Go down
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Wto Maj 04, 2021 11:27 pm

Owszem, Aymi była silna, potężna nawet z perspektywy niektórych osób, nie uważała się jednak za jakiegoś mega wojownika. Miała potencjał, rozwijała się i rosła w siłę, by chronić własną rodzinę przed zagrożeniami. Nic więcej, nic mniej. Nie zależało jej na tym, by być wszechpotężną, by pokonywać przeciwników jednym uderzeniem, tylko by jej siła wystarczyła do obrony tego, co kocha - bliskich. Zaliczał się do nich także Mirai, dlatego też prosiła bożka o pomoc. To ona urządziła tak brata i choć zrobiła to na jego prośbę - wciąż bała się skutków tego czynu. Bała się, że chłopak może nie przeżyć.
- Rozumiem, lećmy więc - odpowiedziała Unmeiowi, dobrze już znając technikę teleportacji, jaką stosowali kaioshini. Nim jednak do niej doszło, w domu pojawiły się trzy kolejne osoby. Zmarszczyła nieco brwi, widząc padającego z nóg Ranzoku, bardziej jednak martwiła się stanem córki. Luna drzemała sobie spokojnie, więc Ay wzięła ją delikatnie na ręce, uśmiechając się lekko. Dopiero po chwili dotarł do niej sens słów Haricotto.
- Zaraz... co? - spytała tępo, czując, jak narasta w niej gniew. W następnej sekundzie cała grupa znalazła się już w zupełnie innym miejscu.
Nie rozglądała się po okolicy, wystarczył jej jeden rzut okiem, by się zorientować, że wylądowali na jakiejś polanie. Przyklęknęła, odkładając wciąż jeszcze śpiącą małą na trawę, po czym wyprostowała się i zgromiła ojca wzrokiem.
- Ty... - syknęła, a moment później znalazła się przed saiyaninem, chwytając przód jego koszuli i przyciągając go bliżej siebie. Skrzywiła się wyraźnie, czując mieszaninę zapachu alkoholu i rzygowin z ust mężczyzny. Zgrzytnęła zębami. - Zabrałeś moją córkę na wyspę Kame tylko po to, by urządzić tam sobie libację alkoholową?! Ona nie ma nawet dwóch lat, a ty miałeś jej pilnować! Wiesz w ogóle, co to znaczy?! Zdajesz sobie sprawę, że gdyby cokolwiek jej się stało, to byłaby twoja wina?! Mogła się przykładowo utopić, a ty byś nawet tego nie zauważył, bo byłeś zajęty sake z kumplem! Ostatni raz zostawiłam cię samego z Luną! Już nawet Shade lepiej się sprawdza w roli ojca, choć daleko mu do ideału!
Nie hamowała gniewu. W kwestii bezpieczeństwa córki była stuprocentowo poważna i nic, absolutnie nic nie mogło jej zatrzymać, gdy to bezpieczeństwo było zagrożone. Może dlatego nie zauważyła wyładowań, jakie z każdym kolejnym wypowiadanym słowem co raz bardziej się uwidaczniały. Nawet jej włosy, początkowo płomienne, później migające zielenią, nastroszyły się od nadmiaru energii, jaka mimowolnie była przez nią emitowana. Stała na granicy transformacji, z której nie korzystała od dobrych kilku lat. Wystarczyła jeszcze tylko jedna iskra, krótki zapłon...
- Oka-chan, czemu ksycys na dziadzia? - usłyszała nagle nieco zaspany głos małej dziewczynki, która właśnie siadała na trawie, przecierając oczka. - Dziadzia nabroił?
- Tak, nabroił - odpowiedziała sucho, ale od razu się uspokoiła. Nadal była zła, ale wszelki wpływ jej emocji na otoczenie czy jej własną osobę ustał. Puściła koszulę Hariego, odpychając go lekko od siebie, a potem odwróciła się na pięcie. - Unmei-san, przepraszam za to. Pomóżmy, proszę, Miraiowi.
Podeszła do córki, biorąc ją od razu na ręce, a potem spojrzała na kaioshina i wciąż nieprzytomnego brata. W tej chwili odpowiedzi na wcześniej zadane przez ojca pytania były tak istotne, jak śnieg po zimie sprzed siedmiu lat - wcale.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Sro Maj 05, 2021 10:56 am
MG

Wszyscy znaleźli się na planecie Kaioshinów przy pomocy techniki KaiKai Unmeia. Mirai leżał nieprzytomny, ranny. Ranzoku leżał nieprzytomny, pijany. Aymi zaczęła szaleć do Haricotto, ale ten nie uważał tego za coś ważnego, bo ciągle czuł energię małej, to raz, potrafiła latać więc nie utopiłaby się, to dwa, a technika Shunkanido jest niesamowicie pomocna, to trzy. Tak myślał i był święcie przekonany, ale nie powiedział tego na głos. Machnął tylko ręką, jak zwykle gdy ktoś w jego stronę przesadzał i uśmiechnął się beztrosko, jak to miał w zwyczaju. Wcale się nie przejął. Taki był i doskonale wiedział co robi. Nie wspominając już o tym, że uratował Lunę przed innym zagrożeniem, które niespodziewanie zjawiło się na wyspie Roshiego...
Spojrzał na Lunę i z delikatnym uśmiechem na twarzy pokazał jej "okejkę" i puścił do niej oczko.
- Czułem ją cały czas, włos z głowy by jej nie spadł. I nie spadł. - powiedział to bardziej do Luny, bo właśnie na nią patrzył.
- Kurde balans, co to za jeden, wygląda trochę jak... - przykucnął przy Miraiu, ciągle zastanawiając się nad tym, że kogoś mu przypomina...


Do niespodziewanych gości przybyli bogowie. Shin i Kibito. Tego pierwszego bohaterowie już poznali, gdy mieli okazję walczyć z Łamaczami Czasu.

Spoiler:

- Oh, przyjaciele z Ziemi! Co was tutaj sprowadza? - zapytał Shin, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że był z nimi Unmei, który też był bogiem.
- Hejcia. - Haricotto z szerokim uśmiechem na twarzy powitał bogów. Pomachał też do nich ręką, jakby byli starymi kumplami. Zapomniał o manierach, po prostu był sobą.
- Hańbicie Ziemię Świętą. - rzucił Kibito, szorstki jak kilkudniowy zarost. Shin szturchnął go w bok, a ten się zgiął. Był to znak, by przestał mówić...
- Zamiast czczo gadać, Kibito przyjacielu, pomógłbyś tamtej dwójce. - wskazał na Ranzoku i Miraia. Kibito westchnął ciężko i niechętnie wykonał powierzone mu zadanie. Przykucnął przy obu jegomościach, położył dłonie na ich klatkach piersiowych i... Cała trójka zajęła się dziwną aurą, która wychodziła od Kibito i rozchodziła się po Miraiu i Ranzoku. Po chwili zostali uleczeni z wszelkich ran, tych cielesnych i spirytusualnych. 
- Łał! Dobry jesteś. - wtrącił Haricotto, będąc pod wielkim wrażeniem zdolności Kibito. Mirai otworzył oczy, a Ranzoku jeszcze drzemał, ale już całkowicie trzeźwy. Fasola przykucnął przy nim i zaczął szturchać i unosić jego nos, żeby blondyn wyglądał jak prosiak. Zawoławszy po cichu Lunę, by spojrzała w tę stronę, Haricotto zaczął imitować odgłosy chrumkającej świnki, udając że to niby Ranzoku je wydaje.
- Co... Co się stało? - zapytał chłopak, rozglądając się dookoła. Kojarzył to miejsce, miał okazję być tutaj "u siebie", gdy trenował razem z Unmeiem.
- Dzień dobry. - przywitał go Shin, uśmiechając się serdecznie. Mirai widząc go, poderwał się nerwowo, jakby trawa zaczęła palić jego tyłek. Ukłonił się jak trzeba i przywitał z należytym szacunkiem.
- Dz-dzień dobry, Kaioshin-sama! Dziękuję za ratunek! P-przepraszam za kłopot! - kłaniał się cały czas, aż w końcu Shin klepnął go w ramię, by przestał to robić. Mirai zachichotał nerwowo, nie chcąc nikogo urazić swoim zachowaniem.
Kibito stanął przy Unmeiu i spojrzał na niego chłodno.
- Czy ja cię skąd znam? - zapytał, mrużąc przenikliwie oczy.
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Maj 07, 2021 7:27 pm
Sugerując udanie się w podróż na planetę Bogów, jak najszybciej teleportowali się do osób, które dysponują magią leczącą. Mimo że Unmei próbował tychże praktyk to i tak najlepiej odnajdywał się w walce. Nie zmienia to jednak faktu, iż osoba z takimi czarami jest bardzo lubiana. Na miejscu spotkał dwie znajome twarze, Kibito i Shin z Linii czasowej Unmeia. Obaj trzymali się zwykle razem, jednak z pewnością chodzi tylko o wspólne interesy. Chyba... Tak czy inaczej, nasz bohater przywitał się należycie z pokłonem. Wcześniej z Shinem stali równie wysoko w hierarchii, jednakowoż po niespodziewanych wydarzeniach tytuł Unmeia niewiele znaczył. Tak po prawdzie tyle co nic, być może już na stałe. - Kibito-san, Shin-san. Nazywam się Unmei. Przyszedłem prosić o pomoc w  tym tutaj poszkodawnym chłopakiem. -
Wskazał na Miraia. Nim Bożek się obejrzał, już było po sprawie i wyglądali na zdrowych. Używając w tym przypadku liczby mnogiej, nasz bohater miał również na myśli upitego blondyna. Nie wiedział o nim praktycznie nic, ale nie miało to znaczenia. Spojrzawszy na Miraia, Shinjin zapytał o Jego samopoczucie i czy już wszystko jest w porządku. Potem wzrok swój skierował do Shina. - Czy pozwolisz mi porozmawiać z Dai Kaioshinem? Przede wszystkim chcę wyjaśnić swoją obecność właśnie Jemu. -
Zapytał patrząc to na Shina, to na Kibito. Czekał cierpliwie, trzymając dłonie złożone razem na wysokości bioder z tyłu. Na pewno będą chcieli znać ich cel wizyty i okoliczności w jakich się aktualnie znajdują. Z pewnością nie będzie to jasne do zrozumienia, ale miał cichą nadzieję, że obędzie się bez niepotrzebnych pytań.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Sob Maj 08, 2021 11:18 pm

Świadomość, że jej własny ojciec wolał raczyć się sake z kumplem zamiast opiekować wnuczką, jak należy, doprowadzała ją do szału. Była przeczulona na punkcie córki, bo sama wiedziała, co znaczy wychowywać się samotnie i w cierpieniu po stracie, a nie chciała, by Luna podobnie cierpiała. Kiedykolwiek. Widząc jednak zlewcze zachowanie Hariego, miała ochotę go rozszarpać. I pewnie by to zrobiła, gdyby nie pobudka małej. Zgrzytnęła więc tylko zębami, uspokajając się, w końcu Luna była wciąż za młoda, by pokazywać jej jawną przemoc wobec członków rodziny. I chyba dobrze, że nie miała pojęcia o nieproszonych gościach, z którymi na oczach wnuczki ścierał się saiyanin.
- Pod wpływem alkoholu spada drastycznie percepcja, mógłbyś nawet się nie zorientować, że coś jest nie tak - mruknęła jeszcze, obrzucając bruneta srogim spojrzeniem. - A to, że ją czułeś, nie znaczy, że miałeś ją w zasięgu wzroku. Swojego zdania nie zmienię i tak.
I tyle w temacie. W tej chwili i tak ważniejszy był Mirai i jego stan. Nie musieli czekać długo, by w okolicy pojawili się inni bogowie. Od razu rozpoznała niższego z nich, witając oboje skinieniem głowy. Nie była nigdy zbyt religijna, w dodatku miała już na pieńku z Kamim (a raczej on miał na pieńku z nią), więc też nie podchodziła do nich z jakąś czcią, po prostu okazywała szacunek. Chociaż biorąc pod uwagę ich marną pomoc (lub relatywny jej brak) w walce z Breakersami, nie miała właściwie powodu do szacunku względem któregoś z nich. Mimo wszystko miała kulturę osobistą i potrafiła rozpoznać drabinkę hierarchii w świecie. I chyba w jej rodzinie była jednak jakaś czarna owca, a imię jej - Haricotto. Zdzieliła ojca przez łeb.
- Zachowuj się, jesteśmy tu gośćmi. Jaki przykład dajesz wnuczce, co? - syknęła w jego stronę, zaraz potem zwracając się ku bogom. - Wybacz jego brak manier, Shin-san, wywietrzały mu przez lata.
Nie musiała wyjaśniać celu ich wizyty, bo Unmei zrobił to za nią, a do tego sam Shin zauważył ich dwóch nieprzytomnych towarzyszy. Po chwili zatem ten drugi, Kibito, przykucnął przy jej bracie oraz urżniętym w trzy dupy androidzie, obejmując ich ciała jasną aurą. Moment później czerwonowłosy odzyskał przytomność, a blondyn... Cóż, nim Aymi się nie przejmowała, więc nawet nie zwróciła uwagi na wygłupy ojca. Luna to co innego, chichotała cicho pod nosem, ale nie zbliżała się. Wolała zostać z mamą. Mirai zorientowawszy się w sytuacji, oczywiście poderwał się do pionu i skłonił kaioshinom. Ay na ten widok tylko przewróciła lekko oczami, ale nie komentowała.
- Mirai, to jest właśnie Luna, moja córka. Skarbie, poznaj wujka Miraia, to młodszy brat mamusi - przedstawiła sobie nawzajem małą i braciszka, a dziewczynka grzecznie się ukłoniła, podobnie jak wcześniej sam chłopak.
- Miło cię poznać, wujku Milaju! - wyszczerzyła się w uśmiechu, a Ay tylko lekko poczochrała jej włosy, samej również delikatnie się uśmiechając.
Przyszła jednak pora wyjaśnień, a dwójka przybyszów z przyszłości miała co wyjaśniać. Płomiennowłosa nie wiedziała w prawdzie, że podróże w czasie są zakazane, wszak już wcześniej Mirai cofnął się, by uchronić ją przed staniem się zabawką TB, ale sam fakt, dlaczego ta dwójka znajdowała się tu i teraz, należało wytłumaczyć.
- Nie powinniśmy też zawiadomić Chronoi-san? - spytała tylko w ramach wtrącenia. - No wiecie... jest przecież kaioshinką czasu, czy coś.
Czy coś... Pięknie powiedziane, Aymi. Naprawdę pięknie...
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Wto Maj 18, 2021 7:51 pm
MG

- Ha, już żeś zapomniała jak żeś po lesie z gołym tyłkiem latała! - Haricotto powiedział radośnie, przejmując się dosłownie przez jedną sekundę, a później mając już, klasycznie, wywalone. Oczywiście, stanął dalej, żeby już Aymi go więcej nie dotykała. Najważniejsze było, że Luna pozytywnie odebrała żarty o śwince Ranzoku. Shin nie przejął się zachowaniem Saiyanina, machnął ręką z uśmiechem na twarzy. Właściwie, to nawet mu się spodobało takie luźne podejście. Saiyanin przynajmniej był sobą, zawsze szczery i nigdy nie udający kogoś kim nie był.
Wybudzony Mirai pogłaskał małą Lunę po główce i uśmiechnął się delikatnie, witając się jak trzeba. Czerwonowłosy wyciągnął do niej lekko pięść, a Luna przyłożyła do niej swoją piąstkę.
- Yoroshiku. - piękne przywitanie. Ciekawe jak długo potrwa ten spokój? Mirai zapytany o samopoczucie przez Unmeia, skinął głową przytakując. Czuł się dobrze. Fizycznie oczywiście, bo psychicznie to prawdopodobnie balansował na granicy "życia i śmierci".

- Dai Kaioshina chcesz widzieć? - zapytał Kibito, zerkając kątem oka na Shina, a ten jedynie skinął głową. W tej samej chwili, niechętnie, Kibito zniknął. Udał się do Dai Kaioshina, by o wszystkim go powiadomić, choć można było śmiało podejrzewać, że i tak już o wszystkim wiedział.
- Chronoa obecnie ma inne zajęcie. Ale nim się rozdzieliliśmy, wspomniała mi coś o wahaniach w czasoprzestrzeni. Czyżbyście mieli z tym coś wspólnego? - Shin, uśmiechając się podejrzliwie, patrzył to na Miraia, to na Unmeia.
W tej dokładnie chwili, za Shinem pojawiły się dwie postacie. Jedną z nich był Kibito, a drugą Dai Kaioshin. Wesoły grubasek, bożek o wiecznym, sympatycznym uśmiechu.
- Witajcie na Świętej Ziemi. - uśmiechnął się, w sumie nawet na chwilę nie przestał, ale kątem oka spojrzał na Kibito, który wpieniony był jak zwykle. Nie podobało mu się to, że ktoś "obcy" stąpał po jego świecie, ale jego reakcje i miny były zabawne.
- Teraz powiedzcie mi, dlaczego przybyliście z przyszłości i podajcie powód dla którego nie powinien powiadomić o tym Wielkiego Zeno i Lorda Beerusa. - chyba pierwszy raz w życiu, Shin i Kibito zobaczyli poważnego Dai Kaioshina. Uśmiech zniknął z jego twarzy. Żarty się skończyły. Podróże w czasie były zabronione, niosły ze sobą ogromne konsekwencje i uważane były za grzech, jakkolwiek by to nie brzmiało. Jedyną osobą upoważnioną do podróży w czasie była Chronoa - tylko ona mogła wskoczyć w jednej epoce i wyskoczyć w drugiej, bez zmiany wydarzeń. Miała też prawo do wyznaczenia pomocników. Oczywiście, tylko i wyłącznie wtedy, gdy ktoś się tym czasem bawił.
Kropla potu spłynęła po skroni Dai Kaioshina. Myślał jedno, ale obowiązki zmuszały go czegoś innego... Mirai spojrzał na Unmeia, nie wiedząc co powiedzieć. Bożek z przyszłości musiał z tego wybrnąć.

Spoiler:
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Maj 21, 2021 10:29 pm
Atmosfera była tak gęsta jakby można było ciąć ją nożem. Tym bardziej, że obecność na co dzień uśmiechniętego Dai Kaioshina wzbudzała wiele emocji. W tym przypadku sytuacja jest z goła inna, gdyż sam wyraz twarzy puszystego Bożka świadczył o tym, iż nie będzie to przyjemna pogadanka zarówno dla Unmeia, jaki i dla Dai Kaioshina. Już samo wspomnienie o lordzie Beerusie mroziło krew w żyłach, gdyż powszechnie wiadomo, że Hakkaishin nie słynął z cierpliwości. Mirai również wyglądał na przerażonego, bowiem doskonale zdawał sobie sprawę z wykroczenia jakiego obaj się dopuścili. Jednakże to dalsze zwlekanie z odpowiedzią tylko pogarsza sytuację. Jak z tego wybrnąć?! Ukłoniwszy się nisko, odrzekł - Jestem świadom tego, iż popełniłem karygodny błąd. Nie mam nic na swoją obronę, ale chcę pokrótce wyjaśnić co mnie... nas spotkało. W naszej linii czasowej doszło do tragedii, której ofiarami nie byli tylko mieszkańcy rodzimej planety Miraia. Spotkało to również moich pobratymców, a nawet samego Lorda Beerusa. Tylko ja przetrwałem, a z pomocą tego tutaj młodzieńca zdołaliśmy uciec. Zdaję sobie sprawę z mego występku i jestem gotów ponieść konsekwencje, lecz proszę nie karać mego ucznia. To moja bezsilność doprowadziła do takiej sytuacji i nie chcę, żeby Mirai-san był karany za me błędy. Jestem zbyt słaby i to doprowadziło do tej tragedii i złamania przeze mnie zasad, mimo piastowanej przeze mnie pozycji w świecie Kaioshinów. -
Chciał być szczery do samego końca i zrzucić z siebie ten balast. Nie wiedział co ich czeka tutaj. Przynajmniej poczuje ulgę mogąc wyjaśnić to co miało miejsce jakiś czas temu. Wciąż kłaniał się. Nie miał prawa podnieść głowy po tym co teraz powiedział i co uczynił. Bogowie raczej nie będą przychylni w tej sprawie, ale był gotowy, żeby ponieść konsekwencje tego czynu. Byleby Mirai nie podzielił losu Unmeia, gdyż wciąż łączyła ich przyjaźń, pomiędzy uczniem, a mentorem.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pon Maj 24, 2021 10:16 pm

Słysząc słowa ojca, tylko przewróciła oczami. Nie miała pojęcia, w jakich chorych urojeniach widział ją latającą po lesie bez gaci, ale chyba wolała nie znać szczegółów. Jedyny okres, w którym mogła latać z gołym tyłkiem, to wczesne dzieciństwo, a w nim Haricotta stety niestety nie było.
- Nie wiem, co i kiedy ci się śniło, nie wnikam - mruknęła, nawet na niego nie patrząc. - I nie mam pojęcia, jak matka z tobą wytrzymywała.
Naprawdę, czasem miała dość jego dziecinnego zachowania. W większości przypadków, znacznej większości gwoli ścisłości, to ona bardziej mu matkowała, niż on wywiązywał się z roli ojca. Chociaż może to domena saiyan, że nie przejmują się zupełnie swoimi dziećmi? W końcu Shade też zachowuje się tak, jakby miał w głębokim poważaniu, na kogo wyrośnie ich córka. I co ona w nim widziała? Westchnęła ciężko.
Przedstawiła sobie brata i córkę, przyglądając się, jak na twarzy obojga szerzy się uśmiech i oboje zbijają żółwika. Wyglądało na to, że się polubili, więc może choć Mirai podejdzie do spraw wychowawczych względem Luny z jakąś większą powagą niż reszta. W końcu miał te same geny po matce co i ona. Może to ich właśnie różniło od typowych małp saiyańskiej rasy?  Mieszanka krwi ludzkiej niwelowała odpały wśród potomstwa? Być może.
Unmei zażyczył sobie spotkania z Dai Kaioshinem, a po chwili ten zwany Kibito zniknął, zapewne w celu sprowadzenia wyżej wymienionego jegomościa. Moment później Shin odpowiedział na jej pytanie odnośnie Chronoi, wspominając coś przy okazji o wahaniach w czasoprzestrzeni. Aymi zerknęła na brata i jego przyjaciela, ale nie odezwała się. Może dlatego, że w tej samej chwili wrócił Kibito z jeszcze jednym gościem, który to musiał być tym Dai Kaioshinem. Dziewczyna skłoniła z szacunkiem głowę na jego przywitanie, na co Luna ukłoniła się grzecznie. Wiedziała, że mama rzadko kiedy się kłania, a bardziej właśnie robi ten gest głową, należało więc ładnie się przywitać z panem grubciem. A potem schować się za mamusią, gdy uśmiech pana grubcia zmienił się w poważny grymas.
Ay przysłuchiwała się słowom nowoprzybyłego, zastanawiając, kim właściwie są ci cali Zeno i Beerus. Mimo wszystko milczała, pozwalając Unmeiowi wyjaśnić sytuację. W końcu to on i Mirai złamali jakieś prawo i to do nich kierowane były słowa mężczyzny. Nie zamierzała się wtrącać. Jeszcze.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Wto Maj 25, 2021 9:09 pm
MG

Haricotto poruszał dłonią i palcami w rytm "kłapania paszczą" przez Aymi. Nie widziała tego, więc nie mogła nic zrobić. Za bardzo się spinała. Niewinna Aycia sprzed siedmiu lat zdecydowanie bardziej przypadała Saiyaninowi do gustu, choć tak ostatecznie, to nie przywiązywał większej uwagi. Kierował się jedną zasadą, jeśli chodziło o rodzinę i przyjaciół - mieli być bezpieczni. Reszta nie miała dla niego żadnego znaczenia, więc nijak nie przejmował się, kiedy ktoś miał do niego jakieś "ale". Koniec wywodów, ważniejsze sprawy czekają, a co za tym idzie, Unmei musiał bardzo szybko i bardzo wiarygodnie przedstawić historię swoją i Miraia.
Dai Kaioshin nie drgnął, patrząc to na Unmeia, to na Miraia. Ruszył do przodu, zatrzymując się dopiero przed twarzą przyszłego Kaioshina. Wyglądał tak, jakby coś mu się tutaj nie podobało. Zimne, przeszywające spojrzenie towarzyszyło mu cały czas, gdy tak patrzył na Unmeia i zastanawiał się, co z nim zrobić. Po chwili, jego gniewny ton nieco... Stonował. Masło maślane. Nie miał już rozgniewanej miny, ale do uśmiechu było mu daleko.
- Masz szczęście, że potrafię czytać w myślach. Prawdę mówisz. - wszyscy poczuli ulgę, ogromny kamień spadł z serc, a atmosfera się przerzedziła. Mirai westchnął, Haricotto się uśmiechnął, a Luna wychyliła śmielej głowę zza nogi Aymi.
- Jednakże... - i cała bańka radości pękła.
- Muszę powiadomić o tym Lorda Beerusa. Jeśli jesteś jedynym, który przeżył, to znaczy, że zginął on w tamtym świecie. Jeśli w niewyjaśnionych przyczynach ginie Bóg Zniszczenia, niezależnie od Wszechświata i linii czasowej, należy się temu przyjrzeć z dokładnością. - urwał na chwilę, ale zaraz dodał, nieco się wcześniej wahając - Źle się dzieje. Akurat teraz, gdy planowany jest Turniej Mocy... Oj, źle się dzieje, źle... - mamrotał do siebie, ale wszyscy słyszeli co powiedział. Turniej Mocy?
- Przepraszam, czcigodny Kaioshinie... - wtrącił się Mirai.
- Nie chcę być niegrzeczny, ale... Kim jest Lord Beerus i Wielki Zeno? To bogowie, tak? - zapytał, ale nie był do końca  pewien. Gruby bożek odwrócił się przodem do zebranych. Widząc, że Luna wcześniej się przestraszyła, wyczarował dla niej wielkiego misia, który przypominał Oozaru, ale dużo, dużo, dużo bardziej ugrzecznione. Uśmiechnął się do niej i spojrzał na Miraia.
- Lord Beerus jest Bogiem Zniszczenia. Razem z Kaioshinami odpowiada za balans we wszechświecie. On niszczy, my tworzymy. Cykl życia. Wielki Zeno... Jest naszym stwórcą. Jest najpotężniejszą istotą we wszystkich Wszechświatach. Ale nie jest wojownikiem. Jego siły nie można zmierzyć, a przynajmniej nie w sposób znany wam, śmiertelnikom. 
- Łaaaaaa! Serio!? - wtrącił się Haricotto, podchodząc bliżej i uśmiechając się szeroko. Był wyraźnie podekscytowany. Ugryzł się jednak w język, przypominając sobie o Kaio-samie. Obiecał szacunek, ale miał dziury w pamięci, więc nie zawsze był grzeczny.
- Heh... Serio. - Dai odpowiedział na radosną reakcję Saiyanina. - Czekajcie tu na mnie. Powiadomię Lorda Beerusa. - Dai Kaioshin skinął głową i na nowo się uśmiechnął. Znów był tym wesołym grubaskiem, którego wszyscy lubili. 
- KaiKai! - i rozpłynął się w powietrzu... Co dalej?
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Sro Cze 02, 2021 7:06 pm
Niby wszystko zostało wyjaśnione, a Dai Kaioshin poczuł się lżej, mimo iż trudno stwierdzić co tak naprawdę sobie myśli po tym co powiedział Unmei i jaki stosunek będzie miał do niego później. Obaj mają nadzieję, że współpraca będzie owocna, bowiem na długo tu zabawią albo nawet i na zawsze. Atmosfera nieco się ostudziła pewnie za sprawą poczucia humoru jednego z mieszkańców Ziemi, który raczej nie wyglądał na osobę poważną zważywszy na to w jaki sposób odzywa się do Boga. Unmei kiwnął głową na boki co świadczyło o tym, iż tego rodzaju zachowanie jest mu w niesmak. Przynajmniej Mirai zachowuje się tak jak powinien w obecności Shinjinów. Widać, że jest dobrze wychowany i wyszkolony właśnie dzięki Unmeiowi. Ponownie wyszedł na wierzch temat turnieju mocy, o którym Unmei słyszał w ich linii czasowej, co więcej Mirai miał w tej kwestii też coś do dodania, gdyż został wybrany jako jeden z uczestników. W każdym razie, Dai Kaioshin wspomniał o przyprowadzeniu Lorda Beerusa. O ile Unmei dobrze pamiętał, że niezłe z Niego ziółko, tak obawiał się reakcji Boga zniszczenia. Wiadomo, że bywa wybuchowy. Przy dobrych wiatrach wszyscy tutaj przetrwają. - Postarajcie się nie denerwować nikogo i weźcie dobudźcie tego blondasa, jeżeli chce dożyć jutra. -
Odwrócił się w kierunku gości i czekał cierpliwie na to co się wydarzy z nadzieją, że sam Lord Beerus się tutaj nie pojawi we własnej osobie, bo co najmniej dwójka gości zdecydowanie nie potrafi się zachować, a taka zniewaga może mieć okropne w skutkach wydarzenia, które może zgotować Bóg zniszczenia.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Czw Cze 03, 2021 9:59 pm
MG

Unmei zasugerował, żeby dobudzić Ranzoku, bo to wstyd i obraza dla bogów. Shin skinął głową i spojrzał na stojącego obok Kibito.
- Kibito, zajmiesz się tym? - ten odpowiedział skinięciem i podszedł do Ranzoku. Spojrzał na niego z góry, ale jeszcze nie wykonał żadnego ruchu.
- Właściwie, nie obraź się, Haricotto-san, ale chyba lepiej będzie, jeśli... - Shin chciał delikatnie zasugerować, żeby narwany Saiyanin nie stanął przed obliczem Beerusa, bo mogłoby to sprowokować pewne nieodwracalne skutki. 
- Jeśli...? - zapytał, patrząc pytająco na bożka. Czyżby się domyślał o co chodzi? Bywał bardzo beztroski, ale nie był totalnym czubkiem, potrafił logicznie myśleć. Domyślał się, że jego obecność tutaj może być niepożądana?
Zanim Kaioshin zdążył dokończyć, do rozmowy wtrącił się Mirai, który chyba jako jedyny zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Oj-ekhm! - już prawie wyrwało mu się "ojcze", ale zasłonił dłonią usta i odkaszlnął, wychodząc obronną ręką z tej sytuacji. To nie był jeszcze czas, ani odpowiednia chwila na rozmowy o ojcostwie.
- Haricotto-san, Kibito-san pokaże Ci tutejsze jedzenie, które jest na najwyższym poziomie! Takiego jeszcze nie jadłeś, a wierz mi, jest cudowne! Takiemu smakoszowi na pewno przypadnie do gustu! - zagrał trochę sztywnie, niezgrabnie, ale skutecznie. Haricotto słysząc o pysznej wyżerce, zapomniał na chwilę o spotkaniu z tajemniczym lordem Beerusem.
Kibito spojrzał zaskoczony na Miraia, a później na Shina. Ten drugi skinął głową, a Kibito zawahał się i zająkał.
- T-tak, boskie jedzenie, a tego tu wrzucę na hamak. Podejdź tutaj, jeśli łaska. - machnął ręką do Haricotta, a ten skuszony wizją dobrego żarła, od razu się zgodził.
- N-no, właściwie to zgłodniałem. Nie jadłem od godziny, a może dłużej, ale skoro nalegacie... - zerknął jeszcze niepewnie na Aymi, ale Kibito już położył dłoń na ramieniu Fasoli i nogą dotknął buta Ranzoku. Po chwili już ich nie było. Shin odetchnął z ulgą, Mirai również. Obaj przetarli swoje czoła.
- Aymi-san, wiem, że można na Tobie polegać. Lord Beerus jest bardzo kapryśny, więc prosiłbym o zachowanie powagi. Tak samo Ty, młodzieńcze. - spojrzał na Aymi a później na Miraia.
- Tamci dwaj... Właściwie to trzej, bo Kibito jest w gorącej wodzie kąpany... Bezpośredniość jednego i chrapanie drugiego mogłoby skończyć się wymazaniem wszystkich tutejszych śmiertelników. - gdy wypowiadał te słowa, patrzył na Unmeia, bo to on pierwszy ostrzegł o Beerusie. Był poważny, nie miał powodu do żartów.
- Najlepiej będzie, jeśli to bogowie będą mówić. Wiąże nas pewna relacja, więc chcąc czy nie, musi nas uszanować, a przynajmniej wysłuchać naszego zdania. - uśmiechnął się delikatnie, ale nie zdradził więcej szczegółów. Popatrzył na Unmeia, rzucając mu spojrzenie krzyczące "bądź gotów!".

I nagle, w jednej chwili, kilka metrów dalej, na pustym miejscu, pojawił się Dai Kaioshin. Przyprowadził dwóch jegomości...


Spoiler:

- Yo. - rzucił kocur, tak byle jak.
- Yoroshiku. - przywitał się ten wyższy o białych włosach, bardzo radosnym tonem.
- No, to kto mi grzecznie powie, którzy z was to Unmei i Mirai? Pokażcie się, plugawi tchórze. Chyba, że chcecie, żebym wymazał was wszystkich? - zapytał kocur, wystawiając dłoń w kierunku Aymi i reszty. Patrzył na każdą osobę po kolei. Nie był zadowolony. Po skroni Shina spłynęła kropla potu oznaczająca kosmiczne zdenerwowanie...
- Och, Lordzie Beerusie... Nie tak ostro~ - wtrącił cicho elegancik, zasłaniając uśmiech dłonią.
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Wto Cze 08, 2021 10:51 pm

Na szczęście wszystko szło w dobrym kierunku. Tak jakby... Dai Kaioshin zweryfikował prawdomówność Unmeia, wierząc w jego wytłumaczenie, jednakowoż mimo wszystko musiał zawiadomić Lorda Beerusa, Boga Zniszczenia, o zaistniałej sytuacji. Wychodziło na to, że sprawie trzeba się lepiej przyjrzeć i dokładnie ją zbadać. Ay słyszała oczywiście tę całą wzmiankę o Turnieju Mocy, ale nie wnikała. To nie jej sprawa, nie miała zamiaru się wtrącać bez wyraźnego powodu. Dlatego też milczała, gdy Mirai dopytywał o Beerusa i Zeno, słuchała, jak Dai Kaioshin wszystko tłumaczy i tylko przewróciła oczami na reakcję własnego ojca. Taa, niech jeszcze stanie przed tym całym Bogiem Zniszczenia i zaproponuje mu sparing! Unicestwienie murowane!
Grubasek poleciał po Beerusa, a reszcie pozostało ogarnąć tutejszy bajzel do jego powrotu. Jaki bajzel? Ano głównie zalatujący sake blondyn, no i napalony na walkę z silnymi gośćmi saiyanin, który nie potrafi się zachować odpowiednio. Dlaczego? Bo ma to w dupie. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu, prawda? Shin chyba też uważał, że lepiej byłoby się tej dwójki pozbyć na czas wizyty Boga Zniszczenia, co łatwo załapał Mirai, sugerując, by Kibito zabrał obydwu gdzieś indziej, na wyżerkę.
- Tak, leć, zanim z głodu zaczniesz zżerać tutejszy trawnik - mruknęła jeszcze płomiennowłosa, machnąwszy ręką, jakby było jej wszystko jedno. Gdy zaś cała trójka zniknęła, odetchnęła z ulgą. Do wtóru z bratem i kaioshinem. - Rozumiem powagę sytuacji, nie będę się wtrącać nieproszona - zapewniła jeszcze.
Zaraz potem Aymi przykucnęła przy córeczce, nakazując jej, by również była cicho i nie wychylała się w miarę możliwości. Mała tylko przytaknęła i znów wtuliła się w matczyną nogę. A w następnej chwili w błysku pojawił się Dai Kaioshin w towarzystwie jeszcze dwóch gości... z czego jeden był wyliniałym kotem. Super. A żeby było jeszcze lepiej, kocur ten zażądał przedstawienia Miraia i Unmeia pod groźbą "wymazania wszystkich". Po prostu pięknie. Ay poczuła mocniejszy chwyt na nogawce.
- Oka-chan, boję się pana kota... - chlipnęła cicho Luna, na co matka zareagowała od razu - przykucnęła i objęła ją ramionami, chroniąc w nich. Wzrok jednak miała skupiony na Beerusie.
- Ciii, maleńka, mamusia nie da ci zrobić krzywdy - szepnęła małej na ucho. Kocur może i był jakimś wielkim Bogiem Zniszczenia, ale nie zamierzała pozwalać mu zrobić cokolwiek Lunie. Co to, to nie.
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Czw Cze 10, 2021 9:34 pm
Można było się spodziewać tego, iż zawita tutaj Bóg Zniszczenia. Gdzieś głęboko wewnątrz Unmei wierzył, że się tutaj nie zjawi, lecz nie dało się zwyczajnie uniknąć tejże wizyty. W końcu dwóch wojowników z przyszłości nieprzypadkowo budzi tyle emocji. Jakby nie patrzeć, Bogowie są nieprzychylni, kiedy ktoś bawi się liniami czasowymi. Obecność Wielkiego Browka z pewnością będzie zwiastować zagładę. Kibito zmienił miejsce wraz z Blondynem i tym drugim. Cała trójka raczej mogłaby skomplikować spotkanie, co byłoby teraz najgorszą możliwą rzeczą. Wyliniały kotek przemówił. Unmei jak najszybciej uklęknął przed obliczem Beerusa. Tego samego oczekiwał od Miraia. - Lordzie Beerus... Jam jest Unmei, a ten czerwonowłosy chłopiec to Mirai. Przybywamy z przyszłości. -
Odrzekł. Nie chciał nieproszony wyjaśniać całej sytuacji, choć zapewne Dai Kaioshin wszystko opowiedział, gdyż Bóg zniszczenia niechętnie opuszcza swoją planetę, dopóki nie znajdzie ważnego powodu. Wybudzenie Beerusa z letargu może zwiastować niechybny koniec wszechświata. Unmei miał jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie. - Lordzie Beerus. Przypuszczam, że Dai Kaioshin-sama wyjaśnił poniekąd powód naszej wizyty. Jeśli tego chcesz, opowiem wszystko szerzej na Twój rozkaz... O Wszechmocny. -
Nie zapomniał również o drugiej równie ważnej Personie i z należytym szacunkiem pokłonił się Whisowi. Jednakże to bardziej powinni obawiać się gniewu Boga zniszczenia, aniżeli Aniołowi, który słynął ze swojego wykwintnego gustu i chęci jedzenia wcześniej niesmakowanych dań.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Sro Cze 16, 2021 8:38 pm
MG

Beerus dopiero teraz zauważył małą dziewczynkę. Przechylił głowę do tyłu i lekko się skrzywił. Spojrzał kątem oka na Whisa i wyszeptał.
- Nie przepadam za dziećmi... - a Whis tylko pokręcił głową, nie popierając tego, co powiedział jego towarzysz.
- Wracając... Whis, kończmy to, anime na mnie czeka. Tyś jest Unmei, a tamten rudzielec to... Jak mu tam było... Mirai. - spojrzał na Miraia. W jego oczach nie było widać dobroci, ani nawet tolerancji. Spojrzał obojętnie, jakby w ogóle nie obchodził go los młodego Ziemianina.
Mirai z kolei stał w pozycji wyprostowanej, prawie na baczność, wcześniej kłaniając się jak Unmei, z należytym szacunkiem. Wolał się nie odzywać, tak jak zasugerował Kaioshin. Beerus przeniósł swoją uwagę na Unmeia. Zaczął pazurem grzebać między zębami. Wygląda na to, że był świeżo po posiłku.
- Tak, coś tam opowiadał. Wynika z tego, że jesteście tchórzami i zamiast walczyć o swój świat do końca, toście przybyli tutaj, do przeszłości. Nie wstyd wam? - zapytał kręcąc głową.


- Zawaliłeś robotę po całości. Nie widzę żadnego sensu w Twoim istnieniu. Takie jest prawo. - powiedział oschle, podchodząc spokojnie do Unmeia. Zatrzymał się przed nim i patrzył tak na niego przez chwilę. Z wolna zaczął unosić swoją rękę, aż w końcu otwartą dłoń wystawił w kierunku Unmeia.

Spoiler:

- Haka- - urwał nagle, bo wtrącił się Mirai. Stanął między nim a Unmeiem, rozkładając ramiona na boki.
- To moja wina! Ja go tutaj sprowadziłem! - wykrzyczał Beerusowi prosto w twarz, nie schodząc nawet na chwilę z drogi. 
Wszyscy stanęli jak wryci. Whis zasłonił dłonią swoje usta, a Kaioshinowie o mały włos nie zemdleli. 
- Uu, walecznyś! Szkoda, że taki nie byłeś u siebie. - kocur sobie zakpił i dosłownie pstryknął Miraia w czoło... Ten nigdy w życiu nie oberwał tak mocno! Wywaliło go do tyłu, przeorał glebę, zostawiając po sobie ślad wykopanej ziemi i ostatecznie rozbił się na jednej ze skał.

Spoiler:

- Nie przeszkadzaj. Twoja kolej jeszcze przyjdzie. Na czym to ja skończyłem? Ach, tak... - ponownie skupił się na Unmeiu. Wyciągnął znów rękę przed siebie, tak jak wcześniej.
- Mam dziś dobry humor. Pobawmy się w kotka i myszkę... Dam Ci pięć sekund na podanie mi powodu, dla którego powinienem was oszczędzić. Pięć... - Bóg Zniszczenia, Beerus, rozpoczął odliczanie...
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Wto Cze 22, 2021 11:18 pm

Aymi przeczuwała, że sprawa z Beerusem będzie problematyczna. Wskazywała na to już jego "kapryśność", jak to określił Shin. Zaś pojawienie się kocura w towarzystwie jeszcze jednego gościa (pomijając Dai Kaioshina, który ich tu ściągnął) i postawione przez niego ultimatum tylko podkreśliły negatywny odbiór tego bożka.
Wezwany do przysłowiowej tablicy Unmei przyklęknął przed Beerusem, przedstawiając siebie i swojego protegowanego. Ay widziała, jak wzrok kocura na krótką chwilę zawisa na niej i jej córce. Skrzywienie kocich warg wystarczyło, by dziewczyna nawet bez usłyszenia podszeptów skierowanych do Whisa odpowiednio je zinterpretowała. A to stawiało kolejną kreskę na osobistej liście "lubię/nie lubię" przy imieniu wyliniałego kota. Szczególnie nie spodobało jej się podsumowanie zachowania dwójki z przyszłości. Według niego mieli tam zostać i dać się pozabijać?
Wyglądało na to, że pan Bóg Zniszczenia wydał na Unmeia wyrok. Cokolwiek jednak chciał mu zrobić - przeszkodził mu Mirai. Ay widziała kątem oka, jak jej brat wybija się z ziemi, by po chwili znaleźć się między skazańcem a katem. Luna tylko mocniej wtuliła się w matkę, gdy "pan kotek" pstryknięciem palca posłał wujka w siną dal. Płomiennowłosa zaś zgrzytnęła zębami, słysząc kolejne słowa Beerusa. I ona ma niby stać i czekać, aż ten wyliniały kot zabije wpierw Unmeia, a zaraz potem Miraia? I to wszystko na oczach Luny?! Niedoczekanie.
- Skarbie, usiądź tu wygodnie i pod żadnym pozorem się stąd nie ruszaj, dobrze? - poprosiła córkę, a gdy tylko ta posłusznie przysiadła na trawie, Ay wyprostowała się. W momencie zaś, gdy kocur zaczął odliczanie, przestąpiła krok do przodu i zabrała głos.
- To nie była ucieczka tylko odwrót taktyczny - stwierdziła rzeczowo, tym samym skupiając na sobie uwagę Boga Zniszczenia. - Gdyby tam zostali, zginęliby i nikt już by nie uratował ich świata przed moją alternatywną wersją. Tą samą, która dostała się w łapy Time Breakersów i działała najpewniej na ich polecenie. Brejkersi to, zdaje się, problem każdej linii czasowej, nieprawdaż? Mirai zabrał Unmei-sana w ten czas, bo miał nadzieję, że pomogę mu stać się silniejszym, by mógł wrócić do siebie i rozprawić się z zagrożeniem. Twoim zdaniem powinni byli tam zostać i zginąć? A co, jeśli kolejnym celem jest nasz świat? Dzięki tej dwójce przynajmniej wiemy, że mogą zaatakować. W przyszłości zginęli wszyscy kaioshini, gdzie zatem byłeś ty, o wielki Boże Zniszczenia? Siedziałeś przed telewizorem, oglądając anime i opychając się chrupkami? Ach, nie, ty też ponoć tam zginąłeś. Chyba że szanowny Dai Kaioshin raczył kłamać, w co wątpię.
Tak, igrała z ogniem. Tak, mogła zaraz sama stać się celem. Nie obchodziło jej to jednak. Ten wyliniały kocur śmiał nazywać jej brata tchórzem tylko dlatego, że uciekł przed pewną śmiercią, szukając pomocy w tych czasach, podczas gdy on sam w tamtym świecie poległ. Skoro był takim wielkim i potężnym stworzeniem (a z pewnością był, skoro ledwie pstryknięcie zrobiło z Miraiem to, co zrobiło), to dlaczego oczekiwał od słabszych i osłabionych, że dadzą się zabić jak on?
Stała tak wyprostowana, z głową uniesioną i hardym spojrzeniem. Niezależnie od tego, jaką pozycję w tym świecie zajmował Beerus, nie zdobył on jej szacunku, nie zamierzała się więc przed nim płaszczyć. Nie zamierzała się płaszczyć przed nikim tu. Miała swoją dumę. Nie saiyańską dumę wojowniczki, a najzwyklejszą kobiecą dumę, po prostu.
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Lip 02, 2021 3:05 pm
Wyjaśnienie nie było wystarczające dla Piwusa. Nie miał pewności jak przedstawił to wszystko Dai Kaioshin, który być może pewne informacje zataił przed Bogiem Zniszczenia. Unmei raczej nie oczekiwał innej reakcji ze strony Beerusa. Opinia o nim była raczej teraz potwierdzona. Nagle Mirai wkroczył ze swoimi wyjaśnieniami. Nie robiły jednak na Beerusie wrażenia i pstryknięciem posłał go kilkanaście metrów do tyłu. - W naszej linii czasowej Lord Beerus został również zabity. Nie chcę źle mówić o moich rodakach, ale byliśmy słabi. Lordzie Beerus... Wiem o związku między Dai Kaioshinem, a Tobą, o Wszechmocny. Planowaliśmy również turniej mocy w mojej linii czasowej, a wszystko zostało zaprzepaszczone. Ehh... -
Czuł głęboko w kościach, że dokona tutaj żywota tudzież zostanie całkowicie zanihilowany przez Lorda Beerusa. Gdyby wtedy zareagował Bóg zniszczenia to nie musiałoby do tego dojść, lecz śmierć Dai Kaioshina doprowadziła również do zabicia Piwusa. Ciekawe czy on sam miał tego świadomość? Cokolwiek się wydarzy Unmei robił wszystko, żeby przetrwać.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Lip 02, 2021 7:47 pm
MG


Aymi stanęła przed Beerusem. Kaioshinowie zacisnęli mocno swoje zęby. Bóg wbrew pozorom słuchał uważnie, nie wtrącał się, ale jedno zdanie sprawiło, że stracił cierpliwość.

- Gdzie zatem byłeś ty, o wielki Boże Zniszczenia? Siedziałeś przed telewizorem, oglądając anime i opychając się chrupkami? -

Kocur zacisnął mocno zęby. Wziął to jako obelgę. Aymi uraziła jego dumę. Nawet Whis zasłonił usta ze zdziwienia, gdy to usłyszał, ale... Było już za późno.

Spoiler:

- Cholerni śmiertelnicy... Tacy wyszczekani. Niczego nie pojmują.
Policzek nie był śmiertelny, ale kobieta poczuła go dotkliwie. Beerus nie chciał jej zabić. Mimo zniewagi, jakiej doświadczył, nie użył pełni swej mocy...? 
Luna od razu ruszyła do swojej mamy. Łzy cisnęły się jej do oczu. Kucnęła przy Aymi, trącając ją w ramię. Mówiła ciągle pod nosem "mama, mama", a gdy patrzyła w stronę Beerusa, dziwne wyładowania elektryczne pojawiały się dookoła jej ciała. Niemniej jednak, Bóg Zniszczenia nic sobie z tego nie robił. 
Unmei starał się przemawiać do rozsądku, wspominając o Dai Kaioshinie i Turnieju Mocy. 
- Skąd wiesz o powiązaniu między nami? - zapytał, chłodno patrząc w kierunku Shinjina.
- Turniej Mocy? Słyszę to już któryś raz z kolei. - zapytał, idąc w kierunku białowłosego, kiedy nagle... W miejscu gdzie upadł Mirai wybuchła energia ki. Chłopak zniszczył otaczające go skały, transformując się w Super Saiyanina. Był zły. Kręcił głową na boki, zaciskając mocno zęby.
- Beerus! Możesz nazywać mnie tchórzem, możesz ze mnie drwić do woli, ale nigdy... Nigdy nie podnoś ręki na moich bliskich! - krzyknął Mirai, trzymając w dłoniach miecz. Zaciskał go tak mocno, że krew płynęła mu po dłoniach. Ten zryw nie miał sensu, ale... Był podyktowany emocjami, a te z kolei, były główną kartą mieszańców.
Saiyanin ruszył na Boga Zniszczenia, ten jeno się uśmiechnął i gotów był przyjąć miecz. Gdy ostrze zetknęło się z pazurem kota, roztrzaskało się na tysiące kawałeczków, zamieniło się w piasek i ostatecznie zniknęło. Towarzyszył temu dziwny, fioletowy błysk.
- Z czym do ludzi. - wyszeptał pod nosem, kolejnym ciosem posyłając Miraia na deski.

Spoiler:

Spojrzenie kota znów utkwiło na Unmeiu. Oczekiwał odpowiedzi. Nie podnosił na niego ręki... Czy to przez to, że mimo grzechu, ciągle był uznawany za osobę boską?
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pon Lip 05, 2021 12:26 am

Wieloma epitetami określano już płomiennowłosą. Głupia, niedojrzała, emocjonalna, nierozsądna. To jednak było przed laty, dziś była właściwie inną wersją siebie. Pewne jej cechy pozostały jednak niezmienne, wśród nich zaś wielkie przywiązanie do bliskich jej osób i jeszcze większa chęć ich ochrony. Dlaczego? Bo sama wiedziała, co znaczy stracić tych, których kochała, nie zamierzała nigdy więcej być aż tak słaba, by patrzeć na cierpienie i śmierć członków rodziny. W skład tej rodziny wliczał się także Mirai, któremu w tej chwili pewien wyliniały kot groził wymazaniem egzystencji. Właśnie dlatego postanowiła się wtrącić.
Upewniwszy się, że Luna pozostanie w bezpiecznej (w miarę) strefie za jej plecami, zbliżyła się do Beerusa, zabierając głos. Starała się wyjaśnić sytuację na tyle klarownie, by wielki Bóg Zniszczenia przestał uważać pojawienie się Unmeia i Miraia w tym czasie za zbrodnię karaną najwyższą ceną. Musiał zrozumieć, że ma to także swoje plusy w postaci ostrzeżenia. Jednak mimo tego, że Ay w ciągu ostatnich kilku lat naprawdę wydoroślała, wciąż zdarzało jej się palnąć nieświadomie jakąś nieodpowiednią w danej chwili kwestią. Takie rzeczy po prostu jej umykały. Dlatego więc ciągnęła swój mały wywód zupełnie nieświadoma rosnącej irytacji rozmówcy.
Nie zdążyła jednak powiedzieć wszystkiego. Zdążyła jedynie się zdziwić, gdy kocur nagle pojawił się tuż przed jej nosem. No, może jeszcze cofnęła w odruchu nogę, nie uchroniło jej to jednak przed tym, co nastąpiło chwilę później. Została spoliczkowana. Nie był to jednak zwykły plaskacz. Zwykły plaskacz nie powaliłby jej z taką siłą na glebę. Wiedziała, że swoimi słowami może nadepnąć komuś na odcisk, nie przewidziała jednak podobnej reakcji. Na krótką chwilę ją zamroczyło. Cios był naprawdę silny, a mogła sobie dać rękę uciąć, że był wykonany na odlew. Kiedy ostatnio się tak czuła? Siedem lat temu na Papayi? Później, podczas walki z Belialem? Czy może na terenie lodowych gór, gdy nie mogła sięgnąć Daimao? Została posłana do parteru ze świadomością, że mimo posiadanej siły może być za słaba w tym starciu. Nienawidziła tego uczucia.
Słyszała płaczliwe wołanie córki, czuła, jak mała potrząsa jej ramieniem, wyraźnie się martwiąc i jednocześnie denerwując. Ay czuła to wahanie energii u małej - gniew mieszający się z rozpaczą. Nie chciała, by mała to czuła. Uniosła się więc nieco chwiejnie na łokciach, w pierwszej chwili sprawdzając szczękę i kark, dopiero potem się odezwała.
- Nic mi nie jest, skarbie, już wstaję, widzisz? - rzuciła uspokajającym tonem, a nawet spróbowała się uśmiechnąć. Byle dać Lunie do zrozumienia, że nic złego jej się nie stało. I może to wszystko by zadziałało również na nią, gdyby nie kolejne zdarzenie.
Mirai transformował się w super saiyanina i ruszył na Beerusa z mieczem w ręku w odwecie za krzywdę siostry. W następnej jednak chwili ów miecz rozpadł się w pył po zetknięciu z zaledwie kocim pazurem, w następnej zaś nastąpił cios, który momentalnie znokautować chłopaka. Trzask - dawno zapomniana klatka zaczynała powolutku pękać pod naporem do tej pory od lat uśpionej Furii. Ay patrzyła, jak z ciała brata ulatuje złota aura przemiany, a on sam pada bez przytomności na ziemię. Po jej skórze przeskoczyła iskra, potem kolejna, wyraźnie oddziałując na otoczenie. Zacisnęła ze zgrzytem zęby, gdy oczami wspomnień znów ujrzała śmierć ojca, dwukrotną zresztą, rozpacz Rock na widok niszczonego przez Daimao robotycznego ciała Szesnastki, a zaraz potem śmiertelny cios wymierzony Miraiowi przez Miirę. Postawiła stopę na ziemi, podnosząc się nieco chwiejnie, ostatecznie jednak stanęła twardo z rękoma zaciśniętymi w pięści. Wyładowania coraz częściej przeskakiwały po jej ciele, gdy z istną Furią w oczach patrzyła na kocura. Włosy nastroszyły się, migając raz po raz jasnością i blednąc, ziemia zadrżała od naporu mocy. Od bardzo dawna nie czuła takiej wściekłości.
- Khh... Ty... - wysyczała przez zaciśnięte zęby, już ledwo hamując wybuch. - Nie dotykaj mojego brataaaAAAA!!!!
Spoiler:
I moc eksplodowała. Jej ciało oblekła upstrzona wyładowaniami zielonkawa aura, włosy przybrały podobną barwę, a przestrzeń wokół zadrżała w posadach. A gdy wreszcie jej krzyk się urwał, stała w pełnej krasie z butami wbitymi w popękaną ziemię. Wzrok utkwiony miała w postaci Beerusa, twarz wyrażała zaciętość, mimo wszystko nie ruszyła do ataku. Dawniej z pewnością puściłaby Furię wolno, dziś jednak nie był jej czas. A przynajmniej jeszcze nie. Chciała po prostu pokazać Beerusowi, że wbrew pozorom nie jest marnym, słabym robakiem, za jakiego chyba uważa ją, Miraia, a może i nawet Unmeia, nie wspominając o Lunie. Chyba właśnie ze względu na nią nie ruszyła do ataku. Nie to chciała pokazywać córce, ot co.
Unmei
Unmei
Z przyszłości
Liczba postów : 13

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Lip 16, 2021 11:37 pm
Reakcja Beerusa na bezczelność śmiertelniczki nie mogła być inna. Wszak Bóg zniszczenia jest istotą potężną i może całkowicie wyczyścić z egzystencji każdego z osobna. Niby stoi w obronie swojego Braciaka, ale Beerus jest dość impulsywny i za każdą zniewagę może zlikwidować randomów, gdyby tylko chciał. Bożek dał nauczkę kobiecie, ale ta pokazała pełnię swoich mocy, jakby miało to zrobić wrażenie na kogoś kto likwiduje jednym dotknięciem. Raczej nie wzbudzi szacunku tylko bardziej rozsierdzi Beerusa. Tak czy siak, Bóg zniszczenia był bardziej zaciekawiony informacją Unmeia, aniżeli popisem siły Aymi. - Dai Kaioshin z mojej linii czasowej mi powiedział. Nie podołał wyzwaniu niestety. To było powodem twojej śmierci, Beerus-sama. -
Odrzekł, choć nie był pewien czy w jakikolwiek załagodziło to sprawę masowej likwidacji. Odpowiedział na pytanie, które na pewno nie pomoże w aktualnej sytuacji. Nie chciał się źle wypowiadać o swoim mentorze, ale takie były realia. - Turniej mocy miał być pokazem siły dla Bogów zniszczenia. -
Kontynuował, odpowiadając na kolejne pytanie. Unmei nie do końca był świadom tego pomysłu, ale nie wnikał w to głębiej. Grunt to znaleźć godnych wojowników, którzy reprezentowaliby siódmy wszechświat. Spodziewał się, że walki byłyby interesujące ku uciesze tłumu. Unmei miał złe przeczucia odnośnie pokazu siły dziewczyny. Widok na pewno nie jest przyjemny dla dziecka, ale widocznie nie dbała o to. Biedne dziewczę.
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Pią Wrz 16, 2022 9:21 pm
Polana     - Page 4 Miszczgry

Mirai padł, nie będąc w stanie się podnieść. Aymi wybuchła gniewem, wprawiając w ruch wszystko to, co tylko mogło się ruszać. Jak nagłe uderzenie pioruna, zasiała spustoszenie. Zebrani dookoła ludzie byli zdziwieni. Unmei dalej próbował załagodzić sytuację, ale nie wychodziło to najlepiej, nie w towarzystwie tykającej bomby, którą niewątpliwie była Aymi.
Włosy Whisa i uszy Piwusa wyginały się do tyłu, popychane przez buzującą energię wojowniczki. Ten pierwszy gościł na twarzy wesoły uśmiech, nie będąc w ogóle poruszonym zaistniałą sytuacją.
- Oho... - wyszeptał Piwus, uśmiechając się półgębkiem i sunąc swym pazurem po podbródku. Chyba wpadł na jakiś pomysł.
- Powodem mojej śmierci, powiadasz? - zapytał Unmeia, ale ciągle oczy miał wpatrzone w szalejącą aurę Aymi. Rozłożył ręce na boki i prowokacyjnie powiedział:
- No co jest? Przestraszyłaś się? No dalej, dalej! - pomachał do niej ręką, zachęcając ją do ataku... Jednakże, nie doczekał się. Dziewczyna stała w miejscu, jakby w ostatniej chwili się zawahała, nie chcąc dawać złego przykładu córce. Piwus spojrzał kątem oka na dziecko i zaśmiał się pod nosem.
- Żałosne. - skomentował niegrzecznie, po czym w błyskawicznym tempie ruszył w stronę Super Wojowniczki. Chwilami wyglądało to tak, jakby w zwolnionym tempie rozpływał się w powietrzu i pojawiał w innym miejscu. Następnie płynnie wyminął dziewczynę i zrobił dokładnie to samo, co w przypadku Miraia. Tym razem mocniej, dużo pewniej, ale wciąż na tyle delikatnie, żeby nie urwać Aymi głowy.

Spoiler:

Dziewczyna padła jak długa, gasnąc jak zapałka. Piwus stanął nad nią i potarł dłonią o swoją dłoń. Uderzenie chyba go zabolało.
- Shin. - zawołał jak psa.
- T-tak? - ledwo wydukał.
- Posprzątaj ten bałagan. Wiem, że ci śmiertelnicy wam pomogli gdy byłem nieobecny, więc ten jeden raz przymknę oko na ich występki. Tylko żebym tego nie żałował, bo bekniesz pierwszy. - powiedział oschle, patrząc zimnym spojrzeniem w oczy Shina, któremu lekko już drżały kolana.
- R-rozumiem! Dziękuję! - ukłonił się szybko i natychmiast podbiegł do powalonej Aymi. Mirai już powoli do siebie dochodził, podnosząc się z kolan, a pomagał mu w tym Unmei.
- Ten cały "Turniej Mocy" mnie niepokoi. Jestem pewien, że ten zapchlony tłuścioch, mój brat, wszystko obserwuje i już coś kombinuje. Zbierzesz mi najsilniejszych wojowników jakich tylko znasz. To rozkaz, zrozumiałeś? - zapytał, a Shin nerwowo pokiwał głową, próbując ogarnąć Aymi.
- Panie Piwusie, ale pan był dzisiaj suuuuułodki i męskiiiiii~ - wtrącił się Whis, nabijając się ze swojego podopiecznego.
- Chyba wpadli ci w oko, co? Nie pamiętam, żebyś kiedykolwiek kogoś oszczędził. Co się zmieniło? - zapytał, będąc już poważnym. Piwus podszedł do niego i stanął z nim ramię w ramię, ciągle będąc odwróconym plecami do reszty. Po jego skroni spłynęła kropla potu, jakby się zawstydził, ale ciągle gościł na jego twarzy uśmiech.
- Liczę, że doprowadzą do mnie tego całego... No... Jak mu było... Saint Seiya...
- Super Saiyanina Boga?
- Super Saiyanina Boga! - wyszczerzył zęby, ciesząc się na myśl o przepowiadanym rywalu. Zaraz jednak się ogarnął i dziecięcy zachwyt przerodził się w groźną minę mordercy. Odwrócił się przodem do gawiedzi i rzekł:
- Potraktujcie to jako akt łaski. Następnym razem zostaniecie wymazani. - spojrzał na Unmeia i Miraia, bo to właśnie oni byli sprawcami całego tego zamieszania.
- Narka. - dodał na koniec i pokazał język, a Whis westchnął radośnie i pisnął jak dziewczynka, po czym obaj otoczeni zostali magiczną aurą i... Wystrzelili w niebiosa jak rakieta, zostawiając za sobą smugę, która stopniowo zanikała...
Mirai
Mirai
Z przyszłości
Liczba postów : 15

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Nie Wrz 25, 2022 3:35 pm
Mirai z początku nie mógł się pozbierać po uderzeniu, które zaserwował mu Piwus. Przez zmrużone powieki widział, jak Bóg Zniszczenia pacyfikuje Aymi jednym uderzeniem, dokładnie w tej sam sposób, co wcześniej jego samego.
- A-Aymi... - wyszeptał, wyciągając w jej stronę rękę, ale nic więcej nie mógł zrobić. Nie było czasu, nie było możliwości. Zostali zdeklasowani, a Piwus nawet się nie spocił. 
Wziąwszy się za siebie, zebrawszy wszystkie siły, Mirai podniósł się i choć z początku było mu ciężko się poruszać, ruszył w stronę powalonej Aymi i Shina, który kucnął przy niej, gotowy nieść pomoc.
- Kolejny raz byłem zbyt słaby... Kolejny raz! - warknął, uderzając się w twarz i klękając przy Aymi, tuż obok Shina. Chciał pomagać, od zawsze to było dla niego priorytetem, ale im bardziej się starał, im bardziej mu zależało, tym bardziej wszystko się psuło a pod nogami miał coraz więcej kłód. Dlaczego tak się działo? Dlaczego cały wszechświat wypiął się na niego i karał go za to, że chciał czynić dobro i chronić swoich bliskich?
- Unmei... Przepraszam, że cię w to wciągnąłem. - dodał, nie spuszczając oczy z leżącej dziewczyny. Później już się nie odezwał, kalkulując wszystko w swojej głowie. Do czego zmierzał? Jaki miał cel?
Aymi
Aymi
Liczba postów : 1103

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Nie Wrz 25, 2022 10:35 pm

Jej moc wybuchła, co do tego nie było wątpliwości, wszak wszyscy to widzieli. Mimo wszystko nie ruszyła wściekle na Beerusa. Już nie była tak lekkomyślna i narwana jak dawniej, poza tym miała pod opieką córkę, której nie zamierzała pokazywać, że wszystko sprowadza się do mordobicia. Zrobiła po prostu mały pokaz siły, ot co.
Kocur starał się ją sprowokować, ona jednak nic sobie z tego nie robiła. Tylko ukradkiem zerkała na stojącą z tyłu Lunę, poniekąd ją osłaniając. Jednego się nie spodziewała - że znów zostanie znokautowana. Usłyszała tylko krótki komentarz Boga Zniszczenia, w następnej sekundzie zaś poczuła uderzenie w kark, a świat wokół został skąpany w mroku. Jeden ruch, zaledwie jeden cios rozłożył ją na łopatki. Zielonkawa aura wyparowała, a bezwłasne ciało nieprzytomnej już płomiennowłosej padło głucho na ziemię.

Mała Luna przyglądała się całemu zdarzeniu ze strachem w oczach, nie odważyła się jednak zbliżyć do matki. Nie, kiedy obok był ten straszny Pan Kot! Dopiero gdy zniknął wraz z tym drugim Panem Wesołkiem, podbiegła do nieprzytomnej rodzicielki, wtulając się w nią z płaczem.
- Oka-chan... Oka-chan, wstawaj... Wracajmy do domu... - łkała żałoście, matka jednak wciąż się nie ruszała, leżąc tak z zamkniętymi oczami. - Oka-chan, obudź się...
Cóż więcej mówić... Cios Beerusa był na tyle silny, że pozbawił Aymi przytomności w zaledwie ułamku sekundy, potrzebowała ona zatem nieco więcej czasu, by ją odzyskać, prawda?
@Whis
@Whis
No.1 Whis' Fanboy
Liczba postów : 976

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Czw Wrz 29, 2022 7:48 am
Polana     - Page 4 Miszczgry

Dziewczynka próbowała ocucić Aymi, ale nie udawało jej się to. Mirai wiedział, że nic nie poradzi, więc spojrzał tylko na Shina, który gotowy był do użycia techniki teleportacji. Czerwonowłosa musiała dojść do siebie. Mirai wziął małą na ręce, zaczął ją pocieszać, że wszystko w porządku i że jej mama musi wszystko "odespać".
Nie tracąc więcej czasu, Shin wykorzystał technikę KaiKai i przetransportował wszystkich (za wyjątkiem Unmeia, który został poproszony przez Shina, aby zaczekał tu na niego) z powrotem na Ziemię, do pewnej chaty w górach Paozu.

Wylądowawszy w salonie, Shin pomógł przenieść dziewczynę na najbliższą kanapę i pożegnawszy się z Miraiem, życzył wszystkiego dobrego i że niebawem znów się spotkają, bo nie można tak zostawić tej sprawy.
Mirai zarzucił koc na Aymi i wrócił do pilnowania siostrzenicy.
_____
z/t -> Chata w górach
Sponsored content

Polana     - Page 4 Empty Re: Polana

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach