Go down
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Lip 11, 2020 5:20 pm
Ostatnie poprawki? Czyli już koniec, tak? Świetnie! W takim razie wszystko było gotowe. Mógł już wyruszyć w drogę powrotną, zostawiając Ziemię samej sobie. Jednakże, wcale tak nie było. Nie mógł odlecieć, dopóki nie znajdzie Kido. To był jego towarzyszy i przyjaciel, który na dodatek był ważnym elementem planu Saiyanina. Planu na zaprowadzenie pokoju na Vegecie. Dlatego nie może odlecieć... Jeszcze nie.
Do tego niepokoiła go sprawa tych całych demonów. Skoro zaatakowali Ziemię, to mogli równie dobrze zaatakować Vegetę. Gdyby rodzima planeta Ogoniastego znów została zniszczona przez jego głupotę i ignorancję... Ugh. Może trzeba jednak coś z nimi zrobić? Zostawianie ich samym sobie może urządzić tę samą imprezę, jaka miała miejsce z Belialem. Ale nawet jeśli chciałby ich znaleźć, to wciąż nie ma pojęcia jak to zrobić. Nie wykrywał ich na planecie, więc muszą być gdzieś w kosmosie. A skoro tak, to opcje Gutsa się tutaj kończą. Cholera, cholera...
Z głową pełną niewiadomych ruszył za Briefsem w stronę miejsca, gdzie podobno trzymano jego kapsułę.

KONIEC TRENINGU
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Lip 11, 2020 10:12 pm
MG MODE

Dwójka mężczyzn przemierzała korytarz w milczeniu. Nikt nic do nikogo nie mówił. Kompletna cisza. Obaj nie byli zbyt rozmownymi Jegomościami. Woleli działać, aniżeli gadać. W końcu znaleźli się na placu. Tuż obok niego leżała kapsuła, a dookoła niej biegali panowie w kitlach notując coś tam w swoich notatnikach.
- Jak tam prace? -
Zapytał Briefs, a zebrani mechanicy przywitali się w głos. Staruszek podszedł do swojej wesołej gromady i zaczął sprawdzać jakie zmiany nanieśli i czy wszystko przebiega zgodnie z planem.
- Wygląda w porządku. Został ostatni element. Przynieś mi go, Logan. -
Zwrócił się i rzekł w kierunku jednego ze swoich laborantów, który od razu poszedł do magazynu, aby przynieść ostatni z elementów, o którym mówił profesor. Długo nie musiał czekać, a po chwili już zjawił się trzymając paczkę i wręczając ją Briefsowi, który poprosił, ażeby pozostali się odsunęli i pozwolili mu działać. Ten zaczął coś tam rozkręcać, instalować i wkręcać. Wszystko poszło zgrabnie i szybko. Nie od okzery jest przecież znany jako jeden z najlepszych mechaników.
- Powinno być dobrze. Starczy wpisać koordynaty planety, na którą chcesz się udać. -
Tutaj wstał i powiedział to co zamierzał. Następnie stanął obok Gutsa, wpatrując się w to co zdołali zrobić, pomimo problemów, wszystko poszło w miarę dobrze. Istnieje minimalna szansa, że sprzęt nie wypali, ale zapewnienia Briefsa były dość przekonujące. Rzadko kiedy nie udawało mu się naprawić innych ustrojstw. Czuł się dumny z tego co dokonał On i Jego pracownicy. Pozostało tylko wleźć za stery i udać się w kosmiczną podróż, o ile nie zamieni się ona w koszmar.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Nie Lip 12, 2020 6:23 pm
Oglądał swoją kapsułę i ludzi, którzy wokół niej krążyli. Czyli rzeczywiście ją naprawili, tak? Świetnie. Bardzo dobrze, że to akurat oni ją znaleźli w górach, a nie ktoś inny. Szkoda tylko, że nie było z nim Kido. Nie mógł go zostawić na tej planecie. W końcu co jak co, ale oni byli tutaj obcy. Nie pasowali tutaj i nie czuli się dobrze... Tak przynajmniej sądził Saiyanin. Nie wiedział jednak co dokładnie siedzi w głowie Kido, lecz podejrzewał, że on myśli podobnie. Albo miał tylko taką nadzieję? Kto wie...
Westchnął z ulgą, gdy Briefs podłączył ostatni element kapsuły. Czyli wszystko było gotowe. Mógł już odlecieć i opuścić tę planetę. Guts wsadził dłonie do kieszeni płaszcza i skinął kilka razy głową.
-Pojawiły się pewne komplikacje, przez które jeszcze nie mogę odlecieć. Czy mógłbyś jeszcze przetrzymać tutaj moją kapsułę, dopóki nie uporam się ze wszystkim? Wynagrodzę ci ten czas.-
Spytał, skupiając całą swoją uwagę na profesorze. Nie mógł odlecieć bez Kido. Nie mógł odlecieć dopóki nie zyska pewności, że te demony nie będą za nim podążały. Nie miał wyjścia, musiał jeszcze tutaj zostać.

START TRENINGU
@Mojito
@Mojito
No.1 Mojito's Fanboy
Liczba postów : 160

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pon Lip 13, 2020 9:07 pm
MG MODE

Profesor spoglądał na Saiyajina, który jak się okazuje nie śpieszy się do opuszczenia Ziemi. Nie bez swojego towarzysza, który gdzieś błąka sięł po planecie. Nikt nie wie, gdzie może teraz być, za wyjątkiem niego samego, jeżeli jeszcze żył. Ot co!
- Jasne. Jeżeli nikt tutaj się nie pojawi spoza naszej korporacji to powinno być w porządku. -
Odrzekł. Zawsze istniało prawdopodobieństwo, iż coś pójdzie nie tak, czego nie było można się spodziewać. Profesor drapał się po swoim bujnym wąsie, co mogło sugerować, iż się nad czymś zastanawia, ale to póki co zostanie w Jego głowie. Przynajmniej na razie.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Lip 15, 2020 5:53 pm
Wspaniale. Ogoniasty skinął głową w podzięce i zacieśnił pas, sprawiając, że płaszcz zaczął znów mocniej przylegać do jego ciała. Następnie zastanowił się co powinien teraz zrobić. Nie wiedział gdzie szukać Kido, ani jak go znaleźć. Tsuful w końcu potrafił ukrywać swoją Ki, co na pewno nie ułatwiało Gutsowi zadania. Musiał wymyślić gdzie jego towarzysz mógłby się znajdować... Hmph... Może w górach? W końcu to tam widzieli się po raz ostatni, więc może tam będzie czekał na Saiyanina? Nie znalazł kapsuły, a przynajmniej nie wyglądało na to, żeby znalazł, więc pewnie po nieudanych poszukiwaniach od razu ruszył w stronę ich kryjówki. Chociaż... Ogoniasty nie potrafił ukrywać swojej energii, więc Kido mógłby go łatwo znaleźć. Ba, zadanie było o tyle proste, że Guts generował ogromne ilości mocy na wyższych stadiach Super Saiyanina. Odkąd rozstał się z Tsufulem, to udało mu się zdobyć dwie nowe, potężne transformacje. Dlaczego więc Kido wtedy po niego nie poleciał? Hmm... Cóż, później o tym pomyśli. Teraz lepiej sprawdzić te góry, dlatego chłopak uniósł się i odleciał w swoim kierunku.

KONIEC TRENINGU
Z/t
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 21, 2020 3:59 pm
Shade z Aymi na rękach wycofał się, a Hari i Ranzoku połączeni zaczęli walczyć z Mirą, tymczasem Chronoa, ta bezużyteczna, różowoskóra kobieta w końcu postanowiła zrobić coś przydatnego, mianowicie teleportować wszystkich poza tą cholerną planetę. Najpierw dotknęła Właśnie jego i rudą, toteż gdy Przeklęty mrugnął oczami, zobaczył całkowicie inną scenerię, Znajdował się na ogromnej przestrzeni, pole, pełne dołów i pagórków z surowego kamienia rozciągało się na ogromną odległość. Nie miał bladego pojęcia. gdzie się teraz znajdują, więc pozostało mu tylko czekać. aż pozostali także się zjawią. Wyczuł też, że znajdują się w bezpiecznym miejscu, toteż zgasił swoją transformację, spokojnie zamieniając się w zwyczajnego Sayanina. Kiedy Chronoa się pojawiła, postanowił ją o coś zapytać - Ej leniwa boginko, co teraz? To już koniec tej całej parady siłaczy?-

Occ:
Base Here
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 22, 2020 9:23 pm

Czy wszystko się udało? Czy pomogła w pokonaniu wroga? Czy w ogóle trafiła w takich warunkach w obrany cel? Nie znała odpowiedzi na te pytania. Straciła przytomność, nim to wszystko w pełni się zadziało.
Otaczała ją pustka błogiej nieświadomości. Była w niej zanurzona niemal cała, niczym w krystalicznie czarnej wodzie jeziora. W tym miejscu nie było żadnych myśli, żadnej przeszłości ani przyszłości. Czas zdawał się zatrzymać w tej jednej, nieskończonej chwili. Była spokojna, rozluźniona, nie miała praktycznie żadnych zmartwień, a jednak gdzieś w tym błogim spokoju, w nieskończonej ciszy usłyszała szum. Szum ten stawał się coraz głośniejszy, aż w końcu przekształcił się w pisk. A ją zalała fala jasności.
Wszystko ją bolało. To było pierwsze odczucie, jakiego doświadczyła. Drugim było tak jakby... unoszenie się? Nie, to nie do końca to. Czuła po prostu, że ktoś ją trzyma. Umysł miała jeszcze przyćmiony, przez co nawet nie pomyślała o sprawdzeniu terenu szóstym zmysłem, więc po prostu otworzyła oczy. A raczej próbowała, bo nagła jasność chwilowo ją oślepiła. Jęknęła więc cicho i zamrugała kilka razy, ostatecznie utkwiwszy spojrzenie w twarzy bruneta o czerwonych pasemkach. Wydawał jej się dziwnie znajomy, choć w tej chwili nie za bardzo wiedziała, skąd miałaby go znać.
- Etto... - bąknęła cicho, trochę niepewnie. - Mógłby... pan... mnie postawić?
Nie wiedziała, jak się do niego zwracać. Nie wyglądał jakoś staro, co to, to nie, mimo wszystko nie miała pojęcia, jak ma na imię. Co jak co, ale imiona zapamiętywała od razu. Dopiero po chwili rozejrzała się dookoła, zauważając Aiko, Shalotta, Miraia i... tych dwoje nazywanych bogami. Zorientowała się także, że wrócili na terytorium Kapsuły, czyli najpewniej walka się skończyła.
- Wygraliśmy? - spytała na wszelki wypadek. Potem zaś znów spojrzała na bruneta. - Dziękuję... za pomoc...
Było jej głupio, naprawdę głupio. Nie dość, że jej pomógł (bo chyba pomógł, skoro miał ją na rękach, prawda?), to jeszcze musiała się na nim wspierać, bo wciąż kręciło jej się lekko w głowie. Pierwszy raz w życiu aż tak wypompowała się z ki. Swoją drogą... gdzie się podziali Ranzoku i jej ojciec?
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Paź 24, 2020 11:30 pm
___Cóż... Jej umysł i refleks, jeśli chodzi o walkę i zajście wokół nich, na pewno nie rejestrował wszystkiego tak dobrze, jakby dziewczyna tego chciała. Sporą winę za to obarczyć trzeba migrenę, która pojawiła się nagle i sprawiła, że ciemne plamy zatańczyły Rock przed oczami... Co się potem działo? Jeden z Saiyanów podszedł bliżej i podzielił się z Mirai'em czymś, co wyglądało jak fasolka edamame, przez co ranny odzyskał przytomność. Wprawdzie Szesnasty podpowiadał jej pomysły, jak mogłaby pomóc ustabilizować jego stan, ale Dex nie stworzył zbroi po to, by leczyć innych – wprost przeciwnie... Rock zanotowała w pamięci, że powinna pomyśleć na stworzeniem jakiegoś leczniczego urządzenia, ot, na wszelki wypadek. Presja otoczenia i nieustannie trwająca walka mieszały androidce w głowie, obraz rozmywał przed oczyma. A potem zjawił się Haricotto… Jakby go przywołała myślami, huh? Dziewczyna odetchnęła z ulgą, czując jakby coś jak kamień spadło jej z serca. Będzie dobrze. Będzie dobrze... Prawdopodobnie. Wypuściła cicho powietrze z płuc, choć nie mogła uspokoić drżenia dłoni. A potem... Potem Haricotto i Ranzoku stali się jednym wojownikiem, zupełnie jakby te dziwne kolczyki scaliły ich w jedno. Walka dalej trwała, ktoś dotknął jej ramienia, błysnęło światło i...
___Bogini przeteleportowała ich na Ziemię.
___Rock przez chwilę stała niepewnie w jednym miejscu, wciąż w upaćkanej krwią walczących zbroi. Mruczka miauknęła na jej ramieniu, otarła bokiem o policzek dziewczyny i jakby nigdy nic, zeskoczyła na ziemię, dreptając w kierunku budynku Capsule Corp. Zamrugała. Dopiero wtedy dotarło do androidki, że powietrze tu jest inne. Światło inaczej padało na obecnych, no i było tak cicho... Potarła gorączkowo skroń i rozejrzała się. Kogoś brakowało, jak zauważyła Aymi. Rock spojrzała na nią, potem na bruneta obok, a na końcu na drobną, różową boginkę stojącą wśród nich. Zbroja nie rejestrowała już żadnej ogromnej energii – byli za daleko od tamtej planety z niebem obleczonym łańcuchami, by urządzenie mogło coś wyłapać.
___Szczerze, nie mam pojęcia. – odpowiedziała Rock na pytanie rudowłosej, czy wygrali. Co się działo z Ranzoku i Haricotto..? Dziewczyna pokręciła lekko głową, unosząc spojrzenie w stronę nieba, jakby chciała coś na nim dostrzec, doczekać się jakiegoś sygnału, ale... Ani jej wzrok ani holograficzne szkiełko zbroi niczego nie zarejestrowało. Zmarszczyła brwi, nie wiedząc nawet sama, co próbuje wypatrzeć. - Jak daleko od nas są, też nie wiem...
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Nie Paź 25, 2020 2:06 am
Guts skinął głową i zaczekał, aż Kido wygodnie się umiejscowi pod płaszczem Saiyanina. Następnie poprawił swój kołnierzyk,wyprostował nogi i odleciał w kierunku budynku Korporacji Kapsuła. Wreszcie... Wreszcie załatwił wszystkie sprawy. Był świadkiem pokonania Beliala, użył Smoczych Kul do przywrócenia Vegety i odnalazł Kido... Wreszcie nadeszła ta chwila. Czas wrócić do domu.
Leciał tak szybko, jak tylko potrafił na swojej podstawowej formie. Musiał jak najszybciej dotrzeć na Vegetę. Musiał upewnić się, że jego planeta została przywrócona. Że jego przyjaciele żyją. I jeśli to wszystko się potwierdzi... To będzie musiał przejąć władzę siłą. To jedyne wyjście, żeby zakończyć wojnę na Czerwonej Planecie. Liczył na to, że załatwi to w przeciągu paru godzin od powrotu na planetę. Nie miał zamiaru niczego przeciągać ani odwlekać. To się musiało stać. To było nieuniknione.
Zorientował się, że w pobliżu Korporacji znajduje się parę znajomych Ki, gdy był całkiem blisko swojego celu. Tak bardzo go pochłonęło skupianie się na dotarciu do niego, że nawet nie wpadł na pomysł przeskanowania okolicy. Całe szczęście, że to jednak była znajoma Ki, której nie kojarzył z nikim wrogim. No, a przynajmniej jeszcze nie kojarzył...
Wylądował w pewnej odległości od znajomej grupki składającej się z Rudej, tego Saiyanina z kosmykami i... Kim jest ten ktoś w zbroi? Guts nie wyczuwał od niego żadnej Ki. Zupełnie jak przy tamtym blondynie. Hmph... Wzrok bruneta przeskoczył z zebranych tutaj ludzi na okolicę. Nie miał zamiaru zawracać sobie nimi głowy dłużej niż musiał. Teraz liczył się tylko powrót do domu, nie jakieś pogaduszki. Właśnie dlatego przeszukiwał okolicę wzrokiem w poszukiwaniu swojej kapsuły i gdy tylko ją zlokalizował, to ruszył w jej kierunku. Jeśli jednak nie było jej na placu, to Ogoniastemu nie pozostanie nic innego niż zapytanie tych tutaj..
-Szukam doktora Briefsa. Jest w budynku?-

START TRENINGU
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Paź 27, 2020 9:20 pm
MG

Chronoa i Shin przenieśli na Ziemię tych, których zdążyli przenieść, zostawiając jeno Harizoku na polu bitwy i tych, o których z grubsza pojęcia nie mieli. Dla obecnych tutaj, walka dobiegła końca.
Chronoa westchnęła, nie mogąc powstrzymać uśmiechu na ustach.
- Wiedziałam, że Potary się w końcu przydadzą. Teraz żałujcie, że z początku nie chcieliście, ha! - zaśmiała się w głos, biorąc fuzję Ranzoku i Haricotto za jej własny, prywatny sukces. Shin pokręcił głową z zażenowaniem, ale nie odezwał się słowem, obawiając się gniewu Kaioshinki.
- Tak, to koniec. Przynajmniej dla was. Dziękuję za pomoc, Kaioshinowie Siódmego Wszechświata są waszymi dłużnikami. - odpowiedziała Shade'owi, pokazując "okejkę".
- Znajdują się na drugim końcu galaktyki. - rzucił Shin, gdy Rock wspomniała o odległość jednych względem drugich.
- Teraz wszystko w rękach tego... Harizoku. Poczułem od niego ogromną moc, przewyższającą tą Miiry, gdy się przenosiliśmy. Jestem pewien, że zwycięstwo to kwestia czasu. - uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.
W tle rozchodziły się ciągle krzyki i wrzaski związane z festiwalem. Za ogrodzeniem CC biegało sporo policji, która szukała Mister Satana, ale nie chcąc siać paniki, nie powiadomili o tym ludzi.

Guts przemknął obok, nie zwracając uwagi na przybyłe postaci. Już miał pytać o Briefsa, kiedy ten wyszedł z budynku i zawołał Saiyanina.
- Tu jesteś, szukałem Cię od godziny. Łap. - wyjął z kieszeni pilot i rzucił go Gutsowi.
- Tylko prośba... Dach swoje kosztuje, a po całej akcji z Armią Czerwonej Wstęgi, ciągle jestem w plecy z finansami, więc... Zanim odpalisz swoją kapsułę, wynieś ją na zewnątrz, hłe, hłe, hłe. - uśmiechnął się i zaśmiał się, przeczesując dłonią swój gęsty wąs.
Guts
Guts
Liczba postów : 695

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Wto Paź 27, 2020 11:36 pm
Rozejrzał się po okolicy, lecz nie znalazł tego, kogo szukał, więc zamierzał spytać znajdującą się tutaj grupę o miejsce pobytu doktora Briefsa. Ten jednak pojawił się idealnie w momencie, w którym Guts otworzył usta i rzucił Saiyaninowi pilot. Flaczek złapał go jedną ręką i zaczął oglądać. Przypominał trochę pilot do kapsuły... Hmph. Ale Ogoniasty miał już jeden, swój. Może Briefs zrobił nowy tak na wszelki wypadek? No nic, szczegóły nie były ważne. Liczyło się to, że mógł ruszyć do domu.
Wsunął nowy pilot do kieszeni, a następnie opuścił ręce wzdłuż ciała i wykonał ukłon w kierunku Ziemianina. Był mu wdzięczny za uratowanie życia i naprawienie kapsuły, dzięki której Guts nie mógłby wrócić do domu. Ten Ziemianin nie dość, że zniósł niezbyt przyjazne zachowanie Saiyanina, jego agresywność i ogólną niechęć do współpracy, to jeszcze uratował jego rękę, a być może nawet i życie. Do tego pomógł mu wrócić do domu. Briefs był jedną z nielicznych osób, które potraktowały Gutsa w ten sposób pomimo jego niezbyt przyjemnego charakteru. Dlatego właśnie...
-Dziękuję. Jestem naprawdę wdzięczny za całą twoją pomoc.-
Następnie wyprostował się i zwrócił swój wzrok w kierunku budynku Korporacji Kapsuła. Czyli to tam teraz znajduje się jego statek, huh? Będzie musiał go przenieść na zewnątrz i dopiero wtedy wystartować. Hmph... Coś tutaj jednak nie grało... Właśnie! Jak Ogoniasty zamierzał się odpłacić? Nie miał przecież przy sobie niczego, co mógłby podarować, ani nigdy nie zrobił czegoś dla Ziemianina czy jego planety. Prawdę mówiąc, to tylko niszczył i przeszkadzał... Nagle w głowie Flaczka zaświtał pewien pomysł. Wsunął dłonie do kieszeni i odwrócił się w kierunku Briefsa.
-Chciałbym ci się jakoś za to wszystko odpłacić, więc sprowadzę ze swojej planety część naszej technologii, między innymi Scouter. To narzędzie służące do pomiaru siły i komunikacji. No i dzięki niemu w razie ewentualnych problemów będziesz mógł się ze mną skontaktować.-
Guts wiedział, że coś takiego jest niczym w porównaniu do tego, co zrobił Ziemianin, ale nic innego nie miał do zaoferowania poza technologią i swoją siłą. Może coś z tego się spodoba Briefsowi, może uzna to za szmelc. Nie wiadomo, ale innych pomysłów nie miał. No nic! Czas się wziąć do roboty i wrócić na Vegetę. Flaczek skinął głową Ziemianinowi na pożegnanie, a następnie ruszył w kierunku budynku, podniósł swoją kapsułę, wyszedł na zewnątrz i po upewnieniu się, czy aby na pewno nic nie zniszczy, kliknął przycisk na nowym pilocie i tym samym otworzył śluzę statku. Usiadł na w miarę wygodnym fotelu i zamknął jedyne wyjście. Westchnął głośno z ulgą, gdy wpisał koordynaty Vegety. Czas wracać do domu...

KONIEC TRENINGU

[z/t] -> Orbita
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 28, 2020 1:15 pm
Bajzel i chaos, ból i niechęć do wszystkiego wokół. Dodatkowo trafił do Briefsa, lepiej nie mogło się to skończyć. Oczywiście, do czasu aż profesorek nie będzie panikował i krzyczał na Wilka. No ale wracając do całej sytuacji oraz tego co się dowiedział, czyli tak zwanej fuzji. No fajnie wiedzieć, że za pomocą jakiś kolczyków można się łączyć z innymi. Jest to całkiem dobry patent na przyszłość, może zajmie się produkcją? Kogo chce oszukać, teraz nie ma sensu myśleć o niczym innym, jak o łóżku i odpoczynku.
Jak na tą chwilę miał swoje, czyli DNA Sayiajina. Choć nie powie, mógłby zdobyć więcej. Niestety to będzie musiało starczyć. Wszyscy wyglądali na zadowolonych, tak więc wilku będzie mógł teraz w spokoju zapalić i się zrelaksować.
Musi też zapamiętać kilka imion, zwłaszcza tych blond dzikusów. Harikot, Seba czy jak miał ten od którego pobrał dna. No i kilku tam innych.
Wciskając sobie peta pomiędzy ząbki, wilczu przymknął sobie oczka na chwilową drzemkę. Oparty o wygodną ścianę i jakąś w miarę normalną posadzkę, mógł sobie odpocząć i delektować się spokojem. Podpalając papierosa, powoli zaciągał się dymem i wypuszczał go sobie noskiem. Miał nadzieję, że raczej nie wyskoczy żaden plot twist w którym się okaże, że to dopiero początek i mega boss wyłoni się z teleportu i zacznie strzelać laserami we wszystko co popadnie.
- Daj ktoś wina, albo wódki. Cokolwiek do picia.
Wymamrotał spod nosa i miał nadzieję, że jego pragnienie zostanie zaspokojone.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 28, 2020 1:19 pm
Shade gwizdał sobie cicho i stał nieruchomo niczym posąg, trzymając w rękach element swojej garderoby, to znaczy takiego małego, rudego skrzata. Po chwili usłyszał nieśmiały, cichy, żeński głos, proszący go o postawienie. Bez słowa wzruszył ramionami i zgodnie z prośbą odstawił ''dziecko'' na podłoże, jednak po chwili musiał ją przytrzymać, gdyż biedaczka prawie spadłaby głową na ziemię. Na podziękowanie odpowiedział krótko -Cóż, za wiele to nie zrobiłem... Tylko się nie zrzygaj na mnie z wyczerpania- Następnie usłyszał wypowiedź Chronoy, tej babki kaioshinki, że kaioshinowie siódmego wszechświata są im wdzięczni....! - Aha... Czyli za całe to gówno wszyscy dostaniemy figę z makiem i bezwartościowe podziękowanie? Sypnijcie, chociaż jakąś fajną techniką, bo ja wiem... Teleportację np., albo dajcie znać, jak będzie następna robota. Bo nie ukrywam, cała draka była interesująca, poza tym... Ci goście, z którymi walczyliśmy i ten cały Mechakibura... Mam z nimi na pieńku, więc chętnie wesprę każdą inicjatywę dowalenia im. -

Occ: Start Treningu
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 28, 2020 1:20 pm
Kenzuran nie wiedząc za bardzo co się tutaj dzieję, wiedział że te wybuchy nie były bez przyczyny. Dostrzegł, że zielonoskóry przywitał się ze znajomym tamtego rodaka, który ich przeniósł w inne miejsce, przedtem układając palce na czole. Pamiętał, że gdzieś widział już ten ruch, tylko nie mógł sobie przypomnieć gdzie. Nie myśląc dalej o tym, Złotowłosy nie otrzymał nadal żadnej odpowiedzi ze strony jego znajomego futrzanego znajomego, dlatego też miał nadzieję, że niedługo się stąd wynoszą. Te brzydkie chmury oraz magmowe wybuchy sugerowały naprawdę na nieciekawą sytuację, więc zapewne na kogoś jeszcze czekali. Faktycznie po jakimś czasie, nowa persona się pojawiła i nie wiadomo z jakichś przyczyn, Niebieskooki kojarzył gdzieś tą osobę, tylko nie wiedział skąd. Wygląd był do kogoś podobny, do jakiejś osoby którą znał, tylko na razie nie miał zamiaru się odzywać, muszą się wpierw stąd wynieść! Wojownik usłyszał o jakimś pokonanym wrogu, który stanowił zapewne zagrożenie, tyle dobrego. Za chwilę usłyszał głos Paikuhana, no i wszystko się wyjaśniło, kojarzył z wyglądu Haricotto, ale też się wyjaśniało, że połączył się z jego znajomym androidem, Ranzoku! Teraz Syn Kellana wszystko rozumował, to dlatego tak bardzo ta osoba mu kogoś przypominała, czyli kolejna zagrywka z połączaniem się, ciekawe.

Czarnowłosy, który mówił, że chciał coś pokazać scalonej personie, wpierw wszystkich poprosił żeby się złapali za barki, bo będzie chciał ich stąd zabrać, gdyż stan tej planety nie wyglądał zbyt ciekawie. Brat Klen dołączył do grona w kółku, złapał za bark swojego futrzanego koleżkę, który miał jakiś tam nałóg, ale nie wiedział w sumie co to jest, na jego planecie takich rzeczy nie było. Wreszcie, kiedy Czarnooki się skupił, nagle wszyscy przenieśli się ze strasznej planety do spokojniejszego miejsca w którym także Młody Saiyanin już się kiedyś znajdował, dokładniej to z Gutsem! Odchodząc kawałek od grupy, obok kulistej budowli zobaczył tego dziwnego Saiyana z czerwonymi końcówkami, mieszaniec też tu był oraz....Czerwonowłosa Bojowniczka! Też ją pamiętał, zapamiętał sobie jej niemiłe uderzenie w jego tors, na którym został dość długo czasowy krwiak, na szczęście jedząc już potem senzu, rana się jako tako zagoiła.
-*Futrzaku, widzisz tamtą dziewczynę...kiedyś mi zasadziła niezłego kuksańca w tors, jest silną kobietą...uważaj na nią..* - powiedział szeptem do kolegi z futrem, którego nadal imienia nie znał, był ciekawy czy się kiedyś przedstawi. Kenzuran prostując swoją klatkę piersiową, oddalił się kawałek od przeniesionej grupy i spojrzał w stronę osób, które się tutaj znajdowały.
-Znowu się spotykamy, ty dziewczyno oraz ty, Saiyanie z kosmykami, widzę że przetrwaliście....to dobrze. Udało nam się wywalczyć także drogę do domu, musieliśmy przeżyć najgorsze! Nie znam cie za dobrze Czerwonowłoso....ale cieszę się że ty także w tym uczestniczyłaś, tak mi się wydaje przez sam fakt, że się tutaj znajdujesz. Nie jestem już tym słabym Saiyanem co kiedyś, więc mam nadzieję że tym razem będziemy mogli sowicie potrenować! - pokazał jej zaciśniętą pięść, że był gotowy do sparingu z nią, jeśli ta w ogóle będzie chciała. Teraz Złotowłosy nie wiedział za bardzo co ma dalej począć, poczeka aż może ktoś powie coś ciekawego i zapewne każdy pójdzie we własną stronę.
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 28, 2020 3:46 pm
___Trudno było powiedzieć, jakie dokładnie emocje wzięły górę na placu. Rock rozejrzała się po wszystkich z miną sugerującą, że sama nie odnajduje się w tej sytuacji a reszta wyglądała nie lepiej. Poranieni, wymęczeni, do tego w średnich humorach. Dziewczyna obdarzyła zmęczonym spojrzeniem obu bogów i zdjęła czapkę, targając swoje kolorowe włosy. Uhum... Dłużnikami. Ciekawe w jaki sposób będą mogli uregulować ten dług, gdy którekolwiek z nich będzie w potrzebie. Jak w ogóle dać znać takiemu bogu, że jest potrzebny? Wydębić od nich numer telefonu czy co... Oh, na litość matrycy... Androidka była zmęczona tym wszystkim, jej głowa znów zaczynała pękać z bólu, gdy początki migreny wbiły się wiertłami w czaszkę. Wzdrygnęła się, przecierając powieki, by znowu zerknąć w górę, na niebo nad nimi.
___Harizoku... Mam nadzieję, że wróci cały. Wrócą. Wróci? Nie wiem... - Rock podrapała się po głowie, marszcząc brwi. Teraz, gdy nie musiała usilnie skupiać się na marginalnej szansie przeżycia swojej i innych, jej mózg poluzował zestresowane obwody. Skutkiem tego były naturalnie obniżone procesy myślowe. Panika i stres swoje zrobiły. -  Oby dotarli do nas oboje w jednym kawałku, Haricotto i Ranzoku, osobno czy jako ten Harizoku... - zaczynała się plątać i syknęła cicho. Jej słowa nie zabrzmiały logicznie, a język sam chciał zawiązać się w supeł. Zmęczenie, stres czy trauma po tym co już widziała..? Chyba wszystko naraz. Pomasowała swoje skronie, kątem oka patrząc na czarnowłosego, znajomo wyglądającego Saiyanina, który odszedł w kierunku głównej budowli C.C. Mruczka też zniknęła wewnątrz budynku, a Rock poczuła nagle niewysłowioną potrzebę pójścia i zaczerpnięcia choć odrobiny normalności. Kofeina, tak! Tyle, na ile będzie mogła sobie oczywiście pozwolić, a biorąc pod uwagę, że naukowcy pili kawę wiadrami, będzie mogła zaszaleć. Machnęła ręką w kierunku Aymi, gestem wskazując, że idzie do środka i za moment wróci. Dziewczyna minęła po drodze wychodzącego chłopaka w prochowcu, dźwigającego ze sobą kapsułę kosmiczną... Nie, niż już nie było w stanie jej zdziwić. Rock zasłoniła ziewnięcie i ruszyła na tyły budynku, tam, gdzie mieścił się pokój socjalny.
___Pięć minut później wróciła na plac. Zdjęła z siebie bojową zbroję, która w postaci kapsułki głęboko siedziała w kieszeni wymiętego kombinezonu roboczego. Rock rozpięła jego górną część, zostając w za dużej, granatowej koszulce, szare rękawy kombinezonu zawiązała wokół pasa. Robocze gogle i swoją wierną czapkę wepchnęła głęboko w kieszeń na górze, a zadowolona Mruczka siedziała na jej ramieniu, bawiąc się rozczochranym, tęczowym stogiem siana, jaki w tej chwili androidka miała na głowie. Rock trzymała w jednej dłoni spory kubek czarnej kawy, siorbiąc z niego cicho i wzdychając z ulgą. Drugą ręką taszczyła ze sobą wielgachną apteczkę pierwszej pomocy, którą wzięła z laboratorium medycznego – bez pytania. W końcu sytuacja tego wymagała! Briefs zrozumie. Uznała, że sprezentuje ją pozostałym, którzy byli w o wiele gorszym stanie niż dziewczyna. Ledwie wyszła z budynku, zrobiła kilka kroków w głąb placu ćwiczebnego, a jej tempo zwolniło... Aż przystanęła. Rock zmrużyła oczy, patrząc na to, co działo się przed nią. Przybyło tu kilka nowych osób, tworząc oryginalne zbiegowisko na tych kilkunastu metrach sześciennych starego betonu. Wspomniany wcześniej Harizoku stał teraz na placu, nieklimatycznie szybko pojawiając się po tym, jak dziewczyna faktycznie zdążyła się zaniepokoić, czy przeżyje gdzieś tam w kosmosie... Nerwowy rumieniec przemknął przez jej policzki. Wraz z nim przybyli inni, osoby, które Rock mogła uznać tylko za innych Saiyan... Czarne albo blond włosy, ogony, ta sama specyficzna aura. Był tam jeden zielonoskóry kosmita w dziwacznym stroju, sam Mister Satan – co on tutaj robił... - i wysoki, włochaty potworek z czaszką wilka zamiast głowy, domagający się alkoholu. Nie zamierzała nawet liczyć, ani próbować ogarnąć co się tu dzieje.
___To się wam przyda. Powinno wystarczyć dla wszystkich... – dziewczyna podeszła, kładąc przed zgromadzeniem skrzynkę-apteczkę, po czym podrapała się palcem po policzku. - W razie co, przyniosę więcej ze środka... - bąknęła, odsuwając się na bok ze swoją kawą i Mruczką gryzącą zielony kosmyk nad jej uchem. Przeszła spory kawałek, bardziej izolując się niż faktycznie przystając z boku, co sugerować mogło te pięć metrów między nią a resztą. Uniosła kubek do góry, niemal duszkiem wypijając połowę jego zawartości i odetchnęła ciężko. Rock powiodła zmęczonym wzrokiem co całej tej nietypowej gromadzie i westchnęła, pocierając powieki. Jej życie raczej już nigdy nie wróci do normalności...

Początek treningu
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sro Paź 28, 2020 11:43 pm

Aymi miała lekki mętlik w głowie. A może te zawroty były spowodowane tak gwałtowną utratą ki, której jeszcze nie zdążyła w pełni zregenerować? Niezależnie od przyczyny nie do końca ogarniała, co się wokół niej działo. Różowoskóra bogini zaczęła coś gadać o jakichś potarach, czy paterach, cokolwiek by to było. Jedna dobra rzecz, że dostała odpowiedź na swoje pytanie. W prawdzie Aiko nie była do końca pewna, czy rzeczywiście wygraliśmy, ale kaioshinka zapewniła, że to koniec. Chociaż "przynajmniej dla was" nie było pocieszające.
Brunet postawił ją na ziemi, nawet podtrzymał, gdy się zachwiała. Posłała mu wtedy przepraszający półuśmiech, choć nie wiedziała do końca, o co mu chodzi z tym rzyganiem. Kręciło jej się przecież w głowie, nie w brzuchu. Chociaż...
- Kto to jest Harizoku? - spytała na wzmiankę tego imienia. Nie kojarzyła nikogo takiego, ale skoro był silniejszy od Miiry, to pewnie jego ki wtedy poczuła. Z jednej strony znajomą, z drugiej obcą. W tej chwili go nie czuła, ale to pewnie przez to, że był na tym "drugim końcu galaktyki", cokolwiek to miało znaczyć.
Jej wątpliwości zostały po chwili rozwiane trochę niepewnymi słowami tęczowowłosej. Czyli Harizoku to była jedna osoba stworzona z Hariego i Ranzoku? Nie umiała sobie wyobrazić ani okoliczności połączenia, ani jego efektów. Stała więc tak przez chwilę z wielkim znakiem zapytania mentalnie wypisanym na twarzy, nie ogarniając już zupełnie nic. Saiyaninowi nie podobało się, że jako nagrodę za pomoc i walkę dostaje tylko podziękowanie. Ogoniasta nie do końca rozumiała kwestię dłużników, ale wolała nie pytać. Już i tak miała za dużo sprzecznych myśli w głowie. W międzyczasie Ay poczuła zbliżającą się energię Gattsa i chyba coś jeszcze, choć tu nie była pewna. Ogoniastemu wyszedł na przeciw staruszek, a po chwili obaj zniknęli wewnątrz budynku. Nawet Aiko zasygnalizowała, że idzie do środka, co płomiennowłosa przyjęła po prostu skinieniem głowy. Widać było, że dziewczyna jest zmęczona tym wszystkim i Ay wcale jej się nie dziwiła.
Gattsu wyszedł na zewnątrz, taszcząc ze sobą wielką kulę, i przy okazji minął się z tęczowowłosą. Ogoniasta przez chwilę go obserwowała, a przynajmniej do momentu, w którym kapsuła się nie otworzyła, saiyanin do niej wszedł, a potem po prostu odleciał. Ot tak, bez pożegnania. Wpatrywała się w punkt na niebie, gdzie zniknęła kapsuła z jej znajomym, kiedy nagle na placu zrobiło się bardziej tłoczno. Pojawiło się kilka nowych, zupełnie obcych dziewczynie osób. No, prawie... Widząc długowłosego mężczyznę w blondzie, rozpoznała w nim Kenzurana i momentalnie się spięła, zaciskając przy tym szczękę i pięści. Gdy saiyanin zrobił kilka kroków w jej stronę, odruchowo postawiła gardę.
- Nie zbliżaj się do mnie, przeklęty morderco! - warknęła, a wokół niej zafalowała ta niewielka część energii, którą zdążyła zregenerować. - Nie chce mieć nic wspólnego z takimi jak ty! Powinnam cię była wtedy dobić! I zrobiłabym to, gdyby nie Eri. Dla takich morderców jak ty piekło to jedyne odpowiednie miejsce!
I on chciał z nią trenować? Niedoczekanie! Prędzej mu dupę skopie, niż się z nim sparuje! Była już gotowa odpalić super saiyanina i przyłożyć nędznikowi tak, żeby zapamiętał dystans, jaki ma względem niej zachować. Wtedy jednak zjawiła się Aiko - w swoim typowym, na wpół ściągniętym i przewiązanym w pasie kombinezonie. W jednej ręce miała kubek, w drugiej taszczyła jakiś pakunek, który ponoć miał się przydać wszystkim. Ay zerknęła na nią, zaraz odwracając spojrzenie z grymasem na twarzy i... momentalnie odpuściła. Wypuściła ustami powietrze, rozluźniła i opuściła pięści, a potem obrzuciła Kenzurana wyniosłym spojrzeniem.
- Takie szumowiny jak ty nigdy nie będą prawdziwymi wojownikami. Nie jesteś nawet wart marnowania mojego czasu - rzuciła oschle, by zaraz odwrócić się i po prostu odejść. Skierowała się w stronę budynku, ignorując wszelkie próby zatrzymania jej. Czuła się zmęczona tym wszystkim. Najchętniej wpadłaby w miękką pościel i po prostu spała przez najbliższe kilka dni. Sęk w tym, że pewnie obudziłaby się w zaświatach. W końcu jej przepustka zaraz się wyczerpie, prawda? I wtedy będzie musiała wrócić tak, skąd tu przybyła. Bez perspektywy powrotu do żywych.
Weszła do budynku, od razu skręcając lekko w bok, po czym oparła się o ścianę tuż przy framudze i westchnęła. Zaraz potem zsunęła się ku podłodze, siadając skrzyżnie, i z głową opartą o ścianę przymknęła powieki.
- Mamo... - szepnęła jeszcze, a z kącika oka skapnęła jej maleńka kropla. Miała dość wszystkiego.
Harizoku
Harizoku
Liczba postów : 5

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 12:10 am
Widząc równego sobie przeciwnika, Harizoku się uśmiechał w stronę Xeno Goku. Mimo że kusiło chłopaka do przetestowania pełni swej aktualnej mocy, jakaś wewnętrzna siła próbowała go od tego odwieść. Trudno to lepiej ubrać w słowa, ale nie było to istotne. Na miejscu ujrzał same znajome twarze, szczególnie uwagę Jego przykuło to młode dziewczę o szkarłatnych włosach. Cholernie ciężko opisać to uczucie, ale musiała łączyć ich silna więź, o której Ranzoku niewiele wiedział, a Haricotto o wiele więcej. Tak czy siak, gdzieś w głębi czuł ulgę, że wszyscy wrócili cali i zdrowi. Lądując na płaskim gruncie zwrócił się w kierunku Xeno Goku. Jest coś, co bardzo nie dawało spokoju Harizoku.
- Oi! Jak mogę się rozłączyć? -
Zapytawszy się z uśmiechem na ustach, chłopak zaczął drapać się po potylicy instynktownie. Jakby miał już taki złośliwy nawyk, który powinien być częścią jednego gościa z fuzji. Banan na mordzie wciąż nie znikał. W każdym razie ciekaw był czy da radę rozwiązać ten problem, czy jednak nie. Ewentualnie rąbka tajemnicy uchyli również Chronoa lub ten drugi karzeł, tak więc na nich też patrzył kątem oka.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 11:22 am
MG

~Believe in tomorrow~

Briefs uśmiechnął się i skinął głową na słowa Gutsa. Pożegnali się w ciszy, ale i w pokoju i w "przyjaznej" atmosferze.
Daimao ulotnił się bez słowa, kiedy nikt nie zwracał na niego uwagi. Jedynie Mirai dostrzegł, jak odchodzi, ale nie odezwał się, pozwalając mu odejść. Słowne zaczepki tylko sprowadziłyby konflikt, z którym tyle co się uporali. Shalotto poczekał na swoją chwilę, bo Shade rozmawiał z Chronoą.
- Miałabym dla was pracę, ale póki co, odpocznijcie sobie. Nie wiemy, gdzie jest Mechikabura, ale mam pewien trop. Odezwę się do was i wtedy omówimy szczegóły. Dzień lub dwa. - kobieta uśmiechnęła się, przekręciła głowę w bok i pokazała znak "peace", zachowując się jak mała dziewczynka, a nie jak kilkutysięcznoletnia kobieta.
- Potrzebuję pomocy. Musimy odnaleźć mojego brata. Jestem pewien, że żyje, nie może być inaczej... - wtrącił Shalotto, trochę smutniejąc. Wiedział, że jego brat to morderca, ale jednak krew to krew. Poza Gibletem, należało znaleźć też kilku innych zbłąkanych Saiyan...
Harizoku ponowił swoją prośbę, na co zamyślony Goku pobudził się jak oblany wrzątkiem. Zamachał nerwowo rękami i zaśmiał się wesoło.
- Ah, tak, tak! Zapomniałem, sorki! - wyszczerzył zęby i złożył dłonie jak do modlitwy. Następnie położył dłoń na ramieniu Harizoku.
- Słyszałem, że nie macie Smoczych Kul, więc Yardratianie Cię rozdzielą, kolego. Od nich nauczyłem się Shunkanido! - Goku skinął głową i tuż po chwili razem z fuzyjnym wojownikiem rozpłynęli się w powietrzu.
- Narka! - powiedział głośno na pożegnanie, tuż na sekundę przed teleportacją.
Rock przyniosła apteczkę, z której skorzystało kilka osób. Dziewczyna po chwili poczuła na swym ramieniu dłoń. Gdy spojrzała w bok, zobaczyła starego Briefsa, który uśmiechał się do niej. Był dumny ze swojej pracownicy, choć nie do końca wiedział, co się stało na polu walki. Shin również podszedł do dziewczyny, palcem stukając ją w drugie ramię.
- Odwiedź Pana Dexa, gdy znajdziesz czas. Ktoś tam czeka na Ciebie. - uśmiechnął się delikatnie i odszedł w bok, obierając za swój cel Crimsona, któremu straszliwie chciało się pić.
Kaioshin wyczarował flaszeczkę z trunkiem i podał ją spragnionemu. To było, zgodnie z zamówieniem, wino. Nie byle jakie, bo z każdym łykiem wilkoczłek czuł się coraz lepiej.
- Trzymaj, wojowniku. Na zdrowie. - uśmiechnął się delikatnie, a zaraz spojrzał w bok, na Chronoę, która szła w stronę kucającej Aymi. Wyciągnęła do niej dłoń i przejechała delikatnie po jej policzku.
- Już, już... Będzie dobrze. Poczekaj chwilkę... - kobieta przymknęła oczy i zamilkła na chwilę. Shin zrobił zdziwioną minę, ale nie interweniował. W jednej chwili aureola Aymi zniknęła znad jej głowy i w tym samym momencie, przeniosła się nad głowę Kaioshin Czasu. Kobieta oddychała ciężko przez chwilę, ale jej oddech w końcu się unormował.
- Zwracam Ci życie. To za to, że tak dzielnie walczyłaś. Niebawem wróci Twój tata, tylko najpierw musi uporać się z fuzją. - uśmiechnęła się delikatnie i niczym matka, przytuliła delikatnie dziewczynę do piersi. Po chwili dołączył do nich Mirai. Kucnął obok Aymi i dokładnie tak, jak robił to Haricotto, poczochrał ją po głowie, delikatnie się uśmiechając.
Chronoa i Shin stanęli na środku, by wszyscy ich widzieli. Ukłonili się równocześnie i oznajmili:
- Dziękuję wam za pomoc. Wchodzimy właśnie w nową erę, w której Łamacze Czasu już nie istnieją. Mam dobre przeczucia! - klepnęła mocno Shina w plecy, a ten prawie upadł, z trudem utrzymując równowagę.
- Jeśli będziecie potrzebować naszej pomocy, po prostu nas wezwijcie. Do zobaczenia, wojownicy! - ukłonili się ponownie i razem zniknęli, wracając do odległego Królestwa Kaioshinów.

Satan zamrugał szybciutko oczkami. Rozejrzał się dookoła, po czym wskazał na siebie palcem.
- To... To j-ja se mogę już i-iść?
______
Harizoku z/t -> Yardrat
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 1:51 pm
Shade po chwili czuł się nieco zagubiony, gdyż coraz więcej i więcej ludzi pojawiało się na placu!?! Przy okazji pojawiło się też kilka znajomych twarzy, ale niekoniecznie się nimi przejął. Między innymi był tam ten cały Mafiozo, którego kiedyś miał zwerbować do armii Nihiliusa, która się jednak rozwiązała, toteż nie miał z nim już żadnych biznesów. Był tam też ten dziwny, krzykliwy Sayanin, który podczas walki z Gibletem wrzeszczał o swojej słabości, sile pochodzącej z więzi i tak dalej, a ostatecznie i tak rzucił się na niego sam, przecząc wszystkiemu, co sam krzyczał. Nawet nie był pewien ,czy wie, jak się nazywa, dlatego go zignorował, ten jednak po chwili się odezwał. Głównie do tej małej obok niego, dlatego nie przywiązywał wielkich słów do jego słów, rzucił tylko, Ty też przeżyłeś- Tylko tyle, nie miał mu nic więcej do powiedzenia, ale z kolei... Bodajże Aymi nagle ostro zareagowała na tego całego Kenzurana, zwyzywała go od morderców i tak dalej. Przeklęty lekko się zdziwił tym wybuchem złości i agresji i odruchowo też napiął wszystkie mięśnie, ale na szczęście nie doszło do kolejnego konfliktu. Tymczasem od Chronoy dowiedział się, że jakoś będą w kontakcie, więc kiwnął jedynie głową. Każdy zajął się sam sobą, bądź innymi, a on podszedł do Shalloto, swojego ziomala. -Pogadaj z doktorem Briefsem, może on wykombinuję jak wytropić twojego ukochanego braciszka... Ja tymczasem poszukam Brollyego i zobaczę co u niego, musimy też poszukać Camdena i reszte ekipy- Obaj Sayianie kiwnęli sobie głową i zbili piątkę... Dalej byli drużyną!. Tak więc Czerwonooki Sayanin  jednak czystej krwi rozpoczął szukać energii Brokułka. Gdy ją znalazł ruszył tam

Occ:
Szukam Ki Brollyego i robię z/t do tematu gdzie jest

Koniec treningu!
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 2:00 pm
Nawiasem mówiąc, gdy jego główne jestestwo zajmowało się szukaniem energii naszego kochanego zielonego olbrzymka, jego inna cząstka znajdowała się w zakamarkach jego umysłu i zajmowała się zadaniem, którym chyba nikt nigdy chętnie by się nie zajął... Próbował odetkać kibel! Tak tak, nie dziwcie się kochani, nawet w takim miejscu człowiek, to znaczy istota czasem musi siąść na tyłeczku i zwalić klocka... Nie, to raczej złe określenie... Wytopić brąż? otworzyć bramę? ahhh już wiem... KRECIK PUKA W TABORECIK!!! Nieeeeeeeeee!!!- nagle krzyknęło jego wewnętrzne ja, gdy nagle z otwora wychodka, niczym rakieta wystrzeliła istna fala brązowej mazi, powszechnie nazywana gównem i zaczęła zalewać pomieszczenie!. -Szybko... Szybko!- Biedak rozejrzał się... Znalazł szafkę ratunkową, udał się do niej czym prędzej i zaczął grzebać przy zamku, a tymczasem poziom kupy w morzu, to znaczy w pokoju już się podnosił, w końcu otworzył i wyciągnął... Pluszowego misia. - To nie to... Kaczuszka? Nieee... Co tu robią majtki, które dałem Roshiemu?... A to co? - Jego oczom ukazał się... Mały, zielony Nameczanin!!!! Ciężko powiedzieć czy był żywy czy martwy! Shade rzucił się szczupakiem z starym na plecach namkiem i zaczął płynąć do otworzonej bramy piekła. Nie było to łatwe, rzygać mu się chciało, cały się pocił i śmierdział, ale udało mu się, toteż bez pardonu zatkał kibel Zielonoskórym i zaczął po nim skakać!. - No dawaj, dawaj... NANI!!!> Pomimo ciężkiego wysiłku młodego wojownika... Kibelek eksplodował, odbierając mu świadomość... Co było dalej? Przekonamy się w następnym epizodzie Super Shitstorm 4!

occ:
Start treningu
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 3:29 pm
Nie chciał nawet wiedzieć co tu się dzieje. Zaraz po tym, jak zaczepił go pewien Saimbaman czy Saiyajin. Wilczek usłyszał szeptem, że kobitka jest silna i musi na nią uważać.
- Dlaczego akurat mnie to mówisz.
Jaki był cel w ostrzeganiu wilka przed kobietą, co że niby ma nakręcić czerwony kapturek 2 bitwa o Termopile? Nie chciał wiedzieć, lecz musiał zobaczyć reakcję kobiety na widok gościa. Była dość niezadowolona, pewnie miała jakiś powód. No cóż, jak na tą chwilę palił dalej. Jednak w końcu został obdarzony flaszką z winem, czyli jednak bóg istnieje. Skinął tylko głową i po prostu zaczął w siebie wlewać, jakby nie pił z parę ładnych dni. Smak był dobry, jednak było coś jeszcze. Jego ciało czuło się o wiele lepiej i nie był już na tyle zmęczony. Wręcz miał już siły, żeby wstać i troszkę się rozruszać. Kto by pomyślał, że magiczna gorzała istnieje.
Ból nie znikał, ale i tak było lepiej. To teraz pozostało chyba zwinąć się do domu, albo kogoś poznać? Sam nie wiedział jak do tego podejść, choć wciąż marzy by wypocząć.
Widząc obok Satana, Crim podszedł do niego i poklepał go po plecach.
- Jakie ty musisz mieć szczęście, żeby przeżyć taki wypad w nieznane. Leć do domu.
Rzekł do człowieka, po czym skierował się do..... Do przygnębionej kobiety, o której wcześniej mówił mu tamten chromosom. Widać jego osoba była na tyle odrzucająca, że aż zakrzywiło umysł tej bezbronnej kobieciny.
Jednak gdy tylko zbliżył się do niej, zauważył iż ta zwinięta w kłębek. Nie wyglądała na chętną do rozmowy, no ale co poradzić. Sayianów tutaj pełno jak mrówek.
- A dlaczego młoda damo siedzisz tak samotnie w kącie?
Spytał Crimek, następnie zaczął łoić wino jak menel pod sklepem do dna i bez żadnego opierdalania się. Bo co się ograniczać, skoro można od razu się upić i iść spać. Choć butelka miała swoją pojemność, to dajmy na to że jest mega magiczna i nigdy się nie kończy. Fajnie by było.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 10:31 pm
Kenzuran nie przejął się podejściem agresywności ze strony Rudowłosej. Złotowłosy tylko wzdychając pod nosem, usłyszał wszystko co miała mu do zarzucenia, ale dla niego to nie było jakieś przestępstwo, po prostu bronił swojej osoby, ona zapewne także by to zrobiła, ale nie rozumiała powagi sytuacji w jakiej On się znajdował. Wojownik chrząknął pod nosem i tym razem patrząc na Bojownika z czerwonymi pasemkami, usłyszał że On także przeżył. Tylko tyle miał mu do powiedzenia? No cóż, nie miał zamiaru jakoś na to zwracać uwagi. Wilczur natomiast zdziwił się i zapytał, dlaczego akurat jemu to mówi. To było proste, na tą chwile Crimson nie zdawał sobie sprawy, że jest mu po części bliską mu osobą, razem walczyli, tak samo nie mógł zapomnieć o Ranzoku, Nihiliusie, który z nie wiadomo jakich przyczyn zniknął. Był też ten cały Ryu oraz Changeling, którego niestety imienia nie zapomniał, ale razem stawili czoła Belialowi.
-*Mówię ci to, gdyż jesteś mi na tą chwilę bliską tutaj osobą, nic więcej...* - mówiąc szeptem do jego sterczącego futrzanego uszka.

Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, podszedł kilka kroków do zamkniętej w sobie Rudowłosej i znów odchrząkając niewygodne mu flegmę, rzekł w jej stronę:
-Wiem, że na pewno będziesz mnie tak nazywać i nie obawiam się Piekła, zrobiłem co musiałem. Gdyby ciebie torturowała Armia Czerwonej Wstęgi, sądzę że z twoją dziką mocą, zrobiłabyś im gorszą krzywdę niż Ja...wiem co mówię... - tutaj zrobił chwilową przerwę, by zebrać kolejne zdania w głowie, żeby potem je wypowiedzieć. Chwilka minęła i Syn Kellana był gotowy do wypowiedzenia ich:
-Wiem, że pewnie ci to nie będzie odpowiadać, ale przez to że nasza planeta Vegeta przestała istnieć, zapewne pomęczycie się tu ze mną trochę, a nie mam zamiaru jej opuścić, Doktor Gero nadal żyje....mówiłem o tym Haricottowi, ale chyba się nim nie przejął. Mówił, że powróci z jakimś Perfekcyjnym Androidem, a nie mam zamiaru by ktoś z Armii Czerwonej Wstęgi dalej gnębił Ziemię, z przyczyn o których wspominałem przedtem. - tutaj zrobił chwilową pauzę i wypuszczając powietrze przez usta, jeszcze bardziej spoważniał. Brat Klen nie rozumiał czemu dziewczyna się tak zachowywała, może straciła rodzinę, albo coś takiego, dziwne miała podejście ogólnie do osób, ale nie chciał jej oceniać. Młody Saiyanin zaczął mówić zatem dalej:
-I proszę cie, zapamiętaj to. Nie jestem waszym wrogiem i nigdy nie będę, dopóki nie pozbędziemy się Armii Czerwonej Wstęgi, mogą zagrozić planecie tak samo jak ci cali Łamacze Czasu. I jeśli cie to interesuje, moje imię to Kenzuran, zapamiętaj je dobrze... - mówiąc to, chciał już ją opuścić, ale wolał poczekać i zobaczyć czy ta w ogóle zaakceptuje jego słowa czy nie, może musiałby być tutaj Ranzoku by jej to lepiej wytłumaczyć, jeśli ta go w ogóle znała.

START TRENINGU
Rock
Rock
Liczba postów : 152

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Czw Paź 29, 2020 10:59 pm
___Rock zawsze piła gorzką kawę. Czarną, parzoną, bez cukru i bez mleka – niby mogła dorzucić trochę słodzika dla osłody życia, ale palący, korzenny smak był dziwnie krzepiący. Zdawało się, że kubek kawy, jaki cicho siorbała na uboczu, pełna refleksji nad swoim życiem był jedyną namiastką normalności. Tu i tam, sińce czy otarcia przypominały o zabójczej bitwie z której chwilę temu wrócili na Ziemię... Chyba waga tego wszystkiego jeszcze na nią nie spadła, bo androidka piła swoją kawę, wpatrując się tępo gdzieś w ziemię przed sobą. Mruczka wygięła się na jej ramieniu, a kolorowowłosa ledwie zwracała uwagę na to co się działo wokoło... Zbyt była zamyślona czy otępiała natłokiem wcześniejszych emocji. Kątem oka zauważyła, że oto Harizoku znów zniknął, a Saiyanie znów zaczęli ze sobą rozmawiać, choć przypominało to raczej niezadowoloną wymianę zdań. Widziała jak zła Aymi odchodzi na bok, a za nią podążył jeden z Saiyanów, patrzyła jak pozostali zaczynają ze sobą o czymś żwawiej dyskutować... To było trochę za dużo jak na jej głowę. „Pożyczyli” ją sobie na walkę na innej planecie i teraz dziewczyna potrzebowała chwili, by z tego ochłonąć. Właśnie pocierała sine obwódki pod swoimi oczami, gdy poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Machinalnie zerknęła na Briefsa i na chwilę zatrzymała na nim swój wzrok. Starszy naukowiec uśmiechał się ciepło, na co Rock oczywiście również musiała odpowiedzieć uśmiechem, choć zmęczonym i odrobinę tylko kwaśnym. Jej spojrzenie zwróciło się na tłok na placu, na to całe zamieszanie.
___Na resztę dnia biorę wolne. - oświadczyła dziewczyna podnosząc kubek do ust i biorąc solidny łyk kawy. Przełknęła gorzki, czarny napój z westchnieniem, podumała chwilę i wolno pokiwała głową. - A po krótkim namyślę, na jutro też. - dodała, już bez patrzenia Briefsa. Czuła się, jakby mogła odsypiać cały tydzień to co działo się w przeciągu kilku godzin... Nie była wojowniczką. Jej ciało było słabe, podatne na uszkodzenia, a wszelkie obwody i trybiki nie dawały jej supermocy. Po prostu pozwalały jej normalnie żyć, bez obawy, że jej własne płuca postanowią ją udusić a nagle sercu odechce się pracować. Taki już los tych słabego zdrowia. No i cały ten wypadek, gdyby nie Briefs i jego szybka interwencja, już dawno by jej tu nie było... Androidka opróżniła kubek, zostawiając na dnie smoliste fusy, a oto kolejna osoba podeszła do niej... Shin, bóg. Niski, białowłosy człowieczek, który z Chronoą wiedział o wiele więcej na temat tego całego zamieszania niż zdradzał. Postukał ją palcem w ramię, na co zareagowała Mruczka, próbując w ramach zabawy pacnąć łapą boską dłoń. Na jego słowa Rock zmierzyła Shina ostrożnym spojrzeniem i zmrużyła powieki podejrzliwie, ale przytaknęła głową. Dziwne słowa, ale co dokładnie miały oznaczać..? Coś zakuło dziewczynę w sercu, ale nie było to dobre uczucie. - I tak zamierzam tam wracać, mieszkam w końcu w Bazie Milicji... Ale dziękuję. - dodała z pewną wdzięcznością, drapiąc się palcem po policzku, trochę zmieszana. Bóg odszedł do wilkokształtnego stwora, a tłum na placu się trochę przerzedzał. Androidka nie zdążyła się zastanowić, co powinna teraz zrobić, bo bogowie podziękowali im jeszcze raz i dosłownie się ulotnili... Przeteleportowali gdzieś tam w nieznane. W tej nietypowej, krótko trwającej ciszy Rock westchnęła i odwróciła głowę do Briefsa. - Znajdzie się gdzieś w garażu mój skuter poduszkowy? Zostawiłam go tu... – w sumie kiedy? Dzień temu? Kilka godzin temu? Miała wrażenie, że minęły długie miesiące... Odetchnęła cicho. Była wymęczona, ale jeszcze żywa i na tyle zdeterminowana, by nie przysypiać gdzieś w C.C. Po co chrapać na fotelu u Briefsa, gdy może chrapać na materacu w swojej klitce w Bazie? I warto by było porozmawiać z Dexem na temat jego zbroi.
___Wszystko w swoim czasie.
______________
___zt

Koniec treningu


Ostatnio zmieniony przez Rock dnia Sob Paź 31, 2020 4:51 pm, w całości zmieniany 1 raz
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Pią Paź 30, 2020 6:40 pm

Wszystko działo się zbyt szybko i zbyt chaotycznie, by mogła ogarnąć każdy szczegół z aktualnej scenerii. Była też zmęczona, co wcale nie ułatwiało sprawy. No i było tu dla niej zdecydowanie zbyt tłoczno. Te kilka osób, z którymi przenieśli ją bogowie, było już sporą ilością, a tu jeszcze pojawiła się druga taka grupa. W tym on - saiyanin morderca, którego nie darzyła zbytnią sympatią. Ten sam, który jak na złość nie chciał się od niej odczepić, próbując chyba z czegoś się tłumaczyć.
- Powiedziałam, że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Zostaw mnie w spokoju i znikaj, bo jak mnie wkurzysz, to zawitasz do piekła prędzej, niż sądzisz - ostrzegła blondyna, niejako z groźbą. Naprawdę nie miała ochoty na jego dywagacje o torturach, Czerwonej Wstędze i innych dyrdymałach. Nie znał jej, nie wiedział, co przeżyła, a stwierdzał, że też dopuściłaby się morderstw jak on? Aż przystanęła, odwracając się do niego przodem, i dźgnęła go palcem w tę jego napakowaną pierś. - Przestań oceniać mnie swoją miarą, bo nie jestem taka jak ty. Ja nie zabijam. Armia odebrała mi więcej, niż mógłbyś pomyśleć, a jednak nigdy nie pomyślałam, by któregokolwiek zabić. Mojej mocy do tego nie mieszaj, bo o niej też nie masz najmniejszego pojęcia. Możesz sobie mówić, że nie jesteś moim wrogiem, ale to nie znaczy, że uznam cię za sprzymierzeńca. Nie ufam ci i raczej nie zaufam, więc możesz sobie darować. Armia została rozbita i nawet, jeśli ten cały Gero zagrozi planecie, ma ona swoich obrońców. Rozejrzyj się. Pokonaliśmy Łamaczy Czasu. Co nam może zrobić jakiś android, choćby i perfekcyjny? Ziemia nie potrzebuje zakłamanego mordercy jako samozwańczego obrońcy.
Jeśli chciał jeszcze coś dodać, zignorowała go. Jego imię jej nie interesowało, choć i tak zdążyła je już poznać. Machnęła tylko ręką ze zirytowaniem i po prostu sobie poszła, zostawiając saiyanina na placu.
Gdy emocje opadły, nadeszło zmęczenie i żal, bo w końcu wciąż była martwa i jej czas na Ziemi drastycznie się kurczył. Siedziała więc tak z zamkniętymi oczami i smętnymi myślami odbijającymi się echem w jej umęczonej główce, gdy poczuła dotyk na policzku. W pierwszej chwili się wzdrygnęła, bo nawet nie wyczuła obecności kaioshinki. W sumie od samego początku nie czuła ani jej, ani tego drugiego bożka. Trochę zdziwiło ją zachowanie kobiety, gdy jednak po chwili nad jej głową pojawiła się aureolka, zamrugała zdezorientowana. Zwróciła jej życie? Odruchowo sięgnęła nad własną głowę, ale nie znalazła tam złotej obręczy.
- Dz-Dziękuję... - wydukała tylko, by zaraz zostać zamkniętą w ramionach bogini. Czuła się z tym trochę dziwnie, ale nie ośmieliła się nawet ruszyć. Po chwili dołączył również Mirai, który przykucnął obok ogoniastej i poczochrał jej włosy. Odruchowo zaczęła je poprawiać, jak to zawsze robiła, gdy ojciec psuł jej fryzurę, mimo wszystko się uśmiechnęła.
- Cieszę się, że przeżyłeś. Martwiłam się... - rzuciła trochę niepewnie, bo nie wiedziała jeszcze do końca, jak ma traktować chłopaka. Chciała jeszcze coś dodać, zagaić rozmowę, wtedy jednak usłyszała nowy głos. Przeniosła spojrzenie na człowieka wilka, przyglądając mu się przez chwilę, dopiero potem mu odpowiedziała: - Nie bardzo lubię tłok. Poza tym nie siedzę sama, Mirai mi towarzyszy.
Nie bardzo wiedziała, co jeszcze miałaby powiedzieć. Nie należała do tych wygadanych i towarzyskich osób. Wolała ciszę i spokój, ot co. Spojrzała na Miraia, jakby chciała mu powiedzieć "wyratuj mnie z tej sytuacji". Coś jej podpowiadało, że on ją zna, że wie o niej więcej, niż mogłaby sądzić. Chciała z nim porozmawiać, ale na spokojnie, na osobności. Tylko czy będzie jej to dane?
Crimson
Crimson
Liczba postów : 143

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Sob Paź 31, 2020 10:11 am
Narobiło się troszkę zamieszania, plus wilczek nie wiedział jak zbytnio zareagować w tym wszystkich. Kiedy tylko chciał jakoś spokojnie spędzić resztę dnia. Kemsuran wpadł i znów namieszał dziewczynie w głowie, cóż za tragedia.
Nie pozostało nic innego jak się stąd wynieść i tak ma ważniejsze rzeczy do robienia, zwłaszcza gdy udało mu się już zebrać odpowiednie składniki. Będzie teraz mógł udać się do Sayu i zobaczyć jak jej idzie produkcja tabletek.
A tutaj niech się bawią ile mogą, w końcu udało się wygrać i pokonać jakiś tam napastników. Wilczek przy okazji mógł znaleźć, że jest troszkę słaby na takie wypadki i przydałoby się troszkę wzmocnić. Żeby następnym razem nie odstawać tak od tłumu.
- No to bawcie się dobrze ludziska.
Rzekł i położył obok Aymi butelkę z winem, na pewnie się przyda dziewczynie żeby strawić Kenzurana. No ale wracając do wyjścia z imprezy, Crim po prostu spacerkiem powędrował do wyjścia i poleciał sobie do domciu.

z/t
Sponsored content

Plac ćwiczebny - Page 4 Empty Re: Plac ćwiczebny

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach