Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Nie Lut 09, 2020 12:48 am

Pojawienie się Gattsa było tajemnicze i najprawdopodobniej takie pozostanie, bo saiyanin nie zamierzał odpowiedzieć na pytanie płomiennowłosej. Ona w sumie też nie odpowiedziała na jego, więc... coś za coś. Mimo wszystko należało mu podziękować za wskrzeszenie ojca, co też uczyniła. Wyglądało jednak na to, że uwaga jej rozmówcy była skupiona na czymś, a raczej kimś innym, nie zawracała więc mu więcej głowy.
Rozpoznawszy Aiko, w ułamku sekundy znalazła się przy niej, obejmując mocno. Może nawet zbyt mocno, w czym zorientowała się dopiero po chwili. Bąknęła krótkie "przepraszam, zapomniałam się", by zaraz wrócić do konkretów, choć Aiko zdawała się być trochę zdezorientowana. Krótkie pytanie, jakie zadała, sprawiło, że i ogoniasta została lekko zbita z tropu.
- Jestem Aymi, ty jesteś Aiko, a to jest Mruczka - stwierdziła ostrożnie, nie rozumiejąc, dlaczego niebieskooka miałaby jej nie kojarzyć. Chyba że się pomyliła i to nie jest Aiko... Ale wygląda trochę jak Aiko, pomijając włosy w głównej mierze, no i ma ze sobą Mruczkę, a Aiko nigdzie się bez Mruczki nie ruszała, prawda? Dziewczyna wydawała się naprawdę skołowana zaistniałą sytuacją, a Ay nie rozumiała dlaczego. Czyżby coś się stało? Rozmasowywanie skroni świadczyć mogło o nagłym bólu głowy, a stalowooka wiedziała, że może to być wynik próby przypomnienia sobie czegoś. Sama miała tak, gdy próbowała przypomnieć sobie twarze morderców matki, które z biegiem czasu kompletnie zatarły się w jej pamięci.
- Spokojnie, na pewno sobie przypomnisz - zapewniła z lekkim uśmiechem i położyła dłoń na jej ramieniu, chcąc pocieszyć przyjaciółkę. - Musi być jakaś przyczyna tego, że nie pa...
Urwała nagle, gdy do jej uszu dotarły słowa Ranzoku, a właściwie jedna fraza zawarta w skierowanym do saiyanina w płaszczu oskarżeniu. "Zniszczyłeś wieżę Korina". Ay zamrugała kilka razy, jakby nie do końca rozumiejąc sens tych słów, zaraz potem jednak zbladła, zdając sobie sprawę z kilku oczywistości. Na wieży zostawiła Ericę, bo tam miała być bezpieczna. Wieża została zniszczona, a co za tym idzie - przestała być bezpieczna. I najważniejsza z tych rzeczy: szczyt wieży znajdował się bardzo, ale to bardzo wysoko nad ziemią, a upadek z takiej wysokości skończyć mógł się tylko i wyłącznie śmiercią. Umysł ogoniastej połączył kropki, dochodząc do konkluzji - tak zginęła Erica, spadając ze szczytu zniszczonej wieży.
Dolna warga do tej pory lekko uchylonych ust zadrżała, sekundę później szczęki zostały zwarte. W oczach dziewczyny coś błysnęło złowrogo i zdawać się mogło, że na ułamek sekundy zmieniły kolor, lecz iskra przemykająca po jej skórze nie mogła być złudzeniem. Wyraz jej twarzy zmienił się gwałtownie z pogodnego i przyjacielskiego na złowrogi, mrożący krew w żyłach postronnych obserwatorów. Rock mogła zauważyć, jak ogoniasta zaczyna się odwracać, ale to by było na tyle.
Przez te ułamki sekund od zrozumienia sytuacji do ruchu ciała w Aymi wręcz zawrzało. Te kilka drobnych iskier tylko zapoczątkowało przemianę, a cały skumulowany w niej gniew eksplodował w momencie wybicia. Iskry przerodziły się w wyładowania, ciało otoczyła zielonkawa aura, włosy nastroszyły się nieco, przyjmując podobną barwę. W ułamku sekundy znalazła się przy mężczyźnie w płaszczu, chwytając go za gardło i wbijając z impetem w ziemię, aż ta popękała.
- ZABIŁEŚ ERICĘ!
wściekły warkot wyrwał się z jej gardła, gdy uniosła bruneta w górę, by zaraz ponownie zderzyć jego ciało z gruntem.
- MIAŁA BYĆ TAM BEZPIECZNA!
Kolejny ruch w górę i kolejne uderzenie, a uścisk wciąż pozostawał stalowy.
- PRZEZ CIEBIE ZŁAMAŁAM OBIETNICĘ!
Uniosła lewą rękę ku górze, zaciskając ją w pięść, i uderzyła. Cios jednak nie rozbił czaszki saiyanina, nawet w nią nie trafił. Pięść wbiła się w ziemię tuż przy jego prawym uchu, a ona zastygła, dysząc ciężko. I wtedy właśnie szalejąca wokół ogoniastej aura rozproszyła się, napięte mięśnie rozluźniły, włosy wróciły do naturalnego stanu, a ona sama... zaczęła płakać. Puściła chłopaka, klapnęła na tyłek tuż obok i najzwyczajniej w świecie zalała się łzami. W tych kilku ruchach i ostatecznie uderzeniu pięścią wyładowała cały skumulowany w niej gniew, a po nim został tylko żal i gorycz porażki.
- Nie mogłam jej ocalić... - zaskomlała, podkulając kolana pod brodę. - Złamałam obietnicę...
Gdzieś w oddali słychać było wiwaty i śmiechy ludzi na festiwalu, w końcu świętowali upadek reżimu, Ay jednak daleka była od szczęścia. Siedziała tak, zalewając się łzami, bo choćby i obwiniała Gattsa o śmierć przyjaciółki, sama również była winna. Gdyby nie dała się zabić, mogłaby temu wszystkiemu zapobiec. Jeden głupi błąd sprawił, że wszystko obróciło się przeciwko niej. Nie pozostało jej już zatem nic więcej jak żal i płacz, choć nawet to niczego już nie zmieni.

-600KI
Arisu
Arisu
Liczba postów : 254

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Nie Lut 09, 2020 2:41 pm
Arisu poszła Za Ericą i całą resztą dziewczyn na krótką chwilę. Może to i nawet dobrze się złożyło, bo ominęło ją całe zamieszanie. Gdy wróciła dostrzegła siedzącą Aymi na ziemi, która... płakała. Szczerze to chwile ją nie było i nie wiedziała nawet co się stało. Podleciała do rudej i kucnęła obok, dotknęła niepewnie jej ramię.
-Hej, wszystko w porządku? - spytała zatroskana nie wiedząc co się stało. Usłyszała tylko jakiś huk i krzyki to dlatego tutaj wróciła jednak nie miała zielonego pojecia co się tutaj stało. Tak jakby odczuła napiętą atmosferę, ale nie bardzo wiedziała dlaczego, chyba nie mieli się ku sobie tak coś odczuwała.  Walka wisiała w powietrzu albo coś jeszcze innego. W oddali dostrzegła, że festyn się zaczął więc może i oni powinni tam pójść? Jednak obawiała się, że opuszczenie tych tutaj nie może być dobrym pomysłem. Czując, że odejście może być złym odejściem stwierdziła, że użyje nieco środków ostrożności. Dotykając ramienia Aymi utworzyła barierę, która otoczyła ją oraz całe ciało Aymi wymawiając jednocześnie zaklęcie: Majutsu no Bariya.
-Co tu się tu stało? Słyszałam jakieś hałasy. - rzekła marszcząc przy tym brwi. Jeżeli faktycznie ktoś z kim walczył to oby to się szybko zakończyło, nie mają czasu na takie rzeczy.

Trening start 14:41

-50 many na barierę, która otacza ciało Arisu oraz Aymi
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Lut 11, 2020 5:48 pm
Nasz ulubiony Android nie spodziewał się takiego wybuchu gniewu ze strony tej dziewczynki. Chyba Ranzoku dołożył oliwy do ognia. Wszystko działo się zbyt szybko, ledwo dostrzegł moment gdy to dziewczę znalazło się przy Gutsie, ale najwyraźniej zakończyło się równie szybko co zaczęło, bowiem amazonka zalała się łzami. Ranzoku nie wiedział czemu tak to się skończyło. W każdym razie to kolejny z ogoniastych zwrócił się z pytaniem do blondyna. - Trudno powiedzieć. Jak go spotkałem to właśnie jednego z Saiyajinów obijał bez skrupułów. Sam miałem z Nim styczność. Jest całkiem szybki. Potem dowiedziałem się, że zniszczył wieże Kociego mędrca. Dodatkowo jeżeli użył tych kul... Nie wygląda to dobrze. - Rozmawiając do Hariego, nasz złotooki zerkał w międzyczasie ku stronie Szesnastki. Czekał z niecierpliwością na Jego odpowiedź. Ostatecznie swój wzrok zwrócił ku Gutsowi, który coraz bardziej denerwował blondyna. Może i obaj są na podobnym poziomie, lecz zdawał sobie sprawę, że nie nadąży za nim. Przełknął ślinę i powiedział. - Możemy już nie zdążyć pokonać tych złych Łamaczy czasu. - Jeżeli teoria Ranzoku jest prawdziwa, to prawdopodobnie będą musieli opuścić tę planetę, ale miał nadzieję, że się mylił.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Lut 13, 2020 2:35 pm
MG

Aymi cisnęła Gutsem o ziemię dwukrotnie, a później się rozpłakała, zostawiając go w spokoju. Działo się to tak szybko, że nikt nie mógł stwierdzić, czy w jakiś sposób się zasłonił czy też nie. Arisu podbiegła do niej i otoczyła ją i siebie barierą ochronną.
Szesnasty nie zdołał zareagować. Odpowiedział natomiast na pytanie Ranzoku.
- Mister Popo odpoczywa. To była dla niego spora karuzela emocjonalna. - i uśmiechnął się delikatnie, jakby z ulgą.
Haricotto widząc szarżę Aymi tylko zacisnął zęby i wystawił rękę do przodu, jakby chciał ją złapać, ale nie mógł. Nic jej się nie stało, przynajmniej fizycznie, więc nie było potrzeby by do niej szedł. Poza tym, doskonale wiedziała, że zawsze może się do niego zwrócić po pomoc.

Ranzoku krótko streścił wydarzenie, które miało miejsce w przeszłości. Haricotto jeno skinął głową, że rozumie.
- Jakich kul? - zapytał, kątem oka zerkając na blondyna. Pierwsze skojarzenie, to oczywiście Smocze Kule. Przypomniał sobie wcześniejsze słowa Ranzoku o " jeszcze jakichś" kulach. Czyżby było więcej zestawów?
Zaraz jednak wyszedł przed szereg, stając przed Ranzoku i skierował swe słowa bezpośrednio do Gutsa i Aymi.
- Oi, oi... Wszystkie niesnaski załatwimy po walce z Łamaczami Czasu. Nie wiem, kim jesteś, ale jeśli tu przybyłeś, to na pewno masz do tego powód. - uśmiechnął się.
- Jeśli swędzą was pięści, to poczekajcie do momentu, w którym zacznie się prawdziwa walka. - z naciskiem na słowo "prawdziwa".
- Po pierwsze, jeśli zaczniecie na lewo i prawo używać ki, to pozbędziecie się jej w mgnieniu oka. Po drugie, możecie w ten sposób powiadomić tych złych gości i cały plan, całe przygotowania do przybycia tutaj, pójdą w diabły. - uśmiech z jego twarzy zniknął, a zastąpiony został przez poważny grymas. To nie były żarty.
Nagle głośne burczenie brzucha wygoniło z jego twarzy powagę.
- Ah, zgłodniałem. - zaśmiał się cicho pod nosem. Ta cała walka tutaj, a raczej jej zalążek, nie był wart zachodu. Na głowie mieli ważniejsze rzeczy. Dużo ważniejsze.
- Zgadzam się. Zawieśmy broń i chodźmy się wtopić w tłum. Walką między sobą tylko pogorszycie sytuację. - wtrącił się Szesnasty, popierając słowa Haricotta. Był jednak przygotowany do akcji, cały czas obserwując Gutsa. Miał nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego, tak jak Aymi kilka chwil temu.

Wszystkiemu przez okna budynku przyglądała się Uranai Baba i Kame Sennin. Dyskutowali o czymś, ale nikt nie wiedział o czym.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Lut 13, 2020 4:18 pm
___Miała dziwne wrażenie, że coś się zaraz stanie – to uczucie siedziało pod jej skórą jak lodowa, ostra szpilka, nie dająca o sobie zapomnieć. Napięcie, jak grobowa płyta, zawisło nad całym placem, większość albo nie zdawała sobie z tego sprawy, albo po postu to ignorowała. Podejrzenie nie zniknęło nawet wtedy, gdy stojąca przed nią czerwonowłosa dziewczyna, Aymi, położyła jej rękę na ramieniu, zapewniając ciepło, że na pewno sobie wszystko przypomni... Jakby amnezja była taka łatwa do pokonania. Mimo wszystko, mały ciężar spadł z serca Rock – mogły faktycznie znać się wcześniej, ale dziewczyna nie winiła jej za brak wspomnień ani za nie kojarzenie jej twarzy czy imienia. Dziwne to było wrażenie, ale przyniosło jej ulgę, choć cały czas pewne poczucie winy kręciło się po jej myślach. Miała taką pewność, takie przeczucie, że nic za sobą nie zostawiła – nie miała już rodziny, przyjaciół rzekomo też nie, a tu takie coś... Androidka chciała coś jeszcze dodać, lecz wtem, w przeciągu kilku sekund wyraz twarzy Aymi się zmienił, nim ta zdążyła otworzyć usta... Nie dostrzegła co dokładnie wymalowało się na obliczu czerwonowłosej, ale cała jej sylwetka stężała, gdy dziewczyna odwróciła się do niej plecami. Rock chciała unieść dłoń, ale po skórze przebiegła iskra. Wokół Aymi zatańczyło kilka iskierek, powietrze naelektryzowało się, Rock czuła jak kilka kolorowych włosów stanęło dęba na jej głowie. Mruczka otrząsnęła się, kryjąc za jej kołnierzem, ledwie wystawiając czubek nosa zza jej ubrania... I nagle Aymi nie stała już przed nią, tylko znalazła się przed postacią w płaszczu, z nadludzką siłą ciskając nim o glebę. Androidka zrobiła krok w tył, słuchając i obserwując, co dzieje się na placu... Wykrakała. Choćby, we własnych myślach, ale wykrakała i oto doszło do rozpoczęcia bójki.
___Nie mogła jej za to winić. Nie skupiła się wprawdzie na rozmowach innych, ale krzyki Aymi jawnie mówiły co się stało... Nawet, jeśli sytuacja nie była do końca wyjaśniona i gdyby okazało się, że to pomyłka, to jednak w tej chwili jej emocje wyjaśniały czyny czerwonowłosej. Rock spuściła głowę. Śmierć kogoś bliskiego nie była łatwym tematem, szczególnie spowodowana przez kogoś innego... Dziewczyna zmarszczyła brwi i zerknęła niepewnie na Aymi, która klapnęła na ziemię, zanosząc się płaczem. Kroiło to serce... Może i nic nie pamiętała, ale Rock nie była nieczuła – jakby jej wspomnienia decydowały o tym do kogo ma mieć sympatię a do kogo nie. Była w bólu, nie fizycznym a psychicznym, to też swoje mówiło. Rock odwróciła wzrok w bok, biorąc cicho głęboki oddech, starając się pozbyć z oczu to poruszone spojrzenie. I dosłownie w tej samej chwili, w której chciała zrobić krok w jej stronę, z wnętrza budynku wyszła blondwłosa dziewczyna, pytając co się dzieje i podchodząc do płaczącej Aymi. Uklękła przy niej, głaszcząc ją po ramieniu... Chyba lepiej było zostawić to niej, nic tu po androidce. Rock zatrzymała się w pół kroku, wbijając dłonie w kieszenie i stając bokiem do zgromadzonych, ze wzrokiem skierowanym gdzieś przed siebie. Tss... Odeszła znów pod ścianę, nie chcąc się bardziej mieszać. Mruczka wychyliła głowę zza jej kołnierza, drapiąc delikatnie pazurkami o kark i zerkając po zebranych. Miauknęła cicho, a dziewczyna zamknęła powieki. To był długi dzień, a tu jeszcze... No właśnie, co się dokładnie działo? Przyleciał statek, wyszli z niego jacyś ludzie znani rodzinie Briefsa. Dziwni, ogoniaści, któryś z nich znał się z Szesnastką... Ją z kolei znała Aymu, choć Rock dopiero się o tym dowiedziała. Pojawił się chłopak w płaszczu i... I zrobił się mały bałagan. Szarża myśli nie pozwoliła jej skupić się na słowach obecnych, ale teraz dziewczyna otrząsnęła się i spojrzała z ukosa na stojącą nieopodal trójkę. Mówili o jakichś kulach, Łamaczach Czasu, padły jakieś inne, niezrozumiałe słowa...
___I nim konflikt mógł się bardziej zaognić, wysoki chłopak z czarnymi włosami zabrał głos, mówiąc, by zostawili te utarczki na później. Przynajmniej jeden... Wspomniał znów o Łamaczach Czasu. Kie licho? Brzmiało jak mało subtelna, ale intrygująca nazwa jakiegoś gangu, choć najprawdopodobniej, nie o to chodziło. Walka, prawdziwa walka, ki... Skąd to uczucie déjà vu? Ugh. Rock zdjęła czapkę i przetarła zgrzane czoło, przez co odrobinę rozczochrała kolorowe kosmyki. Wątpiła, by był to dobry pomysł na zirytowanie się i zażądanie, by wytłumaczyli jej o co chodzi. Była jak dziecko we mgle, czy też raczej jak początkujący mechanik potrafiący ledwie wkręcić śrubę, na zajęciach z zaawansowanej robotyki. Powinna pójść. Zerknęła na każdego po kolei – Szesnasty stał obok blondyna, więc to o nim wcześniej wspominał. Gdyby Rock teraz odeszła, jako jej ochroniarz byłby zmuszony pójść za nią, a tak mógł spędzić trochę czasu z przyjacielem... Czuła się tu cholernie niekomfortowo, ale nie chciała zabierać androidowi tego czasu, więc wsparła plecy o ścianę za sobą, mając nadzieję, że jak do czegoś dojdzie, nie wyleci przy okazji w powietrze.
___Saiyanie z Vegety i ich walki... – wymamrotała do siebie zmęczonym głosem... Dopiero po chwili świadomość kazała jej zwrócić uwagę na to, co wymsknęło się z jej ust. W oczach Rock pojawiło się pewne zdumienie a na skroni kropla potu. To było... O co chodziło..? Nie znała tych terminów. Nie zwracała uwagi na to co mówią osoby na placu, więc nie było fizycznie możliwe, by nagle mogła powtórzyć po nich słowa. Wcześniej nigdzie czegoś takiego nie przeczytała, nie widziała, nie usłyszała, ale jakoś to wyrażenie pojawiło się w jej głowie... Jak nagły błysk lampy, ba, jeszcze zdążyła je mimowolnie wypowiedzieć. Ich znaczenie dalej pozostawało nieznane i te słowa nic jej nie mówiły. Skonfundowana Rock spojrzała przelotnie na zebranych, a później wbiła wzrok w swoje buty, czując jak w jej skroni znów zaczyna się świdrowanie. Syknęła cicho, przykładając dłoń do głowy. Zawsze się tak działo, gdy usilnie starała się sobie coś przypomnieć, a teraz w tej sytuacji, wspomnienia samoistnie zaczęły obijać się przez jej czaszkę. Androidka zacisnęła na moment powieki, a gdy je rozchyliła, ujrzała na ziemi i wierzchu swojego buta kilka kropli czerwieni. Odruchowo dotknęła nosa, na palcach została ciepła krew. Ból głowy i krwotok z nosa, cudnie... I to nagle teraz? Mamrocząc Rock wyciągnęła z jednej z wielu kieszeni chusteczkę i złożoną przyłożyła do nosa, opierając się o ścianę. Mruczka miauknęła cicho, a androidka odetchnęła głęboko, próbując zapanować nad własnymi myślami oraz słabymi naczyniami krwionośnymi, które pękły gdy coś zaczęła współgrać z jej wspomnieniami. I dalej nie miała pojęcia o co chodzi z tym zdaniem, szlag by trafił... Czyli co, teraz zacznie paplać co jej ślina na język przyniesie...? Chyba powinna podejść do Doktora Briefsa, dopytać, czy mógłby zerknąć na jej nerwy i uzwojenie. Kątem oka spojrzała jeszcze na plac i odwróciła głowę w stronę odgłosów festynu. Tak, też miała tu zadanie do wykonania...
___Pytanie tylko, czy w tym towarzystwie tego dożyje.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Lut 14, 2020 7:25 pm
Nagły skok Ki od strony Rudej. Nie brzmi to zbyt dobrze. Zdecydowanie nie brzmi to dobrze! Odruchowo spróbował się cofnąć kolejny raz, jednocześnie spróbował odpalić Drugi Poziom Super Saiyanina. Nie chciał od razu startować z grubej rury. Ta Ki jednak... Była dużo większa. Ruda tymczasem leciała prosto na niego. Jeśli zrobi się gorąco, to nie będzie miał wyjścia i będzie musiał skorzystać z całej swojej mocy. Teraz jednak musiał martwić się czymś innym. Uniknie czy nie? Nie, dziewczyna była za szybka. Blok? Nie, to też za wiele nie zdziała... A może gdyby tak...
Guts, ciągle się cofając, zbliżył palec wskazujący i środkowy prawej ręki do czoła, a następnie skupił się na Ki Aymi. Tymczasem wokół niego pojawiła się bariera zrobiona z energii, która została dodatkowo wzmocniona. Wiedział, że nie ma szans zablokować jej ataku. Chciał ją tylko trochę spowolnić, żeby mieć większą szansę na teleportację, którą spróbował wykonać za dziewczynę. Następnie spróbuje odskoczyć, żeby zwiększyć odległość między sobą. Im dalej będzie, tym więcej czasu na reakcję będzie miał. Nie miał zamiaru atakować, bo wiedział, że i tak nie wygra tego starcia. Poczeka, aż dziewczyna się zmęczy... Albo i nie? Zaraz po uniku Ruda się rozpłakała. Guts jednak nie miał zamiaru opuszczać gardy. Skoro ona go zaatakowała, to mógł go zaatakować też ktoś jeszcze. Problemem był tylko ten blondyn i jego kumpel z irokezem, których Ki nie dało się wyczuć... No i Aymi, ale to oczywiste.
Wyluzował się dopiero w momencie, gdy brunet w piżamie się odezwał. Łamacze Czasu? Tutaj? Czyli... Oni wszyscy należą do Patrolu?! Niemożliwe! Wyprostował się i odwrócił w stronę bruneta. Dopiero teraz zwrócił uwagę na jego ogon. Czyli kolejny Saiyanin, huh? Całkiem sporo ich tutaj.
-Jesteście z Patrolu Czasu? Ty tutaj dowodzisz? Czego chcą Łamacze?-
Zignorował dziwny dźwięk dochodzący z trzewi Saiyanina. Głodny, nie głodny. Bez znaczenia. W pierwszej chwili chciał spytać, dlaczego Note go o tym nie poinformowała, ale się powstrzymał. Pamiętał, że jej "misja" była trochę niezgodna z regułami Patrolu, a nie chciał jej wsypywać po tym jak mu pomogła. Najwyżej kiedyś ją o to spyta, gdy będzie miał okazję.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Lut 15, 2020 10:23 pm

To wszystko działo się bardzo szybko. W jednej chwili rozmawiała sobie spokojnie z Aiko, zapewniając ją, że na pewno uda się jej przypomnieć sobie wszystko to, co zapomniała, w następnej zaś... Cóż, górę wzięły emocje i zareagowała bardzo, ale to bardzo gwałtownie na wieść, kto przyczynił się do śmierci przyjaciółki, której obiecywała, że u Korina będzie bezpieczna. Raz, dwa, trzy - dokładnie tyle ruchów zwieńczonym uderzeniem pięścią w ziemię wystarczyło, by cały wezbrany w niej gniew, cała ta nieokiełznana wściekłość uleciały, pozostawiając tylko żal i bezradność. I już właściwie przestała zwracać uwagę na otoczenie, bo to i tak przestało mieć w tej chwili jakiekolwiek znaczenie.
Siedziała tak skulona, wypłakując oczy i zduszając w sobie szloch, gdy nagle poczuła dotyk na ramieniu. Drgnęła lekko, unosząc nieco głowę, by spojrzeć smutnym wzrokiem na Arisu. Pociągnęła nosem i znów spuściła głowę, ocierając ramieniem załzawione oczy.
- Nie... - to jedno słowo było odpowiedzią na zadane przez blondynę pytanie. Nie było w porządku, zdecydowanie nic nie było w porządku. Tylko że Ay nie chciała tego wszystkiego tłumaczyć.
Haricotto zbliżył się nieco, wtrącając swoje trzy grosze na temat zaistniałego konfliktu. Mimo początkowego uśmiechu wydawał się być zły, niezadowolony faktem, że to ona zaczęła to wszystko. I miał prawo się gniewać, rozumiała to i sama też poniekąd miała do siebie żal. Po raz kolejny w emocjach zrobiła coś głupiego, dała się ponieść jak małe dziecko, a przecież nie chciała być za takie uważana. Tylko że żadne postanowienie nie będzie miało znaczenia, jeśli w chwilach podobnych do tej wciąż emocje będą brały górę. W ten sposób przysporzy tylko więcej kłopotów nie tylko sobie, ale też innym. Pamiętała przecież dobrze, jak bezmyślnie próbując ratować Shiro, doprowadziła do sytuacji, gdy wraz z Tensą wylądowały związane na pace furgonetki. Albo jak omal nie pobiła Erici przy pierwszym spotkaniu, bo błędnie myślała, że ta zrobiła coś Ryu. Tak i teraz tym nagłym wybuchem mogła zrujnować całe przygotowania i narazić wszystkich obecnych na wykrycie. Nie mogła sobie więcej pozwolić na podobne reakcje. Zbyt wielkie było ryzyko, że coś schrzani.
Zacisnęła pięść, drugą ręką wycierając twarz z łez, choć zostawiła na niej brudną smugę ziemi. Raz jeszcze pociągnęła nosem, uspokajając się nieco, po czym wstała powoli. Skłoniła się w stronę zebranych, głównie ojca i Gattsa, a włosy opadły jej swobodnie, przesłaniając twarz. Wzrok miała wbity w ziemię.
- Przepraszam za ten wybuch, to się nie powtórzy - odezwała się cicho. Zaraz potem wyprostowała się, jednocześnie obracając na pięcie, i ruszyła w stronę budynku, choć wciąż nie podnosiła głowy. Zbliżywszy się do Aiko, zatrzymała się i spojrzała na nią uważniej. Od razu zauważyła trzymaną przy nosie chusteczkę, a na niej ślad czerwieni.
- Dobrze się czujesz? - spytała z lekkim niepokojem w głosie. - Jesteś chora? Pamiętam, jak mówiłaś, że często zdarza ci się chorować... albo coś podobnego... Potrzebujesz czegoś?
Sama nie wyglądała najlepiej, ale chciała odsunąć własne myśli od tego, co miało miejsce jeszcze chwilę temu. Jeśli w tym czasie miała pomóc przyjaciółce, to nie widziała żadnych przeciwwskazań.
- Może wejdziemy do środka? Usiądziesz, odetchniesz chwilę... - zaproponowała, uśmiechając się delikatnie, po przyjacielsku. Miała nadzieję, że Aiko nie dolega nic poważnego.

[trening start: 15.02. godz.: 22:25]
Arisu
Arisu
Liczba postów : 254

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pon Lut 17, 2020 11:21 am
Arisu spojrzała na rudą z niemym zapytaniem w głowie co co dało rzucenie się  na drugą osobę z łapami? Pewnie nie powinna wnikać w to co się właśnie stało. Chciała dobrze, a wyszło jak zawsze. Podkręciła głową na boki słuchając wypowiedzi Hariego. W zamyśleniu kiwnęła tylko głową na zgodę.
- Pójdę przodem... - rzekła do reszty. Rozejrzała się niespiesznie po wszystkich zebranych i ruszyła w stronę festynu. Skoro nikt nie chciał jej pomocy to nie. Gdy drugi raz ktoś będzie chciał jej pomocy to mu jej nie ofiaruje. W teorii mogło tak być a w praktyce pewnie wyjdzie na to, że to ją trzeba ratować, a nie innych. Westchnęła zrezygnowana  ruszyła przed siebie wolnym krokiem. Mieszanie się w cudze walki nie było dobrym pomysłem więc być może następnym razem nie zainterweniuje. To po prostu najlepsza opcja. Nic jej do tego i tyle, człowiekiem, który nie powinien się mieszać w walki malp.

Z/t do centrum


Ostatnio zmieniony przez Arisu dnia Wto Lut 18, 2020 10:29 pm, w całości zmieniany 1 raz
Ranzoku
Ranzoku
Liczba postów : 377

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Lut 18, 2020 8:17 pm
Nasz bohater raczej nie odczuwał wewnętrznej potrzeby przebywania tutaj dłużej, to co teraz się dowiedział było wystarczające. Nic dobrego to nie wróży, ale na jakiś czas miał związane ręce. Będzie musiał powiadomić pozostałych o losie Ziemi, ale na razie trzeba pozbyć się jednego problemu. - Nie wiem czym jest Patrol Czasu. - Odrzekł Gutsowi, żeby znów nie narzekał na discordzie, że nikt nie odpowiada mu na pytania.  Już nie zwrócił uwagi na korzenie się młodej Halfki i użalaniem nad sobą. Nie warto płakać nad rozlanym mlekiem, chociaż była to młoda osoba, powinna domyślić się, że życie to nie bajka. - Juuroku Go. Spotkajmy się na festynie. - Zwrócił się do przyjaciela z uśmiechem na ustach. Następnie spojrzał w stronę Hariego i poinformował go o tym samym. Jak będzie blisko to Ranzoku go wyczuje. Na Gutsa miał na razie wywalone dopóki nie zaatakuje samego blondyna, do tego czasu to nie musi się niczym martwić ten małpiszon. Przed wylotem spojrzał w kierunku Rock i przez chwilę tak na nią patrzał. Nie wyczuł Jej energii, więc prawdopodobnie też może być androidem jak Złotooki. Uśmiechnął się na odchodne i poleciał na festiwal. Ciekawe co go tam czeka, poza potencjalnym atakiem ze strony Łamaczy Czasu.

[zt]
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Lut 18, 2020 10:25 pm
Guts odezwał się do Haricotto. Zapytał, czy on tutaj dowodzi i czego chcą Łamacze. Sposób jego wypowiedzi wskazywał na to, że wiedział kim byli. Dobrze, mniej tłumaczenia ze strony Haricotto.
- Tak, należę do Patrolu Czasu. Nie, nie dowodzę. Działamy jako drużyna. Łamacze chcą tego, czego chcieli ostatnim razem... - na myśli miał wydarzenia w Królestwie Kaioshin, dokładniej mówiąc w Komnacie Czasu.
- Jeśli się im nie przeciwstawimy, Ziemia prawdopodobnie będzie pierwszą z wielu planet, którą zniewolą. Musimy być gotowi, żeby ich pokonać. - skinął głową, potwierdzając swe słowa. Ruszył do przodu, podchodząc bliżej do Saiyanina. Teraz dzieliła ich naprawdę niewielka odległość. Haricotto spojrzał prosto w oczy jegomościowi odzianemu w płaszcz.
- Piszesz się? - zapytał, goszcząc jeden i ten sam wyraz na twarzy - pewny siebie uśmiech, aczkolwiek podlany nutką tajemniczości.
Wiatr niespodziewanie eskalował swoją aktywność, wprawiając włosy dwóch Saiyan w ruch. W ciszy patrzyli na siebie, mierząc się wzrokiem wzajemnie.

Spoiler:

Aymi w tym czasie przeprosiła, podchodząc do Aiko, która poczuła się gorzej. Miała opiekę i blisko niej byli inni, więc nie było potrzeby, by i Haricotto się tam pchał.
Arisu ruszyła przodem, a za nią podążył Ranzoku. Haricotto skinął do niego głową porozumiewawczo. Wszyscy mieli spotkać się ponownie na zabawie. Po jakimś czasie, ma się rozumieć.
Haricotto miał zamiar zostać przy Gutsie, by mieć na niego oko i przy okazji wypytać o kilka spraw. Dawno nie spotkał innego Saiyanina.
Wszyscy obserwowani byli na kryształowej kuli przez Uranai Babę. Obraz co chwilę się zmieniał, pokazując inną postać.
_____
Kto udaje się na festyn z/t - Centrum Miasta
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Lut 18, 2020 11:35 pm
___Migrena, trochę krwi z nosa i te ciągle, dręczące ją myśli, które nagle pojawiły się jej w głowie. Jak typowa żarówka, zaświeciła się w jej czaszce mówiąc o nowej idei... Acz Rock nie miała pojęcia czym jest. Saiyanie? Vegeta? Miała złe przeczucia, ale coś jej to mówiło... Tylko, że ten cichy głosik, podobnie jak głosik rozsądku, był ledwie mamrotaniem gdzieś głęboko w jej czaszce. W innym wypadku, nie wpakowałaby się w coś takiego. Raczej nie. Mord z rana, krew na rękach, a teraz wyprawa do C.C. i nietypowi goście..? Dziewczyna westchnęła, przeklinając w duszy swojego pecha, lecz nie winiła nikogo. Bo za co? Mruczka przytaknęła jej myślom, mrucząc z ramienia, a Rock powoli dochodziła do siebie. Świdrowanie w skroni malało, a i nos przestał krwawić, choć jeszcze trochę bolał, zupełnie jakby go ktoś rozkwasił. Brr, niemiłe porównanie. Dziewczyna walczyła z chusteczką do nosa, gdy obok niej padł cień i ujrzała, że zbliżyła się do niej czerwonowłosa. Tamując krwotok nie zauważyła, że sytuacja na placu się uspokoiła na tyle, że zebrani zaczęli się rozchodzić. Teoretycznie, coś jednak w atmosferze dalej nieprzyjemnego zostało.
___C-Co? - zamrugała skołowana nagłą falą atencji i pytań w swoją stronę Rock. Dopiero po chwili dotarło do dziewczyny, że Aymi mówi o zakrwawionej chusteczce, którą nadal trzymała przy nosie. Wspomniała też o tym, że często chorowała... Tak, bez dwóch zdań, znała ją za czasów, gdy nie ruszała się nigdzie bez inhalatora. Podobno. Rock pokręciła głową. - Nie, wszystko w porządku. To tylko efekt uboczny... Hm... Jak to nazwać... - wymamrotała do siebie androidka, szukając odpowiedniego słowa. Amnezji i całej reszty... Ba, z chęcią zwaliłaby to na fobię społeczną, ale byłoby to głupie usprawiedliwienie. - Dziur w pamięci? Chyba tak. - wzruszyła ramionami wyciągając świeżą chusteczkę i doprowadzając nos oraz siebie do porządku. Podrapała się po skroni – przestała już boleć – i poprawiła czapkę z daszkiem. Przelotnym spojrzeniem zerknęła na obecnych na placu, lekko przechylając głowę w bok, jakby się nad czymś bardzo zastanawiała. - Widząc was tutaj wszystkich... Jakieś słowa, nie do końca wspomnienia, pojawiły mi się w głowie... - przyznała trochę stropiona. - Ale głowa chyba nie była na to przygotowana... Już przeszło. - dodała, wskazując chusteczki. Nie była pewna, czy Aymi zrozumie to co chciała jej wyjaśnić, skoro sama miała trudności z ubraniem w słowa tego, co czuła. Rock po prostu nie była przyzwyczajona do głębokiej wymiany zdań między ludźmi czy nie ludźmi. Brzmiało to tak, sztucznie i niepewnie, że miała wrażenie iż wszystko co mówi, nie ma sensu. Kotka miauknęła głośno ze swojego miejsca, jakby nagląco, a dziewczyna ją pogłaskała. - Tak, wiem, wiem... Mamy coś do zrobienia.
___Festyn, śledztwo, Chicago. Klucz francuski cały czas na niego czekał. Kątem oka androidka ujrzała, jak jasnowłosa dziewczyna oraz chłopak opuszczają plac – z tym drugim pożegnał się krótko Szesnasty, nim ruszył w jej stronę. Dziewczyna uniosła rękę na znak, że wszystko w porządku, po czym rozejrzała się, patrząc na dwóch, czarnowłosych jegomościów stojących na środku nierównego terenu – obaj mieli ogony... Nie była to najdziwniejsza rzecz, jaką dziś widziała. Poza tym, jeden z nich jakoś, tak, wzbudzał... Déjà vu? Dziwne wrażenie. Rock spojrzała niepewnie na Aymi, nie wiedząc jak porozmawiać z kimś, kto pamiętał o niej więcej, niż ona sama.
___ - Muszę iść na festyn. - skinęła lekko głową w stronę wrzawy w centrum miasta. - Mam coś bardzo ważnego do zrobienia, a Szesnasty pilnuje, by nic mi się nie stało. - wskazała z lekkim uśmiechem wysokiego androida. Może nie znała go długo, ale zaufanie jakie miał do niego Briefs i Dex wystarczyły, by również nawiązała z nim nić porozumienia. Nie wątpiła też w jego doświadczenie ochroniarskie oraz inne umiejętności. - A nie pamiętam... Nie pamiętam, bo... Później wyjaśnię. - dodała nagle zmieszana, po czym pożegnała się z nią krótko, podejrzewając, że ich drogi pewnie się zejdą, jak nie dziś na festynie, to w najbliższym czasie. Rock wraz z Szesnastym, oraz wierną Mruczką, również udała się w stronę wesołej wrzawy.

___zt z Szesnastką
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Lut 20, 2020 6:55 pm

Napięcie powoli ustąpiło, Aymi jednak wciąż czuła się źle z powodu własnej reakcji i tego, że tym nagłym zrywem mogła zniweczyć całe przygotowania. Niestety taka już była, nazbyt emocjonalna. Może właśnie dlatego nie potrafiła odpuścić? Mimo wszystko ojciec miał rację, wewnętrzne konflikty musiały poczekać, w końcu prawdziwa walka miała dopiero nastąpić wraz z przybyciem Łamaczy. Przeprosiła zatem, bo tak należało, a potem usunęła się w cień, schodząc innym z drogi.
Widząc opartą o ścianę Aiko z nosem podetkniętym chusteczką, zaniepokoiła się i od razu zapytała o jej stan. W końcu ówczesna brunetka zawsze miała przy sobie pojemniczek z lekarstwem na jakąś chorobę, o którą Ay nigdy nie dopytywała, albo po prostu nie zrozumiała. Dziewczyna w pierwszej chwili zdawała się jakby nieobecna, zaraz jednak pokręciła głową, tłumacząc, że to efekt uboczny niepamięci. Płomiennowłosa zmarszczyła nieco nos, nie rozumiejąc do końca sformułowania "efekt uboczny", ale po dalszych wyjaśnieniach miała już jako takie pojęcie, o co chodziło.
- Czyli głowa opiera się wspomnieniom, dlatego boli i nos ci krwawi, rozumiem - przytaknęła krótko, widząc, że sama rozmówczyni ma trudność z objaśnieniem tego wszystkiego. Już sam fakt, że się starała, wskazywał, że jednak podświadomie wiedziała o niejakim przymusie tłumaczenia ogoniastej pewnych rzeczy.
Wyglądało jednak na to, że przyjdzie im się rozstać szybciej, niż sądziła, gdyż Aiko miała ponoć coś ważnego do zrobienia na festynie, co zapewne nie miało nic wspólnego z celem, w jakim przybyła tu reszta wojowników. Podążyła wzrokiem na wskazanego jej Szesnastego, cokolwiek miało znaczyć to określenie, i właściwie dopiero teraz dostrzegła tego olbrzyma. A może po prostu wcześniej nie zwróciła na niego uwagi? Cóż... Był wielki! Ze dwie głowy wyższy od niej, albo i więcej! Odstąpiła na krok nagle speszona, odchrząkując cicho.
- Tak... jasne... nie ma sprawy... - wybełkotała tylko na słowa przyjaciółki. - Spotkamy się gdzieś na festiwalu.
Posłała olbrzymowi trochę niepewny uśmiech i pozwoliła mu zabrać Rock tam, gdzie akurat się wybierali. Przy okazji zauważyła też, że reszta towarzystwa również zaczęła się rozchodzić, a na placu zostali tylko dwaj bruneci. Najchętniej zaszyłaby się gdzieś i przeczekała całą akcję z festiwalem i Brejkersami, nie zanosiło się jednak, by ktokolwiek jej na to pozwolił.
Nie chcąc przeszkadzać ojcu w rozmowie, weszła do budynku, szukając tam Eri. Wyjaśniła jej pokrótce, że całe towarzystwo rozeszło się i poszło na festiwal, więc i ona może iść, jeśli chce. Sama płomiennowłosa stwierdziła, że dołączy później, tylko najpierw zrobi... coś. Dokładnie tak to określiła. "Tylko zrobię... coś". Nie, żeby miała na myśli coś konkretnego, po prostu odwlekała chwilę, kiedy sama będzie musiała wejść w ten tłum. Uściskała zatem przyjaciółkę, cmoknęła ją w policzek, a potem wróciła na plac. Przeszła ukradkiem gdzieś na bok, byle nie przeszkadzać saiyanom, schowała się za jakąś ścianką czy inną blachą i usiadła skrzyżnie, uspokajając oddech.
- Gdybym tylko mogła ominąć ten tłum... - westchnęła jeszcze cicho i przymknęła oczy.

[trening koniec: 20.02. godz.: 18:55]
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Lut 22, 2020 8:04 pm
Zmrużył oczy. Hmph... Skoro Łamacze chcą tego samego, co wcześniej, to znaczy, że są kolejną przeszkodą, która stoi na drodze do domu. Trzeba ich usunąć. Im więcej ich będzie, tym szybciej sobie z nimi poradzą. Na dodatek ten gość w Gi z dziwną fryzurą... Wydawał się znajomy i na dodatek był z Patrolu Czasu. Hm...
Spojrzał na bruneta, a potem wyciągnął otwartą dłoń w jego stronę.
-Guts.-
To znaczyło prawie to samo, co "Wchodzę". Świetnie, skoro był w jednej drużynie z Aymi, to może ta mu teraz nie zrobi krzywdy. Trochę denerwujący był fakt, że w tej samej drużynie był ten blondyn, z którym wcześniej walczył i który doprowadził do tego, że Ruda go zaatakowała. No nic, są plusy i minusy. Miejmy tylko nadzieję, że to nie zajmie zbyt wiele i że przy okazji znajdą Kido.
Wszyscy zaczęli się już wynosić do budynku Korporacji. Saiyanin nie miał zamiaru iść z nimi, bo po co? Jak pojawi się zagrożenie, to przyjdzie. I tak miał zamiar zostać w okolicy, zwyczajnie nie chciał trzymać się blisko obcych. Nawet jeśli są z Patrolu. Wygląda na to, że brunet w Gi też miał zamiar zostać. On jako jedyny z tej całej zgrai wydawał się najmniej w porządku. Nie irytował Gutsa niepotrzebnymi oskarżeniami, nie szczuł go nikim, ani nie próbował go zabić. Cóż, przynajmniej jeszcze.
Odwrócił się w kierunku wybuchu energii Ki, który znajdował się całkiem daleko od ich obecnej lokalizacji. Hm... W tamtym kierunku znajdowały się góry. Czyżby Łamacze przybyli? Zaraz po pierwszej eksplozji, pojawiła się druga, równie silna. Nie wyglądało to za dobrze. Jednakże, jedna z nich wydawała się znajoma. Nie był to jednak Kido, bo tę energię Saiyanin rozpoznałby od razu. Hmph... Musiał uważać.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Lut 22, 2020 9:56 pm
Wszyscy opuszczali to miejsce, udając się do środka Korporacji Kapsuła lub w stronę festiwalu. Okrzyki i muzyka ciągle dochodziła z miasta, a wszystko wskazywało na to, że końca nie będzie. 
Saiyanin w białym płaszczu wyciągnął dłoń do Haricotta. Ten ją uścisnął, poznając jednocześnie jego imię. Guts.
- Haricotto. - powiedział z uśmiechem, mocno i pewnie ściskając dłoń Saiyanina. Nie miał zamiaru go besztać, nie znał go, więc jakakolwiek uwaga w jego stronę, zwyczajnie mijała się z celem. Nie chciał też niepotrzebnie psuć planów, czy tworzyć zamieszania, ponieważ z tego nigdy nic dobrego nie wyniknęło. 
Kiedy Guts odwrócił głowę w bok, Haricotto spojrzał na niego, a później na miejsce, w które patrzył. Ten nagly gest musiał znaczyć coś więcej, niż tylko "a, popatrzę sobie w bok". Fasolka nie był doktorem habilitowanym, ale jeśli chodziło o rzeczy związane z walką, był dobrze ogarnięty. Dodał szybko dwa do dwóch, że coś musiało się stać. 
- Dō shita no?* - zapytał, uśmiechając się ciągłe w ten sam sposób. 
_____
*Coś się stało?
Start treningu - 22.02.2020; 21:56
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Lut 26, 2020 6:56 pm
Hm. Skoro wyczuwał te energie, to znaczy, że może się przygotować do ewentualnej walki z nimi. Ba, może nawet wyczuć kiedy ci ludzie postanowią się ruszyć. Dawało mu to całkiem sporą przewagę, dlatego zszedł z Super Saiyanina Drugiego Poziomu.
-Gdzieś w tamtym kierunku są dwaj silni wojownicy. Nie wiem czy należą do Łamaczy. Znajdują się całkiem daleko, może nawet w okolicach gór.-
Skoro mieli być drużyną, nawet tymczasową, to Guts wolał powiedzieć mu wszystko. Nie było sensu w ukrywaniu takich informacji, skoro mieli walczyć ramię w ramię. No nic! Saiyanin miał zamiar wciąż uważać na podejrzane energie, lecz nie na tyle, by pilnowanie ich miało mu zająć cały dzień.
Odwrócił się i spojrzał na bruneta przed sobą.
-A więc co teraz?-
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Lut 28, 2020 2:44 pm

Siedziała z zamkniętymi oczami gdzieś na uboczu, starając się wyciszyć, oczyścić umysł ze zbędnych myśli. Zepchnęła na bok cały festiwal, wiwatujący tłum, a nawet wizję członków TB. Za to skupiła się na dokładnym odtworzeniu niedawnego starcia. Choć krótkie i bardzo szybkie w przebiegu, miało w sobie pewien zaskakujący element. Pamiętała, że jej pierwszy cios nie dotarł do Gattsa, napotykając na swej drodze... coś. To coś stanowczo było wytworem ki, w dodatku stanowiło coś na kształt bańki, która otoczyła saiyanina, chroniąc go przed uderzeniem. W prawdzie ona była na tyle silna, by roztrzaskać tę barierę, mimo wszystko trochę ją ona przyhamowała. Może gdyby potrafiła stworzyć coś takiego, łatwiej byłoby jej chronić innych...
Skupiła się na tym jednym wspomnieniu, odtwarzając je raz po raz z każdym najdrobniejszym szczegółem, jaki utkwił jej w pamięci. Pamiętała, że wokół mężczyzny pojawiła się sfera z ki, wyraźnie czuła jej fakturę swoimi zmysłami, również przy samym zderzeniu z nią. Widziała, jak pod naporem jej siły bariera rozpada się na kawałeczki. Musiała po prostu odtworzyć to i samej spróbować otoczyć się taką bańką. Odetchnęła zatem głębiej, wyciągając przed siebie dłonie, w których zaczęła zbierać energię. Wiedziała, że musi uformować z niej kulisty kształt, rozłożyła więc delikatnie dłonie, jakby chciała rozmazać ki w powietrzu, ta jednak... eksplodowała tuż przed nią. Chyba źle dobrała ilość, trzeba to skorygować.
Wzięła kolejny głębszy wdech, zaraz wolno wydychając zatrzymane w płucach powietrze, i ponowiła próbę. Po raz kolejny zaczęła kumulować energię w dłoniach, tym razem jednak w mniejszych ilościach. Przymknęła powieki, wyobrażając sobie formowany przez palce kształt, ki rozchodzącą się wokół niej i zamykającą za jej plecami. Czuła jej fakturę jak mydlaną bańkę otaczającą ją ze wszystkich stron. Otworzyła oczy, zauważając połyskującą powierzchnię sfery przed sobą i uśmiechnęła się pod nosem. Już wiedziała, o co chodzi, zniwelowała zatem technikę i spróbowała raz jeszcze, tym razem jednak bez zamykania oczu. Krótkie skupienie i ruch dłoni wystarczył, by bariera znów ją okoliła, dziewczyna jednak pamiętała, że Gattsu nie stworzył jej dłonią a jakby samą myślą. Wstała zatem, rozluźniając całe ciało, a następnie zacisnęła lekko dłonie, uwalniając z ciała delikatną warstwę ki. Energia zafalowała wokół niej, nabierając powoli kształtu, aż wreszcie otoczyła ją w formie bariery, jaką widziała u bruneta i jaką tworzyła też chwilę wcześniej. Idealnie.
Nagle poczuła obcą, dość silną energię gdzieś w oddali i odruchowo skierowała tam swoje spojrzenie. O ile dobrze kojarzyła, gdzieś tam były góry, a za nimi morze, choć nie miała co do tego pewności. W końcu w tym miejscu nie znalazła się z własnej inicjatywy, a raczej została tu przetransportowana siłą w samolocie. Aż wzdrygnęła się na samo wspomnienie. Zauważyła, że Gattsu również kierował wzrok w stronę tamtej ki, wywnioskowała więc, że również ją wyczuł, co ten zaraz potwierdził, odpowiadając na pytanie jej ojca. Ay miała tylko nadzieję, że to jednak nie Łamacze, chociaż wolała to od...
- Festiwal - odezwała się, wychodząc z ukrycia. Podeszła nieco bliżej, unikała jednak bezpośredniego spojrzenia z zabójcą przyjaciółki. - Reszta już poszła i pewnie gdzieś tam na nas czekają. Baba mówiła, że Łamacze mogą tam szukać silnych wojowników, dlatego tu jesteśmy.
Splotła dłonie za plecami w nerwowym odruchu. Wyglądało na to, że Gattsu będzie im pomagał, a ona nie wiedziała już, co o nim myśleć. Z jednej strony dzięki niemu ojciec znów żył, z drugiej jednak pozbawił od życia Eri-chan. Postanowiła więc na razie nie wchodzić z nim w jakiekolwiek interakcje i po prostu zaakceptować tymczasową współpracę.
- Zaczekam na was w środku, zobaczę, czy Baba-san ma jakieś wieści... - dodała po chwili, a potem obróciła się na pięcie i szybkim krokiem ruszyła w stronę budynku, szukając tam staruszki.
Czasem lepiej zaakceptować rzeczywistość taką, jaka jest, a nie zagłębiać się niepotrzebnie w szczegóły...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Lut 28, 2020 3:51 pm

Haricotto uśmiechnął się delikatnie, patrząc w kierunku, w którym do tej pory skierowane miał oczy Guts. Rozmarzył się na chwilę, zaraz wracając do rzeczywistości.
- Heee... Czyli jeszcze tylu jest silnych gości na świecie? - zapytał, nie oczekując odpowiedzi. Spojrzał na swoje dłonie, które lekko drżały. Zacisnął je w pięści, chcąc nad nimi zapanować. Na jego twarz cisnął się uśmiech. To sprawiało, że zaczynał się ekscytować. Sama myśl o walce sprawiała, że jego krew wrzała, a energia Ki rosła.
- Ora wakuwaku shite kita zo!* - powiedział cichutko, ale emocje przedostawały się na wierzch, przez co brzmiał jak podekscytowana, mała dziewczynka, która dostać miała wymarzonego pluszaka.
Gutsa zapytał o to, co dalej, a zaraz Aymi wyłoniła się z ukrycia. Wyglądała na trochę wycofaną, ale to dobrze. Musiała się jeszcze wiele nauczyć, a lekcja pokory na pewno wyjdzie na plus, zarówno jej, jak i reszcie. Gdy odwróciła się, kierując się w stronę Capsule Corporation, Haricotto uśmiechnął się i skinął głową, po czym jej pomachał.
- Będzie dobrze... Zobaczysz. - pomyślał sobie, odprowadzając dziewczynę spojrzeniem. 
Fasolka zapanował nad swoimi emocjami i wrócił do Gutsa.
- Zanim pójdziemy, chciałbym zadać Ci kilka pytań. Nie musisz na nie odpowiadać, jeśli nie chcesz. - skinął głową, drapiąc się po jej tylnej części.
- Jesteś Saiyaninem, więc... Wiesz może, co słychać na Vegecie? Nie byłem tam już... - westchnął, patrząc gdzieś w bok, nadymając do tego swoje policzki - ... kupę czasu. - wzruszył ramionami, śmiejąc się cichutko. Chciał zapytać o pewną osobę, ale nie miał pewności, a raczej wszystko wskazywało na to, że Guts jej nie znał.
- Jesteś Super Saiyaninem, co nie? Może pokazałbyś mi kiedyś to i owo? - zapytał znów, mając na myśli krótki sparing. Oczywiście, nie teraz, a po wszystkim, kiedy sprawa Łamaczy Czasu zostanie zakończona.
_____
*Zaczynam się ekscytować!

MG

Uranai Baba i jej brat, Kame Sennin, przyglądali się rozmawiającym Saiyaninom. Siedzieli w oknie, głównie z obawą, że zaraz mogliby zacząć walczyć. Baba spojrzała na Aymi, która kierowała się do środka. 
- Wyglądają zbyt groźnie w tych ubraniach treningowych. - napomknął Roshi, skubiąc się po brodzie.
- Masz rację. - odpowiedziała Baba i zeskoczyła ze swojej kuli. Pomachała nad nią rękami, a tuż po chwili, cała trójka wojowników, otrzymała nowe ubrania. Takie, które pomogą im idealnie wpasować się w tłum. Co prawda, płaszcz Gutsa również by się nadał, ale był pokryty krwią i nieco podniszczony. 
Nim się obejrzeli, nałożone mieli nowe ubrania. Magia to piękna sprawa.

Spoiler:
_____
Koniec treningu: 28.02.2020; 15:51
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pon Mar 02, 2020 6:00 pm

Ojciec wydawał się podekscytowany, ale to było u niego normalne. Zawsze tak się działo, gdy gdzieś w pobliżu pojawiał się ktoś silny, a kimś takim można nazwać tego, którego energię wyczuł zarówno Gattsu, jak i ona. Tylko że Ay nie podchodziła do tej kwestii tak entuzjastycznie, pamiętając jeszcze "sparing" Haricotta z tamtym sakana-jinem, który wraz z całą swoją ekipą okazał się najeźdźcą. Miała tylko nadzieję, że podobna sytuacja nie będzie miała miejsca z właścicielem tamtej ki w górach, wystarczy jej widmo Łamaczy Czasu...
Wspomniała o festiwalu i czekających na nich kompanach, niejako odpowiadając na pytanie Gattsa "co teraz", ten jednak nie należał do osób nazbyt rozmownych. Może to i lepiej? w końcu nie chciała wchodzić z nim w niepotrzebne interakcje, póki nie ułoży sobie wszystkiego w głowie tak, jak należy. Ruszyła zatem w stronę budynku odprowadzana tylko uśmiechem i machnięciem ręki rodziciela. Saiyanie wrócili do rozmowy, ona zaś szukała wzrokiem Uranai Baby, nim jednak do niej dotarła...
Poczuła coś dziwnego, nieznany typ energii, który na moment ją otoczył, a potem stało się coś dziwnego. Nagle jej odzienie zmieniło się nie do poznania! Nie tylko kolorystycznie, ale i fasonowo. Zaskoczona tak nagłym zdarzeniem krzyknęła krótko, po czym zaczęła obracać się raz w jedną, raz w drugą, oglądając się ze wszystkich stron.
- C-co... to jest... - wypaliła zszokowana, chwytając za luźną część materiału sięgającego jej dobrze za kolana. - S-skąd to się wzięło? Gdzie moja koszulka? I moje spodnie?! I buty!
Spanikowała. Wyraz jej twarzy mówił sam za siebie - nie miała pojęcia, co się przed momentem stało. Bo to przecież nie było normalne, że chwilę wcześniej miała na sobie swoje normalne ciuchy, a wystarczyło zrobić krok do przodu, by były one diametralnie różne. W dodatku miała jeszcze jakieś cosie na przedramionach, które przypominały frotki na nadgarstkach Ryu, tylko były dłuższe i... no... czerwone, nie czarne. Ważniejsze jednak było to, że nowy strój miał wysoki kołnierz zasłaniający całą szyję, co dla Ay było zupełną nowością. Łącząc to z szokiem spowodowanym nagłym pojawieniem się dziwnego odzienia, ogoniasta czuła mentalnie, że zaczyna się dusić. A skoro brakuje jej powietrza, to trzeba się pozbyć tego, co to powietrze blokuje. I tak oto płomiennowłosa z przyspieszonym, wręcz panicznym oddechem, starała się ściągnąć z siebie górną część stroju, nieudolnie zresztą. Z boku cała scena musiała wyglądać przekomicznie - kręcąca się we wszystkie strony i szamocząca z własnym ubraniem dziewczyna. Tylko jej nie było do śmiechu. Wcale.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Mar 04, 2020 9:31 pm
Wzruszył ramionami. Nie dbał o to ilu silnych gości było na świecie. Dopóki mu nie przeszkadzali, to mogli sobie gdzieś tam spokojnie żyć. Wsadził dłonie do kieszeni i rozejrzał po okolicy. Szukał miejsca, gdzie będzie mógł sobie przysiąść i poczekać na moment, w którym będzie potrzebny. Nie miał zamiaru iść na żaden festiwal, zwłaszcza że potrafił wyczuwać Ki. Mógł się teleportować w każdym momencie, by wspomóc sojuszników w walce. Wolał zostać tutaj, przy budynku Korporacji Kapsuła. Stwierdził, że musi potrenować, a także wznowić poszukiwania energii Kido. Tsufula nie było już dłuższy czas, a także nigdzie nie było jego Ki. To było bardziej niż niepokojące. Co jednak miał zrobić, jeśli nie mógł go wyczuć? Oblecenie całej planety zajęłoby mu zbyt długo...
Haricotto postanowił zadać Gutsowi kilka pytań, na co ten odpowiedział tylko przeniesieniem wzroku na niego. Westchnął z tęsknotą na wspomnienie o Vegecie. Jeszcze tylko odrobinkę czekania...
-Ciężko stwierdzić co tam się teraz dzieje. Najpierw została zniszczona przez Beliala, ale jakiś czas temu ją przywróciłem dzięki Smoczym Kulom. Tak mi się przynajmniej wydaje.-
Opuścił głowę i skupił wzrok na ziemi przed swoimi stopami. Nie mógł nawet stwierdzić czy cały ten trud o przywracanie Vegety w ogóle się opłacił i planeta wróciła do życia. Miał ogromną nadzieję, że tak. Skoro zamordowani przez Beliala wrócili do życia, to i Vegeta musiała, nie?
-Jeśli nadążysz, to pewnie.-
Trening. Nie, wróć. Sparing. To było mu potrzebne. Już wcześniej doszedł do wniosku, że jeśli chce doszlifować swoje umiejętności, to potrzebuje się z kimś zmierzyć. Dzięki temu będzie mógł skuteczniej walczyć, a tym samym Vegeta będzie bezpieczniejsza.
Nagle jednak stało się coś, czego Saiyanin się w ogóle nie spodziewał. Jakaś dziwna energia go otoczyła, więc chłopak odruchowo przyjął pozycję bojową. Zanim jednak zorientował się, co się dzieje, to energia zniknęła, a on stał na placu w nowych ciuchach. Zamrugał kilka razy, a potem zaczął badać nowe ciuchy. To było... Dziwne. To jakiś atak? Ktoś był na tyle szybki, że przebrał Gutsa w mgnieniu oka? I gdzie się podział stary płaszcz Ogoniastego? Spojrzał na Haricotto i wskazał gestem dłoni na swoje ubranie.
-To twoja sprawka?-
Zignorował krzyki, jakie dobiegały ze strony Rudej. Ona też dostała nowe ciuszki i była w szoku. Nawet drugi z Saiyan je dostał! Tylko skąd pochodziły i gdzie się podział ich stary strój?

START TRENINGU
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Mar 06, 2020 1:10 pm
Jeśli nadąży, to pewnie? Haricotto uśmiechnął się delikatnie, pokazując od razu "okejkę" Gutsowi.
- Jasne, postaram się dotrzymać kroku Super Saiyaninowi. Może nie zginę. - uśmiechnął się szerzej i puścił oczko. 
Dopiero po chwili do Haricotto dotarło, że Guts wspomniał o przywróceniu planety Vegety. Fasolka nie odezwał się, ale to rozjaśniło kilko kwestii. Było to związane z Belialem, który w pewnym stopniu związany był ze śmiercią Haricotto. Czyżby za jego powrotem do życia stał właśnie Saiyanin w bieli? Nie chcąc iść dalej tą drogą, czarnowłosy uśmiechnął się, a po chwili kątem oka zobaczył, jak Aymi szaleje w nowych ubraniach. 
- Co... kiedy ona...? - Haricotto aż się zgarbił, przecierając oczy z niedowierzania. Guts również był zaskoczony zmianą swoich ubrań.
- T-ty też!? - krzyknął, wskazując palcem na nowe szaty Gutsa. Kręcił głową na boki, zaprzeczając, że to jego sprawka. 
- Jak to dobrze, że moje jest nietknię-... - urwał, opuszczając głowę w dół. Biała koszula z długim rękawem, granatowe spodnie i buty kung-fu. Zdziwienie Fasolki było ogromne. Obrócił głowę i wypchnął biodro, patrząc za siebie. Ogon na szczęście był na miejscu. Mężczyźnie ulżyło.
- Już wiem! - uderzył pięścią w otwartą dłoń, jakby wpadł na coś, co mogłoby uratować świat od złego. Odwrócił się i wskazał na budynek C.C., gdzie znajdowała się wróżka Baba i Żółwi Pustelnik.
- To pewnie sprawka Ulanej Baby! Już raz zrobiła dla mnie ubranie, haha. - zaśmiał się wesoło, drapiąc się ręką z tyłu głowy. Owszem, wcześniej prosił ją o zmianę ubrania. Poprosił o niebieską koszulę i żółte spodnie, ale kiedy je założył, nie czuł się w nich tak dobrze, jak w pomarańczowym zestawie Szkoły Żółwia. Bardzo możliwe, że wróci do niego. W końcu ubranie to druga skóra, w której każdy powinien czuć się dobrze.
- To co? Idziemy na festyn? - zapytał, machając wesoło ogonem na boki. Zerknął na Aymi i pomachał do niej.
- Oi, Aycia! Cukiereczku! Idziemy! - cicho zachichotał, kiedy nazwał młodą cukiereczkiem. To dlatego, że jej reakcja była dla niego... Słodka. Miał wyjątkowo dobry humor. Może szczęście dopisze i Time Breakersi odpuszczą atak? To byłoby zbyt piękne, by mogło być prawdziwe.
- Hara hetta na...* - powiedział pod nosem, masując swój brzuch, który domagał się jedzenia.
_____
*Zgłodniałem...
Start treningu: 06.03.2020; 13:10
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Mar 06, 2020 11:45 pm
Czyli to nie była sprawka Haricotto, tylko jakiejś... Ulanej Baby? Kto to w ogóle jest? Kto normalny tak nazwałby kogokolwiek? No nic... Hm... Ta Baba robiła ciuchy na zlecenie... Ta wiedza może się kiedyś przydać. Po co i na co? Cóż, tego jeszcze nie wiadomo.
Westchnął, gdy padło pytanie o festyn. Już wcześniej stwierdził, że zostanie i będzie pilnował kapsuły, a w razie czego teleportuje się do znanego źródła energii, gdy jego pomoc będzie potrzebna. Zresztą, nie chciał być na żadnej imprezie, która go nie dotyczyła. Wolał zostać tutaj. W tym miejscu mógł zająć się samym sobą i szukaniem Kido. Mógłby też pilnować każdego większego źródła Ki, jakie znajdowało się na tej planecie. Na festynie byłby hałas, a także spore tłumy. To by go tylko irytowało, a tego nie chce nikt, zwłaszcza Guts.
-Zostanę tutaj. W razie czego do was dołączę.-
Trening. Od tego trzeba zacząć, by przygotować się do walki z Łamaczami. Potem będzie śledził Ki na całej planecie... Hmph...

KONIEC TRENINGU
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Mar 10, 2020 4:59 pm

Było źle. Okropnie wręcz! Nowe ciuchy pojawiły się na niej ot tak, znienacka, w dodatku zawierały elementy, do których płomiennowłosa nie przywykła. Jeszcze z materiałem na przedramionach mogła sobie jakoś poradzić, w końcu aż tak nie wadził, jednak wysoki kołnierz zasłaniający szyję był przytłaczający. Czując, że zaczyna się dusić (choć w rzeczywistości nic nie uciskało jej szyi), poczęła panicznie wręcz szamotać się z materiałem, próbując go z siebie zerwać. Jej próby były raczej bezowocne, a przerwała je dopiero, słysząc wołanie ze strony placu.
Zastygła na moment w bezruchu, obracając się w stronę wyjścia, wtedy też dostrzegła, że nie tylko jej odzienie uległo nagłej wymianie. Ale tylko ona się z nim szamotała. Gattsu raczej nic sobie nie robił z faktu, że ktoś mu zmienił ciuchy, za to drugi z brunetów wydawał się być w wybornym nastroju. Czyli tylko ona robiła z igły widły, zamiast na spokojnie podejść do sprawy. W sumie dopiero teraz spojrzała na stojących niedaleko Kame Sennina i Uranai Babę i zdała sobie sprawę, kto stoi za tą całą zamianą. Zła na siebie za tak absurdalną reakcję chwyciła za materiał przy szyi i zerwała wiązanie, odsuwając materiał kołnierza od skóry, zaraz potem poprawiła na sobie górną część stroju. Zerknęła na ojca i jego błogi uśmiech, nie odezwała się jednak. Nazwał ją cukiereczkiem...
Zgrzytnęła zębami i ruszyła w stronę wyjścia z budynku, tego prowadzącego na ulice miasta, nie wyszła jednak. Jeszcze nie. Stanęła przy drzwiach, oparła się o ścianę, wsunęła ręce do kieszeni i z markotną miną czekała, aż Haricotto do niej dołączy. Dopiero wtedy mogła wyjść. Sama na festiwal wybierać się nie chciała, a za brunetem zawsze szło się schować w razie potrzeby, prawda?
________
[z/t] ?
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Mar 13, 2020 7:02 pm
MG MODE

Zgodnie z rozkazem swojego przełożonego, Zarbon podążył w kierunku trzech źródeł energii. Ustosunkował się do tego i postanowił sprawdzić co tam się dzieje. Na miejscu ujrzał dwóch przystojniaków z ogonami, a gdzieś dalej wyczuł energię porównywalną do tego duetu. Była to dziewczynka, również z ogonem, jednak musiał podlecieć bliżej i się przekonać o tym, ryzykując po prawdzie życie, żeby raport był dokładniejszy. Czego nie robi się dla swojego przełożonego, prawda?
- Ciekawe... -
Rzekł sam do siebie przyglądając się na tyle blisko ażeby uniknąć wykrycia, o ile wszystko pójdzie zgodnie z pomyślunkiem. Oddalił się trochę i przy użyciu scoutera skontaktował się z Laptorem.
- Tutaj Zarbon. Na miejscu widać dwóch... nie, trzech Saiyajinów. Jedną z nich jest dziewczynka. Jakie dalsze rozkazy, mój Panie? -
Wykonał rozkaz bez owijania w bawełnę, ale jak to się dla niego skończy to nikt nie wie. Czekał na dalsze instrukcje od strony Imperatora.
Tymczasem dwójka Saiyajinów wymieniała pomiędzy sobą poglądy, a jednemu z nich kiszki grały marsza, dziewczę zaś wyglądało na przestraszoną, więc zaszyła się nieco dalej od pozostałej dwójki. Ten z tępym wyrazem twarzy i dwoma kosmykami gniewnie spoglądał na rodaka mieszkającego na Ziemi. Czy jakakolwiek współpraca będzie miała sens? Z pewnością Zarbon zaryzykował wykrycie, ale raport trza złożyć.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Mar 13, 2020 7:56 pm
Obca Ki. Blisko. Bardzo blisko. Teleportacja? Nie, szybciej będzie jak zwyczajnie tam podleci. Wybił się z ziemi, wskoczył na Super Saiyanina i wystrzelił do miejsca, w którym znajdowała się ta Ki. Liczył na to, że będzie wystarczająco szybki, by mu nie uciekła. Jeśli jednak okaże się za wolny, to zwyczajnie użyje teleportacji, by nadrobić. Nie chciał ryzykować, że ta obca Ki należała do przedstawiciela Łamaczy Czasu. Zresztą, była całkiem duża, dlatego nie miał zamiaru posiadaczowi tej mocy odpuścić. Nie wiadomo co może zrobić!
Jeśli zdąży do niego dolecieć, to spróbuje złapać go za szyję albo za zbroję czy inny materiał przy szyi. Cokolwiek, byleby go zatrzymać.
Zacisnął pięść w wolnej ręce i ją cofnął, przygotowując cios. Nie był zbyt silny, ale ten gość nie musiał wcale o tym wiedzieć. Mógł z góry stwierdzić, że skoro Guts jest taki szybki, to na pewno jest też silny, nie? Cóż, taką trzeba mieć nadzieję.
-Imię?
Nie miał zamiaru go puszczać, przynajmniej jeszcze nie.

START TRENINGU
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Mar 14, 2020 12:22 pm
Haricotto skinął głową do Gutsa, machnął do niego ręką i się odwrócił.
- Hai, hai. - odpowiedział na jego słowa o późniejszym dołączeniu. Ruszył w kierunku Aymi, która opierała się o drzwi wejściowe do Capsule Corporation. Wyciągnął ręce za głowę, splatając palce rąk i opierające je o kark.
- Ciekawe jakie jedzenie tam będzie? - powiedział pod nosem, uśmiechając się i wyobrażając sobie wielkie góry jedzenia. Widział oczami wyobraźni, jak otaczają go przeróżne potrawy. Od tego samego, jego brzuch zaczął jeszcze głośniej domagać się jedzenia.

Plac ćwiczebny - Page 2 Haricotto-Food2

Kiedy już wszystko idealnie poukładał sobie w głowie, gdy już ekscytacja związana z jedzeniem była na poziomie dziewięciu tysięcy, stała się niespodziewana rzecz. Tajemniczy, zielonowłosy jegomość w zbroi, wiszący kilka metrów nad ziemią, został pojmany przez Gutsa. A przynajmniej, to starał się Saiyanin osiągnąć.
Haricotto zatrzymał się i odwrócił twarzą do wojowników. Z początku nie rozumiał co się stało, ale szybko przypomniał sobie, że zagrożenie ze strony Łamaczy Czasu było prawdziwe. Ten mężczyzna mógł być jednym z nich, ale dlaczego tak się odkrył? Uranai Baba mówiła, że będą się chować w tłumie i czekać na odpowiednią okazję. Czyżby to była ta okazja?
- Oi, Guts! Co to za gość? - zapytał, po czym zaczął lecieć w kierunku Saiyanina. Gdy był już blisko, przyjrzał się uważnie nieproszonej osobie.
- Nie wygląda na Łamacza... O, a co to? Taki sam sprzęt nosili żołnierze na Vegecie! Lepiej mu to zdjąć. - skinął głową, wskazując palcem na scouter. Haricotto nigdy nie używał scoutera, ale miał jeden w schowanej kapsule i wiedział do czego służyły. No, były dość popularne na Vegecie.
_____
Koneic trening
Sponsored content

Plac ćwiczebny - Page 2 Empty Re: Plac ćwiczebny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach