Go down
Iwaru
Iwaru
Time Patrol
Liczba postów : 154

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 8:44 pm
Później już było spokojnie. Nikt nikogo nie atakował, może poza samym Iwaru, który chciał wykończyć jaszczura Jirriego. Nie, wróć. Nie chciał, ale zakładał taką możliwość, jednak gdy tylko Kaioshinka powiedziała "nie", to od razu rozproszył swoją technikę i powrócił do tego co zamierzał zrobić. Opiekunowie jednak nie potrzebowali jego pomocy, więc mógł przejść do swojego monologu, a właściwie paru kwestii, które zamierzał poruszyć. Zrobił to, a jego słowa na niektórych pewnie wywarły spore wrażenie. Otrzymał więc odpowiedzi, niemniej jednak nie takie jakich do końca oczekiwał i nie od tej osoby, którą pytał. O ile jeszcze odpowiedź dotycząca życia po śmierci spodobała się chłopakowi, bowiem w jego przypadku otwierała parę nowych możliwości. Mógł bowiem teraz poświęcić swoje życie, bowiem zawsze mógł się spotkać ze znajomymi po śmierci. Przeszło mu nawet przez myśl, że mógłby specjalnie umrzeć, by tylko odnaleźć ukochane osoby. Jednak szybko ją odrzucił, bowiem wiele innych ludzi i istot go potrzebowało. Natomiast ta druga odpowiedź dotycząca transformacji w ogóle go nie zadowoliła. Wiele ras miało transformacje. Demony prawdopodobnie też, a więc oznaczało to, że mogą się stać nawet potężniejsi. Nie otrzymał jednak najistotniejszej kwestii. On był człowiekiem i obchodziły go przemiany ludzi. Na ich temat nie otrzymał żadnej informacji. Odszedł więc od Kaioshinki, totalnie ignorując zachowanie Haricotto i przyjacielskie klepanie po plecach czy innych częściach ciała. Jednak zrobił to co miał zrobić. Podbudował ducha drużyny, a to było konieczne do kontynuowania wojny. Pewnie wzbudził w obecnych tutaj ludziach niemałe zainteresowanie. No cóż. Po jakimś czasie pojawił się kolejny wojownik. Jeden ze sprzymierzeńców. Przedstawił się jako Goku. Dał prawie martwemu Jirriemu coś i nagle ... on ożył. Czyżby to było to magiczne jabłko? A może coś mniejszego. Fasolka? Iwaru nie wiedział. Jednak domyślać się niezbyt mógł, bowiem przybysz zaczął otwierać portale i mówić co się za nimi znajduje i jacy mistrzowie. Iwaru zapamiętywał imiona mistrzów i nazwy planet, bowiem nawet jeśli pojawiłby się koło jednego to wcale nie oznaczało, że nie może odszukać pozostałych i w ten sposób pobrać nauki u każdego z nich. No, ale ... to były tylko techniki. Techniki to fajna sprawa, jednakże młodzieniec wiedział, że nawet potężna broń w rękach słabego żołnierza nie będzie tak skuteczna. Co z tego, że umiałby wykonać najpotężniejszą technikę, jeśli zwyczajnie nie byłby zbyt szybki, żeby umknąć śmierci? Tutaj właśnie przydałyby się transformacje, ale co zrobić? Takich informacji nie otrzymał. Musiał się więc zastanowić gdzie chciałby trenować. Oczywiście wszystko było interesujące, jednak najbardziej do gustu przypadła mu niesamowita kombinacja ciosów Yamchy. No dobra ... myślał nawet o zwiedzeniu innych planet i pobieraniu nauk u kosmitów. To mogłoby być ciekawe, ale po pierwsze, nie wiedział jak potem ma wrócić, a Ziemi nie mógł zostawić. Po drugie, nie było pewności, że kosmici go czegoś na uczą. Po trzecie, nie było pewności czy mieszkaniec Ziemi byłby przystosowany do technik kosmitów. Więc pozostawał mu Yamcha. Podszedł jeszcze do Noote, na której mu bardzo zależało i powiedział:
- Udaję się na Ziemię. Trzymaj się, skarbeńku. - Wyobrażał sobie ich wspólną randkę i to gdzie dziewczynę zabierze. Wręcz nie mógł się doczekać, ale teraz nie pozostało mu nic innego jak tylko podejść do portalu i wykrzyknąć imię jego przyszłego trenera. Skinął jeszcze wszystkim na pożegnanie głową i wykrzyknął, przechodząc przez portal - Yamcha!

z/t
Jirri
Jirri
Time Patrol
Liczba postów : 495

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 10:00 pm
Jirri nie widział już prawie dla siebie przyszłości na tym świecie. Owszem, nadal gorliwie się modlił, choć nie wiedział do końca, do kogo. Ból niemalże rozrywał jego ciało, pozbawiał go świadomości. Zauważył przez zaciśnięte powieki blask ki. Tamten człowiek w kapturze chciał go wykończyć. Jirri nie miał specjalnego żalu do niego. Z pewnością nie chciał on zrobić mu czegoś naprawdę złego, a jedynie skrócić jego cierpienia. W sumie trochę na to czekał. Ukojenie śmierci nie przychodziło. Człowiek strasznie się ociągał i nie zanosiło się na to, by faktycznie miał wystrzelić energetyczny pocisk. Ta cała Chronoa też jakoś nie paliła się do pomocy, a jedynie opłakiwała zmarłych. Jirri miał już tego dość. Dość cierpienia. Jego modlitwa dawała mu pewność, a przynajmniej nadzieję, że Bóg, kimkolwiek jest, zmiłuje się nad jego duszą. Powoli jego umysł zaczął odpływać. Ból zanikał. Jego nerwy najwyraźniej nie wytrzymały. Kompletnie tracił kontakt z otoczeniem. Przytomność go opuszczała. Przez chwilę już widział światełko w tunelu...
Otworzył oczy w jednej chwili. Leżał tak jak poprzednio. Nadal umorusany krwią, w uszkodzonej przez promienie zbroi. Jakiś koleś właśnie wstawał znad niego. Uratował go? Ale... Jak? Jirri patrzył na przybysza z niedowierzaniem. Czy to właściwie ważne? Żyje. Tylko to się liczy. Wstał, bardzo powoli i spojrzał na przybysza, wsłuchując się w jego słowa. Przemawiał do tej całej Chronoy. Najpierw się usprawiedliwił, a potem... otworzył kilka portali. Prowadziły one na trzy różne planety. Ziemię, Vegetę i rodzinną planetę jaszczurki chilli. Jirri słuchał uważnie jego słów. Opowiadał o najróżniejszych trenerach. Jaszczur słuchał bardzo uważnie... a przy okazji zauważył coś ciekawego. Ten gość był całkiem podobny do jednego z tych, którzy byli tu wcześniej. Tego, który zwymiotował. Jirri mimowolnie obserwował go kątem oka. Biła z niego naprawdę przyjazna aura. Sprawiał wrażenie osoby godnej zaufania. Kogoś wartościowego, kto mógłby być kimś lepszym, niż Honoberuto... No tak, z tego też powodu Jirri przestał słuchać. Rozejrzał się wokół. Wszyscy zaczęli się rozchodzić do portali i wypowiadać imiona trenerów. Jirri musiał zrobić to samo. Co powinien zrobić? Cóż, przede wszystkim odwdzięczyć się Bogu, kimkolwiek jest i rzeczywiście postarać się zmienić. Chyba wiedział, kto mógłby mu w tym pomóc. Toteż natychmiast, nawet nie odwracając się do Honoberuto podbiegł do portalu, w którym zniknął ten sprawiający dobre wrażenie gość. Zanim wskoczył do środka, odrócił się i spojrzał na swojego wybawcę i tę całą Chronoę.
- Eee... Tego... Dzięki.
Odwrócił się z powrotem do portalu i wskoczył do niego.
- KAME SENNIN!!!
Nekomi
Nekomi
Z przyszłości
Liczba postów : 81

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pią Sty 20, 2017 11:49 pm
Kaishinka naprawdę musiała być załamana bo nawet przytulas od neko nic nie zrobił. Patrzyła chwilę na nią, naprawdę źle wyglądała mimo ze to bogini to i oni maja uczucia!. Gdy chciała coś powiedzieć, w ten pokazał się jakiś portal. Tylko czy teraz można powiedzieć że jej przerwano wypowiedź? Przecież ona nawet nic nie powiedziała. Dobra nie ważne teraz są inne rzeczy ważne. Wojownik który się pojawił wyglądał na silnego, no ale trunk też był silny i co jak skończył? Dziewczyna przyglądała się chwile przybyszowi, miał fajny kijek i wdzianko. wytrzeszczyła oczy widząc jak leczył, może to był jakiś magik? Kiedyś moze się dowie bo on tak jak ona był z innej linii. No nic potem mówił o portalach i treningach neko nie zastanawiała się długo wbiegła w pierwszy portal krzycząc pierwsze co słyszała .
-Kame Sennin przybywam!
I tak jej osoba zniknęła w świetle portalu.

zt
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Sty 21, 2017 3:03 pm
MG - Event


Gdy tylko ostatnia osoba zniknęła w wybranym przez siebie portalu, Goku chwilę się zastanowił czy aby na pewno otworzył dobre portale, jednak rozejrzał się i nikt nie został więc nawet jeśli źle, to było już niestety za późno. Zamknął on wejścia do portalach i rzucił krótkie "Powodzenia" sam do siebie.
____
Koniec eventu
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Mar 07, 2017 4:56 pm
Wszystko działo się szybko. Gniew Tensy, przemiana w złotowłosą wojowniczkę, atak na Ledgica, który szybko wyeliminował go z walki. Sieci, których ledwo uniknęła. No i pojawienie się Gajji która jednym ruchem odrzuciła walczących. Zaraz potem poczuła jak wpada do portalu. Podczas podróży jej włosy wróciły do normalnego śladu, a energia uspokoiła się. Gdy członkinie patrolu wyleciały z portalu i znalazły się na terenie gdzie jeszcze niedawno zwerbowana została czarnowłosa, Halfka padła na ziemię, kładąc się na plecach. Złapała się za krwawiącą ranę. Nie miała przy sobie opatrunku, ani nawet ubrań z których mogłaby go zrobić. Liczyła, że jej dłonie zatamują krwotok z głębokiej rany. Widząc, iż Gajja wyszła z portalu, szybko zaczęła mówić jej wszystko co udało jej się dowiedzieć w domu Dona. By zakończyć przekazywanie informacji krótkim -Przepraszam, zawiodłam.- patrzyła na Gajje z nadzieją, że informacje które zdobyła okażą się chociaż trochę przydatne. W końcu wróg chciał odzyskać notatki. Mogli nie wiedzieć, że znajdują się one już w pamięci dziewczyny.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Mar 07, 2017 6:32 pm
MG


Tensa upadłą na ziemię a zaraz za nią Gajja położyła się na dziewczynie, twarzą do niej, tak, że ich piersi stykały się. Otrzymała buziaka w usta po czym pobiegła do komnaty. Wróciła z opatrunkami, zdjęła górną część ubrania, posmarowała czymś ranę, zszyła i owinęła bandażem.
- Nie martw się, to nasza wina, nie spodziewaliśmy się, że zwykły Kee okaże się kimś tak przebiegłym i nie wiedzieliśmy o jego przybocznej armii. Czegoś się dowiedziałaś może? - Zapytała wstając z Ziemi.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Mar 07, 2017 6:48 pm
Halfka nie spodziewała się takiego upadku. Co prawda byłby to zalążek czegoś miłego, gdyby nie ból w rozciętym boku. Te kobiety, jak nie głowa to ktoś je potnie, jak żyć panie premierze?
Tensa po otrzymaniu buziaka uśmiechnęła się mimo bólu. Po wylądowaniu Gajja udała się biegiem do komnaty. Tensa w tym czasie leżała spokojnie i miarowo wykrwawiając się. -Cholera, znowu jej się udało, widocznie przywołuje ją gniew. Ten Ledigc był szybszy niż myślałam, ale jednak nie miał szans gdy się transformowałam.- w głowie wciąż przeżywała walkę. Jednak gdy wróciła jej wybawicielka wspomnienie z przed chwili opuściło ją. Czerwonowłosa wróciła z całym potrzebnym ekwipunkiem do załatania rany. Na twarzy Tensy pojawiło się zdziwienie gdy jej towarzyszka pozbawiła ją stanika, a piersi rozmiaru C wyskoczyły na zewnątrz. Jasne sutki patrzyły w niebo, gdy Gajja zajmowała się jej raną. -Podobają ci się?- zapytała Halfka. Po chwili Gajja zapytała ją o efekty jej misji. -Powinnam bardziej uważać. Dowiedziałam się chyba dość sporo. Po pierwsze Don ma zamiar podwoić daniny płacone na jego osobę. Znajdowały się tam również informacje o złożach jakiegoś Alaskanu. No i informacje o zakupie bojowników do swojej prywatnej armii która świadczy usługi nadzorców. Brzmi to jakby szykował się do wojny, ale biorąc pod uwagę jego zachowanie wydaje mi się, że może chodzić o coś innego.- powiedziała patrząc Gajji z powagą w oczy.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Mar 07, 2017 7:00 pm
MG


- Haha, pewnie, że tak. Inaczej bym cię nie rozbierała, nie było to przecież potrzebne prawda? Oh ty głuptasku. - Na twarzy dziewczyny malował się uśmiech. Kiedy skończyła szyć i opatrywać dziewczynę przekalkulowała w głowię informację, które dostała od saiyanki.
- Skoro znalazł złoża i kupuję nadzorców to zmusi mieszkańców do pracy w kopalni tych złóż. Tak, to cenne informacje, właściwie dokładniejszych byśmy nie uzyskali. To wszystko w jedną noc... Hihi, ciekawe co jeszcze potrafisz w jedną noc. - Zaśmiała się pozwalając Tensie ubrać stanik.
- Właściwie przyniosłabym ci ubranie, ale tak wyglądasz dużo lepiej. - Stwierdziła po czasie.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Mar 07, 2017 8:29 pm
-Chyba będę musiała tak chodzić częściej.- odpowiedziała czerwonowłosej dziewczynie. Uśmiechnęła się szczerze. Rzadko to robiła, przynajmniej szczerze, bo w udawaniu miała niemałą wprawę. Było jej po prostu miło. W końcu po raz pierwszy ktoś mógł zobaczyć jej piersi, no i wyraził się o nich pochlebnie. No nie licząc jednego żółwiego podglądacza. Tensa chciała pocałować swą towarzyszkę. Ta jednak zajęta była zszywaniem jej rany. Halfka nie chciała przeszkadzać. Kiedy skończyła Tensa podziękowała jej buziakiem w usta. Po chwili założyła swój stanik i podniosła się. Przeciągnęła swoje plecy, aby sprawdzić wytrzymałość szwów. W tym momencie jej towarzyszka postanowiła wyrazić swoje zdanie na temat. Jej dokonań. -Liczę, że przekonasz się co jeszcze potrafię.- odpowiedziała czerwieniąc się. Co prawda nie pierwszy raz mówiła coś takiego. Jednak tym razem jej słowa miały pokrycie. -Póki jesteśmy razem nie mam ochoty zakładać nic więcej.- powiedziała przyciągając do siebie dziewczynę. Pocałowała Gajję, gdy ich usta złączyły się język czarnowłosej wdarł się do ust jej towarzyszki, a jej ręce zaczęły zdejmować z niej ubranie.


Ostatnio zmieniony przez Tensa dnia Wto Mar 07, 2017 9:15 pm, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : Literówka)
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Mar 08, 2017 3:22 pm
MG


Gdy wszystkie wybryki dziewczyn się zakończyły a obie odkleiły od siebie swoje języki, którymi muskały się w ustach, odezwała się Gajja.
- Mogę cię odesłać jeśli chcesz na jakąś planetę, wzięłam cię z Ziemi, pewnie tam chciałabyś wrócić. Możesz też zostać z nami, z całym Patrolem czasu jeśli chcesz. I tak do niego należycie, prędzej czy później wszystkich was zbierzemy w naszej siedzibie, którą szykujemy. Zapewne zostaniecie pełnoprawnymi członkami po jakimś teście i dostaniecie te cudeńka. - Powiedziała wyciągając przycisk z kieszeni.
Tensa
Tensa
Time Patrol
Liczba postów : 450

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Mar 08, 2017 3:47 pm
Po "odklejeniu" się od siebie dziewczyn Gajja postanowiła przemówić. Gdy ta skończyła mówić Tensa spojrzała na nią poważnym wzrokiem. -Chętnie bym została. Miałybyśmy więcej czasu. Ale teraz muszę wrócić. Na Ziemi trwa wojna. Właściwie to jest to już się skończyła, teraz to zwykła okupacja. Zbieramy siły żeby ich wyprzeć. Muszę wrócić, ale jak spotkamy się ponownie. Pewnie ten test to tajemnica, ale jak już zdobędę to cudeńko będziemy mogły częściej się spotykać. Przyleć czasem na Ziemię, przyda nam się twoja pomoc.- powiedziała dziewczyna. W jej oczach pojawił się smutek. Wiedziała, że jeszcze spotka Gajje, lecz nie chciała odchodzić. Musiała jednak wrócić, wojna wciąż zbierała swe żniwa, a Ziemia nie znajdowała się w jej rękach. Chociaż był w tym pewien pozytyw. Drużyna która miała zniszczyć armię w końcu zaczęła się zbierać. Tensa, Ryu, Haricotto. Może i jaszczur się do nich przyłączy. Wsparcie które obiecał Korin również było wiele warte. Zbliżała się kolejna wojna, a Tensa nie zamierzała stać z założonymi rękami. Halfka przytuliła czerwonowłosą. -Do zobaczenia.- powiedziała. Nie była pewna ile czasu upłynie, nie wiedziała nawet czy dożyje powrotu. W jej oku zakręciła się szmaragdowa łezka. -Czas wracać.-wyszeptała Gajji do ucha. Odsunęła się dała buziaka w usta i wyczekiwała otworzenia się portalu.
avatar
Gość
Gość

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Mar 08, 2017 4:00 pm
MG


- Obie wiemy, że radzisz sobie całkiem całkiem na tej Ziemi, uważaj na siebie. - Powiedziała i gdy została przytulona wsadziła rękę w spodnie Tensie zaciskając dłoń na jej tyłeczku. Były tak jakiś czas, Tensa macana została na chwilę odepchnięta a Gajja nacisnęła guzik.
- Mam nadzieję, że coś z tego będzie. - uśmiechnęła się, pocałowała halfkę i odesłała na Ziemię, w losową lokację, inną niż poprzednia.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Maj 14, 2017 10:32 pm
W komnacie czasu panował niezmącony żadną rzeczą spokój. Zapewne. Jeśli ktokolwiek obecnie tam rezydował, prawdopodobnie zajmował się swoimi rutynowymi sprawami, nie spodziewając się nadejścia niecodziennego - można by rzec przełomowego - wydarzenia. A jaki to czyn doprowadził do takowego przejścia przez Rubikon? Po raz pierwszy w historii jakiś brudny wygnaniec bez zezwolenia splamił swoją obecnością świętą ziemię!
Kolejny Shiro Theme~
Nagle, masywne złocone wrota zaskrzypiały i rozwarły się, piszcząc metalicznie. Dziwne to było, albowiem nikt tu nie oczekiwał jakowego gościa. W obsypanych zdobieniami wrotach stanęła wysoka, męska sylwetka. Wyglądała nadzwyczaj znajomo. Przypominała nieco osobę, która już tu wcześniej zawitała - niekoniecznie z własnej woli. Shiro. Ale czy to na pewno on? Ubranie niby takie same, jednak już na pierwszy rzut oka dostrzec można liczne podobieństwa. Pan ten wyglądał na znacznie starszego od boskiego wygnańca. Tamten mimo ponad siedemdziesięciu wiosen na karku, przypominał ludzkiego dwudziestolatka, choć mocno zaniedbanego. Ten tutaj oscylował między trzydziestką a czterdziestką. Z pewnością wieku na licu dodawało mu to chłodne spojrzenie i podkrążone oczy.
Włosy, niby białe. Niby zaciągnięte do tyłu, z wyjątkiem kilku kosmyków. A jednak fantazyjne, rozczochrane na wiele stron świata, jakkolwiek zmiarkowanie eleganckie. Dwa kolczyki w kształcie złotych pierścieni na szpiczastych małżowinach usznych zdawały się mimo wszystko potwierdzać domniemaną tożsamość nieproszonego gościa. Tego w końcu pozbawiono zaszczytu noszenia wspaniałych, w mniemaniu tutejszej władzy, pomarańczowych kul. Na nadzwyczajnie chude, jednak stosownie umięśnione ciało zarzucony był długi, brązowy płaszcz, sięgający mu prawie do stóp. Zapięty został jednym złotym guzikiem. Bynajmniej z jego szpary nie wyglądał jak przez okienko okryty czarną koszulą brzuch czy warstwa spodnia, okalająca nogi. Sterczał zeń luksusowy miecz o rękojeści z licznymi zdobieniami, jak na przykład rzeźba dwóch oplatających się, złotych smoków.
Nieproszony gość wyszedł kilka kroków naprzód. I przemówił - lakonicznie, jak zawsze.
- Powróciłem.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Pon Maj 15, 2017 8:45 pm
MG

"Powróciłem"

Ów słowo padło do pustego pomieszczenia. Zupełnie nikogo w nim nie było. Pusto, spokojnie, bez żywej duszy. W takich przypadkach na ekranie pojawia się dźwięk pasikonika, który gra sobie w tle, a przez widoczny obrazek turla się uschnięty krzak żywcem wyjęty z prerii.
Dopiero po chwili z wielkiego drzewa zleciał złoty ptak, który wydawał z siebie jedynie jedno słowo...
- Toookiii! - zawirował w locie, trzepocząc swoimi skrzydłami i wylądował po chwili przed samymi nogami Shiro. Zaczął się mu przyglądać, kręcąc głową to na lewo, to na prawo, jak najzwyklejsza sowa.
- Toki? - zapytał, a raczej nie zapytał, ale jego ton był zdecydowanie pytający.
Po chwili rozległo się skrzypienie drzwi w małej chatce, w której pomieszkiwała Kaioshin Czasu. Wyszła na zewnątrz, ubrana jak zwykle, plus zawieszony miała mały, biały fartuszek, w który wycierała swoje dłonie. Rozglądała się za swoim pupilkiem, chcąc go zawołać na obiad.
- Tok... - przerwała, widząc postać Shiro.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Wto Maj 16, 2017 11:34 pm
W środku gustownie przyozdobionej komnaty stała się rzecz nad wyraz niespodziewana, przynajmniej dla naszego bladolicego pustelnika.  Jak widać, nagły przypływ mocy bojowej nieco go dowartościował, gdyż zupełnie nie przyszło mu do głowy, że sala będzie zwyczajnie pusta i narazi się na kompromitację. Taką wewnętrzną, bo oczywiście nikt go nie widział.
Wyjątkiem od tejże reguł był bały ptak Kaioshin Czasu - Toki, przyglądający mu się z nieukrywanym zdziwieniem. Bo barwie nic nieznaczących dźwięków, które wydawał, zdawałoby się, iż próbował właśnie o coś spytać, lecz niestety posługiwał się językiem znanym wyłącznie sobie. Zresztą nie było to raczej zbyt istotne. Bo co mógł mieć ciekawego do powiedzenia taki rasowy puchacz? Białowłosego zdecydowanie bardziej zainteresowała sama jego obecność. W końcu zawsze niedaleko niego kręciła się Chronoa. A to już stanowiło dobry początek poszukiwań. Ona musiała wiedzieć, gdzie przebywają jej pracownicy.
Aha, o wilku mowa. Nim, drogi czytelniku, zdążyłbyś powiedzieć "filet z niebiańskiego dorsza w sosie własnym", wspomniana bogini stanęła w drzwiach małej chatki, wybudowanej nieopodal Krypty. Jak zwykle promieniowała infantylną euforią i dystansem od wszelkich problemów, z jakimi się na co dzień borykała. Wesolutko wybiegła z domku, by poszukać swego pupilka, zapewne na posiłek. Świadczyła o tym zarówno pora dnia, jak i jej ubiór - biały fartuch wprawnego kucharza.
Wybiegając z mieszkanka, urwała wpół słowa, widząc na terenie swoich włości personę non grata. Różne myśli mogły jej teraz przebiegać przez malutką głowę. "Jakim cudem Kaikon go nie porwał i zabił", "czemu on wchodzi do mojej komnaty bez zezwolenia", "co robi brudny wygnaniec w ziemi świętej" czy coś o ptaku i obiedzie. Niezbyt to obchodziło włóczykija. Przerwał ciągnącą się, dość niezręczną ciszę. Bez żadnych zbędnych wstępów, formalności czy zwyczajnych wytłumaczeń przeszedł do sedna sprawy:
- Jestem tu po Shina. Gdzieś mam was i te wasze konflikty z demonami. Przyszedłem go odbić i więcej nie wchodzę wam w drogę - rzekł spokojnie - inaczej nie potrafił - acz stanowczo, twardo i niezbyt uprzejmie. Słowem - nie tak, jak przystało zwracać się do wyższej pozycją w hierarchii bogini.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Maj 17, 2017 11:02 pm
MG

Gdy Shiro wypowiedział pierwsze słowa, mina Chronoy przerodziła się ogromny, paskudny grymas. Toki odsunął się, chowając się trochę za nogą Shiro. Kaioshinka czasu zerwała z siebie fartuszek i mocno go zmięła w swoich dłoniach. Jej twarz zrobiła się czerwona jak burak, a z jej uszu zaczęło wydobywać się gorącę powietrze.
- Shiro... Ty... Ty... Ty... - zaczęła powoli iść w jego stronę, coraz bardziej nabierając prędkości, aż w końcu zaczęła biec. Biegła tak szybko, że jej nogi przybrały wygląd rozpędzonych, palących się opon! Dobiegła do Shiro w tak szybkim tempie, że ten nawet się nie obejrzał. Ujrzał jeno przed sobą pięść, która zdzieliła go mocno w głowę, aż cała ziemia się zatrzęsła, a z drzewa pospadały owoce. TokiToki unikał ich, skacząc to w prawo, to w lewo, ale ostatecznie oberwał jednym prosto w głowę i stracił przytomność, jęcząc jedynie swoje ostatnie:
- Tokikiiiiuuu... - i padł, zakrywając się swoimi skrzydłami.

- BAKA! - wydarła się Chronoa, stoją tuż obok Shinjina, na głowie którego pulsował ogromny guz. Bogini zaczęła podwijać swoje rękawy, szykując się do konfrontacji siłowej, mamrocząc pod nosem obraźliwe słówka i demonstrując co chwilę swoje ciosy wyprowadzone na powietrze. Typowa tsundere, która się uruchomiła.
W tym samym czasie, dosłownie z powietrza, pojawił się Kaikon. KaiKai było bardzo przydatne. Był mocno skołowany całą sytuacją. Widząc wielką, pulsującą bulwę na głowie wygnańca, zrobił wielkie oczy, a kiedy ujrzał podjuszoną Chronę i nieruszającego się Tokitokiego, bardzo szybko poukładał puzzle układanki. Doskonale wiedział, co a raczej kto, był sprawcą tego potężnego trzęsienia. Od razu złapał małą furiatkę za ramiona, starając się ją uspokoić. W pierwszej chwili nie poznał swojego byłego podopiecznego. Dopiero gdy bogini się uspokoiła (choć mimo wszystko nad jej głową wciąż pojawiały się czarne chmury), Kaikon zwrócił się do jegomościa.
- Na początku Cię nie poznałem. Wyglądasz... inaczej. - zaczął spokojnie, bacznie obserwując Shiro, niemniej jednak jego aura nie emanowała przyjaznymi wibracjami.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Maj 21, 2017 1:11 am
Cóż, nie wszystko poszło zgodnie z planem. Kotkowi po transformacji wyrosły pazurki i chyba właśnie za bardzo zaczął je eksponować. Najwyraźniej przy pierwszej przemianie Shinjinów wraz poziomem boskiej mocy rośnie również ego. Shiro mógł to zaobserwować zarówno na nieszczęsnym przypadku Shina, jak i doświadczyć tego na własnej bladej skórze. No proszę, Chronoa jakimś dziwnym cudem nie postanowiła od razu oddać mu dawnego kompana i paść do kolan, błagając o oszczędzenie życia. Doprawdy, dziwne rzeczy dzieją się z człowiekiem po zmianie formy.
Mimo to, marnotrawny syn nie miał zamiaru przepraszać za swoje błędy. Zwyczajnie będzie nad nimi pracował, zwłaszcza że jeszcze nie wszystko stracone. Fakt, oberwał od mocno po łbie od zżymanej jego postawą Bogini Czasu. Ale przecież na zaistniałą sytuację natychmiast zareagował Kaikon, interweniując weń. A kto jak nie on mógł lepiej zaprowadzić białowłosego do najbardziej irytującego Masaioshina w znanym ludzkości wszechświecie? Niestety, przybył sam. Co to mogło oznaczać? Że zdecydował się zabić odzyskanego podopiecznego? Nie, taka opcja odpadała. Zrobiłby to od razu, na Ziemi. Po co miałby się wysilać z eksportowaniem młodzika do zaświatów, skoro ten po śmierci w wymiarze śmiertelników trafi prosto do piekła? Shin musiał być wciąż żywy. Najpewniej w jakimś więzieniu, albo nawet pod pieczą samego Kaikona. Przecież opiekun aspirujących Kaioshinów znał się na manipulacji umysłami, o czym włóczykij miał już okazję się przekonać przy wspólnym treningu.
nieważne co miało stać się z czarnowłosym, tego tutaj nigdzie nie było. A to nie wróżyło dobrze. Gdy był sam zawsze robił coś głupiego, dlatego potrzebował opiekuna. Brawo, wychowawca Shinjinów po raz wtóry dowiódł swej skrajnej niekompetencji. Ukłony do jaj się należą. Naprawdę, kto mu przyznał tę posadę? Bardziej nadawałby się jako ochroniarz w piekle. Wyrzucać ludzi na lewo i prawo to potrafi. Ale nie jest stanowczy, w końcu cały czas przemieszcza swych ukochanych wygnańców po powierzchni całego uniwersum, a to niezmiernie ważna cecha w roli ciecia. Ach, ten musi mieć ciężko w życiu.
Dawny mentor Shiro niemalże go nie rozpoznał. Czyżby się nieco zmienił? Nie należał do osób przeglądających się w lusterku, bynajmniej był świadom, iż jego wygląd po transformacji ulegnie pewnym modyfikacjom. Nie sądził jednak, że tak dużym.
Pustelnik postąpił kilka kroków w bok, zaczynając okrążać czerwonoskórego. Nie zwykł wyrzucać z siebie niepotrzebnych słów. Tym razem uczynił wyjątek.
- Zostawiłeś Shina samego, bez opieki? To niezbyt odpowiedzialne - rzucił.
Wiedział, że najpewniej miał przechlapane. Ale teraz już było za późno na odwrót. Zręcznie wyciągnął miecz z pochwy i kilka razy elegancko nim zamłynkował, gotów do walki.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Maj 21, 2017 10:57 am
MG

- Shin prztrzymywany jest w więzieniu. Narobił sobie problemów, teraz odpokutowuje za swoje grzechy. Nie wróżę mu szybkiego wyjścia na wolność. - zaczął mówić Kaikon, łapiąc sie dłońmi za plecami. Stał dumnie, pewnie i spokojnie. Nie miał zamiaru walczyć z tym, który niegdyś był jego uczniem. Jego poważna mina wskazywała na to, że to co mówił na temat Shina było najprawdziwszą prawdą. 
- Zdziczał, zszedł na ścieżkę zła. Przybył do mnie i prosił mnie o pomoc, której mu udzieliłem. - przerwał na chwilę, zerkając kątem oka na Chronoę, która wciąż z nerwów ściskała swój biały fartuszek. Tokitoki nawet nie drgnął, a liczba gwiazdek kręcących się nad jego głową nawet nie zmalała. Oczy Kaiokona znów skierowały się na lico Shiro.
- Zresetowałem go. - powiedział krótko, utrzymując ciągle kontakt wzrokowy z uzbrojonym Shinjinem. Atmosfera się zagęszczała.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Maj 24, 2017 10:05 pm
Och, jakaż ulga. Shin może faktycznie został sam, ale z pewnością nic sobie nie zrobi. W końcu ciężko wyrządzić krzywdę sobie lub komuś będąc zamkniętym za kratami na cztery spusty, nieprawdaż? Oczywiście - dla chcącego nic trudnego, aczkolwiek Shiro wątpił, by jego kolega był obdarzony aż tak wielkim talentem do przysparzania kłopotów.
Najwyraźniej Kaikon zauważył bezsens wygnania i uznał za zdecydowanie lepszą karę pozbawienie wolności, aniżeli jej darowanie. W wątpliwość popadała jedynie istota prawdziwej resocjalizacji. Masaioshini w końcu nie należeli do zdemoralizowanych bandytów, których należało sprowadzić na właściwą ścieżkę życia. Kierowała ich, motywowała i dodawała im sił wspaniała idea. Idea niszczenia, szerzącego się jak zaraza, zła we wszechświecie. Co więcej, pięścią - nie słowem.
Z tego względu więzienie kogoś takiego zdawało się nie mieć zwyczajnie sensu. Ale cóż, mieliśmy okazję już wiele razy przekonać się o tym, że większość bogów inteligencją raczej nie grzeszyła. Białowłosy przekonał się o tym, gdy usłyszał, iż jego dawna bratnia dusza rzekomo sama zwróciła się o pomoc do opiekuna Shinjinów. Tak jakby nie została porwana stojąc tuż obok niego.
- Jesteś kłamcą jeszcze słabszym niż opiekunem - wygnaniec przez swój szyderczy ton zdawałby się coraz bardziej rozluźniony, gdyby wyraz jego twarzy nie pozostawał lodowaty niczym arktyczny wicher. - Widziałem na własne oczy jak go porywasz, kretynie.
Potem jednak z ust dawnego mentora padły słowa znacznie bardziej szokujące. O ile były one prawdziwe. Albowiem ten wyczyścił mu pamięć. Zresetował go. Podłożył makówkę pod pralkę. Zero. I jeszcze trzymał go w więzieniu, o ile tego również nie zmyślił, za czyny, o których młodzieniec nawet nie wiedział, że się ich dopuścił. Perfidne i okrutne. Postąpił dokładnie tak, jak wraz z całą bożą rodzinką opisywał "tych złych".
Włóczykij miał de facto zamiar pozbawić życia dawnego kompana za wszystko, czego musiał przezeń doświadczyć, ale to... To się nie mieściło w głowie.
- Jeśli tym razem nie łżesz... Jesteście tacy sami jak Makaioshini. Z tą różnicą, że wy macie władzę, a oni o nią walczą.
I wtedy nagle się zerwał z dziką szarżą na Kaikona. Wystrzelił w jego stronę z nieziemską - można by rzec boską - prędkością. Leciał na niego tak szybko, jak tylko potrafił, z mieczem gotowym do cięcia w zamachu. Włosy całkowicie rozwiały mu się do tylu pod wpływem wiatru. Już miał przejechać głownią po ciele trenera, kiedy tuż przed nim, jak od powietrza, odbił się i wyleciał w górę po skosie. Wiedział, że to będzie ciężki pojedynek. Gdy znalazł się tuż przy suficie, gwałtownie zmienił kierunek lotu na lewą stronę. Wtedy wolną ręką wystrzelił w jego stronę trzy Ki Blasty, każdy bo pewnym niedługim odstępie czasowym. Dzięki ciągłemu ruchowi, kule energii trafiały pod różnym kątem, dzięki czemu opiekun Shinjinów miał mniejsze szanse na ich uniknięcie. Ale te i tak miały na celu tylko go zdezorientować. Bowiem zaraz po wystrzeleniu trzeciego Kiko, pustelnik natychmiast zaczął spadać, przyspieszając to techniką Bukujutsu. Zatrzymał się tuż nad ziemią. A właściwie nie zatrzymał, bo od razu popędził z brzuchem niemalże dotykającym ziemi w stronę oponenta z klingą wystawioną u boku. Oczywiście, jeśli ten nie znajdował się już na miękkiej trawie, zwyczajnie podleciał doń od dołu. Tuż przed jego stopami odbił się (bądź zwyczajnie wzniósł, zależnie od sytuacji) i zamaszyście ciął skośnie od strony prawej dolnej do lewej górnej. To doskonale dawało mu pozycję oraz obrót do kopnięcia frontalnego w korpus prawą nogą. W tym momencie również zatoczył młynek orężem, by uderzyć go od dołu w brodę ostrym jak brzytwa sztychem ostrza. Szedł za ciosem. Nie zwalniał, kontynuował natarcie w taki sposób, by poprzednie uderzenie nadawało moc następnemu. Zaraz po ciosie klingą wykonał efektowne salto w tył, jednocześnie kopiąc wroga w głowę. Natychmiast doń doskoczył. Kontynuował szaloną serię ciosów, kopnięć i cięć. Mimo, że teraz już nie robił tego z jakimś dokładnym planem, pilnował, by uderzenia nie stały się powtarzalne i schematyczne, lecz by jednocześnie wykorzystywać rozpęd poprzedniego ataku do wzmocnienia następnego. Czekał, aż Kaikon zasłoni się ręką, spróbuje go sam nią zaatakować, bądź po prostu ją do niego przybliży. Wtedy natychmiast złapałby jego przedramię lewicą. Obróciłby się, jednocześnie ze wspaniałą płynnością chowając miecz do pochwy. W ten sposób właściwie nie musiał wkładać siły w rzut, gdyż przeciwnik sam się na niego nawinął, nadając dodatkowo pędu skrętem. Włóczykij po uwolnieniu prawicy zapnie ją pod pachą oponenta i rzuci go na ziemię w stylu judo (ippon seoi nage).
Ustawił się w defensywnej pozycji bojowej, gotów na kontrofensywę mistrza. Patrzył na niego z góry z tym swoim nieprzyjemnym - nie tyle pogardliwym, co zgorzkniałym i odpychającym - wzrokiem.

pls nie zabij mnie, pls nie zabij mnie, pls nie zabij mnie, pls nie zabij mnie...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Maj 25, 2017 1:34 pm
MG

Kaikon nie miał zamiaru słuchać obraźliwych słów swojego byłego podopiecznego. Gdy tylko rozpoczął się jego atak, Kaikon wyzwolił swoją energię. Kaikon jako opiekun młodych bogów również posiadał pokłady ukrytej energii, które nazywane były Brightness Form
Nagły wzrost jego siły sprawił, że atmosfera zagęściła się. Na jego szczęście, Shiro zrezygnował z frontalnego ataku, inaczej przemiana mogłaby nie dojść do skutku. Młody Shinjin wzbił się ku górze, po czym wystrzelił trzy Ki Blasty, których zadaniem było zdezorientowanie Kaikona. Ten wciąż stał na ziemi i kiedy Shiro przeszedł do ataku mieczem, ten odsunął się w bok, przeciwnie do cięcia miecza. Nastepny cios, ten w korpus prawą nogą, udał się, jednakże opiekun chwycił od razu za jego nogę, przyciskając ją do siebie, po czym łokciem wbił się w jego udo z całej siły. Gdy Shiro zawył z bólu, bo nie mógł tego nie poczuć, Kaikon wyciągnął w stronę jego korpusu otwartą dłoń, po czym użył swojej mocy telekinezy, by unieruchomić rozszalałego włóczykija. Następnie machnął swoją ręką w lewy bok, a za nim podążyło sztywne ciało Shiro. Cisnął nim o glebę. Podszedł do niego, wciąż utrzymując telekinezę, tj. celując w niego otwartą dłonią, której palce były nieco zgięte, jakby chciały coś ścisnąć.
- Okaż szacunek swojemu nauczycielowi! Jesteś zbyt młody, by prawdziwie pojąć na jakich zasadach opiera się nasz wszechświat. Nie pozostaje mi nic innego, jak zresetować Ciebie na wzór Shina! - powiedział ostro, przeszywając swoim spojrzeniem młodego bożka. Nachylił się i prawą dłoń przyłożył do jego głowy, zasłaniając tym także całą jego twarz.
- Wymażę Ci z głowy całe zło i zwątpienie, jakie zostało w Tobie zasiane! Haaa! - przemycił swoją energię z ciała, poprzez most, którym było jego ramię, prosto do głowy Shiro. W tej samej chwili rozpoczęło się wymazywanie wszystkiego zła, jakie kiedykolwiek sprawiała, że młody Shinjin zwątpił w boską sprawę Kaioshinów. Całe zło, jakie w nim było, całe zwątpienie, w jednej sekundzie znikło, jakby kredą napisane było na tablicy, a ktoś zmazał je makrą gąbką. 
Od tej chwili, jedyne co powinno zostać w głowie Shiro, to dobroć i zrozumienie. Chęć pomocy, ale w dobry sposób, a nie spaczony przemocą.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Maj 27, 2017 10:42 pm
Shiro natarł na Kaikona, lecz w ostatniej chwili stwierdził, iż spróbuje go otoczyć i zaatakować z drugiej strony. Zawsze to jakaś taktyka... ale przekombinował. Bowiem w obecnej sytuacji najprostszy sposób mógł być najlepszy. Opiekun Shinjinów do walki z dawnym uczniem musiał wyzwolić energię - zapewne włączył transformację Hikari Form, aczkolwiek pewności nie było, gdyż niektórzy Shinjini mogli przy niej przejść diametralne zmiany - jak w przypadku białowłosego pustelnika - a inni doznawali ich jedynie w mocy oraz drobnych szczegółach. Taktyka zatem okazała się słaba. Najprostsze działanie okazałoby się w tej sytuacji najbardziej skuteczne. Jednakże, gdyby teraz nie spuszczono mu ostrego łomotu - kto wie, czy w ogóle uszedłby z życiem? Ale do tego zaraz przejdziemy.
Dawny nauczyciel pustelnika uniknął cięcia mieczem. Przyjął za to kopnięcie, lecz zaraz potem złapał za jego udo i wbił mu weń łokieć. Białowłosy syknął z bólu. Nie zawył, a syknął, choć ból ten był okropny. Nie należał bowiem do ludzi jęczących z byle powodu, jak cierpienie fizyczne. Następnie został ciśnięty mocą telekinezy o splamioną krwią niejednego wojownika ziemię. Najwyraźniej szykował się następny.
Opiekun Shinjinów zaczął powoli podchodzić do osobnika, który niegdyś także był jednym z nich. Żądał... szacunku dla nauczyciela. Och, no proszę. Najpierw wyrzuca go na drugi koniec wszechświata i każe się włóczyć po jakichś odludziach, wyrzeka się go i odbiera mu jedynego przyjaciela (upośledzonego, ale jednak przyjaciela), a teraz nazywa się nauczycielem. Nie no, super, piętnaście punktów dla Gryffindoru. Uznał również swojego "ucznia" za zbyt młodego, by pojąć prawidła, w oparciu o które funkcjonuje wszechświat. Mimo iż wyglądał na młodszego od szermierza, w rzeczywistości wyprzedzał go o dobre kilka tysięcy lat.
Shiro bolała głowa, zupełnie jakby ktoś wsadził ją w imadło. Mimo to, z trudem wycedził przez zęby:
- Nie jestem twoim uczniem. A wy, Kaioshini, jesteście zbyt wielkimi hipokrytami, żeby przyznać się do własnego lenistwa.
- Nie pozostaje mi nic innego, jak zresetować Ciebie na wzór Shina!
...
- Kurwa.

Damnat quod non intelligent.
Nienawidzą, ponieważ nie rozumieją. Jakże celnie ta sentencja komentuje bezsensowny spór Kaioshinów i Masaioshinów, którego wynik od samego początku był przesądzony. Dwa boskie rody o zupełnie innym światopoglądzie. Oba uważające się za dobre, szlachetne i walczące o wolność. Oba widzące w tych drugich hipokrytów, usprawiedliwiających swoje działania tym, co nazywają dobrem. Który z nich miał słuszność? Prawdy nie dowiemy się zapewne nigdy, albowiem historię piszą zwycięzcy. A zwyciężyć marny, dwuosobowy klan o ambitnej idei nie miał szans z wielkim, usadowionym twardo na swym tronie władców wszechświata. Gdyby tylko powstała między nimi nić rozmowy! Ale do takiej dojść przecież nie mogło. Po jednej stronie barykady stuprocentowy wojownik, za jedyne rozwiązanie znający siłę, wraz z chorym psychicznie młodszym kolegą. Po drugiej zaś aroganccy, egoistyczni i narcystyczni Panowie, nie widzący żadnej racji, poza własną. Do porozumienia nie mogło dojść. Po prostu nie mogło. Ale teraz bladolicy się nad tym nie zastanawiał. Dlaczego?

Ano dlatego, że właśnie prawie wił się z bólu, gdy Kaikon wwiercał się swoją mocą do wnętrza jego umysłu. Pojękiwał boleśnie i syczał, wciąż jednak nie zawył. Na jego twarz wstąpiły kropelki potu. Brwi opadły, zęby zacisnęły się jeszcze bardziej. Nienawidził Kaioshinów. Za wszystko, co mu zrobili. Traktowali go jak wyrzutka, a po prawie całym wieku faktycznie go wyrzucili, mimo iż im właściwie pomógł. Co się robi z kosmicznymi piratami, przekonuje dyplomatycznie, żeby opuścili planetę? Śmiechu warte.
Stopniowo jednak ta nienawiść zanikała w niewyjaśniony sposób. Kaikon, nieudacznik próbujący kogokolwiek wychować, jednak gubiący się we własnych obowiązkach, powoli stawał się w oczach bożka godnym szacunku nauczycielem i mentorem, otwierającym mu wrota do wielkiej mocy oraz mądrości i wiedzy.
- Szlag, to się dzieje...
Chronoa, płaczliwa Kaioshin Czasu, próbująca dowodzić jakąkolwiek grupą, jednak powierzająca nabór swojemu zwierzęciu i mazgająca się nad konającymi żołnierzami, zamiast im pomóc zaczęła wyglądac jak sympatyczna kobietka, walcząca o wolność wraz z dzielnym ruchem oporu, nazwanym Time Patrol.
- Ale właściwie... Co?
Padł.

Leżał na trawie, delikatnie łaskoczącej go po białej jak mleko twarzy. Podniósł się wspierając na lewej ręce. Bolało go udo, jakby po uderzeniu oraz głowa, jednak od środka. Było to dziwne, bo nie pamiętał, by ostatnio za dużo wypił. W ogóle niewiele pamiętał.  Odruchowo dotknął dłonią czoła, choć nie bardzo to pomagało. Usiadł na ziemi, podrapał się po uchu. Okazało się, że ma na sobie inne kolczyki! Natychmiast stworzył te wspaniałe pomarańczowe kule, świadczące o stopniu Shinjina. Co by było, jakby ktoś go tak zobaczył! Spojrzał wprzód. Tuż przed nim stał jego nauczyciel. A nieco za nim sama Kaioshin Czasu! Natychmiast wstał, otrzepał się pospiesznie z przylegających do jego ciemnego płaszcza kępek trawy (swoją drogą, jak można nosić się w sposób inny niż typowy bóg i to jeszcze w takich mrocznych barwach!) i ukłonił się delikatnie, chyląc głowę. Po chwili milczenia uniósł ją. Postanowił się spytać, jak się tu znalazł. Nie miał pojęcia, co się stało, jak i dlaczego. A kto jest największym źródłem wiedzy jak wszechświat rozległy wzdłuż i wszerz? No kto?
- Mistrzu. Pani. Jak... jak ja się tu właściwie znalazłem? - odezwał się cicho, bo do krzyczenia mimo wszystko stworzony nie został. Wyraz jego twarzy nadal był poważny i dość nieprzyjemny, jednak nie wyrażał już tyle wrogości co wcześniej. Wszystko wskazywało na to, że twardy reset się powiódł.


Ostatnio zmieniony przez Shiro dnia Sro Maj 31, 2017 5:19 pm, w całości zmieniany 2 razy
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Nie Maj 28, 2017 9:59 pm
MG

Shiro został... zresetowany. Tak jak Kaikon zakładał, tak się stało. Czy wyszło to młodemu bogowi na dobre? Czas pokaże, w każdym razie, na pewno nie było to rzeczą złą. Teraz będzie mógł zrobić, to czego został stworzony na pierwszym miejscu. Czynić dobro, ale robić to w sposób taki, by jednocześnie nie rozprzestrzeniać zła. To była jedna z nauk Kaioshinów, którą trzeba było zrozumieć. Nie można było jej si wyuczyć, była jak matematyka. Jeśli zrozumiesz podstawy, reszta przyjdzie bez problemu.

Kaikon stał poważny. Nie opuszczał jednak swojej gardy, albowiem nie ufał do końca swojemu byłemu uczniowi. Chronoa trzymała w dłoniach swój fartuch i ciekawa rezultatu ściskała go nerwowo i wykręcała, jakby chciała wycisnąć z niego wodę, której przecież tam nie było. Tokitoki wciąż leżał nieprzytomny, a nad jego głową błyszczały gwiazdki, kręcąc się dookóła wedle wskazówek zegara.
- Przyszedłeś po Shina. - powiedział krótko Kaikon, kontynuując po chwili. 
- Miałeś zle zamiary, zaatakowałeś mnie, ale wyleczyłem Cię i pozbyłem się trucizny która zatruwała Twe serce. Narodziłeś sie na nowo. Jednakże, droga do zostania pełnoprawnym Kaioshinem został wydłużona przez ten wybryk. Niemniej jednak, każdy popełnia błędy. Najważniejsze by się na nich uczyć i więcej ich nie popełniać. - po czym wyciągnął dłoń ku Shiro, a Chronoa uśmiechnęła się. Wszystko wskazywało na to, że cały ten wybryk zakończył się pomyślnie.
- Masz jeszcze jakieś pytania, nowy Shiro?
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sro Maj 31, 2017 7:53 pm
Stary Shiro przeszedł się dookoła "swojego kawałka podłogi". Zaświaty może nie były najciekawszym miejsce, ale z pewnością dawały spokój potrzebny do treningu duszy. Przeczesał się dłonią po ściętych na krótko włosach, gest ten pozostał mu z czasów, kiedy nosił jeszcze bujną, białą grzywę. Usiadł w cieniu drzewa. Jak zwykle, opierając się zahaczył aureolką o jedną z niższych gałęzi pnia. Cóż, tacy jak on nigdy nie umierają śmiercią naturalną i muszą prędzej czy później radzić sobie z tymże niezwykle irytującym elementem ozdobnym ponad głową.
Zmaterializował w swych umięśnionych rękach schludną książeczkę ze skórzaną oprawą oraz eleganckie pióro ze złotą stalówką. Kontynuował kronikę, w której spisywał swe poczynania sprzed wielu laty.

Aex ceadveh II cesmundi, rok 750 czasu ziemskiego.
No i zresetował mnie. Wyczyścił mi głowę co do jednej działającej sprawnie szarej komórki, tak bym widział jedynie wspaniałość Kaioshinów. A ja - wyglądający na prawie 40 ludzkich lat, jednak dalej młody i głupi - oczywiście dałem wsadzić sobie łeb pod pralkę. I stałem na baczność jak baran przed dwoma bogami, nieświadom co się dzieje. Oczywiście kto pyta nie błądzi, toteż tak postanowiłem zrobić. A Kaikon - który najwyraźniej zauważył swoje mierne zdolności w kłamstwie - zdecydował się tym razem powiedzieć mi całą prawdę. No, i oczywiście dodać przy okazji kilka mądrych słów o popełnianiu błędów (takich jak walka o swoje czy próba zniszczenia zła), pracowaniu nad nimi a także o przebaczeniu, bo bogowie są miłosierni i wybaczają (zaraz po pozbawieniu delikwenta wszelkiej osobowości). Tak żeby jeszcze bardziej utwierdzić swój sztuczny, nieuzasadniony absolutnie niczym autorytet. Wyciągnął ku mnie dłoń, ja mu ją uścisnąłem - zaraz po staniu się niemalże wzorcowym Shinjinem był to dla mnie oczywiście wielki zaszczyt - sama Chronoa znów stała się tak upojona euforią, jak to miała w zwyczaju. Brakowało jeszcze tego drobiu, wabiącego się Toki Toki, skrzeczącego nad jej głową. Zapewne by jej towarzyszył, gdyby nie leżał nieprzytomny pod masywnym drzewem.
Niekompetentny nauczyciel chciał się na wszelki wypadek upewnić, czy nie mam jeszcze żadnych niewygodnych pytań.
- Nie mam żadnych. Dziękuję za przywrócenie mnie do porządku - potwierdziłem. Odpowiedziałem mu chłodno, ale nie dlatego że byłem sobą. Takie miałem usposobienie i musiałbym chyba zażyć kontenera podejrzanych proszków magicznych, by je zmienić.
Nie wiedziałem za bardzo, co ma się stać. Czekałem spokojnie na jakikolwiek rozwój wydarzeń, z nienaganną dyscypliną nie odzywając się niepytany.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Czw Cze 01, 2017 4:59 pm
MG

- Rozumiem. Odpocznij chwilę. Za jakiś czas otrzymasz wezwanie na misję. W końcu nie możesz siedzieć bezczynnie. Niebawem wrócę ze szczegółami. - rzucił Kaikon, po czym odwrócił się na pięcie i odszedł, zostawiając Shiro i Chronoę samych. Teoretycznie samym, ponieważ TokiToki wciąż dochodził do siebie. Już nie leżał, ale ledwo stał, co jakiś czas się potykając o własne skrzydła, w których jakby stracił czucie.
- Jak się czujesz, Shiro? - zapytała Chronoa, zarzucając swój fartuszek na ramię, jak ręcznik po odbytym treningu.
- Jestem rada, że powróciłeś do zmysłów i nie zamierzasz znów robić tego, co zrobiłeś. Takie zresetowanie jest czasami potrzebne. Pomaga nam dostrzec... więcej. - przerwała, jakby szukała jakichś mądrych słów, jednakże po chwili dała sobie spokój, posyłając jeno uśmiech do Shinjina. Odwróciła się, tak samo jak Kaikon i ruszyła do domu. Zaraz jednak wróciła, niosąc talerz z zupą pomidorową. Skąd pomidory w Królestwie Kaioshin? It doesn't matter. Położyła talerz tuż obok Shiro na trawie, która de facto zawsze było idealnie przycięta, zupełnie jak murawa na stadionach piłkarskich.
- Zjedz coś. Przyda Ci się siła. Jeśli Kaikon wróci, a wróci, będzie miał dla Ciebie z pewnością trudne zadanie... - powiedziała, klepiąc młodszego kolegę po ramieniu, przykucając obok niego.

Po krótkiej przerwie wrócił Kaikon, który trzymał w swoich dłoniach kryształową kulę. Od razu skierował się do Shiro i wyciągnął dłoń z artefaktem w jego stronę.
- Patrz uważnie.
"Chmury" skupione wewnątrz szklanej kuli zaczęły się poruszać, aż w końcu obraz stał się wyraźny. Ukazała mu się planeta Luud. Obraz momentalnie przeskoczył do wielkiego, ponurego i ciemnego pomieszczenia, w ktorym ludzie składali pokłony wielkiej, marmurowej postaci. Obok niej znajdował się trzypoziomowy zbiornik, który wypełniony był do połowy - półtora zbiornika ma się rozumieć.
- Mieszkańcy tej planety czczą fałszywego boga, który nazywany jest Bogiem Zniszczenia. Jedyną osobą, która może być nazywana tym mianem jest Lord Beerus. Musimy zakończyć tę farsę jak najszybciej. Dowiedziałem się, że ten cały "bóg", to tak naprawdę bomba zegarowa, która tylko czeka by wybuchnąć. To misja powiązana z Time Patrolem. Masz szansę do niego wrócić.
Shiro
Shiro
Wschodni Kaioshin
Liczba postów : 331

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Sob Cze 10, 2017 7:13 pm
Widzę, że pisanie w formie tego dziennika robi sporo problemów, więc wracam do zwyczajnego sposobu. :p

Najwyraźniej nie zapowiadało się, by Shiro za swój karygodny występek miał zostać skarcony inaczej, niż samym wydłużeniem się drogi do przymusowo upragnionego tytułu Kaioshina. Milutko. Kaikon opuścił Komnatę, rzucając na odchodnym, że wróci z informacjami na temat nowego zadania. W końcu nie można było siedzieć bezczynnie, kiedy zło się panoszyło we wszechświecie, nieprawdaż?
- Jak się czujesz, Shiro? - zapytała Chronoa, przerywając dość niezręczną ciszę, jaka zapanowała po zamknięciu wrót.
- Bywało gorzej - odpowiedział jej Shinjin, jak zwykle składając wypowiedź z możliwe najmniejszej ilości słów.
Skomentowała też działanie opiekuna młodocianych bogów, jakby je usprawiedliwiając. Tylko po co? Wszystko, co czynili bogowie musiało być dobre, w końcu nie bez przyczyny znajdowali się tam, gdzie znajdują się obecnie. Tego typu wytłumaczenia właściwie dodawały jedynie podejrzeń, ale Pani Czasu musiała mieć najwyraźniej pewne powody. W końcu w ostatnim czasie sporo Shinjinów zdradziło swych zwierzchników, o ile go pamięć nie zawodziła (choć chwilę obecną była bardzo zawodna).
Bogini widząc, że ucznia niezbyt pociągają długie monologi, dała sobie spokój i poszła po jedzenie. Wróciła z zupą pomidorową. Ach, boskie przysmaki - coś, za czym białowłosy właściwie nigdy nie przepadał. Od niepamiętnych czasów żywił się dziczyzną i dzikimi owocami zalanymi mocnym alkoholem. Wszystko, czym żywili się Kaioshini - z herbatą na czele - było dla niego właściwie niejadalne. Ale kiedyś trzeba nabrać dobrych zwyczajów, by stać się wzorowym opiekunem wszechświata. Toteż spożył strawę z jak najmniejszym niesmakiem.
Kaikon wrócił po chwili z wielką szklaną kulą. Zaprezentował mu przez nią obraz planety zwanej Luud, której luud czcił istotę zwaną Bogiem Zniszczenia. Pokrywałoby się to z jedyną prawdziwą religią gdyby nie fakt, iż bóg ten nie był kapryśnym fioletowym kotem, a zupełnie innym odeń, w stu procentach wyimaginowanym wodzem, porównywalnym do złotego cielca, jakim mogli się niegdyś poszczycić ziemianie. Podobnie to owego samca krowy, postawiono mu wspaniały posąg, niestety będący bombą czekającą na detonację. Cel był jasny - szybko nawrócić ród i pozbyć się statuy, nim ta pozbędzie się całego globu. Nieco mniej oczywiste stawało się powiązanie zadania z Patrolem Czasu. Bo co do tego Towie i Miirze, że ktoś wierzy sobie w nieprawdziwą mitologię? Tego się zapewne nie dowie, a i właściwie nie musiał. Zajmował stanowisko żołnierza, miał tylko wykonywac rozkazy i musiał się z tym liczyć. Wszystko, czego chcieli Kaioshini musiało być na pewno dobre, nawet jeśli on tego nie rozumiał. Musiał jednak postawić tylko jedno pytanie przed wyruszeniem w drogę.
- Lud ten porozumiewa się wspólnym czy ma własną, odmienną gwarę? Znajomość języka tej rasy znacznie ułatwiłaby mi nawrócenie jej bez użycia pięści.
Niue chciał robić tego drugi raz. Za pierwszym zabił wszystkich najeźdźców na planecie Kaikona i został przez to wygnany - o ile dobrze pamiętał. Teraz wolał użyć bardziej humanitarnych środków.
Jeśli otrzymał jakiś słownik, cokolwiek co ułatwiłoby mu poznanie sposobu porozumiewania się rodu innowierców, szybko by go przestudiował i przemieściłby się Kai Kaiem w miejsce ukazane w projekcji. Jeśli nie, to zwyczajnie zasalutował niedbale i i tak się tam przeniósł.
Sponsored content

Teren wewnątrz komnaty - Page 4 Empty Re: Teren wewnątrz komnaty

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach