Go down
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sty 11, 2020 10:59 pm
Kenzuran wypuszczając znów powietrze z ust, wreszcie na nowo otworzył ślepia, delikatnie spocony ale jednak był przemęczony skupianiem się w wyszukaniu swojej wewnętrznej mocy. Wstając i ogarniając się, że całe towarzystwo się tutaj zebrało, nie wiedział co ma ze sobą począć. Zobaczył tylko, że ten cały Imperius oraz Shallot polecieli na inną półkę skalną, która także była dużym wielkim kamiennym słupem. Złotowłosy nawet nie zdążył w sumie z nim pogadać, bo musiał mu wytłumaczyć, że ten cały uwolniony potencjał nie został w nim odblokowany. Wojownik teraz dostrzegł jakąś nową osobę, która wyglądał na człowieka, przynajmniej mu się tak wydawało. Podszedł do niego, gdyż jego zachowanie wyglądało dosyć dziwnie, wreszcie byli na planecie Nameków, kultura musiała tutaj jakaś panować:
-Czyżbyś ty też miał zamiar dołączyć do Nihiliusa? Mogę cie ostrzec, bo gdy powiedziałem mu, że chcę stać się silniejszy, nadal muszę niestety czekać na ten całe uwolnienie potencjału, jak wróci to ja już mu powiem, że tak się nie robi! - pogroził pięścią w stronę pleców bladej twarzy. Mężczyzna z utraconym ogonem widział, że coś się tutaj nieźle zadziało, nawet ten Namek co wybiegł, już znajdywał się na twarzy, ale na razie z zielonymi osobnikami nie miał zamiaru rozmawiać, jeszcze nie w tej chwili.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 13, 2020 6:23 pm
MG

Shalotto podniósł się, kiedy Nihilius do niego dołączył. Otrzepał swoje spodnie i wyprostował się, stając twarzą w twarz z Nihiliusem. 
- Podczas poszukiwań Nameczan, wszyscy zostali wciągnięci w dziwny wir, jakby portal. Dezorientacja i niewiedza towarzyszyła każdemu. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Wszyscy myśleli, że to koniec, ale to był dopiero początek. Nie chciałem o tym móić przy wszystkich, bo wiesz, to dość... wstydliwa sprawa. - urwał, patrząc gdzieś w dal. Po chwili, na jego twarzy pojawił się delikanty, lekko zadziorny uśmiech, ale zaraz zniknął, kiedy tylko spojrzenia dwóch mężczyzn znów się spotkały. Shalotto wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu Nihiliusa, klepiąc go dwa razy, ale wciąż trzymając tam swą dłoń.
- Dobry z Ciebie lider, Nihiliusie. Naprawdę dobry. - zaczął i skinął głową, patrząc przez chwile głęboko w oczy swojego rozmówcy. Nagle, kiedy już stwierdził, że uśpił czujność rogacza, zupełnie niespodziewanie i z całej siły przycedził Shinjinowi głową prosto w czoło. Kolejny cios skierował w brzuch, chcąc, by ten się pochylił. 
- Przynajmniej tak twierdzi mój brat. - powiedział cicho, ale wystarczająco głośno, by Nihilius go usłyszał. Wtedy też zabrał swoją pięść, stając znów przed Imperiusem. Chciał z nim walczyć, sam na sam, żeby udowodnić swoją wyższość. Słabi nie mieli prawa głosu.
Ci, którzy obserwowali z daleka, na pewno zastanawiali się, o co tak naprawdę chodziło.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 13, 2020 9:39 pm
Rozbawiła go odpowiedź demona. Biedny, niestety nie znajdzie tu żadnych kobiet. Sami faceci. Znaczy w teorii była tutaj jedna dama, ale lepiej uważać. Nie chciał, by Brollemu odwaliło. Lepiej nie ryzykować odpalenia jego szału, gdy nie było to konieczne. Gdy tylko zaczął udawać, że jest dziewczyną i przystawiał się do Sethera, robiąc Sobie z niego żarty to, aż prychnął. Umięśniony i silny co? Zapowiada się ciekawie. Nie będzie się nudził. Niestety pech chciał, że tymczasowy kompan zbliżył się do niego i chuchnął mu miętą i zaczął szeptać do jego ucha, że wkurza go ten koleś i jak coś to ma wystrzelić w górę ki to mu spuści łomot. Niestety Imperius powątpiewał, że da radę. Ponownie na jego nieszczęście musiał powiedzieć coś odnośnie pieszczot i tego, że za zaraz oszaleje w męskim gronie, a potem będzie musiał Sobie znaleźć dziuplę i Sobie ulżyć. Popatrzył się na niego, ale nic nie odpowiedział. Widział w oddali jeszcze Kenzurana, ale nie słyszał co ten mówił. Widział tylko gest w jego kierunku. Groził mu? Co za szympans. On mu ocalił życie, a ten jeszcze wydziwia. Po tym wszystkim poszedł do Shalotta.

Stali twarzą w twarz i wreszcie podwładny zaczął mówić. Podobno podczas poszukiwań zostali wciągnięci w wir, Wszyscy myśleli, że to koniec, ale to był dopiero początek. Już mu teraz coś nie odpowiadało. Nie powiedział myśleliśmy. Coś mu tu nie pasowało. Tylko nie wiedział co. To było wszystko takie dziwne. Wstydliwa sprawa? Niby z jakiej strony? Nic, a nic mu się to nie podobało i wydawało mu się, że coś jest ostro nie tak. Widział na jego twarzy zadziorny uśmieszek, poczuł na Swoim ramieniu dwukrotne klepnięcie. Co prawda nie reagował, ale dalej mu coś nie odpowiadało. Powiedział, że jest dobrym liderem. Naprawdę dobrym.


Patrzyli Sobie w oczy, i nagle oberwał w łeb. Spodziewał się możliwego ataku, ale i tak nie zdążył zareagować. Był stanowczo zbyt słaby! Przez to, że był zamroczony po otrzymanym ciosie to dostał kolejnym atakiem w brzuch i lekko się zgiął. Usłyszał, że tak twierdził jego brat. Teraz się zdziwił, ale coś błysnęło w jego oczach. Miał rację. Co prawda nie do końca ale miał. To nie był Shalotto!
"- Brat bliźniak!?"
Wykrzyczał w duchu. Spodziewał się naprawdę wielu rzeczy, od kontroli poprzez możliwą zdradę, a jednak to nie było to. Brat bliźniak. Tego, by się w życiu nie spodziewał. Szybko mu mignęła myśl, by cofnąć czas i zaatakować go, gdy się tego nie spodziewa, ale jednak uznał, że to może nie być odpowiednie wyjście z tej sytuacji. To wszystko trwało zaledwie setną sekundy. Postanowił się odpłacić pięknym za nadobne. Starał się pochwycić brata Shallota za ramiona. Jego oczy zaświeciły się na kolor czerni i wystrzelił prosto w jego klatkę piersiową Kiai Gan. Dwa czarne promienie poleciały z ogromną prędkością prosto na ciało wroga. Jeśli nie wyswobodzi się z uścisku i nie uniknie to otrzyma z pełnej mocy! Myślał o zaatakowaniu jego głowy, ale zrezygnował. Znacznie prościej uniknąć. Dlatego wybrał tułów. Nawet jak się uwolni, to i tak powinien oberwać. Przynajmniej taki był zamysł. Ale to nie było wszystko! Korzystał z okazji, że będzie zajęty albo przyjęciem techniki na klatę, albo próbą uniknięcia jej, co nie powinno mu się powieść. Nie powinien się spodziewać tego, że Imperius się nie wycofa, a pochwyci go, a na dodatek atak wyleci z Jego oczu. Po tej jednej akcji, gdy jeszcze się ogarniał to w jednej dłoni tworzył czarny Ki Sōdo. Czarna ki znajdowała się na jego ramieniu niczym aura i zmieniła się w ostrze. Technika stała się przedłużeniem jego ramienia. Wyglądało to tak, jakby jego ręka zmieniła się w ostrze ciemności. Z ogromną szybkością starał się przebić tułów wroga, zanim ten ogarnie co się dzieje, w drugiej ręce kumulował ki na atak, by następnie go wystrzelić w odpowiednim momencie. Niewidzialny podmuch powietrza zwany Kiai powinien trafić przeciwnika akurat, po przebiciu go mieczem, a następnie posłać na pobliskie skały. Przynajmniej tak starał się to wyliczyć i obliczyć. Należy pamiętać, że miecz ki, był tworzony jedną dłonią, a druga dłoń, była wolna i kumulowała energie. Tyle dobrego, że dwa ataki mógł zrobić w tym samym momencie, więc jeden powinien nastąpić od razu po drugim.
- Zajmę się tym! Bądźcie w gotowości!
Wykrzyczał do Swoich, nie tracąc z oczu przeciwnika. Całkiem możliwe, że zostaną przez kogoś zaatakowani, więc wolał ich uprzedzić.
- Komu służysz bracie Shallota!? Gdzie są Shalotto i Camden!?
Zapytał z gniewem w głosie. Jeśli ten mu nie odpowie, to po walce będzie cierpiał. Znał wiele różnych sposobów na tortury. Był prawie pewien, że nie działał sam. Musiał go pokonać i zmusić do odpowiedzi! Jego krwiste oczy zalśniły, a niektórzy mogli nawet poczuć zmianę w temperaturze wokół Siebie. Wydawało się tak jakby stało się tutaj zimniej. Był wkurzony. Patrzył się poważnie na przeciwnika. Pierwszy raz zarówno Sether, członek rasy akuma jak i Kenzuran, mogli zobaczyć jak Nihilius zachowuje się podczas walki. Skończył się rozmowy lider. Zmienił się w prawdziwego demona. A przynajmniej tak mogło się innym zdawać. Już obmyślał plan działania. Nie wiedział czy ten typek miał złotą formę. Spodziewał się, że miał skoro to nie był Shalotto. Zarówno bowiem gość z blizną, jego kumpel jak i psychol, mieli te formy. A to oznaczało, że i ten typek może mieć. Musiał zakończyć to szybko. W ostateczności cofnie czas. Ale miał jeszcze parę asów w rękawie. Szkoda, że to wciąż było zbyt mało. Był zły na Siebie, że był taki słaby. Walczył na przeciwnika znacznie potężniejszego od Siebie. Musi coś wykombinować. Tylko co? Czy nie będzie miał wyboru i będzie musiał zwiać? Wtedy raczej nie zaskarbi Sobie lojalności tego typka. A kto wie, może jak wygra to uda mu się przemienić katastrofę w szczęście? Na razie miał nadzieję, że wszystko co zaplanował wcześniej wypali. Na wszelki wypadek uwolnił zombie z lodu i przygotował je do wymarszu. Jak przyjdzie co do czego to niczym prawdziwy nekromanta otworzy portal i uwolni czwórkę. Nie przydadzą się zbytnio, ale może chociaż na trochę go zatrzymają. Ale to ostateczność. Gdy zostanie zaatakowany to stara się uniknąć, jeśli nie da rady to odpala pierwszą lepszą barierę, a jak jedna nie wytrzyma to odpala drugą, lub nawet dwie na raz.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Sty 17, 2020 11:26 pm, w całości zmieniany 1 raz
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 13, 2020 11:21 pm
Kenzuran oczekując odpowiedzi od nowo przybyłej osoby, która przeniosła się tutaj z Nihilem, podziwiaj tutejsze widoki. Widać było na rzut oka, że ta planeta się różniła od tej całej "Ziemi" krajobrazem oraz tutejszą fauną, wszystkim tak naprawdę. Złotowłosy na domiar tego, nie widział tutaj żadnych dziki zwierząt, może Nameczanie takowych nie posiadali, zapewne jeśli pobędzie tutaj dłużej, będzie chciał zwiedzić trochę tej planety. Niebieskooki słysząc, że jego scouter zaczął pikać, powiadomił go o wzroście energii w miejsce, gdzie udał się Imperius oraz Shallot. Wysuwając się kilka kroków do przodu, chciał zobaczyć co się dzieję, wyglądało na to, że między nimi do czegoś doszło i zanosi się na jakąś walkę, tak przynajmniej uważał Wojownik. Mężczyzna z utraconym ogonem zacisnął pięść i to on chciał się zmierzyć z bladą twarzą, znowu został wyprzedzony, więc do wszystkich zebranych rzucił smętnym tekstem:
-To są chyba jakieś żarty, ja chciałem z nim pierwszy zawalaczyć.... - westchnął pod nosem i nadal zaciskał jedną dłoń. Walka zaczęła się rozrastać na większy obszar, a potem Syn Kellana przejrzał na oczy jeszcze bardziej niż kiedykolwiek indziej, to wyglądało jakby mieli się tam pozabijać.

Brat Klen co do tego się akurat nie pomylił, bo zaraz usłyszał jak struny głosowe Nihiliusa podniosły się i sugerowały, żeby byli w gotowości jakby coś się miało stać. Kenzuran nie wiedział o co chodzi, dlatego też popatrzył na tutejszych i zastanawiał się czy podlecieć i nie wspomóc skrzydlatego czy akurat oddać mu tą walkę. Złotowłosego bardzo korciło, tylko dlatego że dostał solidny łomot na Ziemi od swojego rodaka, Gutsa i mimo to, nadal chciał z nim walczyć. Teraz na pewno po tylu treningach, stanął na szczycie możliwości by dać mu radę, chociaż jego dawny kolega posiadał formę Super Saiyanina Drugiego Poziomu. Niebieskooki odczuwając jak jego ciało trzęsie się z zachwytu potyczki z tym całym Shallotem, nie wiedział ile się będzie mógł powstrzymywać. Wybuchając złotą aurą, odsuwając od siebie bliższe osoby, miał nadzieję że nie wkurzy ich samym podniesieniem mocy, tylko dlatego że był tak podekscytowany. Wojownik mimo to, za chwilę dezaktywował swoją łunę mocy i wyczekiwał momentu w którym to Nihilius będzie dostawał srogie lanie.
Sether
Sether
Liczba postów : 136

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sty 15, 2020 4:40 pm
Sether patrzył za Nihiliusem i tym drugim saiyaninem, lecz z dziwnej przyczyny nie słyszał nic o czym rozmawiali, czy byli za daleko? Raczej w zasięgu wzroku... Trudno... Oczywiście zlał wszystko co mówił ten facet, wyglądający jak kobieta, jakoś go to nie obchodziło. Zwyczajnie nie wiedział teraz co miał zrobić, gdzie i z kim. Niby dalej miał śledzić Nihiliusa, ale... Nie miał na to zbytnio ochoty. Miał też dość tej całej zbieraniny. Jak dla niego, było tutaj wszystkich za dużo. Co wyraźnie wyraził w swoich myślach, mając nadzieję, że Guru znowu będzie w stanie odczytać jego myśli. Sether wolał spokój, mniej osób... A to przerastało jego możliwości. Czuł, że zwyczajnie się denerwuje. Czym prędzej, żeby nie zwariować, oddalił się tuż za budynek Saichoro, w przeciwległej stronie niż znajdowało się zgromadzenie.
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sty 15, 2020 5:21 pm
Maou nudził się trochę czekając na Nihila. Ogórki wcale nie chciały współpracować ani się z nim jakoś zabawić. Odetchnął w spokoju i usiadł sobie na ziemi ze skrzyżowanymi nogami. Zastanawiał się co począć z jego nudami.
Postanowił trochę się rozgrzać treningiem. Powolnymi ruchami robił przysiad który zajmował mu około kilka minut. Jak wiadomo w tym czasie jego mięśnie wariowały i pulsowały. Robiąc coś tak bardzo wolno, zaprzęgł swoje mięśnie do katorżniczej pracy w niewygodnej postawie. Musiał tak wytrzymać jak najdłużej. Jego dłonie spinały się i po dłuższym czasie rozluźniały. Maou czuł się jakby podnosił niewyobrażalnie wielki ciężar.
Jego ki delikatnie wypływała na zewnątrz. Maou starał się kontrolować ten przepływ, mimo bólu jakiego nigdy nie doświadczył, przy okazji ćwiczeń.
Ki zachowywała się czasem jak woda, próbując wyskoczyć z wielkim ciśnieniem przez małe ujście. Jeśli się je zwiększało, napór Ki mimowolnie malał w znacznym stopniu. Chłopak zastanawiał się nad możliwością wykorzystania tego w przyszłości.
Jednakże jego ćwiczenia na razie pozostawały bezowocne. czuł, że potrzebuje jeszcze trochę czasu na ćwiczenia aby ogarnąć większą siłę.
[...]
Maou nie był świadomy tego, co się dzieje przy Nihilu, bo było to zdecydowanie za daleko. On sam był zbyt zajęty swoimi ćwiczeniami, aby zauważyć cokolwiek. Nawet jeśli by próbował pomóc, to obawiam się, ze z jego siłą nie dałby rady.
[...]
Wtedy też podszedł do niego jakiś ziomeczek, który wypowiedział do niego kilka słów. Blade River prezentował się całkiem kozacko a jego osobowość była zajebista. Otaczała go Aura siły i zniszczenia.
No przynajmniej tak wyglądało na pierwszy rzut oka, bo gdy odezwał się tym plugawym językiem to ocena spadła gdzieś poniżej najniższej cześci wszechświata.
Nagle jego twarz wydawała się mniej inteligentna od najniższych form życia.
Maou zastanawiał się od kiedy jednokomórkowce nauczyli się mówić.
Własnie dlatego czasem nienawidził płci męskiej, oczywiście o ile to coś ma w ogóle jakąś płeć, może się mnoży poprzez Mejoze, gdzie już w jego przodku zabrakło nawet jednego chromosomu do podziału i zamiast tego podzieliły się  nowo odkryte pierwiastki zwane dwoma stogami gunwa.
Metafrazując* poprzednią część, Maou odezwał sie do niego opiekuńczym głosem:
-Myślę, że osiągnąłeś już szczyt potencjału. - Koniec Metafrazy - A co do dołączenia do Nihiliusa to sam nie jestem pewien. Sługa? Towarzysz? Kompan? Przyjaciel? W poprzednim wszechświecie za dużo razy zostałem zdradzony przez moich podwładnych których musiałem ukatrupić. O ile znasz te słowo, to zachowuję status Quo.
Zaczynam trening 1/2:
*Pojęcie Metafraza:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 17, 2020 12:34 pm
MG

Fałszywy Shalotto nie dał się złapać za ramiona, odsuwając się do tyłu. Po uderzeniach na Imperiusie, obserwował go, więc gotowy był do uniku. Lecącą wiązkę energii z oczu Shinjina wyminął, ale jednak małe zadrapanie na ramieniu zostało. Krew leniwie spływała niewielkimi stróżkami po jego łokciu i przedramieniu. Saiyanin syknął cicho z bólu.
Kiedy Nihilius wykrzyczał, że się tym zajmie, Saiyanin spojrzał gniewnie w stronę pozostałych wojowników.
- Jama wo suru na!* - krzyknął, zaciskając swoją pięść, wokół której pojawiły się wyładowania elektryczne, a jego oczy przybrały na moment błękitny kolor. Zaraz jednak wróciły do pierwotnego, czarnego koloru.
- Nie służę nikomu. Po prostu chcę walczyć z silnymi gośćmi! Nie czuję Twojej energii, więc mnie zaintrygowałeś. Niemniej jednak, coraz bardziej zaczynam myśleć, że nic z Ciebie specjalnego. - uśmiechnął się pogardliwie, spluwając pod nogi rogacza.
Stanął pewnie na nogach i nie zwlekając, uwolnił swoją energię. Jego spojrzenie zrobiło się dziksze, oczy żółtsze, a jego włosy jakby bardziej najeżone, lecz ciągle czarne. To nie był Super Saiyanin! Jego energia wzrosła o tyle, ile wzrasta w przypadku transformacji w Oozaru. Wyobraźnia zaczęła płatać figle Nihiliusowi, któremu wydawało się, że za plecami fałszywego Shalotto'a pojawiła się wielka małpa. Jej ryk dotarł do jego uszu, a zaraz po tym, rozzłoszczony Saiyanin rzucił się do walki, znikając i pojawiając się naprzemiennie. Używając techniki powidoku, chciał namieszać Imperiusowi w głowie, by ten nie mógł natrafić na prawdziwe ciało oponenta.
Fałszywy Shalotto zaczął go obiegać dookoła, zostawiając po sobie iluzje samego siebie. Który jest prawdziwy? Którego uderzyć? Skąd nadejdzie atak!?
- Shalotto był słaby, nawet nie dotrzymał mi kroku. Tamten drugi pewnie gryzie piach, tak go urządziłem, ha! - nie do końca wyraźny, jakby lekko przytłumiony głos Saiyanina rozbrzmiał w uszach rogacza.
_____
*Nie wtrącać się!
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 17, 2020 11:20 pm
Niestety miał pecha, ani nie złapał brata Shallota, ani też nie trafił zbytnio czarną energią z oczu. Mimo wszystko został zraniony, na co uśmiechnął się pod nosem. Niestety wiedział, że musi się mieć na baczności i to nie jest wszystko. Przynajmniej miał zrobiony ki miecz, więc jeśli ten typek nie będzie dostatecznie szybki, to Imperius go pociacha. Przynajmniej takie było założenie, niestety wyglądało na to, że nie będzie to takie proste. Że też musi zawsze trafiać na silniejszych od Siebie przeciwników! To tylko pokazuje, że musi się stać znacznie silniejszy. A ogoniasty, wciąż nie wszedł na wyższy poziom transformacji. W oddali widział Kenzurana, który obserwował walkę i wręcz nie mógł się doczekać, by dołączyć, a reszta zajmowała się niestety Swoimi sprawami. Wciąż mógł przywołać Swoją armię jak i tajną broń czyli Brollego. Ale na to jeszcze nie pora. Zapewne nawet o nim nie wiedział. Niestety musiał używać Swojego umysłu jak i technik, które znał. Niestety to wciąż było za mało. Jego przeciwnik również wykrzyczał, by się reszta nie wtrącała. Zacisnął pięść i jego oczy prawie zmieniły barwę. Widział wyładowania elektryczne. Czyżby miał przejść w formę super wojownika? Od razu instynktownie prawie się wycofał, ale nic się nie stało. Mówił, że nie służy nikomu i tylko chce walczyć z silnymi wojownikami. Ki Imperiusa nie wyczuwał, więc go zaintrygował, ale podobno jednak nie jest niczym specjalnym. Prychnął na to. W przeciwieństwie do tego gościa, był wojownikiem, magiem jak i mechanikiem. Gdyby był tylko wojownikiem, to byłby znacznie silniejszy od tej małpy. Uniknął splunięcia i miał gdzieś słowa tego szympansa. Nagle stało się coś dziwnego. Uwolnił energię, jego oczy stały się żółte, a spojrzenie dzikie niczym u bestii. Jego włosy się najeżyły. Ale mimo to nie przypominało to w ogóle złotowłosej transformacji. Mimo to, jego instynkt i nie tylko mówiły, że stał się silniejszy. Nawet wydawało mu się, jakby za jego plecami pojawił się awatar ogromnej małpy. Nawet usłyszał jej ryk! Popatrzył się poważnie na rywala. Poruszał się tak szybko i używał dziwnej techniki, przez co Nihiliusowi się zdawało jakby, było paru tych samych saiyańskich wojowników. Na Swoje szczęście, nie był to super wielki problem, gdy się potrafi wykrywać energię ki. Słyszał nawet jego przytłumiony głos dobiegający zewsząd. Obraził jego wojowników i zarazem jego, na co tylko prychnął. Wiedział, że to miało sprawić, że przestanie się koncentrować i w gniewie źle zaatakuje co miałby zamiar wykorzystać. Mimo to był spokojny i doskonale wiedział co trzeba zrobić. Jak tylko wyczuje atak, to od razu odpala magiczną tarczę i tarczę ki o ile będzie potrzebna. Postanowił również wykorzystać to, że przeciwnik nie wiedział o nim wszystkiego. Użył Swojego wykrywania ki, by wiedzieć gdzie znajduje się jego rywal, a gdzie są tylko powidoki. Wtedy były dwie opcje jego działania. Gdyby wróg był dostatecznie blisko to gdy to zrobił to udał, że tnie w jeden powidok, i próbował przeciąć inny. Jeśli był daleko, to użył raz kiai w jeden powidok, i raz kiai w drugi. Wszystko po to, by oszukać przeciwnika. Ale to była tylko zmyłka! Gdy tylko myślał, że Shinjin nie wie gdzie On się tak naprawdę znajduje, a zapewne tak będzie patrząc na jego arogancję, to postanowił go ukarać i użył Swojego Kiai Gan, by trafić w jego prawdziwe ciało. Zapewne powinien być zaskoczony tym, że oberwał i powinien też być w miarę blisko Boga, ten od razu do niego doskoczył korzystając z okazji, że pewnie dopiero się musiał otrząść z poprzedniego ataku i starał się przebić wroga Swoim ostrzem ki tyle razy ile tylko mógł, a następnie użył na nim kiai, by go wrzucić w pobliskie skały. Taki był plan i całkiem możliwe, że się powiedzie. Ryzykowne, ale nie ma wyjścia. Korzystał z tego, że małpa niewiele o nim wie, a na dodatek go nie docenia i miał zamiar to wykorzystać i ukarać.
- Mój inny podwładny z łatwością, by Ciebie rozgromił.
Odpowiedział tylko z arogancją w głosie. Chciał go zaciekawić i wręcz zmusić do walki z Brollym. Wiedział czym to grozi, pewnie śmiercią tego kogoś. Co prawda chciał go pozyskać dla Siebie, ale wątpił, by był w stanie pokonać go na transformacji. Miał tylko nadzieję, że chociaż jakikolwiek atak mu wyjdzie.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Sob Sty 18, 2020 11:53 am, w całości zmieniany 1 raz
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 17, 2020 11:44 pm
Kenzuran rzucając wszędzie swoją dziką energią, nie mógł się doczekać do bitki, wreszcie się coś tutaj działo. Miał za pierwszym razem dostać odblokowanie tego całego potencjału o którym tak często wspominał Nihilius, ale wreszcie jakoś mu się to nie udało. Złotowłosy wiedział, że będzie musiał być cierpliwy, gdyż ten cały wielki Guru mówił że jest zmęczony i że teraz chciałby trochę odpocząć. Niebieskooki niestety musi się pogodzić z tym faktem, oczywiście najchętniej by dowalił kilku Namekom i przekonał wielkoluda inaczej, musiał być niestety cierpliwy, a to był jego jeden ze słabszych punktów. Teraz walka przybrała innego tempa tam w oddali i Mężczyzna z utraconym ogonem obserwował bacznie wszystko i widział, że nie wygląda to za ciekawie. Nawet po chwili, usłyszał słowa tego jegomościa, który przybył tutaj z Imperiusem, tłumacząc mu że nie wie kim tak naprawdę będzie dla bladej twarzy. Wojownik tylko uśmiechnął się poważnie i odpowiedział nieznajomej osobie następująco:
-Hmmm, wiem coś na ten temat, uwierz mi. Jeden mój rodak zostawił mnie dla innego Saiyanina i na dodatek porwali taką jedną czerwonowłosą dziewczynę która jest mieszańcem...Drugi raz sytuacja miało nie dawno miejsce, dlatego też zawdzięczam życie temu tam Rogaczowi, gdyby nie on, pewnie bym już dawno gryzł piach.

Teraz umówiłem się z nim, że chcę się stać silniejszy i pokazać swojemu rodakowi gdzie raki zimują, ale tylko dzięki temu całemu Guru, który siedzi w środku, mogę to dopiero osiągnąć...
- powiedział i skrzyżował ramiona na swoim nagim torsie. Wreszcie jego ubranie jak na razie to tylko spodnie i pas oraz buty, nie miał na sobie żadnej koszulki czy też podkoszulki. Za chwilę ten cały "Shallot" krzyknął, żeby nikt się z nich nie wtrącał, wyglądało to nieco dosyć poważnie. Syn Kellana rwał się naprawdę mocno do tej walki i chciał w niej uczestniczyć, ale domyślał się że jeśli wtedy gdy na początku z nim trenował, nie dorównywał mu kroku, teraz też będzie to samo. Brat Klen warknął pod nosem i widział jak Skrzydlaty oraz nieprawdziwy Shallot naprawdę srogo się tłuką, przynajmniej każdy próbował wykorzystywać swoje techniki w celach defensywnych, jak i ofensywnych. Stając obok tego nieznajomego, który przybył wraz z Imperiusem, zapytał go następująco:
- Słuchaj, masz może jakieś techniki, które by sparaliżowały przeciwnika Nihiliusa. Mam technikę, która mogłaby go pokonać, ale musiałbym skoncentrować duże pokłady mojej energii...nie wiem czy Imperius sobie może z nim poradzić. - powiedział to i to w sumie dziwnie brzmiało z jego ust, ponieważ pierwszy raz widział jak rogacz walczy i może jeszcze nie walczy na serio. Jeśli dowie się jakiś informacji od osobnika, który przybył ze skrzydlatym bożkiem, to może jakoś rozwiążą tą sytuację w bardziej agresywniejszy sposób.
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 20, 2020 7:08 pm
MG

Fałszywy Shalotto ciągle wytwarzał swoje kopie, które mrugały dziwacznie i gdzieniegdzie były przezroczyste. Nihilius zaczął atakować kopie Saiyanina, chcąc go zmylić, co właściwie się udało. Nie-Shalotto dał się nabrać, ale jednak będąc szybszym, zasłonił się przed Kiai Ganem, co skończyło się podrażnieniem jego ręki i ramienia, a nie twarzy i korpusu. Nadchodzące ostrze i ataki z nim związane nie trafiały ciała, ale zrobiły kilka zadrapań na ubraniu. Wojownik robił uniki, składające się ukłonów, wygięć, obrotów, etc. Ostateczne Kiai Nihiliusa posłało Saiyanina na skały, gdzie uderzył plecami i wbił się w ich powierzchnie, zostawiając dziurę imitującą jego sylwetkę. Uwolnił się, a kiedy wyłaniał się z dziury, mniejsze kamyczki się oderwały od skalnej ściany i wpadły do wody, ginąc na jej dnie.
- Spokojnie, jak skończę z tobą, to zajmę się resztą. - uśmiechnął się zadziornie, sunąc dłonią po ranie na swoim prawym przedramieniu, która powstała wskutek eksplozji Kiai Gan.
Uderzył nagle dłonią o dłoń. Po chwili, między nimi, pojawiła się pomarańczowa energia ki, która zwiększała swój rozmiar. Przybrała wygląd okręgu, a kiedy była gotowa do użycia, nie-Shalotto zamachnął się rękami za głowę i posłał ją prosto na Nihiliusa. Im bliżej niego była, tym większy był jej rozmiar. Dookoła pierścienia tańczyły wyładowania elektryczne.
Energia była coraz bliżej i bliżej, powodując, że woda zaczęła szaleć, a kamienie leżące na ziemi zaczęły wzlatywać do góry. Czy Nihilius uniknie ataku Saiyanina?

Spoiler:
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 20, 2020 11:02 pm
Kenzuran bacznie obserwował poczynania bladej twarzy oraz tego drugiego, podobno jego imię nie brzmiało Shalotto, ktoś się najwyraźniej pdo niego podszywał. Złotowłosy ciągle rwał się do walki, ale najwyraźniej mroczy bożek chciał wszystko załatwić po swojemu, oczywiście najwięcej zabawy dla niego. Niebieskooki nie mógł sobie pozwolić także na to, że przedtem fałszywy osobnik po prostu się z nim bawił, kiedy chciał z nim porządnie potrenować, wyśmiał jego moc. Nigdy mu tego nie wybaczy, dlatego ma plan i nie ma teraz innego wyboru, musiał to wykorzystać. Nie mógł tej szansy zaprzepaścić, ponieważ jakiś śmieć sobie z niego żartował. Za chwilę detektor który był powieszony na pasku Wojownika, zapiszczał kilkukrotnie powiadamiając o tym, że czyjaś moc nagle podskoczyła. Syn Kellana założył na chwilę scouter na oko i zobaczył, że moc tego całego Shallota wynosi około pięciu tysięcy. Brat Klen tylko dziko prychnął, nie podobało mu się to bardzo, dlatego też musiał wykorzystać swoje najmocniejsze działo. Młody Saiyanin nie może pozwolić na to, że ktoś udaje kogoś kim nie jest, a na dodatek zaatakował nie właściwą osobę co trzeba. Wreszcie Kenzurana życie zostało uratowane przez Imperiusa i teraz musi mu to odpokutować. Nie obchodził go już ten cały Guru i te uwolnienie potencjału, zapewne jakieś bujdy na resorach, czas było pokazać co to jest prawdziwy Super Saiyanin.

Złotowłosy zaciskając swoje zębiska, napiął wszystkie swoje mięśnie i krzycząc dość głośno, powiększył swoją energię. Niebieskookiego masa nagle przybrała na wadze, jego bicepsy urosły oraz mięśnie na udach tak samo zostały powiększone dzięki wyższemu stadium Super Saiyanina.
-Zostańcie tutaj, a ty nowy osobniku, możesz spróbować wspomóc Nihiliusa, po prostu kupcie mi trochę czasu z Nameczanami - powiedział do Maou oraz tych strażników, którzy tutaj zostali i wznosząc się w powietrze, wzleciał tak by być na takiej samej wysokości co fałszywy osobnik oraz Imperiusa. Odlatując dość spory kawałek od wieży, rozłożył ramiona na boki i ponownie wykorzystując swoje struny głosowe, wydarł się wniebogłosy. Niszcząc delikatnie skalisty słup, gdzie znajdował się Guru i pobliskie pomniejsze pagórki oraz tereny, wyładowania elektryczne odchodziły z jego ciała raz na jakiś czas i rysowały tak jakby po tutejszym gruncie. Wreszcie Wojownik łącząc obydwie rozłożone przedtem dłonie w nadgarstkach, można było wywnioskować że ładuje coś potężnego. Wiedział, że może zostać wykryty przez fałszywego zbrodniarza, dlatego też już go nic nie obchodziło, ani uwolnienie potencjału ani nic innego. Nie ma zamiaru dalej być gorszy czy to od przeciwnika Imperiusa czy też Gutsa i innych osób które zna, nawet od Czerwonowłosej dziewczyny. Syn Kellana wydawał potężne jęki i czując mocne obciążenie, dostrzegł że kamyczki zaczynały unosić się ku górze, a teren dalej zostawał niszczony przez jego wyładowania elektryczne ze zbieranej w jednym miejscu,a konkretniej przed dłońmi. Złota kula raz na jakiś czas pojawiała się przed otwartymi rękoma Brata Klen, ponieważ oznaczało to że jej energia miała być naprawdę potężna. Nastały wokół Kenzurana potężne wiatry, które zmiatały słabsze górki czy też skały, całkowicie je niszcząc, miał tylko nadzieję że skalista wieża Guru wytrzyma całe to trzęsienie tej planety. Złotowłosy już nie miał zamiaru się pieścić ani chwili dłużej, ale musiał jeszcze odczekać dłuższą chwilę by zebrać trochę więcej energii w swoją technikę, nie mógł zawieść ani siebie ani rogacza.

ASSJ Aktywne i ładowanie Final Flasha
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Sty 21, 2020 11:14 pm
Nihiliusowi jako tako plan wypalił. Przynajmniej w pewnym sensie. Udało mu się nabrać przeciwnika używając Swojego ki sworda, ale gdy wystrzelił kiai gan, to ten był na tyle szybki, że zdążył go uniknąć i miał tylko przypaloną rękę. Prychnął. Na domiar złego uniknął każdego innego ataku. Widać było, że się z nim bawił i nie traktował Imperiusa poważnie. Chociaż Shinjin był arogancki, to jednak bardziej liczyło się dla niego zwycięstwo każdym kosztem, więc chociaż wewnętrznie go to irytowało to jednak na dłuższą metę było mu to na rękę i mu nawet odpowiadało. Niech przecenia Swoje możliwości dłużej. Im więcej mu to zajmie tym lepiej. To nie on będzie z tego powodu cierpiał. Wreszcie go ponownie trafił, tylko oberwał z kiai, które posłało go prosto w powierzchnię. Postanowił wykorzystać okazję na chwilę odsapnięcia. Przy okazji miał jeszcze parę asów w rękawie. Tamten demon jak i Saiya-jin mogą być użyteczni. Nie tylko Oni. Jednakże nagle coś Sobie przypomniał i rozejrzał się na szybko. Wręcz wykrzyczał w myślach.
"- Zaraza! Gdzie jest ten okularnik!?"
Fu. Jego towarzysz, a przy tym pedofil i szaleniec zaginął już dawno, i do tej pory go nie było. Co on robił. Faktycznie poszedł po Cumbera? Udał się gadać ze Swoim wujaszkiem Daburą? Co on takiego kombinował? Może niedługo się pojawi. Jest taka mała szansa. Coś jak wczesniej przy Brollym. Pewnie ten zboczeniec podglądacz, wszystko obserwował i bawił się przy tym znakomicie. Na samą myśl się denerwował. Jeszcze na domiar złego nigdzie widział Sethera, ani Sethera juniora Chodziło mu oczywiście o tych zielonych korniszonów. Nigdzie ich nie było. Akurat, gdy byli potrzebni to zniknęli! Rozpłynęli się w powietrzu! Zupełnie nie ogarniał o co chodzi i gdzie byli. A nie, zaraz. Wykrywał ich ki. Jeden był w domku Guru, a drugi za domkiem. Czy nawet mając tak dobry słuch i wykrywanie ki, to nie ogarniali co się tutaj dzieje, czy może mięli Imperiusa gdzieś? Cholera ich wie. Czy można tutaj liczyć na kogokolwiek? Westchnął. Miał pod ręką tylko Kenzurana, którego nawet dobrze nie zna. Całe szczęście ten gość, aż rwał się do bitki. Może to wykorzystać. Od razu postanowił się skontaktować ze Swoim najsilniejszym podwładnym czyli Brollym.
- Mam bardzo silnego przeciwnika, z którym mógłbyś się zmierzyć o ile czujesz się na siłach, jeśli tak to, albo kieruj się w stronę budynku Guru, gdzie byliśmy poprzednio, albo w podane koordynaty i następnie przejdź przez portal.
Przekazał mu i podał koordynaty znanego mu miejsca. Jak się tam zaraz znajdzie to powinien być w stanie go wyczuć za pomocą Swojej ki. Jeśli tak będzie to od razu tworzy Mu portal. Jeśli natomiast znajduje się bardzo blisko to od razu mu tworzy portal z miejsca. Potrzebował każdej siły, by rozwalić tego typka. Następnie szybko skontaktował się z Shadem.
- Potężny przeciwnik Nas zaatakował na Namek. Gdy się dogadasz z Briefsem to udaj się pod wieże, tam Ci zrobię portal. Do tego czasu na razie dogadaj z nim szczegóły, bez pośpiechu.
To w sumie było tyle. Powiedział to wszystko dosyć normalnie i spokojnie. Jakby to była jakaś zabawa, a tak naprawdę to było niezbyt ciekawie. Ale pośpiech nic nie da. Z resztą i tak miał plan. Miał nawet parę planów. Jak to On. Musiał Sobie jakoś pomagać, skoro nie był zbyt silny prawda? Przyda mu się pomoc przeklętego, ale to tez nie jest coś takiego, że w ogóle nie da rady i zaraz zginie. Dlatego powiedział, by się nie śpieszył. Miał Swoje plany i bardzo szybko może otworzyć portal na Namek, więc to nie jest specjalnie jakiś wielki problem. Tylko musi dobrze to ogarnąć. Imperius jest chciwy. Bardzo chciwy. Zrezygnował z cofnięcia czasu. Postanowił zaryzykować. Zamierza używając Swojego mózgu, sprytu jak i podwładnych czyli w teorii też jego siły, do pokonania nieznanego mu saiyana, a następnie przekabacenia go na Swoją stronę i zaproponowania mu dołączenia do Niego. Szalony? Może. Chciwy? Oczywiście! Czy coś takiego jest możliwe? Z pomocą Brollego oczywiście. Saiyanie słuchają się silniejszych, więc jeśli ten typek dostanie łomot od Brollaska, to zaraz mu się odmieni. Przynajmniej miał taką nadzieję, ale zawsze warto zaryzykować. Kto nie ryzykuje ten niewiele zyskuje. Jeśli chce silnego podwładnego to najpierw musi na niego zasłużyć. Już tworzył w głowie plan. W końcu przeciwnik wypełzł ze Swojej dziury cały i zdrów. Niestety. Powiedział, że zajmie się innymi, jak z Nim skończy. Ponownie prychnął, bowiem nie wierzył w takie bzdury. Wreszcie jednak udało mu się wyczuć jego poziom mocy i niestety nie nastrajało go to optymistycznie. Miał nieźle przewalone. Mimo to był spokojny. Panika go wpędzi do grobu, a mu się do zaświatów nie śpieszyło.

W końcu zauważył, że brat Shallota uderzył dłonią o dłoń i zaczął tworzyć obwarzanek z Ki. A raczej jakąś obręcz. Wyglądała na płonącą. Zastanawiał się czy może przelecieć przez sam środek. Niestety plan dobry, ale w samym środku były wyładowania elektryczne. Więc to odpada. Obwarzanek został rzucony przez saiyana, prosto na biednego Imperiusa. Był coraz to większy i większy, gdy leciał w jego kierunku. Obliczył drogę, jeśli się dało to przy pomocy Swojej szybkości, poleciał w bok, by ominąć lecącą technikę. Jeśli się nie dało, a on wiedział, że się nie uda. To użył kai kai i przeniósł się za plecy małpiastego. Od razu starał się przebić jego organ wewnętrzny, by mu utrudnić walkę, a następnie z takiego bliska ponownie walnął kiai gan. Powinien być trochę zaskoczony. Pamiętajmy też, że jego ki nie da się wyczuć, więc nie będzie wiedział gdzie jest i nie powinien zdążyć zareagować. Po przebiciu ki swordem, powinien być zajęty walką z bólem, a następnie otrzyma jeszcze czarny promień z oczu Imperiusa. Wreszcie coś powinno dać radę. Na koniec go dobił podmuchem powietrza. Miał nadzieję, że plan wypali.

Nieważne czy nie trafi niczym, czy może w sumie wszystkim to zwiał i tak na odpowiednią odległość i odezwał się do nieznajomego.
- Ledwo zacząłem Swoją drogę i staje się coraz silniejszy i silniejszy, z czasem nawet Ty mi nie dorównasz. Większość Moich podwładnych jest ode mnie silniejsza, i dzięki Mnie będzie jeszcze silniejsza. Rozumiesz co przez to mam na myśli prawda?
Wreszcie to on zagadał. Małpiasty może się zdziwić, bo Nihilius w sumie rzadko się odzywał podczas walki. Wciąż był na tyle daleko, by ten gość zbyt szybko się przy nim nie znalazł.
- Bracie Shalotta. Proponuje Ci dołączenie do Mnie. Tylko dzięki Mnie staniesz się znacznie silniejszy. Jestem jedynym, który jest w stanie wykorzystać Twój prawdziwy potencjał. Mam tez wielu potężnych przeciwników, więc nie będziesz się nudzić. Jeden z Moich podwładnych niedługo Ci udowodni, jak silnym można się stać pod moimi skrzydłami.
Zakończył specjalnie wspominając o Brollym i powiedział bardzo głośnie pierwsze zdanie, by małpa zwana Kenzuranem go na pewno usłyszała. Starał się też podbić małpiastego Swoją charyzmą i wszystko mówił z pewnością w głosie. Nie miał pojęcia czy to się uda, ale warto spróbować. Znając życie, będzie musiał go pokonać. Ale osobiście nie da rady. Nie teraz. Najwyżej w ostateczności go zabiją, a On wskrzesi go jako Swojego zombie. Co prawda opcja numer jeden bardziej mu się podoba, ale jeśli nie da się to cóż. Szczerze to nie spodziewał się, że Shallot ma brata. To Ci dopiero heca. Widział lekką różnice w charakterze. Oczywiście mógł kłamać, ale szczerze w to wątpił. Z resztą to nieistotne. Zamierza go pokonać dzięki sile Swoich podwładnych, czyli w teorii jego sile, i zmusić go do posłuszeństwa, a potem powiedzenia gdzie się znajduje dwójka jego podwładnych. Zaginęli na dosyć długo, i przydałoby się ich wreszcie odnaleźć. Podobno złapał ich dziwny portal, a to oznaczało, że to zapewne sprawka jakiegoś maga od siedmiu boleści. Nie wierzył mu, że działa solo, ale taki już jest. Zastanawiał się czy zaprosić do zabawy ogoniastego, który nie mógł się wręcz doczekać. Gdyby przeciwnik nie był, aż taki silny to by z nim walczył dalej, ale to bez sensu. Jak tak dalej pójdzie to wreszcie zginie, a to wolał uniknąć. Musiał coś wymyślić i to szybko! Nagle usłyszał krzyk, a przy okazji odczuwał, że komuś energia się zwiększyła. Doskonale znał ten głos. Kątem oka zauważył, małpiastego, który krzyczał jakby miał zrobić kupę stulecia. Oby mu się tutaj nie sfajdał. Tylko tego mu brakowało. Czy może to jakaś technika związana z atakiem za pomocą strun głosowych. Jeśli tak to działa wyśmienicie, bo Imperius miał ochotę Sobie uszy wyrwać. Prawie współczuł Nameczanom. Jak teraz Sether i jego dzieciak, ich nie usłyszą to już nie wie co zadziała. Przynajmniej On nie musiał krzyczeć. Widział jak napina mięśnie, i chyba mu nawet urosły. Wydawał się bardziej postawny niż zazwyczaj. Wyglądem przypominał typowego pakera na siłowni. Widział, że coś gada bo ruszał ustami, ale to tyle. Rozłożył też ręce na bok i ponownie się wydarł. Jego głos był tak potężny, że rozwalił słup, górki i inne tereny. A może raczej to była jego ki. Nieistotne. Tak samo zauważył wyładowania elektryczne. Łatwo było wywnioskować, że szykował się do użycia potężnej techniki, widział nawet jakąś dziwną złotą kulę. Nawet on już teraz odczuwał ogromną moc i wiedział, że niewiele, by po nim zostało jakby tym oberwał. Niestety szybko ta technika nie zostanie użyta. Miał nadzieje, że dom Guru to wytrzyma. Ale to, że Shinjin to widzi i słyszy to oznaczało, że druga małpa też to widziała i słyszała. Czy naprawdę musiał się wydzierać, jakby go żywcem obdzierano ze skóry? Nie mógł ładować tej techniki ciszej? Westchnął. Niestety chyba nie. Był gotowy, by w razie potrzeby przeteleportować małpiastego z dala od zagrożenia, jak tamten będzie coś kminił. Może jeszcze jest nadzieja na zwycięstwo, bez potrzeby wzywania Brollego? To byłoby śmieszne, ale faktycznie jest wykonalne. Chociaż pamiętajmy. Małpiasty jeszcze nie wszedł na super saiyana, więc wszystko się może wydarzyć. Pozostawało tylko obserwować tą całą sytuację, a potem zdecyduje co należy zrobić. Był gotowy do działania w każdej chwili. Wciąż miał do dyspozycji Swoje tarcze. Na koniec, gdy tamten się ściszył to wykrzyczał.
- Jeśli się nie boisz to daj mi chwilę czasu na przygotowanie! No chyba, że się Mnie obawiasz. W końcu chciałeś walczyć z silnym przeciwnikiem prawda?
Powiedział z arogancją i dumą w głosie. Odniósł się do tej tak bardzo mu znanej saiyańskiej dumy. Zwykła gra na czas. Nic innego. Bowiem wpadł na pewien pomysł i chciał go przetestować. Sądził, że jeśli mu się to uda to jego szansa na wygraną, a przynajmniej przeżycie ogromnie wzrośnie. Dlatego specjalnie odniósł się do dumy, i tego, że chciał walczyć z silnym przeciwnikiem. Tak sam wcześniej mówił, więc jest spora szansa, ze go oleje. Miał taką nadzieję. Potrzebował bowiem bardzo szybkiego treningu.



Otworzył oczy i uniósł się w powietrze. Teraz był pewien, że wreszcie mu się udało! Opanował technikę i to bardzo użyteczną technikę. Miała Swoje ograniczenia, ale jeśli dobrze to ogarnie, to będzie to tak naprawdę nic. Miał kolejną możliwość do obrony Swojego życia. Dzięki temu jego możliwości taktyczne jak i strategiczne ogromnie wzrosły. Jeszcze jak tylko będzie silniejszy to kto wie. Może będzie nawet niepowstrzymany? Albo bardzo ciężko będzie go ukatrupić. Teraz wrócił do obserwowania tamtego typka.
- Przemyślałeś moją ofertę?
Zapytał go z uśmieszkiem na ustach. A małpiasty dalej się ładował. To będzie ciekawa walka. Miał nadzieję, że Brolly się tutaj niedługo zjawi. Przyda się. Ale wiadomo, jeśli możesz liczyć to licz na Siebie, więc był gotowy do ucieczki w każdej chwili. Tak samo cofnięcia czasu jeśli zajdzie taka potrzeba. Na razie niczego nie robił. Na razie. Ale był gotowy do działania i obrony w każdej chwili. Też pilnował tego by złotowłosemu nie przerwano ładowanej techniki, bo będzie klops. Dzięki wykrywaniu ki jak i dalekowzroczności powinien to wszystko ogarnąć. Kto wie. Może nawet wygrają bez Brollego? Byłoby cudownie. Musi też pilnować tego, by Akuma nie zginął, bo będzie kłopot.Tak czy inaczej teraz mógł w całości się poświęcić walce jak i myśleniu taktycznym. Po zdobyciu tej techniki urosła jego pewność Siebie i czuł, że faktycznie są w stanie wygrać. To wszystko się dopiero okaże.



Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Pią Mar 06, 2020 9:03 pm, w całości zmieniany 3 razy
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Sty 21, 2020 11:18 pm
Człowieczek wysłuchiwał słów Kenzurana na temat zdrady przez jakąś dziewczynę. W pewnym sensie go rozumiał, więc pokiwał swoja głową potwierdzająco. Jednak nadal nie był w 100% przekonany do jego słów. Nadal w sobie czuję dystans do otaczających go ludzi. Gdyby tak sztachety przybijane gwoźdźmi dało się naprawić tylko je wyciągając. Dziury w takim drewnie pozostaną, a naprawa ich obejmie duzo środków materialnych i czasowych. Lepiej byłoby wymienić takie części, ale z sercem ludzkim i uczuciami, nie ma to prawa bytu.
Maou podszedł do Kenzurana i położył mu rękę na bark.
- Jeśli chcesz być silniejszy to powodzenia w dążeniu do celu. Co do unieruchomienia postaram się coś wymyślić mimo tego, ze jestem cho*nie słaby.
Maou wzrokiem wędrował po okolicy próbując zobaczyć coś, co go natchnie. Zastanawiał się nad sposobem sparaliżowania przeciwnika, który byłby skuteczny. Wiedział, że przeciwnik jest o wiele szybszy i potężniejszy. Tylko, czy jest na tyle silny, aby przetrwać Katastrofę?
Źrenice mu się rozszerzyły widząc wielki i dość twardy głaz. Był trzykrotnie większy od bohatera. Skała ta wydawała mu się zawierać wielki stop Tytanu, który charakteryzuje się wysoką temperaturą topnienia: 1668 °C. To więcej niż wystarczające do realizacji jego planu, zastosowania otoczenia, aby przekuć swą słabość w siłę.
Jego przygotowania zostały dość szybko zakończone. Był to złoty strzał i uśmiech od losu. Inaczej sam nie miałby nic do roboty w tej walce.
Podleciał do Nihiliusa szepcząc swój plan. Coś o głazie, gwizdaniu i tym, co zrobił, aby Maou przybył w te miejsce.
Z uśmiechem lewitował z powrotem w szybkim tempem na górę wielkiej skały i zrobił na niej siad skrzyżny. Walka między Nihilem a przeciwnikiem odbywała się dość daleko od niego. Musiał się trochę bardziej oddalić od walki, aby znaleźć i przywłaszczyć sobie kamulca.
Właśnie w tym czasie, Maou zagwizdał ile miał powietrza w płucach, aby zwrócić na siebie uwagę Nihila. Miał nadzieje, że pozna jego plan.
OCC::
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 24, 2020 9:49 pm
MG

Technika fałszywego Shalotto uderzyła o ziemię. Nihilius odskoczył w bok i uniknął największego zagrożenia. Niemniej jednak, eksplozja powstała w wyniku zetknięcia ki z podłożem, zdołała nieznacznie zranić uciekającego Nihiliusa. Cała planeta się zatrzęsła, a w morzu powstał ogromny krater, do którego wpływała cała woda. Słychać było jej głośny szum, mocno przypominający dźwięki wodospadu.

Spoiler:

Odrzucony impetem Imperius, nie zdołał się teleportować za plecy przeciwnika.
- Zabawny jesteś. Możesz być nawet stwórcą wszechświata, dla mnie to nic nie znaczy, tak długo jak jesteś słaby. Nie boję się niczego, więc skoro ty boisz się walki, na co wygląda, to zawołaj silniejszego kolegę. Nie mam czasu na zabawę z tchórzem. Straciłem już zbyt wiele czasu, czekając na takie rozczarowanie. - odparł Saiyanin. W jego oczach, jego obecność tutaj była zbyteczna. Uważał, że Nihilius musiał być mocarny, skoro zjednał sobie tyle osób. Mylił się i zawiódł się.
- Baw mnie. - powiedział już spokojniej, opanowując swój oddech. Nie używał nawet połowy swojej mocy. To, co nim teraz kierowało, było zaledwie imitacją transformacji Oozaru, a w zanadrzu miał jeszcze moc blond Super Wojowników.
Fałszywy Shalotto wiedział co się dzieje. Czuł rosnącą energię Kenzurana, więc nie mógł być przez niego zaskoczony. Zacisnął swoją pięść, będąc gotowym do natychmiastowej transformacji.
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 24, 2020 10:24 pm
Niestety tym razem plan Imperiusa nie wypalił tak jak On tego chciał. Myślał, że jest na tyle szybki, by uniknąć rzuconej techniki i co prawda mu się to w teorii udało, bo odskoczył i nie oberwał. Mimo wszystko eksplozja, była na tyle silna, że nieźle zraniła uciekającego Imperiusa.
"- Było blisko."
Pomyślał i odetchnął z ulgą. Niestety był ranny i coraz bardziej zmęczony tą walką, i musiał szybko na coś wpaść, dlatego tak czy inaczej postanowił spróbować Swoich sił odnośnie nauki techniki, która może da radę go ocalić.

Przeciwnik w ogóle się nie przejął tym i dał mu w spokoju nauczyć się tej techniki, co może się okazać gwoździem do jego trumny. Odrzucił szybko jego ofertę. Odnośnie dołączenia do Niego, bo był zbyt słaby. Niespecjalnie się tym przejął. Dopóki miał sporo czasu jako osoba długowieczna, to prędzej czy później go dogoni, albo przeżyje i wyjdzie na jedno. Był na tyle arogancki, że był nawet tego pewien. Irytowało go to, jak ten śmiertelnik śmiał do Niego mówić i prychnął nie odzywając się w ogóle. Tak samo olał to co powiedział na temat tego, by go bawił. Nie był jakimś klaunem, ani małpką, by zabawiać jakiegoś szympansa. Nie jego małpa, nie jego cyrk. Na to wszystko tylko prychnął. Przy okazji odezwał się demon, a drugi wojownik ładował jakąś technikę. Od razu skojarzył o co chodzi i korzystając z tego, że jego ki nie jest wyczuwane już tworzył jakiś plan. Tylko niestety ki tego demona już takie było. Tak czy inaczej zaczął pchać kamień z ogromną prędkością wymijając małpiastego i lecąc wysoko w powietrze tak, że mieli się znaleźć za Nim. Zanim to zrobił to użył Swojej energii magicznej i przerobił ją na energię ki, a następnie na siłę witalną. Nie mógł przekroczyć niestety pewnego progu wspólnego dla tych energii, ale od razu czuł się bardziej wypoczęty i żwawy. Gdy tylko dolecieli nad łeb małpy to czekał i obserwował rucha przeciwnika, gdy Kenzuran skończył ładować technikę i był gotowy do wystrzału to kiwnął głową do nowego kompana i wystawił dłoń przed Siebie tak, że była skierowana w dół w stronę kamienia, a głaz się znajdował nad łbem wroga. Gestem pokazał, by zrobił to samo. Gdy nastąpiło to zgromadził energię i wystrzelił z kiai. Starał się zrobić to w tym samym momencie co On komunikując się z nim wzrokowo i poprzez gesty w stylu odliczania do wystrzału. Jeśli dobrze pójdzie to kamień poleci z ogromną prędkością w dół i nabierze prędkości tak bardzo, że stanie się czymś w rodzaju meteorytu. Powinno to przeszkodzić wrogowi i dać szansę innej małpie wystrzelić Swoją technikę i trafić wroga. W tym celu miał jeszcze jeden plan. Gdy głaz nabierał prędkości i leciał w stronę głowy nieznajomego to Imperius skorzystał z okazji i szybko poleciał do Kenzurana. Dotknął jego pleców i przeteleportował go praktycznie przed tego typa. Oczywiście uprzednio wiedział gdzie będzie się teleportować. Jeśli rywal uniknie kamienia to i tak padnie mu koncentracja, jeśli oberwie to będzie podobnie. Wtedy Nihilius używa kai kai do przeteleportowania saiyana ładującego Swoją technikę, i pojawi go bratem Shallota. Oczywiście nie dosłownie. Zrobił to tylko w tym momencie, gdy był pewien, że technika jest gotowa do wystrzału, a wróg będzie na tyle daleko, że nie podleci do małpiatki, ale na tyle blisko, że nie zdąży zwiać. Oczywiście tak też się ustawił, by puszczona technika nie trafiła domku Guru, ani niczego takiego. Nie chciał przypadkowo uszkodzić tej planety, więc i to wziął pod uwagę. Miał nadzieję, że plan wypali, bo jak nie to będzie krucho.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pią Sty 24, 2020 11:11 pm
Kenzuran skupiając swoją energię, od czasu do czasu pojękiwał pod nosem, ponieważ to jednak delikatnie wymęczało jego całe ciało. Złotowłosy miał nadzieję, że wszystko się powiedzie i jako tako zdołają chociaż na chwilę zatrzymać tego fałszywego Shallota w miejscu, albo jakimś cudem go sparaliżować. Niebieskooki nie mógł się teraz wycofać, usłyszał za chwilę że scouter powiadamia go o silnym wybuchu, który to nawet widział i poczuł jak malutkie kamyczki trafiały w jego nagi tors oraz twarz, kilka zadrapań pojawiło się na jego ciele. Wojownikowi to jednak zbytnio nie przeszkadzało, teraz działał na adrenalinie i jak najszybciej chciał wyrwać chwasta nim ten znowu coś zniszczy, a co gorsza będzie chciał zabić Guru i pozostałych tutejszych zielonych osobników. Syn Kellana nie wiedział czemu się tak przejmował istotami, których nawet dobrze nie znał, wreszcie zależało mu tylko na staniu się silniejszym. Musiał przez jakiś czas, "niestety" słuchać tego całego Nihiliusa, a potem będzie jakoś musiał z powrotem powrócić na Ziemie i ostrzec wszystkich przed tym całym perfekcyjnym androidem, którym zagroził przedtem ten cały Gero. Dalej ładując potężną technikę, Brat Klen miał nadzieję że cały plan wypali i że powstrzymają raz na zawsze fałszywego kompana Imperiusa, bo jeśli im się nie uda, On wie że będzie potem bezużyteczny.

Wreszcie Kenzuran jeśli wystrzeli swoją potężną umiejętność, będzie dość mocno osłabiony, nie ma innego wyboru. Dostrzegł, że Rogacz poruszał oczami, najwyraźniej dawał jakieś znaki, dlatego też Kenzuran tylko kiwnął głową na znak, że technika już była wystarczająco naładowania i gotowa do wystrzelenia. Widząc jak blada twarz zmierza w jego kierunku, Złotowłosy jeszcze bardziej napiął swoje całe ciało i gdy poczuł, że jest przenoszony przed oblicze nieprawdziwego Shallota, głośno krzyknął mu prosto w twarz:
-FAINARU FURASHUUUUUUUUUUU!! - złoty potężny promień Ki wystrzelił przed obliczem wspólnego przeciwnika Niebieskookiego oraz Imperiusa, który miał za zadanie wykończyć go raz na zawsze. Energia na szczęście została tak wysłana, by niechcący nie zahaczyć o grunt, dlatego też umiejętność za chwilę mogła być dostrzeżona nawet w kosmosie, gdzie się pojawiłby napis "DRAMATIC FINISH". Zmęczony Młody Saiyanin wiedział że musi jeszcze utrzymać formę umięśnioną, dlatego też ciężko oddychał i starał się złapać dech. Lewitował obok Nihiliusa, bo nie wiedział czy na pewno jego technika wykończyła ich przeciwnika, czy może jednak jakimś cudem uratował się z pod niesamowitej mocy Syna Kellana.

Final Flash + ASSJ
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sob Sty 25, 2020 12:43 am
Na szczęście Nihil zapewne zrozumiał jego intencje. Teleportował się z nim wysoko nad głową wroga. Zrobił dokładnie to co planował. Połączyć siły w kooperacyjnym Ataku, za użyciem impulsu Kiai. Jego jedynej umiejętności startowej, której już używał. Przy okazji ataku Tsufulianina. Koncentracja bohatera osiągnęła jego limity, a jego chomik w głowie napierdzielał kółka jak szalony, napędzając maszynerię zwaną mózgiem. Zobaczył znak od kompana i odliczanie, mający mu powiedzieć "Teeeeeeeeeeeeeeeeerrrrrrrrrrraaaaaaaaaaaaaazzzzzzzz.
Zgodnie z jego uwagą niewerbalną, włożył więcej energii w swój atak Kiai, mając nadzieję na większą pulę obrażeń spowodowaną większym przyśpieszeniem początkowym. Zgodnie z zasadą fizyki każda Akcja równała się reakcji. Większa energia początkowa potęgowała siłę końcową.
Dla Maou zakręciła się łezka w oku, gdy kamień pod jego stopami nagle przyspieszył i poleciał w dół. Miał nadzieje, że dobrze wyczuł moment łączonego ataku, bo jego słuch zarejestrował jeden energetyczny cios. Jakby dwa dźwięki zlały się w jedno z dokładnie takimi samymi falami zwiększając ich długość.

W takiej odległości na niebie, szum wiatru był na tyle wielki, że nie dał rady porozumiewać się z towarzyszem. Ku swojemu przerażeniu zauważył jeden mały szczególik...
Jego ciało swobodnie opadało na ziemię dosyć powoli, bo stosował triki spadochronowe. Swoim ciałem zwiększył powierzchnię naporu powietrza, nie pikując w dół jak szalony. Z ugiętymi kolanami i rękoma podniesionymi nad głowę leciał z paszczą otwartą na maksa.
Jego usta robiły wielką literę O, niemalże wywracając wargi na lewą stronę. Tak zwane wewnętrzne policzki znajdowały się prawie na tyle jego głowy.
Maou przez zaciśnięte zęby krzyczał:
Szszszszszszszszsztttttttttttttssssssssssss
Co w tłumaczeniu brzmiało: "Jak on mógł o mnie zapomnieć i teleportować się sam? Kur*%#^&%$Aaaaaaaaaaaaaaaaaa jego maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaććććć...
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 27, 2020 5:15 pm
MG

Fałszywy Shalotto nie był tak głupi, za jakiego go uważano. Wcześniej czuł jak energia Kenzurana rośnie. Ten drugi, wojownik demon, nie stanowił dla niego zagrożenia. Przepaść między nimi była zbyt duża, ale nie można było odmówić mu pomysłowości.
Nihilius i Maou przenieśli się wyżej niż pozycja nie-Shalotta. O ile energia Shinjina nie była możliwa do wyczucia, tak już ki Demona owszem. Saiyanin nie musiał ich obserwować, żeby wiedzieć, że zmieniają pozycję.
- Z dwóch stron? Oszuści... - powiedział pod nosem, czując zmieniającą się pozycję Maou, po czym szarpnął rękami i transformował się w Super Saiyanina. Złota aura spowiła jego ciało, przeobrażając się w barierę ochroną. Ki Barrier odizolowało fałszywego Shalotta od świata.

Spoiler:

Następna zagrywka miała na celu sprowadzenie Kenzurana przed oblicze Saiyanina. Gdy Final Flash był naładowany, został wystrzelony tuż przed obliczem nie-Shalotta. Nastąpiła ogromna eksplozja, którą powiększył uderzający, rozgrzany głaz. 
Maou spadał z wysokości, obserwując jak wielki wybuch odrzuca i rani Kenzurana. Postawienie go tuż przed obliczem celu, w którego stronę kierował się "meteoryt" nie było najmądrzejszym posunięciem. Nihilius znajdował się za Kenzuranem, więc jedynie został odrzucony, ale nie zraniony. Ciało Saiyanina w pewien sposób go zakryło.
Nihilius i Kenzuran rozbili się na ziemi, ryjąc w niej jeszcze kilka metrów. Samo rycie dla tak zahartowanych wojowników nie było bolesne.

W miejscu eksplozji ciągle znajdował się dym, który powoli opadał, ujawniając sylwetkę fałszywego Shalotta. Utracił transformację w Super Saiyanina. Dyszał głośno, a jego ubranie było zniszczone. Pomimo zadrapań i mniejszych ran, wyglądało na to, że ciągle miał się "dobrze". Bariera na pewno pomogła zniwelować otrzymane obrażenia.
- Tchórze... nie umiecie walczyć w pojedynkę i uciekacie do podstępów... - powiedział głośno, by wszyscy go słyszeli. Następnie zwrócił się do Kenzurana, który był najbliżej eksplozji i został zraniony.
- Dobrze ci tak. Nie dość, że jesteś tchórzem, to jeszcze jesteś słaby. Tak żałośnie słaby, że nie potrafisz zrobić nic na własną rękę! Powinieneś się zabić, żeby zachować choć krztynę Saiyańskiej dumy. Lepiej być martwym Saiyaninem, niż tchórzliwym małpiszonem! - warknął, ocierając dłonią stróżkę krwi z wargi. Zamknął dłoń w pięść i wystawił dwa palce, wskazujący i środkowy. Następnie uniósł rękę do góry, a po chwili mocny obszarowy atak, rozchodzący od jego ciała, ogarnął całe miejsce. Dwójka z trójki, która stanęła przeciwko Saiyaninowi, odniosła obrażenia, nie mogąc się uratować. Maou, na jego szczęście, znalazł się poza zasięgiem ataku, opadając powoli na glebę.

Spoiler:
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 27, 2020 8:52 pm
Jak na razie wszystko szło po myśli Nihiliusa. Przynajmniej tak się wydawało. Przetransportował kamień razem z Akumą i w tym samym momencie użyli kiai. Głaz zaczął spadać z nieba niczym meteoryt prosto na głowę małpiastego wojownika. Ich wróg nazwał ich oszustami, na co się tylko uśmiechnął. Z silnymi przeciwnikami tak się walczy. Nie jest przecież samobójcą. Imperius nawet nie czekał i leciał w stronę Kenzurana. Dzięki Swojemu super widzeniu, kątem oka, widział, że ten wciąż spada razem z głazem. Aż nie wiedział co z tym wszystkim zrobić. Czyżby zapomniał, że może latać? Niestety był trochę zajęty, i nie uratuje mu tyłka, więc po prostu krzyknął.
- Zacznij latać!
No niestety. Może go usłyszy, albo Sobie przypomni sam z Siebie, że to potrafi, zanim przywali łbem o ziemię. Lepiej dla Niego, by tak było. Zauważył też, że ich wróg wszedł na wyższy poziom transformacji. Jego włosy zamieniły się w złoto, a jego moc wzrosła ponad dwukrotnie. Tak jak się niestety spodziewał. Był stanowczo zbyt silny bez transformacji, a co dopiero razem z nią. Westchnął. Czyżby bez Brollego mieliby nie dać rady? To byłoby trochę smutne. Przestał w końcu o tym myśleć, bo wiedział, że to nic nie da. Wkrótce potem doleciał do swojego działa. Ten popatrzył się na niego i dał znać, że jest gotowy, więc Nihilius zrobił niespodziankę i przeteleportował szympansa dosyć blisko przeciwnika. Akurat w tym momencie z ogromną prędkością zbliżał się kamień. I tutaj pojawił się pierwszy zgrzyt w jego planie. Głaz powinien dolecieć zanim pojawił się tutaj z małpiatką. Niestety ten Akuma trzymał się zbyt długo tego kamienia i zmieniła się trochę trajektoria jak i prędkość opadania. Gdy tylko przeteleportował małpę, to usłyszał tylko nazwę techniki, Fainaru Furashu. Widział ogromny złoty promień zmierzający w kierunku przeciwnika. Z tego wszystkiego właśnie w tym momencie mini meteoryt rąbnął również we wroga. Niestety z tego co zaobserwował ten zdążył stworzyć tarczę ki. Również znał te technikę, dlatego nie podobało mu się to, że uda mu się zniwelować lwią część obrażeń. Połączony wybuch wielkiego lasera jak i uderzenia głazu, był tak ogromny, że aż odrzucił ich obu na pewną odległość, a Kenzuran, który stał najbliżej, oberwał przy okazji odłamkami. Przynajmniej tak mu się wydawało, bowiem we dwójkę przywalili bardzo mocno o powierzchnie Namek. Na całe szczęście nic mu się takiego nie stało i wygramolił się z powstałego krateru. Otrzepał się z kurzu i mimo wszystko nic mu nie było. Spojrzał się w stronę saiyana. Chociaż znajdował się tam dym po eksplozji to jego wykrywanie ki, widziało, że wciąż się mocno trzymał. I tak niestety było. Gdy dym opadł to ujrzał małpę w całej Swojej okazałości. Niestety chociaż tamten zszedł ze Swojej transformacji to i tak nie wyglądał, aż na tak mocno zranionego jak powinien być. Wcale mu się to nie podobało. Ciekawiło go to, czy tarcza pożarła większość jego ki, że spadł z transformacji, oszczędzał ją, czy może po prostu, aż tak ich nie doceniał. Tego nie wiedział. Zastanawiał się co powinien jeszcze zrobić. Drobne rany i zadrapania to nic. Jego kompan pewnie będzie myślał, że niewiele to dało, ale sądził, że było inaczej. Kolejna taka technika powinna mu pokazać gdzie jego miejsce. W końcu odezwał się ich wróg. Powiedział, że są tchórzami i nie potrafią walczyć w pojedynkę, przez co uciekają się do podstępów. Imperius się tylko uśmiechnął odnośnie tego. Uznał to za komplement. Wkurzył biednego szympansa. Odezwał się potem do Kenzurana, który najbardziej oberwał. Mówił, że dobrze mu tak, bo jest nie tylko tchórzem, ale i jest słaby tak bardzo, że nic nie potrafi zrobić na własną rękę. Dodał nawet, że powinien się zabić, by zachować część saiyańskiej dumy, bo lepiej być martwym saiyanem niż tchórzliwym małpiszonem. Nie wiedział w sumie czy się śmiać czy płakać, więc tylko powiedział do małpy arogancko.
- Nie popłacz się.
Z wielkim uśmieszkiem na twarzy chcąc dopiec mu jeszcze bardziej. Co prawda sporo ryzykował, ale miał pewien plan. Jak tylko podejdzie i będzie coś kombinował to go przeniesie w pustkę kosmiczną. Zobaczymy jak wtedy Sobie poradzi. Niestety nie wszystko było takie jak Sobie tego wyobrażał. Zauważył tylko to, że rywal coś kombinował i zamknął dłoń w pięć, wystawił dwa palce, wskazujący i środkowi i uniósł rękę do góry. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować to nagle od nieznajomego rozchodziła się fala uderzeniowa jak po jakiejś eksplozji. Stał stanowczo zbyt blisko i ani nie przeteleportował się, ani nie zdążył zrobić bariery. Oberwał atakiem, gdzie zaledwie zdążył zasłonić instynktownie Swoją twarz. Poczuł jak gorąc spala jego ciało. To wszystko trwało ledwie chwilę. Imperius z lekkimi trudnościami wstał i ponownie wygrzebał się z krateru. Teraz był już nieźle wkurzony. Ale nawet z powodu tego wkurzenia, zastanawiał się co to za technika. Była naprawdę niesamowita. Czy każdy może się ją nauczyć? Czy może tylko saiyanie to potrafią? Bardzo to go ciekawiło. Teraz za to wie, by uważać na ten gest. Dzięki temu, że oberwał teraz to jeśli będzie na kogoś walczył, kto zna tę technikę to powinien wiedzieć co go czeka i co z tym zrobić. Zawsze coś. Małpie oberwało się wcale nie mniej, chociaż co to dla niego. Jest bardziej wytrzymały bez dwóch zdań. Miał ochotę wypluć krew, ale tego nie zrobił tylko ją przełknął, przez co było mu jeszcze bardziej niedobrze. Teraz to jego ciało było całe poranione. Nie był poważnie ranny, ale lekkie rany to też niestety nie były. Z jego ran sączyła się czarna posoka, która barwiła zielone tereny Namek na czerń. Popatrzył się w stronę nieprzyjaciela. Zacisnął zęby i wypowiedział cztery słowa.
- Zapłacisz za to szympansie.
Można było odczuć chłód wypowiedzianych słów i niezłe wkurzenie w oczach. Irytowała go ta małpa niesamowicie. On Swój gniew i irytacje przejawiał różnie. Czasem to był wybuch emocji niczym wybuch supernowej, a czasem chłód pustki kosmicznej. Za kogo On się uważał? I gdzie do cholery był Sether, Shade, Brolly i Fu!? Prychnął. Postanowił się odegrał i położył rękę na plecach małpy po czym użył leczenia. Tylko jedną bowiem w drugiej wciąż trzymał ki Sword. Czarna energia ki zaczęła oddziaływać na ciele poszkodowanego. Mógł odczuwać zarówno chłód jak i gorąc jednocześnie, ale ciężko to nazwać nieprzyjemnym odczuciem. Prędzej dziwnym.
- Co za ścierwo z tego brata Shallota.
Skwitował krótko. Trwało to zaledwie chwilę, więc po zakończeniu, od razu postanowił wykorzystać okazję i zwiał. Zrobił Swoje, czyli wyleczył i przywrócił energię Kenzurana. Jego rany się zasklepiły, a On sam zapewne czuł, że jego ki po części wróciła. Rogaty wkrótce zniknął dzięki Swojej szybkości chociaż wątpił, by był aż taki szybki, że go inni nie widzieli. Wykorzystał okazję i przemienił Swoją moc magiczną w energię życiową dzięki czemu od razu jego rany zaczęły się goić chociaż niewiele to dało. Po chwili znalazł się przy Akumie i dotknął jego ramienia.
- Pożyczam.
Powiedział do niego, a sam demon mógł czuć, że staje się trochę słabszy. Tak po prawdzie stracił tylko energię magiczną, więc jeśli nie zna żadnych zaklęć to niewiele to zmienia. Nawet tego nie odczuje, że jest jakiś bardziej zmęczony. Wie to po Sobie. Trochę wykorzystywał Akumę jako Swojego rodzaju akumulator, ale nie było wyjścia. Po pierwsze jest zbyt słaby, by się przydać. Po drugie jeśli tamten typek go dorwie to niewiele po nim zostanie. Więc może lepiej, by po prostu brać od Niego energię, a On Sobie popatrzy? Zawsze to jakaś opcja. Już miał zacząć narzekać, gdy nagle dostał wiadomość na scouter. Wreszcie przeklęty się tutaj kierował. Uśmiechnął się. Wsparcie na pewno się przyda, a co jak co na Niego można liczyć. W sumie to będzie zabawne, bo będą walczyć ramię w ramię, a tego jeszcze nie robili. Pewnie nawet Shade będzie zaskoczony, że jednak Nihilius potrafi walczyć. Od razu stworzył mu portal, który łączył okolice wieży muskułów jak i teren na którym trwała walka. Postanowił go jeszcze poinformować co się tutaj odwala.
- Zaatakował nas zły brat Shallota, który ma informację na temat zaginionej dwójki.
Jasne było raczej to, że trzeba mu spuścić łomot, by był skoro do rozmowy. Raczej się sam domyśli. Portal był niedaleko Akumy. Ustawił go tak, że gdy tylko jego podwładny przez niego przejdzie to ten zniknie. Nie chce tracić niepotrzebnie many. Uśmiechnął się arogancko do przeciwnika i powiedział do Niego.
- Jestem liderem. Użyję każdej możliwości, by zwyciężyć i sprawię, że ulegniesz. Tylko Ja mogę wykorzystać Twój potencjał! Nikt inny.
Mówił to wręcz z pewnością w głosie, tak jakby nie było innej opcji. Jeśli ten typek nie potrafi wejść na większy poziom niż pierwszy, to i tak nie ma szans. Zeżre go liczebnością i pomysłowością. Nawet mrówki mogą zagryźć słonia na śmierć, a ten już ledwie zipie. Tym razem nie zaatakował, bo głównie skupił się na pomaganiu innym. Niestety nie był, aż taki silny, by nawalać się z małpami po mordach, więc musiał działać inaczej.
Kenzuran
Kenzuran
Liczba postów : 516

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 27, 2020 9:41 pm
Kenzuran wiedział, że może plan się powiedzie albo i nie. Kiedy Złotowłosy został przeniesiony pod praktycznie samego nieprawdziwego Shallota, wystrzelił swoją technikę, która poleciała w kosmos i można ją było dostrzec na pewno z jakiegoś kosmicznego promu. Niebieskooki łapiąc oddech, poczuł jak także w tym samym czasie, wielki meteor rozbił się na mniejsze części i jeden z kawałków trafił w jego tors, delikatnie go raniąc i solidnie odrzucając. Wojownik za chwilę poczuł, jak jego nagie plecy zaczynają ładnie orać cały grunt i kiedy jeszcze tak na plecach, przejechał kilka metrów, wreszcie się zatrzymał. Za chwilę Młody Saiyanin, wygrzebując się z dziury w glebie po własnym ciele, usłyszał tylko jak fałszerz krzyczy, że oni tylko używają jakiś podłych sztuczek. Syn Kellana ledwo stojąc na nogach, dychał ciężko i tym razem kolejne słowa, które padły były w jego kierunku, ze strony ich przeciwnika. Te słowa trafiły w czuły punkt jego całej dumy, tej której nigdy nie chciał zawieść i zawiesić na haczyku od butów. Brat Klen napinając wszystkie mięśnie, był wkurzony ale mógł także usłyszeć jakąś puentę ze strony Imperiusa, który rzekł by tamten się nie popłakał. To było delikatnie zabawne, ale Kenzuran nie chciał o tym teraz myśleć, został naprawdę obrażony i wiedział, że nigdy tego nie podaruje swojemu wrogowi.

Za chwilę ich oponenta wykonał jakiś dziwny gest ręką i cała okolica została otoczona w wielkiej eksplozji. Złotowłosy pamiętał tą umiejętność z przeszłości, pamiętał kiedyś jak Xander pokazywał mistrzów, którzy sami trenowali i właśnie niektóre techniki wykorzystywali. Złotowłosemu nie podobała się ta technika i odczuwając ją na swoim ciele, zawył głośno z bólu, sycząc także pod nosem. Ledwo utrzymując się na kolanach, miał już tego wszystkiego ponad to, nie dość że chciał stać się silniejszy i myślał, że poznał pomocników Nihiliusa, to jeszcze musieli trafić na kogoś kto się podszywa pod kumpla bladej twarzy. Za chwilę jednak słysząc kroki zza swoich pleców, wiedział doskonale że jest to rogacz we własnej osobie, wreszcie Niebieskookiego ciało ochroniła bożka przed gorszymi obrażeniami. Poczuł jakieś dziwne uczucie na plecach, jakby został uleczony? Nie wiedział co tak naprawdę umiejętność, ale możliwe że czuł się trochę lepiej. Wojownik tym razem prostując się na swoich nogach, nadal jeździł zębami i wytwarzał bardzo nieprzyjemny dźwięk, gdyż jego gniew był na maksymalnie wielkim poziomie do rozczłonkowania byle kogo na jego drodze.


Syn Kellana wbijając głębiej swoje buty pod tutejszy grunt, zrobił pod sobą niewielki krater. Jego aura zaczęła szaleć, a włosy zaczęło dziko się poruszać na silnym wietrze oraz podmuchach jego własnej energii. Wiedział, że tak naprawdę może to być jego ostatnia walka, ale tak nie może być! Musi ostrzec Ziemian przed perfekcyjnym androidem, przeczuwał że jego poprzedni towarzysz Ranczo mógł o tym zapomnieć, nie mógł zawieść tamtejszych mieszkańców. On stracił całą planetę, ale nie chciał tego samego dla obcej rasy, której praktycznie nie znał, ale poznał kilka Ziemskich istot, które zmieniły jego nastawienie do tamtej niebieskiej planety. Z napiętymi mięśniami, klatka piersiowa raz na jakiś czas rosła, ale czy to o to właśnie miało chodzić? Brat Klen miał już tego wszystkiego dość, nie chciał być ciągle popychany oraz nie chciał przebywać na samym dnie łańcucha pokarmowego, wywodził się rasy potężnych wojowników. Wiedział też że już nigdy nie spotka rodziny, gdyż ci jakby dowiedzieli się o nieistniejącej planecie, zapewne podróżowali by po kosmosie i uwielbiali to co zawsze, podbijać planety albo gdzieś zamieszkać, zapewne w luksusie. Cała osobowość Kenzurana zmieniał się, nie był podobny do swojej siostry, którą wszyscy uważali za mieszańca, ze względu na jej błękitne tęczówki oraz nie chciał być taki jak jego Ojciec, który zawsze uwielbiał sprawiać ból niewinny istotom, tylko dlatego że miał podbić tą i taką planetę.

Tym razem Złotowłosy chciał chronić Ziemi, no i najwyraźniej jeszcze będzie musiał upilnować by tan planeta także nie została zniszczona, tylko dlatego że jakiś śmieć udaje kogoś kim nie jest. Niebieskooki spojrzał wysoko w górę, jego moc jeszcze bardziej szalała niż przedtem, raz na jakiś czas wyładowania elektryczne pojawiały się wokół jego sylwetki, aż wreszcie rzekł następująco do nie-shallota:
-SŁUCHAJ....TY PIEPRZONY ŚMIECIU.....JAK ŚMIESZ  TAK MÓWIĆ!! - znów moc Wojownika wybuchła na ogromną skalę, tworząc potężne fale na tutejszych wodach oraz niszcząc niektóre mniejsze górki w okolicy.
-MOŻE I JESTEM SŁABY I NIE POTRAFIŁEM OBRONIĆ WŁASNEJ PLANETY, KIEDY TO  BYŁO POTRZEBNE, MOGĘ BYĆ NAWET TYM CHOLERNYM TCHÓRZEM, ALE TO CIEBIE WŁAŚNIE WYRÓŻNIA JEDNA I PARSZYWA RZECZ....ŚMIECIU! - ciężko dysząc, nadal napinał swoje dłonie, gdzie przy zaciśniętych pięściach można było zobaczyć, że wypływała niewielka stróżka krwi. Było to spowodowane przebicie własnej skóry paznokciami, tak bardzo wkurwiony był właśnie w tej chwili Młody Saiyanin.
-MNIE WYRÓŻNIA TO, ŻE WYZBYŁEM SIĘ SWOJEJ DUMY, TYLKO DLATEGO BY POWSTRZYMAĆ TAKIEGO CHODZĄCE FAŁSZERZA JAK TY, KTÓRY SIĘ PODAJE ZA KOGOŚ KIM NIE JEST! JA SIĘ NAUCZYŁEM JEDNEJ RZECZY, JEŚLI MAMY OCHRONIĆ MILIONY, TYLKO DRUŻYNOWO JESTEŚMY W STANIE COŚ ZROBIĆ, A TY......JESTEŚ SAAAAAAAAAAAM! - moc coraz bardziej i bardziej rosła, coraz bardziej niszcząc także tej przepięknej planety, już nie będzie taka piękna po tej walce, jaka się tutaj właśnie odbywa.

Wydobywając ze swoich strun głosowych dźwięki syczenia oraz czasami szurania zębów, wreszcie Syn Kellana wybuchł i wypowiedział to:
-POWSTRZYMAMY CIE, CHOĆBY OD TEGO ZALEŻAŁO MOJE ŻYCIE, HYAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! - dziko wymachując obydwoma ramionami na całą szerokość, moc Brata Klen wybuchła naprawdę potężnie. Kenzuran czuł, że może jest teraz kimś zupełnie innym, że osiągnął to co tak naprawdę chciał, ale czy aby na pewno nie wszedł na pełną moc swojej umięśnionej transformacji Super Saiyanina? Nic nie mówiąc, wypuszczając tylko powietrze przez nos, Złotowłosy nie dostrzegał wyładowań elektrycznych, jeśli takowego oczywiście skakały po jego sylwetce raz na jakiś czas.
-WYBRAŁEM DROGĘ, BY ZAWSZE BYĆ KOMUŚ WINNYM PRZYSŁUGĘ, ZA RATUNEK MOJEGO ŻYCIA.....SORYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!! - znów potężnie wybuchł i miał nadzieję osiągnąć to co wtedy widział u poprzedniego Saiyan-jina z "M" na czole oraz to co widział u swojego zdradzieckiego Towarzysza Gutsa, Drugi Poziom Super Saiyanina.

OOC:
Próba Osiągnięcia Super Saiyana 2


Ostatnio zmieniony przez Blade River dnia Pią Lut 28, 2020 1:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Shade
Shade
Liczba postów : 311

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Pon Sty 27, 2020 9:59 pm
W czasie w którym Shade przyglądał się portalowi zdołał uchwycić to co się dzieje mniej więcej na polu bitwy. W dużym skrócie, wyglądało na to, że strona do której przynależał dostawała wciry od jakiegoś pojedyńczego Bossa/Koksa. Brollyego nie widać w okolicy, inaczej wszystko by było inaczej, a w międzyczasie jakiś Sayanin którego nigdy na oczy nie widział, rozpoczął przemowę. Naładowaną emocjami i rozpaczliwą, zupełnie jakby sięgał w głąb siebie i próbował postawić klocka przekraczającego wszelkie granice życia... Z całej siły w niego wierzył!!!!! W końcu przeleciał przez przejście jak zdradzający mąż z sypialni przez okno balkonu i stawił się obok swojego lidera, wielkiego Boga Nihiliusa, za którego sprawą się tu pojawił. Siema Boże, ponapie*dalamy się troszkę ,no nie Chłopy?-

Occ:
Pojawiam się, ale nie atakuje, synchronizacja z innymi Very Happy

Koszt za SSJ = 60 KI

Nie powiem ile mam Ki szpiedzy którzy to czytają nieprzyjaźni
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Wto Sty 28, 2020 10:16 pm
Maou leciał sobie w przestworzach i widział tylko ruszające się wargi Nihila, jakby coś do niego mówił. Chłopak pocił się obficie myśląc, że jego towarisz tłumaczył mu tajniki teleportacji.
Głupota. Im Maou więcej myślał i próbował się teleportować tym bardziej się zawodził. Miał za mało czasu a jego myśli były w nieładzie i strachu o swoje ciało.
Chłopak przyglądał się dziwnej obronie przeciwnika. Był dla niego taką gwiazdką z nieba. Jego ukochany plan zawiódł. Potrzebował chwilki, aby się zastanowić. Ogłuszający trzepot wiadru przy opadaniu mu w tym przeszkadzał.
Właśnie z tego powodu się zatrzymał. Lewitując sobie pociesznie nad ziemią i zagłębiając się głęboko w swoją podświadomość. Odkrył w niej swój wewnętrzny świat. Świat który może eksplorować! Może byłby w stanie znaleźć tam coś, co pomoże mu w zewnętrznej bitwie?

Trening Wewnętrzny- Druga część pierwszego treningu ze stycznia:

OCC:


Ostatnio zmieniony przez Maou dnia Sro Sty 29, 2020 12:18 pm, w całości zmieniany 1 raz
Maou
Maou
Liczba postów : 70

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sty 29, 2020 12:16 pm
Post treningowy.
Trening Wewnętrzny, zaczynam drugi trening stycznia:
Haricotto
Haricotto
Admin/Time Patrol
Liczba postów : 2233

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sty 29, 2020 1:00 pm
MG

Fałszywy Shalotto spojrzał na powalonych wojowników. Po jego ataku zdołali się wyleczyć, ale nie zrobiło to na nim wrażenia.
Kenzuran się zdenerwował i zaczął wykrzykiwać jakieś farmazony. Odblokował w sobie nową moc, ale czy była ona wystarczająca? Nie-Shalotto nie pokazał jeszcze wszystkiego, a wcześniej mógł skłamać, mówiąc że nie ma pojęcia o wyższych transformacjach. Czas pokaże, czas pokaże...
Maou zawisł w powietrzu, wchodząc w swój ekskluzywny świat.
Na polu bitwy pokazał się Shade, od razu przemieniony w Super Saiyanina. Shalotto, nie widząc go tu wcześniej, skierował na niego swoje spojrzenie.
- Kolejne płotka. - wyszeptał pod nosem, więc nikt nie mógł go usłyszeć. Poza Setherem, ma się rozumieć, ale ten jakby zamarł.
Słowa uciekającego Nihiliusa spłynęły po Saiyaninie jak po kaczce. Nie przejął się, bo dlaczego niby miałby to zrobić?
- Brawo, Kenzuranie. W końcu stałeś się "w miarę okej" przeciwnikiem! - uśmiechnął się zadziornie. Pomimo tego, że wcześniej bluzgał go i wyzywał, teraz cieszył się, że w końcu będzie mógł poszaleć.
_____
Akceptacja
Nihilius Imperius
Nihilius Imperius
Liczba postów : 436

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Sro Sty 29, 2020 6:11 pm
Mogło być gorzej. Co prawda był trochę zraniony, ale da się przeżyć. Akuma gdzieś tam leżał niedaleko go. Podniósł go za fraki i przeniósł w bardziej bezpieczne miejsce, by przypadkiem nie zabił go przypadkowy atak. Przy okazji od razu dokonał wewnętrznej transformacji własnej energii i pożyczył całe ki od śpiącego demona. Teraz została mu tylko energia życiowa. Oczywiście nie planował go krzywdzić to byłoby bardzo głupie. Weźmie tylko tyle, by przeżył, a że i tak śpi to Sobie prędzej czy później odnowi, a mu to się bardzo przyda. Jeszcze miał parę innych asów w rękawie. Aż strach pomyśleć, co by było jakby Imperius był silniejszy. Wciąż miał Swoich zombie podwładnych, ale ich traktował jak chodzące akumulatory energii. Na nic innego się nie przydadzą bo, są nawet słabsze od śpiącego demona. Nie ma powodu, by wysyłać je na unicestwienie, a kto wie, może do czegoś się przydadzą. Chociaż i tak czuł, że nie może mieć ich zbyt wielu. Dlatego się zastanawiał co z tym powinien zrobić. Na razie nie wie. Tak czy inaczej podleciał trochę bliżej do małpiatki, będąc zamyślonym. Z tego zamyślenia wyrwał go jego saiyański kompan. Widział, że jest wkurzony. Aż się wyprostował i zaciskał zęby, był na tyle blisko, że bez używania dalekowidzenia to wszystko widział. Nagle wydarzyło się coś niesamowitego! Pod nogami małpiastego wytworzył się niewielkie krater, który z każdą chwilą się powiększał. To nie było wszystko! Dzięki Swojemu wyczuwaniu, doskonale wiedział, że energia Kenzurana zaczęła szaleć. Widział to też po jego złotej aurze. Jego równie złote włosy zaczęły się gwałtownie ruszać z powodu wiatru. A może to wiatr, był spowodowany jego wybuchem energii. Uważnie obserwował to całe wydarzenie, miał bowiem przeczucie, że to nie jest coś co się widuje często. Chyba również wiedział co to może oznaczać. Gdzieniegdzie widział malutkie błyskawice. Mina Boga stała się bardziej poważna. Wydawało mu się, że jego mięśnie bardziej się napięły, a klatka piersiowa podnosiła się i opadała bez przerwy. Widział, że saiya-jin spojrzał w górę, a jego moc zaczęła szaleć jeszcze bardziej. Tym razem wyładowania elektryczne, były jeszcze bardziej widoczne niż wcześniej.
"- Coś mi to przypomina. Tylko co to było?"
Zapytał sam Siebie, obserwując tą całą akcję. Jego włosy jak i peleryna, były również ruszane przez wiatr. Wreszcie odezwał się małpiasty i zaczął obrażać brata Shallota, odwdzięczając mu się pięknym za nadobne. Jego moc wybuchła jeszcze bardziej, a rozchodzące się fale wzburzyły wody, zielonej planety i przy okazji rozwaliły mniejsze górki. Imperius wiedział, że będzie ciekawie, i był jeszcze bardziej pewny niż wcześniej do czego to wszystko zmierza. Zaczął mówić, że może i był słaby i nie dał rady obronić własnej planety i może być tchórzem, ale różniła ich jedna rzecz. Aż był ciekawo co to za rzecz. Widać też było, że saiyan miał Sobie za złe, że jego planeta wybuchła na jego oczach, a on nic nie mógł z tym zrobić. Naiwne myślenie i zupełnie nie przydatne. A może jednak w tym przypadku, ta myśl była potrzebna? Chyba niedługo osobnik o bladej twarzy się przekona. Jego kompan wbił Sobie pazury tak mocno, zaciskając pięści, że jego ręce zaczęły lekko krwawić. Złotowłosy rozpoczął przemowę, że wyzbył się dumy, by pokonać takiego fałszerza jak On, który się podaje za kogoś kim nie jest. Co jak co, ale zupełnie nie spodziewał się tego co powie dalej. Był zaskoczony dosyć mocno, a trzeba przyznać szczerze, że dawno nie był aż tak zaskoczony. Kenzuran bowiem powiedział, że jeśli mają chronić miliony to muszą działać drużynowo! Raczej nikt, by się po nim nie spodziewał takich słów. Ale to nie to go zaskoczyło. Tylko to co powiedział na końcu. Aż pierwszy raz od dawna nawet jego wyraz twarzy, który zazwyczaj był obojętny to tym razem wyrażał zaskoczenie. Wykrzyczał, że On jest Sam!
"- Niemożliwe!"
Wykrzyczał w myślach shinjin, który nie spodziewał się takiej przemowy ze strony tego osobnika, i akurat wtedy jego moc wybuchła jeszcze bardziej! Była tak ogromna, że Imperius wręcz walczył z tym, by go nie przesunęła dalej. Wciąż nie dowierzając i walcząc z ogromną mocą, która trochę rozwaliła okolice, starał się nie dać przepchnął dalej. Tyle dobrego, że nie były to duże zniszczenia.
"- Czy to ta legendarna..."
Wciąż opierał się ogromnej mocy gościa z blizną, tym bardziej, że stał najbliżej i był na to najbardziej podatny.
"- Potęga przyjaźni!?"
Wiele słyszał o tej jakże magicznej mocy, która była podobno silniejsza niż cała energia ki we wszechświecie. A tak przynajmniej gadali w królestwie Makaioshinów. Podobno jest to najsilniejsza moc w całym znanym wszechświecie. I najwidoczniej to ona sprawiła, że moc Kenzurana ogromnie wzrosła i wybuchła! Przez połączone dźwięki syczenia i ścierania się zębów usłyszał krzyk wojownika mówiący o tym, że go powstrzyma choćby zależało od tego jego życie! Wreszcie nadeszła ostateczna wielka fala, która zmiotła zapewne słabsze osoby, a Nihilius przyjął to na Siebie i się jej oparł! Co jak co, ale potęga przyjaźni to chyba jest zmora wszelkich złych osób. Dobrze, że On jest w teorii neutralny. Gdy wszystko się ogarnęło to uważnie się przypatrzył nowej formie wojownika. Wydawało mu się, że jego spojrzenie było bardziej przeszywające, włosy ostre, a przy nim pojawiały się wyładowania elektryczne co i rusz. Jego wykrywanie mocy mówiło mu tylko tyle, że stał się zaprawdę groźnym i potężnym saiyanem. Popatrzył się poważnie w jego stronę. Co jak co, ale taka transformacja była przydatna. Nie spodziewał się, że uda mu się osiągnąć ten poziom. Po Gutsie wiedział, że istnieje kolejny poziom, ale nie sądził, że ten też go osiągnie. Najwidoczniej bardzo dobrze zrobił, że go ocalił poprzez swój kaprys. Teraz mu się odwdzięczył i pomógł z dosyć potężnym rywalem. Czyżby to była siła przeznaczenia? Zacisnął pięści, nie mogąc się pogodzić z czymś takim i nie zgadzając się na to, że jakaś niewidzialna siła jest w stanie kontrolować jego poczynania. Powiedział, że wybrał drogę, by się odwdzięczać za ocalenie życia. Imperius teraz widział, że ten saiyan jest kimś w kogo warto zainwestować. Niestety zielony chyba nie uwolnił mu potencjału, więc był pewien mały problem. Ale nie jest powiedziane, że jest to niemożliwe. Coś wymyśli. A jak nie to się dogada. W końcu przydałby mu się kolejny tak potężny wojownik. Małpiasty wybuchł na koniec ostatni raz i tyle tego było. Przy okazji wreszcie przybył przeklęty witając się i wspominając coś na temat walki. Uśmiechnął się lekko.
- Dokładnie.
Skwitował krótko. Warto dodać, że przez jakiś czas był to pojedynek jeden na jednego. Mimo wszystko walczył i jakoś to szło. I tak był silniejszy od niego ponad dwukrotnie bez przemiany, a co dopiero razem z nią. Jeszcze ich wróg coś tam zaczął gadać, że wreszcie jest w porządku przeciwnikiem. Żeby się nie zdziwił. Kiwnął głową na Shade'a i zaczął lecieć w stronę nieznajomego saiyana. Stanął daleko niego i udał, że robi podobną technikę co małpiasty wcześniej, by go trochę wystraszyć, a tak naprawdę jego oczy się zaświeciły i wystrzelił czarnymi promieniami prosto we wroga. Jeśli dobrze pójdzie to przeklęty jak i Kenzuran to powinni wykorzystać. Miał przynajmniej taką nadzieję. Był też na tyle daleko, by w razie możliwości użyć bariery, albo po prostu zwiać teleportacją. Dopóki nie wejdzie na wyższą formę to powinien przegrać. Z tego co zaobserwował to to teraz jego wojownik był znacznie silniejszy. Mimo to spodziewał się, że ten typek ma jeszcze jednego asa w rękawie jakim jest dokładnie ta sama przemiana, dlatego był gotowy jeśli przyjdzie co do czego.


Ostatnio zmieniony przez Nihilius Imperius dnia Nie Lut 02, 2020 1:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content

Teren przed budynkiem - Page 8 Empty Re: Teren przed budynkiem

Powrót do góry
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach