Go down
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Sty 16, 2018 9:26 pm
MG


Abyr patrzył zaskoczony na poczynania trójki Saiyan. Rutaga cisnął Gutsem i Kenzuranem w stronę szalejącego Sakanianina, a ci postanowili od razu złożyć się do ataku. Guts wyciągnął przed siebie kolano, chcąc zadać uderzenie, zaś Kenzuran zamachnął się ręką do tyłu, otaczając swoje ciało białą aurą, wykorzystując ostatek swojej energii. Teraz albo nigdy! 
- Iikeee!!* - krzyczał Rutaga, chcąc dodać otuchy dwóm wojownikom. Zaraz jednak zebrał się w sobie i zniknął, zostawiając powidok, na którym wyraźnie widać było, jak przed sekundą uśmiechnął się tajemniczo.
Odległość między nimi a Abyrem się zmniejszała, a kiedy znaleźli się kilka milimetrów od siebie, ich połączony atak mógł w końcu zostać wprowadzony w życie. W tej chwili nie było odwrotu. Musieli włożyć wszystkie swoje siły w ten jeden, zgrany cios, żeby posłać Abyra na łopatki.
W końcu! Kolano Gutsa i pięść Kenzurana zetknęły się z twarzą Abyra, a ten został odrzucony do tyłu, gubiąc przy tym swoje przednie zęby, które wirując w powietrzu zataczały się w krwi z dziąseł Sakanianina. 
Dwaj Saiyanie zawisnęli w powietrzu, a z ich perpektywy wszystko działo się w zwolnionym tempie. Kiedy odległość między nimi a Abyrem się zwiększała, spowodowana oczywiście odrzuceniem ryboczłeka do tyłu, ujrzeli przed sobą Rutagę, który pojawił się dosłownie znikąd. W jego dłoni świeciła się energetyczna kula, a gdy tylko zbliżył się wystarczająco do Abyra, wyciągnął swoją otwartą dłoń i przyłożył ją do obitej, bezzębnej twarzy zwariowanego Sakanianina.
- Kiero.** - powiedział spokojnie, mrużąc swoje oczy, po czym wystrzelił potężny promień, którego blask oślepił wszystkich zebranych dookoła. Ziemia się zatrzęsła, podniosły się tumany kurzu, a w oddali słychać było żałosny krzyk Abyra, który po chwili urwał się niczym hejnał. Czy to koniec?

Z chmury dymu wyłonił się Rutaga, goszcząc na swojej twarzy złośliwy uśmieszek. Bił brawo sobie, jak i Gutsowi i Blade'owi. 
- Dobra robota, panowie... Jednakże, to była tylko plotka. Jestem pewien, że czeka nas jeszcze większa batalia. Lepiej bądźcie gotowi, by wszystko porzucić. Oni tak łatwo się nie poddadzą. Być może będziemy musieli opuścić Vegetę. - rzekł Rutaga, uśmiechając się zadziornie. Coś tu ewidentnie nie grało.

- Ha! Cwaniak! Łatwo mówić, kiedy ma się skitraną kapsułę kosmiczną! - odezwał się Tsufulianin w myślach Gutsa. Miał rację, ponieważ za pobliskim wzniesieniem, znajdowała się pojedyncza kapsuła kosmiczna, jakiej używali Saiyanie do podróżowania po kosmosie.

*Dalej!!
**Znikaj.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Sty 17, 2018 9:32 pm
Kenzuran kiedy tak leciał wraz z Gutsem w stronę wroga, ten był najwyraźniej zaskoczony ich techniką walki działania. Po upływie niecałej chwili, wreszcie Czarnowłosy wraz ze swoim towarzyszem broni, dolecieli i dosięgnęli celu, trafiając go z kolana, jak i z całej odchylonej pięści, której przedramię była specjalnie naciągnięte do tyłu. Ogoniasty tylko wrednie prychnął i widział jak tamten poleciał hen daleko, gdyż został wybity solidnym atakiem.

Syn Kellana wraz z pobratymcem saiyańskim wisili teraz przez chwilę w powietrzu, po udanym ataku i on oczywiście musiał ciężko oddychać. Jego osoba była przemęczona, gdyż był osłabiony po tamtym wcześniejszym incydencie, ale dawał z siebie wszystko by pokazać swojemu druhowi, że nie jest słaby. Dziecko Ilene zdziewiło się, że ten cały Rutaga się tak szybko pokazał przed nimi, nie wiedział jakiej ów techniki użył tamten, ale był bardzo ciekawy co to było.

Istotne dla młodego kosmicznego wojownika było to, że teraz ich sojusznik znalazł się przed jego twarzą i twarzą jego kolegi. Nagle puścił energetyczny promień w tego złego Sakanianina, który tylko głośno ryknął z bólu, ponieważ był w solidnych męczarniach. Potężne światło powstało na dość spory horyzont, po czym zniknęło i mogli ujrzeć swojego sojusznika przed nimi, lecz wroga tym razem już nie było obok nich.

Oczywiście przedtem jeszcze na jego sylwetce unosił się spory smog dymu, który niedawno zniknął z jego osoby. Kenzuran tylko westchnął po nie aż tak bardzo ciężkiej walce, a potem wylądował. Po znalezieniu się na twardej glebie, ów Rutaga przemówił w stronę Gutsa, jak i Czarnowłosego, który bacznie słuchał i nie mógł uwierzyć, że ten cały Aby był tylko jakimś chłopem. Łatwo było tamtenu saiyaninowi powiedzieć, gdyż nie był osłabiony i nie stracił dość sporej ilości krwi, dlatego też tylko mruknął pod nosem i zastanawiał się co może powiedzieć.

Ogoniasty wreszcie dziko machnął swoją trzecią kończyną, a potem wreszcie odpowiedział Rutadze:
-Hmm, skoro twierdzisz, że był płotką, to co będzie dalej? Masz w ogóle jakiś plan działania jeśli przybędzie od nich ktoś silniejszy?? - powiedział, układając przedramiona na wysokości klatki piersiowej wraz z podniesioną brwią.

Młody Saiyanin nie spodziewał się, że dostanie pierwszą lepszą misję i już będzie musiał uczestniczyć w boju, ale gdyby nie to, że jego ciało było osłabione, byłby w stanie zdziałać więcej. Spojrzał na Gutsa i kiedy po podrapaniu się po głowie, był przez chwilę zamyślony. Nie chciał się długo zastanawiać, więc wreszcie odezwał się w jego stronę:
-A ty jak się trzymasz Gutsie, wszystko okej?
Teraz nie będzie łatwo, więc musimy dać z siebie wszystko.
Moja krew we mnie wrze, dlatego pokaże na co mnie stać!!
- rzekł i pokazał mu zaciśniętą pięść przed twarzą, że jest gotowy nawet na najgorsze, mimo iż nie ma praktycznie energii k.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Sty 18, 2018 6:16 pm
Kenzuran i Guts swoim łączonym atakiem, odrzucili Abyra, za którego plecami pojawił się Rutaga. Szybki był. Saiyanin uniósł dłoń i wystrzelił pojedyńczy promień który zmiótł Sakanina z powierzchni ziemi. Szybki i silny. Ciekawe.... Czy był wystarczająco silny aby pokonać kapitana statku? Poczekamy, zobaczymy. Po Abyrze został tylko tuman kurzu, z którego wyłonił się Rutaga bijący brawo.
- Całkiem szybki i silny jesteś. Pojawiasz się raz tu, raz tam i zabijasz zwykłym promieniem. Nieźle... Masz rację. Ten tutaj nie jest niczym w porównaniu z kapitanem ich statku. Walczyłem z nim. Uniknął każdego ataku. Co do opuszczania Vegety... To nie byłoby trudne gdybyśmy mieli statek lub kapsuły. Mogę cię zapewnić że ja nie posiadam i tego, i tego... A ty, Rutaga? Jakiś statek? Kapsuła, może?-
Spojrzał na Kenuzarana.
-Jeśli przybędzie ktoś silniejszy to go pokonamy... Ja mam się bardzo dobrze.-
Guts był w pełni sił. Walka którą przed chwilą odbyli nie obdarowała go żadnymi obrażeniami i obytkami w Ki, więc był gotów na kolejną batalię.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Sty 21, 2018 11:14 am
MG

Uśmiech z twarzy Rutagi zniknął w chwili, gdy Guts wspomniał o statku kosmicznym. Miał już coś powiedzieć, kiedy wrota na ogromnej płaszczce się otworzyły, a po chwili na oczach wojowniczej trójki pojawił się Kapitan. Szedł w ich stronę wolnym krokiem, marszcząc gniewnie swoje brwi i czoło. Uniósł dłoń na wysokość swojej twarzy i przejechał kciukiem po nosie. W końcu się zatrzymał, opierając swe dłonie na biodrach.

Spoiler:

- Narobiliście kłopotów. Módlcie się, żeby wieści o waszych działaniach nie dosięgły naszego Pana. Ja jestem w stanie wam wybaczyć, ale Lord Belial... powiedzmy, że łatwo się denerwuje. - powiedział, mówiąc spokojnym tonem, ale widać po nim było, że był zdenerwowany. Uniósł swoją rękę i położył dłoń na rękojeści miecza. Nie wyciągnął go jeszcze, ale dodał kolejne grosze od siebie.
- Dla przykładu, będę musiał ukarać jednego z was. Jakiś ochotnik? - zapytał, po czym powoli zaczął wyciągać miecz z pochwy, a do uszu zebranych dotarł dźwięk metalu ocierającego się o drugi metal. W końcu, z gotowym do cięcia ostrzem, Kapitan stał i celował nim, w oddaloną od niego o kilka metrów, trójkę Saiyan.

- Zaczekaj. 


Rozległ się spokojny, anielski wręcz głos, którego dźwięk dawał poczucie komfortu i bezpieczeńśtwa.
Chwilę po tym, rubinowe niebo się rozstąpiło, a z pęknięcia momentalnie wydobyło się oślepiające światło. Bez większych problemów można było dostrzec tajemniczą postać, której zarys był nadwyraz wyraźny. Postać opadała powoli, kąpiąc się w ciepłych, boskich wręcz promieniach. Rozkładała swoje ręce na boki, jakby chciała wziąć w swe objęcia wszystkich tutaj zebranych. Im była bliżej ziemi, tym bardziej jej wygląd był klarowny. Był to mężczyzna, o długich włosach, rozkładający dumnie swoje ogromne, pokryte piórami skrzydła. Nie wyglądał wcale anielsko, a na myśl przychodziły raczej skojarzenia z demonami. Niemniej jednak, był bardzo przystojny, a ciało miał wyrzeźbione niczym najlepszy atleta.

Spoiler:

Skrzydlaty mężczyzna wylądował tuż obok Kapitana Sakanian i wyciągnął ku niemu rękę. Uśmiechnął się i pogładził dłonią jego policzek. Robił to delikatnie, z troską, by nie zrobić mu krzywdy. Kapitan zamknął swoje oczy, czując ciepło i bezpieczeństwo. Wyszeptał tylko cicho "Panie".
Nagle skrzydlaty mężczyzna zmarszczył gniewnie swoje brwi, a jego oczy zabłysnęły krwistym, czerwonym kolorem.
- Zawiodłeś mnie. - powiedział, a grunt pod ich nogami zaczął się trząść. Niebo pociemniało, a wyładowania elektryczne i grzmoty zaczęły straszyć i dudnić. Dłoń długowłosego jegomościa zacisnęła się, wciąż będąc na policzku Sakanianina. 

Krach... Trzask! 

Dźwięki łamania i trzaskania dotarły do uszu Gutsa i Kenzurana. Ich oczom ukazał się okropny widok. Głowa Kapitana została zmiażdżona, jego ciało opadło bezwładnie na piasek, a krew i resztki mózgu znajdowały się na zaciśniętej dłoni tajemniczego przybysza.
Niebo się uspokoiło, ziemia przestała się trząść. Oczy anioła otworzył się i skupiły swoją uwagę na Saiyanach. Twarz mężczyzny wykrzywiona była w grymasie smutku.
- Zawiedliście i wy, saiyańscy bracia. Czekało na was zbawienie, ale odrzuciliście je, narażając swoich bliskich. Niemniej jednak, przydaliście się w pewnym stopniu. Dzięki waszej energii, niebawem przebudzę się całkowicie. Wasz termin przydatności dobiegł końca. Nie potrzebuję już waszej planety. Nie lękajcie się jednak, albowiem będę się za was modlił, moje dzieci. Czas, by zaprowadzić zbłąkane owieczki do zagrody... - uniósł swoją głowę do góry i zamknął oczy. Rozstawił ręce na boki, a w jego dłoniach pojawiły się dwie energetyczne kule, które w zastraszającym tempie zwiększały swoją objętość.


Rutaga spojrzał na Gutsa i Kenzurana. Wyjął spod zbroi niewielki pilot. Chwilę na niego patrzył, dumając nad tym, co powienien zrobić. Zacisnął zęby i przeklął pod nosem, po czym wręczył go Gutsowi.
- Zrobiłem w życiu wiele złego. Może to moja szansa na odkupienie. Ten frajer nie jest do końca w błędzie. - uśmiechnął się, po czym wskazał palcem za górkę, która znajdowała się jakieś 30 metrów za plecami Kenzurana.
- Pytałeś o kapsułę... Znajduje się za tamtym wzniesieniem. Powinniście się zmieścić we dwójkę. Ratujcie się i nie zapomnijcie skąd pochodzicie. Pamiętajcie, że jesteście przedstawicielami wojowniczej rasy Saiyan! Haah!! - krzyknął, a wokół niego pojawiła się złota, szalejąca aura, jego włosy uniosły się ku górze, pokrywając się kolorem aury. Nie czekając dłużej, rzucił się do przodu, zostawiając za sobą żółtą smugę, która stopniowo zanikała. Czy to był... Super Saiyanin?
Wokół skrzydlatego mężczyzny pojawił się kurz, który był naturalną zasłoną dymną. Rutaga wskoczył w nią z bojowym okrzykiem i gniewiem namalowanym na twarzy.
Ziemia zaczynała się na nowo trząść. Grunt pękał pod nogami, a niebo znów zrobiło się niespokojne. Wszystkie znaki wskazywały na jedno... apokalipsa. Skradała się, aż w końcu nadeszła z przytupem!

- Nad czym Ty jeszcze myślisz!? Powinniśmy stąd spieprzać czym prędzej! Jeśli teraz zginiemy z planetą, nie będzie już nikogo, kto mógłby uratować naszych bliskich! Nie każ mi przejąć kontroli! Czy tylko ja tu myślę logicznie!?

Co zrobią Guts i Kenzuran? Staną do walki z Panem Ciemności i zaryzykują wszystkim, czy może uratują się, by w przyszłości uderzyć ze zdwojoną mocą i pomścić swoich braci?
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Sty 21, 2018 1:34 pm
Kenzuran po chwili usłyszał tekst Gutsa, który był wypowiadany w stronę tego całego Rutagi. Czarnowłosy teraz i wyłącznie się tylko przysłuchiwał jego całego monologowi. Ogoniasty zrozumiał, że mogą być problemy z liderem Sakanian, gdyż twierdzili że podobno jest naprawdę silny. Syn Kellana nie powinien się tutaj znaleźć, gdyż jego siła nie była wystarczająca na takich silnych przeciwników. Jednak mimo to, odczuwał ekscytację z walki, chciał więcej, chciał poczuć jak jego wróg obrywa ciosami od jego osoby.

Młody Saiyanin tylko westchnął, a potem także się zgodził względem pojazdu, kiwając akceptująco głową. Czarnooki wiedział, że raczej Guts może się mieć dobrze, ale on odczuwał swoje osłabione ciało, jednak mimo to, nie dawał za wygranej osłabionemu organizmowi. Kenzuran przykucnął na chwilę na kolanie, po czym zobaczył że u góry pojazdu otworzyło się grodzie i najwyraźniej wychodził z niej sam ów Kapitan.

Syn Ilene tylko patrzył na nieprzyjaciela z dość sporym ostrzem na plecach, jak i bandaną na głowie. Miał także jakąś dziwną kamizelkę oraz resztę ubrania i niebieskawą skórę. Czarnowłosy po niedługiej chwili odpoczynku, powstał z kolana, bo jednak było mu słabo, odczuwał to dość porządnie, ale nie mógł się wycofać. Przybrał pozycję do walki, bo wyczuwał że z nim może nie pójść im tak łatwo. Wojownik wiedział, że wtedy użyli dość dobrej strategii na tamtego Abyra, który w sumie został zdezintegrowany, ale Kapitan to całkiem zupełnie inna liga.

Wreszcie Lider Sakanian przemówił w ich stronę i stwierdził, że jakiś Lord Belial podobno się łatwo gniewa, ale Ogoniasty nie wiedział o kim mowa. Pierwszy raz słyszał to imię, ciarki delikatnie przeszły po jego plecach, ponieważ ów nazwa nie była zbyt przyjazna. Mimo to przymrużył swoje oczy, przesunął stopę trochę do przodu i był gotowy do walki. Młody Saiyanin i pewnie jak reszta jego towarzyszy usłyszeli dziwni głos nadchodzący z góry chmur.

Po chwili powstało potężne światło, przez co Syn Kellana musiał sobie przysłonić oczy, gdyż nic nie widział. Kiedy silny blask światła minął, zobaczył ów postać ze skrzydłami!? To było dla niego dziwnie, gdyż nigdy nie widział nikogo kto by miał takie dodatkowe kończyny. Kiedy jego osoba wylądowała, stała plecami do pobratymców Czarnookiego, jak i jego samego, ponieważ najwyraźniej prowadziła konwersację z kapitanem. Po chwili, gdy tak Kenzuran tam spoglądał, zobaczył tylko jak głowa tego osobnika co wyszła przedtem ze statku, po prostu pękła i rozprysła się na wszystkie strony.

Młody Saiyan tylko zacisnął zęby, gdyż ktoś ich uprzedził przed walką, już miał zamiar startować, ale po Rutadze widział, że jednak to nie jest dobry pomysł. Wreszcie skrzydlata postać odwróciła się w ich stronę i wypowiedział kolejny długi monolog, jak to zazwyczaj jest. Czarnooki tylko zaciskał zęby ze złości, że nie mógł nic zrobić, gdyż znowu chyba natrafili na jeszcze dziesięć razy silniejszego wroga niż przedtem.

Nie minęło zbyt wiele czasu, aż tu nagle sojusznik wyjął jakieś urządzenie i wręczył jego Gutsowi. Powiedział kilka słów, lecz syn Kellana chciał wiedzieć więcej:
-Ale o czym ty znów do cholery mówisz!?Jako Saiyanie po części jesteśmy wreszcie źli, prawda?? - powiedział pytająco, a potem Rutaga dostał jeszcze coś od siebie, wskazując jedno ze wzniesień i twierdząc że jest tam kapsuła. Nagle krzyknął obok nich i jego osoba zaczęły emitować dziwną złotą poświatą.

Kenzuran przypominał sobie niegdyś, jak jego staruszek mówił o legendzie, czyli innej transformacji niż zamiana w wielkiego Oozaru. To był najwyraźniej Super Saiyanin. Młody kosmiczny wojownik rozdziawił usta z osłupienia, gdyż nigdy nie widział jak to dokładnie wygląda, nie mógł uwierzyć że jego pobratymcy potrafią to osiągnąć. Zacisnął pięści, gdyż też chciał pomóc Rutadze, ale jednak skoro mieli się wycofać i wrócić silniejsi, wiedział że to jest odpowiedni moment.

Popatrzył na Gutsa i stwierdził:
-Nie mamy wyjścia Guts. Musimy się ratować, skoro ten potwór jest tak silny, nic tu po nas. Ja nawet nie potrafię wchodzić na formę super saiyanina...Ruszajmy!! - zakrzyknął, odwracając się plecami do sprzymierzeńca, a potem poleciał w stronę wzniesienia, gdzie był ukryty pojazd. Syn Kellana miał tylko taką nadzieję, że jego kolega także użyje rozsądku i wyruszy za nim i dotrą do tej całej kapsuły.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Sty 21, 2018 7:19 pm
Uśmiechnął się gdy spojrzał na Rutagę. Nie trwało to długo, gdyż wrota statku Sakan otworzyły się i kapitan wyszedł im na spotkanie. Czy z Rutagą po swojej stronie mieli jakieś szanse? Być może. Nie znali prawdziwej siły Saiyanina. Może już dawno przerósł mocą Sakanina? Lord Belial? Ktoś jeszcze silniejszy? Czekały na nich coraz cięższe walki... Chciał ochotnika? Guts wiedział że nie ma z nim szans. Patrzył tylko niespokojnie na wyciągnięte ostrze. Nagle coś się stało. Czyjś głos pojawił się znikąd, a zaraz po tym niebo pęłkło i coś zaczeło lecieć w ich stronę. Co tu się odwala? Jakieś boskie istoty postanowiły nawiedzić Vegetę? Gdy był wystarczająco blisko, to Guts mu się przyjrzał. Długo-włosy mężczyzna ze skrzydłami wylądował przy kapitanie statku. Wyglądał na miłego ale pozory mogą mylić. I myliły. Nie minęło dużo czasu gdy resztki głowy kapitana znalazły się w dłoni Demonicznego Jezusa. Saiyanin obserwował ten widok z zachwytem. Strach jaki malował się na twarzy Sakanina sprawił mu satysfakcję. A jego śmierć wywołała uśmiech. Guts wolałby aby tamten zdychał długo i w cierpieniu. Czyżby miał jakieś sadystyczne zapędy które teraz wychodzą na światło dzienne? Może... Demoniczny Jezus powiedział coś o tym jak go zawiedli, po czym przystąpił do kumulowania energii w rozłożonych dłoniach. Rutaga podał Gutsowi jakieś urządzenie. Był to pilot do kapsuły. Saiyanin spojrzał na Rutagę i uśmiechnął się.
-Nie zapomnimy. Powodzenia Rutaga. Dziękuję!-
Nagle włosy wojownika w kombinezonie uniosły się do góry i zmieniły kolor na złoty. Już widział tę formę. Dawno temu, u wojownika imieniem Trunks. Super Saiyanin. Rutaga rzucił się do walki, natomiast Guts z Kenzuranem ruszyli w stronę kapsuły. Ziemia zaczęła drżeć, a niebo było niespokojne. Czyżby Vegeta była bliska zniszczenia? Na to wygląda. Ogoniasty użył pilota aby otworzyć drzwi, wszedł do środka razem z Saiyaninem i znów użył pilota, tym razem aby zamknąć wrota i ustawić cel kapsuły. Opuszczali Vegetę. Zostawiali rodzinę i przyjaciół na pewną śmierć. Guts miał ochotę coś rozwalić ale powstrzymał się i cierpliwie czekał aż dotrą do celu.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Sty 24, 2018 5:52 pm
MG

Guts i Kenzuran postanowili. Pomimo szalejącego dookoła chaosu i adrenaliny buzującej w ich ciałach, postanowili podjąć jedyną słuszną, ich zdaniem, decyzję - ratowanie swoich czterech liter kosztem całej planety. Czy było to uczciwe względem reszty Saiyan? Nie. Czy mimo to, rasa tych brutalnych, kosmicznych wojowników, zasłużyła sobie na taką śmierć? Tak.

Udając się w stronę swojego jedynego ratunku - kapsuły kosmicznej - Guts i Kenzuran słyszeli w oddali żałosne jęki Rutagi, który wypruwał swoje żyły, dając z siebie więcej niż mógł, by tylko kupić odpowiednią ilość czasu do ucieczki.
Co chwilę następowały eksplozje, które jeszcze bardziej pokrywały dymem pole walki. Dwaj Saiyanie tego nie widzieli, jednakże pośród tego wszędobylskiego pyłu, Rutaga był pokonywany przez Beliala, który opierał mu się jedynie jedną ręką. Rutaga nie mógł się zbliżyć na długość ramienia Lorda Ciemności, dostając tęgie baty...

W końcu, gdy dwaj kosmiczni wojownicy znaleźli się kapsule (która swoją drogą była jednoosobowa, więc znajdowali się bardzo blisko siebie, aż nawet zbyt blisko...), Guts, trzymający pilota, wcisnął odpowiedni guzik. Pojazd zaczął buczeć i leniwie unosić się do góry.

Ziemia zaczynała pękać i zapadać się. Niebo szalało, rozwścieczone, ciskające piorunami we wszystkie możliwe strony. Chmury gromadziły się i ścierały się, wywołując potężne grzmoty, które sprawiały, że cały świat dookoła trząsł się ze strachu.

Tumany kurzu, w których stał Belial, kłębiły się i nie ustępowały, co skutkowało tym, że nijak nie można było go wypatrzeć. Czy wciąż tam był? Czy Rutaga wciąż walczył? Czy w ogóle żył!?

I nagle kapsuła zebrawszy odpowiednią ilość energii wystrzeliła, zostawiając po sobie jasną poświatę, która stopniowo zanikała, tak jakby nigdy nie jej tu nie było.
Statek kosmiczny, na pokładzie którego znajdował się Guts i Kenzuran, po kilku sekundach opuścił atmosferę Vegety, zostawiając ją samej sobie. Rubinowe zabarwienie planety, teraz, wskutek wybuchów i sekund dzielących ją od zniszczenia, przemieniło się w krwawą czerwień, jakby ktoś polał ją samą krwią. Błyskała się, a od całkowitej anihilacji dzieliło ją tylko kilka ulotnych chwil.
Przed oczami Gutsa i Kenzurana zaczęły pojawiać się ich najwspanialsze wspomnienia z towarzyszami i miejscami, które było im dane odwiedzić na Vegecie, przeklętej planecie...

z/t -> Orbita
Piszcie od razu na orbicie. Kolejność obojętna.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Lis 24, 2019 3:54 pm
Po odbytej wcześniej rozmowie z kajkonem, razem przenieśli się gdzieś na pustynie? Tylko na jakiej planecie, to jest pytanie. Chociaż to nie miało zbytnio znaczenia, bo chodziło raczej tylko o trening. Tak więc miejsce nie znaczyło nic, chyba?
- Co to za miejsce?
Ziemia? Może ta jedna piaszczysta część, chociaż jest wiele światów z piaskiem. Tak więc można się oszukać, ale to nie ma znaczenia. Wracajmy do przygotowań. Moshin wyciągnął z kieszeni konsole i ją włączył, musiał sprawdzić czy zapisał ostatnie postępy. Był trochę zajęty treningiem, więc nie mógł myśleć o wszystkim. Nawet o tym najważniejszym. Odpalając konsolę, można było usłyszeć dźwięk GHAAAA, który świadczył o włączeniu urządzenia. Spoglądając kątem oka na Kaikona, chłopak zastanawiał się co przygotował dla niego sensei.
- Tak więc, jakiż to trening odbędziemy?
Zadał kolejne pytanie, tylko na te był bardziej napalony. Miał nadzieję, że to coś przydatnego. Jednak wpierw trzeba sprawdzić postępy. Zaglądając do konsoli, chłopak poklikał chwilę w guziki i spojrzał na stan zapisów. Wydawało się, że jest wszystko dobrze. Dlatego też nie zwlekając, zgasił konsole i schował do kieszeni.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Nie Lis 24, 2019 6:35 pm
MG MODE

Moshin nie czekał zbyt długo i od razu mogli przejść w dalszą fazę opuszczając planetę Kaioshinów. Kaikon zdecydował się na tę planetę nie bez powodu. W niewyjaśniony sposób została odrodzona potem, jak niegdyś ostały się po niej pojedyncze skały za sprawą niefortunnych wydarzeń. Kaikon wyczuwał również żywe stworzenia jakie się tutaj znajdowały, więc nie jest to opustoszałe miejsce. Tak czy owak, musiał wydać jakieś polecenia, bo Jego uczeń może nagle się niecierpliwić i stracić cały zapał do trenowania, po tym jak tyle mu o tym naopowiadał. Zwrócił się w kierunku Moshina
- To jest planeta Vegeta, tutaj będzie przebiegał twój trening. -
Skwitował. Teraz mogli przejść już właściwej części treningu. Najpierw część teoretyczna. Oczywiście to podstawa, żeby wiedzieć co i w jaki sposób następuje, bez tego nie ma co próbować, pozostałaby możliwość nauki poprzez próby i błędy, ale nie mamy na to czasu, bo Moshin chce wykorzystać ostatni trening przeznaczony dwukrotnie na miesiąc.
- Słuchaj... Każda z żywych istot posiada swoją wewnętrzną energię, która określa jego zdolności bojowe. Dzięki wyczuwaniu możesz poznać jak silni są oraz posiadać możliwość odnalezienia ich bezproblemowo. Musisz wówczas pamiętać, że jest to zdolność ograniczona, więc z każdym kolejnym treningiem będziesz mógł przeszukiwać większy obszar. Jestem w stanie Ciebie tego nauczyć, więc skup się. -
Wskazał palcem pobliską górę, dając mu znak, że tam ma się udać. Gdy ten uczyni to o co prosił Kaikon, uda się za nim, by kolejne wskazówki dodać.
- Dobrze więc. Zamknij oczy i próbuj w pełni oddać się medytacji. Nie daj się rozproszyć. Uspokój swoje ciało oraz duszę, staraj się nie myśleć o niczym innym. Jeżeli będziesz dostatecznie skupiony, ujrzysz źródła energii w pobliżu. Będę monitorował twoje poczynania. Na początek to tyle, jeżeli Ci się powiedzie przejdziemy dalej. -
Kaikon cierpliwie czekał aż ten przejdzie do ćwiczenia. Moshin musi pamiętać, że nie wyczuje On Ki Kaikona, gdyż na tego skilla trzeba poświęcić oddzielny trening. Powinien się skupić natenczas na samej medytacji. Wszystko w rękach Moshina i Jego determinacji. No i oczywiście chęci, bo sam Shinjin w okularach stronił od walki. To jest na razie pierwsza część treningu, nie licząc tej wprowadzającej, gdzie Moshin musiał zgłębić wiedzę o tej umiejętności.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Lis 26, 2019 7:18 pm
Wytłumaczenie Kaikona wydawało się być dość proste w teorii, ostatecznie praktyka może okazać się dużo trudniejsza. Jednak po to się trenuje, żeby to osiągnąć. Nie ważne jakie będą problemy na samym początku, trzeba brnąć do przodu. A my mamy bardzo dużo czasu, w końcu młodzikowi nigdzie się nie śpieszy. Chociaż na pewno będzie musiał wpaść na ziemię, ostatnio coś słyszał o nowościach, które mają wejść na rynek gier. A to już jest bardzo kuszące.
Przechodząc jednak do treningu. Moshin przytaknął na koniec wypowiedzi Kejokona i przystąpił do medytacji. Usiadł sobie wygodnie na piachu, skrzyżował nogi i ręce. Przymknął oczy i oddał się przyjemnościom wyciszającym, tym razem w inny sposób niż zwykle. Chodziło o wyczucie energii, czyli po prostu nie może zasnąć i odpłynąć zbyt mocno. Musi skupić się na panującej ciszy i mroku, dojrzeć w nim światło. Będzie podchodził do tego ile będzie tylko mógł, aż Kaikon nie odpuści i nie wrócą do domciu.
W tym przypadku trening musi polegać na relaksie i wczuciu się w otoczenie, chłopak musi połączyć się z otaczającym go światem. Przynajmniej tak to widział, tak chciał to widzieć.
Oczyszczając swój umysł z najdrobniejszych głupot, jakiegokolwiek wyobrażenia oraz myśli. Moshin powoli odpływał, jednak nie na tyle co zwykle. Bo jeszcze by zaraz zasnął i przepuściłby okazję na stanie się lepszym.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Lis 26, 2019 8:40 pm
MG MODE

Moshin dostosował się do poleceń swojego mentora, co niezmiernie cieszyło Kaikona, lecz starał się to robić dyskretnie, pochwały należy ograniczyć do minimum, by pycha nie przejęła nad nim kontroli. Tak to wygląda z perspektywy starszego Shinijna. Kaikon krążył dookoła Moshina obserwując poczynania protegowanego. Widać było, że poświęcił się temu w pełni, co wskazuje fakt, iż silniejsze podmuchy wiatru się go nie imały. Wokół ciała pojawiała się aura opanowania i spokoju. Jego głowie towarzyszyła nieprzenikniona ciemność tudzież mrok. Gdy nagle oczyma duszy ujrzał trzy płomienie. Na południu, północnym wschodzie oraz zachodzie. Były to źródła energii, o czym mógł się sam przekonać, bo obraz stawał się z każdą sekundą wyraźniejszy. Każde z tych Ki były w miarę o równej sile. Jako postać mógł już wywnioskować, że to o tym wspominał Kaikon. Dzięki swojej medytacji mógł mniej więcej określić jak to się prezentuje, toteż mogą już przejść do kolejnego etapu.
- Znakomicie! Poczułeś to!? Jesteś w stanie określić gdzie znajdują się najbliżsi osobnicy? -
Zapytał, chociaż wiedział, że mógł to dojrzeć. Kaikon wiedział gdzie są te źródła Ki, ale czy Moshin jest w stanie to potwierdzić? Chciałby się przekonać, że Jego nauki nie idą na marne.
- Powstań. Zaprowadź mnie do najbliższej osoby.* -
Teraz można już przejść w dalszy etap treningu. Kaikon będzie chciał sprawdzić wszystkie podłoża na jakim wyczuwanie Ki się przydaje. Być może w trakcie podróży będzie chciał o coś zapytać? Kaikon daje mu taką możliwość, chociaż nie musi z niej korzystać. Zawsze mogą w ciszy cieszyć się widokami jakże piaszczystej pustyni, gdzie nie ma nic godnego uwagi, poza jakimiś skałami i innymi rzeczami normalnymi dla tej panoramy.

__________
*Wybierz jedną z trzech źródeł jakie wyczułeś. Wpłynie to na osobę jaką spotkasz. Smile
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Gru 02, 2019 6:43 pm
Otwierając oczy, Moshin w końcu załapał o co chodzi w tym całym wyczuwaniu energii. Była to dość ciekawa technika, na pewno mu pomoże kiedyś znaleźć Beerusa. Fan boy numer jeden, nigdy nie odpuszcza. Z resztą wracając do treningu, który raczej dziwnie się toczy. Dlaczego mieliby teraz szukać czegoś do czego należy ta energia? A może to jakieś niebezpieczne, kto wie co tam się czai?! No ale nie ważne, w końcu jest tutaj kaikon. On weźmie wszystko na klatę, nie ma co się martwić.
- No to wschód, jeżeli mam już gdzieś iść.
To nie tak, że się martwił. W końcu co tu może stać się złego, w końcu to planeta Vegeta. Sami barbarzyńscy wojownicy, których rajcuje sama walka. No tak, nie mógł trafić lepiej. Teraz można napisać opowieść: Pacyfista, który trafił na Vegetę.
Cóż to za brutalny pomysł, niestety trzeba słuchać się starszych i tym bardziej sensejów. Nie pozostaje nic innego, jak przygotować się mentalnie na walkę. Bo raczej jest to nieuniknione.
- Tak więc co jeżeli trafimy na agresywnych osobników?
Spytał zaniepokojony, w końcu wolałby uniknąć spotkania z dzikusem. Co tu począć, co tu począć?
- Jaki jest procent szansy, że trafimy na pacyfistę?
Spytał dodatkowo, następnie zabezpieczył w kieszeni swoją konsole. Jeżeli ją straci, to będzie tragedia.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Gru 02, 2019 9:51 pm
MG MODE


Młody Shinjin nie bez powodu się zamartwia, wówczas rasa Saiyajinów jest znana z tego, iż większość spraw, jak nie wszystkie, załatwia siłą. Rasowa zdolność Bogów zapewnia podstawową wiedzę o ich Wszechświecie i rasach występujących w tym uniwersum. Moshin niepotrzebnie się niepokoi, bo przecież jest z Nim Kaikon, w razie zagrożenia mogą przecież spokojnie się oddelegować przy pomocy Kaikai, dodatkowo Mistrz Gry nie jest na tyle wredny, by rzucać biednego Shinjina w wir walki. Tu chodzi o coś więcej.
- Miałem co najmniej dwa powody, by się tutaj wybrać. Po pierwsze, ta planeta została zniszczona i teraz na nowo się narodziła, więc chciałem udać się na mały rekonesans. Jak to się stało to nie jestem pewien. Drugi powód to twój trening, na razie nie jesteś w stanie wyczuć boskiej Ki, więc przybyliśmy tutaj w miejsce, gdzie wszyscy są śmiertelnikami, aby ułatwić Ci zadanie. -
Właśnie takimi rozmyśleniami podzielił się z Moszinem, który chyba jest nieco zestresowany.
- Nie obawiaj się młodzieńcze. Nic Ci nie grozi, no chyba że postąpisz głupio. -
Po podróży na wschodnie tereny, Moszin wraz z Kaikonem zauważyli osobę, którą wyczuli.
Był to oczywiście Saiyajin, bo któż inny mógłby to być, w końcu to ich planeta. Jest to skromnie umięśniony wojownik rasy małp ze szramą przecinającą Jego oko oraz był pozbawiony lewej ręki (mniej więcej w miejscu, gdzie przecięty jest obrazek).

Magu:

Właśnie był na zwiadach i chciał rozejrzeć się za innymi Saiyajinami, bowiem nie tak dawno został przywrócony do życia za sprawą dziwnych wydarzeń, których nawet Kaikon nie był pewien. Normalnie za życia był dowódcą pewnej drużyny złożonej z czterech osób. Sam nie był pewien co się właśnie wydarzyło. Był przecież świadkiem jak Jego rodzinna planeta zamieniła się w gruz. To powodowało pewna konsternację i na własne siły próbuje dotrzeć do tego jak wszystko to się wydarzyło. Niestety, nie wiedział.
- Hej Wy! Kim jesteście?! -
Zapytał lekko podburzony, bo nie na co dzień mają styczność z Shinijinami, którzy notabene starają się zachować porządek wszechświata. Kaikon chwycił Moshina za bark i wyszedł przed szereg, aby rozpocząć rozmowę.
- Witaj Saiyajinie. Jestem Kaikon, a ten tutaj młodziak to Moshin. Przychodzimy w pokojowych zamiarach. -
Magu lekko skrzywił minę, bacznie obserwując każdy ruch Shinijinów. Nie wyglądał na zadowolonego, ale zdołał ostudzić zapał jakim się wykazywał. Z pewnością był zszokowany i nie wiedział, gdzie mogą być Jego towarzysze.
- Jestem Magu. Powiedzcie mi, czy to wszystko nie jest jakimś snem? -
Zapytał, w dalszym ciągu próbując jakoś połączyć wszystko w jedną całość.
- Nie, to wszystko prawda. Wasza planeta została zniszczona i potem odrodzona, a większość Saiyajinów wskrzeszona. -
Wywnioskował, wyczuwając wówczas mnóstwo innych źródeł Ki. Sytuacja w jakiej teraz się znajdują z pewnością budziła mnóstwo niewiadomych. Kaikon jednak był w stanie rozwiać te wątpliwości, jednakże.
- Chciałbym Ciebie prosić o przysługę, a w zamian pomogę Ci dojść do pewnych wniosków, o których tylko Bogowie mogą wiedzieć. -
Zwrócił się z prośbą do Magu, który nie pałał jednak entuzjazmem, lecz ta wiedza może okazać się dość istotna dla samego Magu, który mógłby jednak na chwilę niesnaski odłożyć na drugi plan. Moshin z pewnością będzie zadowolony, gdy tylko o tym usłyszy. Saiyajin kiwnął głową w znak, że zgadza się na takie warunki, toteż Kaikon kontynuował.
- Widzisz, ten młodzieniec potrzebuje solidnego treningu i mam nadzieję, że przedstawiciel najsilniejszej rasy będzie w stanie mu pomóc. -
Magu spojrzał zadziornie na Moshina, który pewnie będzie nieco zszokowany takim treningiem, ale wszystko ma swój cel. Wtem Magu czekał na znak oznaczający start treningu. W międzyczasie Kaikon udzielił mu porad jak ma się zachowywać podczas tego ćwiczenia.
- Cała ta zabawa ma na celu nauczenia Ciebie unikania bądź blokowania Jego ciosów przy pomocy samego wyczuwania, które wstępnie opanowałeś. Zamknij oczy i próbuj czytać ruchy śledząc Ki oponenta. Każdy cios Magu nosi ze sobą zaburzenia energii, którą będziesz w stanie odczytać nie używając do tego zmysłu wzroku. Skup się i nie pozwól, by za mocno Ciebie obił. -
Żartobliwie skwitował i oddalił się powoli, dając sygnał do ataku.
- Nie martw się, jeżeli będziesz w znaczącym niebezpieczeństwie, zareaguję. -
Wyszeptał, ostatecznie pozwalając na samowolkę jednego z Saiyajinów, których Moshin tak się obawiał. Oby to nie była Jego ostatnia przygoda. Z pewnością będzie to doświadczenie, którego nigdy nie zapomni, ale wszystko w dobrej wierze.

----------
Daję Ci pełną dowolność jak przebiegać będzie ten trening, wykaż się. Na potrzeby ćwiczenia macie mniej więcej przybliżone PL. Ja zadecyduję ile razy po mordzie dostaniesz. xD
I nie. Nie musisz się znacząco rozpisywać, bez stresu.
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Gru 05, 2019 4:00 pm
Spotkanie saiyajina było troszkę stresującym momentem w jego życiu, był trochę zbyt spięty. Jednakże bardziej go dobiła informacja na temat tego co ma tutaj się dziać. Nie pomijając faktu o tym, że planeta została niedawno przywrócona do życia. Czyli jakby nie patrzeć, pewne szczegóły z życia wszechświata zostały nieodkryte. Jednak nie ma co się tym przejmować, skoro i tak teraz wszystko wróciło na miejsce. Ważniejsze jest, żeby unikać tego wojownika. Na samym wykrywaniu energii, to już coś.
- No dobrze, postaram się.
Powiedział niepewny siebie chłopak, następnie zamknął oczy. Nie przepadał za bólem, trochę drażnił. Tak więc nie chciał zbytnio dostać po tyłku, więc będzie musiał się przyłożyć. Być skupionym i nie myśleć o niczym, zwłaszcza o tym, że zaraz dostanie łomot. No więc powracając do wspomnień sprzed parunastu minut. Całe podstawy treningu, rozluźnienie mięśni.
- Jestem gotowy, chyba.
Dodał, następnie stanął w rozkroku. Chciał być gotowy, żeby w razie czego uskoczyć. Czy też po prostu turlać się po ziemi, byle co byleby uniknąć blasta. No i najważniejsze, żeby konsola przeżyła. Dlatego też schował ręce do kieszeni, żeby chronić jego skarb.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Gru 05, 2019 6:35 pm
MG MODE

Czyżbyśmy doczekali momentu długo wyczekiwanego starcia pomiędzy Moshinem, a Magu? Czy ten drugi umrze po raz kolejny? Jaki rozmiar buta ma Moshin?! Czy na te pytania zapychające post znajdzie się odpowiedź? Raczej nie. Moshin był już gotowy do zabawy, bo inaczej nie mógłbym tego nazwać. Ta walka jest jedynie szkołą życia jaką tutaj musi przejść, co więcej wszystko dzieje się pod nadzorem Kaikona. Magu przyjął pozycję do walki i ruszył przed siebie.
- Ikuzo!* -
Wykrzyczał pełen entuzjazmu. Co było dziwne, bo z natury Saiyanie tacy nie są. Być może szczęście mu dopisało i trafił na przedstawiciela wojowniczej rasy, który nie był tym bezmyślnym i agresywnym osobnikiem. Równie dobrze mógł trafić na bardziej narwaną osobistość jaką wyczuł. Łut szczęścia lub instynkt. Tak czy inaczej, wypadałoby przejść do konkretów. Magu wyskoczył w górę szykując cios stopą na głowę Moshina, by zaraz po wylądowaniu zaatakować prawym sierpowym. Na początek przeszedł do mniej rozbudowanych sekwencji ciosów, a po krótkiej przerwie wznowił swój atak, tym razem szykując Shinjinowi uderzenie kolankiem na tors. Aby nie zostawić mu czasu na myślenie przeszedł w dalszą część obijania Punkowca z białym irokezem. Wykonał jeszcze cztery sierpowe na facjatę Moszina. Tym samym kończąc swoje combo. Jak zareaguje Moshin? Czy zdoła na tyle opanować wyczuwanie Ki, że praktycznie będzie on nietykalny? Zobaczmy.

*Nadchodzę!
Sin
Sin
Liczba postów : 132

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Czw Gru 12, 2019 3:24 pm
Chłopak nie wiedział, czy Kaikon ma wszystko pod kontrolą i raczej nie miał czasu żeby się nad tym zastanawiać. Jedyne na czym musiał się skupić to na unikach, tylko, że z zamkniętymi oczami. Pełne skupienie i wyszukiwanie przeciwnika, jeżeli dobrze pójdzie przyjdzie mu uniknąć ciosów i nie dostać zbytnio wiele obrażeń. Tylko czy aby na pewno mu się uda? Nie mógł się poddać, musiał spróbować. A raczej to zrobić! Skupiając się, Moshin oddał się całkowicie ciemnościom. Wyszukując punktu, który doprowadzi go do celu. Inaczej mówiąc, do odczytania ruchów przeciwnika.
Rozluźniając mięśnie i oczyszczając umysł ze zbędnych myśli, które tylko przedstawiają mu porażkę. Chłopak czekał, gdyby tylko pojawiła się okazja, wykorzystałby ją na uniknięcie pierwszego ciosu, który w niego zmierza.
W tym samym czasie młodzik przypomina sobie każdy szczegół ze słów Kaikona, każdą instrukcję. Chcąc opanować to do pewnego stopnia, chłopak musi dać z siebie wszystko, nie patrząc na porażki.
Słyszał jego kroki oraz oddech, lecz czy uda mu się dostrzec jego energię na tyle, żeby uniknąć ciosów|?
Jeżeli tylko się uda, Moshin unika pierwszego ciosu po przez przechylenie swojego ciała w prawo i zrobienie dwóch kroków. Żeby uniknąć kopnięcia w twarz. Następnie chłopak odwrócił się w stronę oponenta i przygotował ręce do obrony, tym samym starając się zablokować każde uderzenie. Jakie jest w stanie wyczuć. Kolejny cios, który był skierowany na klatkę piersiową, chciał zablokować swoim kolanem. Nawet jeżeli mu się uda coś zablokować, to jego delikatne i zadbane ciałko na pewno poczuje jakiś ból. Zazwyczaj mało go używa w jakimś zwarciu, więc nie ma wyrobionej odporności na ból. Gdy przyszła pora na kolejne combo ze strony sajana, Moshin znów wystawił swoje rączki, żeby bronić swojej buźki. Cały czas starając się być skupionym.
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pią Gru 13, 2019 9:22 pm
MG MODE

I ruszyło. Moshin zastosował się do poleceń Kaikona i zaowocowało to rozsądnym przebieg walki. O ile można to tak określić. Pierwszy cios został uniknięty w ostatnim momencie. Oczyma Shinjina wszystko wyglądało tak jakby normalnie spoglądał na ruchy Magu. Z początku były to tylko niewyraźne szczegóły, lecz obraz z czasem zaczął się urzeczywistniać. Toteż kolejne ataki Magu zostały sprawnie zablokowane. Ciosy były silne, więc zdołał odczuć siłę Saiyajina na własnej skórze. Kaikon dumnie obserwował rozwój Moshina, który pomimo wątpliwości podjął wyzwanie.
- Już wystarczy. -
Krzyknął Kaikon, lecz Magu dalej nacierał, gdy tylko chciał użyć ki blasta, został on z łatwością odbity przez Starszaka. Magu lekko się zirytował, lecz ostatecznie parsknął gniewnie. Widać było jak poczuł się upokorzony, więc odwrócił się plecami do Kaikona.
- Niech Ci będzie. Teraz przejdźmy do konkretów. -
Rzekł, chowając twarz i nie odwracając się nawet na chwilę w kierunku Shinjinów. Chyba informacje były ważniejsze dla Magu niż dalsza nic nie wnosząca bitka. Z pewnością czuł niedosyt i mógł dalej iść za ciosem, lecz zdał sobie sprawę, że na razie jest na to nieprzygotowany. Kaikon odczuwał gęstą atmosferę i napomknął, nie przejmując się wówczas tym wszystkim.
- Moshin, udaj się do miasta i kup jakieś jedzenie. Ja dotrzymam obietnicy i powiem Saiyajinowi tyle ile wiem. Dołączę do Ciebie jak skończę. -
Starszy Shinjin pstryknął i w dłoni Moshina magicznie pojawiły się pieniążki. Być może Kaikon chciał na razie oddelegować Moshina, by ten mógł podzielić się nowinami z samym Saiyajinem, ale to wie tylko Jego Mentor. Na rynku powinny być jakieś stoiska z żarciem, bo wszyscy znają zamiłowania Saiyajinów do jedzenia. Nie powinno też zabraknąć wszelakich trunków, które też są dość istotnym elementem życia.

Moshin [zt] > Rynek
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sob Sty 04, 2020 7:56 pm
MG MODE

Nasz młody bohater, nie za bardzo przejął się konsolą, do której był przywiązany, lecz coś się w Nim odmieniło. Być może celowo dał się obrabować dziecku, by chłopczyk mógł nieco nacieszyć się elektroniczną zabawką. No niestety, ale sytuacja wyglądała nieco inaczej.
- Dobra robota, gówniarzu! Przez jakiś czas twoi rodzice nie będą torturowani. Następnym razem jednak streszczaj się, bo jesteśmy niecierpliwi. Hehe. -
Jeden z osiłków wypowiedział te słowa i kopnął dziecko w przysłowiową dupę, lecz Moshin już tego nie widział, bo był ślepy na cierpienie dziecka. W każdym razie powrócił na luzaku do Kaikona, który cierpliwie czekał na swojego podopiecznego. Przynajmniej nikt nie umarł, a to się chwali. Wszystko za sprawą Magu, który przybył na miejsce i pomógł straży chwycić tych czterech rozbójników, którzy pokusili się do wykorzystywania dziecka w sposób nikczemny i nierealny. Chłopak robił to wszystko, żeby pomóc rodzicom w tej trudnej sytuacji. Życie bywa okrutne... Jakiś czas później.
- Przybyłeś. Nie spieszyłeś się, widzę. -
Rzekł Kaikon, odwrócony plecami do przybyłego Shinjina. Coś długo zajęło mu to załatwianie jedzenia, lecz poniewczasie wpadł na to, że sam może ów żarło wyczarować. Brawo Moshin! Jednak nie jest to ważne teraz. Sam Kaikon chciał załatwić sprawę sam na sam z Saiyajinem, więc poprosił żeby uczeń się czymś zajął, nawet zwykłym spacerkiem. Odmachał z ponurym wyrazem twarzy, czyżby Moshin zawiódł w jakiś sposób oczekiwania swojego mentora? Cóż, to wie tylko i wyłącznie Kaikon.
- Wszystko załatwione. Możemy opuścić planetę. Kiedy indziej udamy się na piknik. -
Następnie Starszy Shinjin użył Kaikai i udał się przy jego pomocy na Ziemię, by ponownie zakosztować tamtejszego piwa. Moshin może albo udać się za Nim, albo zostać na miejscu. Wszystko w Jego gestii. Kaikona już tutaj nic nie trzymało.

----------
Wyczuwanie Ki [1. stopień] - Akceptacja
Koniec przygody
Karito
Karito
Liczba postów : 14

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Wto Sty 19, 2021 11:55 pm
Saiyanin lecąc w swoim statku powoli zbliża się do czerwonej planety, do momentu twardego lądowania po 10 dniach podróży jeszcze twardo śpi.
Dookoła słychać tylko gwizd wiatru i okoliczne dzikie zwierzęta. Nagle harmonię lokalnego habitatu skorpionów i wszelakich stworzeń zakłóca kula światła i ogromny huk! To kapsuła Saiyanska rozbiła się o jedna ze skał a z niej wychodzi Karito..
-Cholera, ta durna baba mogła lepiej zaprogramować tę kupę złomu. Gdzie ja w ogóle jestem? Nie wygląda jak Sadala z mojej epoki?!
Saiyanin próbuje się skupić by wyczuć czyjąś moc, niestety nie potrafi tego... wszystkie jego zdolności zostały mu odebrane, nie wie nawet jak je odzyskać i czy potrafi się ich nauczyć na nowo!
-Musze znaleść potomka Saiyańskich książąt, ale w która stronę jest pałac? Nic tu nie przypomina mojej planety, ponad to jestem głodny.
Rzucił monologiem marudny Saiyanin. Po czym zaczął iść w stronę horyzontu, biorąc ówcześnie swój plecak z którego wyciągnął... paczkę ziemskich papierosów? Podczas pobytu na Ziemii uzależnił się od nikotyny, którą podpatrzył i innych reprezentantów tej żałosnej, bezogoniastej rasy słabeuszy. Wziął jednego papierosa do ust, zapalił go i kontynuował swoją wędrówkę rozmyślając. Nie wiedział przecież jak daleko w czasie przeskoczył... ani czy jego odpowiednik dalej żyje w tych czasach, nie znał się na teorii multiversum.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Sty 20, 2021 10:41 pm
Szukanie Ki nieznajomego nie było zbyt łatwym zadaniem, patrząc na to, że Guts nie miał bladego pojęcia gdzie dokładnie on jest,  jak silny jest i jak wygląda jego Ki. Całe szczęście, że wylądował pośrodku pustyni, która jednak nie była aż tak brutalna, okropna i niebezpieczna jak kiedyś. Odkąd Vegeta została przywrócona, to roślinność, a także stara fauna powróciły i zajęły niegdyś niegościnne tereny.
Saiyanin zniknął z powierzchni Ziemi, by chwilę potem pojawić się na swojej ojczystej planecie, pośrodku niczego... No, może nie do końca niczego. Całkiem niedaleko znajdowała się pusta Saiyańska kapsułą, którą przyleciał, jak można się było spodziewać, Saiyanin. Flaczek pojawił się jakieś 2 metry przed nieznajomym w zbroi. Zanim jednak Saiyański król zaczął mówić, to wsunął dłonie do kieszeni płaszcza i obejrzał obcego od stóp do głów, oceniając jego siłę.
-Nieźle zniosło cię z kursu. Do najbliższego portu lotniczego masz całkiem spory kawał drogi. Wracasz samotnie z jakieś misji?-
Spytał spokojnie, mając stuprocentową pewność, że właśnie rozmawia z jednym z żołnierzy królestwa, który jakimś cudem rozbił się pośrodku niczego, zamiast wylądować w porcie. Pierwszy raz za panowania Gutsa coś takiego się zdarzyło, więc był całkiem ciekaw.
Karito
Karito
Liczba postów : 14

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Sro Sty 20, 2021 11:20 pm
Saiyanin zaciągnął się papierosem i wypuścił wulgarnie dym uprzedzając odpowiedź. Wykonał krótka analizę, pierwszy raz od długiego czasu widzi wojownika Saiyańskiego, który nie wyglądał na chucherko.
Pojawił się z nikąd, musi zatem posiadać moc dorównująca mojej dawnej potędze... Nie warto prowokować walki, teraz gdy jestem tak blisko
Pomyślał Karito.
-Nie, nie wracam z żadnej cholernej misji. Muszę natychmiast znaleźć Saiyanskiego Króla!! Odparł Saiyanin, po chwili dokończył papierosa i rzucił go za siebie.
Ściągnął jedną owijkę z prawej ręki, ukazując tatuaż symbolizujący szlachetne urodzenie Saiyanina. Zrobił krok do przodu by móc stanąć z obcym saiyaninem twarzą w twarz, no prawie.... w końcu Karito jest dosyć wysoki nawet jak na Saiyanina.
-Jestem Lord Karito, bratanek Króla Sadali II, kim jesteś i jak mnie znalazłeś? Saiyanin niechętnie wspomina o więzach krwi ze swoim żałosnym ojcem Vegą, którego brutalnie wyeliminował więc upraszcza swoje pochodzenie.
Saiyanin pokazuje spod swojego nadgarstka tajemniczemu tubylcowi, na którym widnieje tatuaż.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pią Sty 22, 2021 2:29 pm
Jedna z brwi Gutsa uniosła się ku górze, gdy usłyszał, że ten Saiyanin przed nim musi natychmiast znaleźć króla. Może był jednym z Saiyan, którzy przeżyli wybuch Vegety i dopiero teraz udało mu się wrócić? To brzmiało na całkiem prawdopodobną sytuację, lecz jak się okazało, to nie było to. Flaczek patrzył, jak mężczyzna przed nim dokańcza papierosa i rzuca go za siebie, a następnie ściąga jedną z owijek i robi krok w jego stronę. Teraz brwi Gutsa ściągnęły się, lecz chłopak nie ruszył się ze swojego miejsca. Czekał na rozwój wypadków, choć w głębi duszy miał nadzieję na to, że nieznajomy spróbuje się na niego zamachnąć. Tak się jednak nie stało. Zamiast tego Karito, bo tak się przedstawił, pokazał Ogoniastemu jakiś tatuaż, który nic mu nie mówił, a potem powiedział, że jest bratankiem jakiegoś króla Sadali, kimkolwiek on był. Tutaj nikt taki nigdy nie rządził, więc ten gość tutaj nie mógł być z Vegety, chociaż wyglądał na takiego. Może Saiyanie żyją jeszcze na innych planetach? W sumie, jakimś cudem jest ich całkiem sporo na Ziemi, więc może udało im się uchować też gdzie indziej? Jeśli tak, to co ten obcy tutaj robił?
-Guts, Saiyański król.- Chyba pierwszy raz w życiu przedstawił się z tytułem. Zrobił to tylko dlatego, żeby Karito wiedział, że znalazł kogo szukał. -Żołnierze widzieli twoją kapsułę, więc mnie poinformowali.-
Wyciągnął ręce z kieszeni płaszcza i splótł je na klatce piersiowej, raz jeszcze mierząc wojownika wzrokiem. Musiał trochę unosić głowę, by spojrzeć Karito w oczy, ale zbytnio mu to nie przeszkadzało.
-A więc, Lordzie Karito... Chyba rzeczywiście mocno cię zbiło z kursu. Tu nie ma i nigdy nie było żadnego króla Sadali. Jesteśmy na Vegecie.-
Powiedział spokojnie, czekając na reakcję przybysza.
Karito
Karito
Liczba postów : 14

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pią Sty 22, 2021 3:56 pm
Karito był najpierw lekko uradowany słysząc ze tak szybko odnalazł króla Saiyan. Po chwili zmieszany że królowi nic nie mówi nazwisko takiej osobowości jak drugi wielki król saiyanski... czy to znaczy ze wyładował bardziej dalekiej przyszłości niż przypuszczał? Nie wiedział
Nawet od czego zacząć, zapadła niezręczna chwilowa cisza. Saiyanin był wściekły, zaczął słyszeć w bębenkach bicie własnego serca, spływające po własnym czole krople zimnego potu. Chociaż wiedział że jego tytuł nic dziś nie znaczy, szacunek króla zrobił na nim wrażenie.
-W pewnym sensie masz racje... zatem to nie jest Planeta Sadala? doszedł do podejrzeń Karito.
Nie czekając jeszcze na odpowiedź Króla, założył owijkę na nadgarstek.
-Moja historia jest bardziej skomplikowana niż myślisz... sam nie do końca rozumiem, ale może Cię zainteresować. - powiedział Saiyanin starając się trzymać nerwy na wodzy, jednak jego niestabilność emocjonalna wdawała mu się we znaki.
-Nie pochodzę z tych czasów... nie wiem z jak dalekiej przeszłości jestem, ale możesz być jednym z moich hipotetycznych potomków, potrzebuje Twojej pomocy, Królu
Walnął prosto z mostu, po czym wyminął Króla, usiadł na kamieniu i wyciągnął kolejnego papierosa,
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Sty 25, 2021 1:27 pm
Karito rzeczywiście wyglądał na skołowanego i zagubionego, czyli to nie mogło być kłamstwo... Albo był dobrym aktorem, chociaż Guts wątpił co do tego drugiego. Szczerze wierzył, że chłopak jakimś cudem się zgubił w drodze do domu. I prawdę powiedziawszy, to niewiele się pomylił.
-Nie, to nie jest Sadala.-
Kolejne informacje Guts już chłonął w milczeniu, przetwarzając je sobie w głowie. Czyli ten gość był z przeszłości? Cóż, to nie zdziwiło chłopaka aż tak, w końcu miał już do czynienia z Patrolem Czasu, więc wiedział, że takie rzeczy są możliwe. Nawet informacja o tym, że mógłby być związany krwią z tym Saiyaninem go nie zaskoczyła. Dlaczego? Otóż, do tej pory na Vegecie rządziła linia Króla Vegety. Nie miał pojęcia jak to było na Sadali i czy Saiyanie stamtąd byli jakoś związani z tymi tutaj, ale jeśli nawet, to i tak niczego to dla chłopaka nie zmieniało. W końcu był całkowicie nowym królem, który nie był związany ze starą królewską linią.
-Nie wydaje mi się, żebyśmy byli spokrewnieni. No, ale to i tak nic nie zmienia. Czego ci potrzeba? Chcesz wrócić do swoich czasów?-
Spytał, obracając się tak, by znów móc spojrzeć na Saiyanina.
Karito
Karito
Liczba postów : 14

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Pon Sty 25, 2021 6:38 pm
Karito z ulgą odpala papierosa, nie spodziewał się że Król tak łatwo zgodzi się mu pomóc, może nie jest tyraniczny jak Saiyanie z jego czasów? Nieistotne... Karito zaciąga się papierosem by zebrać myśli razem z dymem. Patrzy się na króla z irytującym uśmiechem i mówi.
-Nie, nie chce więcej widzieć tych cieniasów... biorąc pod uwagę że nasz lud żyje tutaj, jeśli dobrze rozumiem... to Sadale i tak spotkała zagłada. odparł stanowczo Saiyanin.
Zastanowił się dalej, jak ubrać w słowa to co chce powiedzieć i nagle...
-Chce być twoim elitarnym wojownikiem, widzisz ta istota przez która wylądowałem tutaj posiadała dziwną zdolność która odebrała mi całą moją potęgę... teraz krząta się gdzieś po kosmosie. Chce znów być niepokonany, a potem dokonać vendetty! Uniósł się trochę Karito, ale szybko zaciągnął się papierosem i wstał.
Patrzył się chłodno na króla, wiedząc iż ten równie dobrze może go w każdej chwili zabić i mieć go z głowy, niby zaoferował mu pomoc... ale czy jest coś takiego jak prawdziwe zaufanie między Saiyanami?
-Chce znów być legendarnym wojownikiem, a wtedy będę mordować i podbijać w imieniu dumy naszego ludu, co o tym sądzisz? Ta istota może w każdej chwili napotkać i Ciebie... lepiej być przygotowanym, prawda?
Sponsored content

Pustynia   - Page 4 Empty Re: Pustynia

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach