzył, tym razem wyleciało z niego kilka postaci. Neko obserwowała to, widząc związanego a potem innych zamachnęła ogonem.
-Typowe laska obiecuje moc, i wszyscy lecą. Wiadomo że to jest podpucha. Przeszkadzamy jej w planach przez co chce się nas pozbyć. A potem nas wykorzysta, a gdy nie będziemy już potrzebni zabije nas lub coś podobnego.
Mruknęła tylko, potem przypomniała jej się wypowiedź o smoczych kulach, hmm było by to super bo mogła by prosić by jej dziadek wrócił, ale to nie w tych czasach. Jakby oni dwoje się spotkali oj działo by się pewnie wiele. Choć kule i tak były ciekawym argumentem, dzięki nim mogła by przywrócić dziadka. Jednak nie w tych czasach bo przecież, jeśli to by się teraz stało kto wie jakie by były tego konsekwencje. Później będzie się tym martwic, spojrzała na Towę, już jej nie lubiła bo nie będzie jej jakaś wywłoka mówić co ma robić. A to ze ma przydupasów, pokazuje ze albo jest słaba, albo przebiegła. Potem Trunks pokazał poziom mocy.
-ładny ssj, choć przy odrobinie treningu może i być osiągnął większy.
Mruknęła cicho machając ogonem, więc ona tu zostaje ale tylko po to by się doszkolić zdobyć kule i by jej życie wróciło do normy. Po to tu przybyła.
-Niestety stara purchawko zostaje tu.
To było jej ostateczne zdanie na ten temat, dlatego też stanęła po stronie trunksa i innych. Jednak teraz bała się czy nie będzie musiała walczyć z owym harim, a przecież by tego nie chciała.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 15, 2017 2:57 pm
~SOUNDTRACK~

Haricotto uśmiechnął się, kiedy dostał odpowiedź na swoje pytanie. Czyli było tak jak podejrzewał. Bogowie i ich upadli koledzy bawili się w wojenkę, wplatając w to innych, niewinnych ludzi. Saiyanin podjął decyzję wcześniej. Potrzebował kogoś, kto go wytrenuje, a Time Patrol dawał mu taką okazję.
Gdy niebo się rozstąpiło i uformował się kolejny portal, Saiyanin spojrzał do góry. Przez błękitną dziurę wyleciał mężczyzna. Martwy. Jego ciało upadło na trawę, malując ją czerwonym kolorem krwi. Atmosfera się zagęszczała, a ludzie coraz bardziej się w tym gubili.
Z wyrwy w niebie wyłoniły się cztery osoby plus chłopak trzymany na uwięzi przez jakąś magiczną zdolność. Po chwili został ciśnięty o glebę z takim samym impetem jak ciało poprzedniego nieszczęśnika. Haricotto widząc to, podbiegł do rudowłosego chłopaka by sprawdzić, czy wszystko z nim w porządku.
- Wszystko gra? Trzymaj się. - wyszeptał, pomagając mu się podnieść. Przerzucił jego rękę przez swoje ramię, mocno go złapał i podtrzymywał go tak długo, dopóki on sam nie stanie na swoich nogach. Widząc jak został potraktowany on, jak i martwy biedak, Haricotto miał przebłyski okrucieństwa jakiego zaznał na Vegecie, gdy musiał się ratować, wbrew woli zostawiając swojego starego przyjaciela. Po chwili w jego głowie pojawił się obraz starszej kobiety, którą nazywał babcią. Była ona tarmoszona przez żołnierzy Armii Czerwonej Wstęgi. Przemoc goniła przemoc, wszyscy byli źli, nikt nie był dobry.
Młodzieniec spojrzał do góry, ku Towie i Miirze. Spojrzenie miał poważne. Wiedział, że sytuacja jest beznadziejna, jednakże zachował spokój. Panika jeszcze nikomu nie pomogła. Czuł dreszcz, który przechodził przez całe jego ciało. Z jednej strony był podekscytowany, a z drugiej przestraszony i przygnieciony prezentowanym poziomem mocy. Wtem odwrócił głowę w bok, słysząc wybuchające scoutery. Oczom jego ukazał się Trunks, który spowity był złotą aurą, a jego włosy stały ku górze, błyszcząc kolorem złotym.
- Super Saiyanin? - zapytał siebie, w myślach. Czyli jednak te wszystkie legendy były prawdziwe i istnieje wojownik o wspaniałej mocy! Ale cóż z tego, skoro Miira śmiało stwierdził, że to na nic? Nie. Moc Super Saiyanina nie może być tak słaba! To na pewno tylko pozory! Odwrócił się więc znów twarzą do Time Breakersów, dobrze się im przyglądając. Gdy młodzieniec, którego trzymał mógł stać już normalnie, puścił go, uśmiechając się do niego lekko.
- Będzie dobrze. - powiedział krótko, klepiąc go po ramieniu. Po tym stanął tuż przy Tensie, Honoberucie, Jirrim i Nekomi. Wybrał stronę Time Patrolu, ponieważ chciał zakończyć ciągle narastającą przemoc, chciał pomagać tym, którzy sami nie dają rady.
- Oi, Trunks. - powiedział krótko, kontynuując po chwili - Możesz na mnie liczyć. - po czym spojrzał na niego, uniósł kąciki ust w delikatnym, jednak pewnym uśmiechu i skinął do niego porozumiewawczo głową. Następnie z tym niezłomnym uśmiechem, spojrzał na każdego z towarzyszy, pokazując im tzw. "okejkę".
Faktycznie nadeszły mroczne czasy. Wybieranie stron, to było coś, co Haricotto znał od zawsze. I szczerze powiedziawszy miał tego dość. To był ostatni raz. Ostatni raz, który zakończy złą passę i przyniesie coś nowego, miejmy nadzieję, że coś dobrego.
Mimo tej całej sytuacji, krew Saiyanina paliła się do walki. Gotowała się i wrzała, dając podświadome sygnały wojownikowi, by ruszyć, by uderzyć i by zmieść z powierzchni ziemi Time Breakersów. Rozum jednak podpowiadał coś zgoła innego, tym razem biorąc górę w tym sporze.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 15, 2017 6:39 pm
Uzyskawszy odpowiedź Beatroo był mocno zdezorientowany. Nie spodziewał się ujrzeć tego rodzaju dowodu, jakim był ruchomy obraz na zwoju papieru. Jak dotąd papier mógł zawierać jedynie obraz statyczny, a wiedza o dostępnej w kosmosie technologii jak i wyobraźnia nie dopuszczały myśli, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Z drugiej strony strony utwierdził się w przekonaniu, że bierze udział w wydarzeniu niezwykłym na skalę całego wszechświata. Takie wrażenie zainicjowała błyskawiczna podróż, a pewności dodała mu prezentacja przyszłości przez Panią Czasu.
- To musi być jakaś magia, przecież to nie jest możliwe, by papier nosił na sobie film. Kurwa, nie wiem co tu się dzieje, ale czuję, że powinienem się koło nich zakręcić. Muszę być ostrożny, nie wiadomo co będą chcieli zrobić. Nawet ten przyjeb Jeessy jest ode mnie silniejszy. Ciekawe jak mocni są ten gość i kobieta? - pochylając głowę i nie wypowiadając już ani słowa rozmyślał dalej. Liczył na to, że milczenie zostanie uznane za odpowiedź twierdzącą. Zresztą nie chciał mówić nic więcej, bo nawet nie wiedział co powiedzieć, by nie popsuć wrażenia o sobie.
Kolejny szok spotkał go, gdy nad głowami otworzył się portal, z którego wypadł martwy mężczyzna, a za nimi wyszły kolejne tajemnicze osoby. Kolejno wielki gość z drobną kobietką, która wyglądała na rasowo podobną do shinjinów oraz rudowłosym zakładnikiem. Chwilę potem portal przekroczyła para niebieskoskórych postaci nieznanej rasy, która wyglądała na przywódców całej grupy. Ten duet przypominał mu parę typu domina i jej niewolnik. Kobieta nosiła szpilki, opięty strój, a biust zakryła bardzo oszczędnie, zapewne po to, by kusić tym potencjalne ofiary. Mężczyzna zaś był napięty, poddenerwowany i sprawiał wrażenie uległego kochanka.
-O kurwa, ale świńska ekipa - pomyślał Beatroo. Wysłuchał tego, co mieli do powiedzenia, co nie tyle utwierdziło go w przekonaniu, a wręcz zmotywowało do tego, by opowiedziećsię po stronie Pani Czasu. Zakładniczka przypominała wyglądem Kaioshinkę, jak i dwóch pozostałych tej rasy, którzy zostali zaproszeni na to spotkanie.
Prawdziwego szoku doznał jednak nie po drętwej, jak uznał, przemowie kobiety, lecz po nagłej metamorfozie Trunksa i zasłyszanym haśle Super Saiyanin. Czyżby to był Super Saiyanin? Czy on w ogóle jest nasz? Nie wygląda, to musi być jakiś mieszaniec jeśli już - Beatroo nie mógł znaleźć wytłumaczenia dla transformacji Trunksa, a co do uznania do za Saiyanina miał jeszcze wiuększe wątpliwości.
Postanowił odezwać się i zadeklarować chęć opowiedzenia się po stronie Kaioshinki Czasu.
- Przychodzicie tu i rzucacie trupa jednego z nas. Trzymacie zakładnika, a pani ważna obiecuje nam siłę, sławę i władzę. Jak dużą? Szpary popuści, gałę opierdoli, czy te cycki na wierzchu nosi tylko po to, by się prawiczki podjarały? Ten naprężony pajac ma cię co noc czy tylko jak jest grzeczny? Ja tu zostaję i nie pierdol mi tu głupot. - zadeklarował Beatroo wskazując palcem na Towę, po czym skierował ten sam palec w kierunku shinjina, który zdezerterował.
- To że te małe, pstrokate dziwaki poszli to ja rozumiem, ale jak usłyszałem twoje pretensjonalne orędzie to sobie pomyślałem, pajacu, że twój łeb zleci jako pierwszy. Zresztą od początku mi twój boski autorytet koło chuja latał jak patrzyłeś z pogardą na dziewuchy i biedaka co się porzygał przez te podróż. Byle leszcz na nas tak się patrzeć nie będzie. - Beatroo tym samym nie tylko opowiedział się po stronie Chronoi, ale też rzucił Shinowi osobiste wyzwanie. Potem wykonał krok w kierunku Kaioshinki jakby wyrażając zaufanie i poparcie dla jej frakcji, a machając palcami lewej dłoni wykonał gest zaproszenia dla pozostałej trójki, która się jeszcze nie określiła.
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Sty 15, 2017 11:44 pm
Iwaru przyglądał się tej całej niecodziennej i nieprawdopodobnej sytuacji. Nie analizował jednak dogłębnie każdego zdarzenia, bowiem nie miał na to ani czasu ani ochoty. Analizował głównie to co mówili do wszystkich te osoby, które prawdopodobnie zaaranżowały to spotkanie. Demony próbujące przejąć władzę we Wszechświecie za pomocą manipulacji czasem. To wszystko co wyniósł z wypowiedzi Trunska. Poskładał po prostu wszystkie wypowiedzi i pytania w jedno i powstała oto właśnie taka prosta sentencja, która wyglądała jakby rodem wyjęta z filmu fantasy albo jakiejś mangi czy gry komputerowej. Ale to była rzeczywistość. Bardzo zaciekawiło go to co mówił Trunks o problemie Ziemi. Czerwoną Wstęgę można było pokonać i nawet dostał słowne zapewnienie, że ktoś udzieli pomocy. No i zawsze można było przywrócić wszystko do poprzedniego stanu za pomocą ... o cholera, znowu jakiś element fantastyczny ... magicznych Smoczych Kul. Szkoda tylko, że powiedział to tak głośno, że większość prawdopodobnie o tym usłyszała i teraz pewnie zaraz zleci się hołota i będzie trzeba o nie rywalizować, ale jeśli znajdują się na Ziemi to należą do ziemian i żadne gluty, jaszczury czy inne stworzenia nie położą na nich łapsk. A jeśli są gdzieś indziej? I tak je przejmie. A później? Kolejny portal. Wypadło z niego ciało, prawdopodobnie martwe. Później jacyś inni kolesie. Oj ... działo się, działo. To byli wrogowie, a przynajmniej wrogowie Time Patrolu, Time Breakersi. Iwaru musiał przyznać, że ci wyglądali całkiem ... fajnie. Ich przywódczyni, Towa, była całkiem fajna i seksowna. Chociaż nie wypadało mi tak myśleć o moim potencjalnym wrogu. Cała ta zgraja przykuła uwagę wszystkich. Teraz nadszedł bowiem moment decyzji. Mogł się zgodzić z jaszczuroczłekiem. Pakowanie się w manipulację czasem jest z natury niewłaściwe. Drugiemu jaszczurowi natomiast posłał bardzo wrogie spojrzenie i powiedział:
- Niech ten cały Frieza odwali się od Ziemi. Nie potrzebujemy drugiego uzurpatora. A reszta Wszechświata, o ile będzie istnieć, mnie nie obchodzi.
Słowa oczywiście były skierowane do Jirriego, którego imienia oczywiście 19-latek oczywiście nie znał. Po pewnym czasie większość określiła swoją stronę. Większość większości stanęła po stronie Time Patrolu, bo chyba nie dali się zwieść tej marnej podpusze. Iwaru podobnie jak dwie dziewczyny uważał, że to jakaś szemrana zagrywka. Jednakże mniejszość większości postanowiła dołączyć do Towy. To prawdopodobnie albo głupcy albo osoby, które chcą siać zamęt i zniszczenie. Chociaż może to osoby, które przyłączyły się do Time Patrolu zostaną wkrótce oszukani i tak naprawdę to ten chłopak, który tak nagle przemienił się ... w złotego chłopaka, dziwne, a także jego towarzyszka ich omamili? Najbardziej naszemu głównemu bohaterowi w pamięci zapadły słowa Beatroo. Pojechał po nich jak po zwyczajnych psach i sukach. Iwaru stanął obok niego i tak samo jak Trunks poklepał Ziemianina, tak samo Ziemianin poklepał Saiyajina. Mogło to trochę komicznie wyglądać, bowiem różnica wzrostu robiła swoje.
- Dobrze powiedziane. Jestem Iwaru.
No i w końcu przyszedł czas, by 19-latek określił siebie. On jednak zrobił to w bardzo nietypowy sposób. Podszedł do Noote (NPC z podanego posta), która gdzieś tam jeszcze była ... chyba. Przytulił ją serdecznie i po chwili puścił, przemawiając do niej łagodnie:
- I co? Dołączasz do tej Towy czy jednak zostajesz z Patrolem? Ja w każdym bądź razie będę wspierał tych, których Ty wesprzesz.
Szybka piłka. Iwaru postanowił trzymać się Noote. Jeśli Noote zdradzi Time Patrol to Iwaru także dołączy do Towy. Jeśli zostanie to chłopak dołączy do Chronoi i Trunksa. Podrywanie dziewczyny wskoczyło na poziom over9000. Chciał dołączyć jednak do patrolu, ale nie mógł jej tak zostawić. Chciał się więc upewnić czy nie zmieni czasem strony konfliktu, chociaż liczył na to, że ta jednak zostanie. Jeśli natomiast Iwaru nie mógł znaleźć Noote, bo gdzieś poszła to zwyczajnie oznajmił, że wspiera Patrol.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 17, 2017 3:48 pm
Kiedy Trunks opowiadal o tej całej wojnie z Łamaczami, Guts wiedział już kogo będzie wspierał w tym starciu. Wolał nie mieszać w czasie. Kilka osób zadało pytania. Chłopak nie zabardzo ich słuchał, ale usłyszał coś o Smoczych Kulach spełniających życzenia. Brzmi ciekawie...Zastanawiał się jak silni mogą być ci Łamacze i co się dzieje z drużyną. Nagle obok nich pojawił się portal i wypadło z niego jakieś truchło. Zaraz za ciałem pojawił się niski osobnik który trzymał za pomocą telekinezy jakieś rudego chłopaka. Do tego pojawiła się kobieta w obcisłym stroju i ktoś kogo wolałbyś nie spotkać. Kobieta zaczeła mówić że zapewni im bogactwa i władze. Prawdopodobnie kłamała. Trunks na jej widok wpadł w szał. Jego włosy uniosły się ku górze i przybrały złoty kolor. Scouter nie wytrzymał i wybuchł. kobieta, Towa powiedziała że to Super Sayianin. Chłopak z zaskoczeniem spojrzał na Trunksa. Jeśli Patrol posiada takiego legendarnego wojownika, to ci Łamacze Czasu muszą być naprawdę potężni. Stanął w pozycji bojowej i czekał na co się wydarzy za chwilę...
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 17, 2017 5:18 pm
MG EVENT

Strony zostały wybrane. Jedni opowiedzieli się po stronie Time Patrolu, drudzy wybrali ścieżkę zła w towarzystwie Time Breakersów. Podczas stawania po dwóch stronach barykady, padały różne słowa, różne obelgi, odbijane jak piłeczka pingpongowa. Z jednej strony na drugą.
Towa jak i jej kompani, przyjęli czekoladę od Laptora i zjedli ją, jednakże nie podziękowali.
Noote przytaknęła Iwaru, potwierdzając jej członkostwo w TP. To było dla niego wystarczającym powodem, by wesprzeć Trunksa i Chronoę.

Najbardziej w pamięci zebranych utkwiły słowa wypowiedziane przez Jirriego, Beatroo i Shina. Dwaj pierwsi wybrali stronę Time Patrolu, zaś ten trzeci, zdradził Chronoę, wybierając stronę Time Breakersów.
Towa patrzyła na wszystko z góry, a słysząc słowa obelgi, jakie kierowane był do niej prosto z ust Jirriego. Uśmiechnęła się jedynie, po czym skwitowała krótko.
- Słodki jesteś. - po czym spojrzała kątem oka na Miirę, który pełny powagi skinął głową. Nie drgnął, nie ruszył do ataku. Czyżby czekał na odpowiedni znak? Podobnym spojrzeniem Towa uraczyła Grevy'ego i Putinę, którzy stali tuż obok. Na twarzach tej dwójki namalowały się wredne uśmieszki, które skutecznie oszpecały ich twarze.

Słowa Shina nieco ugodziły Chronoę, która zaczynała pałać do niego zaufaniem. Jednakże, gdy wybrał stronę Towy, rzuciła mu chłodne spojrzenie.
- Pożałujesz tego. - powiedziała krótko, nie drążąc tematu. Właściwie, nie było czego drążyć. Karty były już wyłożone na stole.
Trunks ciągle stał wzburzony, nie wiedząc czy atakować, czy nie. Miira wcześniej powiedział, że atak z jego strony byłby bezskuteczny. Stał tylko, podtrzymując swój poziom Super Saiyanina, właściwie po nic. Inni patrolerzy, którzy sprowadzili tutaj wybrańców również sparaliżowani byli przez strach. Żaden z nich nie mógł równać się z Miirą, który z spotkania na spotkanie był coraz silniejszy.
Czy aby na pewno sparaliżowani byli przez strach? Gravy i Putine majstrowali coś swoimi palcami, które ciągle były w ruchu, mimo, że oni sami nie zrobili nawet kroku. Tylko wprawne oko, mogło dostrzec co się działo, jednakże cała uwaga skupiona była na Towie i Miirze.
- Czego chcecie!? - wrzasnął w końcu Trunks - Wynoście się stąd! Pokrzyżowaliście nasze plany, nie ma czego tu szukać! - krzyczał coraz głośniej. Miira zmrużył swoje oczy, po czym odpowiedział.
- Zabraliśmy Ci towarzyszy. Zabiliśmy ich, a Ty sprowadziłeś nowych, by przeszli przez to samo? Masz tupet, Saiyaninie. Nie odejdziemy, dopóki nie poniesiesz konsekwencji. - rzucił mu wyzwanie, zaciskając swoją pięść ze złości.

W tym samym czasie, odezwał się Saiyanin o imieniu Beatroo. Zaczął wyzywać Towę i resztą Time Breakersów. Jirri już to zrobił, ale sposób, w jaki zrobił to Beatroo, przeszedł najśmielsze oczekiwania. Albo był głupi, albo tak bardzo pewny swojej siły. O ile wcześniej obelga Jirriego wywołała uśmiech politowania na twarzy liderki TB, o tyle słowa Saiyanina wprawiły ją w szał. Żyłka pulsowała jej na czole tak bardzo, że wydawało się, że żyła ona swoim życiem.
Kobieta rzuciła spojrzenie swojemu mężowi, po czym ten raz jeszcze skinął głową i zniknął. Teleportował się. Nikt nie wiedział, gdzie on jest.


I nagle Trunks zawył, a jego aura go opuściła, wywołując lekki podmuch wiatru. Jego brzuch przebity był przez ostrze, jakie wytworzył na swojej dłoni Miira. Zaatakował od tyłu. Krew tryskała na wszystkie strony, a siknęła znacznie bardziej, kiedy Time Breaker przesunął swoją dłoń w bok, przecinając kolejne centymetry ciała Half-Saiyanina. Dłoń początkowo weszła na samym środku pleców, a wyszła bokiem, tuż pod żebrami. Trunks upadł na glebę, a jego włosy wróciły do naturalnego koloru. To wszystko działo się w ułamkach sekundy.
- NIECH NIKT SIĘ NIE RUSZA!!! - wrzasnęła kobieta, a jej dwójka pomocników, zmiotła na boki opiekunów wybrańców, rozkładając ich na łopatki.
- Miiro, zabij tego... Cholernego... To saiyańśkie bydle... UBIJ JE!!! - krzyknęła, a Miira zniknął ponownie. Pojawił się tuż przed twarzą Beatroo, zamachnął się ręką i przy pomocy swojego Kiai odrzucił na boki tych, którzy stali w szeregu obok Saiyanina. Ostrze przebiło klatkę piersiową fircyka, zaś Miira, zupełnie bezdusznie spoglądał w jego oczy, kładąc po chwili otwartą dłoń na jego twarzy. Energia eksplodowała tuż po chwili, a jej impet zsunął ciało wojownika z zakrwawionej ręki breakera. Beatroo upadł. Nie ruszał się. Był martwy. W przeciągu zaledwie kilku chwil, przelana została saiyańska krew. Trunks i Beatroo, a dokładniej ich ciała, zalały się czerwienią, paskudząc ich ubrania i trawę, a kałuże juchy z każdą chwilą się powiększały.
Miira spojrzał na swoją zakrwawioną dłoń, po czym zwrócił się w stronę powalonego przez wcześniejsze Kiai Jirriego. Ten leżał, jednak nikt z TB nie wyznawał zasady, że leżącego się nie kopie. Wyciągnął przed siebie dłoń, zaciśnięta była w pięść. Palec wskazujący skierowany był w prawą stronę klatk piersiowej Changelinga. Po chwili z czubka palca wystrzelił promień, który przebił na wylot Jirriego. Kolejna dwie wiązki energii przebiły jego barki, a dwie następne zrobiły z jego kolan jesień średniowiecza. Nie dokonano tu mordu, to były po prostu tortury. Pod Jirrim powstawała coraz większa kałuża jego fioletowej krwi.
Towa uniosła swoją dzidę do góry i powiedziała spokojnie, wycofując tym samym rozkręconego Miirę.
- Wystarczy. Ten Changeling był słodki. Niech się nacieszy jeszcze kilkoma minutami życia. Kaioshinko Czasu, przemyśl swoje poczynania. Straciłaś swojego pieska. Następnym razem stracisz coś ważniejszego. - uśmiechnęła się złośliwie, puszczając oczko do zdychającego Changelinga.
Chronoa nie była w stanie się ruszyć. Była przygnieciona powagą tej sytuacji. Poza tym, nie miała żadnych szans w starciu z Miirą. TokiToki gdzieś się zapodział, a pozostali patrolerzy nie byli w stanie się podnieść.
Gravy otworzył ponownie portal, po czym nakazał Laptorowi i reszcie, która się do nich przyłączyła, aby przeszli przez niego pierwsi. Następnie poszła Putine, Towa i Miira, a za nimi, na samiuśkim końcu Gravy, który zamknął przejście, uśmiechając się do tego wrednie.

Nastała cisza.


Chronoa upadła na kolana, załamana. Wszystko poszło nie tak, jak powinno. Wybrańcy zdradzili, a jej najwierniejszy sługa, jej przyjaciel, leżał martwy w kałuży krwi. Po chwili jego ciało, jak i ciało Beatroo znikło. Pozostała tylko krew, która na dobre wsiąkła już w Świętą Ziemię.
- Wszystko na nic... - powiedziała do siebie Kaioshinka Czasu, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. Wtedy też podleciał do niej TokiToki, który nagle się odnalazł i wylądował tuż obok niej, zakrywając swoimi skrzydłami swoją główkę.
Time Breakersi przekabacili na swoją stronę kilka osób, wzmacniając się, a przy okazji jeszcze bardziej osłabiając Time Patrol, który tym razem został sprowadzony do parteru, z którego tak prędko się nie podniesie. Czyżby zło wygrało wojnę, zanim ta jeszcze się zaczęła?
_____
Ci którzy wybrali stronę TB, udajcie się później tutaj - > Sala Narad
Beatroo, po napisanym poście udaj się tutaj -> Droga prowadząca do Pałacu Enmy Daio
Jirri, Twój scouter został zaktualizowany.

Kolejność odpisów już nie obowiązuje. W ten sposób wszystko pójdzie szybciej i sprawniej. Należy jednak zachować kolejność wydarzeń opisanych w tym poście. Na czacie dajcie znać innym, jeśli aktualnie piszecie post.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 17, 2017 7:37 pm
Zaraz po tym jak Hono podjął decyzję, swoje stanowisko w tym konflikcie ogłosił także Jirri. Również stanął po stronie patrolu, jednak chyba zapomniał co Towa robiła z Donem Kee i bez wahania zaczął się zachowywać jak ktoś superważny. Idiota. Potem do akcji wkroczyły glutki, które z dość błahych powodów zdecydowały się na służbę u Breakersów. Następnie ten bóg, który był skory do cwaniaczkowania również zdradził patrol. Drugi z bogów pozostał im wierny. Potem ta która nagle dostała różowy strój potwierdziła że nie przystanie na propozycję Towy. Podobną decyzję podjął Saiyanin Haricotto. A potem odezwał się kolejny małpiaty. Jego wypowiedź w sumie nie do końca wydawała się Honoberutonowi zrozumiała. Jako bezpłciowiec nie mógł wiedzieć co to znaczy "popuścić szpary" czy "opierdolić gałę", ale z tonu w jakim Beatroo się odzywał miał wrażenie, że to nie są zbyt życzliwe słowa. Potem równie źle zaczął się wyrażać o tym rządzącym się Shinie. Jaszczur miał wrażenie że to mogą być ostatnie słowa tego owłosionego na twarzy mężczyzny. Potem chęć dołączenia do patrolu wyraziła kolejna dwójka wybrańców sowy. Później Trunks uciął sobie krótką i nieprzyjemną rozmowę z Mirą. A potem rozpętało się piekło. Hono nie widział wszystkiego wyraźnie, bo sprawca tego piekła poruszał się z niewiarygodną prędkością. W jednej chwili zobaczył kałużę krwi i upadającego na nią Trunksa, potem rozwalony łeb brodatego Saiyana, a potem promienie przebijające Jirriego i błysk portalu. Dopiero po ustaniu blasku zorientował się, że wszyscy leżą na ziemi. Wnet się podniósł i zaczął przyglądać się ciałom Beatroo, Trunksa oraz żywego jeszcze Jirriego. Zaraz trupy znikły, ale Jirri został. Chyba nie był w pełni swych sił. Prędko do niego podbiegł, ukucnął obok niego. Z początku sprawiał wrażenie jakby chciał mu jakoś pomóc, ale tak naprawdę nie robił nic oprócz nucenia mu cichutko na ponurą melodię piosenki:
-Śpiiij koleeego w ciemnym grobie, śpiiiiij koleeego w cieeeeemnym grobie, niech się Freezer przyśni tobie, niech się Freezer przyyyyśni tobie... Ach, jeszcze żyjesz, co? No, wyrazy współczucia, mistrzuniu.
Zaraz potem powstał i odszedł od niego stając nad stawem. Spojrzał w taflę wody i westchnął cicho. No, super się zapowiadało. Mógł w ogóle się na to nie pisać i nawet nie iść z tym całym smokiem. Co też go podkusiło? Teraz zyskał sobie nowych wrogów, i to całkiem silnych. Oj, czy wróci dziś do domu? Bardzo by chciał, prawdopodobnie w tej chwili statek jego ojca wlatywał na orbitę No.79, a Embes przygotowuje pysznego tura. Podrapał się po głowie i spojrzał na jedną z ryb. Te to miały dobrze. Niczego nie były świadome, cały ten konflikt miały w głębokim poważaniu i nie miały właściwie żadnych problemów. W tej chwili im cholernie zazdrościł. Odwrócił się za siebie i popatrzał po ocalałych. Zwrócił uwagę na szlochającą Kaioshinkę. Tego brodacza ledwie co znała, ale Trunks widocznie był jej bliski. Poza tym musiała się nieco podłamać. Wrogowie do niej wkraczają, robią rozróbę i sobie uciekają jak gdyby nigdy nic i zostawiają ją z problemami. To było po prostu chamskie. Usłyszał jej pełne rozżalenia słowa. W jednej chwili obudziła się w nim ta niewielka, szlachetniejsza część jego duszy.
-Bzdura, szanowna pani. Nie wszystko stracone. Są tu ludzie którzy z chęcią zawalczą o swą godność przy okazji pomagając pani w wypełnianiu pani planu, a ta sytuacja tylko ich do tego zmotywuje.
Chciałby coś jeszcze powiedzieć, ale nie miał ochoty. Nie chciał kłamać, bowiem nie miał zamiaru być wiernym sługą różowoskórej. Ale coś jednak powiedzieć wypadało. Zaraz speszony ponownie się odwrócił patrząc na ryby tak, jakby żadne słowo nie padło z jego ust. Jedno wiedział, zabicie choć części z tych łamaczów czasu stanie się jednym z jego najbliższych celów.
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Sty 17, 2017 8:44 pm
Przyszedł wreszcie ten dzień. Dzień, który musiał kiedyś nadejść. Dzień, na który z pewnością czekało mnóstwo osób, które nienawidziły czarnego jaszczura z całego serca. Dzisiaj ich modlitwy zostały wysłuchane. Jirri przestał być bezkarny. Jaszczurka chilli ngdy się nie spodziewała, że ktoś może mu cokolwiek zrobić. Kiedyś Honoberuto mu przywalił, ale nie wziął tego tak na poważnie. Wtedy to była poprostu zabawa. To znaczy... Ani trochę nie przypominało to zabawy, ale ciężko jest to uznać za coś naprawdę ważnego, co w jakiś sposób miałoby na niego wpłynąć. No i szkoda, że nie wpłynęło, bo gdyby zachwiało to jego pewność siebie, napewno nie zachowałby się tak, jak teraz. Napewno nie zaryzykowałby swojego życia po to, by kogoś obrazić i pokazać, co o nim myśli. Nie zrobiłby tego. Napewno nie. Tymczasem, jako że tamto wydarzenie na niego nie wpłynęło, to obraził tę dwójkę dziwaków. Zaraz za to zapłacił. Od początku. Pierwszą ofiarą był Trunks. Jirri akurat zauważył, że jego włosy zmieniły kolor na złoty, gdy nagle za nim pojawił się ten pakerny demon i przebił go energetycznym ostrzem. Obserwował, jak tamten rozrywa go powoli. Nie mógł się ruszyć. Jakiś głos w środku mówił, że powinien mu pomóc, ale jakoś nie potrafił się do tego zmusić. Chwilę potem, przyszedł czas na Beatroo. Najpierw demon pojawił się obok nich. Jirri już chciał się bronić, ale nie miał szans. Został zaraz odrzucony przez falę uderzeniową, którą ten wysoki gość wywołał. Poleciał do tyłu i wylądował twardo na ziemi. Gdy podniósł głowę, Beatroo był już martwy, a na celowniku był... on sam. W jego oczach pojawiło się przerażenie. Nie! No kurwa nie! Nie może przecież tak skończyć! Całe życie przeleciało mu przed oczami, każdy żart, jaki kiedykolwiek zrobił, każda rana, jaką komuś zadał. Niby powinien oglądać to z przyjemnością, ale wyzwoliło to w nim inne uczucie. Żal... Nie wiedział dlaczego, ale żałował tych wszystkich chamskich, niejednokrotnie okrutnych dowcipów... Miira wystrzelił pierwszy promień, który przeszył ciało changelinga. Z jego ust wyrwał się krzyk, który dodatkowo potęgował się, gdy przebite zostały także jego barki i kolana.
- Matko! Co za ból! - zakrzyknął w swych myślach.
Na szczęście, czy też nieszczęście, Towa kazała go oszczędzić. Nie był w stanie się ruszyć, nie mógł nawet na nią spojrzeć, ból go paraliżował. Otworzył oczy dopiero wtedy, gdy oprawcy już odeszli. Zobaczył Honoberuto. Tak! On mu pomoże! Ocali go! Czekał, na jakikolwiek gest, jakąś pomoc... ale ta nie nadeszła. Nadeszła za to chora piosenka. Jirri nie mógł uwierzyć. Jak on może. Po tym wszystkim? Jak to możliwe... Gdy Honoberuto odszedł, oczy jaszczura zaszkliły się... Nie ma przyjaciół. Nie ma nikogo, na kogo mógłby liczyć. To w sumie jego wina. Leżał dalej, nie mógł się ruszyć. Jedyne, co mu pozostało, to liczyć na pomoc...
- Pomocy... Proszę... Pomocy...
Cała jego duma poszła w odstawkę. Żal znów go ogarnął. Jirri nie chciał tak skończyć. Na ziemi. Martwy. Bez przyjaciół.
- Boże... Kimkolwiek jesteś... Ja obiecuję... Ja się zmienię... Tylko proszę, pozwól mi żyć...
Z jakiegoś powodu dało mu to ukojenie. Ból był jakby nieco mniejszy, a żal był mniej dotkliwy. Nie ochodziło go już nic. Poprostu zamknął oczy... I się modlił... Do kogo? Do tego, kto słucha modlitw...
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Sty 18, 2017 4:14 pm
To nie zapowiadało się na przyjacielską wizytę, a jakaś dziwna burza wisiała w powietrzu. Z reguły bowiem wrogowie nie pojawiali się, by zwyczajnie się przywitać i oznajmić swoje istnienie. W tym pojawieniu był cel. Iwaru jako żołnierz Ruchu Oporu o wojnach wiedział dość sporo i nie było istotne czy wojnę prowadzą ludzie, kosmici czy nawet bogowie. Niektóre rzeczy się nie zmieniały. Chłopak po chwili został odepchnięty falą energii i obalony na ziemię. Po jakimś czasie natomiast zorientował się, że zarówno Trunks jak i Beatroo, mężczyzna, z którym 19-latek próbował się zakumplować, nie żyją. No i to właśnie było niezmienne w wojnie. Śmierć, ból, smutek, rozpacz. To właśnie prawdopodobnie dotknęło właśnie cały Patrol Czasu. Jeden z jaszczurów nawet doznał dość poważnych obrażeń. Co z osobami, które sprowadziły tutaj wybrańców? Leżeli gdzieś naokoło i byli chyba nieprzytomni. Ewentualnie nie żyli. Iwaru zaczął więc analizować sytuację. Przeciwnik pokazał na co go stać i osiągnął trzy rzeczy. Po pierwsze, przeciągnął część wojowników na swoją stronę. Po drugie, zlikwidował część patrolowców. Po trzecie, zasiał w sercach pozostałych zamęt i zwątpienie. Z pozoru nic nie można było z tego powiedzieć, ale osoby inteligentny były w stanie połączyć fakty w jeden ogólny, chociaż być może nieprawdziwy, wniosek. Łamacze Czasu zwyczajnie nie mogli pokonać Patrolu. Mogło to wydawać się dziwne, ale wszystko własnie na to wskazywało. Po pierwsze, zwerbowali cześć patrolowców. Zupełnie tak jakby chcieli uzupełnić własne wojska, jednocześnie ograniczyć liczebność przeciwnika. Czyżby Kaioshinka Czasu miała jakieś inne siły? Czyżby mogła wezwać posiłki? Może tego się bali. Dlaczego nie zabili wszystkich od razu? Może nie potrafili, a może nie chcieli wdawać się w walkę, którą mogliby przegrać? Może mają jeszcze innych wrogów i starają się rozegrać wszystko bardzo rozważnie, by nie stracić swojej potęgi i móc kontynuować inne walki? A może zwyczajnie są tak pewni siebie, że bawią się. Wtedy właśnie arogancja i zbytnia pewność siebie ich zgubi.
*Ich da się pokonać!* - pomyślał Iwaru i wiedział, że ma rację. Gra dopiero się zaczęła, a strata pionka i hetmana może i była ciężka, ale nie przesądzała tak na prawdę o niczym. Wszystko można było rozegrać i doprowadzić do szczęśliwego końca. No nic ... trzeba było działać. Chłopak wstał i rozejrzał się. Jego pierwsza myśl powędrowała do Noote. Dziewczyna leżała gdzieś tam nieprzytomna albo martwa. Jednakże jego uwagę przykuł lamentujący Jirri. Nie znał on tej dziwnej kreatury i nawet niespecjalnie ją lubił, ale nie mógł przejść obok niej obojętnie. Nawet gdyby nic nie mówiła to i tak by na nią zwrócił uwagę. Podszedł więc i stanął obok niego, a następnie ukląkł i wziął to coś na ręce. Jirri był strasznie dziwny w dotyku, ale cóż Iwaru miał począć? Zaniósł biedaka w pobliże Kaioshinki Czasu, bo jeśli ktoś miał mu pomóc to tylko ona. Położył go u jej stóp.
- Weź się w garść, kobieto. - w jego głosie wyczuwalna była determinacja i mimo, że mówił niejako do boga to i tak miał to gdzieś. Czuł te emocje. - Temu czemuś potrzebna jest pomoc.
Co nim kierowało? Ano fakt, że Noote jeśli żyje to pewnie jest bezpieczna, a jeśli umarła ... to nic nie da się poradzić. A Jirri żył i był w ciężkim stanie. Nawet jeśli jego dowódca, ten cały Frieza, miał kiedyś zaatakować Ziemię, to jednak na chwilę obecną mieli być sojusznikami, a ciężko było chłopakowi zostawić sojusznika na pastwę losu. Może nawet zawrzeć przyjaźń i tym samym nie dopuścić do kolejnej wojny na Ziemi?
- Nie macie jakichś magicznych, no nie wiem ... - podrapał się po głowie - magicznych, boskich jabłek co usuwają wszelkie choroby i rany?
Oczywiście gdzieś tam istniały fasolki Senzu, ale Iwaru o nich nie wiedział (ah, ten metaGEJming! Twisted Evil).
- Jeśli nie możecie go wyleczyć, to nie pozostaje nic innego jak ...
Wyciągnął w stronę Jirriego dłoń i nagle zaczęła się przed nią zbierać energia Ki, formując kulę. Chłopak wiedział, że jeśli wyleczenie kreatury nie jest możliwe to nie pozostaje nic innego jak tylko ukrócić jej męki. Niech się biedak nie męczy.
Spoiler:
Kumulował energię, by jego atak był potężniejszy i mógł wykończyć ofiarę jednym trafieniem, niemniej jednak robił to także dlatego, żeby dać Kaioshince czas na podjęcie decyzji. Jeśli dało się Jirriego uratować, to wtedy Iwaru zamierzał wystrzelić pocisk w powietrze, ewentualnie rozproszyć go. Po zakończeniu sprawy z Jirrim, chłopak powrócił myślami do Noote. Podszedł więc do niej i dotknął jej szyi, by sprawdzić puls. Był wyczuwalny (chyba?). Była nawet urocza jak tak leżała nieprzytomna. Iwaru zaczęło bić serce. Nie wiedział czemu, ale polubił tą dziewczynę i jej w pewnym sensie nieśmiałość (panie MG, proszę o więcej dialogów z moim ukochanym NPCetem <3). No i obiecała mu randkę, a przecież to on na to spotkanie nalegał. Zależało mu więc. I gdyby był jakimś zboczeńcem i gdyby nie było tutaj innych osób to pewnie by zrobił jej coś bardzo zboczonego. Noote była piękna. Położył tą piękność przed Kaioshinką, by także mogła ją zobaczyć. Głęboko wierzył, że jedynie boski byt może uzdrowić i dlatego zaczął znosić nieprzytomne ciała w pobliże Chronoi, chcąc w ten sposób pomóc.
*Biedak ...* - pomyślał o Beatroo, który już nie żył, ale wrócił do pracy. Na Ziemi bowiem istniało coś takiego jak szpitale. Nawet podczas wojny rozkładano szpitale polowe i znoszono do nich rannych, by móc ich wyleczyć i wyrwać z objęć śmierci i oddać bliskim osobom, a także umożliwić powrót na plac boju. Postanowił zorganizować coś podobnego w tej Komnacie. Po wszystkim postanowił zabrać głos. Zwracał się do samej Kaioshinki Czasu, jednak inni także mogli go usłyszeć:
- Wciągnęłaś nas w to bagno, a skoro to są demony to już nam nie odpuszczą. Jeśli się poddasz to wszyscy umrzemy. Na wojnie atak na wrogą bazę czy miasto nie jest niczym dziwnym. Wiesz co się wtedy robi? Albo się odpuszcza i szuka nowej kryjówki, ewentualnie zwiększa ochronę. Nie znam się na bogach i demonach, ale jestem żołnierzem i trochę o prowadzeniu wojny wiem. A żołnierz bez dowódcy takiego jak Ty, albo ... Twój zmarły towarzysz ... nic nie znaczy. Więc proszę, nie załamuj się i poprowadź nas do zwycięstwa, bo wrogów tych da się pokonać!
Ostanie zdanie Iwaru niemalże wykrzyczał tak, by zmotywować innych do działania i przepędzić strach. Potem już normalnie ciągnął swoją wypowiedź:
- Dwie kwestie. Pierwsza kwestia: Podobno jesteś bogiem. Skoro tak, to pewnie wiesz co się dzieje z istotami po śmierci, prawda? Słyszałem, że idą do Nieba, Valhalli, Edenu, Raju z 47 dziewicami czy coś. Jaka jest prawda? Czy po śmierci możemy spotkać swoich bliskich zmarłych? Jeśli powiesz, że tak to pewnie zmotywujesz część wojowników do przeraźliwej walki i odegnasz ich strach przed śmiercią, co przełoży się na efektywność Twojej armii. Druga kwestia: Oni są bardzo potężni. Musimy więc zyskać siłę. Nie uważasz, że to najwyższy czas, by zacząć coś robić? Słyszałem o tym, że ludzie mogą się przemienić, zyskując dodatkową siłę i wytrzymałość. Czy istnieją inne przemiany? Opowiedz o tym.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Sty 18, 2017 7:24 pm
Shin zauważył wiadomość, przeczytał ją, odpowiedział, lecz najwyraźniej źle ją zinterpretował. Uznał, że biały ma tylko posiedzieć w patrolu, a potem pomóc Time Breakersom w walce o władzę nad wszechświatem. Racja, miał zamiar po pewnym czasie odejść z organizacji Chronoy, a nawet dołączyć do przeciwników, lecz nie czuł on potrzeby czynnie pomagać którejkolwiek ze stron. Na celu miał tylko zwiększenie siły, zdobycie miecza i bezstronna obserwacja dalszych losów konfliktu, którym faktycznie się zainteresował.
Zdecydowana większość zebranych dołączyła do Time Patrol. Padły różne zdania na temat wyboru stron. Szczególnie na tle reszty wyróżniły się wypowiedź czarnego jaszczura, który tylko rozbawił Towę, a także tego irytującego, wszystkowiedzącego Saiyanina, przez którego wpadła w szał. Niebieski ochroniarz na jej życzenie błyskawicznie zarżnął Trunksa, a później odepchnął tłum falą powietrzną. Bóg, pewnie tak samo jak pozostali, odleciał na kilka metrów i padł na ziemię. Nie mogąc się podnieść, słyszał tylko szaleńczy śmiech i krzyk z bólu. Gdy się ocknął, wstał z porośniętego żywą trawą podłoża, otrzepał swoje odzienie i zobaczył wracających portalem Łamaczy, a także znikające ciała koleżki Kaioshin Czasu oraz... właśnie tej wkurzającej małpy. Kamień z serca. Ewentualna praca z tym wrzodem byłaby nie do zniesienia.
Shiro nie myślał o śmierci jak o czymś strasznym i przerażającym, jak zapewne niektórzy z obecnych wybrańców. Codziennie zabijał inne istoty i sam narażał się na śmierć. Był do niej w pewnym sensie przyzwyczajony i traktował ją jak coś normalnego. Pewnie gdyby zdążył się bardziej przywiązać do któregoś z wojowników, byłoby mu później smutno po jego stracie, ale z powodu śmierci tamtego brodacza czuł wyłącznie ulgę.
Gdzieś tam spoczywało jeszcze jedno ewidentnie w niezbyt dobrym stanie ciało, lecz to nie znikało. Należący do błaznowatego Changelinga zbiór podziurawionych organów jeszcze żył. Konał w męczarniach, dobijany jeszcze przez niskich lotów wokal swojego towarzysza. Pustelnik zawsze starał się kończyć żywot zwierząt na posiłek szybko. Nie chciał też by ten rogacz, mimo iż głupi i działający na nerwy, odchodził powoli. Podszedł do jaszczura i wycelował weń otwartą dłonią, ładując kulę energetyczną, by zakończyć jego katusze. Przerwał mu jednak ziemianin zwany Iwaru, który podniósł ciemnoskórego i poszedł z nim na rękach do Chronoy. Bóg niezmiernie się zdziwił, jednak postanowił mu nie przeszkadzać. Rozpłynął w powietrzu wytworzoną sferę Ki i zaczął śledzić wzrokiem śmiertelnika. Ten postanowił przywołać rozpłakaną Kaioshinkę do porządku i prosić ją o uleczenie sojusznika. Być może miało to sens. Zdecydowanie jednak bardziej nabrał do niego szacunku po wywodzie na temat dalszych działań wojennych i całkiem słusznych na tę chwilę pytaniach. Gość z pewnością nie kłamał i miał już do czynienia z wojną. Postanowił, ze względu na zainteresowanie tym odzianym w czerń żołnierzem a także na słaby stan swojej pracodawczyni, wyręczyć ją i, zbliżając się do niego niespiesznym krokiem, udzielić mu odpowiedzi na pytania.
- Po śmierci Enma sprawdza listę twoich czynów i wsadza razem z resztą dobrych duszyczek do nieba, lub zsyła cię na męki piekielne. A co do przemian... Posiadasz je ty, posiada je tamten Saiyanin - wskazał na Gutsa - posiadam je także ja. Spora część ras w kosmosie potrafi się transformować. Tylko nie każda o tym wie.


Ostatnio zmieniony przez Shiro dnia Czw Sty 19, 2017 4:32 pm, w całości zmieniany 1 raz
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Sty 18, 2017 10:14 pm
W jednej sekundzie, dosłownie w mgnieniu oka, Trunks i Beatroo stracili swoje życie. Haricotto powalony przez Kiai Miiry, leżał kilka metrów dalej, próbując się podnieść. Serce mówiło "walcz!", a rozsądek podpowiadał "nie wstawaj!". Saiyanin mógł tylko patrzeć na rzeź, której i tak nie mógł w szczegółach ujrzeć. Miira poruszał się tak szybko i władał taką mocą, że patrzenie na to sprawiało ból.
Kiedy wydawało się, że już po wszystkim, że już gorzej być nie może, jeden z Changelingów, czarny Jirri (Jirri Black, hehe) zostaje torturowany. Klatka, ramiona i kolana. Napastnik dokładnie uniemożliwił mu jakąkolwiek możliwość poruszania się. Haricotto tak bardzo chciał mu pomóc, jednakże gdyby ruszył, spotkałby go ten sam los, o ile nie gorszy. Zdołał jedynie wykrzyczeć głośno:
- Przestań! - jednakże w wirze wydarzeń, zostało to całkowicie zignorowane.

Time Breakersi opuścili Komnatę Czasu, zostawiając rozbitych wojowników jak szachy, które ktoś w przepływie złości strącił z szachownicy. Fasolka podniósł się. Ujrzał wtedy, że Chronoa jest załamana. Nic dziwnego, straciła swojego przyjaciela. Chyba przyjaciela. Następnie oczy wojownika utkwiły na Jirrim, do którego podszedł Honoberuto, śpiewając mu coś na ucho, w czasie gdy ten jęczał z bólu i błagał o ratunek. Iwaru był kolejnym, który przejął się umierającym Changelingiem. Zaniósł go do Kaioshinki Czasu, a jedyna myśl, jaka pojawiła się w głowie Fasolki, brzmiała "może faktycznie będzie w stanie go uleczyć?".
Słysząc krzepiące słowa towarzyszy, Haricotto podszedł do Chronoy, gdzie większość z nich się znajdowała. Poza Honoberuto, który stał kawałek dalej.
- Czcigodna Chronoo. Iwaru dobrze mówi! Przegraliśmy bitwę, ale to nie jest koniec wojny. Zamierzam stać się Super Saiyaninem i wspomóc Cię moją mocą. Jestem pewien, że nie ja jedyny. - wtedy też rzucił spojrzenie i delikatny uśmiech tym, którzy obok niego się znajdowali. Haricotto już wcześniej słyszał o Super Saiyaninie, co prawda była to legenda, ale widząc przemienionego Trunksa, którego Miira nazwał właśnie tym mianem, wojownik nabrał pewności i wiary. Też się nim stanie!
- Straciliśmy dwóch wojowników, ale... Jestem pewien, że nawet bez ich pomocy, po odpowiednim treningu, będziemy w stanie pokonać każdą przeszkodę. - wtedy poklepał po ramieniu Iwaru, zgadzając się z wypowiedzianymi przez niego słowami. Obaj aktualnie mieszkali na błękitnym globie, jakim była Ziemia.
Zaciekawiły go słowa Shiro, który w końcu wypowiedział coś więcej, niż tylko jedno słowo. Haricotto posłał mu porozumiewawcze spojrzenie, po czym skinął głową.
Mimo, że Saiyanin odczuwał ból, upokorzenie i straszliwy gniew, po tej straszliwej porażce, gościł na swojej twarzy uśmiech, którym chciał pokrzepiać do walki innych.
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Sty 19, 2017 12:02 am
To co się działo było szybkie i szokujące, w jednej chwili byli wszyscy razem. a teraz zamieszanie nie złe, jednak do rzeczy. Neko przez chwile nie rozumiała co tu się dzieje. Choć większość wybrała tą dobra stronę chyba. To stara purchawa wysłała swojego przydupasa na pokazówkę. I to nie byle jaką, bo tamten co był z nami jak on miał no ten bródka został dźgnięty. A potem ten cały Trunks to co się działo sprawiło ze dziewczyna stała jak wryta, nie rozumiała dla czego to się działa, czemu ona aż tak bardzo chce ich pozabijać. No niby niby wiadomo ze mieli by walczyć z wrogiem. Ale teraz to za szybko, czasem i tak bywa że już atakują. Ale to po to by morale osłabić. Dziewczyna potrząsnęła łepkiem, i nawet spoliczkowała się łapkami leciutko by się obudzić. Musiała być dzielna, no moze nie tylko dla nic ale też dla samej siebie. Spojrzała po wszystkich co zostali, po czym podeszła do kaioshinki czasu i bez słowa przytuliła ją to czasem dalej więcej niż nie jedne słowa.
-Będzie dobrze my się nie poddamy, możesz na nas liczyć.
Uśmiechnęła się do niej, a potem do reszty.
-No dobra nie marnujmy czasu gdzie te treningi i ci źli damy rade póki mamy siebie. Bo przyjaźń najsilniejsza jest.
Spojrzała jeszcze an iwaru,
-Ty ludek spróbuj mu coś zrobić a osobiście cię kopnę w tyłek.
Zaśmiała się pokazując język i czekała na to co ma się stać.

/ Za błędy misz masz i w ogóle sorka ale gorączka 39,5 stopnia mnie męczy do tego kaszek, katar gardło i ledwo się ruszam. Ale dla was mordeczki to choć w agonii bym odpisała Smile
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 12:59 am
MG - Event


Chronoa była w wielkiej rozsypce, widać było po niej, że po prostu zamarła. Łzy leciały jej z oczu samowolnie, patrzyła w jeden punkt zdezorientowana, martwa w środku, zniechęcona, bez chęci życia. Słowa zebranych nie docierały do niej. Nawet kiedy Iwaru przyniósł umierającego changelinga... Chronoa po prostu była jakby nie obecna w tym momencie. Lecz gdy Iwaru zamierzał wykończyć Jirriego, po prostu skracając jego męki Kaioshinka pokręciła głową nadal w nieobecnym stanie i cicho wyszeptała:
-Za dużo śmierci. Za dużo...-Łzy nadal spływały po jej policzkach.
Jirri nie czuł już bólu, jego rany były tak poważne, że przestały go boleć. Odpływał świadomością gdzie indziej... Nie widział już nic oczami, nie słyszał nikogo, ciało zaczęło drżeć.
Opiekunowie nie byli wcale nieprzytomni, po odrzuceniu ich torsy od razu się podniosły, jednak jakąś chwilę nadal nie mogli się poruszyć. Dopiero po minucie, dwóch byli w stanie coś w ogóle zrobić. Dopadli się do tych, których sprowadzili sprawdzając czy wszystko z nimi okej, jedynie niebieskiego smoka już nie było ponieważ był przewoźnikiem. Wtedy wszyscy zebrani tutaj mogli usłyszeć dźwięk podobny do tego jaki usłyszeli podczas przenoszenia się w to magiczne, święte miejsce, które teraz nie miało nic wspólnego ze świętym. Krew, wymiociny, łzy, pot, ból. To wszystko wsiąkło w trawę, to wszystko zostawiło trwały ślad nie tylko na tym miejscu, ale także na ciałach wojowników. Dźwiękiem był szum wody, jakby płynący szybko strumień. Zobaczyli światło i przed wszystkimi zebranymi, w miejscu w którym przed chwilą stali Tim brejkersi otworzył się niebieski portal. Serca się zatrzymały, żołądki podeszły do gardeł, jednak zamiast demonów z portalu wyszła jedna osoba, miała bardzo przyjemną twarz, jednak jego mina była sroga. Posiadał długi, czerwony kij przewieszony przez ramię, czerwony płaszcz i rozczochrane, czarne włosy.
Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Son_go10
Rozejrzał się pośpiesznie i w wielkim zdziwieniu.
-Kaioshinko! Przepraszam... Nie miałem pojęcia...-Rzucił szybko od razu do niej podbiegając, otulił ją ramieniem a ta jak zaczarowana od razu ucieszyła się na jego widok i przylgnęła do jego ramienia. Wojownik sięgnął ręką za płaszcz i wyjął jakieś małe coś. Włożył to do buzi Jirriego i zacisnął parę razy jego szczękę. Uczucie, które opanowało młodego changa było co najmniej magiczne. Jakby wszystko co do tej pory zaszło było snem, otworzył oczy a jego rany zupełnie się zagoiły, jego energia odnowiła a zdrowie było w jeszcze lepszym stanie niż poprzednio. Teraz uśmiechnął się do Chronoy, która patrzyła na chłopaka jak w obrazek. Wiedział, że potrzebuję jeszcze czasu. Powstał z kolana i spojrzał na wszystkich zebranych.
-Nazywam się Goku. Pochodzę podobnie jak wy z innej linii czasowej. Kaioshinka Czasu poprosiła mnie o pomoc, przyłączyłem się do was, lecz przybyłem za późno... - Zrobił krótką przerwę i zerknął na dwie kałuże krwi, przy których nie było żadnych ciał - Miałem przybyć do was praktycznie na sam koniec, otwierając wam portale i... Eh, w każdym razie nikt nie spodziewał się tutaj gości. Wybaczcie mi wszyscy, gdybym tutaj był może mógłbym to jakoś zatrzymać... - Znowu spojrzał na Chronoę, która teraz powstała ocierając łzy.
-Dobrze, powiedz im. Muszą stać się silniejsi, skoro mamy tak odważnych członków. Daj im tego co potrzebują, proszę.-Powiedziała Kaioshinka.
-Dobrze więc. Otworzę za chwilę trzy portale prowadzące do trzech różnych planet. Będzie to planeta Ziemia, No.79 oraz Vegeta. Na każdej planecie będziecie mogli nauczyć się innych technik, u wojowników silnych, lecz to od was zależy czy zdołacie ich przekonać do tego by was wyszkolili.-Powiedział Goku naciskając czerwony przycisk w dłoni. Otworzył się pierwszy portal.
-Portal prowadzący na Ziemię. Znajdziecie tutaj wojownika o imieniu Kame Sennin. Ziemianin ten nauczy was techniki kamehamehy, silnej fali uderzeniowej wypuszczanej z rąk lub Spirit Punch czyli wzmocnionego ataku energią czy to pięścią czy nogą. Na Ziemi znajduje się również wojownik o imieniu Tenshinhan, który nauczy was techniki Dodonpa czyli promienia energii wystrzeliwanego z jednego palca lub techniki Kikoha czyli silnej wersji Ki blasta w formie promienia. Znajdziecie tutaj również Yamche, nauczy was swojego specjału, Wolf Fang Fist potężnej kombinacji ciosów. - Goku przeszedł kawałek dalej, nacisnął kolejny raz guzik i otworzył drugi portal.
-Ten portal prowadzi na planetę Vegeta. Znajdują się tutaj Nappa oraz Toma. Nappa może nauczyć was techniki Double Sunday polegającej na wystrzeleniu z rąk dwóch promieni energetycznych, które mogą lecieć każda w innym kierunku oraz techniki Exploding Wave, która jest obszarowa i niszczy spory obszar tylko przez uniesienie dwóch palców ku górze a także Kill Driver, która polega na stworzeniu energetycznego okręgu wokół którego panują silne wyładowania. Natomiast Toma może nauczyć was techniki Power Ball, przydatnej jeśli nie ma księżyca w pobliżu a ktoś z saiyan zapragnie przemienić się w małpę... Toma nauczy was również techniki Energy Blast Volley, polegającej na wystrzeleniu kilku pocisków energii, które rozpraszają się i ze wszystkich stron atakują przeciwnika. - Goku znowu odszedł kawałek i ostatni raz nacisnął guzik. Spojrzał tutaj na changelingi.
- Natomiast ten portal otwiera wam drogę do domu, jednocześnie dając wam szansę nauki technik u Sauzera, Dodori lub Kapitana Ginyu. Sauzer uczy Ki sworda, miecza z energii, Dodoria uczy Kikohy natomiast Ginyu naucza technik takich jak Death Cannon, Mouth Energy Wave czy Explosive Wave, ogromnego wybuchu dookoła nas. Wybierając daną planetę, odpowiednią dla waszej rasy wypowiedzcie imię osoby u której nauki chcieli byście zacząć. Wylądujecie możliwie blisko nich.
-Natomiast ciebie Shiro, za twoją lojalność zostaniesz nagrodzony treningami tutaj, na planecie Kaioshinów. Kaikon, były opiekun... Shina nauczy cię czego chcesz a co on osobiście zna. Invisible Eye Blast technika wystrzału energii z oczu, Energy's Last kula energii, która ładowana jest do momentu aż wybuchnie i przemieni się tym samym w promień energetyczny, Flame Shower wyplucie energii w formie fali lub wspomnianej już Kikōhy. Potrzebujemy was silniejszych i macie moje słowo, że traktujemy każdego równo, nie jesteście gorsi. Proszę, wróćcie silniejsi... - Dodała Kaioshinka stając obok Goku.
_____________
Guts oraz Yaki odpadają z Eventu. Guts nie odpisał już na czas 3, może 4 raz. Yaki zadeklarował, że nie odpiszę bo nie ma czasu.
_____________
Kame sennin - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t31-teren-przed-domem#1737
Tenshinhan - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t170-gory
Yamcha - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t171-pustynia
Nappa - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t60p25-bar-supa-saiya
Toma - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t163-magazyn
Sauzer - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t219-koszary
Dodoria - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t186-bar
Ginyu - https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t134-platforma
Kaikon - Nagle za Shiro Surprised, łapie go za ramię i z/t -> https://dbanotheruniverse.forumpolish.com/t65-rzeka


Ostatnio zmieniony przez Laptor dnia Pią Sty 20, 2017 9:50 pm, w całości zmieniany 2 razy
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 12:21 pm
Wszyscy pocieszali Kaioshinkę Czasu. Była w paskudnym stanie, ale co się dziwić? Człowiek załamałby się w takiej sytuacji, więc fakt, że była bogiem i również odcisnęło to na niej piętno znaczył, że była bardzo związana z Trunksem. Beatroo dopiero poznała, ale to właśnie była jej wina, po części, że zginął. Co prawda sam dołożył oliwy do ognia, ale gdyby Chronoa nie kazała go tu sprowadzić, prawdopodobnie żyłby dalej na Vegecie.
- Będzie dobrze. - wyszeptał Haricotto, stojąc przy Iwaru i przy kucającej na ziemi bogini. Mimo porażki, złości, żalu i gniewu, Saiyanin wyniósł ważne lekcje z tego dnia. Liczyła się tylko moc. Im więcej siły się ma, tym więcej można dokonać. Z tą myślą postanowił opuścić Komnatę Czasu i wrócić do swoich treningów. By wzmocnić siebie i swojego ducha. By zostać Super Saiyaninem i położyć kres tyranii. Gdy już miał pytać o drogę powrotną, o portal, który sprowadziły go z powrotem na Ziemię, niebo znów zaczęło szaleć.
- Kolejny portal!? - Fasolka odwrócił swoją głowę w stronę niezwykłego zjawiska. Zacisnął swoje pięści, będąc gotowym do ewentualnej walki, nawet jeśli miałby paść po jednym uderzeniu. Na całe szczęście, z portalu wyłonił sie ktoś inny, niż Time Breakersi. Czule objął Chronoę i zaczął ją pocieszać. Już w tej chwili Haricotto wiedział, że to dobra i miła osoba. W dodatku wyglądał...
- Kakkoī*!! - wykrzyczał, a jego oczy się zaświeciły. Strasznie spodobał mu się uniform przybyłego wojownika. Zważywszy na sytuację, Haricotto szybko się opamiętał, poważniejąc w sekundzie. Był pod wrażeniem nie tylko jego ubioru, spokoju, ale także tego w jak krótkim czasie wyleczył Jirriego, który jeszcze przed sekundą konał. Magiczne lekarstwo, takie jak to, przydałoby się na Ziemi i Vegecie, gdzie z dnia na dzień liczba ofiar rośnie.
Goku, jak się później okazało, także pochodził z innej linii czasowej. Te zawirowania z czasem sprawiały, że w głowie Saiyanina wszystko wirowało. Zbyt dużo informacji na raz!

Mężczyzna otwierał portale, które prowadziły do różnych Mistrzów Walki. Haricottowi najbardziej do gustu przypadł opis Kame Sennina, który uczył "silnej fali uderzeniowej", która nazywała się "Kamehameha. Sama nazwa bardzo spodobała się młodzieńcowi, więc od razu podjął decyzję, gdzie się udać i z kim trenować. Oczywiście, będzie musiał się postarać o te treningi. Nic nie przychodzi łatwo. Nawet w ryj za darmo dostać nie można...
- Kamehameha? Brzmi ciekawie. Wracam na Ziemię! - zacisnął swoją pięść, którą uniósł na wysokość swojego podbródka. Na jego twarzy namalował się pewny uśmiech. Wojownik znów nabrał pewności siebie. Stanął tuż przy portalu, po czym odwrócił się do reszty zebranych.
- Iwaru i reszta... Musimy stać się silniejsi. Nie wiem jak wy, ale ja nie pozwolę, by pomiatał mną jakiś tam Tamburyn Burak. Jeśli będziecie potrzebować mojej pomocy, wiecie gdzie mnie szukać. Powodzenia! - uśmiechnął się lekko, unosząc dłoń ku górze i pokazując do swoich towarzyszy "okejkę!". Następnie wskoczył w portal, który miał go wysadzić niedaleko wybranego Mistrza Walki - Kame Sennina. Przed skokiem wypowiedział wyraźnie jego imię.

z/t
_____
*- super, fajnie, cool.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 1:03 pm
Honoberuto nawet nie patrzał już na to wszystko co działo się za nim. Nie za bardzo go to wszystko obchodziło. Jedni pocieszali Kaioshinkę, drudzy próbowali coś zrobić z dziurawym jak szwajcarski ser Jirrim. Nie było to nic ciekawego, dlatego nadal obserwował ryby. Nagle jedna wyskoczyła sponad tafli wody chlapiąc przy tym stawową wodą. Odruchowo zrobił unik, zupełnie jakby nie pospolitych kropel unikał, a śmiercionośnych pocisków. No i ani odrobinka wody nie zwilżyła jego twarzy. Wtem usłyszał dziwnie znajomy dźwięk, który już dziś parę razy słyszał. Odwrócił się w jednej chwili zastanawiając się czy czasem łamacze czasu nie postanowili zabić ich wszystkich. Jednak osoba która wyszła z tego portalu, była sama i nie wyglądała na kogoś o złych zamiarach. Prawdopodobnie to również był jakiś saiyanopodobny osobnik. Niemal od razu podbiegł do Jirriego i włożył mu coś do buzi. Wtem niespodziewanie jego towarzysz się ożywił, a rany całkowicie znikły! Tak cudowne ozdrowienie zrobiło na nim duże wrażenie. Zrobił duże oczy i wnet podbiegł bliżej tego  całego zgromadzenia zaciekawiony obecnością tego na czerwono  ubranego przybysza. Ów przedstawił się i wyjaśnił pokrótce, kim jest. Potem Goku, bo tak miał na imię, na życzenie Chronoy zaczął pokazywać wszystkim rekrutom czarodziejskie patrole. Gdy usłyszał opcjach przeznaczonych dla jego rasy, uśmiechnął się zadziornie. No, trening z takimi osobistościami to nie byle co. Jeden z ochroniarzy księcia Freezera, członek jego szwadronu specjalnego oraz generał wojsk Coolera? Cool! Znaczy się, bardziej cool byli Sauzer i Ginyu, oni to nawet tańczyć potrafili! Podjarany taką wspaniałą możliwością obcowania z wybitnymi tancerzami znającymi fajowe pozy zaczął się zastanawiać, która technika zdaje mu się być najfajniejsza. W końcu uznał, że najbardziej kozacko wyglądają takie świecące miecze. Nie miał już żadnych wątpliwości. Bez wahania ruszył w kierunku portalu na No.79 i powiedział tylko:
-Sauzer!

z/t


Ostatnio zmieniony przez Honoberuto dnia Pią Sty 20, 2017 7:46 pm, w całości zmieniany 1 raz
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 3:41 pm
-Ten saiyanin chyba przesadził, to się źle skończy.-pomyślała dziewczyna słysząc słowa jednego z wojowników vegety. Nie długo musiała czekać na efekty, wszystko potoczyło się naprawdę błyskawicznie. Jeden z "tych złych" pojawił się za trunksem, który jak się okazało był super saiyaninem, a może po prostu opanował jego moc? Jednak nawet ta przemiana nie wiele zdołała mu pomóc. Mira, bo tak nazywał się owy poplecznik demonicznej strony pojawił się za jego plecami. Tensa nie zdążyła nawet zarejestrować ruchu, ani tego który spowodował pojawienie się za sayianinem, ani tego którym wytworzył technikę, dzięki której w okół jego ręki pojawiło się energetyczne ostrze. Wojownik jednak nie miał zamiaru przy jego użyciu kroić chleba, wolał coś bardziej mięsistego, a nawet mięsnego, a najdokładniej ujmując wbić ostrze w ciało Trunks'a ze skutkiem śmiertelnym. Jednak nie był on ostatnim celem. Mira pojawił się przy grupce wojowników, jednym ciosem odepchnął ich i nastała ciemność. Przynajmniej dla Tensy, cios był na tyle silny, że spowodował utratę przytomności. Młoda halfka przez dłuższą chwilę. Kiedy udało jej się już ocknąć po demonach nie było śladu. Pojawił się jednak inny wojownik wyjaśniając sytuację i kierując młodych wojowników na trening. -W takim razie wyruszę do Kame senina, kiedyś coś o nim słyszałam.- powiedziała Tensa idąc w stronę portalu.

[z/t]
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 4:33 pm
Młody wojownik był już wykończony. Nie fizycznie, bo nie zrobił tu jeszcze niczego, co wymagałoby użycia siły, jednak irytowała go już ilość ludzi w pomieszczeniu (nawet pomimo jednej interesującej osobistości jaką był Iwaru), a także zmęczył go jego najdłuższy w życiu wykład. Wypowiedział za jednym zamachem aż 51 słów! Chciał już stąd iść, przespać się na jakimś drzewie, a potem potrenować. Jak dotąd wstąpienie do patrolu nie przyniosło włóczędze żadnych korzyści, a sama organizacja okazała się jeszcze słabsza, niż mu się wydawało. Kaioshin Czasu, po tylu pocieszeniach i ciepłych słowach od reszty, wciąż siedziała na trawie zapłakana, jakby sama nie chciała nic zrobić ze swoją beznadziejną sytuacją. No szlag. Czy ona myślała, że Breakersi od tak się pokonają? Już chyba wiedział, dlaczego tym podającym się za dobrych idzie tak słabo.
Sytuację uratował kolejny Saiyanin, Chronoa musiała mieć jakiś dziwny fetysz na ich punkcie, który natychmiast poprawił humor bogini, podał konającemu błaznowi jakieś niebiańskie lekarstwo i przeszedł do tematu, który boga znacznie bardziej interesował. Nareszcie wojownicy mieli okazję posiąść siłę, o której marzyli. Goku, gdyż tak się muskularny osobnik zwał, przedstawił całkiem imponującą listę trenerów z różnych części wszechświata, będących w stanie nauczyć zebranych wielu mniej lub bardziej interesujących technik. Najbardziej interesowała go chyba Ziemia. Poza faktem, iż planeta ta miała podobno przepiękne krajobrazy, jej mieszkańcy stosowali ataki wręcz, jak Spirit Punch czy Wolf Gang Fist. Shiro nie przepadał za dalekosiężnymi wybuchami, gdyż były głośne, nienadające się do ataku z zaskoczenia i można je było łatwiej ominąć, niż te bliskie. Poza tym pustelnik po prostu lubił bliską walkę. Ciekawy był także Sauzer z planety no. 79, mogący wykonywać miecz z własnej Ki.
Gdy biały chudzielec prawie już zadecydował o swoim pierwszym mentorze, jego plany zaprzepaściła Kaioshinka, która oznajmiła, że Shinjin za to, że jest taki super fajny i nie zdradził, zostanie nagrodzony treningiem u byłego opiekuna Shina. Jego twarz pewnie by teraz zmarkotniałą, gdyby nie to, że była taka cały czas. Wszystkie techniki Kaikona były falami energii, z czego chyba tylko jedna znalazłaby zastosowanie w pojedynku z zwarciu. Jednak trening u niego miał już zagwarantowany i nie musiał mentora do niego przekonywać jak w przypadku pozostałych. Shiro w kontaktach interpersonalnych był beznadziejny i w przypadku reszty trenerów mógłby odejść z niczym. Pogodził się ze swoim losem, a wyraz swojej wdzięczności zmieścił w krótkim "dziękuję". Jego nowy mistrz pojawił się od razu za jego plecami po słowach Chronoy, ale nie zwracał na niego uwagi. Dopiero gdy wszyscy wojownicy zniknęli w portalach, odwrócił się do niego, spojrzał mu w oczy, ukłonił się i przemówił lakonicznie:
- Zaczynajmy. Mistrzu.
Sponsored content

Teren wewnątrz komnaty - Page 3 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach