Góry

+20
Sether
Shade
Nihilius Imperius
Nekomi
Antical
Kenzuran
Guts
Arisu
Rock
Ranzoku
Aymi
Ryu
Tensa
Shin
Shiro
Kyuu
Jirri
Yaki Chou
Haricotto
@Whis
24 posters
Go down
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Sro Sty 13, 2021 11:40 am
Shade spokojnie grał dalej swoją melodię i słuchał tego, co mówił Sayanin niepochodzący z ziemii. Wspomniał o kilku sprawach jednocześnie, dlatego przeklęty postanowił poczekać chwilę, aż wygada już wszystko, co by chciał. Podczas tej wypowiedzi padło kilka kluczowych słów, takich jak doktor Gero, Perfekcyjny Android, Daimao, Nihilius. Postanowił zacząć po kolei -Sprawę z Gero i perfekcyjnym androidem? Masz z nimi jakąś zwadę? Tak, znam Nihiliusa, współpracowaliśmy ze sobą jakiś czas. Daimao... Nie musisz sobie zaprzątać nim głowy, Struktura mocy została przywrócona do statusu równowagi. Co, zdziwiony, że ziemia nadal istnieje? Ta planeta i jej mieszkańcy mają już swoich obrońców i nie potrzebują zbrodniarzy wojennych. Każdy, kto zagraża równowadze, zostanie wyeliminowany, rozumiesz? - Małżonek Aymi przemawiał swoim zwyczajnym, cichym i zawiłym tonem, jaki stworzył w czasie tych przeszłych siedmiu lat. Tymczasem obserwował małą energię, która zbliżała się do nich. Wkrótce jego oczom ukazał się jakiś inny typek, o fryzurze jakiegoś punka czy rockmana. Z jego słów wynikło, że był uczniem tego drugiego, a następnie spojrzał na muzyka i zaśmiał się przy wspomnieniu o jego statusie matrymonialnym. Cień zmrużył lekko oczy, ale odezwał się neutralnym tonem -Następny Sayanin... Także jesteś tutaj, aby zakłócić spokój natury?
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Sro Sty 13, 2021 3:42 pm
Kenzuran wyczekując odpowiedzi ze strony chyba znajomej mu już osobie, ale jeszcze nie był pewny, ale wreszcie udało mu się usłyszeć monolog zdań ze strony osoby na przeciwko. Czarnowłosy wsłuchując się we wszystkie te ów zdania, wiedział że już znał Nihiliusa, czyli jednak to była ta osoba, która przedtem także walczyła z Gibletem na Namek, miał już co do tego pewność, to musiał być On. Nie rozumiał za bardzo dwóch ostatni zdań, które wypowiedział do niego mieszaniec, gdyż nadal uważał go takiego, przez jego czerwone odstające kosmyki na włosach, ale możliwe że był czystej krwi, tylko zainfekowany jakimś świństwem. Za chwilę miał odpowiadać, lecz jednak z jego jednego boku wyłonił się nikt inny jak sam....Topote! Trochę go to zdziwiło, bo miał być trochę później, ale ważne że udało mu się tutaj dolecieć, teraz jest ich dwóch i będą mogli pokonać Perfekcyjnego Androida oraz Gero, no i może ten osobnik przed nimi także się do nich dołączy. Kiwając na razie na przywitanie swojemu towarzyszowi ala uczniowi, wypowiedział się przy Topote w stronę Dwukolorowłosego przybysza:
-Zbrodniarz Wojenny, nie rozumiem? Przecież to praktycznie dzięki mnie Ziemia została uratowana, gdy oślepiłem Beliala, tego który był odpowiedzialny za zniszczenie naszej rodzinnej planety, Vegety. Walczyłem ramię w ramię z Ranzoku oraz Daimao przeciwko Armii Czerwonej Wstęgi, by wreszcie upadła i udało nam się to. Następni już byli Łamacze Czasu oraz Dabura i jego świta, którzy także się nie ostali, więc to były moje trzy największe uczynki dla tej planety, jak mogę być jej zbrodniarzem? - zapytał, a następnie delikatnie spoważniał, nie lubił być oceniany przez kogoś kogo dobrze nie znał. Przekręcając głowę na bok, wreszcie mógł się wypowiedzieć swobodnie do Saiyanina z Irokezem:
-Witaj Topote, to fakt....minęło chyba z trzy....cztery lata, coś takiego....To było dawno, więc wybacz mi pamięć. Widzę, że porzuciłeś swoje stare ubranie i masz jakieś nowe, do twarzy ci, a jak tam u Gamato i Koji, no i jeszcze była jego córka, wszyscy zdrowi? - zapytał się i za chwilę usłyszał, że jego uczeń ma jakiś kolejny prezent. To było naprawdę miłe z jego strony, ale za chwilę ten odpowiedział ponownie do wspólnego podróżnika w kosmosie:
-Dzięki za kolejny prezent, ale wszystkie takie rzeczy przechowaj na razie u siebie na statku, jak widzisz nie mam na razie jeszcze ulokowanego domu, by móc gdziekolwiek je przechowywać. - mówiąc to, przekręcił znowu swój wzrok w stronę pierwszego osoby, która do niego przybyła i tworzyła jakąś specyficzną melodię. Opuścił ramiona na dole, ponieważ nie wiedział czy może zostać zaatakowany czy nie, ale domyślając się najgorsze, musiał być gotowy na coś niemiłego.
-Musisz mi podać dobry argument, czemu uznałeś mnie za zbrodniarza wojennego, chociaż jeden... - wypowiadając ostanie słowa, wyprostował się jeszcze i wypuszczając powietrze z ust, był naprawdę gotowy na niemiłą zabawę, a nie chciał walczyć z jednym z jej obrońców, bo nie widział w tym sensu.
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 14, 2021 4:13 pm
.  .  Sytuacja zaczęło się robić tak jakby stresowa. Tubylec najwyraźniej nie grzeszył poczuciem humoru albo Topote trafił w sedno pytaniem o status matrymonialny. Kenzuran tymczasem poważnie podszedł do interakcji z żonatym.
      Saiyański rozbójnik trochę pogubił rezon w tej rozmowie. Spokój natury? Czy kiedykolwiek ktoś się przejmował jego własnym spokojem, czy może wszyscy mają to w… Chciałby nieznajomemu wytknąć te kilka słów niezadowolenia z jego oschłego zachowania, ale Kenzuran go ubiegł. Mistrz nie był bynajmniej aniołkiem, podobnie jak on sam, ale sugerowanie mu bycia zbrodniarzem wojennym – cokolwiek to znaczyło – to chyba lekka przesada. Z dobrego humoru, Topote szybko przeszedł na zirytowanie.
      Dzięki – odparł na słowa pochwały względem jego ubioru, ale jego mina nie była już tak wesoła, jak na początku – Chcieliśmy zrobić Ci niespodziankę, ale chyba musimy porozmawiać o tym później. Domyślam się, że to ten saiyanin, o którym wspominałeś. Wygląda na opętanego dokładnie tak jak go opisywałeś. – Topote zwrócił się do tubylca, zbliżając się nieco do swojego mistrza. Przewidywał walkę, więc zacisnął z lekka pięści i postanowił pozostać w gotowości. Jak się zbliżał do brata Klen, zauważył również, że z jego perspektywy twarz siedzącego na drzewie mężczyzny była niemal całkowicie zakryta liśćmi. Przypadek czy może nieznajomy specjalnie tak wybrał swoją miejscówkę?

      Jestem Topote, saiyanin z planety Bowapo. Mężczyzna stojący obok mnie to mój mistrz, któremu wiele zawdzięczam. Kim jesteś i dlaczego obrażasz mojego mistrza? – stanowczym głosem wypowiedział w kierunku drzewa. Stanął przy tym o dwa kroki przed Kenzuranem, napiął mięśnie i uniósł lekko pięści jakby przygotowywał się na przyjęcie ciosu w obronie mistrza.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 14, 2021 5:27 pm
Shade spokojnie i uważnie obserwował rozwijającą się sytuację, gdzieś tam w kąciku tylnej głowy odczuwając małe rozbawienie z całej tej sytuacji. Niemniej jednak jego rozmówcy nie mogli dostrzec miny, jaką teraz miał, ale niewiele tracili. No, chyba, że ktoś lubi patrzeć na martwe drzewo... Tymczasem Kenzuran zaczął wygłaszać mowę o swoim bohaterstwie, a co to on nie zrobił,  a kogo to on nie powstrzymał. Potem zwrócił się do tego nowego, ale ta część go nie interesowała. Po gadce Sayanina bez ogona!  Odezwał się jego przydupas, który przedstawił się jako Bowapo z planety Topote... A nie to było na odwrót. Trochę się porzucał słysząc złe rzeczy o swoim miszczu, ale było to zrozumiałe, więc Przeklęty niezbyt się tym przejmował. Mimo wszystko doszedł do paru ciekawych wniosków, np takiego, że Kenzuran nie miał pojęcia, że planeta Vegeta istnieje dzięki Guciowi. Nie ''Naszej'' tylko twojej lub waszej, ja nie jestem Sayaninem z Vegety, Choć dobrze znam tamtejszego króla. Kim jestem? Jednym z mieszkańców tej planety i nie obrażam twojego mistrza... Mówię tylko prawdę. potem na chwilę przerwał, ale zaraz potem wznowił tyradę. -Heeee... Więc mamy tutaj bohatera! Jednakże z tego co mi wiadomo... Podczas walki z Belialem kto inny rozdawał tam karty, RR zdjęli ''uczniowie'' samego Mister Satana, niejacy  ''Kranzoku i Zenekran heh.'' Nieładnie tak podszywać się pod prawdziwych herosów. A co do Łamaczy czasu... Jakoś nie widziałem cię w pierwszej lini podczas walki z ich szefami. Nie wiecie, co oznacza zwrot Zbrodniarz wojenny? To ludzie, którzy popełnili straszne rzeczy podczas walki lub wojny. Na przykład, dajmy na to, zabili kogoś, kogo mogli z łatwością obezwładnić bez dokonania mordu..

Occ:
Trening koniec
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 14, 2021 6:21 pm
.  .   Doskonale wiem, co oznacza nazywanie kogoś zbrodniarzem wojennym. Nie musisz tego tłumaczyć. – Młodszy saiyanin skierował złowrogie spojrzenie na wprost w kierunku twarzy żonatego saiyanina. Nawet jeśli słabo go widział, pamiętał mniej więcej, gdzie się znajdował wcześniej. – Mistrz nie przyszedł tu, by zniszczyć tę planetę, ale aby ją uratować. Tak trudno to zrozumieć?
      Tkwił spojrzeniem pewnie w jednym punkcie. Zrobił krótką pauzę, by wziąć oddech i nadać treści większej powagi.
      Na nieszczęście Twoje, twój Król Vegeta prawdopodobnie już nie żyje… zapominasz, że Vegeta już nie istnieje. Na kolejne Twoje nieszczęście, przylatując tu nie spotkałem się z informacją jakoby dla saiyan był tu wstęp wzbroniony. Co więcej tutejsza ludność przywitała mnie bardzo dobrze. Jesteś pierwszym, który tak się rzuca. Po trzecie, jeśli mistrz mówi, że uratował tą planetę, to oznacza, że ją uratował. Lepiej spytaj swoich informatorów. Jeszcze raz obrazisz bezpodstawnie w mojej obecności mistrza Kenzurana, nastawisz mnie przeciwko sobie!
      Topote wskazał palcem wskazującym prosto w miejsce, w którym spodziewał się twarzy swojego rozmówcy; stanął przy tym bokiem do niego, cały czas będąc w gotowości.
      Jeśli chcesz dalej rozmawiać, przestań się ukrywać i wyjdź do nas! Nie będę dłużej dyskutował z bezimiennym wojownikiem, któremu strach nie pozwala pokazać własnej twarzy!
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 14, 2021 8:55 pm
Wybuch tego całego Topote nie wzruszył Shade nawet odrobinę, nawet odrobinkę. Szybko doszedł do wniosku, że koleżka brata Klenn jest zapatrzony w niego jak obrazek. Czyżby znajomek Gucia uratował mu kiedyś życie czy coś? Albo to wszystko tylko, dlatego że trochę go pouczył... Bez znaczenia, jednakże im dalej go słuchał tym bardziej chciało mu się śmiać, jednakże dzięki swojej kontroli zwalczył pragnienie do gromkiego śmiechu. Odpowiedział melodią, tym razem znacznie szybszą i gwałtowną, aż w końcu się odezwał. Jego ton był tak samo bezemocjonalny i spokojny jak zawsze. Kiedy powiedziałem, że przyszedł tutaj by zniszczyć Ziemię? Poza tym nawet gdyby chciał, nie dałby rady- Po przewróceniu oczami mówił dalej -Vegeta nie istnieje, mówisz, heh... Słabo jesteście poinformowani najwidoczniej. Poza tym nigdy nie powiedziałem, że Sayianie nie mają tu wstępu wzbronienia. Przecież ja tu mieszkam, a nim jestem LOL... Strach hmmm?? Mój drogi Topote, jesteś całkiem zabawnym jegomościem! Dlaczego miałbym się ciebie bać? Jak to mówią... Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje. Jednakże nagle gałąź została bezpiecznie przechylona na bok, a dwojgu Sayian ujawnił się jego wygląd twarzy. Czerwono Srebrne[chyba nikt tego nie pamięta] oczy, niezwykle mocno podkrążone, poza tym blada cera, dwie pokaźne blizny na twarzy, bandana. Oraz to spojrzenie, które jasno sugerowało, że jego posiadacz nie bierze nic na serio.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 14, 2021 10:38 pm
Kenzuran nie spodziewał się, że miedzy jego towarzyszem jak i uczniem w jednym, oraz innym znajomym którego poznał dzięki Nihiliusowi, zacznie się taka wymiana słów. Wolał wszystko przeczekać na spokojnie, niech sobie trochę podyskutują, choć naprawdę chciał im tego zaprzestać, nie miał zamiaru rozlewać niepotrzebnie krwi, kiedy wiedział że zagrożenie jeszcze się nie przebudziło. Wsłuchując się w to wszystko, usłyszał że podobno jacyś uczniowie tego wąsacza, Satana pokonali RR, a wiadomo że tak nie było, ich imiona zostały przekręcone i sam Ranzoku mu to uświadomił jak o tym rozmawiali. Uśmiechając się pod nosem, na razie nie czuł jakby w wietrze jakiegoś zagrożenia ze strony osłoniętego liśćmi Rodaka, więc wypowiedział się, czyli wtrącił się między słowa Topote oraz Beziminnego:
-Uczniowie Mister Satana? Pierwsze słyszę, fakt była taka pogłoska, ale Sam Ranzoku wytłumaczył mi, że nasze imiona zostały przekręcone, jak chcesz możesz go o to zapytać...No i powiedzmy że masz rację co do pierwszego, dzięki temu że mogłem oślepić Beliala, wszyscy inni wykończyli go wspólnymi siłami, ale mimo to, zasługi mi jakieś za to przypadają, że ta planeta nie sczezła jak nasza rodzinna Vegeta... - mówiąc to, nadal nie było mu przyjemnie, gdy o tym wspominał, że Rutaga poniósł za niego życie oraz za życie Gutsa. Usłyszawszy to co miał dalej do powiedzenia znajomek Shinjina, usłyszał że jego jakoś nie widział w pierwszej linii walczących z Łamaczami Czasu, on po prostu był w innej grupie.
-Nie zapominaj, że Łamacze Czasu podzielili nas na dwie grupy, dlatego mogłeś mnie nie widzieć na pierwszej linii, ale mniejsza o to... - zakończając wypowiedź, Topote się wściekał, że ktoś po prostu od tak obrażał jego Mistrza, był z niego zadowolony. Syn Kellana słuchając ich dalej, podobała mu się bardzo brawura jego pobratymca, którego poznał w kosmosie, nie spodziewał się takiego podejścia z jego strony, zmienił się przez te lata. Teraz wyczekując słów zamaskowanego rodaka, który sobie siedział nadal na gałęzi w koronie drzewa, po jakiejś dłuższej chwili wreszcie mógł usłyszeć jego głos. No i przez to, że coś się stało z gałązką, Brat Klen oraz Topote zobaczyli twarz nieznajomego, a jednak go znał! Wszędzie by rozpoznał tą buźkę, to naprawdę On mu wtedy pomagał oraz Nihiliusiowi na Namek z Gibletem, to był ten moment!
-Jak to słabo poinformowani?? Niemożliwe, że planeta mogła się odnowić od wybuchu jej rdzenia, to jest pewne! Wiem co możesz mieć na myśli, zapewne ktoś ją przywrócił smoczymi kulami, prawda? Nie rozumiem tylko po co...po części wyzbyliśmy się tsufuli no i stałego konfliktu z nimi, a teraz gdy znowu jest, ponownie będą wojny domowej na niej... - trochę go to zirytowało, ale przeczuwał kto mógł wykorzystać magiczne kule do odnowienia ich Szkarłatnej planety. Zapewne szary mieszkaniec w Gutsie go na to namówił, dlatego wykorzystał go jak marionetkę....nie podoba mu się to ale to bardzo.
-Dzięki, że się za mnie wstawiłeś Topote, ale nie musiałeś. Nie zadzieraj lepiej z tym koleżką na drzewie, jest silniejszy od ciebie...ode mnie nie mam pewności, ale nie chcę teraz tego sprawdzać... - mówiąc to, spojrzał z powrotem na Czarnowłosego z czerwonymi końcówkami i miał zamiar znów się wypowiedzieć w jego stronę. Wypuszczając powietrze przez usta, spojrzał bardziej poważnie w jego stronę i wreszcie powiedział co następuje:
-No dobrze, nigdy nie mówiłem że jestem dobrą osobą i to prawda, dokonałem kilku rzeczy, tylko po to by na Ziemi zapanował spokój, ale jednak chciałbym wiedzieć o jaką sytuacje ci chodzi.... - teraz rozmyślając i samemu szukając odpowiedzi w głowie, był ciekaw co się musiało wydarzyć przez te siedem lat, albo nawet wcześniej, bo jednak chodziło o to miejsce, o Ziemi. Kenzuran tak główkując chwilę, chyba mógł się domyślić o co może chodzi, wtedy jak rozmawiał z Czerwonowłosą....czyżby nadal mu wypominała mu tego dzieciaka? Przecież to nie możliwe, skąd on by o tym wiedział....wolał jednak usłyszeć te słowa od niego, musiał być pewien w stu procentach, że chodzi o dziecko z Armii Czerwonej Wstęgi.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 15, 2021 12:03 am
Ściągnął brwi. Nigdzie nie mógł znaleźć Ki Shade'a. Po co ją wyciszył? Ukrywał się gdzieś? Odsunął palce od czoła i wsadził dłonie do kieszeni, lecz wciąż nie przestawał szukać odpowiedniej sygnatury. Nic. Zamiast niej znajdywał zupełnie inne, niepasujące do bruneta. Wśród nich jednak pojawiła się jedna, całkiem ciekawa i dobrze znana Gutsowi. Należała do Kenzurana, Saiyanina, którego Flaczek nie widział ponad 7 lat. Ostatni raz go widział, gdy ten został porwany przez demony. Był wtedy pewien, że już nigdy więcej go nie zobaczy, ale oto jednak wrócił! Tylko ciekawe jak. Wywalczył sobie drogę ucieczki? A może połączył siły z resztą, która została porwana i razem pokonali przeciwnika? Nie dowie się, dopóki nie zapyta.
Znów przyłożył palce do czoła, skupił się i... Drugą ręką walnął się w czoło. Zapomniałby! Odsunął obie dłonie i skierował się do wyjścia z sali treningowej. Nie przeszedł jednak przez drzwi. Zamiast tego schylił się i podniósł z ziemi Scouter, który tam zostawił razem ze swoimi głównymi ciuchami na czas treningu. Założył go, włączył, tym samym upewniając się, że działa i dopiero wtedy po raz kolejny przyłożył palce do czoła i... I zniknął.

~~

Pojawił się przed Kenzuranem i pierwsze co zrobił, to rozejrzał się w poszukiwaniu swojego starego towarzysza. Dawne urazy z biegiem czasu całkowicie zniknęły, więc Guts nie był wrogo nastawiony co do mężczyzny. Choć z tyłu głowy miał myśli, że Bezogoniasty spróbuje się na nim zemścić za te wszystkie upokorzenia i porzucenie, chociaż wątpił w to. Pokazał się raczej jako osoba, która nie chowa za to wszystko urazy... Chociaż, porwanie przez demony mogło to zmienić...
Gdy zlokalizował Saiyanina, to wsunął ręce do kieszeni i obejrzał go od stóp do głów. Zbytnio się nie zmienił, przynajmniej na zewnątrz. Flaczek skinął w jego stronę głową i zaczął:
-Nie myślałem, że jeszcze kiedykolwiek cię zobaczę. Jakim cudem przeżyłeś? Sądziłem, że cię dorwali i zginąłeś.-
Dopiero teraz dostrzegł, że zaraz obok Kenzurana stał ktoś jeszcze. Guts spojrzał na niego i ściągnął brwi. Nie przypominał go sobie, ale zgadywał, że to jakiś znajomy Bezogoniastego. Nie był zbyt silny, choć pewnie wśród Ziemian uchodził za prawdziwą potęgę. Tylko co Ziemianin robił w towarzystwie Saiyanina? Może sam mu powie... Król machnął ręką w jego stronę na powitanie.
-Yo. Jestem Guts.-
Przeniósł wzrok z powrotem na pobratymca i już chciał zacząć kolejne zdanie, jednak zorientował się, że coś tutaj jest nie tak. Przecież ta dwójka nie spodziewała się, że Flaczek się nagle tutaj pojawi, więc dlaczego tutaj stali i wpatrywali się w ten punkt zanim się jeszcze pojawił?... Ktoś stał za nim, prawda? Odwrócił się i wtedy go ujrzał.
-A więc tutaj się podziewałeś! Szukałem cię po całej planecie. Zorganizowaliście sobie tutaj jakiś piknik czy co?-
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 15, 2021 12:53 am
Kenzuran oczekując na odpowiedź ze strony rodaka o dziwnym kolorze pasemek na włosach, nie spodziewał się takiej sytuacji, która się właśnie wydarzyła. Wyczekując tak na zdania, które ma mu powiedzieć jego pobratymiec, przed jego oczami pojawił się nikt inny jak sam Guts, tego się w ogóle nie spodziewał, a nie widział go naprawdę długo. Wreszcie minęło aż siedem lat, a to jednak szmat czasu, dlatego też musiał poczekać na odpowiedź ze strony Saiyana, który siedział na drzewie, a dokładnie na gałęzi. Usłyszawszy głos swojego towarzysza z którym rozbili się na tej planecie, też miał zamiar mu odpowiedzieć:
-Też mnie trochę zadziwiłeś swoim pojawieniem się, ale zapomniałem że znasz tą sztuczkę z dwoma palcami na czole...będziesz mnie musiał jej nauczyć, przydatna rzecz! A co do tego, Łamacze Czasu byli silni, ale nie silni na mnie oraz innego Saiyanina i był jeszcze Paikuhan, no i kilka różnych osób porwanych w ich więzieniu. Razem udało nam się uciec i zwalczyć tych całych łamaczy, ale przeczuwam że mogą się pojawić prędzej czy później. - odpowiadając mu mniej więcej jak było, bo jednak to był szmat czasu, więc trochę rzeczy takich mniej drobiazgowych zapomniał. Teraz On musiał zadawać mu kilka pytań, ale nie wiedział czy ten raczy mu odpowiedzieć, no cóż, zawsze trzeba spróbować ten pierwszy raz.
-Zapewne nie wiesz kim jest mój towarzysz, jego imię to Topote, jest Saiyan-jinem tak jak my, no i jestem jego Mistrzem....kto by się spodziewał, prawda? - po tych słowach, rzucił promienny uśmiech w stronę swojego rodaka, który nadal nosił ten sam płaszcz, ale On jednak nosił zbroję, którą dostał od Nihiliusa, pewnie rzeczy się jednak nie zmieniają.
-A ty co robiłeś przez ten siedem lat. Rozmawiając z koleżką, który siedzi na drzewie, zrozumiałem jedno....przywróciłeś Vegete smoczymi kulami, prawda? Nie wiem po co to robiłeś, skoro wiedziałeś że znowu powrócimy do walki z tsufulami, a tak to przynajmniej nie musielibyśmy się nimi przejmować, wiesz? - mówiąc to, zrobił się trochę poważny, ponieważ jego znajomek przywołał także wrogów, może zrobił to celowo, bo ktoś w jego wnętrzu mu to zalecił....tego nie wiedział. Dochodząc do ostatnich wypowiedzianych słowach przez Gutsa, Syn Kellana postanowił mu odpowiedzieć co następuje:
-To nie piknik, zwyczajna pogawędka nic więcej. Po prostu chcę raz na zawsze wyplenić Czerwoną Wstęgę z tej planety, a dzięki temu, że nasza Planeta istnieję, mogę wreszcie zobaczyć mój dom, po tylu pieprzonych latach, które przez jakiegoś Beliala były zmuszone przebywać tutaj.. - to go bardzo wkurzyło, nie chciał o tym myśleć, ale wszystkie negatywny myśli zawsze zostają na zawsze w twojej głowie i ciężko o nich zapomnieć. Musiał jeszcze dopowiedzieć najważniejsze rzeczy:
-Przekazałem koledze z drzewa, że jak pozbędę się Armii Czerwonej Wstęgi, to zniknę stąd, jeśli bardzo mu przeszkadza moja osoba na tej planecie, jest ich wreszcie w kosmosie naprawdę wiele, choć kilku nie polecam....ale to opowiem przy innym razie. - mówiąc to, zaśmiał się pod nosem i teraz był ciekawy co powie jego rodak w płaszczu i nadal oczekiwał odpowiedzi od Saiyanina, który lubił najwyraźniej przyrodę.
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 15, 2021 9:55 am
.  .  Odpowiedź nieznajomego znów wytrąciła wojownika z równowagi, a przecież Kenzuran zbił wszystkie jego poprzednie argumenty. Może i to, co na końcu dodał… było trochę sensowne, ale ten pozbawiony czegokolwiek ton i słowa, które do niego kierował! On się z niego śmiał! Topote nie wiedział przez chwilę, co odpowiedzieć. Przygryzł wargę, by powstrzymać buzujące w nim emocję, ale zdecydowanie to nie wystarczyło. Opuścił już rękę i posłuchał tego, co ma do powiedzenia jego mistrz…
      Smocze kule?! Zmartwychwstanie planety?! Akurat Topote też nie przepadał za Vegetą, ale nie spodziewał się, że Kenzuran nie chciałby skorzystać z możliwości jej wskrzeszenia! Ten knypek na drzewie też jest silniejszy od niego?!
      Nogi saiyanina zrobiły się miękkie. W jednej chwili przypomniał sobie, dlaczego rozstał się ze swoim mistrzem — jak długo z nim przebywał dowiadywał się rzeczy, które przechodziły najśmielsze jego wyobrażenia, a co więcej, o ludziach, którzy okazywali się przewyższać go o niebo swoimi umiejętnościami. Przebywając sam, zawsze miał pewność co do swojej siły, ale będąc przy jego boku… czuł się wiecznie jak listek trawy na wietrze, poleci tam, gdzie powieje przez cios silniejszych od niego wojowników.
      Nie, tego jest za wiele. On nie ma zamiaru słuchać nikogo z nas — wtargnął ze swoją odpowiedzią, zaraz po tym jak brat Kenzuran poprosił go o niedenerwowanie bladego saiyanina. Chyba nie sądził, że tak po prostu odpuści? Że z podkulonym ogonem wróci na pokład statku, gdy osoba przed nim śmieje mu się prosto w twarz! Dyshonor dla całej rodziny!
      Zamiast pożegnać się z towarzystwem, Topote rozstawił nogi w pozycji Kiba Dachi; ręce zawinięte w pięści skierował do wewnątrz i zaczął głośno krzyczeć. Drzemała w nim furia. Nie mógł pogodzić się z tym, że wszyscy tu uważają go za ciotę, nic niewartego wojownika. Był zły na siebie, bo przecież nie był dużo młodszy od tu zgromadzonych, a przed ostatnie 7 lat ciężko trenował, gdy tamten z pewnością zajął się zakładaniem rodziny.
      Wokół kępkowłosego zaświeciła złota aura, jego ki nieświadomie zaczęło emanować złowrogością. Pomyślał sobie wówczas, że może dzięki formie super saiyana mógłby choć chwilę powalczyć na równi z przeciwnikiem stojącym przed nim. Niestety… na to było za wcześniej, a aura tak szybko jak się pojawiła — znikła. Nie miało to większego znaczenia (ssj to nadal dużo mniej niż ssj3, a Kenzuran stwierdził, że gość może być i silniejszy od niego), a wojownik z Bowapo w tej samej chwili wyskoczył na schowanego w cieniu wojownika, chcąc posłać mu trzy najszybsze swoje ciosy prosto w twarz… zamiast tego niemal przewrócił się, resztkami samokontroli utrzymując równowagę na ziemi, gdy powietrze zamieniło się w kolejnego saiyanina…

      Z otwartymi oczami wpatrywał się w Gutsa, podczas gdy zebrana w nim negatywna energia powoli się ulatniała. To imię mu coś świtało, może poznał kogoś o tym samym już gdzieś w kosmosie… Po ogonie z łatwością można było rozpoznać, że są pobratymcami. Na tej całej Ziemi… nie powiem, zaczęło robić się tłoczno od tych saiyan. Topote dawno już nie spotkał tylu na raz i miał nadzieję, że nigdy do tego już nie dojdzie. Oczywiście mistrz był wyjątkiem. Na szczęście dla niego, kępkowłosy został należycie przedstawiony, dlatego nie musiał tego robić samodzielnie. Jego ogon wysunął się wówczas zza pleców i z ciekawości zaczął kołysać się z boku. Ta dwójka, Guts i jego mistrz, wydawali się bardzo dobrze znać — szkoda, że mistrz nic mu o nim nie opowiadał, a zamiast tego cały czas wspominał o uratowaniu tego drugiego, na którym w tamtej chwili znów spoczął czujny wzrok saiyana z Bowapo.
      Topote — skinął lekko w kierunku nowego towarzysza z niepewnością w głosie, tym samym znów kierując wzrok w jego kierunku.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Wto Sty 19, 2021 9:37 am
Shade szczerze mówiąc zaczął się nudzić całą tą rozmową, toteż po chwili zaczął grać na swoim instrumencie stworzonym z natury, słowa jego oponentów wlatywały jednym uchem, a wylatywały drugim. W końcu ten cały Topote stracił cierpliwość, jak przystało na prawdziwego Sayanina gwałtownika! Już ruszył do boju, łudząc się, że jakimś cudownym sposobem Przeklęty zdecyduje się dać się trafić, aby przerwać nudę, gdy nagle ktoś jeszcze pojawił się w okolicy, a był to nikt inny jak jego morda Gucio. Najpierw zajął się na chwilę tym typem bez ogona! a następnie odezwał do niego. - Hehe... Naruszył strukturę mocy, toteż przybyłem aby zobaczyć co się dzieje, jak widzisz napięcie zdążyło narosnąć. Jaki piknik, najadłem się już-

Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Wto Sty 19, 2021 10:54 am
.  .  Wojownik z Bowapo nie wytrzymał kolejnych słów przeklętego. Nawet pomimo obecność Króla Vegety, znajomego jego mistrza, wybił się mocno z obu nóg, pędząc w jego stronę. Mignął obok speedstera, który w tamtym momencie mógł akurat mrugnąć, lecz nadal nie rozpoznałby morderczych intencji z samej prędkości, z jaką poruszał się Topote – być może nawet pomyli to ze zwykłym podejściem do przyjaciela z pikniku. Agresor miał w planach 3 serie ciosów w głowę Shade'a:

  • najpierw naprzemienne 3 uderzenia pięścią dwoma rękoma;
  • po tym jak zobaczy, że nie przyniosło to skutku, zawisając dzięki samemu pędowi uderzeń w powietrzu, zaatakuje dwukrotnie lewą, potem 2 razy naprzemiennie i znowu dwukrotnie lewą;
  • na koniec, nie mogąc wyjść z podziwu nad zgrabnymi unikami swojego przeciwnika, wykona 3 ciosy lewą pięścią, kończąc sekwencję kopnięciem prawym piszczelem w głowę rywala.

      Jeśli mu się poszczęści to pewnie będzie zwijał się z bólu, ostro potraktowany trzecią zasadą dynamiki Newtona. Może jeszcze wcześniej zostanie powstrzymany przez Gucia i będzie zwijał się z bólu na parterze przez resztę rozmowy, a może Shejd nie będzie zainteresowanym tak słabą rozrywką i zakończy wszystko zanim ten w ogóle podleci?
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Wto Sty 19, 2021 11:22 pm
Ku jego uldze, został powitany całkiem przyjaźnie, jak na kogoś, kto dwa razy wbił swojemu towarzyszowi nóż w plecy. No, ale Guts podejrzewał, że tak może się skończyć. W końcu Kenzuran całkiem szybko wybaczał urazy. Tak więc, obyło się bez zbędnej walki na śmierć i życie, przynajmniej na razie. Mogli się zająć rozmową, powspominać stare czasy, poopowiadać jak im minęły te lata, takie tam.
Jeden z kącików ust Flaczka uniósł się na moment, gdy usłyszał, że "musi nauczyć go tej sztuczki". Może kiedyś, tak, z chęcią. Ale w najbliższym czasie? Nie ma opcji, to był jego as w rękawie! Dalej Bezogoniasty tylko potwierdził teorię Saiyanina, że wojownicy, którzy zostali porwani połączyli siły i razem udało im się pokonać demony. Świetnie. Czego jednak nie wiedział, to tego, że Dabura i cała reszta tamtej zgrai należeli do Łamaczy Czasu. I Patrol nie wysłał im żadnych posiłków, nic? Sami musieli sobie poradzić? Guts od początku czuł, że Kaioshinka leciała sobie z nimi w kulki. Nawet nie chcieli pomóc młodej członkini Patrolu uratować jej przyszłej babci. Dziewczyna mogła wtedy zginąć albo nawet gorzej. Naprawdę, a to podobno oni są "tymi dobrymi"...
Kenzuran powiedział mu nawet, jak się nazywał ten gość z irokezem i co tutaj robił. Ogoniasty spodziewał się chyba wszystkiego, tylko nie tego. I do tego on jest Saiyaninem? Przecież bruneta w ogóle nie było w okolicy królestwa, inaczej Flaczek by go wyczuł. Może jest jednym z tych, którym udało się przeżyć wybuch Vegety, bo akurat go na niej nie było, a potem spotkał towarzysza Gutsa? To brzmi jak coś, co mogło się zdarzyć.
Obejrzał się za siebie i spojrzał znacząco na Shade'a, gdy usłyszał, że ten powiedział o przywróceniu planety. Następnie wrócił wzrokiem do byłego towarzysza.
-Nie ma już żadnej wojny.-
Ostatnie zdania wysłuchał w milczeniu, przytakując głową i chłonąć informacje. Potem odwrócił się w kierunku Saiyanina z kosmykami, przetrawił to, co usłyszał i zmrużył oczy.
-Struktura czego?-
Rozejrzał się po okolicy. No, nie wyglądała zbyt pięknie, może była lekko naruszona, ale żeby denerwować się o takie rzeczy? Czy w ogóle on mówił o naturze? W sumie, to po co miałby mówić o naturze? Może stał się jakimś ogrodnikiem czy czymś w tym stylu? Wrócił wzrokiem do kumpla i pokiwał powoli głową, wciąż kompletnie nie rozumiejąc o co mu chodzi. Ale no, to musiało być coś ważnego dla niego, skoro postanowił tutaj przyjść i to sprawdzić. Otworzył usta, by coś powiedzieć, lecz zanim mu się to udało, to uczeń Kenzurana - Topote - rzucił się w szale na Shade'a. Guts nie mial zamiaru go zatrzymywać, tylko się odsunął, stając obok Bezogoniastego i splótł ramiona na klatce piersiowej.
-Jesteś pewien, że to twój uczeń, a nie krewniak? Jest równie narwany, co ty.-
Gdy obserwował poczynania Saiyanina z irokezem to przypomniało mu się po co tu przybył. Po sparing! I teraz miał do tego idealną okazję! Uśmiechnął się i rozplótł ręce, wsadzając lewą do kieszeni, a prawą przykładając do ust, robiąc z niej taką jakby pół-trąbkę.
-Oi, chłopaki. Co powiecie na-
Scouter na oku chłopaka zapikał, informując o nadchodzącym kontakcie. Guts kliknął przycisk przełączający na rozmowę. Jak się okazało, zadzwonił do niego jeden z żołnierzy, który zgłosił, że właśnie na Vegecie wylądowała jakaś kapsuła i podał mniej więcej gdzie dokładnie. Flaczek podziękował za informację i wyłączył urządzenie. Następnie przyłożył dwa palce do czoła i zaczął szukać energii tego tajemniczego osobnika.
-Coś mi wyskoczyło, muszę znikać. Shade, następnym razem nie ukrywaj energii.-
Jest. Znalazł go. To był albo on, albo jakaś dzika bestia. Ciężko stwierdzić, ta Ki była trochę daleko, a Guts nie skupiał się zbyt dokładnie. W każdym razie, skinął głową na pożegnanie i puff. Zniknął. Cóż, zbyt długo tutaj nie zabawił.

Z/t
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Sro Sty 20, 2021 12:00 am
Kenzuran wyczekując odpowiedzi ze strony Saiyanina z czerwonymi kosmykami na głowie, dostrzegł kątem oka że jego uczeń się strasznie niecierpliwy, nie rozumiał za bardzo dlaczego tak do tego podchodzi. Czarnowłosy bacznie obserwując całą scenerię i wyczekując także odpowiedzi ze strony Gutsika, zobaczył że Topote strasznie się wyrywał i ruszył w stronę osobnika siedzącego na gałęzi drzewka. Mężczyzna z utraconym ogonem westchnął pod nosem i nie mógł normalnie dowierzać w to co się aktualnie tutaj działo. Słysząc tylko jak kępkowłosy szybuje w stronę jego rodaka, usłyszał słowa że podobno naruszył tam jakąś strukturę planety i jakieś tam napięcie urosło, oraz podobno miał być tutaj jakiś piknik.
-Topote! Skoro tak się rzucasz do walki, pokaż kim są prawdziwi Saiyanie i nigdy nie ulegaj! - dał mu niezły doping, choć przeczuwał jak to się skończy, skoro praktycznie był tak samo silny jak jego pobratymiec na drzewie, marne będą szanse dla Saiyanina ze znajomymi, którzy przypominali żyjące drzewa. Usłyszawszy słowa Wojownika w płaszczu, że nie ma już żadnej wojny, ten popatrzył na niego zdziwiony i nie rozumiał....jak to nie było wojny....tsufule zostali pokonani!?
-Tyle dobrego Guts, wiedziałem że uporasz się z tymi tsufulami, dobra robota. - uśmiechnął się do niego akceptująco, bo wiedział że nie da sobie zrobić prania mózgu, a dokładniej jakiemuś glutowi w głowie. Widząc poczynania jego adepta, Guts stanął obok i tak samo jak On przedtem, skrzyżował ramiona na torsie i rzekł w jego stronę dane słowa, które musiał wpierw przeanalizować. Wszystko dokładnie rozumiejąc, Syn Kellana zaśmiał się chwilkę i odpowiedział rodakowi w płaszczu:
-Nieeee, teraz podchodzę do rzeczy na spokojnie, podróżowanie w kosmosie i praktycznie same treningi oraz walki, zmęczyło mnie to trochę....ale że Vegeta wróciła, może mógłbym wrócić do siebie do domu, co o tym sądzisz, hmm?? - zapytał swojego towarzysza z którym pierwszy raz rozbił się na tej błękitnej planecie. Zamilkła na chwilę cisza, aż wreszcie Brat Klen usłyszał słowa Gutsika, który chciał coś zaproponować, lecz nagle jego detektor coś musiał wykryć, to było można zauważyć gołym okiem. Kenzuran przyglądając się temu, nie wiedział dokładnie z kim się łączy jego pobratymiec, ale jakoś mało go to interesowało, miał nadzieję że chociaż otrzyma odpowiedzieć czy może wreszcie wrócić do domu, mimo iż ten na pewno stoi pusty. Zaraz znowu jego kompan dodał kolejne słowa i układając dwa palce na czole, no i znowu to samo, zniknął im a nawet nie dokończył z nimi rozmawiać!
-Ehhh, no i tylko było z tej rozmowy, mógł nas przecież zabrać ze sobą.... - powiedział bardziej do siebie niżeli do Topote i osobnika, który chyba na pewno się będzie bronił przed nadchodzącymi atakami w jego stronę. Czarnooki podchodząc bliżej do drzewa, spojrzał w górę i musiał wreszcie to zrobić, bo trochę czuł się z tym niezręcznie, mimo iż powinien to znać dawno temu.
-Tak w ogóle to jestem Kenzuran, a ciebie jak zwą....nie pamiętam czy się przedstawialiśmy na Namek.... - wyciągnął w jego stronę dłoń na przywitanie, ale nie wiedział czy ten ją uściśnie, gdyż był zajęty walką, a raczej unikaniem ciosów jego uczniaka.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Sro Sty 20, 2021 1:24 pm
Shade spokojnie obserwował i słuchał wzruszającej rozmowy pomiędzy dawnymi sojusznikami, czyli Guciem i Kenzuranem, ale tymczasem pupil Sayanina bez ogona uznał, że w końcu marka się przebrała! Bo jak tak można źle mówić o jego najukochańszym mistrzu, który był dla niego wszystkim, najważniejszą istotą na planecie, a nawet w całym życiu. Oczywiście jego miszcz coś tam krzyknął w ramach zachęty, standardowa duperela o dumie i prawdziwych małpach, rzygać się chce. Gdyby to był stary Cień, wszystko mogłoby się skończyć straszną masakrą, okaleczeniem lub czymś upokarzającym. Jednakże jak to się mówi, ludzie dorastają, zakładają rodziny i tak dalej, toteż dzisiejszy wynik był jeszcze inny. Ojciec Luny ze spokojem obserwował jak powolny wojownik ''pędzi'' w jego stronę z prędkością rakiety pojonej zaprawą murarską. Postanowił go spacyfikować bez czynienia mu krzywdy, gdyż będąc szczerym, jego zaufanie w inną osobę lekko mu zaimponowała. Tymczasem Topoś już był blisko, jego pięść wystrzeliła, a jak na to zareagował Shade? Lekko się przechylił i wyciągnął prawą rękę. Dłoń Topote uderzyła w drzewo, a Boski Sayanin dotknął wskazującym palcem punkt na jego ciele, pomiędzy brwiami konkretnie. Było to specjalne miejsce, które na chwilę odcięło biedakowi możliwość oddychania, co spowodowało, że stracił on przytomność!. Mąż Aymi bez wysiłku złapał go jedną ręką i lekko odrzucił w stronę jego mistrza. - Nic mu nie będzie, za chwilę odzyska przytomność- O dziwo ten cały Kenzuran faktycznie mu się przedstawił i podszedł z wyciągniętą ręką. Zignorował go, ale się odezwał. Shade... Nadal uważam cię za niepewny element, dlatego nie podam ci ręki. Powiedziałem ci o tym, że Vegeta istnieje... Zatem powiedzmy, że za ''dobre'' sprawowanie zdradzę ci jeszcze jeden mały szczegół. Powiedziałeś, że dobrze, że Gucio uporał się z Tsufulami... Ale czy to prawda? Poleciłbym ci samemu się przekonać...heh -

Occ:
Fabularna only sztuczka z racji sztuk walki na poziomie 3, Topoś wyraził zgodę. Jak chcesz możesz się obudzić już w swoim poście po złapaniu przez mistrza swego, albo poczekać do następnej kolejki
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Czw Sty 21, 2021 1:20 am
Kenzuran wyczekując na reakcję ze strony Wojownika z czerwonymi kosmykami na włosach, wpierw musiał sobie poradzić z jego uczniem, jest ciekawy jak to załatwi. Czarnowłosy patrząc jak jego uczeń zaszarżował na rodaka, który sobie siedział na drzewie, ten wreszcie postanowił się ruszyć i kiedy nadeszła odpowiednia okazja, zadał cios pomiędzy oczy, przez co jego adept stracił najwyraźniej panowanie nad swoim oddechem i zemdlał. Pobratymiec chwycił nieprzytomnego Topote i odrzucił go w stronę Mężczyzny z utraconym ogonem, który najwyraźniej miał go złapać, jednak skończyło się to inaczej. Syn Kellana uśmiechając się pod nosem, podniósł tylko nogę i kiedy jego kolano było wysunięte w przód, młody uczeń się na nie nadział, a potem możliwe z jakimś tam dotkniętym jęknięciem, padł na ziemie. Wiedział doskonale, że dzięki temu, na pewno wreszcie stanie się silniejszy, nie po to tyle czasu razem podróżowali w kosmosie by miało być to zupełnie inaczej. Brat Klen nareszcie poznał imię Saiyanina który przedtem był z nim razem na Namek, kiedy walczyli z Gibletem....Shade. Słuchając dalej słów wypowiedzianych przez innego Saiyan-jina, nadal był traktowany za wroga tej planety, a wreszcie nade wszystko, pomógł jej w ciężkich sytuacjach. Za chwilę jeszcze dodał, czy aby na pewno Guts poradził sobie z tsufulami....czy On mu właśnie sugerował to, że nie wybił ich co do nogi, tylko się z nimi dogadał? To przecież było niemożliwe i głupie z jego strony, wreszcie byli odwiecznymi wrogami, walczyli przez naprawdę długi okres czasu, przez co to sprawiało wielu problemów Szkarłatnej planecie. Trzęsąc głową negatywnie, Kenzuran wreszcie musiał odetchnąć, a następnie spoglądając na Shade'a, odezwał się w jego stronę:
-Jaki niby "niepewny element", hmm?? Byliśmy razem Na Namek i wraz z Nihilem walczyliśmy na Gibleta, chyba powinieneś rozumować fakt, że nie jest wrogo do nikogo stąd nastawiony. Skoro tak stawiasz Gutsa na świetle dziennym, oznacza to że prawdopodobnie podpisał z nimi pokój, tylko nie rozumiem dlaczego....nękali tyle czasu lud Saiyański, a On postanowił zrobić coś takiego, niewybaczalne! - mówiąc to zacisnął swoją pięść i podniósł swój poziom mocy, trzęsąc tylko wokół tutejszym terenem, nie chciał znowu przesadzić z czymkolwiek. Czarnooki spoglądając na rodaka, spoważniał i rzekł w jego stronę:
-Na pewno udam się na Vegete, ale dopóki Gero żyje i gdzieś jest na Ziemi, to nie mam zamiaru nigdzie się ruszać. Jeśli znasz jakieś osoby, które mogą znać jego lokacje i mi pomożesz, szybciej mnie się stąd pozbędziesz, co ty na to, Shade? Możemy dobić takiego targu, chyba że preferujesz stare metody i będziemy musieli wykorzystać rękoczyny, hmm?? - na to pytanie, uniósł brew i był ciekawy reakcji swojego pobratymca. Nie chciał z nim walczyć, bo nie miał takiej potrzeby, chciał pozbyć się wszelakie zła z błękitnej planety, a potem udać się na odnowioną Planetę Vegete, jego dom jeśli ta faktycznie została przywrócona do stanu przed wybuchem i zarazem ataku ze strony Beliala.
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Nie Sty 24, 2021 7:23 pm
.  .  Po magicznym dotknięciu między oczy, chłopak stracił rekonesans co się dzieje. Przebudził się z głośnym jękiem, odbijając się od twardego kolana Kenzurana, po czym bezwładnie opadł brzuchem na glebę. Był tak przejęty swoją porażką, że nie usłyszał nic z rozmowy dwójki saiyan. Podnosząc się, uderzył mocno prawym przedramieniem w grunt, mamrocząc pod nosem jaki to on słaby. Oczy nawet na moment mu się przeszkliły, ale łeb miał skierowany do dołu, więc nikt tego nie zauważył.
      Gdy tylko odzyskał pełną kontrolę nad ciałem, pokonując barierę mentalną, znów wzleciał w kierunku przeklętego. Tym razem obie ręce trzymał przed twarzą w gardzie, nie chcąc dać się złapać na tę samą sztuczkę. Dolatując dostatecznie blisko, miał w planach wykonać zwód, nurkując przed twarzą Shade'a za pomocą sztuki lewitacji. Odbijając się od wystających korzeni drzewa, wyskoczyłby na plecy oponenta, fundując mu mocnego kopa w tył głowy. Grad pięści czekał tylko na swoją kolej, by wkroczyć na koniec do akcji.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pon Sty 25, 2021 3:42 pm
Shade na luzie opierdzielał się na drzewie i słuchał przemowy Kenzurana o ich wspólnej walce na Namek, potem o Tsufulach i otym, że Kruuul koniecznie musi dopaść tego Gero, no nie może być inaczej. Przeklęty w końcu zszedł ze swego siedziska i stanął na równych nogach na ziemi, w niewielkiej odległości od Brata Klenn i jego pazia, znaczy ucznia, a może to to samo?. W pewnym momencie Cień lekko się zaśmiał i odezwał -Byliśmy na Namek i walczyliśmy razem z Gibletem? Ahh tak.. Już pamiętam, jakie to były wtedy twoje słowa...MNIE WYRÓŻNIA TO, ŻE WYZBYŁEM SIĘ SWOJEJ DUMY, TYLKO DLATEGO BY POWSTRZYMAĆ TAKIEGO CHODZĄCE FAŁSZERZA JAK TY, KTÓRY SIĘ PODAJE ZA KOGOŚ KIM NIE JEST! JA SIĘ NAUCZYŁEM JEDNEJ RZECZY, JEŚLI MAMY OCHRONIĆ MILIONY, TYLKO DRUŻYNOWO JESTEŚMY W STANIE COŚ ZROBIĆ, A TY......JESTEŚ SAAAAAAAAAAAM GHAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA... POWSTRZYMAMY CIE, CHOĆBY OD TEGO ZALEŻAŁO MOJE ŻYCIE, HYAAAAAAAAAAAAAAAAAAA Na samiuśkim końcu Mąż Aymi parsknął pod nosem, a potem dodał -A co usłyszałem dosłownie sekundę później?... NIKT MA SIĘ NIE WTRĄCAĆ, SAM WYPATROSZĘ TEGO ROBAKA, HYAAAAA...GHAAAAAAAAAAAA HAHAHAHAHA To mnie tak rozbawiło, nieźle razem walczyliśmy- Przeklętemu Bogowi aż łezka pociekła z kącika, a tymczasem przydupas Vegetiańczyka ponownie próbował go zaatakować, zamarkował atak frontalny i próbował się na niego zasadzić od tyłu... Trochę nieudanie skoro czuł jego energię, poza tym jego ruchy były powolne. Niemniej jednak nie powstrzymał go, tylko poczekał, aż jego wymarzony kopniak zostanie wyprowadzony, ale nie trafił w niego, tylko w jego powidok. Prawdziwy don Shadinni stanął na jednym z barków chłopaka, a potem saltem wyskoczył w powietrze i oddalił się od niego.  -Mógłbyś przykrócić łańcuch swojemu uczniowi? Za 3 razem mogę nie być tak łaskawy... Co do związku Tsufuli i Sayian... Co mnie to obchodzi? Nie pochodzę z Vegety. Przy okazji, tak mnie ciekawi... Dlaczego właściwie zabiłeś tego Dzieciaka? Byłeś tak słaby, że nie potrafiłeś go obezwładnić bez zabijania? I NIE WKURWIAJ MNIE GADANIEM O TYM, ŻE ZROBIŁEŚ CO KONIECZNE. Wiesz, jakie są dwa najgroźniejsze typy ludzi? Pierwszym są Psychopaci, ale tak naprawdę groźniejszymi od nich są jeszcze ludzie, którzy absolutnie wierzą w to, o co walczą. Nie wiem, gdzie jest Gero, jak się pojawi, to go zabijemy. W czym możesz być taki przydatny? Twoja moc jasno wskazuje, że nie jesteś jakimś nie wiadomo jak potężnym kozakiem... NIHIL MNIE OPĘTAŁ CHOLERAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pon Sty 25, 2021 10:46 pm

Kenzuran wyczekując na słowa, które mają zostać wypowiedziane przez Shade'a, zobaczył że jego uczeń po powaleniu, zaczął powoli wstawać. Najwyraźniej jego duma nie pozwalała mu się wycofać, nie dziwił mu się, musiał pokazać kto tutaj rządzi, ale na Czarnowłosego z czerwonymi kosmykami nie miał żadnych szans. Wojownik krzyżując ramiona na swoim torsie, po czym dostrzegł że znajomy z Namek wreszcie zeskoczył z drzewa i stanął na równych nogach i zaczęła się jego cała długa przemowa, co tak naprawdę jej większa część była jego dawnymi wypowiedzianymi słowami. Musiał poczekać, aż Shade skończy wypowiadać monolog i kiedy była chwilowa pauza i Syn Kellana chciał się odezwać, Topote znowu ruszył na swojego rodaka, najwyraźniej nie chciał serio się poddać.
-To były dawne dzieję, byłem młodym dumny Saiyaninem, który wolał pokonywać silniejszy od siebie sam niż z kimś, teraz mój umysł zupełnie spogląda na wszystko inaczej, mam nadzieję że nie czujesz się urażonym tym co się wydarzyło na Namek, skoro o tym wspominasz, hmm? - zapytawszy, uniósł jedną swoją czarną brew i był ciekawy co mu odpowie jego pobratymiec z zepsutymi genami. Po wypowiedzeniu się, jego adept znowu został powalony, stopami które trafiły go w bark i ponownie powaliły na glebie, chyba będzie trzeba to zakończyć.
-Mówiłem ci, żebyś się nie trudził Topote, On nie jest na twojej lidze, odpuść albo inaczej Shade może wreszcie nie wytrzymać. - mówiąc to, spojrzał już bardziej wyraźniej, gdyż każdy Saiyan-jin ma swoją cierpliwość, a temu naprzeciwko mogła się niedługo skończyć. Wreszcie kolejny wylew monologu poleciał z ust Saiyanina z czerwonymi kosmykami na włosach, tym razem trochę sądząc na drugi temat, dotyczący dzieciaka z Armii, no tak. Czerwonowłosej wreszcie przeszkadzało to, że to właśnie Brat Klen go zabił i zadała mu praktycznie śmiertelny cios, po którym jeszcze kiedyś był krwiak, na szczęście się zagoił. Teraz minęło bardzo sporo czasu i niektóre urazy i niesnaski odchodzą w zapomnienie, czy na pewno?
-Wtedy to była wyjątkowa sytuacja, dzieciak był jednym z Dowódców Armii Czerwonej Wstęgi i kobieta, która mi pomogła i poczęstowała jadłem, była starszą osobą. Kiedy u niej przebywałem, akurat pukali do drzwi, a to nie była mała jednostka, było minimum z tuzin żołnierzy oraz dwie ciężarówki na których były osoby porwane z różnych wiosek oraz farm. Miałem pozwolić na to, by ci ludzie zostali wzięci do niewoli? Nie wiem jak ty byś postąpił, ale ja wtedy jeszcze byłem słaby, a oni mieli po swojej stronie androidów, dlatego wyzwalając tych ludzi, przypłaciłem wyłącznie tym, że zostałem przez nich znienawidzony. To było coś za coś, ale wolałem pomóc komuś dobremu niżeli nic nie robić, no i nadal chowam uraz za to, że Armia odebrała mi moją dumę, ODCIĘLI MI MÓJ SAIYAŃSKI OGON I POŁAMALI NOGI! - wykrzykując ostatnie słowa, potężna aura wybuchła z sylwetki Dojrzalszego Saiyanina, który już nie wytrzymał. Wiedział zawsze, że będzie ich do końca życia nienawidził, nie ważne czy znajdzie ich gdzieś w kosmosie czy znowu ich spotka na Ziemi, odebrali mu ogon, którego nie może już przywrócić. Wchodząc na chwilę na stan Super Saiyanina, nie przebywał w nim długo i od razu z niego zszedł, bo musiał ochłonąć, dawno już tak nie wybuchł, bardzo dawno.
-Mam nadzieję, że rozumiesz moje przesłanie i jeśli masz kontakt z tą Czerwonowłosą, to także jej to przekażesz w taki sposób, by wreszcie zrozumiała, że robiłem to co mi podpowiadał instynkt. - mówiąc to, opuścił ramiona w dół i nadal łapał głębokie oddechy, by opanować emocje, które wyzwoliły się z jego ciała. Miał nadzieję, że Shade nie weźmie tego do siebie i go nie zaatakuje, ale zobaczy co czas pokaże.
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pon Sty 25, 2021 11:38 pm
.  .   Ponownie dumny saiyajin wyszedł z potyczki prawie bez szwanku na sile, ale ośmieszony i dotknięty psychicznie. W środku cały się gotował, lądując twarzą na ziemi, po tym jak przeklęty zamarkował jedynie swój cios. Był zły, że nie uraczył go choć jednym zwykłym uderzeniem. Nie był godzień? Dyrdymały. Kenzuran powtórzył po Shadzie prośbę o zaprzestanie natarć i… pewnie Topote tak by postąpił, gdyby ta walka nadal dotyczyła jedynie obrony dobrego imienia mistrza. Nie skwitował tychże słów nawet zająknięciem; przeczuwał, że wśród ich wspólnej paplaniny jego słowa nic nie będę znaczyć. Sam przestał ich słuchać od jakiegoś czasu. Zamiast tego, pełen frustracji zwrócił się do przeklętego, wyciągając palec w jego kierunku w pozie tak doskonale majestatyczniej, jakby była godzinami ćwiczona wcześniej przed lustrem.
      Przestań mnie unikać! Czy nie zasługuję nawet na jeden porządny cios od Ciebie? Nie? — zrobił krótką pauzę, dając czas na szybką odpowiedź. — Jeśli mnie nie zaatakujesz to będę próbował aż do skutku. Nie walczę już za honor mojego mistrza… TAKIM ZACHOWANIEM OBRAŻASZ WOJOWNIKA TOPOTE.
      Ajaja, jak bardzo chciałby teraz za wtórować Kenzuranowi i również przemienić się w super saiyanina. Aura mistrza, choć dobiegała zza pleców, choć nie znał się na wyczuwaniu Ki, budowała w nim ukłucie lęku a zarazem zazdrości. Kipiał złością na swoją bezradność, lecz to wciąż było za mało.
Nie zaatakował od razu, zamiast tego tym razem poczekał na odpowiedź.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 29, 2021 8:51 am
Shade nie miał innego wyboru niż stać w miejscu i słuchać tej całej paplaniny, powoli żałując, że zdecydował się tutaj przybyć, niemniej jednak nie dał tego po sobie poznać. Z ''uwagą'' wysłuchał Opowieści Kenzurana o tym jak to kiedyś był młody i głupi, a następnie jego punkt widzenia o całej sprawie z tym dzieciakiem, który notabene mówiąc, niewiele go obchodził. Na samym końcu Brat Klen  raz jeszcze zaczął marudzić, że czerwonowłosa go nadal nie zaakceptowała i tak dalej. Przeklęty westchnął otwarcie i odezwał Gościu, spotkałem cię chyba zzzzz 3 razy i w dwóch przypadkach na trzech ciągle próbujesz się usprawiedliwić osobie, która ma cię gdzieś. Nieważne co zrobisz, ''Czerwonowłosa'' nigdy ci nie przebaczy, wbij to sobie do głowy i trzymaj się od niej z daleka ehhhh... Idź załatwić tych gości, co cię upokorzyli i tyle, co ma z tym wspólnego cała RR? Może myślałeś, że sam Gero uważa cię za wielkiego kozaka i dlatego osobiście wydał rozkaz odebrania ci dumy? Otóż zapewne tak nie było. Przewrócił oczami na koniec, tymczasem ten cały Topote znowu się podniósł i najwidoczniej nadal nie nauczył się dzisiejszej lekcji! Ba, wskazał na niego palcem i zaczął coś gadać, generalnie same bzdury człowieka, co mu ktoś utrącił nosa. W sumie można by to zaklasyfikować jako odgrażanie się, mimo że to on[Topote] zaczął ten ''konflikt''.. Kiedy już skończył swoje... Ojciec Luny! Zaśmiał się cicho, ale dudniąco. -Wojownika Topote... Jak dla mnie możesz być co najwyżej Bachorem Topote. Zachowujesz się jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę, dlatego krzyczy i młócić piąstkami gdzie tylko wzrok sięga... Brak ci cierpliwości i samozaparcia, aby zostać prawdziwym wojownikiem. - Tym razem jego głos był zimny, gdyż nie uśmiechało mu się dalej słuchać płaczu maluchów...
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 29, 2021 11:06 am
.  .  No patrzcie… całkiem przypadkiem kępkowłosy usłyszał tym razem podsumowanie żonatego, upewniając się co do swojej racji, w jaki sposób pojmował tę sytuację. Faktycznie ziom nie miał zamiaru normalnie rozmawiać, sam to potwierdził, że ma mistrza Kenzurana gdzieś, zresztą samego Topote też. Usłyszał to, co chciał usłyszeć. Oczywiście nie zgadzał się z cieniem, że brak mu samozaparcia, wręcz przeciwnie, miał go wiele i na pewno pozwoli mu ono kiedyś go przewyższyć, ale w tym momencie nie było to istotne.
      Za to Ciebie z pewnością rozpiera duma ze swojej mocy. Udało Ci się mnie kilka razy zaskoczyć, ale nie myśl, że tak będzie zawsze. Ta arogancja i pycha w końcu Cię zgubi! —  wykrzyczał Topote, w bojowej postawie nacierając na Shade'a! Wokół ogoniastego rozpostarła się złota aura wściekłości na siebie i swoją marną siłę. Nawet Cienia mógł zaskoczyć nagły przypływ mocy tego „malucha”, gdyż jego włosy, unosząc się do góry, pozostały czarne jak smoła, lecz Ki wyraźnie zaczęła przypominać tę od super saiyan. Topote wykrzesał z siebie ukryty potencjał, znacznie prześcigając siebie z pięciu minut wstecz. Trzymając gardę, którą blady z podkrążonymi oczami saiyanin mógł kojarzyć między innymi z potyczki Kenzurana na Namek, zbliżył się do jego podbródka, chcąc zadać silny prawy prosty kierujący przeciwnika prosto do nieba. Następnie pośle mu 5 błyskawicznych ciosów w korpus, kończąc uderzeniem w żołądek tak, by zabrać dech Cieniowi.
      Jeśli ja jestem dzieckiem, to Ty jesteś głupim starcem, któremu wydaje się, że postradał wszystkie rozumy — nagada na koniec ziemskiemu wojownikami, o ile nadal będzie w stanie stać po tej krótkiej wymianie. Wówczas oboje, Shade i Kenzuran, będą mieli chwilę, by przyjrzeć się tej złotej furii, a nawet dostrzegą wściekłe oczy pozbawione źrenic.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pią Sty 29, 2021 1:30 pm
Kenzuran wreszcie po jakimś czasie na który się doczekał, mógł usłyszeć słowa Shade'a. Oczywiście nie mógł zapomnieć o bohaterskich poczynaniach swojego ucznia, ale na kogoś tak silniejszego, to była tylko droga w jedną stronę. Czarnowłosy nie chciał się mieszać, chociaż już przedtem powiedział Topote, że bezsensowna jest walka z kimś o dziesięć albo nawet więcej razy silniejszym, nie jest jego Ojcem, więc mu raczej do łba tego nie wbije. Wojownik naprawdę się zdziwił zachowaniem swojego adepta, ale teraz na tą chwilę były najważniejsze słowa rodaka z czerwonymi kosmykami na włosach, który wypowiedział się w jego stronę. Najwyraźniej pobratymiec faktycznie trochę go nie rozumiał, bo praktycznie ciągle przekręcał jego słowa, no nic dziwnego, możliwe że źle się wypowiedział, albo po prostu to dla niego nie było dosyć zrozumiałe. Dojrzały Saiyan-jin opuścił znowu dłonie i spoglądając poważnie na Shade'a, przemówił do niego:
-To po co ci to wszystko mówię, hmm?? Uwierz mi, że kiedyś Ona nie będzie miała wyboru, jak na planecie pojawi się zło, którego wy nawet nie będziecie mogli pokonać i będzie potrzebowali więcej osób do pomocy, wreszcie Łamacze Czasu nadal gdzieś tam są i w każdej chwili mogą się pojawić, to przeczuwam na pewno... - tutaj zrobił pauzę, zaciskając pięści i był wkurzony, że jego rodak miał go naprawdę gdzieś. Chciał mu jakoś to wbić do łba, że prędzej czy później będzie inaczej i wreszcie nie będzie innego sposobu jak współpraca....ze wszystkimi....nawet z nią.
-To ty nie wiesz, że Gero pracował dla Armii Czerwonej Wstęgi? Myślałem że może Ona albo ktoś inny z Ziemi, na przykład Haricotto o tym wiedzą, no cóż....jednak się myliłem, ale ja ci to teraz mówię. Jeśli znasz kogoś kto wie gdzie może się ukrywać Armia, to zapewne także może być tam też Doktorek, nie pozwolę na stworzenie perfekcyjnego androida, który może być jeszcze gorszy....nie chcemy powtórki z Vegety czy nawet pojawienia się Beliala! - rzekł to, znów uniósł się aurą mocy, bo był tym wszystkim zfrustrowany, chciał jak najlepiej dla tej planety, mimo iż nie była praktycznie jego domem! Teraz gdy także dowiedział się, że Szkarłatna kula powróciła za pomocą smoczych kul, przeczuwał że także będzie mógł się tam udać, zobaczyć ponownie swoją izbę....swój dom który wrócił, gdzie miał najwięcej wspomnień i nie tylko.  Syn Kellana starając się znów uspokoić po wybuchu, gdyż jego zachowanie wskazuje iż nie dojrzał jeszcze w stu procentach, opanował się i ostatni raz się wypowiedział do Shade'a:
-Czyli mam rozumieć, że nie masz nic przeciwko jak jeszcze zostaniemy trochę czasu na Ziemi? Chcę wiedzieć, że będziecie mogli żyć spokojnie...nawet jeśli sami byście sobie dali czy możecie nawet być silniejsi ode mnie, Gero nigdy mi nie da spokoju dopóki nie dowiem się, że jest martwy! Najlepiej by było odnaleźć Ranzoku albo zapytać Daimao, to z nimi walczyłem przeciwko Armii Czerwonej Wstęgi - te ostatnie bardziej powiedział do siebie, ale może jego pobratymiec z Czerwonymi Kosmykami wiedział, gdzie przebywają właśnie te dwie osoby. Jeśli nie będzie znał lokacji tych dwóch osóbek, Brat Klen wpierw sprawdzi Pałac Kamiego, a następnie uda się znów do Capsule Corporation by może zapytać Doktora Briefsa, gdzie może się ukrywać Gero, wreszcie byli Naukowca, a to już jest jedna rzecz która ich łączy. Przypomniał sobie coś i znów wypowiedział kolejne słowa, tym razem do swojego towarzysza poznanego w kosmosie:
-Rozumiem twój zapał Topote, ale skończ z tym....nie chcę cie widzieć pod piachem, naprawdę. Jak znajdziemy wrogów, którzy zagrażają tej planecie, nie będę cię powstrzymywał przed nimi, pokażesz im swoją siłę oraz będziesz wtedy mógł mnie pomścić....za to że odebrali mi ogon oraz połamali na jakiś czas nogi! - mówiąc to wystarczająco głośno, można było od niego poczuć ten optymizm oraz zapał, który chciał przekazać swojemu padawanowi! Musiało im się tylko udać odnaleźć resztki wrogów, którzy się ostali na Ziemi i dokończyć ich, zanim ci zrobią pierwszy krok i nie będzie potem odwrotu!
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pon Lut 01, 2021 10:04 am
Shade, jak przystało na spokojnego i mrocznego mieszkańca planety, stał sobie swobodnie na ziemi, słuchał z uwagą dalszej wypowiedzi Kenzurana. Komentować mi się jej nie chce, także przejdźmy nieco dalej kochani, w dużym skrócie Kruuul Kenzuran, dumny Sayanin z Vegiety wyjaśnił Cieniowi o tym, że Gero faktycznie pochodził z RR, potem wspomniał, że on tylko troszczy się o ich los i los planety, a następnie wytknął Topote aby się uspokoił. Ten jednak nie wydawał się mieć tego w planach, gdyż najwidoczniej jego duma i zbiór wartości został naruszony do tego stopnia, że znajdował się jakby pół kroku przed Super Sayaninem pierwszego poziomu. Przeklęty wykrył to dzięki swojej wrażliwości na energię Ki i otaczającą go moc! Tymczasem Topote nawrzucał mu, że jest Arogancki i pyszny, a następnie ruszył w jego stronę. -Sęk w tym, że ja nie mam dużego czoła, niskiego wzrostu i nie nazywam się na V- Cicho stwierdził Mąż Aymi, wspominając o podnózku Gucia z Vegety, czyli Vegety, a zarazem łamiąc czwartą ścianę! Topoś planował sprzedać mu podbródkowego, ale popełnił pewien błąd w ocenie przeciwnika. Ojciec Luny czekał, czekał, aż nagle kucnął z taką szybkością, że biedny Topoś nie miał szans zarejestrować, że zmienił pozycję ,a następnie złapał go za nogę i od, tak podrzucił wysoko w górę. - Bakayarooo!!! Konoyaro! Atakowanie frontalne na silniejszego i szybszego przeciwnika to nigdy nie jest mądra opcja! Rozumiem, że jesteś Dumnym Sayaninem, ale jednak spróbuj rozegrać walkę bardziej sprytnie.- Dlaczego Shade zdecydował się pouczyć, zapewne bez skutku, ucznia Kenzurana? Wbrew pozorom, a zwłaszcza wbrew komentarzom na swój temat od jego ''oponenta'', pomimo uzyskania mocy zwanej Godem, Cień pozostał tak samo cichy jak zwykle, był osobą daleką od arogancji jaką mu przypisano... Tymczasem odezwał się do Kenzurana. Słuchaj, nie znam cię aż tak dobrze, dlatego na razie nie uważam cię za wroga. Osobiście mi nie przeszkadza wasz pobyt na ziemi, tak długo jak zachowacie należną kulturę. Zapamiętam twoją przemowę i wspomnę o niej, komu trzeba, ale nie oczekiwałbym za wiele. Poza tym... Z tego co mi się wydaje, to Ziemska Armia w większości zmiażdżyła pozostałości po RR, teraz zostały tylko jakieś pipy, które nic nie potrafią ugrać... Nie wiem, czy jest wśród nich Gero. Nie wiem gdzie jest Ranzoku, nie jestem nawet pewien, co to za typ...

Occ:
Trening start


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Sro Lut 03, 2021 9:06 pm, w całości zmieniany 1 raz
Topote
Topote
Liczba postów : 139

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Pon Lut 01, 2021 11:13 am
.  .  Do wzburzonego, pozbawionego źrenic, Topote już ledwo docierały jakiekolwiek słowa. Liczyło się tylko, że nie może się poddać. Lecąc na przeciwnika znów był zbyt pewien swojej siły. Nim się spostrzegł tamten zniknął, zaciskając dłoń na jego kostce. Topote przysiągłby, że przecież wtedy nie mrugał! Ułamki sekundy później leciał z niewyobrażalnym pędem ku niebu, z dołu słysząc zawodzenie Cienia, które mimo niechęci, jaką darzył przeciwnika, wziął sobie do serca.
      Przelatując kilkaset metrów do góry, przebijając się przez powierzchnię chmur, z ledwością dał radę się opanować, gwałtownie zatrzymując się w powietrzu. Wystawił otwarte ręce przed siebie i zaczął strzelać… a nie jednak tego nie potrafił. Zamiast znów rozbłysnął potężną złotą aurą i z szaleńcza wściekłością zanurkował z powrotem do Shade'a. W trakcie lotu przemyślał sobie dokładnie strategię, która nie będzie tak oczywista jak poprzednia. Marszcząc brwi, robiąc korkociągi, przypominał sobie sparingi z Kenzuranem. Wówczas też nie było łatwo, ale trafienie nie było niemożliwe…
      Leciał z maksymalną prędkością aż do samej ziemi, w ostatniej chwili robiąc salto i lądując 3 metry od Shade'a. Jego zmysły wytężały się przez czas lotu, szukając każdej nadarzającej się okazji do ataku. Będąc już na ziemi, postarał się dalej tylko podtrzymywać to skupienie i… powoli podejść do przeciwnika. Wygnie głowę do góry, chcąc spojrzeć mu prosto w oczy (Topote ma 1,72m). Następnie w odległości mniejszej niż jeden metr przyjmie pozycje bojową, odsuwając lewą nogę do tyłu i nie przerywając kontaktu wzrokowego. Wszystkie zmysły skupi na przedniej nodze i ręce, licząc na kontrę. Po sekundzie, jeśli się nie doczeka ataku, uwaga to skomplikowane… zamarkuje cios prawą pięścią (tą z przodu), tak na prawdę będzie uderzał lewą, która też będzie przynętą! Ostatecznie zdecyduje się na niskie kopnięcie w kostkę, które poprawi, wbijając się mocniej stopą w nogę przeciwnika i podpierając się sztuką lewitacji, jak najszybszym (nawet kosztem siły) prawym prostym!


[trening start]
Sponsored content

Góry       - Page 24 Empty Re: Góry

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach