Go down
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 16, 2020 3:44 pm
Gdy tylko odesłał Maou do wieży to poinformował o tym Białego i spółkę.
- Będziecie mieli gościa. Należy do naszej frakcji, zajmijcie się Nim odpowiednio.
Następnie obserwował całą tą akcję i był gotowy do walki jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie wiedział czy Sether faktycznie ich zdradził czy tylko przejmował się Saichoro i nie wiedział co o tym wszystkim sądzić. Niestety nie pomagał i przeszkadzał co go bardzo irytowało. Widział, że ten bardzo szybko podążał w jego kierunku. Stanął przed Guru i był gotowy do możliwej walki z nameczaninem. Popatrzył się na niego poważnym wzrokiem i gdyby ten coś kombinował i był na tyle blisko, że Nihilius poczułby się zagrożony to użył kiai i miał zamiar go obezwładnić. Nie chciał wojny totalnej z Nameczaninami. Nie będzie to służyło nikomu. Sądził, że powinien to wygrać mając do dyspozycji Brollego, ale w teorii jak dobrze to, by zrobił to wygrałby nawet bez niego. Tylko pytanie czy do tego dojdzie. Jeśli Kenzuran ich wspomoże jeszcze ten jeden raz to Ci dwaj nie mają z nimi najmniejszych szans. Jeśli przybędzie jego podwładny, to nawet jakby pomógł im to przegrają. Tylko gdzie przez ten czas był? Czyżby go olał? Mylił się co do Niego? Czuł się trochę zawiedziony, ale jakoś udało mu się przeżyć. Tyle dobrego. Niestety, wciąż był za słaby. Tutaj prawie każdy był silniejszy od niego co go jako boga okropnie wnerwiało, ale starał się trzymać nerwy na wodzy. Tyle dobrego, że zarówno przeteleportował jak i uleczył Guru. Zrobił to dlatego, by mu się odwdzięczyć za pomoc i by nie zginął. Chociaż wygląda jak demon, to uważa, że nie należy traktować źle Swoich sojuszników, bo nie jest to opłacalne, a On lubi jak coś jest opłacalne. Oczywiście korniszon musiał przy okazji gadać głupoty i pędził na niego, by zapewne go zaatakować. Jeśli tak, by się stało to odpowie ogniem. Nie dosłownie. Ale nie da się atakować bezpodstawnie.
- Wypraszam Sobie. Gdyby tak było, to byście nawet nie wiedzieli, że się pojawiłem. Nie zapominaj, że Guru potrafi czytać w myślach. Chyba, że uważasz, że się myli co do mnie. Czy może uważasz, ze wiesz lepiej od Saichoro!
Zaatakował go słownie i czekał na możliwą walkę. Był w pozycji bojowej i patrzył raz na nieznanego jak i na zdrajcę.

Gibletowi nie podobało się to, że trzymał go jakiś plebs, co też oczywiście powiedział wprost. Shade'owi udało się jakoś wyrwać. Co tamten skwitował tym, że nie uda mu się go powstrzymać. Zapewne rozgadany małpiasty mu w tym pomógł i przeklęty pędził mu na ratunek. Przynajmniej tak mu się wydawało. Jeśli tak było, to już trochę urósł w jego oczach, a tamten zielony zdrajca spadł. Najwidoczniej nie wie co to wdzięczność. Nic dziwnego. Nie jest prawdziwym nameczaninem tylko fałszywką. Nagle nieznajomy korniszon zjawił się ich wrogiem i wykopał go, a następnie utworzył portal i wrzucił przez niego tamtego typka. Najwidoczniej też był magiem i wojownikiem jednocześnie. Interesujące. Ale niezbyt mu się to spodobało. Giblet miał pewne informacje, które mu były potrzebne. Teraz nie miał pojęcia czy odnajdzie tamtych. Lekko się nawet tym zasmucił. Nie wiadomo czemu. Niestety po tym wszystkim zielony ruszył za przeklętym. Nie jest dobrze. Czy jednak dojdzie do walki? Nagle usłyszał głos Guru, postanowił to wykorzystać, bo nie chciał powybijać tych zielonych. Skoro współpracują to będzie współpracować dalej. Uniósł się wysoko do góry i wykrzyczał do reszty.
- Dość! Guru się przebudził i chce zakończenie walki. Setherze i Ty nieznajomy nameczaninie. Zamierzacie mu się sprzeciwić!?
Zapytał donośnym głosem dwójkę możliwych przeciwników.
- Jeśli byłbym waszym wrogiem to już dawno byście zginęli. Myślicie, że nie mam odpowiedniej armii do tego? Nie po to z Wami współpracuje, by Was nagle zdradzić. A wy co. Pokojowo nastawieni nameczanie łamiecie moją umowę z Saichoro!? Jak śmiecie nazywać się Nameczaninami!?
Wykrzyczał ponownie. Nie miał pojęcia czy te słowa cokolwiek dadzą, ale warto próbować.
- Pamiętajcie, że Guru potrafi czytać w myślach. Jakbym miał wobec Was niecne zamiary, to już dawno, by o tym wiedział. O moich zamiarach do Was powiedziałem mu wprost. Jak tak bardzo chcecie to sami go zapytajcie!
Następnie ich olał i odezwał się do Guru, lądując niedaleko go. Mówił głośno i wyraźnie tak, by reszta idiotów również go usłyszała.
- Wybacz Najstarszy za niszczenie Twojego domostwa jak i części Namek. Nie było to naszym zamiarem. Zostałem zaatakowany przez brata bliźniaka mojego podwładnego i nie miałem jak go stąd przeteleportować.
Odpowiedział zgodnie z prawdą. Był ofiarą, ale jednak czuł się trochę winny. Próbował, ale nie miał jak się nawet zbliżyć, by nie dostać w twarz.
- Nie spodziewałem się tego ataku. Przyjmij moje wyrazy przeprosin. Mam nadzieję, że wciąż nasza współpraca trwa. Teraz, gdy pochwyciliśmy jednego od Naraki, to może dowiemy się czegoś nowego.
Odezwał się do przywódcy nameczan. Jeśli tamci dalej będą próbować walczyć to bardzo chętnie z nimi powalczy. Miał parę asów w Swoim rękawie. Miał nadzieję, że tamci nie będą stawiać problemów. W końcu nie chciał mieć ich za wrogów, ale jeśli zostanie zaatakowany i zmuszony to będzie się bronić!
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 16, 2020 4:07 pm
Nihilius teleportował się z Saichoro i wyrzucił w portal jednego ze swoich. Sether nie czekał, nadal napierał w kierunku Nihiliusa. Zamierzał odzyskać Guru. Poczuł, że jeden z przeciwników Saxo zniknął. Dobrze. Druga energia w pobliżu Saxo nie ruszała się, była za nim a mimo to nic nie robiła... Dziwne. Sether wyczuł, że inna energia, którą znał, szalony Saiyanin zbliża się do niego, a przynajmniej w jego kierunku zmierza. Nie przerywał swojego lotu w kierunku Demona. Ogórek nie zareagował również na słowa Nihiliusa (jeżeli w ogóle zdążyłby wypowiedzieć taki monolog zanim Sether do niego dotrze.
Jeżeli Setherowi udaje się do niego dopaść przed Shadeam, 8 metrów przed nim ląduje kontynuując dalej bieg, a 4 metry przed przeciwnikiem skaczę w górę, zasłania szyję i twarz prawą ręką a lewą szykuje do uderzenia z całej siły w twarz Nihiliusa, gdy z rozpędu do niego doleci. Jednakże, gdyby zauważył, że saiyanin jest szybszy i za chwilę dopadnie nameczanina (czyli gdy odległość jest niewielka), ten odbija się od jakiejś skały, natychmiast wystrzeliwując w kierunku Shadea by wbić się w jego brzuch obiema dłońmi.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 16, 2020 4:13 pm
Kenzuran kiedy stał obok tego Nameczanina, dostrzegł chyba że został delikatnie zdezorientowany. Złotowłosemu nie o to chodziło i chcąc nie chcąc, mieszaniec się uwolnił z pod dziwnej umiejętności, zaś Zielony osobnik miał zamiar zająć się Gibletem. Niebieskooki chciał się wtrącić i wspomóc Zielonoskórego, lecz ten jako sobie radził co było dość zaskakujące. Wojownik jednak się wcale tym nie zdziwił, wreszcie On i jego przeciwnik byli zmęczeni delikatnie trochę walką, dlatego też drugi Namek nie miał z nim problemu, a potem stworzył portal! Mężczyzna z utraconym ogonem delikatnie się tym faktem zaskoczył i dostrzegł, że mieszaniec chcę zaatakować drugiego zielonego Nameczanina, który chyba chciał dać się odczuć Nihiliusowi. Syn Kellana nie wiedział co ma zrobić w tym przypadku, wreszcie jak został tutaj przeniesiony i uratowany, Imperius wspominał że tutejsza rasa jest pokojowo nastawiona i nie mają zamiaru walczyć, ale sprawa całkowicie się w tej chwili zmieniała. Brat Klen wypuszczając powietrze z ust, zastanawiał się przez dłuższy czas co ma zrobić w tych trudnych czasach. Młody Saiyanin jednak miał spory mętlik w głowie, wreszcie walka zakończyła się połowicznym sukcesem, Giblet został powstrzymany i odesłany, ale mimo to, Nameczanie byli uparci.

Kenzuran nie miał innego wyboru, najwyraźniej miało dojść do kolejnej potyczki z pokojowo nastawioną rasą, odczuwał nieprzyjemny dyskomfort. Znowu ktoś miał cierpieć, czemu akurat spotyka to zawsze Złotowłosego. To była czysta głupota, dlatego też Niebieskooki zacisnął wreszcie pięść i aktywując aurę na swojej sylwetce potężnym krzykiem, ruszył za Saxo. Miał nadzieję, że jeśli uda mu się go wyprzedzić, zbije go pięścią i wypowie się w jego stronę następującymi słowami:
-Słuchaj Nameczaninie! Nie chcemy walczyć, naszym celem i wrogiem był Giblet, dość rozlewu krwi, za dużo straciliście, tak samo jak my! Ta błazenada jest tutaj niepotrzebna, ale jeśli nadal będziesz chciał walczyć, nie będę miał innego wyboru... - Wojownik spojrzałby w tej chwili z góry na zbitego przedtem swoją pięścią Saxo, jeśli oczywiście mu się to powiedzie. Mężczyzna z utraconym ogonem następnie otoczy się łuną mocy i rozłoży ramiona jakby był samolotem i znowu się wypowie do Namka:
-Jeśli nie jesteś z nami, jesteś naszym wrogiem... - powiedział to, tak jakby wyciągnął te słowa z jakiegoś filmu. Syn Kellana nie czuł się jako tako na siłach, ale był gotowy do dalszej potyczki, jeśli Zieloni nie chcieli odpuścić i myśleli, że On wraz z innymi są wrogo nastawieni.

OOC:
-80 KI
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 16, 2020 4:34 pm
Sytuacja rozwinęła się w coraz bardziej ciekawie. Shade dzięki przypadkowej pomocy ze strony tamtego nieznanego mu typka, który rozproszył więżącego go namka, wyrwał się i ruszył gwałtownym lotem w stronę Nihiliusa, Guru i Sethera, który chyba został opętany, bo nie docierały do niego żadne racjonalne argumenty, choć z drugiej strony nie powinien mu tego wypominać, skoro w tym momencie był jeszcze bardziej dziki i niezrównoważony niż zielony ogórek. Ruszał się szybko, prawdopodobnie znacznie szybciej od Suthera, który z tego co zauważył, próbował go zaatakować, gdyż odbił się od jakiejś skały i zamiast dalej pędzić na Imperiusa, ruszył na Przeklętego. Wyglądało na to, że zamierzał wbić się na niego jak kula armatnia, z dwiema dłońmi przypominającymi włócznie, ale tak łatwo mu nie pójdzie, gdyż mimo jazdy na czystym instynkcie, nadal wiedział co się dzieje, a dzięki brakowi zbędnych myśli, jego czas reakcji był jeszcze większy. Dlatego początkowo nic nie robił, pozwalając zbliżyć się Setherowi i natychmiastowo wyliczając odpowiednie dane, a gdy ten był wystarczającą blisko aby wprowadzić plan, Super Sayanin gwałtownie opadł poziomo w dół, gdy Nameczanin wpadł w jego sidła użył obu nóg aby uderzyć go w dokładnie to samo miejsce, które on chciał, czyli brzuszek. Przy okazji gdzieś tam w tle nieznajomy małpiatek ścigał innego ogórka, bawcie się dobrze chłopcy
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lut 18, 2020 9:46 pm
MG

Sether leciał do Nihiliusa, ale chcąc pozbyć się goniącego go Shade'a, odbił się nagle od najbliższej skały. Wyciągnął ręce przed siebie, chcąc ugodzić nimi brzuch Saiyanina. Ten jednak był szybszy i uniknął tego ataku. Niestety, nie spodziewał się nadlatującej stopy Saxo, która uderzyła go w prawy policzek i natychmiast posłała w dół. Kenzuran nie zdołał dogonić Nameczanina, przylatując na miejsce później. Shade uderzył z impetem o taflę wody, spadając na samo dno.
Saxo pochwycił Sethera i pomógł mu doprowadzić się do porządku.
- Nie dasz rady. - wyszeptał na jego ucho, więc nikt więcej tego nie słyszał. Saxo spojrzał na Sethera. Był przejęty. Owszem, jego moc była wystarczająca, by pozbyć się Gibleta, ale nie da rady walczyć z dwójką Super Saiyan i jeszcze do tego ochraniać towarzysza.
- Ochłoń... Saichoro żyje, czujesz? - zapytał, klepiąc bio-androida po ramieniu.

Klask, klask, klask...

Do uszu wszystkich zebranych, tylko nie Shade'a, bo znajdował się pod wodą, dotarł dźwięk klaskania. Ktoś bił brawo. Dźwięk dochodził z góry. Wyżej niż obecna pozycja Saxo i Sethera. Kiedy wszystkie oczy skierowały się w odpowiednie miejsce, ukazał się im Fu! Uśmiechał się szeroko i serdecznie, jak to miał w zwyczaju.

Spoiler:

- Ładny cyrk, ładne małpy. Kończcie to przedstawienie. - wyraz twarzy okularnika zmienił się o 180 stopni. Rozbawiona twarz przyjęła grymas niezadowolenia.
- Chcecie sprawić, żeby Saichoro zginął? Już teraz ledwo żyje. Zaniechajcie walki, albo... - sięgnął dłonią do swojego ostrza, wyjmując je nieco z pochwy. Klinga święciła jasnym, fioletowym blaskiem. Była gotowa do użycia.
- Albo własnoręcznie was ukarzę. - powiedział oschle, rzucając każdemu zimne spojrzenie, po kolei. Nie zachowywał się jak Fu. Wszystkie znaki na niebie wskazywały na to, że był poważny. Śmiertelnie poważny.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lut 18, 2020 10:28 pm
Teraz już wiedział jaki Sether jest naprawdę. Okazał się zdrajcą. W sumie nic dziwnego. Był fałszywym Nameczaninem. No cóż nawet bóg się myli odnośnie Swoich podwładnych. Takie życie. Boska nieomylność to mit. Z resztą tak jest zabawniej, może dzięki temu się wciąż samodoskonalić. Był pewien, że nie można tej fałszywce ufać i kolejny raz tego błędu nie popełni. Przynajmniej nie odnośnie tej osoby. Pokazał Swoje prawdziwe Ja, a Imperius to zapamięta. Najwidoczniej się nie dogadają, chociaż bóg dał mu szansę nie raz. Postanowił olać jego dobre intencje. No cóż jego sprawa. Kiedyś tego pożałuje. Teraz zastanawiał się, czy nie zabić tej dwójki, która może przeszkodzić jego planom. Obserwował też innych. Shade leciał w jego kierunku. Przynajmniej na niego mógł liczyć. Najwidoczniej chciał przeszkodzić korniszonowi. Nie dziwota, tamten nie miał najmniejszych szans. Warto wspomnieć, że nie spodziewał się, że Kenzuran również okazał się godny zaufania. Teraz urósł w oczach Imperiusa bardziej i był ważniejszy niż ten zielony zdrajca. Ruszył za drugim nameczaninem i co ciekawe wypowiedział bardzo mądre słowa, co go w ogóle zdziwiło. Powiedział, że nie chcą walczyć i ich celem oraz wrogiem był Giblet, dużo stracili, ale był gotów go powstrzymać i jak nie jest z nimi to jest ich wrogiem. Mentalnie dał mu kciuka do góry. Nie wierzył, że się z nim zgadza. Dziwne rzeczy się działy tego dnia, oj zaprawdę dziwne.

W każdym razie był gotów zmierzyć się z tym zielonym robakiem. Stanął w pozycji bojowej i już miał odeprzeć atak, gdy nagle na pełnej bulwie wbił przeklęty. Ogórek widząc to, od razu go zaatakował. Potem coś tam gadali, ale ich nie słyszał. Z resztą nie interesowało go to bowiem, zanim jednakże do czegoś doszło to przybył tamten drugi i śmiał zaatakować jego podwładnego! Teraz to się wkurzył. Jak to on postanowił, wykorzystać każdą daną mu okazję. Małpiasty wylądował w wodzie, ale trochę kąpieli mu nie zaszkodzi. Jak to dobry lider, postanowił bronić honoru Swojej frakcji. Uniósł się do góry i poważnie spojrzał się na nieznajomego korniszona, całkowicie olewając zielonego zdrajcę.
- Jak śmiałeś zaatakować członka mojej frakcji. Myślisz, że jako przywódca puszczę to płazem?
Wypowiedział te słowa zimnym głosem. Wyglądał na bardzo poważnego i wkurzonego.
- Guru kazał Wam przestać walczyć, a Wy go olaliście. Nieznajomy, nie dość to, że Twój rodak, chciał zaatakować Mnie, przywódcę sprzymierzonej z Wami frakcji, to jeszcze zaatakowałeś Mojego wojownika. Co zamierzasz z tym zrobić?
Zapytał, wciąż patrząc się na niego poważnie. Co ciekawe użył ulubionego słowa Kenzurana. Aż sam się Sobie dziwił. Tak czy owak, był gotowy do ataku, a w jego oczach można było dostrzec, że nie żartował.
- Naucz Mnie telekinezy to puszczę to w niepamięć i będziemy współpracować dalej. W przeciwnym wypadku, pójdę dogadać się z Naraką. Może on będzie lepiej traktować sojusznika. Decyduj.
Tym razem nawet Guru, gdyby był przytomny, to mógłby łatwo się dowiedzieć korzystając z telepatii, że faktycznie bóg był na tyle wkurzony, że był gotów zerwać współpracę z nimi i zwrócić się do ich wroga. Miał tego dosyć. Zamiast mu pomóc to go zaatakowali, a On nienawidzi jak się go źle traktuje, gdy ma dobre intencje i faktycznie ich wspierał. Prawda była taka, że po pierwsze bardzo mu się spodobała ta technika, której użył do powstrzymania Gibleta i Shade'a, następnie był zirytowany tym, że jako ofiara został źle potraktowany i zrzucono na niego winę. Następnie został zdradzony przez osobę, którą nauczył dosyć przydatną umiejętność, co było dla niego kolejnym ciosem. Oprócz tego rzucił się z zamiarem zaatakowania go, a tamten typek jeszcze śmiał zaatakować członka jego frakcji. Jako liderowi, mu się to bardzo nie spodobało i to było tak jakby dostał z liścia prosto w twarz. Z powodu swojego charakteru jak i arogancji, nie mógł puścić tego płazem,  i to był gwóźdź do stosunków między nimi. Był gotowy zerwać z nimi współpracę i stać się ich wrogiem, i oni sami to na siebie sprowadzili. Zamierzał z nimi normalnie współpracować i się nimi zaopiekować jako dobry bóg, tak jak to obiecał, a był tak traktowany. Nie mógł na to pozwolić. Jeśli tamten odmówi, to miał zamiar wziąć tamtego więźnia i poszukać Naraki, by to mu zaproponować współpracę, skoro Ci najwidoczniej jej nie chcieli. A jak Naraka, by się nie zgodził to również i go, by się pozbył. Tylko otrzymanie tej techniki sprawi, że się uspokoi. Tym bardziej, że nie robił tego tylko dla Siebie, ale i Swojej frakcji, a także jeśli tamten ulegnie to przeklęty automatycznie odzyska honor. Mimo wszystko dbał o Swoich.

Nagle usłyszał klaskanie. Spojrzał się w górę, a jego oczom okazała mu się dosyć znajoma mu, rozbawiona morda. Prawie mu żyłka wyskoczyła na twarzy. Ten gość pojawił się dopiero teraz, gdy było po wszystkim! Zapewne oglądał ich walkę i miał przy tym ubaw po pachy.
"-Drań."
Skwitował krótko w myślach, chociaż i tak lubił czterookiego nawet jak go irytował. Mówił coś o przedstawieniu, cyrku i małpach. Coś w tym jest, bo było tu parę saiyan, ale zapomniał o słoiku z ogórkami. Szybko jego twarz zmieniła wyraz, wyrażający niezadowolenie. Zaczął gadać coś o Saichoro i groził wszystkim. Nie miał pojęcia, czy też grozi nim. Wyjął miecz i był gotowy do walki. Dodał, że własnoręcznie ich ukarze. I patrzył się na każdego. Nihilius również popatrzył się na niego poważnym wzrokiem dającym mu do zrozumienia, że nie odpuści tej techniki, i zrobi wszystko, by ją mieć. Miał nadzieje, że chociaż oni nie staną się wrogami. Lubił tego gościa, ale teraz był straszliwie podirytowany tą całą sytuacja, i jak na razie miał poważne straty. Popatrzył się ponownie na zielonego gościa.
- Wciąż czekam na Twoją decyzję.
W jego oczach widać było, że nie odpuści i wszystko zależało od tego co odpowie ten kto ich zaatakował. Bóg potraktował to poważnie jako atak na nich i ujmę w swoim prestiżu, że jako lider nie dał rady nic z tym zrobić, więc chociaż był słaby to walczył o honor i szacunek Swojego podwładnego, co przeklęty zapewne mógł usłyszeć. Był całkowicie szczery i poważny. Nie było nawet pewne, czy nagle nie oszaleje i nie postawi wszystkiego na jedną kartę dając rozkaz do ataku, a wciąż miał Brollego po Swojej stronie. A nawet jeśli nie miał, to miał armię. A jeśli wszystko zawiedzie to się wycofa do Królestwa Makaioshinów. Czekał na decyzję zielone, i miał nadzieję, że to będzie pozytywny odzew. Zapamiętał jego ki, więc mu tak łatwo nie ucieknie. Był gotowy nawet się go pozbyć, a to oznaczało, że był gotów z nimi walczyć. Sami byli Sobie winni. Teraz pozostała im ostateczna szansa. Nie tracił ze Swojego wzroku tego całego nieznajomego mu Nameczanina.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lut 18, 2020 10:58 pm
Kenzuran starając się powstrzymać nowo przybyłego Nameczanina, niestety nie udało mu się go dogonić. Zapewne przez to, że był delikatnie zmęczony i musiał zużyć dużo pokładów swojej energii na walkę z Gibletem, na szczęście nie musiał używać swojej tajnej broni drugi raz, ponieważ zielonoskóry ogarnął wszystko za nich. Za chwilę towarzysz tego pierwszego Nameczanina, zaatakował tego mieszańca, który to wpadł do wody i zrobił głośne chlup, przynajmniej weźmie solidną kąpiel i może zmyje z kłaków te czerwone ślady, chyba że faktycznie będzie miał je tak na stałe. Złotowłosy nie miał zamiaru przejmować się brudną małpą i za chwilę doleciał do miejsca, gdzie znajdował się Nihilius i klęczał przy wielkim Nameku, przemawiając do tych innych zielonych osobników. Niebieskooki nie wiedział czy walka będzie dalej trwała czy nie, ale za chwilę można było usłyszeć nieprzyjemny śmiech gdzieś z góry. Wojownik spojrzał ku górze i zobaczył jakąś postać, którą widział pierwszy raz, posiadała coś takiego jak scouter, tylko utrzymywało się na obydwu jego uszach. No i oczywiście miał zawinięty kucyk ze swoich włosów, a jego ubiór był dosyć dziwny. Mężczyzna z utraconym ogonem nie wiedział kim jest nieznany mu jegomość, ale za bardzo mu się on nie podobał. Mówił do niech, żeby kończyli to przedstawienie, dlatego też delikatnie się wściekł.

Syn Kellana został ugodzony w jego dumę, gdyż znowu usłyszał obrazę, która brzmiała "małpa". Nie lubił tego przezwiska, już miał zamiar rzucić się na nowo przybyłą osobę, ale jeszcze chciał jej dać szansę odpokutowania. Za chwilę Młody Saiyanin usłyszał jeszcze kolejne słowa, które sugerowały, żeby wszyscy tutaj zgromadzeni mieli zaniechać dalszej walki, albo on wkroczy. Brat Klen nie miał zamiaru walczyć z kimś kto miał ostrze, ponieważ tak naprawdę chciał tylko powstrzymać Gibleta, a teraz jeszcze ten nieznajomy musiał przybyć i rozpętać niekontrolowany chaos. Kenzuran westchnął pod nosem i lądując obok Imperiusa, rzekł w jego stronę:
-Co to za gościu z kucykiem, mamy z nim walczyć? - zapytał i nadal przebywał na nowo poznanej formie, super saiyaninie drugiego poziomu. Nie wiedział czego może oczekiwać ze strony okularnika, a potem popatrzył na siebie i zapomniał, że praktycznie jest nago, miał niewielki materiał na swoich gatkach, zrobiły mu się krótkie spodenki. Starając się nie zagłębiać w takie głupoty, rzucił pytaniem w stronę bladej twarzy:
-Słuchaj, jeśli wszystko to się skończy, skoro jesteś tym shinjinem czy coś, potrafisz też tworzyć ubrania? Jeśli tak, to z chęcią bym chciał coś Saiyańskiego, jakaś zbroja i taka fajna płachta na wysokości pasa....tak. To będzie odpowiednia rzecz, która będzie upamiętniać mojego Ojca... - powiedział to, a potem napiął swoje mięśnie i przybrał pozycję defensywną, tak jakby albo Nameczanie chcieli dalej walczyć albo osobnik, który przedtem klaskał i chciał ich postraszyć.

OOC:
-80 KI
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lut 19, 2020 4:12 pm
Już widział jak jego przeciwnik robi kontrę na nim, lecz z opresji wybawił go Saxo. Dzięki niemu Sether nie odleciał gdzieś dalej, został pochwycony przez brata. Oczywiście, że czuł co było z Saichoro, jednakże... To nie wystarczyło. Plugawe łapy dotknęły jego Ojca, plugawe stopy deptały jego ziemie... Sether uwielbiał planetę Namek, bardzo go irytowała obecność tylu obcych osób. Popatrzył na znikającego pod wodą Shadea. Zastanawiał się, czemu Saxo się go nie pozbył, byłby jeden z głowy...
- Nie jesteś chyba wystarczająco silny na nich wszystkich. - Rzekł ze smutkiem, równie cicho co On do niego. Przecież czuł mniej więcej moce ich wszystkich... Tu nawet nie chodziło o to kto posiada więcej mocy, ale przeciwników było więcej.
- Priorytetem jest Saichoro, nie dbaj o mnie Saxo.
Nagle rozległ się dźwięk uderzany dłoni o siebie. To był Fu! Lecz szybko okazało się, że... był zły. Bardzo groźnie obarczył wszystkich spojrzeniem. Po czyjej stronie był? Słowa Nihiliusa w ogóle zostały olane przez Sethera. Dla niego, demon był kłamcą knującym przeciwko wszystkim. Dbał tylko o swoje interesy. A jeszcze był czelny żądać zadość uczynienia. Że też takie gnidy się rodzą...
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lut 19, 2020 5:15 pm
Mogę z całą powiedzieć, że Dzisiejszego dnia Setherowi uratowała życie zarówno pośpieszna pomoc innego przedstawiciela tej samej rasy, a także łaskawość Niebios, w bardziej lub mniej dosłownym znaczeniu, to nic ważnego. W każdym razie Shade przesiedział prawie całą trwającą rozmowę w wodzie, w której wylądował[skoro Harriś napisał, że Nie słyszałem klaskania, to załóżmy, że Shade jest nieświadomy wszystkiego co się teraz powiedziało] Po chwili Przeklęty Sayanin w pięknym stylu, z telemarkiem wylądował z powrotem na twardym podłożu, zupełnie nieświadomy tego o czym prze chwilą ze sobą gadaną, tak więc pomińmy ten fragment. Co ciekawe, doliczył się jednej dodatkowej osoby, którą był nie kto inny jak Fuu!. Z tego co widział, wyglądał na dość poważnego i trzymał miecz w łapkach, ukazując trochę jego ostrza, ale on się tym nie przejął. Odezwał się głośno, jakby nie dbając o wszystko inne. -Fuuuuuu! Druhu, gdzie byłeś jak cię nie było? Przywiozłeś mi jakieś pamiątki?-
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Czw Lut 20, 2020 10:25 pm
MG

Kenzuran wylądował obok Nihiliusa. Sether trzymał się przy Saxo, obaj wisieli w powietrzu. Shade wyłonił się z wody i wylądował na ziemi.
- Nie martw się, bracie. Słońce jeszcze dla nas wzejdzie. - wyszeptał Saxo, pięść kładąc na klacie Sethera.

- Nie teraz, Shade. - Fu wyglądał na poważnego. Bardzo, wręcz śmiertelnie, poważnego. Do tej pory trzymał miecz wyciągnięty tylko do połowy, ale widząc, jak wszyscy się uspokajając, schował go do końca. Podleciał powoli w stronę dwójki Nameczan i zatrzymał się od nich w odległości dziesięciu metrów, by przypadkiem nie stanąć zbyt blisko. 
- Nie pozwolę, by coś stało się Najstarszemu. - powiedział do Sethera, a zaraz skierował swoje spojrzenie na Nihiliusa i stojącego obok niego Kenzurana.
- Nie pozwolę również, by był traktowany jako towar. On umiera, należy mu się spokój. Nikt z was nie jest w stanie mu pomóc. Czas ucieka. - zleciał niżej, lądując tuż obok Najstarszego, który leżal na niebieskiej trawie. Fu położył dłoń na jego czole, sprawdzając tym samym temperaturę. Nie odezwał się słowem, ale upewnienie się wcale nie poprawiło jego humoru.
- Zabieram go do wioski Nameczan, jeśli któryś z was mi się przeciwstawi, to... - chwycił za miecz i ponownie wysunął kawałek, pokazując jego błyszczące ostrze.
W tym samym czasie, Saichoro złapał Fu za ramię, ponieważ to on był najbliżej niego. Otworzył usta i, co prawda z bólem, ale odezwał się.
- Moje... dzieci... - powiedział, a Fu spojrzał na Sether i Saxo i pomachał do nich ręką, by ci zeszli na dół. Oczywiście, mieli się zachować odpowiednio, bo jakakolwiek szarża w pobliżu Najstarszego mogła skrócić jego żywot.
Zachowanie Fu było dziwne i nigdy wcześniej nie spotkane. Jego plany musiały zakładać, że przywódca Nameczan będzie żywy. Pytanie tylko, czy miał umowę z nim, czy po prostu pragnął Smoczych Kul? Może to było jeszcze coś innego? Możliwości było wiele, każda mogła być tą prawdziwą.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Lut 21, 2020 2:39 pm
Krwistooki zupełnie olał Fu, nie był w nastroju do żartów i gadania z nim. Jeszce był bardziej wkurzony, bo został olany, ale nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Nie zamierzał z okularnikiem dyskutować, bo mu również zależało na życiu najstarszego. Coraz bardziej się irytował i gdyby nie ten pedofil, to zapewne, byłby gotowy wezwać resztę Swojej armii. Widział ruszające się usta nieznanego nameczanina, ale go nie słyszał. Szkoda.
Gdy odezwał się Kenzuran i zapytał, czy z tym gościem z kucykiem, też mają walczyć to zaprzeczył kiwając głową, wysłuchał też jego słów. Słysząc jego pytanie czy zrobi mu jego ubiór, gdy to wszystko się skończy, to nawet długo się nie zastanawiał i kiwnął głową, że to zrobi. Wystawił nawet kciuka do góry, że się zgadza. Jego kompan wynalazca, wyglądał na poważnego, i nie było mu śpieszno do żartów. Powiedział, że nie pozwoli, by coś mu się stało. No to idiota, się spóźnił, bo prawie zginął. Całe szczęście ustabilizował jego stan. Gdy tylko się odezwał do niego mówiąc, że nie pozwoli też, by był traktowany jak towar, umiera i należy mu się spokój, oraz to, że nikt nie jest wstanie mu pomóc i czas ucieka, to był już zirytowany. Powiedział też, że zabiera go do wioski Nameczan i jeśli ktoś z Was się mu przeciwstawi to wiadomo co, ale nie dokończył. Popatrzył się na niego poważnym wzrokiem, jak nigdy wcześniej.
- Nie. Traktuje. Go. Jak. Towar.
Wycedził przez zęby, i całkowicie go olał. Słyszał jeszcze słowa Najwyższego. Stanął przed nieznajomym nameczaninem, ale i tak był gotowy użyć zarówno tarczy jak i kai kai do wycofania się.
- Nie odpowiedziałeś mi. Myślisz, że żartuje?
Jego głos się zmienił na bardziej mroźny. Nie zamierzał odpuścić. To była ostatnia szansa, jeśli ten się nie zgodzi, to idzie knuć z Naraką. Nie tylko uważał na nameczanina, ale też na okularnika. Lepiej, by doradził tamtemu, by zgodził się na to co mówił Imperius.
- Zaatakowałeś mojego podwładnego i jeszcze śmiesz mnie olewać?
Mówił zimnym i poważnym głosem nie tracąc ogórka z oczu, sprawę Fu olał, bo jak chciał zabrać Saichoro, to miał to gdzieś.
- Jeśli dalej chcecie współpracować to wiesz co powinieneś uczynić. Naucz Mnie telekinezy. Dzięki niej będę w stanie znacznie lepiej pomóc Swoim.
Powiedział do niego i czekał na odpowiedź. Jeśli będzie negatywna to trudno. Koniec umowy. Nie zamierzał dać Sobą tak bardzo pomiatać, a irytowało go to, że jego podwładny również był potraktowany jak śmieć, a skoro jest przywódcą to na to nie pozwoli. Czy to jest ego, czy troska, czy coś jeszcze innego, to inna sprawa. Liczył się fakt. Zapewne Ci co go znali dłużej, mogli go nawet teraz nie rozpoznawać. W końcu mało kiedy, był aż tak zły i poważny, chociaż aktualnie jego złość nie była wulkanem, a bardziej przypominała lodowatą pustkę kosmiczną. Czekał na odpowiedź.
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Lut 21, 2020 3:43 pm
Shade, gdy Fuu poprosił go stanowczo o zaprzestanie żartów, opanował się i z rękoma w kieszeniach obserwował przebieg sytuacji. Zdrowo rozśmieszył go przed chwilą lider ich organizacji czyli sam Nihilius, który obruszył się atakiem na swojego pomagiera[czyt jego/mnie] i żądał rekompensaty... W postaci nauczenia go Telekinezy. Nie wiedzieć czemu, przypomniała mu się historia z paru książek fantasy, gdzie jak się skrzywdziło lub zabiło czyjegoś niewolnika, to jedyna kara jaka cię czekała to grzywna lądująca u osoby której pazia tak źle potraktowano. Opinia o Bożku wyglądającym jak demon wzrosła, ale sposób w jaki uformował swoją wypowiedź nieco mu nie przypasował, za to minusowe punkty, ale i tak wychodził na plus. W międzyczasie podszedł do Fuu i najstarszejgo z rękoma w górze mówiąc -Biała flaga- Po czym stanął obok nich i spokojnym, poważnym tonem głosu zapytał -Jak myślisz, ile czasu mu zostało? Jesteśmy w stanie mu pomóc?-

Occ: Sory za wcinkę, ale wyjeżdżam poza dom, więc wiecie, nie chciałem wstrzymywać
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Lut 21, 2020 4:06 pm
Nie bardzo rozumiał słowa Saxo, jednakże... uśmiechnął się i nieco uspokoił. Jego słowa były... niezrozumiałe, jednak bardzo dziwnie krzepiące i motywujące. Sether jednak nie odpowiedział, natomiast zerknął na wyłaniającego się Shadea, który posiadał dużo większą moc od Sethera... jednak to nie było w tamtej chwili ważne. Fu niestety nie przywitał w żaden sposób Sethera, chociaż wydawało się, że może faktycznie dogadują się jakoś. Gdy tylko wygłosił swoją obietnicę, Sether kiwnął tylko głową, nie chciał się odzywać. Miał podziękować? Atmosfera była zbyt poważna. Czuł też niemoc. Nie lubił gróźb i szantażu, a takich używał właśnie Fu, więc... był trochę zły, ale była to złość drugoplanowa, gdzieś daleko. Gdy dostali sygnał, od razu zlecieli na dół, a przynajmniej Sether. Wyłączył w pewien sposób technikę ki i opadł siłą grawitacji tuż obok Guru, lekko hamując ki na końcu. Sether starał się być jak najbliżej swojego Ojca, złapał go więc za ramię. Oczekiwał tego co się wydarzy, co powie. Prawdopodobnie właśnie, "na rękach" tych dwóch nameczan umiera On... Działanie Nihiliusa olał kompletnie, miał nadzieję, że również Saxo będzie na tyle inteligentny, by zrobić to samo... Dla pewności zerknął w górę (jeżeli Saxo chociaż na chwilę się zatrzymał).
- Bracie, nie trać czasu na tego Demona. Dba tylko o siebie. Niech robi co chce.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Lut 21, 2020 4:56 pm
Kenzuran stojąc przy Nihiliusie, zauważył tylko znak porozumiewawczy, że ma już z nikim nie walczyć i nie ciągnąć tego dłużej. Za chwilę na drugie Pytanie Saiyanina, blady bożek odpowiedział akceptacyjne, czyli będzie szansa na otrzymanie jakiegoś wreszcie normalnego stroju, który będzie wspominał mu o jego zniszczonej planecie, Vegecie. Delikatnie się ucieszył na fakt, że nie będzie musiał nosić tych obdartych ubrań z błękitnej planety, ale nie wiedząc czemu, nie przeszkadzały mu one. Tak naprawdę to zostały na nim dawno zniszczone długie spodnie, które teraz wyglądały jak krótkie spodenki, ale nie miał zamiaru się tym przejmować na tą chwilę. Widać było, że ten dziwny ziomek z kucykiem, który posiadał okulary ala "scouter" chciał coś od tych zielonych osobników. Złotowłosy wypuszczając powietrze, wrócił do swojego stanu Super Saiyanina, ponieważ nie był już tak mocno pobudzony jak przedtem, gdy walczył z Gibletem. Wracając do swojej pierwszej formy, zauważył że Nameczanie pokierowali się obok tego kucyk-owego jegomościa, który wyglądał naprawdę podejrzanie i coś mu się tutaj nie podobało, nie zamierzał jednak na tą chwilę się wtrącać.

Niebieskooki poszedł za przykładem rogacza i stojąc obok niego, znajdował się właśnie obok tych dwóch Nameczanów, którzy w sumie stali przy najstarszym oraz przy tym gościu, który pojawił się znikąd. Wojownik założył ramiona na swoją klatkę piersiową i zapytał ciekawską sugestią Imperiusa:
-No dobra, skoro sprawa z tym całym Gibletem jest ogarnięta, musimy wracać na Ziemie, ta planeta może cierpieć przez tego cholernego perfekcyjnego androida, nie możemy na to pozwolić! - zacisnął pięści, ponieważ przez to że utracił swój dom, nie wiedział gdzie mógłby się udać i zamieszkać na stałe. Młody Saiyanin najwyraźniej szukał nowego miejsca zamieszkania, owszem mógłby jakoś spróbować znaleźć Gutsa i poprosić go o kapsułę, tylko nie wiedział czy ten się opanuje na widok jego osoby. Syn Kellana miał szczere intencje i chciał dobrze dla swojego rodaka, chciał się wyzbyć gluta o którym się dowiedział od wcześniej poznanego Gibleta, który podawał się za Shallota. Musiał pozbyć się jakoś Tsufula raz na zawsze z ciała swojego pobratymca, tylko nie wiedział czy istnieje jakikolwiek sposób na pokonanie go. Będzie musiał poszukiwać odpowiedzi i ma nadzieję, że ją znajdzie.

OOC:
Wychodzę z SSJ2.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lut 22, 2020 8:31 pm
MG

Sether i Saxo podlecieli do Nihiliusa. Wtedy ten warknął na Saxo, że jego słowa zostały olane. Nameczanin, trochę skonsternowany, wskazał na siebie palcem i odpowiedział, zerkając kątem oka na Sethera.
- Myślałem, że to do ciebie... - powiedział, ale jego brat od razu wycedził, by nie ufać Nihiliusowi. Saxo skinął głową do Sethera i wystawił otwartą dłoń celem przekazania niewerbalnej wiadomości.
- W tej chwili najważniejszy jest Saichoro. Wszystko inne, telekineza, niesnaski, schodzą na drugi plan. - odpowiedział, a jego słowa były dość wymijające.
Kenzuran dezaktywował swoją transformację i zaczął o czymś mówić. Fu i Saxo nie słuchali go, ponieważ raz, nie znali go, a dwa, mieli na głowie znacznie ważniejsze sprawy.
Fu spojrzał na Shade'a. Cały czas zachowywał się tak, jakby to była sprawa życia i śmierci. Poniekąd była, ale nie jego życia i śmierci. Westchnął ciężko, patrząc najpierw na leżącego Saichoro, którego za ramię trzymał Sether. 
- Jedyne, co możemy zrobić, to zapewnić mu spokój. To starość. Na to nie można poradzić nic. - prawda była okrutna, ale lepiej usłyszeć najgorszą prawdę, niż cieszyć się najsłodszym kłamstwem.
Czując dotyk na swoim ciele, Guru otworzył oczy. Ujrzał Sethera, ale jakby przez mgłę. Westchnął cicho, czując ulgę, że nic mu się nie stało.
- Nie walczcie... między... sobą... nie dajcie... Narace przewagi... zbierzcie... - urwał, a każde wypowiedziane słowo sprawiało mu trudność. Stracił przytomność, ale żył.
Nie tracąc więcej czasu, który w tej chwili był tak cenny, jak nigdy wcześniej, Fu pstryknął palcami i otworzył portal. Po drugiej stronie widać był nameczańskie domostwa, a nawet samych Nameczan, którzy przyglądali się dziwnemu okręgowi z ciekawością.
Fu wskazał na Sethera i sam przykucnął przy Najstarszym. Chciał, żeby mu pomógł, bo, nie oszukujmy sie, Saichoro to kawał chłopa.
Z pomocą Sethera, lub bez niej, Fu przeszedł na drugą stronę, zostawiając Najstarszego w dobrych rękach. Wróciwszy, spojrzał na wszystkich zebranych i tylko pokręcił głową na boki, bez aprobaty. Nie odezwał się słowem.
_____
Saichoro z/t -> Wioska 
Sether z/t?
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lut 22, 2020 8:51 pm
Sether zrobił zaskoczoną minę, gdy Saxo powiedział, że to do niego, ale nic... Kontynuował to co chciał zrobić.
Gdy tylko Saichoro otworzył oczy, Sether skupił się jak mógł, przybliżył się nawet. Koncentrował się tylko na wypowiedzianych słowach, które bardzo ciężko było zrozumieć. Jednak nie do końca rozumiał ich sens... To co powiedział było niedokończone. Saichoro urwał w najważniejszym momencie. Kiwnął głową na Fuu i razem przenieśli Saichoro do wioski, tylko nie do końca rozumiał po co to robić. Nameczańscy bracia patrzyli na niego dziwnie, bo nie rozumieli czym jest ten portal, kim jest Fuu... Był fioletowy, a więc zupełnie inny od nich. Gdy go położyli a Fu wrócił przez portal, Sether stanął obok niego i patrzył na Saichoro za portalem.
- Nie dajcie Narace przewagi, zbierzcie... Co? Pozostałych Nameczan? Mamy walczyć z Naraką? - Zapytał wypowiadając swoje słowa dość głośno, by ktoś znajdujący się w pobliżu 10 metrów dał radę to usłyszeć. Głównie pytał Fu.
- Nihiliusie, tej umiejętności magów nie sposób tak łatwo się nauczyć. Wątpię by Saxo znalazł w obecnej sytuacji czas, na czyn tak błahy. Zresztą... Czy Fu też nie powinien tego umieć? - spojrzał na niego obojętnie, a potem na Fu z uśmiechem mówiącym (wkopałem cię). Ale miał też pytanie.
- Co dalej? Jaki masz plan co do Guru?
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lut 22, 2020 9:45 pm
Imperius był wkurzony, ale trochę mu już przeszło i znowu się ogarnął. Nie cierpiał jak się go tak traktuje, więc nic dziwnego, że tak zareagował. Nawet przeklęty ogarnął Swoje żarty co się rzadko zdarza. On osobiście miał całkowicie wywalone w okularnika, który zjawił się po zakończeniu walki. Widział, że ten zbliżył się do młodocianego pedofila mówiąc, biała flaga. Oznaczało to, że nie ma zamiaru walczyć  i zapytał o Saichoro, go to również ciekawiło, ale i tak spodziewał się, że prędzej czy później zginie. Ledwo się trzymał. Bardziej go ciekawiło to, kto zostanie nowym Guru, jak będzie się z nim współpracowało i czy w ogóle da się z nim działać. Mimo to nawet było mu szkoda Najwyższego. Dobrze się z nim współpracowało nawet jak ten mu nie ufał. Sether razem z tamtym wylądował obok przywódcy i dotknął jego ramienia. Następnie odezwał się do Imperiusa. Gdy za to usłyszał słowa zielonego zdrajcy nazywający go demonem i mówiący, że dba tylko o Siebie to spojrzał się na niego jak na idiotę i powiedział.
- Myślałem, że Nameczanie nie oceniają książki po okładce.
Wzruszył ramionami i go olał. Następnie to Kenzuran stanął obok niego i powiedział, że skoro cała sprawa z Gibletem jest ogarnięta to muszą wracać na Ziemie. Bo ta planeta może cierpieć przez tego całego perfekcyjnego androida i nie mogą na to pozwolić. Od razu go to rozbawiło i powstrzymał się przed zaśmianie się z tego dobrego żartu. A co go to obchodziło? To była jego planeta? Nie. Miał tam Swoją bazę co prawda i paru żołnierzy, więc ich ochroni, w końcu jest ich liderem i nie może stracić Swoich sługusów, przez jakąś podrzędną puszkę. Ale reszta go nie obchodziła chyba, że będą mu posłuszni na co się nie zapowiadało. Na razie będzie spokojnie Sobie pozyskiwał nowych podwładnych. Z resztą to będzie idealna okazja. W końcu miał dane na temat Gero i jego ukrytych laboratoriów. Jak tylko się dowie, że tego androida nie ma w bazie to czym prędzej pójdzie przeszukać wszystkie kryjówki doktorka. Ziemia miała własnych obrońców. Dadzą Sobie radę, a on woli się nie ujawniać niepotrzebnie. Mimo to spojrzał się na Kenzurana.
- W takim razie przygotuje Cie do wyprawy, i powiesz, że bronisz Ziemie w moim imieniu. Czemu? Bo czemu nie. Też mam Swoich ziemskich podwładnych, a współpraca może wyjść nam na zdrowie prawda?
Dodał z lekkim uśmieszkiem.

Zanim mógł powiedzieć coś więcej, to wreszcie odpowiedział mu nieznany mu jeszcze z imienia korniszon. To co powiedział było tak głupie, że czuł się jakby rozmawiał z jakimś upośledzonym typem. Z tego wszystkiego tylko westchnął. Wiedział, że to wymijająca odpowiedź.
- Na ten czas. Spodziewałem się więcej po tych dobrych Nameczanach. Jednak się myliłem. Nie różnicie się niczym od tych, których zwiecie intruzjami.
Odpowiedział zgodnie z prawdą i olał go. To nie był koniec i wciąż chciał poznać tę technikę. Jak będzie trzeba to dołączy do Naraki, bo czuł, że jest źle traktowany przez tych Nameczan. Z nieukrywaną wrogością, a był ich sprzymierzeńcem. Sami pchali go do ich przeciwnika. Ich sprawa. Gdy usłyszał słowa Fu, to wcale nie był zaskoczony. Ale nie zgadzał się z nim, że nie można nic na to poradzić.
- A smocze kule?
Zapytał ze dziwieniem, że o tym nie pomyśleli. Nie wierzył, że nie mogą zapewnić mu wiecznej młodości, albo go odmłodzić. Po prostu wydawało mu się to niemożliwe. Słysząc słowa Guru, lekko się uśmiechnął. Chciał mu odpowiedzieć, że jego podwładni pchają go w ręce ich przeciwnika, ale postanowił, że się nie odezwie. Naraka i tak nie miał żadnej przewagi. Prędzej czy później go pokona i zrekrutuje. Co prawda nie dokończył zdania, ale spodziewał się o co może chodzić. Słysząc pytanie Sethera puszczone w eter to nawet nie wiedział czy na to odpowiedzieć, bo pewnie było do okularnika, ale uznał, że nie ma sensu być teraz wrednym. Co prawda nie zapomni mu tego ataku i zdrady, ale to swoją drogą.
- Może chodzi o zebranie smoczych kul. Przed Naraką. Ostatecznie, chodzi o armię, ale aktualnie nie wiemy gdzie On jest.
Powiedział zgodnie z prawdą. Mimo wszystko wciąż, był ich sojusznikiem i na razie postanowił tego przymierza nie łamać chociaż te ogórki go powoli irytowały i sobie zapamięta to, jak został źle potraktowany. Teraz nie będzie taki dobry. Gdy usłyszał kolejne słowa od Niego to nie wiedział co ma z nim zrobić. Ale przynajmniej poznał imię tamtego typka. Saxo. Mimo to, jak to On postanowił odpowiedzieć.
- Ale znalazł czas, by zaatakować mojego podwładnego. Jak najbardziej mam prawo, być wkurzony na Was, że nas zaatakowaliście. Swoich sojuszników. Chyba, że za takich nas nie uważacie.
Powiedział lekko podirytowany tym, że nie widzieli w Sobie nawet krzty winy. Czy każdy Nameczanin to hipokryta jak ta dwójka? Tak naprawdę wiedział, że nie, ale Sether i Saxo dają zły przykład. Dobrze, że nie każdy zielony taki jest. A co do reszty słów.
- Tu nie chodzi o to czy zna, czy nie zna. Chodzi o to, że nas zaatakowaliście bez powodu, i głównie oberwał mój podwładny, a teraz udajecie, że nic się nie stało i nie widzicie w Sobie winy. Dodajmy do tego to, że chciałeś zaatakować mnie bez żadnego powodu.
Ostatnie słowa wycedził przez zęby. Telekinezę z czasem nauczy się sam. Po prostu teraz wie, że nie może ufać ogórkom i na nich polegać. Sądził, że przez nich ich przymierze padnie. Szkoda. Chociaż się starał współpracować to jednak się nie da. Ich strata. Kiedyś pożałują, że tak go potraktowali. Są gorsi od saiyan. A co do jego pytania na temat Saichoro to olał go, bo pytał okularnika.

Po pewnym czasie odszedł od nich. Ale nie za daleko. Zanim nie przejdą przez portal to wolał ich obserwować. Bo może znowu będą coś od niego chcieć. Był niedaleko tamtej dwójki i popatrzył się na Kenzurana.
- Podaj mi szczegóły ubioru.
Zapytał a następnie, swoją magiczną mocą wykreował mu taki ubiór co chciał. Zbroja, płachta te sprawy.Przy okazji dał znaczek, który miał oznaczać "Nihil". Czemu? Bo był twórcą, a na dodatek mimo wszystko dobrze mu się współpracowało. Jak wcześniej nie wierzył, że jest bogiem, tak teraz miał dowód. Postanowił jeszcze się odezwać odnośnie danej rzeczy.
- Nie kłamałem odnośnie Guru i uwolnienia potencjału. Po prostu nie spodziewałem się, że tak jest z nim źle. Sądzę, że nowy najwyższy, będzie miał więcej werwy, albo jak im w czymś pomożesz to może nawet ten Ci go uwolni. W końcu czemu mieliby to zrobić za darmo.
Powiedział zgodnie z prawdą. Nie chciał wyjść na kłamce, gdy nie kłamał. Następnie utworzył czarny portal prowadzący prosto do gór na planecie Ziemia. Przy okazji utworzył mu scouter drugiej generacji i mu go przekazał.
- Jak będziesz chciał się ze mną skontaktować to użyj tego. Mam parę spraw do załatwienia tutaj, a potem udam się na ziemię, gdzie również mam masę spraw. Potrzebujesz czegoś jeszcze? Broni?
Następnie zrobił to co jeszcze potrzebował i było to w zasięgu jego mocy. Gdyby nie miał nic do dodania to pożegnał się i pomachał mu ręką. Portal miał się zamknąć, gdy tamten przez niego przejdzie. Następnie odezwał się do przeklętego.
- Jeśli chcesz to możesz wyruszyć na Ziemie. Sądzę, ze jest ciekawsza od tej planety. Jeśli będzie coś nie tak to cie powiadomię. Bądź w kontakcie.
Planował też zrobić i dla niego ubiór, ale sądził, że to jeszcze nie czas na to.
- Gratuluje osiągnięcia nowej formy. Ja tymczasem idę trenować. Jak również chcesz jakiś ubiór, to możesz poczekać, aż skończę trening.
Położył mu rękę na ramieniu podczas gratulacji, następnie również zaczął odchodzić i pomachał ręką. Zanim odszedł to jeszcze, był niedaleko zdrajcy jak i okularnika. Opuścił ich dopiero wtedy, gdy przeszli przez portal i się niczego nowego nie dowiedział. Nie zamierzał tracić czasu.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Lut 22, 2020 11:46 pm
Kenzuran ze skrzyżowanymi ramionami na torsie, wreszcie otrzymał swoją odpowiedź ze strony rogacza. Oczywiście Złotowłosy wiedział czego sam pragnie, dlatego też porządnie odchrząknął i odezwał się w jego stronę następującymi słowami:
-Chciałbym zbroje jak nosili Saiyanie, tylko z jednym naramiennikiem oraz specjalną płachtą, która jest przymocowana od tylnej części pasa. No i oczywiście ten twój cały znak na torsie, chociaż preferowałbym symbol Królewski rodu Saiyan... - ostatnie słowa powiedział trochę ciszej, tak aby Imperius nie usłyszał. Oczywiście wreszcie nie otrzymał tego całego uwolnienia potencjału, ale jednak blada twarz uratowała mu życie, musiał mu się jakoś odpłacić. Niebieskooki zastanawiał się, czy sama pomoc przy walce z Gibletem nie była wyrównaniem rachunków z tym Shinjinem i czy tak naprawdę musiał mu jeszcze służyć. Za chwilę jednak Mężczyzna z utraconym ogonkiem usłyszał kolejne słowa ze strony bożka, który wytłumaczył mu że po prostu z tutejszym dużym Guru, było tak naprawdę źle i ma dobre nadzieję, że jak nowy wszechmogący zacznie tutaj istnieć, to będzie miał lepszą werwę.

Syn Kellana tylko prychnął i stojąc plecami do Imperiusa, odpowiedział mu:
-Powiedzmy, że masz rację...Miałem stać się silniejszy i gdyby nie Giblet, może by się udało...nie ważne. I tak osiągnąłem dużo jak na tą chwilę, ale wydaje mi się, że Giblet mógł coś ukrywać, był silniejszy ode mnie...będę musiał odkryć co to było... - powiedział i tak naprawdę znów ostatnie słowa bardziej były skierowane bardziej do siebie niż do Nihiliusa. Za chwilę przy jego nowym pasie, pojawił się jakiś inny model scoutera, dlatego też Brat Klen chwycił za stary detektor i zgniótł go w dłoniach, jakby już dla niego nie był taki ważny. Ma nadzieję, że przez tą sytuację, Imperius nie będzie miał mu za złe, że zniszczył nadajnik przez niego wykonany, poza tym to i tak był starszy model. Kenzuran widząc jak przed jego osobą pojawił się portal, wiedział że może wreszcie wrócić na ziemie i dzięki scouterowi, będzie mógł odnaleźć duże energię Ki. Za chwilę bożek wytłumaczył mu co i jak i zapytał czy potrzebuje jakiejś broni? Złotowłosy pokręcił negatywnie głową i odpowiedział mu następująco:
-A wyglądam na kogoś kto by potrzebował broni? Moje pięści mówią same za siebie, nic więcej mi do obrony nie potrzebne. Teraz gdy osiągnął ten poziom co Saiyanin z "M" na czole oraz Guts, wiem że perfekcyjny android ugnie się pod moją energię, przeczuwam to! - zacisnął obydwie pięści, a potem poprawiając sobie detektor na swoim pasie, nie miał zamiaru już nic mówić i po prostu przeszedł przez portal, miał nadzieję że uda mu się znaleźć Ranczaku i wszystko wyjaśnić oraz przypomnieć o zagrożeniu.

z/t - Góry?
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 23, 2020 1:26 pm
Zanim odszedł trenować to oczywiście poczekał, aż zarówno Kenzuran jak i Shade powiedzą swoje, tak samo poczekał, aż okularnik, Saxo i zdrajca, przejdą na druga stronę. Mimo wszystko był podirytowany i mu wcale, a wcale to wszystko się nie podobało, ale co można zrobić. Musi się zastanowić czy współpraca z Naraką, nie będzie lepsza i bardziej owocna. Najwidoczniej nie wierzyli, że Imperius jest do tego zdolny i dlatego tak źle go traktowali. Gdy usłyszał słowa Kenzurana to zrobił mu taki ubiór jaki chciał dodając też swój znak na torsie, skoro tak chciał. Coś słyszał o królewskim symbolu, ale uznał, że może sobie tym zaszkodzić. W końcu prędzej czy później zapewne planeta zostanie odtworzona. To nie było nic trudnego o ile miało się dostęp do smoczych kul. A skoro o nich mowa, to będzie trzeba zdobyć nameczańskie dla Siebie. W końcu miał dwa życzenia, które były mu potrzebne. Normalnie odstąpiłby jakiś Setherowi, ale z powodu tego, że zdradził to na pewno nie zamierzał się z nim dzielić. Zastanawiał się też odnośnie Shade'a. W końcu miał na Sobie klątwę, ale uznał, ze to nie ma sensu. Woda jest u Daimao, a przynajmniej tak mówił biały kot. Więc nie powinno to stanowić żadnego problemu. A jeśli nie będzie chciał dać po dobroci to ma inne sposoby, by dostać to co chce. Także zamierzał mu pomóc w miarę możliwości. Już nawet wiedział o co poprosi. Więcej niż dwa życzenia nie chce. Jedno chciał okularnik. Cholera wie czemu. Odnowa Sadali. Nie wiedział co ten kmini. Cumber miał podobno robić za ochroniarza, a oddał go glutowi, idiota. Ale co zrobić, tak to już bywa. Stworzył mu ubiór i tyle. Gdy usłyszał jego prychnięcie i dalsze słowa to chciał już coś powiedzieć, że dzięki Gibletowi stał się silniejszym. Osiągnął kolejną formę super saiyana. To już było coś prawda? Oczywiście uważał, że nie są Sobie nic winni. Dlatego powiedział, że na współpracy mogą obydwaj zyskać. Jak postanowi to nie ma pojęcia, ale lepiej niech będą w kontakcie. A co do bliźniaka Shallota, to pewnie coś ukrywał. Ciekawe, czy znów się pojawi. Powątpiewał. Wiedział, że chce walczyć z silnymi przeciwnikami, a Imperius niestety nie miał saiyańskich form. Takie życie. Chociaż kto wie. Może nagle zmienić zdanie. Dlatego chciał znać telekineze, by w razie potrzeby go wywalić do portalu. Zastanawiał się też czy Maou się już przebudził, pewnie nawet nie wie gdzie jest. Mimo to na razie dał mu spać. Generał o nim wiedział, więc nie powinno mu nic grozić. Był w bezpiecznym miejscu. Zasłużył za tą pomoc. Chociaż się starał. Gdy przekazał scouter małpiastemu, a tamten stary zgniótł, to aż się palnął dłonią w głowę. Głupota i egoizm tego szympansa nie znała granic. Zastanawiał się na cholerę to zrobił. Czy nie miał mózgu? Przecież jak straci jeden scouter, to w zapasie miał drugi, a jak nie chciał to mógł go oddać to Nihilius dałby go komuś innemu. Czasem potrafił myśleć, ale w takich sytuacjach, to aż się dziwił jak on tak długo przeżył.
"- Głupi to ma zawsze szczęście."
Krótko skwitował fenomen tego typa, i machnął na to ręką. Potem go powstrzyma przed zniszczeniem tego modelu. Wciąż nie wiedział, gdzie znajdywali się jego podwładni. Wysłał grupę poszukiwawczą, ale na razie cisza. Strasznie go to irytowało. Potem usłyszał pytanie czy wygląda na kogoś kto potrzebuje broni, i że pięści są silniejsze, tym bardziej, że osiągnął poziom jakiegoś tam saiyan z M na czole i Gutsa. Zaczął się zastanawiać. Czy ten typ z M na czole to nie był przypadkiem Antical? Coś mu tak świtało. Prawie się zaśmiał, słysząc to, że perfekcyjny android się ugnie pod jego energią. Gość nawet nie pokonał Gibleta. A to kawalarz z niego. Gdy przeszedł przez portal, to najpierw poczekał na to co powie przeklęty i jeśli ten chciał przekroczyć to mu go zostawił i dopiero potem zamknął, a jak nie to zamknął od razu, by nie marnować mocy magicznej. Następnie uznał, że to doskonały czas na trening.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 23, 2020 2:45 pm


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Czw Lut 27, 2020 6:38 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 23, 2020 4:24 pm
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 23, 2020 5:59 pm
Nihilius musiał się zdrowo zdziwić, ponieważ po odwróceniu się w  stronę Shade, tego tam już nie było! Przeklęty w chwili gdy usłyszał wypowiedź Fuu dotyczącą starości Saichoro i widząc na własne oczy, że ten jeszcze dycha, po prostu odszedł jakąś tam odległość od reszty, nie wiadomo konkretnie ile, ale wiadomo, że daleko, gdyż znikł wszystkim z pola widzenia. Wiedział doskonale, że pomimo nowej formy, dalej dość mocno odstawał od wielu innych wojowników i musiał się postarać, aby zmniejszyć różnicę tak bardzo, jak tylko może, przeznaczając na trening każdą wolną minutę czasu. Musiał też obmyślić sposoby na odwrócenie szans w walce z silniejszym lub powiększenie szans w walce z kimś równym sobie. Pierwsza myśl dotyczyła jego pierwszego stadium Super Sayanina. Choć jego wspomnienia, jak zwykle, nie mówiły nic konkretnego, był w stanie zczaić, że istniała jakaś forma, która nie wykorzystywała jego energii aby ją utrzymać. Musiał ją opanować, inaczej w jakiejś ciężkiej walce, jak jego zapasy energii skurczą się do krytycznej ilości, obudzi się z ręką w nocniku, ponieważ wróci do podstawowej formy, w której na tem moment był słaby jak karaluch. A przynajmniej tak mu się wydawało, Idąc przez siebie, próbował wymyślić dobry sposób na chwycenie w ręce tego, co było mu potrzebne. Osiadł blisko jakiejś rzeczki, na dużym kamulcu leżącym w środku i przeszedł w stan lotosu, innymi słowy medytacja. Super Sayanin dwa zgasł jak świeca i zamienił się w Super Sayanina jeden, następnie wyobraził sobie w głowie obraz... Znalazł się w dużym, przestronnym kanale, z niewiarygodnie wielką rurą prowadzącą w siną dal jego świadomości łączącej ducha i ciało. Co jakiś czas z ''rurki'' wystawała zakrętka przypominającą kierownicę samochodu, którą musiał zamknąć, aby wyregulować energię w jego ciele i przystosować ciało do tej formy. Ruszył przed siebie stylem mędrca, tzn ręce złożył razem za plecami i szedł powolnym, kontemplacyjnym krokiem, wykorzystując dodatkowy czas na przemyślenia.

- Więc... Pochodzę z innego świata, to ciekawa kwestia. Wszystko układa się w całość, przynajmniej na razie,  ten... Stary czarnoksiężnik, a może to jakiś Boży Demon?! W każdym razie, przyzwał mnie do tego świata, gdy ten z którego pochodzę się sypał. Co on konkretnie chciał mi zrobić? Ciałami się zamienić? dlaczego? Nie mógłby się odmłodzić kulami? A może chodzi o coś innego?. Muszę to kiedyś zbadać. Ten Giblet, typowy maniak bójek, jakich wielu wśród Sayan. Żyję pewnie tylko po to aby napie*dalać się z silnymi, aż zdechnie. Co kto lubi, a ci nameczanie... NIe wiem co o nich myśleć. Guru to spoko chłop i wydawał się naprawdę dobrą osobą, z kolei ten Sether... Zachowuję się jak ktoś kto chcę dobrze, ale nie jest w stanie zobaczyć pełnego obrazu sytuacji... No nic, ja mu nie zamierzam pomóc dorosnąć do tego brutalnego świata.

W miarę podróży Małpiasty z innego świata zakręcał kolejne kurki, a jego ciało coraz bardziej męczyło się ulatującą KI, która przeciekała z powodu aktywnej transformacji rzecz jasna. Po pewnym czasie nadszedł ten moment, wszystko zostało uszczelnione w jego ciele, więc problem wyciekania energii przestał istnieć. Teraz pozostało przyzwyczaić się do Mocy i będzie dobrze, przynajmniej na razie. Postanowił wykorzystać kamień na którym siedział. Mianowicie podnosił go, przechodził kawałek, a potem odstawiał i tak cały czas. Co jakiś czas, jego cielsko ulegało rozwojowi, czuł się bardziej naturalnie w trwającej przemianie, jakby dokonywała się jakaś synchronizacja. Było to... Przyjemne uczucie, nie ma co do tego wątpliwości, ale to dopiero wierzchołek góry lodowej! W pewnym momencie lekko podrzucił nad sobą głaz i jednym, solidnym uderzeniem piąchy przełamał go na pół. Następnie chwycił odłupane dwie części i zaczął je obijać o siebie, naśladując prowizoryczną perkusję. Przyłapał się nawet kilka razy, że zastanawiał się nad hymnem organizacji do której należał, gdyż obecnie jej nie posiadano, a wypadałoby mieć. Robił to tak długo, aż nie miał co trzymać w dłoniach, więc zajął się unicestwianiem pobliskiego drzewa. Powoli, z chirurgiczną precyzją dopracowywał go w wielki posąg BOGA NIHILIUSA.... Ale mu się nie spodobał to go zmiażdżył zębami... Jak? Nie chcecie wiedzieć. Kiedyś może się za to zabierze na poważnie i stworzy faktyczny, odwzorowany jeden do jednego, wielki, najwspanialszy obraz samego JEGO. Ćwiczył teraz na kilku następnych drzewach, w różny sposób, a to odrywał korę, a to rąbał rękoma i tak dalej, nabierając wprawy na przyszłość.

Occ:

Master Super Sayanin trening yaaaaaa-HAAAAAAAAAA


Ostatnio zmieniony przez Shade dnia Pon Lut 24, 2020 5:18 pm, w całości zmieniany 2 razy
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Nie Lut 23, 2020 6:17 pm
Gdy tylko zakończył trening, to upewnił się, że Shade i nikt inny niczego od niego nie chciał i postanowił zająć się pewnymi sprawami, niecierpiącymi zwłoki. Warto dodać, że puścił słowa do przeklętego w eter, bo go już wtedy nie było, ale to Swoją drogą. Trudno. Zamknął w takim razie portal. Najpierw skontaktował się z grupą saiyan, którzy mieli na celu poszukiwać zarówno Shallota i Camdena jak i Naraki i złych saiyan, a następnie ich pojmać żywcem.
- Wpadliście na jakiś trop? Pojmaliście jakiś wrogów i zaproponowaliście im dołączenie do Mnie?
Zapytał pierwszej grupki i poczekał na informację, by dopiero potem skontaktować się z paroma grupkami na raz. Oczywiście chodziło o Nameczan, których podzielił na trzy grupki. Im rozkazał poszukiwanie Nameczan i rekrutacje ich do jego armii, wspominając przy tym, że może zapewnić ochronę Namek i jeśli chcą walczyć, nie tylko o Swoją planetę, to On jest najlepszym wyborem. A także mieli się spotkać z tymi co kiedyś sprzymierzyli się z Naraką ich również zrekrutować i wyciągnąć od nich informacje. Dlatego do trzech liderów wysłał tą samą wiadomość.
- Raportujcie. Ilu udało Wam się zrekrutować Nameczan?  A także czy zrekrutowaliście starych podwładnych Naraki i dowiedzieliście się czegoś nowego?
Zapytał trzech liderów. Tutaj tez poczekał na odpowiedź i dopiero potem skontaktował się z kolejnymi grupkami, powoli podążając w stronę skrępowanego więźnia. Tym razem postanowił skontaktować się z głównymi mechanikami i dać im zlecenia.
- Lemo. Mam dla Ciebie zadanie. Stwórz mi najlepszą broń palną, która najlepiej, będzie wykorzystywać moją energię ki jak i moc magiczną. A także najlepszą broń białą jaką tylko zdołasz, która również będzie współgrać z energią magiczną i ki, używając do tego swoich najlepszych zdolności. Jeśli potrzebujesz metali i tym podobnych rzeczy to skontaktuj się z Wieżą Muskułów.
Wiedział, że miał duże w tym doświadczenie, więc postanowił dać mu takie zadanie. Czemu potrzebował tej broni? Tak naprawdę chciał zobaczyć, czy w ogóle będzie użyteczna. Zarówno broń palna używająca jego własnej ki, jak i coś w rodzaju broni białej. Następnie skontaktował się z kolejną osobą.
- Doktorze Flappe. Zapewne wiesz kim jestem, gdy Ósemek Ci wszystko powiedział. Czy udało Ci się zdobyć i odszyfrować tajne informację? Jeśli tak to mi je przekaż, jeśli nie to dokończ je, a przy okazji mam dla Ciebie zlecenie. Utwórz Mi najbardziej zaawansowany technologicznie kombinezon bojowy jaki tylko zdołasz. Ma poprawiać moje osiągi, być wytrzymały i nie przeszkadzać w walce czy ruchach, a także w używaniu ki czy magii. Jeśli będziesz potrzebował części to skontaktuj się z Generałem Białym.
Kolejny doktorek dostał ważne zadanie. Ale to nie był koniec.
- Generale Biały. Ilu żołnierzy udało Ci się zrekrutować i jak silni są, czy udało Ci się dogadać z pobliskimi wioskami jak i Jingle? Oprócz tego mam dla Ciebie zadanie. Napraw zepsutego robota jak i Metallica jeśli zdołasz. Masz sprawić tak, że ich pierwszą dyrektywą, będzie posłuszeństwo względem Mnie. Reszta powinna też się z Tobą skontaktować,  gdy będą potrzebować części. Jeśli ich zabraknie, albo będzie potrzeba czegoś innego to daj mi znać.
Kolejny rozkaz wydany. Wiedział, że Generał Biały jest teraz jeszcze lepszym mechanikiem niż był wcześniej. Wtedy, by nie dał rady, ale teraz powinien podołać zadaniu i może da radę naprawić zarówno nieznanego mu droida jak i Metallica. Teraz czas na pewnego ninje.
- Murasaki. Odnalazłeś Swoich braci? Mam też dla Ciebie zadanie. Naucz Swoich braci tego czego ja Cie nauczyłem. Oprócz tego zobacz, którzy żołnierze się nadadzą na prawdziwych wojowników i ich również wyszkól. Jak naucza się wykorzystywać ki, to powinni być bardziej użyteczni. Następnie daj mi znać ilu się nadawało.
Po skontaktowaniu się z Ninją zastanawiał się co teraz. No tak.
- Brolly, czy coś się stało? Cheelai, co się dzieje z Brollym?
Liczył, że ktokolwiek mu na coś odpowie. Westchnął. Kiepsko było. Ale przynajmniej ogarnął sprawy frakcyjne. Mieli wystarczająco dużo czasu na poprzednie zadania. Coś się musiało dziać. W końcu dotarł do spętanego więźnia. Wyleczył go, ale tylko na tyle, by mógł rozmawiać. Przy okazji oblał go wodą.
- Witaj, jak się nazywasz?
Zapytał najpierw go o imię i poczekał na jego odpowiedź i dopiero potem kontynuował.
- Słyszałem, że razem ze Swoimi braćmi chcecie zostać wojownikami, bo Was nudzi monotonne życie. To się doskonale składa, bowiem, jestem w stanie zapewnić Ci znacznie szybszy rozwój niż Naraka. Tak samo Twoim braciom.
Powiedział z lekkim uśmiechem po czym kontynuował.
-Dodam, że z mojej propozycji skorzystało paru Twoich braci, którzy wcześniej służyli Narace i teraz służą Mnie. Dzięki temu Już dziewiątka od Was dołączyła do Mnie i im się to opłacało. Mogę Ci nawet podać imiona jeśli mi nie wierzysz, a nawet możesz z nimi porozmawiać.
Powiedział zgodnie z prawdą.
- Szanuje Narake i go również chętnie bym widział pod Swoimi skrzydłami, tak samo jak i resztę Twojej rasy. Masz teraz wybór.
Specjalnie zastopował dla większej powagi, i by zaciekawić dzieciaka.
-Możesz do Mnie dołączyć i stać się kimś potężnym i szanowanym, albo mogę Cie oddać Saxo i innym jako więźnia, i niestety wrócisz zapewne do starego, farmerskiego życia. Jeśli się zgadzasz to uklęknij i przysięgnij Mi wierność, a ja uczynię Ciebie potężnym wojownikiem.
Zapytał z uśmiechem na ustach, przy okazji podał bardzo dobrą propozycję. Doskonale wiedział do czego się odnieść. Słyszał w scouterze, że chcieli zostać wojownikami. Wykorzystał to i specjalnie powiedział, że dzięki niemu może stać się znacznie silniejszym. Dodał też, że paru do niego dołączyła i dał możliwość porozmawiania z nimi co oznaczało, że nie kłamał. Na koniec zaciekawił go i zaproponował dołączenie do niego, albo oddanie go jego braciom i powrót do starego życia. Młodzieńcza werwa na pewno, nie będzie chciała starego życia, więc jest spora szansa, że dołączy. Miał nadzieję, że się zgodzi. Dzięki temu mógłby też odnaleźć resztę jego braci. Pamiętajmy też, że jako jedyny o nim nie zapomniał. Zarówno Sether jak i Saxo go olali, z resztą to nie było istotne, mu to było na rękę. Uważał, że nie da się dostać lepszej propozycji. Teraz tylko spokojnie czekał na odpowiedź, jak i na możliwy kontakt od Swoich podwładnych. Przy okazji regenerował Swoje siły.

OOC:
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Lut 25, 2020 9:25 pm
MG

Okularnik nie miał pojęcia, o co mogło chodzić Najstarszemu. Dlatego też, nie odpowiedział na pytania dotyczące tej kwestii.
Sether spojrzał na Fu, ciesząc się z tego, że go wkopał. Fu jeno uśmiechnął się zadziornie, poprawił swoje okulary i z chłopięcym wdziękiem zapytał.
- Co to telekineza? - i zarumienił się, niczym dziewica, której wiatr podniósł spódniczkę.
Saxo zerkał okiem na Nihiliusa, ale nie poczuwał się do odpowiedzi. Nie musiał się nikomu, z niczego, tłumaczyć.
- Żeby użyć na nim Smoczych Kul, potrzeba najpierw je mieć, to raz. Dwa, że należałoby zapytać, czy w ogóle sobie życzy odmłodzenia. - powiedział Fu i wzruszył ramionami. Sprawa z użyciem tych magicznych artefaktów była dla niego tak jasna, jak każde słońce Namek. Następnie, okularnik spojrzał na Sethera.
- Jaki mam plan? Zamierzam podleczyć go na tyle, by mógł rozmawiać i nie odpływać co kilka minut. Potem powiem, co dalej. Oczywiście, jeśli dowiem się tego, co chcę wiedzieć. - uśmiechnął się i odwrócił się na pięcie. Zerknął na Saxo, z góry do dołu, po czym uderzył lekko jego triceps.
- Niezłe łapsko. - rzucił krótko, puścił oczko i poszedł dalej. Nameczanin nie miał pojęcia, nie rozumiał tego, co się właśnie stało. Spojrzał wymownie na Sethera, a zaraz gdzieś w dal, nie chcąc nawet myśleć o tym, czego doświadczył.

Fu stanął na brzegu i odwrócił się przodem do zebranych. Rozłożył ręce na boki i z uśmiechem na twarzy zapytał.
- Ktoś chce mi towarzyszyć? - miał oczywiście na myśli pobyt przy Saichoro i pomoc w szybszym dojściu do "dobrego" stanu. Gotów był otworzyć portal i zwyczajnie przenieść się w inne miejsce.

Nihilius oddalił się od reszty, coś tam zrobił, coś tam powiedział przez scouter. Odpowiedzi otrzymał po jakimś czasie.
_____
Shade AKCEPTACJA
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Lut 26, 2020 5:19 pm
Gdy dostał informację od Swoich podwładnych to nie wiedział nawet co z tym wszystkim zrobić. Westchnął. Nie wyglądało to za dobrze. Mimo wszystko uznał, że nie ma co nad tym ubolewać. Kazał kontynuować misję i powiększył grupki tak na wszelki wypadek. Cieszył się za to z tego, że młody do niego dołączył. Stworzył mu scouter i wytłumaczył pokrótce jego działanie i dał mu misję skontaktowania się z jego braćmi i przekonania ich do dołączenia do Imperiusa, mówiąc im to samo co mu zostało powiedziane. Że jeśli chcą się wyrwać z farmerskiego życia i chcą zostać kimś to tylko on jest im to w stanie zapewnić. Nie zamierzał też zabijać Naraki, przydałby mu się ktoś taki w jego szeregach, a tym Nameczaninom w ogóle nie ufał. Saxo nie był godny zaufania, tak samo Sether. Zważywszy na to, że młody nameczanin, przysiągł mu wierność, to  jego moc również na niego będzie działać, więc jest bardzo mała szansa, że zdradzi. Z resztą dał mu wybór, jakby nie dołączył, to po prostu, by go oddał, i by pewnie wrócił do starego życia. Gdy uporał się ze wszystkim to zastanawiał się co dalej. Gdy jednakże dowiedział się o sprawie Brollego, to myślał, że mu żyłka pęknie. Korzystając z wolnej chwili skontaktował się z Lemo. Chciał bowiem się dowiedzieć, czy jest możliwość przerobienia scouterów, tak by nie wybuchały. Co ciekawe podobnego jego nie wybuchał. Lekko go to zaskoczyło. Kazał mu podać Swoje koordynaty i pożyczyć scouter. Tyle dobrego, że był w znanym mu miejscu. Utworzył portal i po otrzymaniu scoutera, rozebrał go na części pierwsze i stworzył plany nowego i lepszego scoutera, wzorując się na tym od podwładnego. Teraz nie powinien wybuchać. Złożył scouter i oddał go kosmicie, po czym zamknął portal. Następnie używając zaklęcia stworzył Sobie ten sam scouter, który miał Lemo, ale z czarnym szkiełkiem. Zamienił stary z tym nowym i miał zamiar go przetestować. Starał się zbadać moce zebranych. Jeśli nie wybuchnie, to oznaczało to, że przynajmniej jeden problem miał z głowy.

Po sprawdzeniu wszystkiego i rozdania nowych rozkazów postanowił wrócić do Fu i ferajny. Fu zarumienił się i udawał, że nie wie co to jest telekineza. A doskonale pamiętał, że kiedyś o to pytał, i powiedział, że działa podobnie co kiai. Kłamczuszek. Co do smoczych kul to popatrzył się na niego jak na jakiegoś idiotę. Przecież przez większość czasu kule były w posiadaniu Guru i reszty. Dopiero niedawno się to zmieniło. A co do tego, czy życzy Sobie odmłodzenie to tylko wzruszył ramionami. Niezbyt mu się chciało dyskutować na ten temat. To nie jego sprawa. Najwyżej Saichoro zginie i zostawi ich w nieodpowiednich rękach. Ich strata. Jakoś nie wierzył, że ktokolwiek jest w stanie zastąpić najwyższego. A co do jego tak zwanego planu, to nie zrobiłby niczego więcej, aniżeli Imperius. Mimo to uśmiechnął się do okularnika i poklepał go po plecach.
- Pomogę Ci.
Powiedział krótko. Ciekawiło go to, czego to chciał się dowiedzieć. Miał na Ziemi sporo spraw do załatwienia, ale planeta nie zając. Nie ucieknie. Chyba, że walnie w nią zabłąkany meteoryt, albo coś podobnego. Albo rozwali ją ktoś potężny, a tak skończyła Vegeta. Nie spodziewał się jednakże tego co zrobi okularnik. Ten zmierzył Saxo wzrokiem i klepnął go w rękę, mówiąc, że ma niezłe łapsko i jeszcze puścił oczko. Aż się roześmiał z tego. Tym bardziej widząc spojrzenie korniszona. Okularnik w końcu stanął na brzegu i rozłożył ręce na boki po czym z uśmiechem na twarzy zapytał resztę, czy ktoś chce mu towarzyszyć. Skoro już powiedział, że mu pomoże to popatrzył się na niego i kiwnął głową. Po czym poczekał z ciekawości co powie reszta. Długo nie czekał, bowiem niezależnie od ich decyzji i tak przekroczył portal, by znaleźć się na drugiej stronie.

OOC:


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Lut 28, 2020 5:29 pm, w całości zmieniany 2 razy
Sponsored content

Teren przed budynkiem - Page 10 Empty Re: Teren przed budynkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach